Płodna niepłodność

(fot. GDShot/flickr.com)

„Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem” (Łk 1, 57).

W Starym Testamencie niezdolność do poczęcia dziecka u kobiety często idzie w parze z obrazem nieurodzajnej gleby. Izraelici wyobrażali sobie przekazywanie życia ludzkiego w kategoriach rolniczych. Łono kobiety było glebą, a męskie nasienie ziarnem, zawierającym potencjalnie „małego” człowieka, który wpadłszy do macicy matki, wzrastał powoli jak roślina.

Z kolei żyzna gleba i płodna kobieta są w Biblii postrzegane jako oznaki pierwotnego błogosławieństwa, związanego z życiem, którym Bóg obdarzył w rajskim ogrodzie całe stworzenie (Rdz 1, 22.28). Ponadto, starotestamentalne błogosławieństwa zasadniczo dotyczyły rzeczy fizycznych: posiadania kraju na własność czy ziemi pod uprawę, a nieśmiertelność oznaczała tak naprawdę przedłużenie swego rodu w potomkach.

Jeśli więc płodność ucieleśniała błogosławieństwo, to niepłodność, zdaniem Izraelitów, musiała być przekleństwem. Po upadku pierwszych ludzi, ziemia z woli Jahwe zaczęła rodzić „ciernie i osty”, zakłócające rozwój życia (Rdz 3, 17-18). Dlatego również schorzenie niepłodności, zesłane na kobietę przez Jahwe, było zasadniczo postrzegane jako kara za nieposłuszeństwo. Mojżesz zapowiada, że tylko wypełnianie słów Pana przez Izrael zagwarantuje, że „żadna kobieta w kraju nie będzie miała przedwczesnego porodu i żadna nie będzie bezdzietna. Liczbę dni twojego życia uczynię pełną” (Wj 23, 26).

DEON.PL POLECA

Teraz możemy lepiej zrozumieć, dlaczego krewni i sąsiedzi Elżbiety widzą w narodzinach Jana Chrzciciela znak Bożego miłosierdzia. Cieszą się, że Bóg zdjął z niej hańbę. Jednakże w trakcie obrzezania chłopca zachodzi ciekawy emocjonalny zwrot. Bliscy dzielą radość z Elżbietą, bo została obdarzona potomkiem. Ogarnia ich jednak zdziwienie i strach, kiedy dostrzegają, że nowonarodzone dziecko nie przyszło na ten świat jedynie w celu zmazania rodzinnej infamii. Dziwne imię chłopca (Jan – „Bóg jest darem”), którego nikt dotąd w rodzie nie nosił, sygnalizuje, że w niepłodności Elżbiety i poczęciu przez nią dziecka chodzi o coś więcej. Żona Zachariasza jest jedyną kobietą w Nowym Testamencie, którą zostaje nazwana bezpłodną.

Zajrzyjmy znowu do Starego Testamentu. W historii Izraela znajdujemy więcej kobiet, które cierpiały z powodu trwałej lub czasowej niepłodności. Przy czym nie są to jakieś przypadkowe niewiasty, gdyż wśród nich pojawiaja się: Sara, żona Abrahama (Rdz 11,30), Rebeka - żona Izaaka (Rdz 25, 21), Rachela, żona Jakuba (Rdz 29, 31). Anna, żona Elkany (1 Sm 1, 1), Rut, żona Booza (Rt 1,4), i bezimienna żona Manoacha (Sdz 13,2). Co ciekawe, wszystkie te kobiety ostatecznie poczęły i porodziły synów: Izaaka, Jakuba, Józefa egipskiego (patriarchów Izraela), Samuela (pierwszego z wielkich proroków), Obeda (dziadka króla Dawida), Samsona (sędziego i pogromcę Filistynów).

Paradoks polega na tym, że te kobiety nie zgrzeszyły nieposłuszeństwem. Elżbieta nazwana jest sprawiedliwą i prawą. Nie można więc jej niepłodności postrzegać jako karę. W niektórych przypadkach Pismo św. dodaje, że Pan „zamknął ich łona” na pewien czas. Po drugie, owe kobiety wydały na świat postaci, które odegrały istotną rolę w historii Izraela. W końcu, narodziny tych mężów wiążą się z wypełnieniem największych obietnic Jahwe powierzonych Narodowi Wybranemu. Izaakowi i Jakubowi zostało przysiężone, że ich plemiona rozrosną się jak ziarnka piasku i gwiazdy na niebie. W najbardziej fundamentalnym sensie przezwyciężenie niepłodności przez Jahwe objawia prawdę, że niemożliwe staje się możliwym. Boże słowa są silniejsze od wszelkiej ludzkiej słabości i choroby. Nawet niepłodność nie może przeszkodzić w realizacji odwiecznych planów.

To, co po ludzku wydaje się beznadziejne i obciążone piętnem niedoskonałości, dzięki Bogu nagle przeobraża się w źródło owocowania i radości. Niepłodność wielkich kobiet Starego Przymierza stała się niespodziewanym błogosławieństwem nie tylko dla nich, ale również dla całej społeczności Izraela.

W duchowym sensie, każdy z nas doświadcza w życiu różnych przejściowych lub stałych form niepłodności: trudności na modlitwie, znużenie pracą i obowiązkami, przeciągające się cierpienie itd. Czasem mogą one mieć związek z naszymi przewinieniami i zaniedbaniami. Stąd św. Augustyn pisze w „Wyznaniach”: „Stałem się pustynią dla siebie samego”, mając na myśli swoje grzeszne życie. Ale nawet wtedy jego matka, Monika, cierpiąca z powodu ociągania się przez syna w przyjęciu chrztu, doświadcza wizji, w której słyszy głos: „Tam gdzie ty jesteś, on również będzie”. Po paru latach, św. Augustyn zostaje ochrzczony. Zawsze istnieje nadzieja na pozytywną zmianę.

Innym razem duchowa niepłodność będzie dopuszczona na nas przez Boga nie dlatego, że jesteśmy grzeszni, ale ponieważ coś ważnego niebawem wydarzy się w naszym życiu. Dopóki przeżywamy niepłodność nie mamy zielonego pojęcia, jakie dobro może z niej wyniknąć. Jej głębsze znaczenie odsłania się w czasie. W pewnym sensie niepłodność (ukryta za różnorakimi słabościami) może służyć jako oczyszczenie i przygotowanie gleby serca na wydanie większego plonu.

Prorok Izajasz pisze, że w czasach mesjańskich nieurodzajna gleba i niepłodne kobiety ucieszą się nieoczekiwaną płodnością: „Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Śpiewaj z radości, niepłodna, któraś nie rodziła, wybuchnij weselem i wykrzykuj, któraś nie doznała bólów porodu!”(Iz 35, 1; 54,1). Znamienne, że Nowym Testamencie temat niepłodności w ogóle się nie pojawia (poza historią Elżbiety). Przyjście Chrystusa zapoczątkowało bowiem inny rodzaj płodności.

Św. Paweł nieprzypadkowo porównuje relację chrześcijan i Chrystusa do małżeństwa, zwłaszcza w Liście do Efezjan (Ef 4). Natomiast w Liście do Rzymian pisze w następujący sposób: „Tak i wy, bracia moi, dzięki ciału Chrystusa umarliście dla Prawa, by złączyć się z innym - z Tym, który powstał z martwych, byście zaczęli przynosić owoc Bogu” (Rz 7, 4). Nasze pierwsze małżeństwo z Prawem okazało się zupełnie bezpłodne. Umarliśmy, by poślubić Chrystusa (ulubiony temat mistyków). Odkąd jednak jako Kościół jesteśmy w nowym związku z Oblubieńcem, staliśmy się żyzną glebą, zaczynamy cieszyć się upragnionymi owocami, czyli dobrymi uczynkami.

„Tam gdzie wzmógł się grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20). Z tego powodu, nasza niepłodność, jakiejkolwiek nie przybierałaby ona formy, zawiera w sobie obietnicę duchowej i moralnej płodności. Dlatego cieszymy się z narodzenia Zbawiciela.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Płodna niepłodność
Komentarze (11)
A
Anna
24 grudnia 2010, 08:27
O. Dariusz nawet cytując Ojców Kościoła (szkoda że bez odnośników - aby zdobyć zaufanie) to jednak dalsze wywody na tym tle prowadzi samodzielnie. A chyba takim wielkim profesorem jeszcze nie jest. I tutaj widac to "nowe". Wzorem np. Benedykt XVI Ale może już o. Dariusz będzie miał święta i nie będzie musiał codziennie coś pisać. To może skończą się te komentarze i będzie dobrze.
A
ad
23 grudnia 2010, 23:35
do Anny (osobno, żeby nie mieszać porządku) Anno dziękuję Ci, że jesteś. Dzięki Tobie mam stale okazję ćwiczyć charakter, praktykować miłość bliźniego, godzić się na inność... Wesołych Świąt Anno!
A
ad
23 grudnia 2010, 23:32
Jeżeli dla Ojca to była "fascynująca przygoda" to proszę wierzyć, że dla czytelników prawdziwa wyprawa na głębiny:)) Bardzo dziękuję za trud, za cierpliwość, za otwartość. Dobrych Świąt o. Dariuszu! ps jakaś taka idea mi chodzi po głowie, żeby Deon zrobił coś w rodzaju akademii teologicznej, mało może precyzyjne, ale można by to robić tematycznie, ze źródłami, z zadanymi refleksjami, z jakiejś perspektywy, w kontekstach historycznych - zazdroszczę kiedy czytam jak swobodnie poruszacie się w różnych punktach widzenia, a na katechezę szkolną co nieco za późno (i może dobrze czasami:)) ) jeszcze raz wszystkiego dobrego
Dariusz Piórkowski SJ
23 grudnia 2010, 19:31
Droga Pani Anno, nie wiedziałem, że Ojcowie Kościoła i święci należą do "nowej amerykańskiej teologii". Kościół to nie jest tylko JP2 i BXVI, chociaż obaj są wielkimi ludźmi i myślicielami. Życzę Pani, aby dobrze przeżyła zbliżające się święta.
A
Anna
23 grudnia 2010, 19:20
Jednak mam nadzieję że może rekolekcje poprowadzi inny jezuita. Może taki bez szkół amerykańskich, bez z nowych teologii i filozofii. Taki opierający się może na encyklikach JP2 I BXVI
A
Anna
23 grudnia 2010, 19:16
  A może jezuici z Deon by polecili nowy cykl filmów "Od początku do końca i początku" projekt życia JP2 (popatrz na strone Archidiecezji Krakowskiej). Jutro pierwszy odcinek z udziałem dr Wandy Półtawskiej i innych. To w ramach może zadośćuczynienia za bardzo niestosowne komentarze jakie o p. Półtawskiej jezuici z Deonu pozwalali "siać" bardzo niedawno
Dariusz Piórkowski SJ
23 grudnia 2010, 19:13
Wprawdzie to jeszcze nie koniec rekolekcji, chociaż praktycznie tak, bo jutro mamy już Wigilię. Chciałem podziękować wszystkim czytelnikom rekolekcji, tym, którzy pisali komentarze, dyskutowali, dzielili się swoimi doświadczeniami, modlili się. Dla mnie jako autora tekstów była to fascynująca przygoda, ciekawa wymiana, próba zrobienia jakiegoś małego kroku naprzód w rozumieniu tego, czym jest obecność Boga pośród nas. Życzę wszystkim czytelnikom błogosławionych świąt, abyśmy zawsze potrafili odnajdywać Boga w naszej codzienności, która jest barwna i różnorodna. Zapraszam na Wielki Post. Będzie jakaś forma kontynuuacji tych rekolekcji, chociaż z pewną niespodzianką.
E
effa
23 grudnia 2010, 09:41
Bardzo dziękuję za wszystkie rozważania Ojca Dariusza, te w tym cyklu adwentowym, ale nie tylko. Z dzisiejszego rozważania najbardziej dotknęło mnie to; o dopuszczeniu przez Boga na nas duchowej niepłodności...............i tego co może z niej dobrego wyniknąć....... Sama widzę owoce takich doświadczeń w moim życiu, a uświadomienie ich sobie właśnie dzisiaj, pozwoli mi w większej wolności i pokoju serca przeżyć czas Świąt z najbliższymi mi osobami........... Bogu niech bedą dzięki za wszystko, czego doświadczyłam w moim życiu......również za trudne doświadczenia, takie "duchowej niepołodności".............a potem za ich owoce. Niech Bóg błogosławi wszystkim, którzy dzięki DEON-owi mogli uczestniczyć w taki właśnie sposób w rekolekcjach adwentowych. Spokojnych pełnych miłości Świąt Narodzenia Pańskiego wszystkim pracującym w DEON-ie i wszystkim korzystająym z tego portalu. ps. ~faj_owa - przeprosiny przyjmuję..........Nie odpowiadałam na Twój wpis, bo uznałam, że w tych komentarzach pod rozważaniami nie dyskutuje się o wpisach, a o rozważaniach. Ale miło, że o tym napisałaś. Niech Pan Ci błogosławi w odkrywaniu owoców płynących z adwentowego oczekiwania. Pozdrawiam w Panu
T
tooomasz
23 grudnia 2010, 09:01
 chyba tego mi było trzeba. dziękuję. pozdrawiam. Radosnego Świętowania!
F
faj_owa
23 grudnia 2010, 08:58
Moze nie do konca pozostane przy swoim postanowieniu... Dziekuje za dzisiejsze rozwazanie, dziekuje za te rekolekcje, dziekuje o. Dariuszowi i wszystkim innym. Przepraszam za osady, ktore rodzily sie we mnie p.w. czytajac komentarze ( Jurka, effy, Anny, o.Dariusza). Zaczelam sobie malowac wasze portrety... Tegoroczny adwent jest  dla mnie wyjatkowy, a moje rekolekcje zaczely sie 26.11 wraz ze smiercia/odejsciem mojego tescia. Tyle sie u mnie dzialo wciagu tych ostatnich tygodni, ze moglabym opowiadac o tym nieustannie chyba przez tydzien. Pragne sie jednak wyciszyc, zeby nie przegadac Bozego Narodzenia, zeby na pasterce nie slyszec wylacznie echa swoich mysli i przezyc. Zycze wszystkim obfitosci Lask Nowonarodzonego Dzieciatka.
A
Anna
23 grudnia 2010, 08:40
„Tam gdzie wzmógł się grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,20). Z tego powodu, nasza niepłodność, jakiejkolwiek nie przybierałaby ona formy, zawiera w sobie obietnicę duchowej i moralnej płodności. Dlatego cieszymy się z narodzenia Zbawiciela - kończy o. Dariusz Jest nadzieja dla wszystkich. To są też moje życzenia dla o. Dariusza na Boże Narodzenia i Nowy ROk