Jak rozpoznać powołanie?

Jak rozpoznać powołanie?
(fot. shutterstock.com)
Marek Firlejczyk SJ

Nigdy nie miałem problemu z odpowiedzią na pytania: co chcę robić w życiu? lub czym powinienem się zajmować? To wiedziałem. Problem pojawił się wtedy, kiedy przyszedł Ojciec i zaprosił mnie do czegoś więcej…

Bóg zasiał ziarno w moim sercu. Nie mogłem temu zaprzeczyć ani nie potrafiłem tego odrzucić. Pragnąłem, żeby z ziarenka wyrosło dobre drzewo, ale cały czas nie wiedziałem jakie - małżeństwo, kapłaństwo, życie zakonne.  Proces rozeznawania był dla mnie okresem wzrostu, a nie szukaniem gotowych odpowiedzi (drzew pełnych owoców). Chciałbym się podzielić kilkoma wskazówkami, które pomogły mi rozeznać powołanie.

Pozwól się Kochać

DEON.PL POLECA

"Bóg Cię kocha" słyszałem wiele razy. Zawsze jednak chciałem wiedzieć jak to możliwie i jak to sprawdzić? Dostałem odpowiedź: zadbaj o swoje życie duchowe. Zacząłem się regularnie modlić, znalazłem stałego spowiednika i kierownika duchowego, dołączyłem do wspólnoty. Ciągle jednak nie dawało mi to spokoju. Cały czas był we mnie głód Miłości, którą chciałem znaleźć i doświadczyć, a tu ciągle nic. Wtedy zobaczyłem ranę, którą nosiłem w swoim sercu - chciałem kupić Miłość. Wydawało mi się, że im więcej daje z siebie tym bardziej Bóg mnie kocha. Więcej służby, więcej pracy, więcej modlitwy. Im więcej daję tym więcej otrzymuję - przecież to takie "ewangeliczne"! Tu był mój błąd. Zobaczyłem, że nie mogę się rozkochać w Bogu, jeżeli najpierw nie pozwolę się pokochać - tak po prostu i bezwarunkowo. Służąc Bogu dla miłości gasiłem w sobie żar życia - dar powołania. Dopiero kiedy pozwoliłem się kochać i zacząłem służyć z Miłości to żar przemienił się w ogień, który oczyszcza.

Myślenie po bożemu

Skoro mój fundament o Bogu budziły we mnie dużo wątpliwości to zacząłem się zastanawiać nad resztą mojego serca. Tutaj znowu przeżyłem szok - zobaczyłem jak myślę po swojemu. Byłem przekonany, że wiem i rozumiem wszystko najlepiej - stałem się swoim bogiem. Mój "pokrzywiony" obraz Miłości rzutował na moje "skrzywione" patrzenie na świat. W uzdrawianiu mojego myślenia pomogły mi medytacje - rozmyślanie o scenach Biblijnych. Uczyłem się bezpośrednio od Mistrza. Patrzyłem, myślałem i pytałem - dlaczego Pan Bóg tak się zachowywał. Zrozumiałem, że powołanie to nie stan tylko droga. Zobaczyłem, że Miłość to nie uczucie, a fundament. Uświadomiłem sobie, że wiara to nie bajka, a nieustana walka. Zapytałem Pana Boga jak działa w moim życiu?

Rozeznawanie

Założyłem kalosze i razem z Jezusem rozpocząłem wędrówkę w głąb siebie. Modliłem się codziennym rachunkiem sumienia. Zobaczyłem w ten sposób, że w różnych sytuacjach zachowuje się podobnie. Pytałem się: dlaczego? Zastanawiałem się: z jakich powodów czasami łatwiej mi się opierać złu, a kiedy indziej jest trudno? Dlaczego w moim życiu jest tyle trudności skoro wybieram Dobro? Moja logika myślenia po raz kolejny przeżyła kryzys. Wtedy za radą kierownika poznałem reguły rozeznawania duchów. Nie zmniejszyły one we mnie napięć i nie pokonały za mnie trudności. Pomogły mi one jednak zrozumieć działanie duchów, a przez to podejmować mądre kroki.

Wolność

Stanięcie w prawdzie o sobie było trudne. Dzięki niemu jednak zobaczyłem, że aby szczerze wybrać potrzebuję kolejnego uzdrowienia. Moje relacje, moje talenty, moje pomysły, moje modlitwy, moje zaangażowanie, moje pragnienia, moje potrzeby, moje marzenia - wszystko było moje. "Moje" były klapkami na oczy. Widziałem, ale tylko pewien fragment - zazwyczaj ten najwygodniejszy dla mnie. W tym przypadku w uzdrowieniu Pan oprócz codziennej modlitwy posłużył się rekolekcjami. Zrozumiałem, że będę musiał zostawić wszystko bez wyjątku. Porzucić siebie i swoją tożsamości - to było wyzwanie. Z ogromnym lękiem rzuciłem się w ciemną przepaść niewiedzy. W moim sercu jednak nadzieja królowała na lękiem. Wiedziałem, że jest Ojciec, który mnie złapie. Nauczył mnie, że powołanie nie ma być miejscem "wygodnym" lecz Dobrym dla mnie. To co jest Dobre nie zawsze jest wygodne i tak zaczęła się najtrudniejsza operacja na moim sercu.

Pokora

"Myślisz, że podjąłeś złą decyzję?" to pytanie słyszę chyba najczęściej z ust mojej rodziny i przyjaciół. Zawsze odpowiadam: złą? Nie, ale fatalną w skutkach. Życie zakonne to nieustanna walka o krzyż. Wiele lat się opierałem i walczyłem z krzyżem. Dopiero niedawno zrozumiałem słowa jednego z ojców: "życie zakonne to łaska towarzyszenia Jezusowi w najważniejszych jego momentach, ale przede wszystkim w jego cierpieniu". Powołanie dla mnie jest pragnieniem zmiany - czynieniem dobra. Dobro jest lekarstwem na zło tego świata. Dobro kosztuje i czasami trzeba zapłacić najwyższą cenę.

Ofiarowanie

To wszystko byłoby bez sensu gdyby nie ostatnia rzecz - ofiarowanie. Życie zakonne i kapłańskie to ziarno zasadzone w ziemi. Jednak ono samo nie ma w sobie mocy by otworzyć się, zapuścić korzenie, wyjść na zewnątrz, rosnąć i wydać owoc. Żeby to się stało ziarno mu się poddać ogrodnikowi. Dopiero w Jego rękach może wydać owoc.

Skąd mieć pewność, że dobrze wybrałeś? Trzeba spróbować. Dopóki decyzja jest w twojej głowie, dopóki jest ona iluzją i fantazją. Lubimy myśleć, fantazjować, analizować, ale boimy się zaangażować. Tylko wprowadzając Słowo w czyn mogę się przekonać czy dobrze wybrałem.  Nie realizuj decyzji, do której nie jest wewnętrznie przekonany!

Owocem dobrego wyboru jest pokój serca, a nie spokojne życie. Dobrze to uchwycił Thomas Merton:  Człowiek wie, że znalazł swoje powołanie wtedy, kiedy przestaje myśleć, w jaki sposób żyć, a po prostu zaczyna żyć.

Jutro Jacek Stryczek o tym, jak wybrać dobrego kandydata na męża/żonę?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak rozpoznać powołanie?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.