Rozważania na Wielki Post - 08.03.2013
A teraz coś o karze Boskiej. Bóg zawsze jest Miłością, także wtedy, kiedy karze. Słowo “kara" można odnieść do działania Boga tylko w znaczeniu przenośnym. Zewnętrznie - po ludzku - wygląda ono niekiedy na karę, ale w swej głębi zawsze jest łaską. Wielkim błędem jest rozumienie kary Bożej na wzór kar ludzkich, nawet tych najsprawiedliwszych. Kara ludzka zawsze ma coś z odwetu albo wprost nim jest.
Krzywda wyrządzona domaga się w naszym ludzkim pojęciu zrównoważenia, a więc krzywdy po stronie krzywdziciela. Takie rozumienie kary przenosimy na działanie Boga. Jest to też w swym najgłębszym wymiarze skutek grzechu pierworodnego, który nie pozwala nam spojrzeć na karę jako Miłość, jako że przecież ten właśnie grzech jest w swej istocie niewiarą w Boga jako Miłość. Tymczasem kara Boża jest terapią, oczywiście terapią stosowną do choroby, która jest straszna, bo dotyczy najgłębszej istoty człowieka. Stąd też i terapia tej istoty musi dotykać.
[-wielki_post_lucarz_stanislaw_24.mp3-]
Gdyby Bóg po grzechu pierworodnym chciał zastosować prawo odwetu, musiałyby człowieka unicestwić. Gdyby powiedział: Opuściłeś Mnie, to i Ja ciebie opuszczam., człowiek przestałby istnieć. Tymczasem stało się coś zupełnie innego. Pierwszą reakcją Boga po grzechu pierworodnym wcale nie jest wyciąganie konsekwencji, ale szukanie człowieka. Po co go szukał i pytał, gdzie jest, przecież jako wszechwiedzący Bóg doskonale wiedział, gdzie człowiek się znajduje. Gdyby zamierzał go ukarać na zasadzie ludzkiej sprawiedliwości, czyli jakiejś formy odwetu, mógłby to zrobić natychmiast, ciskając gromy niczym mityczny Zeus olimpijski. Jest niezwykle delikatny. Już tu zaczyna leczyć człowieka.
Skomentuj artykuł