Nie czekaj do jutra

(fot. Halasi Zsolt/flickr.com)

Dialog Jezusa ze współwiszącymi przestępcami jest również Łukaszowym dodatkiem. Mówię o dialogu, bo milczenie w stosunku do złorzeczącego też jest rodzajem komunikacji. Całą tę scenę nazwałbym Dobrą Nowiną w pigułce. Wcześniej Piłat i Herod ogłosili, że Jezus jest niewinny. Teraz jeden z łotrów twierdzi, że Jezus nie uczynił niczego złego, co zasługiwałoby na taką karę, a mimo to wisi na krzyżu razem z przestępcami. (Łk 23, 39-43)

Św. Łukasz często ukazuje Chrystusa jako „przyjaciela celników i grzeszników”. Spędza z nimi sporo czasu. Podobnie z faryzeuszami, do których udaje się kilka razy w gościnę. Skąd jeden z przestępców wiedział, że Jezus jest bez winy? Czy poznał Go wcześniej? Czy słuchał Jego nauczania? Czy był świadkiem Jego znaków? Nie wiemy tego. A może niewinność Chrystusa wywnioskował z Jego postawy podczas drogi krzyżowej? Cóż takiego łotr zobaczył w Jezusie, iż doszedł do skruchy i nawrócenia? Co go urzekło?

Łukasz wyraźnie przeciwstawia te dwie postawy. Jeden przestępca skruszony, drugi pyszny. Wcześniej w Ewangelii mamy podobne kontrasty: młodszy i starszy syn z przypowieści o Ojcu, faryzeusz i celnik w świątyni, miłosierny Samarytanin i obojętny kapłan. Obaj przestępcy proszą Chrystusa o wybawienie. Jeden z gorzkim cynizmem, drugi z nadzieją. Pierwszy łotr odrzuca miłosierdzie. Nie uznaje swojej winy. Prawdopodobnie uważa, że niesłusznie umiera na krzyżu. Drugi wyznaje, że postąpił źle i pomimo popełnionego zła nadal boi się Boga. Czy obawia się potępienia i wiecznej kary? Z dalszych słów dobrego łotra można odnieść wrażenie, że nie o taki lęk tutaj chodzi. Jest to respekt przed świętością i nieskazitelnością Boga.

Często popełniamy grzechy pod wpływem słabości i bolejemy nad tym. Nie chcemy obrażać Boga, czujemy przed nim bojaźń, a jednak upadamy. Wiemy, że Bóg jest, ale łatwo zawieszamy Go w istnieniu, oczywiście w naszej świadomości. Tak wygląda nasza ludzka kondycja.

DEON.PL POLECA

Wysłuchaj rozważania

[-13_nie_czekaj_do_jutra.mp3-]

Dobry łotr błaga Jezusa, ufając, że zostanie zrozumiany i wysłuchany. W scenie tej uderza bardzo osobisty i szczery ton, z jakim skazaniec zwraca się do Chrystusa. Mówi do Niego po imieniu: „Jezu”, a nie „Panie”, co w Ewangeliach zdarza się tylko jeden raz. „Pamiętaj o mnie, wspomnij na mnie”. Tak modliła się Anna prosząc o Samuela (1 Sm 1,11), Hiob (14,3) czy Jeremiasz (15,15).

Czy potrafię w taki sposób zwrócić się do Boga? Bez odwoływania się do regułek i utartych schematów? Czy w pośrodku utrapienia, upadku, własnego grzechu, jestem w stanie spojrzeć Chrystusowi w twarz i powiedzieć „Pamiętaj o mnie, nie odwracaj swojej twarzy, pospiesz mi na ratunek”? Nikt z nas nie jest grzechem. Bóg to wie. A może czasem dopuszczam do siebie złowieszcze głosy ciemności: „Jesteś przegrany, nie ma dla Ciebie nadziei. No widzisz, jaki jesteś marny. Nie można na to tobie polegać. Jesteś do niczego”. Zło zawsze próbuje utożsamić człowieka z nieładem i grzechem. Bóg widzi różnicę między grzesznikiem a grzechem.

Dobry łotr rozpoznał swoją ukrytą wielkość we własnej nędzy patrząc na Chrystusa. Buntujący się złoczyńca pozwolił się zupełnie zawładnąć przez siłę pychy, wybielił samego siebie, twierdząc, że w zasadzie nic złego nie uczynił. I dlatego nie odkrył swojej prawdziwej wielkości.

Dobry łotr zauważa: my cierpimy, bo na to zasłużyliśmy, ale Jezus nic złego nie uczynił i też cierpi. W tym kontraście ujawnia się tajemnica niezawinionego cierpienia. Skruszony przestępca w obliczu tej zagadki nie poddaje się zwątpieniu. Nie mówi do siebie: „Skoro wszyscy tak kończą, bez względu na postępowanie, to tak naprawdę nic w tym życiu nie ma znaczenia”.

Z pewnością byliśmy nieraz świadkami niezawinionego cierpienia lub sami cierpieliśmy bez naszej winy. Kiedy ktoś zadaje nam ból, podświadomie rodzi się myśl, że pewnie coś z nami nie gra. Musimy być źli, skoro ktoś nas karze. Tak zazwyczaj interpretuje krzywdy małe dziecko. Tutaj rodzi się chore poczucie winy, które może ciągnąć się za nim przez długie lata. Jezus też cierpi, chociaż jest bez winy.

Na prośbę dobrego łotra Jezus nie odpowiada: „Zobaczymy, co się da zrobić. Pewnie będziesz musiał jeszcze odpokutować, zadośćuczynić, zaliczyć parę odpustów, ale możesz mieć gwarancję, że w ostatecznym rozrachunku wszystko będzie dobrze”. Nie. Jezus mówi: „Dziś będziesz ze mną w raju”. „Dziś” oznacza „teraz”, „natychmiast”, a nie po śmierci Jezusa. Wisząc na krzyżu, Chrystus otwiera bramy raju dla skruszonego skazańca.

To nie pierwszy raz, kiedy Jezus w Ewangelii św. Łukasza zwraca się do ludzi w podobny sposób. Do Zacheusza mówi najpierw: „Dzisiaj muszę się zatrzymać u Ciebie w domu, a następnie: „Dzisiaj zbawienie stało się udziałem tego domu” (19,9). Kiedy Jezus ujrzał w szabat kobietę pochyloną ku ziemi, uzdrowił ją, nalegając, że należało to uczynić właśnie dzisiaj, w szabat (13,16), a nie czekać do jutra. Boże miłosierdzie i działanie nie zna granic.

Z kolei do bogacza, który ufał w swoje dobra i majątek, Bóg mówi: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają Twojej duszy od Ciebie (12,20)”. W przypowieści o uczcie, goście zostali zaproszeni na konkretny dzień, ale jak się później okazało, niedoszli uczestnicy przyjęcia „nie mieli czasu”. Wobec tego Pan zaprasza przypadkowych ludzi spotkanych na drodze.

Bóg działa tu i teraz. Nie jutro czy pojutrze. Jest hojny teraz i oferuje nam swoje dary. Bardzo poruszająca jest ta gotowość Boga do obdarzania, co w teologii nazywamy darmowością łaski. Wystarczy jeden akt ufności z naszej strony, który natychmiast porusza Boga i skłania Go do okazania miłosierdzia. Tutaj nie ma wahania, czekania, testowania, czy aby nasze wyznanie jest szczere, czy nie. Ojciec z przypowieści o starszym i młodszym synu bezzwłocznie przywraca godność swemu synowi i wystawia ucztę.

Jak ja otwieram się na Boga przychodzącego do mnie dzisiaj? Boga, w „którym poruszamy się, żyjemy i jesteśmy”? Jak przyjmuję gesty życzliwości i dobroci drugiego człowieka, przez które Bóg okazuje mi miłość? Czy ufam, że nie wszystko w moim życiu zależy ode mnie? Jak wygląda mój wolny czas, w którym mogę zaczerpnąć sił, odpoczynku fizycznego i duchowego? To są wszystko hojne dary Boga, do których się mogę łatwo przyzwyczaić, a zarazem oczekiwać cudownych interwencji. Bóg jest teraz, w zasięgu ręki. Jego serce otwiera się naczyniem ufności – mawiała św. siostra Faustyna.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie czekaj do jutra
Komentarze (11)
lucy
28 marca 2013, 17:23
Pamiętaj o mnie,  pospiesz mi na ratunek - wiem, że nie odwrócisz ode mnie twarzy Jezu.......
TM
TYLKO MODLITWA ZA ANNĘ
10 kwietnia 2011, 00:49
Oczywiście byłam już cenzurowana. Mozna na Deonie niegodnie dokładać wszystkim, w tym duchownym, biskupom a nawet papieżom. Wyśmiewać Kościól i katolików. Jednego nie wolno - zwracać uwagi jezuitom z Deonu, w tym szczególnie o. Dariuszowi. A brat robot nawet ma swoje artykuły na Deonie A potem Deon chwali się że jest lepszy i bardziej otwarty niż np. franciszkańska 3 - bo bardziej otwarty - gratuluję Widać na nic blokada. Jesteś jeszcze gorsza i dokładasz dziesięć razy bardziej Bogu ducha winnym ojcom i redakcji. Szczere wyrazy współczucia dla Ciebie. Potrzebujesz modlitwy o uwolnienie od złego ducha, którą Ci obiecuję.
T
tuniaczka
9 kwietnia 2011, 18:58
do Oliwki: Trudno mi się zgodzić z tym, że Dobry łotr rozpoznał swoją ukrytą wielkość we własnej nędzy patrząc na Chrystusa. Myślę, że nie miał o tym pojęcia, nie przeczuwał, że tkwi w nim coś dobrego. Jednak był sprawiedliwy, a ponieważ Bóg obdarzył go łaską pokory, potrafił prznać się do swojego łotrostwa. Nie wiem, czy dobry łotr potrafiłby bez wpadnięcia w samozachwyt, uwierzyc we własną wielkość. A ja mogę się z tym zgodzić, ale ze względu przede wszystkim na wcześniej wypowiedziane przez Jezusa słowa na krzyżu, które dobry łotr mógł, a nawet powienien słyszeć: Ojcze wybacz im bo nie wiedzą co czynia. Dobry łotr w tych okolicznościach mógł uwierzyć w bóstwo Jezusa, w Prawdziwego Syna modlącego się do Ojca. Jeśli więc sam Bóg- sponiewierany, umęczony, ukrzyżowany przyczynia się za tymi, którzy są przyczyną jego cierpienie i niesprawiedliwości- to o co chodzi? Co może sprawić, że wybaczasz gdy ktoś Cię krzywdzi? Miłość. Co może sprawić, że bronisz i usprawiedliwiasz tych, którzy w tej chwili cię zabijają? Szalona, niepojęta miłość. I tak dobry łotr, który przewinień też ma wiele, widzi tych, którzy zabijają niewinnego Jezusa. Wszyscy są winny, a Jezus ich kocha, więc i jego  złego też. Miłość Boża go kruszy. Miłość Boża sprawia, że doświadcza również swej wielkości ze względu na nią. Odnaleziona godność dziecka Bożego sprawia, że ma odwagę powiedzieć: wspomnij na mnie, pamiętaj mnie.  Nie -Panie Jezu, ale Jezu, bo MIłość BOża czyni go nie sługą, ale bratem, przyjacielem, poznał Ją na krzyżu.
B
Burek
9 kwietnia 2011, 15:36
Serdeczne Bog Zaplac dla Ojca Dariusza za piekne i madre rekolekcje. P.S. Po lekturze komentarzy, nasuwa mi sie taka oto refleksja - Wiara jest laska, mozna o nia Boga tylko pokornie prosic.
DR
DO REDAKCJI
9 kwietnia 2011, 12:26
PROSZĘ O USUNIĘCIE WSZYSTKICH POSTÓW ANNY I ZABLOKOWANIE JEJ DOSTĘPU DO PORTALU
S
stalking
9 kwietnia 2011, 12:23
"Bóg jest teraz, w zasięgu ręki. Jego serce otwiera się naczyniem ufności – mawiała św. siostra Faustyna" - chociaż na końcu jedno zdanie nie o. Dariusza w komentowaniu Św. Ewangelii. Szkoda że bez przypisów (a robi to nawet BXVI chociaż jest wybitnym profesorem teologii). Pozostałe komentarze o. Dariusza są raczej tylko osobistymi wywodami - jedne bardziej drugiej mnie wzbudzające zaufanie. Nie wiadomo tak do końca czy mozna im wierzyć ..... <a href="http://prawo.wieszjak.pl/nowosci-prawne/272364,Stalking-w-Kodeksie-karnym.html">http://prawo.wieszjak.pl/nowosci-prawne/272364,Stalking-w-Kodeksie-karnym.html</a>
9 kwietnia 2011, 00:13
"Bóg jest teraz, w zasięgu ręki. Jego serce otwiera się naczyniem ufności – mawiała św. siostra Faustyna" - chociaż na końcu jedno zdanie nie o. Dariusza w komentowaniu Św. Ewangelii. Szkoda że bez przypisów (a robi to nawet BXVI chociaż jest wybitnym profesorem teologii). Pozostałe komentarze o. Dariusza są raczej tylko osobistymi wywodami - jedne bardziej drugiej mnie wzbudzające zaufanie. Nie wiadomo tak do końca czy mozna im wierzyć ..... Anno opanój się, bardzo Panią prosze. Tak zwyczajnie nie wolno atakować bezpodstawnie. To się nie godzi.
Olinka
8 kwietnia 2011, 21:14
Trudno mi się zgodzić z tym, że Dobry łotr rozpoznał swoją ukrytą wielkość we własnej nędzy patrząc na Chrystusa.  Myślę, że nie miał o tym pojęcia, nie przeczuwał, że tkwi w nim coś dobrego. Jednak był sprawiedliwy, a ponieważ Bóg obdarzył go łaską pokory, potrafił prznać się do swojego łotrostwa. Nie wiem, czy dobry łotr potrafiłby bez wpadnięcia w samozachwyt, uwierzyc we własną wielkość.
8 kwietnia 2011, 16:34
"Z pewnością byliśmy nieraz świadkami niezawinionego cierpienia lub sami cierpieliśmy bez naszej winy. Kiedy ktoś zadaje nam ból, podświadomie rodzi się myśl, że pewnie coś z nami nie gra. Musimy być źli, skoro ktoś nas karze. Tak zazwyczaj interpretuje krzywdy małe dziecko. Tutaj rodzi się chore poczucie winy, które może ciągnąć się za nim przez długie lata." E, nie, nie zawsze. Czasami właśnie myslimy dlaczego tak przeciwko nam się wszystko sprzysięgło. Spotkałam się faktycznie z szukaniem własnej winy na siłę, bo ktoś pod natłokiem problemów wolał wmawiać sobie, że to zdarza się z jego powodu, wtedy jest czasem trochę lżej, ma się poczucie że choć troche panuje się nad sytuacją a nie że wszystko wali się na głowę. Ale dobrze, że w końcu Ojciec napisał o niezawiinonym cierpieniu bo zazwyczaj o cierpieniu pisze się trochę inaczej: Bóg chciał nas przed czymś uchronić itd a to jest czasem trudne do przyjęcia z uwagi na rodzaj cierpienia.  "Jak przyjmuję gesty życzliwości i dobroci drugiego człowieka, przez które Bóg okazuje mi miłość?" Ja bardzo doceniam chociażby najmniejsze gesty.
F
franek
8 kwietnia 2011, 12:16
Anno - wierzyć to możesz Bogu; ks.Dariusz dzieli się z nami swoimi przemyśleniami i to może kogoś z nas skłonić do refleksji, do innego spojrzenia na swoje życie. Widać, że szukasz - Bóg Cię nagrodzi. Zacheusz z czystej ciekawości wszedł na drzewo, by popatrzeć na Jezusa - to wystarczyło, aby zmieniło się jego życie.
A
Anna
8 kwietnia 2011, 11:02
"Bóg jest teraz, w zasięgu ręki. Jego serce otwiera się naczyniem ufności – mawiała św. siostra Faustyna" - chociaż na końcu jedno zdanie nie o. Dariusza w komentowaniu Św. Ewangelii. Szkoda że bez przypisów (a robi to nawet BXVI chociaż jest wybitnym profesorem teologii). Pozostałe komentarze o. Dariusza są raczej tylko osobistymi wywodami - jedne bardziej drugiej mnie wzbudzające zaufanie. Nie wiadomo tak do końca czy mozna im wierzyć .....