Krzyż to nie ciężki los

(fot. freefotouk/flickr.com/CC)

"Ukrzyżuj go!" (Mt 15,14).

Niedziela Palmowa czyli Męki Pańskiej (Iz 50,4-7; Flp 2,6-11; Mk 14,1-15,47)

Bóg umiera wśród ludzi, ale w samotności. Cierpienie i odrzucenie składają się na krzyż Chrystusa. W miejsce intelektualnego przyjęcia ofiary Jezusa, potrzeba czegoś większego, wymagającego osobistego zaangażowania. Trzeba abyśmy z wierzących stali się naśladowcami i uczniami. Poprzez naśladowanie rodzi się więź między Jezusem i jego wyznawcami; jest to wspólnota odczuwania, która prowadzi wprost na Golgotę.

Przestrzeń i czas naszego doświadczenia wiary, w którym cierpienie i śmierć Jezusa staje się cierpieniem, bólem i śmiercią ucznia, jest tym samym doświadczeniem Boga. Biorąc swój krzyż, będziesz go dźwigać, mierząc się z jego ciężarem - z niesprawiedliwością, strachem, rozczarowaniem - mierząc się ze wszystkim, co w życiu boli, na co nie masz zgody, od czego uciekasz. Jeśli odpowiadając na wezwanie Chrystusa, chcesz pójść za Nim, musisz zaprzeć się naiwnego pragnienia, aby było łatwiej i prościej. Pójście za Zbawicielem wymaga konsekwencji i odwagi spojrzenia we własne życie. "Zaparcie się samego siebie oznacza, iż człowiek zna już tylko Jezusa Chrystusa, a nie zna już samego siebie, że widzi jeszcze tylko Tego, który idzie przed Nim, a nie widzi już drogi, która jest dla niego za trudna".

Krzyża nie powinniśmy utożsamiać z nieszczęściem lub ciężkim losem. Także niewierzącym żyje się ciężko. Jednak ty i ja oczekujemy bezpiecznego miejsca przy naszym Bogu, który zachowa nas od wszelkiego złego. Uczeń Jezusa otrzymuje wrażliwość, otwierającą jego oczy na los bliźniego. Uczeń słyszy najbardziej nawet milczącą skargę. Do tej pory, ty i ja nie zważaliśmy na te głosy, ponieważ uważaliśmy, że to nie nasza sprawa - inni powinni się byli tym zająć. Doświadczenie krzyża sprawia w nas konieczność przyjęcia odpowiedzialności za świat, zarówno ten wierzący jak i indyferentny wobec Boga.

DEON.PL POLECA


Tam gdzie jesteśmy obecni słowem i czynem - Chrystus powierza nam krzyż i czyni nas odpowiedzialnymi za świat. Z krzyżem związane jest też odrzucenie i cierpienie - Bóg powołuje do apostolstwa, należy jednak pamiętać, że jednym z atrybutów apostoła jest poniżenie i odrzucenie. Dlatego powołanie, jakie znajdujemy w krzyżu Chrystusa, jest zobowiązaniem, wymagającym zaparcia się samego siebie, swoich racji, roszczeń, oczekiwań.

Powołanie Chrystusa jest radykalne i wymaga wyznania "nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2,20). To, co chcielibyśmy zachować dla siebie, za czym tęsknimy, czego potrzebujemy - w Jezusie jest zobowiązaniem wobec bliźniego. Podniesienie własnego krzyża to także pomoc w dźwiganiu brzemienia drugiego człowieka.

"Brzemię brata, które mamy wziąć na ramiona, to nie jedynie jego los, jego sposób bycia czy usposobienie, lecz - w najwyższym sensie - brzemię brata to jego grzech. Inaczej tego grzechu unieść nie mogę, jak tylko przebaczając go mocą krzyża Chrystusowego, który stał się moim udziałem".

Chrześcijaństwo jest wspólnotą łaski i odkupienia, a także cierpienia i grzechu. Wierzyć to przyjmować cierpienie swoje i bliźniego, niosąc brzemiona i słabości swoje i bliźniego. Krzyż jest jedynym dobrym uczynkiem, jaki znamy - krzyż Chrystusa to zadośćuczynienie i zobowiązanie. Stać na Golgocie oznacza bycie widzialnym - współuczestnictwo w hańbie i poniżeniu. Podobnie gdy pomagamy dźwigać krzyż/grzech bliźniego, możemy usłyszeć pod naszym adresem wołanie "Ukrzyżuj go!". "Życie Jezusa Chrystusa na tej ziemi jeszcze nie dobiegło końca. Chrystus żyje nadal w życiu tych, którzy za nim poszli".

Cytaty pochodzą z książki Dietricha Bonhoeffera "Naśladowanie", W drodze, Poznań 1997.

Ks. Roman Pracki - urodził się w 1971 roku. Duchowny luterański, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Krakowie, absolwent Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie oraz Instytutu Ekumenicznego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jest współpracownikiem Instytutu Liturgicznego Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krzyż to nie ciężki los
Komentarze (14)
4
43MNM
4 kwietnia 2012, 02:08
Akurat przytłoczeni krzyżem jesteśmy zawsze całkowicie sami, właśnie tego doświadczam, a przyjaciele Hioba swoim zwyczajem dodają mu cierpień swoimi bezdusznymi komentarzami.
C
Chwała!
4 kwietnia 2012, 00:43
Jest jeszcze coś ważnego, co nie może nam umknąć. Nie jesteśmy sami w przytłoczeniu krzyżem swoim i ludzi obok nas. Zawsze jest z nami nasz Pan i Bóg, który udziela nam łask, umacnia sakramentami a jak trzeba podtrzyma, jeśl tylko Mu na to pozwolimy. Zanim przestraszymy się chrzescijaństwa i krzyża i będziemy chcieli uciec przed tym gdzie pieprz rośnie, należy pamiętać, że przed samym sobą, przed swoim mrokiem nie ma ucieczki, wszędzie za nami pójdzie i nas dopadnie. Jedyna sensowną ucieczka jest Bóg, zwycięstwo jest w Jezusie Chrystusie i w krzyżu, a brzemie Jego jest słodkie. Chwała Panu!
X
xy
4 kwietnia 2012, 00:26
Niektórzy w swojej egzaltacji i pisaniu o "słodkim brzemieniu" krzyża tylko odstraszają od wiary. Niektórzych krzyż i wiara tak straszy, że zawsze znajdą powód, by się ponarzekać sobie, dczepić się nawet do parafrazy słów Ewangelii: "Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie" - to cytat z Pisma Świętego - Mt 11, 30.
X
xx
3 kwietnia 2012, 20:29
Niektórzy w swojej egzaltacji  i pisaniu o "słodkim brzemieniu" krzyża tylko odstraszają od wiary.
I
Iwona
3 kwietnia 2012, 08:41
Jest jeszcze coś ważnego, co nie może nam umknąć. Nie jesteśmy sami w przytłoczeniu krzyżem swoim i ludzi obok nas. Zawsze jest z nami nasz Pan i Bóg, który udziela nam łask, umacnia sakramentami a jak trzeba podtrzyma, jeśl tylko Mu na to pozwolimy. Zanim przestraszymy się chrzescijaństwa i krzyża i będziemy chcieli uciec przed tym gdzie pieprz rośnie, należy pamiętać, że przed samym sobą, przed swoim mrokiem nie ma ucieczki, wszędzie za nami pójdzie i nas dopadnie. Jedyna sensowną ucieczka jest Bóg, zwycięstwo jest w Jezusie Chrystusie i w krzyżu, a brzemie Jego jest słodkie. Chwała Panu!
OC
OT CO
2 kwietnia 2012, 12:12
Dobry tekst na zniechęcenie do chrześcijaństwa. Od dłuzszego już czasu zawodowi propagatorzy chrześcijaństwa nie marzą o niczym innym jak o jego porzuceniu. ...kto kocha chrzesciaństwo bardziej niż prawdę tak może myśli....
&
<3
2 kwietnia 2012, 12:11
"Z krzyżem związane jest też odrzucenie i cierpienie - Bóg powołuje do apostolstwa, należy jednak pamiętać, że jednym z atrybutów apostoła jest poniżenie i odrzucenie. Dlatego powołanie, jakie znajdujemy w krzyżu Chrystusa, jest zobowiązaniem, wymagającym zaparcia się samego siebie, swoich racji, roszczeń, oczekiwań."
A
AD
1 kwietnia 2012, 14:42
Piękne słowa, ale krzyż to przeważnie jest ciężki los i nieszczęście. Niewiele osób potrafi  zaakceptować swoje położenie. Modlić się w takich momentach. I nie ma się czemu dziwić. Trudno być szczęśliwym, gdy ktoś żyje z chorobą, w rodzinie z problemami, czy z perspektywą niepewnej przyszłości. W tym wszystkim na pewno jest Chrystus, ale zobaczyć Go w trudnościach to wielka sztuka. I nie każdy będzie w stanie ją posiąść.
DM
do malkontentów
1 kwietnia 2012, 13:54
Dobre teksty macie w reklamach, żyjcie według nich a będziecie szczęśliwi. Macie tam proste recepty na szczęście
DM
do malkontentów
1 kwietnia 2012, 13:53
Dobre teksty macie w reklamach, żyjcie według nich a będziecie szczęśliwi. Macie tam proste recepty na szczęście
S
Słaba
1 kwietnia 2012, 12:40
Dobry tekst, ale trudny...
P
polon
1 kwietnia 2012, 11:15
Dobry tekst na zniechęcenie do chrześcijaństwa. Od dłuzszego już czasu zawodowi propagatorzy chrześcijaństwa nie marzą o niczym innym jak o jego porzuceniu.
I
Ika
1 kwietnia 2012, 10:17
 Problemem jest to, ze wszelakie religie obiecują raj w jakiejś nieokreslonej przyszłości, a aby ten raj uzyskać, trzeba swój "krzyz" nosić.I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego - gdyby nie lata komuny kiedy ten system wmawiał nam identycznie to samo. Będziemy mieć raj na ziemi - dla każdego według potrzeb od każdego według zdolności. Komuna wspólnotowa. Ale aby ten raj wypracowac trzeba zacisnąć pasa, cierpiec, a nagroda będzie w nieokreslonej przyszłości. Wiec kryzysy religii maja podstawę w systemach komunistycznych, które właśnie obiecywały to samo. I wiemy jak się to skończyło.
jazmig jazmig
1 kwietnia 2012, 09:30
 Dobry tekst na zniechęcenie do chrześcijaństwa.