Polski misjonarz w Tanzanii: idziemy tam, gdzie nas potrzebują

Fot. Facebook

Tanzania to kraj w Afryce wschodniej, położony pod równikiem, trzy razy większy niż Polska. Od ponad 30 lat z tym regionem związany jest ks. Wojciech Adam Kościelniak. Misjonarz zdradził jak wygląda rzeczywistość w błyskawicznie rozwijającym się państwie, a także przedstawił swoje przemyślenia na temat misji.

Tanzanię zamieszkuje ok. 55 mln ludzi. Politycznie jest to unia dwóch krajów Tanganiki (część kontynentalna) i Zanzibaru (część wyspowa). Są to dwa niezależne kraje, drugi z nich ma własnego prezydenta i parlament. Jednocześnie istnieją władze unijne.

Tanzania się rozwija

W wielu miejscach w Afryce od wielu lat widać dynamiczny rozwój. Jednym z największych przykładów tej tezy jest Tanzania, która od lat 90. XX w. przeszła potężną zmianę na wielu płaszczyznach. Punktem zwrotnym była odwilż, która nastąpiła wraz z przejściem kraju na zasady wolnorynkowe.

DEON.PL POLECA

Nastał wtedy system wielopartyjny, pojawiło się ożywienie gospodarcze, za sprawą zmiany podejścia do własności prywatnej.

- Od czasu kiedy o.k. 20 lat temu weszła telefonia komórkowa, Tanzania się diametralnie zmieniła. W sklepach obecnie można zdobyć większość artykułów pierwszej potrzeby - mówi ks. Wojciech Adam Kościelniak, polski misjonarz z Krakowa, który od 31 lat mieszka i pracuje w Tanzanii.

Krakowski misjonarz na obcym kontynencie

Misja, w której w 1990 r. znalazł się ks. Wojciech Adam Kościelniak, ma powierzchnię ok. 600 km², a w jej skład wchodzi kilkadziesiąt wiosek. Najważniejszym punktem jest Kiabakari, gdzie mieszka misjonarz.

W tej 30-tysięcznej miejscowości technologia mobilna 4G nie jest niczym obcym.

- Ciekawe w Afryce jest też to, że nie ma tam stopniowego rozwoju. Od razu sięgają po najnowsze rozwiązania. Powiaty, urzędy publiczne są połączone internetem światłowodowym. Tanzania wprowadziła już ujednolicony sposób płatności rządowych. Za wszystkie usługi, które państwo świadczy ludziom przez tzw. numer kontrolny, płaci się czy to w banku czy płatnością mobilną tak, aby urzędnicy państwowi nie mieli styczności z gotówką, by minimalizować ryzyko korupcji i kradzieży.

Jasna Góra Tanzanii

Do Kiabakari ks. Kościelniak trafił w 1990 r. na polecenie śp. ks. Karola Szlachty. Krakowski misjonarz, mimo zderzenia się z zupełnie obcą wtedy sobie rzeczywistością, szybko poczuł, że to miejsce nie jest przypadkowe.

- Pewnego razu, lokalny kleryk, który pokazywał mi okolice, wskazał palcem na jedno ze wzgórz, na którym - jak mówił - znajduje się Kiabakari, czyli miejsce do którego byłem skierowany. Wtedy właśnie, patrząc na ten krajobraz i słuchając słów kleryka, "poczułem", "usłyszałem głos", że to jest "Jasna Góra Miłosierdzia Bożego", z którego ma się rozprzestrzenić głos Bożego Miłosierdzia na całą Tanzanię, Afrykę - wspomina ks. Kościelniak.

Misja krakowskiego misjonarza trwa już przeszło 30 lat. W tym czasie udało się zrealizować dużo planów. Jednym z największych było utworzenie katolickiego sanktuarium w Kiabakari. Na ewangelizację ludzi w tamtym regionie składa się także przedstawianie im polskich świętych. - Nasza działalność misyjna sprowadza się m.in do rekolekcji, publikacji - piszę i tłumaczę różne książki. Obecnie tłumaczę "Dzienniczek" siostry Faustyny - wyjaśnia misjonarz.

Oprócz ewangelizacji założeniem misji jest edukacja i pomoc medyczna. Tanzania rozwija się, rozbudowuje sieć szkół, a także służbę zdrowia. W związku z tym misjonarze pomagają w tych obszarach, gdzie państwo nie nadąża za potrzebami ludzi.

- Tworzymy także przedszkola czy szkoły podstawowe. Moim planem było stworzenie szkół średnich, zawodowych, gospodarstwa domowego - mówi ks. Kościelniak. - Opieka zdrowotna też ulega poprawie, rozwija się m.in powiatowy szpital. Nasza rola w związku z tym sprowadza się do ograniczenia się do konkretnych dziedzin, specjalizacji, które nadal szwankują tj. okuliści, dentyści, kardiolodzy i specjaliści od chorób kobiecych - uzupełnia misjonarz.

Czy misje są nadal potrzebne?

Na kontynencie afrykańskim istnieje ponad 50 państw. Mimo szybkiego rozwoju wielu krajów m.in Tanzanii, Afryka nadal musi mierzyć z wieloma niedoskonałościami. Na pytanie czy misje są nadal potrzebne, ks. Wojciech Adam Kościelniak odpowiada bardzo konkretnie: - Idziemy tam, gdzie nas nie chcą, a nas potrzebują. Odchodzimy, wtedy, kiedy nie chcą, żebyśmy odeszli, ale nas już nie potrzebują - mówi z przekonaniem misjonarz.

Jednocześnie duchowny nie ukrywa, że szybki rozwój skłania do myślenia na ten temat.

- Moje pokolenie to chyba ostatnie pokolenie misjonarzy. Myślę, że prawdopodobne jest, że jeszcze za mojego życia już nie będziemy tutaj potrzebni - twierdzi ks. Kościelniak.

Kościół afrykański jest jak krzaczek pomidora

Obecnie celem misji jest ewangelizacja, wspieranie służby zdrowia i edukacja. Szczególnie pierwsze z wymienionych zadań jest niezbędne w Afryce. Na tym kontynencie dużym zagrożeniem m.in dla grup wyznaniowych, w tym katolików, są szowinizm czy nacjonalizm.

Ks. Kościelniak podkreśla, że dzisiaj kluczowe w kwestii ewangelizacji jest utrzymanie i rozwój tego, co udało się zbudować.

- Kościół afrykański w diecezji Musoma, gdzie działamy, jest jak taki krzaczek pomidora, który potrzebuje podtrzymania patykiem, żeby wydał owoce. Nikomu nic na siłę nie sugeruję. Robię swoje, prowadzę parafię. Ludzie przychodzą, pytają np. o tekst jakiegoś nabożeństwa, pytają, o wiele rzeczy. Wiedzą, że jestem otwarty - podkreśla misjonarz.

Źródłem zagrożeń dla rozwoju duchowego staje się także w Tanzanii wspomniany nieograniczony dostęp do technologii. - Taki skok technologiczny jest przekleństwem dla wielu osób. Ludzie odrzucają swoją kulturę, swoje zasady. Nie zdążyły się w nich zakorzenić obyczaje, moralność chrześcijańska. Dzisiaj większość dzieci wychowuje ulica czy telefon komórkowy - stwierdza ks. Kościelniak.

O misji w Kiabakari i jej potrzebach przeczytasz więcej na stronie wspierającej jej działalność fundacji.

Dziennikarz i redaktor Deon.pl, student Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie. Uwielbia rozmawiać i poznawać świat z innych perspektyw.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Polski misjonarz w Tanzanii: idziemy tam, gdzie nas potrzebują
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.