Carl Heinrich Bloch - Ostatnia Wieczerza
Roman Bielecki OP

"Umoczywszy kawałek [chleba], wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka [chleba] wszedł w niego szatan. Jezus zaś rzekł do niego: «Co chcesz czynić, czyń prędzej!». Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: «Zakup, czego nam potrzeba na święto», albo żeby dał coś ubogim. A on po spożyciu kawałka [chleba] zaraz wyszedł. A była noc".

Wielki Wtorek (Iz 49,1-6J 13,21-33.36-38)

Gdzie szukać Judasza podczas Ostatniej Wieczerzy? Wnioskując z dzisiejszych tekstów, musiał leżeć po lewej stronie Jezusa. Dzięki temu Jezus łatwo mógł podać mu chleb. Bo o ile Jan, uczeń umiłowany, trzymał swoją głowę na piersi Jezusa, to niewykluczone, że na piersi Judasza głowę trzymał Jezus. Mówiąc inaczej, w czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus wsłuchiwał się w bicie serca Judasza. Może i Jan miał miejsce najbardziej honorowe, ale Judasz zajmował miejsce człowieka zaufanego. I wobec niego Jezus wykonał wiele gestów, które były wołaniem o nawrócenie, o to, by się zatrzymał. Niestety nieskutecznym. Z każdym Jezusowym gestem przyjaźni rosła determinacja Judasza. Aż po przerażające zdanie z Pisma. Jedno z tych, które swoją prostotą wwierca się w sumienie i pyta o motywy postępowania. - "Wyszedł stamtąd, a była noc" - dowód na wolną wolę każdego z nas. Na to, że nikogo Bóg nie może przymusić do kochania Go. Że nas szanuje do końca, aż po granicę nierzadko tragicznych wyborów. Bo choć mógłby nas "łamać", to tego nie robi i nie chce robić, jest bezradny wobec wolności człowieka i szanuje ją, jakkolwiek szokująco by to brzmiało.

Jeśli jednak przyjrzeć się uważnie wypowiedziom Jezusa, to okaże się, że w dzisiejszym fragmencie nie chodzi tylko o uwypuklenie naszego dramatu wyboru, ale o odpowiedzialność uczestników tej sceny za siebie nawzajem. Innymi słowy, jeżeli ktoś chce Ewangelię i bycie w Kościele traktować poważnie, to w świetle dzisiejszych wydarzeń nie może powiedzieć, że za zło, które dzieje się obok niego nie odpowiada. Dlaczego? Zauważmy, że Chrystus mówi "Jeden z was mnie zdradzi". Nie mówi: Judasz, tylko: jeden z was. W tej krótkiej wypowiedzi streszcza się cała teologia wspólnoty i traktowania Kościoła jako jedności, w której to wspólnocie jedni drugich brzemiona mamy nosić. A często ulegamy pokusie, że Judasz nie jest jednym z nas. Że to ktoś inny i obcy. Że się go od nas wyizoluje i powie mu tak jak faryzeusze - "To twoja rzecz" (cała ta zdrada).

Kościół jednak tym różni się od Sanhedrynu, że nie może do nikogo powiedzieć: "To twoja rzecz", "To Twoja sprawa", "Są dorośli" etc., ale ma czuć się odpowiedzialny za to, że komuś  się nie powiodło. Niby proste, ale podłóżmy pod te zdania doświadczenie grzechu i słabości, które widzimy obok siebie, w naszych domach, w pracy, we wspólnotach klasztornych, wśród naszych przyjaciół, znajomych ze studiów. Ile razy mamy ochotę odwrócić wzrok i nie patrzeć, udawać, że kogoś nie ma, że nie istnieje, że nie ma problemu, w gruncie rzeczy: "Czyż jestem stróżem brata mego?"

Im częściej próbujemy się wykpić takim wytrychami, wytłumaczyć się przed sobą potrzebą asertywności i poszanowania cudzych wyborów, niebezpiecznie balansujemy po krawędzi, po przekroczeniu której sami wchodzimy w noc obojętności. I jest tak, jakby włożyć między nasz osobisty świat i świat nas otaczający mleczną szybę. Widzimy poruszające się plamy, słyszymy stłumione, niewyraźne głosy. Jednak w sumie innym się nie narzucamy i nic od nikogo nie chcemy. Oto nasza noc sumienia. Może warto szukając z niej wyjścia odkurzyć spowszedniały werset księdza poety, o tym, że trzeba spieszyć się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Trzeba im to mówić przez gesty, słowa, czas marnowany razem, brak wymądrzania, solidarne milczenie w cierpieniu. A jeśli się da, trzeba im także pomóc w niesieniu krzyża. Czasami wyjść za nimi w noc.

  

Roman Bielecki OP urodził się w 1977 roku. Ukończył prawo na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W roku 2002 wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego. Ukończył teologię na PAT. Po święceniach kapłańskich w 2009 roku trafił do Poznania. Przez rok był duszpasterzem akademickim. Od czerwca 2010 jest redaktorem naczelnym miesięcznika "W drodze"

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

My, Judasze
Komentarze (11)
Z
zielona
5 kwietnia 2012, 00:43
@Lex, Knich, bo to chyba nie chodzi o pouczanie, tylko właśnie o lepsze życie - tak ogólnie, bo zmieniając siebie zmieniamy świat i dajemy świadectwo - i już samo nasze lepsze życie może pomóc komuś. Bo nie stajemy się lepsi "sobie a muzom", tylko stajemy się lepsi dla ludzi, a to z kolei im pomaga być lepszymi. No i ze szczególnym uwzględnieniem braku obojętności na drugiego np. jesli widzę, że ktoś z moich bliskich wchodzi na "złą drogę", to zamiast pouczać, radzić i nawracać, może wystarczy więcej czasu poświęcić tej osobie, pomóc w czymś, poszukać przyczyn obecnego stanu rzeczy, tak po kościelnemu mówiąc "pochylić się nad nią". @Ewa, słyszałam taką teorię, że Judasz wcale nie chciał zdradzić Jezusa, tylko sprowokować Go, aby wreszcie wszczął powstanie. Apostołom trudno bylo zrozumieć, że Jego Królestwo "nie jest z tego świata". I Judasz być może sądził, że robi dobrze, że jeśli przyjdą do Niego z mieczami, to On w końcu zacznie działać. I w tym kontekście Apostolowie też mogli być częściowo winni. Może radykalna decyzja Judasza była wynikiem jakiegoś "szemrania" wśród Dwunastu, czy ogólnej atmosfery panującej wśród uczniów. Ich współodpowiedzialność mogła też polegać na tym, ze wcześniej nie zauważyli, że z ich przyjacielem dzieje się coś złego...
E
Ewa
4 kwietnia 2012, 15:07
 Nie bardzo rozumiem jak mieliby zareagować Apostołowie na słowa Jezusa "Jeden z was mnie zdradzi". Juz raz Piotr próbował rozmowy z Jezusem na temat Jego przyszłego cierpienia i Jezus powiedział mu "zejdz mi z oczu szatanie" - wiec Piotr zrozumiał zapewne, ze tak własnie być musi. Jezus zreszta powiedział do Judasza "idz i czyn co masz czynic" - wiec Apostołowie chyba nie za bardzo chcieli sprzeciwiac sie Jego słowom.
E
ewelina
4 kwietnia 2012, 14:07
Dziękuję za przestrogę
B
Basia
3 kwietnia 2012, 21:03
 ten tekst dał mi dużo do myślenia. dziękuję za niego!
3 kwietnia 2012, 13:44
@Kinch To dodatkowy powód, żeby starać się być lepszym. Tylko że świadomość własnej doskonałości nigdy nie przyjdzie. A jeśli przyjdzie, to będzie najlepszym dowodem skrajnej niedoskonałości. Dobrze by było o tym nie myśleć i mieć w ogóle czyste intencje, bez wywyższania się i bez cienia fałszu, ale sami do tego nie dojdziemy. Ubodzy w duchu i prostaczkowie faktycznie są od nas lepsi.
3 kwietnia 2012, 13:21
@lex Mam całkiem podobnie i cały czas szukam sposobu jak pogodzić odpowiedzialność za mojego brata i własną grzeszność. Jeśli postawię to na szali to widzę, że troska o brata przeważa na poziomie teorii, ale w praktyce belka o której piszesz nie tylko przeszkadza, ale także często podważa czystość moich intencji. I dalej szukam sposobu.
Janusz Brodowski
3 kwietnia 2012, 12:37
Ten tekst pokazuje mi inny wymiar zdrady Judasza. Nikt mu nie pomógł, nikt go nie powstrzymał. Nie chciałabym zostać sama, niepouczona, gdy będę coś źle robić... Wielokrotnie w swoim życiu nie słuchałem rad, ponieważ byłem zamknięty na działanie Boga. Myślę, że to samo dotknęło Judasza.
3 kwietnia 2012, 12:25
Ten tekst pokazuje mi inny wymiar zdrady Judasza. Nikt mu nie pomógł, nikt go nie powstrzymał. Nie chciałabym zostać sama, niepouczona, gdy będę coś źle robić...Myślę, że Chrystus wskazał Judasza nie tyle innym, co jemu samemu, Judaszowi. Wskazał mu, że wie o jego negocjacjach z arcykapłanami i nie tyle pouczył, bo trudno pouczać w takiej sytuacji, co zapytał o decyzję. Judasz wiedział, co robi, a nawet jeśli był zaślepiony, to Jezus mu to wyraźnie powiedział, zanim dodał "Co chcesz czynić, czyń prędzej". Pouczanie w tej sytuacji nie ma sensu.
N
NN
3 kwietnia 2012, 12:10
 Ten tekst pokazuje mi inny wymiar zdrady Judasza. Nikt mu nie pomógł, nikt go nie powstrzymał. Nie chciałabym zostać sama, niepouczona, gdy będę coś źle robić...
3 kwietnia 2012, 10:46
Może źle robię, ale nie mogę nie pytany pouczać innych, dopóki sam nie jestem bez grzechu. Jeśli mnie pytają, albo w dyskusji, mówię, co mówi mi sumienie. Ale nie jestem lepszy od innych, żeby ich pouczać, gdy tego nie chcą. Belka w moim oku przeszkadza mi widzieć źdźbło w oku brata mego.
Janusz Brodowski
3 kwietnia 2012, 09:27
"Ile razy mamy ochotę odwrócić wzrok i nie patrzeć, udawać, że kogoś nie ma, że nie istnieje, że nie ma problemu, w gruncie rzeczy: "Czyż jestem stróżem brata mego?" " Zabolało mnie to zdanie. Ja nie tylko mam ochotę odwrócić wzrok, po prostu często tak robię.