Jeśli nie grzeszysz, nie będziesz potępiał

Jeśli nie grzeszysz, nie będziesz potępiał
Depositphotos.com (31691625)

Do Jezusa przyprowadzono kobietę pochwyconą na cudzołóstwie. Prawo nie tylko zabraniało tego, ale sankcją za takie postępowanie była śmierć. Po dosyć gwałtownym początku sceny i wielkim poruszeniu, jakie wywołało przyprowadzenie i oskarżenie kobiety, mamy spokój i ciszę Jezusa, Jego chłodny dystans do wszystkiego. Mamy także ciszę kobiety, która bezsilnie znosi konsekwencje swego postępowania, ale i furii innych. Mamy w końcu spotkanie twarzą w twarz Jezusa z kobietą, w którym Jezus pokazuje, jak należy podchodzić do grzechu i słabości innych.

Z ewangelii wg św. Jana (8,1-11): „Jezus natomiast udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co mówisz?» Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień». I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz»”.

DEON.PL POLECA




Zdania poprzedzające ten fragment mówią o rozdwojeniu, jakie powstało wśród Żydów z powodu Jezusa. Uczeni w Piśmie i Faryzeusze chcieli pojmać Go, ale tłum był Nim zafascynowany i nie mieli odwagi tego zrobić. Z sytuacji wspólnotowego zamieszania i rozejścia się «każdy do swego domu» wpadamy tu niejako w zupełnie odmienną atmosferę. Jan w Ewangelii zręcznie przechodzi od scen zbiorowych, tłumów do bardzo osobistych i indywidualnych spotkań Jezusa z osobami. Tłum znika niejako gdzieś w tle, pozostaje tylko Jezus i konkretny człowiek.
Do Jezusa przyprowadzono kobietę pochwyconą na cudzołóstwie. Prawo nie tylko zabraniało tego, ale sankcją za takie postępowanie była śmierć. Po dosyć gwałtownym początku sceny i wielkim poruszeniu, jakie wywołało przyprowadzenie i oskarżenie kobiety, mamy spokój i ciszę Jezusa, Jego chłodny dystans do wszystkiego. Mamy także ciszę kobiety, która bezsilnie znosi konsekwencje swego postępowania, ale i furii innych. Mamy w końcu spotkanie twarzą w twarz Jezusa z kobietą, w którym Jezus pokazuje, jak należy podchodzić do grzechu i słabości innych.

Wyobrażenie miejsca
Zapada noc. Jezus po płomiennym wystąpieniu w świątyni udaje się na spoczynek na Górę Oliwną. Widzimy Go znowu o brzasku w świątyni, nauczającego lud. Obserwujemy grupę uczonych w Piśmie i faryzeuszów, którzy przyciągają do Niego kobietę. Możemy oczyma wyobraźni przyjrzeć się tej scenie. Jak ona dla mnie wygląda? Jaka jest ta kobieta? Jak się zachowuje? Opiera się, czy też bezwolnie poddaje się oskarżycielom? Jak liczna jest to grupa osób? Posłuchajmy rozmowy tych ludzi z Jezusem. Możemy przyjrzeć się ich złości i chęci przychwycenia Jezusa na czymś złym, co dało by im powód do oskarżenia Go. Ich zachowanie jest motywowane złością, gwałtownymi emocjami. Spróbuję to zobaczyć wzrokiem mojej duszy i przyjrzeć się zwłaszcza temu, co bardziej dotyka mojego wnętrza, ciekawi, irytuje. Jakie wrażenie wywołuje we mnie postawa Jezusa? Jakie uczucia żywię w stosunku do kobiety? Spróbuję zobaczyć miejsce tej sceny, jak ono wygląda.

Prośba o owoc
Proszę tutaj o to, czego mi teraz najbardziej potrzeba. Powierzę się Bogu w moich słabościach, prosząc Go o łaskę nieoceniania innych, niepotępiania ich, patrzenia na nich wzrokiem Boga.

Punkt 1. – zaślepieni złością

Spróbujmy się najpierw przyjrzeć temu, co się dzieje w tej scenie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż gorliwi religijnie uczeni w Piśmie i faryzeusze starają się, aby Prawo było zachowane i przestrzegane. Kto je przekroczył, powinien ponieść karę. Mogli by się wydawać gorliwymi wyznawcami i obrońcami czystości wiary i obyczajów, gdyby nie jeden mały szczegół, o którym wspomina ewangelista, a mianowicie, że nie mają czystej intencji. Nie działają wg tego, co mówią. Ich prawdziwym celem było bowiem przychwycenie Jezusa na czymś, znalezienie podstaw do jakiegoś oskarżenia. Nie liczyło się specjalnie ani Prawo, ani sama kobieta. Prawdopodobnie nie raz widzieli absurdalność kamienowania w takich przypadkach, ale tutaj każda okazja zdawała się być sprzyjająca do rzucenia Jezusowi kłody pod nogi. Faryzeusze i uczeni przyprowadzają zatem kobietę robiąc wrażenie, że dla czystości obyczajów, ale tak naprawdę przeciwko Jezusowi. Nie mają właściwych motywacji działania, prowadzą podwójną grę. W ich przypadku było to działanie świadome, albo też ulegli zaślepieniu. Chęć pozbycia się tego niewygodnego Nauczyciela była na tyle silna, że uciekali się nawet do nieuczciwości.
Świadomość tego, iż motywacje działania nie są czymś oczywistym, prowadzi do konieczności przyglądania się im i szczerości wobec siebie w tym względzie. Potrzeba nam jasności, co do naszych prawdziwych pobudek postępowania. Trzeba nam się pytać o to, co motywuje nasze działanie, naszą pobożność, nasze odniesienie do innych, nasze angażowanie się w sprawy społeczne, w działalność dobroczynną. Trzeba nam odpowiadać na pytania o to, co jest niejako na samym dnie naszych dążeń. Same słowa, nawet najpiękniejsze, nie są wystarczającym świadectwem. Potrzeba czegoś więcej.
Przyjrzę się moim motywacjom życia religijnego. Jakie skojarzenia, obrazy pojawiają się we mnie, kiedy słyszę te słowa? W jakim kierunku idą moje myśli? Postaram się w pełnej szczerości wobec siebie i Boga popatrzeć na prawdziwe motywacje mojego postępowania.

Punkt 2. – kto jest bez grzechu

Łatwo jest rzucić oskarżenie, łatwo jest być podejrzliwym w stosunku do innych. Niezmiernie łatwo jest przy tym powoływać się na Prawo, domagać się wypełnienia go, ale w sposób i w stopniu wygodnym dla nas. Jezus znał Prawo, wiedział o przepisach, ale jednocześnie Jego postępowanie jest okazją do uczenia tego, co jest sercem Prawa, jego istotą, a nie tylko bezduszną literą. Przyszedł On bowiem nie po to, by znieść Przymierze, ale by je wypełnić i udoskonalić. Pokusa odrzucenia Prawa jest równie niebezpieczna i szkodliwa, jak pokusa nierozumnego, bezdusznego stosowania go.
Odpowiedź Jezusa na nalegania uczonych w Piśmie i faryzeuszów była dla nich kubłem zimnej wody. Ich wzrok został przeniesiony z kobiety, którą chcieli potraktować jako swoje narzędzie, na nich samych i ich grzechy. Mieli oni bowiem świadomość swoich słabości. Zdali sobie sprawę, iż zostali zdemaskowani w swoich zamiarach i nie doprowadzą ich do końca.
Podobna sytuacja może się zdarzyć w życiu każdego człowieka. Pokusa oskarżania innych jest bardzo silna. Im częściej doświadczamy własnych słabości i bolejemy nad niedoskonałością, tym bardziej chcemy znaleźć jakiś powód tego. Inni są dla nas zagrożeniem, ponieważ mogą być lepsi, bardziej doskonali, czego nie umiemy znieść. Mogą nam przypominać o naszej niedoskonałości. A nawet kiedy widzimy ich grzeszących, ogarnia nas złość, bo jest to przypomnienie o tym, co w nas słabe i grzeszne. Przyjrzę się temu wszystkiemu w moim doświadczeniu, co jest trudne do przyjęcia, czego się boję, wstydzę, czego nie chcę okazać. Przyjrzę się moim reakcjom na doświadczenie grzechu. Postaram się też zobaczyć moje reakcje na grzechy innych. Jakie echo pozostawiły we mnie słowa Jezusa? Czy mam skłonność obserwować innych, porównywać się z nimi? Czy boję się być gorszy, bardziej negatywnie oceniany niż w rzeczywistości jestem?

Punkt 3. – gesty Jezusa

Zachowanie Jezusa w kontemplowanej przez nas scenie ewangelii jest z całą pewnością niezwyczajne. Tylko raz mamy w NT wspomnienie o tym, iż Jezus pisał palcem po ziemi. Możemy przypuszczać, iż wiedział z jakimi zamiarami przyszli do niego uczeni w Piśmie i faryzeusze. To był jego sposób na utrzymanie dystansu, odpowiedniej perspektywy. To był jakoś Jego sposób na zachowanie odpowiedniej perspektywy spojrzenia na całą sprawę. I dlatego nie dał się ponieść swoim emocjom.
Zapewne wielu z nas mogłoby się zastanawiać co takiego pisał Jezus. Nie to jest tak ważne, jak sam gest, który może się też odwoływać do biblijnych przykładów. Kiedy po uprowadzeniu narodu wybranego do niewoli babilońskiej, zniszczono świątynię w Jerozolimie, wykradziono sprzęty świątynne i zbezczeszczono je, Baltazarowi ukazał się dziwny znak. Urządził on ucztę dla swych możnowładców i wtedy, w czasie biesiady, kiedy używano naczyń ze świątyni, ukazały mu się palce ludzkiej ręki, które pisały na ścianie królewskiego pałacu słowa, które były zapowiedzią upadku Baltazara.
Pisanie Jezusa palcem po ziemi zapewne było podobnym gestem, który uczonym w Piśmie musiał przywoływać na pamięć fragmenty, w których takie prorocze działanie było znakiem od Boga.
Przyjrzę się tym wydarzeniom mojego życia, w których czułem, że Bóg chce mi coś szczególnego powiedzieć. Chodzi o doświadczenia, w których czułem obecność Boga, a nie o poszukiwanie cudowności czy jakichś paranormalnych zjawisk. Bóg posługuje się wydarzeniami, ludźmi, ich działaniem jako gestem swojej obecności, jako znakiem pouczającym dla mnie. Czy coś takiego się działo w moim życiu ostatnio i jak na to zareagowałem?

Rozmowa końcowa
W rozmowie końcowej stanę przed Bogiem, prosząc Go o łaskę spojrzenia na słabości innych Jego oczami. Porozmawiam z Nim o tym, co w czasie tej modlitwy było dla mnie najtrudniejsze do przyjęcia.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
abp Grzegorz Ryś

Wypełnić Ewangelię dokładnie co do litery – to jest pomysł na życie. Nie szukać niczego innego, tylko czerpać z tego, co jest napisane. 

Arcybiskup Grzegorz Ryś zabiera nas w podróż śladami jednego z najważniejszych...

Skomentuj artykuł

Jeśli nie grzeszysz, nie będziesz potępiał
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.