Powołanie do uczciwej i solidnej pracy

(fot. generationbass.com/flickr.com/CC)
Mirosław Bożek SJ

Podczas wakacji odwiedziłem swoich przyjaciół, którzy właśnie mieli się przeprowadzać. Ich nowe mieszkanie było w remoncie. Pracowała w nim ta sama ekipa, która kiedyś odremontowała ich poprzednie lokum. Rozmawiałem chwilę z szefem tej małej firmy. Stwierdził, że nie musi się nigdzie reklamować. Poprzedni klienci polecają go kolejnym i ma zamówienia na wiele miesięcy naprzód. Sposób? Pracuje zawsze "jak dla siebie" - solidnie i szybko.

Pamiętam też inną sytuację. Ojciec mojego znajomego jest prawnikiem. Wynajęła go pewna firma z Warszawy - dojeżdżał co tydzień na jeden dzień z Katowic. Zapytał kiedyś swoich warszawskich pracodawców: "Czy wam się to opłaca - sprowadzać mnie z odległego miasta i pokrywać jeszcze koszty podróży? Przecież tu, w Warszawie, na pewno bylibyście w stanie znaleźć wielu lepszych prawników niż ja." Odpowiedzieli mu szczerze: "To prawda, że moglibyśmy tu znaleźć lepszych prawników od pana. Ale nie znaleźlibyśmy nikogo tak uczciwego jak pan."

Co łączy tych dwóch ludzi? Obaj są chrześcijanami i choć o tym nie mówią na codzień, traktują swoją pracę jako część swojego chrześcijańskiego powołania. Używamy nieraz zwrotu "wierzący-niepraktykujący", mając na myśli tych, którzy mówią o sobie, że są katolikami, ale zaniedbują "praktyki religijne" - przede wszystkim niedzielną Mszę Świętą. Są jednak i tacy "wierzący-niepraktykujący", którzy do kościoła chodzą często! Nie wprowadzają jednak deklarowanej przez siebie wiary w praktykę codziennego życia.

Nie jest to takie rzadkie, niestety, że wielu katolików "zostawia" swoją wiarę w kościele. Poza murami świątyń jest "zwyczajne życie", które "ma swoje wymagania". Praca zajmuje sporą część naszego życia. Zapominamy, że jest poprzez to również ważną częścią naszego duchowego rozwoju, naszej drogi do świętości. Dość powszechnym grzechem zaniedbania jest "bylejakość" i opieszałość w pracy. To doprawdy wielki wstyd dla nas, wierzących, że nie możemy powiedzieć: "jestem katolikiem, to znaczy wykonuję swoją pracę najlepiej, jak potrafię." To wielki wstyd, że pracodawcy - również innowiercy i niewierzący - nie ubiegają się o katolickich pracowników z przekonaniem, że skoro to chrześcijanie, to można mieć pewność, iż wykonają swoją pracę solidnie i uczciwie.

DEON.PL POLECA

Łatwo nam przechodzi przez gardło absurdalne sformułowanie "wierzący-niepraktykujący". A gdybyśmy tak mieli w podobny sposób bez zmrużenia oka powiedzieć "uczciwy-niepraktykujący" albo "solidny-niepraktykujący"? "Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie" napisał św. Jakub. Starajmy się o to, byśmy mogli powiedzieć o swoim codziennym życiu - w tym również o swojej pracy - korzystając z dalszych słów św. Jakuba: "Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę na podstawie swoich uczynków."

O. Mirosław Bożek, jezuita. Obecnie pracuje duszpastersko wśród Polonii w Chicago - w Jezuickim Ośrodku Milenijnym. Pisze m.in. dla "Katolika", polskojęzycznego miesięcznika archidiecezji Chicago. Więcej o nim można znaleźć na stronie: http://www.jezuici.org/bozek

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Powołanie do uczciwej i solidnej pracy
Komentarze (15)
3 kwietnia 2015, 08:41
O, i takie postawienie sprawy bardzo mi się podoba! Nie należy wymyślać cudacznych wymagań, uważać za grzech śmiesznostek. Rzetelność - także w pracy - to ludzki i sensowny wymiar. Uczciwość. - No właśnie.
M
Martin
2 maja 2014, 13:34
Uczciwej pracy? O czym wy mówicie? Kto dzisiaj pracując uczciwie potrafi zarabiać na godnym poziomie (nielicząc budżetówki). Co znaczy uczciwość np. w handlu? Co wy za brednie. Zacznijcie wymagać, naprawdę wymagać zwłaszcza przy konfesjonale, albo se dajcie spokój z takimi tytułami.
Ł
łukasz
12 marca 2014, 16:41
Chcesz wiedzieć co robią twoi znajomi/partner/dziecko ? Dzięki tej stronce dowiedziałem się wielu rzeczy, między innymi tego że moja dziewczyna wiedzie podwójne życie :( Program jest dobry ale prawda może być bolesna, trzymajcie link i bądźcie gotowi na najgorsze. Pozdrawiam Łukasz Link: http://tiny.pl/qln4g
F
fdas
14 września 2013, 10:49
Z Apokalipsy: I sprawia, że wszyscy mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło i że nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii lub liczby jej imienia. Spotkałem sie z interpretacją, iż dotyczy to pracy w dzisiejszych czasach (uczciwej- ci którzy nie przyjmują znaku bestii, więc nie mogą nic sprzedać, ani kupić, oraz nieuczciwej- ci którzy przyjmują znak bestii i jakoś sobie radzą)
M
Martin
2 maja 2014, 13:44
Może to faktycznie czasy ostateczne, bo to co się dzieje inaczej trudno mi zrozumieć.
E
e
23 listopada 2012, 13:52
Zna Pan "zamiary" serca Twego.
A
AP
23 listopada 2012, 12:56
Czy oszukiwanie US jest złem, jeśli US gra totalnie nie fair? Oszukiwanie powyżej 10% (dziesięcina) jest złem ;-) Wróć... :) Oszukiwanie poniżej 10% (dziesięcina) jest złem ;-)
A
AP
23 listopada 2012, 12:55
Czy oszukiwanie US jest złem, jeśli US gra totalnie nie fair? Oszukiwanie powyżej 10% (dziesięcina) jest złem ;-)
E
e
23 listopada 2012, 12:40
"Oddajcie co "cesarskie" cesarzowi, a co Boskie Bogu", czyli płacimy uczciwie to co się należy pracownikom i US, modląc się z ufnością do Boga,by naszą firmę i miejsca pracy, oraz nas i nasze rodziny miał w swojej opiece.W ten sposób to co Boskie powierzamy Bogu w modlitwie( czyli oddajemy siebie i tych za których czujemy się odpowiedzialni). Pan Nasz widzi naszą uczciwość.
R
rosiomak
22 września 2012, 14:56
Czy oszukiwanie US jest złem, jeśli US gra totalnie nie fair? Czy oszukiwanie US po to, by przetrwały miejsca pracy, jest złem, czy lepiej go nie oszukiwać - i iść na zasiłek - niech inni pracują i mnie utrzymują? Czy praca i tworzenie dobra (towarów, usług) nie jest większym dobrem, niż życie z pracy innych, bo zdusił nas US (z ZUSem pospołu)? Co innego martwi wśród pracowników-chrześcijan. Lekkomyślność, niedostrzeganie, że jeśli ja się nie zaangażuję, ktoś inny musi za mnie zrobić tę robotę. Niedostrzeganie obupólnego dobra w przetrwaniu i rozwoju firmy. Nastawienie roszczeniowe, przychodzenie na gotowe... Takie są moje doświadczenia, smutne doświadczenia z ludźmi, których prywatnie nie posądzałabym nigdy o taką postawę: "motylem jestem"...
M
Martin
2 maja 2014, 13:42
Jest złem, bo oszukuje konketne osoby. Pewnie ktoś powie, że nie jest złem, bo nie wiadomo na co Państwo przeznacza pieniądze? A co z szanowaniem ludzi z innymi poglądami? Nie bronię tu ludzi złych. Ale wymagam od nas. Prawo jest złe? TO TRZEBA ZMIENIĆ LUDZI I PRAWO a nie oszukiwać w imię dobra. Tak to nigdy się nic nie zmieni!
G
gość
21 sierpnia 2012, 12:34
ja mam taką sytuację w pracy... mnie można w skrócie scharakteryzować jako "wierząca-niepraktykująca", mój szef, przeciwnie, nie dość, że wierzący, to mocno praktykujący. Mnie sumienie nie pozwala w pracy kłamać, manipulować, oszukiwać (pracuję w handlu), mojemu szefowi jednak pozwala to robić, nie wypłacać wynagrodzenia, oszukiwać US i wszelkie inne instytucje... echhh
M
Martin
2 maja 2014, 13:39
No właśnie m.in, takie coś mam na myśli. Ale ponieważ szef Twój ma kasę i jest wierzący pewnie w pierwszej ławce siedzi i uśmiecha się do proboszcza, który napewno go szanuj, bo facet ma talent i wykorzystuje lub z innego powodu? Tyle, że wg niektorych Państwo niby można oszukiwać, a niby to czemu? To jak wszyscy mają się zmienić jak będzie dalej pobłażanie dla różnych spraw czy sytuacji? Gdzie tu w praktyce "tak tak, nie nie"...?
RJ
Robert Jęczeń
15 lipca 2012, 15:37
W ostatnich dziesięcioleciach Polakom przyświecało hasło "solidarność". A może byłoby lepiej, gdyby tym hasłem było słowo "solidność"?
E
ewelina
21 marca 2012, 12:28
W pracy nie mówi się o wierze (niestety) , dlatego wierzący "odpuszczają sobie" przykazania Boga . One wymagają więcej niż wymaga świat . Uważam ,że w ten sposób  zdradza się Boga.