Podejrzenie o świętość
Dzień Wszystkich Świętych każe nam myśleć o wszystkich jacy tylko byli święci, szczególnie zaś o tych nieznanych, których podobizn w kościołach nie mamy, do których nikt się nie modli, nikt ich nie wspomina.
Tyle jest świętości nieodkrytej! - sugeruje nam dzisiejsze święto - tyle autentycznego ludzkiego piękna! Ten fakt budzi refleksje, że to, co odnosimy do przeszłości, istnieje również i dzisiaj.
Piękno jest pośród nas, a my go nie dostrzegamy, piękno nieodkryte, gdyż dzisiaj również wiele ludzi (dlaczego nie powiedzieć, że wszyscy?) mozoli się marszem do nieba. Idą w wielkim trudzie. Napotykają przeszkody, którym nie są w stanie podołać, ale nie rezygnują z marszu chociaż zmęczenie bierze górę i zniechęcenie szepcze im do ucha, że próżne jest ich staranie, że droga za długa, za trudna, że zbyt niewyraźna.
Mijamy się na co dzień i nie podejrzewamy się na ogół o te zmagania, bo każdy je ukrywa za parawanem materialności. Wiemy o sobie wzajemnie, że każdy gdzieś mieszka, gdzieś pracuje, na coś zbiera pieniądze, że kiedyś na pewno został jakoś skrzywdzony, że sam skrzywdził kogoś drugiego , że chwali, gani, nieustannie narzeka. Patrzymy na siebie i oceniamy się wzajemnie miarą, która redukuje człowieka, zupełnie nie podejrzewając tego, że nasze życie to film, do którego zostaliśmy zaangażowani i że jest to film o świętości.
Co więcej, nie jesteśmy w nim tylko statystami, ale każdy ma w nim jest aktorem. Wiem, że takie stwierdzenie może zostać potraktowane jako przejaw głębokiej naiwności, albo chytrej prowokacji, a co dopiero, gdyby jeszcze dodać, że reżyserem tego filmu jest sam Stwórca, który tak właśnie stworzył człowieka, że powołał go do prawdziwego człowieczeństwa, a to znaczy do świętości.
Tylko że my się jej boimy, dlatego tak bardzo trzymamy się materialności efemerycznych , przelotnych przyjemności, negując istnienie obiektywnych wartości , takich jak prawość, miłość i przyjaźń. Uważamy, że odwołując się do obiektywności abstrahujemy od realnego życia. Nie ufamy ani sobie, ani innym, gdyż każdego z nas boleśnie pokąsało zło.
Obawiamy się zdrady, podstępu i manipulacji. Ciągle dostrzegamy to, co kłuje w oczy, co prowokuje złe myśli, budzi oburzenie, czasem zazdrość, a czasem obrzydzenie . Nasza masowa kultura zupełnie nie dostrzega głębi człowieczeństwa, traktując człowieka jako kolejny wariant tego samego urządzenia. Nie ma w niej miejsca na takie wartości jak honor, godność i szlachetność. Zbiorem tych wszystkich wartości, złączonych w harmonijną całość jest właśnie świętość, która nie jest handlową propozycją, ale elementem kodu genetycznego każdej osoby, dzięki czemu możemy twierdzić, że świętość służy rozwojowi człowieka i prawdziwemu rozwojowi kultury.
Dzisiaj, w dzień Wszystkich Świętych, wyrażamy naszą wiarę w to, że świętość jest przeznaczona dla nas wszystkich, nie jako chwyt marketingowy, mający uatrakcyjnić wizerunek Kościoła, ale jako prawda, która leży u samych podstaw naszej wiary. Wszyscy jesteśmy wezwani do tego, by być prawdziwymi ludźmi. Jest to cel każdego z nas, ale bynajmniej nie jest to cel egoistyczny, który każde widzieć nam w drugim człowieku konkurenta mogącego zagrozić mojemu sukcesowi. Przeciwnie, świętość jest naszym wspólnym zadaniem, które może być lepiej zrealizowane przez każdego z nas, jeżeli starać się o nie będziemy razem, gdyż solidarność każdego powiększa szanse sukcesu wszystkich.
Dzisiaj wzajemnie życzymy sobie świętości, wzajemnie ją w sobie wspierajmy i wzajemnie za nia dziękujmy, zdając sobie sprawę z tego, że jest ona w nas i że szeroko rozlana jest po świecie, że czeka na odkrycie wielkie ukryte piękno i wielkie ukryte bogactwo, które zmienić może świat, skutecznie lecząc cała nasza chorująca na egoizm cywilizację.
Skomentuj artykuł