Poszedłem do seminarium sprawdzić, czy to dla mnie. Ks. Grzywocz powiedział: daj sobie trzy lata [ŚWIADECTWO]

Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Mateus Campos Felipe / Unsplash
DEON.pl / mł

Od zawsze chciałem mieć udane małżeństwo, czwórkę dzieci, duży dom i trzy samochody. Rok po maturze, gdy zastanawiałem się nad swoim życiem, studiami i byłem w udanym związku, wróciło do mnie pytanie: czy nie masz czasem być księdzem? Odpowiedź nie była wcale oczywista, to było bardziej takie zastanawianie się: sprawdź, zobacz.

W maju poprosiliśmy księży o to, by podzielili się z nami historiami swojego powołania. Oto historia, którą podzielił się z nami ks. Marcin Paś, duszpasterz młodzieży z dziesięcioletnim kapłańskim stażem. 

Chciałem być świecki, wierzący, mieć żonę i dzieci

Od zawsze chciałem mieć udane małżeństwo, czwórkę dzieci, duży dom i trzy samochody: rodzinnego vana, limuzynę i ścigacza. Dziś po dziesięciu latach od święceń mam udane kapłaństwo, wielu nawróconych ludzi i wiele dzieci w wierze. Mam też dwa samochody zamiast wymarzonych trzech: tak zwany pasiobus, czyli siedmioosobową dacię do użytku w duszpasterstwie, i „Tico w gazie”, czyli naszego garbuska, kupionego na potrzeby młodych między innymi dzięki czytelnikom Deonu. Marzę dalej o domu – o domu dla młodych w Gliwicach.

Przez lata nie sądziłem, że będę księdzem. Formowałem się w oazie, byłem nawet moderatorem, czyli odpowiedzialnym w parafii za formację. Byłem przekonany, że mogę być świeckim, który będzie prowadzić głębokie życie wiary i będzie szczęśliwy, będąc głęboko wierzącym.

To pytanie niespodziewanie przyszło w Wielki Czwartek

Jakież było moje zaskoczenie i zdziwienie, kiedy rok po maturze, gdy zastanawiałem się nad swoim życiem, studiami i byłem w udanym związku, wróciło do mnie pytanie: czy nie masz czasem być księdzem?

Usłyszałem je w Wielki Czwartek, w dniu, gdy kościół modli się o powołania. Nie byłem na liturgii, bo zostałem w domu z moim małym bratem, ale jako świadomy katolik sięgnąłem do czytań. I wtedy powróciło to pytanie z dzieciństwa: czy ty czasem nie masz być księdzem? Odpowiedź nie była wcale oczywista, to było bardziej takie zastanawianie się: sprawdź, zobacz.

We wrześniu wylądowałem w seminarium w Opolu. Szedłem tam nie z pewnością, że będę księdzem, ale żeby sprawdzić. I dziękuję Bogu, że postawił na moje drodze ks. Krzysztofa Grzywocza, ojca duchownego, który powiedział mi: dobrze, że przyszedłeś tu sprawdzić. Daj sobie maksymalnie trzy lata, żeby podjąć decyzję.

Wcześniej czułem niepokój. Teraz powoli znikał

Będąc w seminarium odkrywałem, że niepokój, który miałem w sobie wcześniej, będąc w związku, myśląc o prawie, własnej firmie, karierze politycznej, że ten niepokój powoli znikał. I czułem w środku duży pokój.

Bardzo ważnym wydarzeniem było dla mnie poznanie duchowości jedności ruchu Focolari i roczna formacja w centrum duchowości w Loppiano koło Florencji. Odkryłem tam, że będąc księdzem, mogę jednocześnie być we wspólnocie. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie ma różnicy między głęboko wierzącym księdzem i ojcem rodziny, klerykiem i studentem. Że ważne jest odkrywanie w swoim powołaniu radości i szczęścia i że każdy ma własną misję i swoją rolę do spełnienia.

Jestem księdzem i jestem szczęśliwy

Dziś, w dziesiątą rocznicę święceń cieszę się tym, co Pan Bóg postawił na moje drodze - a z drugiej strony ciągle się zastanawiam, jak lepiej rozeznawać to, do czego On mnie wzywa w tym „powołaniu w powołaniu”. Marzę od pięciu lat o domu dla młodych i cierpię z tego powodu, że ciągle jest to wielkie marzenie, którego struktury diecezji nie są w stanie na razie udźwignąć. Duchowość jedności nauczyła mnie jednak, że razem można więcej.

Patrzę ze szczęściem i pokojem na moje kapłaństwo i wszystkim tym, którzy są sparaliżowani koniecznością podjęcia decyzji albo czują ciągle niepokój w sercu w związku z jakimkolwiek wyborem dotyczącym powołania życzę i modlę się o to, żeby spotkali na swojej drodze ludzi, którzy pokażą im, że Bóg błogosławi decyzjom, a nie myślom o powołaniu i życiu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Poszedłem do seminarium sprawdzić, czy to dla mnie. Ks. Grzywocz powiedział: daj sobie trzy lata [ŚWIADECTWO]
Komentarze (8)
KW
~Ks. Wojciech Wysocki
7 czerwca 2023, 04:21
Jestem księdzem który w kryzysie rozczarowania biskupami proboszczami i parafianami odchodzi... Powołanie to jedno a realia to drugie....jak jest się niewolnikiem to nie ma żadnej wolności ani prawdy
TB
~Tomasz Berger
7 czerwca 2023, 23:47
Najemnik porzuca owce i ucieka. Dobry pasterz nie przejmuje się "realiami" tylko oddaje swoje własne życie
SM
Sabina Misjonarka-Szkoły
17 sierpnia 2023, 21:30
A może ludzi rozczarowanych poziomem Kościoła jest więcej? I ze swoją wrażliwością dla kogoś w kryzysie to Ksiądz może być światłem?
JK
~Jan Kocoń
5 czerwca 2023, 10:02
Kiepskie to nastawienie: "pójdę sprawdzić, czy to dla mnie" Szkoda że Pan Jezus nie powiedział : "Piotrze, chodź ze mną na próbę przez miesiąc, zobaczysz czy to coś dla ciebie. Może ci się spodoba" Wielu też małżonkom już po pół roku od ślubu zaczyna wydawać się, że to jednak nie ich droga, że ta próba była nieudana.
ZM
~Zbigniew Musiał
4 czerwca 2023, 21:16
To jest trochę za dużo powiedziane, że ksiądz nie różni się od ojca rodziny. Różni się. Nie ma żony, własnych dzieci i nie może uprawiać seksu. Chyba, że czegoś nie doczytałem i mowa nie jest o księdzu katolickim...
MD
~Marcin Drozd
4 czerwca 2023, 09:20
Warto podać lata w seminarium...szły wtedy dziesiątki młodych mężczyzn... Dziś nie idzie nikt... No czasem jakiś przypadek....
JP
~Jarosław Pytlik
4 czerwca 2023, 00:23
A co to takiego ten dom dla młodych? I na jakiej zasadzie (i po co?) miało by to działać?
JP
~Jarosław Pytlik
4 czerwca 2023, 00:21
A cv