10 powodów, dla których warto mieć mniej
Minimalizm nie jest tylko wietrzeniem szafy czy gruntownym porządkowaniem mieszkania. Po powrocie do codziennego życia narodziła się we mnie radość z tego, co od dawna posiadam, a czego przedtem kompletnie nie zauważałem. Spróbuj podobnego eksperymentu - nawet najkrótszy detoks przynosi korzyści.
Żyjemy w epoce konsumpcjonizmu (przynajmniej w świecie Zachodu), którą można streścić w słowach "więcej, szybciej, lepiej i często nie za swoje". Te cztery cechy charakterystyczne dla naszych czasów dotyczą właściwie każdej płaszczyzny codzienności. Oczywiście, nie ma nic zdrożnego w chęci poprawiania, rozwoju i ulepszenia czy korzystania z posiadanych bogactw, o ile nie mają destrukcyjnego wpływu na kondycję psychofizyczną ani w żaden sposób nas nie zniewalają.
Presja czasowa i jakościowa, z którą każdy - choć w różnym stopniu - musi zmierzyć się w pracy, w połączeniu z zawodową i osobistą odpowiedzialnością, jest wystarczającą dawką stresogenną. Tymczasem dokładamy sobie niepotrzebnego stresu, poddając się dyktaturze konsumpcjonizmu. Jeśli myślisz, że ten problem cię nie dotyczy, pozwól, że zadam ci kilka pytań kontrolnych.
- Czy posiadasz więcej rzeczy, niż potrzebujesz?
- Czy masz takie ubrania, w których nie chodzisz, ale wciąż je trzymasz?
- Czy kolekcjonujesz "przydasie" (czyli rzeczy, których za nic w świecie nie chcesz wyrzucić, bo kiedyś mogą się przydać)?
- Czy kiedykolwiek kupiłeś coś na raty lub za pomocą karty kredytowej (czyli za pieniądze, które nie są twoje)?
- Czy marzy ci się nowy model telefonu/samochodu/torebki/ butów/gry, mimo że całkiem niedawno sprawiłeś sobie nową sztukę?
- Czy korzystałeś z promocji tylko dlatego, że taka okazja szybko się nie powtórzy?
- Czy po zakupieniu wymarzonej rzeczy szybko przestajesz się nią cieszyć i podążasz za kolejną?
- Czy kiedykolwiek czułeś się gorszy od innych z powodu tego, że czegoś nie masz?
- Czy zdarzało ci się poczuć lepiej dlatego, że masz coś, czego nie mają inni?
- Czy przynajmniej raz miałeś poczucie braku kontroli nad wydawaniem swoich pieniędzy?
Powyższe pytania nie pochodzą z testu na zakupoholizm, choć niektóre mogłyby się do niego kwalifikować. Zmierz się z nimi w całkowitej szczerości. Jeśli przynajmniej raz odpowiedziałeś "TAK" - a mogę się założyć, że kilka razy udzieliłeś twierdzącej odpowiedzi - masz w sobie skłonności do stania się o arą konsumpcjonizmu. Alternatywa? Jest nią właśnie minimalizm. Taki, który nie ma nic wspólnego z minimalnym zaangażowaniem w życie. Wręcz przeciwnie - to maksymalne słuchanie swoich prawdziwych potrzeb i pragnień, robienie tego, co się kocha, przy jednoczesnym odrzuceniu wszystkiego, co niepotrzebne i "nie twoje".
Jakość ponad ilość!
Minimalizm nie jest tylko wietrzeniem szafy czy gruntownym porządkowaniem mieszkania, chociaż to też element minimalistycznej postawy. Nie oznacza również rezygnacji z tego, co kosztowne (da się pogodzić minimalizm z posiadaniem najlepszego na rynku smartfona!), ale z tego, co niepotrzebne do szczęścia. Jest wydobywaniem z własnego życia tego, co w nim najbardziej wartościowe, by następnie poświęcić temu czas marnowany wcześniej na rzeczy i sprawy, które rozpraszają, dają na chwilę pocieszenie i ostatecznie zostawiają nas z... większym duchowym głodem.
Jeśli nauka takiej postawy będzie jednocześnie wiązała się z porządkami w domu i opróżnianiem zagraconych szafek - to dobrze. W końcu na tym również polega pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy. Poza tym mniej rzeczy do porządkowania i układania na półkach oznacza więcej czasu na przyjemniejsze sprawy. Zatrzymanie się jednak na etapie porządkowania rzeczy byłoby rozcieńczeniem minimalizmu. Bo - zwłaszcza w ujęciu chrześcijańskim - powinien on polegać na "posprzątaniu" własnego serca, by nie mamić go więcej chwilowymi "zaspokajaczami". Serca, które ma serdecznie dość miernych podróbek tego, co się dla niego naprawdę liczy. I które prędzej czy później się o to upomni.
Idea minimalizmu jest też godna zainteresowania z powodu jej indywidualnego charakteru. Moja postawa minimalistyczna będzie inna niż twoja, bo nasze serca różnią się od siebie i mają odmienne pragnienia. Droga do poznania ich też jest indywidualna dla każdego człowieka. Możesz nawet ograniczyć posiadane rzeczy do konkretnej liczby (tak, naprawdę są na świecie ludzie, którzy kurczowo trzymają się tego, by nie posiadać więcej niż sto rzeczy!), jeśli dzięki temu dokopiesz się do twoich prawdziwych potrzeb. A gdy już je odkryjesz, zaspokajanie ich też będzie przebiegać w charakterystyczny dla ciebie sposób. Tym samym, dzięki odrzuceniu tego wszystkiego, kim powinniśmy być i czego chcieć według twórców reklam i światowych trendów, minimalizm pozwala nam być naprawdę sobą.
Mam takie szczęście, że kilka razy w roku udaje mi się pojechać chociaż na weekendowe rekolekcje, gdzie nie używa się elektroniki. Każde takie oddzielenie od technologii powoduje, że w trakcie rekolekcji mam więcej czasu na modlitwę, rozmowy towarzyskie i lepszy kontakt z moim wnętrzem. Ale nie tylko. Po powrocie do codziennego życia bardziej świadomie korzystam z tego typu gadżetów i na nowo się nimi cieszę. Nade wszystko rodzi się we mnie świeża radość z tego, co od dawna posiadam, a czego przed wyjazdem kompletnie nie zauważałem. Spróbuj podobnego eksperymentu - nawet najkrótszy detoks przynosi korzyści.
10 powodów, dla których warto zostać minimalistą
Jeśli jeszcze cię nie przekonałem, byś rozpoczął przygodę z minimalizmem, rzuć okiem na poniższą listę prfitów z nim związanych. Natomiast jeśli już wiesz, że minimalistyczna postawa jest dla ciebie dobrym rozwiązaniem, niniejszą listę możesz potraktować jako dodatkowy motywator do działania.
Bo minimalistyczne MNIEJ znaczy tak naprawdę WIĘCEJ:
- Pieniędzy - jeśli wyzbędziesz się zautomatyzowanego nabywania, twój budżet prawdopodobnie odczuje pozytywne skutki niezaspokajania zachcianek.
- Czasu - będziesz mógł go wykorzystać na sprawy naprawdę dla ciebie istotne. Czytanie książek zamiast nieustannego ogarniania nadmiaru rzeczy brzmi bardziej kusząco, prawda?
- Spokoju - posiadanie rzeczy wyłącznie potrzebnych i skupienie na sprawach ważnych niesie ze sobą dużą dawkę spokoju.
- Przestrzeni - zarówno tej zewnętrznej (dzięki mniejszej liczbie rzeczy), jak i wewnętrznej (wskutek zaniechania nieistotnych spraw i aktywności).
- Zorganizowania - mniej aktywności to także łatwiejsze planowanie i realizacja zadań.
- Wdzięczności - brak pogoni za tym, co nowe, lepsze i szybsze pozwoli ci docenić to, co już masz.
- Świadomego życia - życie minimalistyczne skutkuje lepszym zrozumieniem własnych potrzeb i emocji.
- Uniwersalności - dzięki ograniczaniu oczekiwań łatwiej przystosowujesz się do wymogów teraźniejszości na wzór św. Pawła zaprawionego do wszystkich warunków (Flp 4,11-13).
- Szczęścia - stawianie na życie jakościowe (rozumiane jako zgodne z głosem własnego serca) powoduje, że zanika chęć porównywania się z innymi ludźmi, a jej miejsce zastępuje poczucie pewności siebie i spełnienia.
- Chrześcijaństwa - odejście od konsumpcjonizmu na rzecz prostoty i minimalizmu ułatwia życie zgodne z naukami Jezusa Chrystusa. Mniej troski o rzeczy doczesne to więcej starań o sprawy Królestwa Niebieskiego, które powinny być priorytetem każdego chrześcijanina (zajrzyj do Pisma Świętego - Mt 6,33).
Rzecz jasna powodów, dla których warto zostać minimalistą, jest znacznie więcej. Tym bardziej że minimalizm pozwala ci naprawdę być sobą. Bo przecież o twoje serce tu chodzi i to ono wskaże ci najważniejsze korzyści "życia w prostocie i jakości".
***
Więcej praktycznych ćwiczeń i porad znajdziesz w naszym "Ogarniaczu". Znajdziesz tam m.in.
- Spójną strategię radzenia sobie z wyzwaniami codzienności
- 12 inspirujących i motywujących tekstów. Zacznij każdy miesiąc z nową energią!
- Uniwersalny planer czasu z rozkładem miesięcznym i tygodniowym. Sam decydujesz, w którym miesiącu zaczniesz, nie ogranicza Cię rok kalendarzowy.
- Proste narzędzia na każdy dzień. Stosowane regularnie, przynoszą zdumiewające efekty.
Notujcie postępy, motywujcie się wzajemnie i dajcie znać, jak wam idzie! :)
***
Adrian Wawrzyczek - mąż, tata, dziennikarz, bloger (jakogarnac.pl), specjalista social media, autor "Ogarniacza"
Skomentuj artykuł