Dzięki tej regule, śmierć cię nie zaskoczy
Jezus jest Bogiem-człowiekiem czyniącym znaki i cuda. A jednak niektórzy ludzie nadal nie wierzą. Więc Jezus mówi im, że otrzymają jeden, ostateczny znak.
Niektórzy z tych, co szli za Jezusem, byli głodni znaku po dokonanym cudzie. Uwaga ich skupiała się nie na boskiej tożsamości Jezusa, ale na tym, co mógł dla nich zrobić. W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi ludziom, że jedynym znakiem, jaki otrzymają, będzie znak Jonasza. Oczywiście, do tej chwili Jezus dokonał wielu znaków i cudów: uzdrowień, egzorcyzmów, nakarmienia tysięcy ludzi paroma bochenkami chleba i wskrzeszenia zmarłego.
Jezus jest Bogiem-człowiekiem czyniącym znaki i cuda. A jednak niektórzy ludzie nadal nie wierzą. Więc Jezus mówi im, że otrzymają jeden, ostateczny znak.
W Ewangelii Mateusza Jezus bardziej szczegółowo wyraża się o naturze tego znaku. „Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi” (Mt 12,40). Wyjaśniając ten tajemniczy werset, św. Augustyn napisał: „Jak Jonasz przeszedł ze statku do brzucha wieloryba, tak Chrystus przeszedł z krzyża do grobowca, lub do otchłani śmierci”. Znakiem Jonasza są zatem trzy dni, które Jezus spędził w grobie, i Jego ostateczne zstąpienie do „otchłani śmierci”.
Śmierć jest najgłębszym, najciemniejszym zejściem w ludzką rzeczywistość, jaką Bóg mógł na siebie przyjąć. Całe życie Jezusa było zanurzone w dynamice tego zejścia. Jak pisze św. Paweł, Chrystus „ogołocił samego siebie” i „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej (Flp 2,7–8). Znakiem wszystkich znaków jest zstąpienie Syna Bożego z nieba aż do głębin śmierci, a następnie Jego powstanie z martwych i wstąpienie do nieba. Jeśli ludzie mieliby oglądać te wydarzenia rozgrywające się przed ich oczami i nadal nie uwierzyć, to nic innego nie mogłoby nigdy ich przekonać. Żadne uzdrowienia i cuda w świecie nie przekonałyby nikogo, kto pozostaje niewzruszony w obliczu zdumiewającego zstąpienia i wstąpienia Boga – Boga, który kocha ludzkość tak bardzo, że łączy się z nami w śmierci.
Dynamika zstąpienia, by dokonać wstąpienia, której przykład dał nam Chrystus, jest tą samą dynamiką, która kieruje naszym chrześcijańskim życiem. Jesteśmy wezwani, aby uczynić swoimi słowa Jana Chrzciciela, które wypowiedział, gdy zaczęła się posługa Jezusa: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30). Gdy zstępujemy w pokorę, zstępujemy w śmierć Jezusa. W naszej drodze do nieba to zejście jest nieuniknione. Życie Jezusa jest mapą naszej podróży. Nie ma innej drogi do nieba. Aby powstać, musimy pójść za Chrystusem na śmierć. Jesteśmy wezwani, by przyjąć pokorę i umrzeć dla samych siebie, aby Chrystus mógł żyć w nas (por. Ga 2,20). Możemy albo zaakceptować znak Jonasza w naszym życiu, albo odrzucić samo życie – umniejszanie się i śmierć jest jedyną drogą do życia.
***
Fragment pochodzi z książki "Memento mori. Wielkopostnik" wydanej przez wydawnictwo W Drodze.
Memento mori – pamiętaj o śmierci – nie jest chwilowym trendem, lecz starożytną praktyką, do której zachęca Pismo Święte, Jezus, Ojcowie Kościoła i wielu świętych. Pamiętanie o nieprzewidywalności i nieuchronności śmierci paradoksalnie pomaga nam docenić życie, zmienić nawyki i ostatecznie – doprowadzić – do świętości. Gdy myślimy o śmierci, rozważamy kluczową tajemnicę naszej wiary, bo to właśnie śmierć została przemieniona przez Chrystusa.
Spędź ten Wielki Post z Wielkopostnikiem, który pomoże przeprowadzić cię przez bogatą praktykę memento mori. Posłuchaj o. Wojciecha Surówki, który zapozna cię z pierwszą regułą pomocną w przygotowaniu do śmierci. Dzięki niej śmierć cię nie zaskoczy:
Skomentuj artykuł