Ocalałe z ISIS niewolnice seksualne ujawniają przerażające historie. "Setki aborcji"
Bojownicy z Państwa Islamskiego uciekli z miasta Ar-Rakka w Syrii, pozostawiając za sobą wykorzystywane seksualnie niewolnice.
Dwie z nich, będace w wieku nastoletnim, rozmawiało z mediami o swojej ciężkiej sytuacji trwającej blisko trzy lata.
Brytyjska gazeta "The Times" przeprowadziła wywiady z dwiema dziewczynkami - z pochodzenia jazydkami - Helin i Takoshin, które trzy lata temu zostały uprowadzone z Góry Sinjar w północnym Iraku, a następnie sprzedane jako niewolnice seksualne przez grupę terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego, znanego także jako ISIS czy Daesh.
Mosul: 19 kobiet zostało spalonych żywcem w żelaznych klatkach
Helin ma teraz 15 lat, natomiast Takoshin skończyła 14 lat. W zeszłym roku Helin musiała poddać się aborcji aż trzy razy, ponieważ była wielokrotnie gwałcona przez bojowników ISIS. "Najgorszego spośród nich, najbardziej okrutnego, zabito w wyniku nalotu" - powiedziała w wywiadzie - "Każdego dnia dziękuję Bogu za to, że mój oprawca został zabity. Teraz chcę zobaczyć moją rodzinę".
Takoshin była kupowana i sprzedawana 10 razy. Została poproszona o opiekę nad rocznym chłopcem pochodzącym z mniejszości jazydzkiej, którego rodzice zostali zabici przez bojowników IS. Chłopiec, który ma już cztery lata, mówi po arabsku, nie w języku kurdyjskim. Takoshin podaje się za "matkę" chłopca.
"Mam nadzieję, że moja rodzina pozwoli mi zachować go jako mojego syna. Jestem jego matką" - mówi w wywiadzie.
Inne historie ocalałych niewolnic seksualnych odsłoniły kulisy horroru życia w niewoli ISIS. Jedna z jazydek, której udało się uciec od swoich porywaczy, powiedziała w lipcu BBC, że gwałcono ją codziennie przez sześć miesięcy.
Dziewczyna, nazywana jako Ekhlas, powiedziała w programie Victorii Derbyshire, że została porwana w wieku 14 lat i wybrana spośród 150 dziewczynek. "Wielokrotnie próbowałam się zabić" - powiedziała, opisując swojego gwałciciela jako "bestię".
W sierpniu, siedmiu chrześcijan żyjących pod terrorem ISIS w Ar-Rakka zostało uwolnionych przez bojowników chrześcijańskich stowarzyszonych z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (czyli armią należącą do syryjskich Kurdów).
Ocalona chrześcijańska kobieta o imieniu Saws Karabidian powiedziała kurdyjskiemu portalowi ARA News, jak wyglądało jej życie w tzw. Państwie Islamskim. "Zmuszali nas do ubioru chust na głowę i pozwalali nam ujawniać swoją twarz tylko w celu rozróżnienia nas od muzułmanów. Musieliśmy zasłaniać swoje twarze, by uniknąć zniewag i obelg w naszą stronę" - powiedziała.
Jazydzi są mniejszością mówiącą językiem kurdyjskim, która wyznaje synkretyczną religię powstałą w XII wieku z połączenia wierzeń indoirańskich, judaizmu, nestorianizmu i islamu. Dżihadyści uważają wyznawców tej religii za czcicieli diabła i prześladują ich.
Latem 2014 roku dżihadyści z IS zajęli zamieszkany przez jazydów region wokół Sindżar i kontrolowali ten obszar do listopada 2015 roku.
W tym czasie tysiące tamtejszych jazydów zostało zmuszonych do ucieczki lub zamordowanych. Wiele kobiet i dziewczynek zostało zgwałconych i uprowadzonych, a także zmuszanych do małżeństwa. Według ONZ w 2014 r. dżihadyści zniewolili około 7 tysięcy kobiet i dziewcząt.
Do tej pory nie udało się dokładnie ustalić, ile osób straciło życie z rąk islamskich terrorystów. W sumie ponad 400 tysięcy członków tej mniejszości religijnej musiało uciekać przed prześladowaniami.
Masakra mniejszości jazydzkiej przez dżihadystów - potępiona przez ONZ jako "próba ludobójstwa" - dostarczyła bezpośredniego powodu do rozpoczęcia zachodnich ataków lotniczych w Iraku i w Syrii.
Jednym z nielicznych przywódców światowych, który regularnie wstawia się za prześladowanymi jazydami, jest papież Franciszek.
Skomentuj artykuł