Boska zemsta i pojednanie
Piątek I Tygodnia Wielkiego Postu (Ez 18,21-28; Mt 5,20-26)
Kiedy przychodzimy do kościoła, lubimy słuchać o Panu Bogu, który nas bezwarunkowo kocha, o Bogu miłosiernym, o Dobrej Nowinie, która została objawiona światu wraz z narodzeniem się małego Jezusa. Innymi słowy, wolimy poznawać tylko przyjemne przymioty Boga i zdecydowanie nie chcemy być straszeni.
Oczywiście Bóg jest miłością. Faktem jest też Jego ogromne miłosierdzie i to, że trudno Mu się powstrzymać od zrobienia dla nas wszystkiego, co tylko może nam pomóc. Nie oznacza to jednak, że równocześnie nie stawia On przed nami konkretnych i trudnych wymagań.
Zapomina o wszystkim
To mówi Pan Bóg: "Jeśliby występny porzucił wszystkie swoje grzechy, które popełniał, a strzegł wszystkich moich ustaw i postępowałby według prawa i sprawiedliwości, żyć będzie, a nie umrze: nie będą mu poczytane wszystkie grzechy, jakie popełnił, lecz będzie żył dzięki sprawiedliwości, z jaką postępował. Czyż ma mi zależeć na śmierci występnego, mówi Pan Bóg, a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył?" (Ez 18,21-22)
Fragment z dzisiejszego pierwszego czytania pokazuje nam Boga, który nie jest pamiętliwy. Jedyne, na czym mu zależy, to nasze dobro. Nawet największy grzesznik, który ma za nic Jego przykazania, nie jest przez Boga przekreślony. On nigdy nie odwraca się od człowieka. To my odwracamy się od Niego. On zawsze czeka na naszą decyzję o powrocie.
Przykłady nawróceń wielu świętych pokazują, że "boska zemsta" na grzeszniku jest bardzo przewrotna i wykracza poza nasz zdroworozsądkowy sposób myślenia. Spójrzmy na takiego Karola de Foucauld. Hulaka był z niego nieprzeciętny - imprezy, kobiety, wojaczka i umiłowanie do luksusów.
I co Pan Bóg z nim zrobił? Nie machnął na niego ręką. Nie skazał go na wieczne potępienie. Wręcz przeciwnie. Poprowadził w stronę jednego z najbardziej spektakularnych i radykalnych nawróceń. Z faceta szukającego rozrywek i zaszczytów, Karol stał się człowiekiem naśladującym Chrystusa w sposób niezrozumiały dla jego najbliższego otoczenia - zapragnął być ostatnim z ostatnich na tym świecie.
Tak właśnie wygląda "zemsta" Pana Boga.
Wyjdź z kościoła
Słyszeliście, że powiedziano przodkom: «Nie zabijaj»; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi (...). Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i ofiaruj dar swój. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. (Mt 5,20-26)
Słowa dzisiejszej Ewangelii nie są wygodne. Ten sam Bóg, który kocha nas do tego stopnia, że zapomina nasze grzechy i przebacza nam całe zło, które robimy, wymaga od nas, żebyśmy Go naśladowali i zachowywali się podobnie w stosunku do drugiego człowieka.
Zastanówmy się, czy przychodząc do kościoła jesteśmy pogodzeni ze wszystkimi znajomymi nam osobami. Czy bierzemy na serio słowa Jezusa o tym, że zanim złożymy swój dar (czyli przekładając to na dzisiejsze realia - zanim weźmiemy udział w Eucharystii), musimy być ze wszystkimi pojednani?
Jakiś czas temu usłyszałem na kazaniu dosłowną interpretacje tej Ewangelii. Kapłan powiedział wprost: jeśli czujesz, że jest ktoś. do kogo żywisz jakąkolwiek urazę albo ktoś żywi urazę do ciebie, to wyjdź z kościoła i poukładaj sobie sprawy z tym człowiekiem, a dopiero potem wróć na spotkanie z Bogiem. Ktoś może powiedzieć, że to zbyt radykalne, ale czy w Wielkim Poście nie chodzi właśnie o radykalną zmianę naszego sposobu życia i myślenia?
Skomentuj artykuł