Wojownicza księżniczka

(fot. shutterstock.com)
Katarzyna Górczyńska

To, co kobieta może najlepszego zrobić, to nie dać się zwariować i pokochać siebie taką, jaka jest, a nie taką, jaką inni chcą ją widzieć. Warto się rozwijać i zmieniać, ale w imię miłości i w zgodzie ze sobą.

Każda z nas chce być piękna. Lubimy się podobać. Zapachniało stereotypem, ale w naszej kobiecej naturze po prostu leży dbanie o urodę. Tak jak męskim atrybutem jest siła, tak naszym piękno. Każda z nas ma swoją definicje piękna, ale wiele z nas spędza długie godziny miedzy szafą a łazienką, lubi spacerować po galeriach handlowych i osiedlowych sklepikach w poszukiwaniu skarbów. Jeśli to generalizacja i stereotyp, to skąd takie tłumy w sklepach z damskimi akcesoriami podczas wyprzedaży?

Fryzura, makijaż czy nawet lakier do paznokci muszą współgrać ze stylizacją.  Kobiety prześcigają się w zakładaniu szafiarskich blogów, w których prezentują swoje zabawy modą, doradzają co zrobić, by być glamour. W mediach roi się od poradników,  w których styliści pokazują, co jest passe, a co aktualnie hitem sezonu. No właśnie, sezonu. Który za 3-4 miesiące odejdzie w zapomnienie, ustępując miejsca nowym hitom i nowym trendom. Wiec znów trzeba będzie za czymś gonić: za kwiatowym motywem na spódnicach, za sukienkami maxi, za kobaltowym kombinezonem lub miętowymi dodatkami. Kiedy kilka lat temu pojawiły się spodnie rurki, do łask wróciły długie kozaki, a kurtki pilotki przeżywały drugą młodość, miałam wrażenie, że po ulicach chodzą klony albo jakaś bardzo liczna rodzina z dużą ilością bliźniaczek opanowała moje miasto. Mnóstwo w tym ironii, ale dobry obserwator zauważy, że w efekcie to, za czym gonią kobiety, to nie wyjątkowość w podążaniu z prądem, tylko nijakość, która gubi się w masie.

Przeżywamy zmasowaną propagandę zdrowego stylu życia i bycia fit. Oczywiście ma to swoje dobre, jeśli rzeczywiście służy zdrowiu. Zaczyna być wątpliwe, gdy zamieszczane zdjęcia wysportowanych instruktorek, które poświęcają swoje życie tylko ćwiczeniom i pilnowaniu kalorii (w sumie to ich praca), zaczynają frustrować zapracowane żony i matki trójki dzieci. Bo nie dość, że kobieta powinna być piękna, ciągle młoda i wysportowana, z nienaganną figurą po trzech ciążach, to do tego winna być super matką. Matką Polką. Zawsze uśmiechniętą, wypoczętą, gotową na zabawę z dziećmi. Uczestniczącą w kursach, spotkaniach, bywającą w klubokawiarniach. Najlepiej blogującą mamą, która na bieżąco dzielić się będzie z innymi mamami swoimi dokonaniami, ale i rozterkami, rozdrapując na forum wszystkie trudności i choroby dziecka oraz swoje wychowawcze porażki. Bo macierzyństwo to radość, ale i wielkie poświęcenie, wyzwanie i trudy, przy których nigdy nie można wypić ciepłej herbaty. Ale za to jest czas na wysprzątanie mieszkania, bo sprząta się dla tych, których się kocha, jak głosi pewna pani z telewizji. Więc jak przy tym wszystkim jest jeszcze perfekcyjną panią domu, to już mamy kobietę idealną. Taką, jaką wiele kobiet chciałoby być. Przepraszam, zapomniałam jeszcze o karierze. O samodzielności i niezależności. Bo idealna kobieta, żona i matka, ma w tym wszystkim jeszcze czas na prace zawodową. Na dokształcanie się i rozwój, który zapewni jej kolejny awans.

Można się z tym zgodzić lub nie, ale to są główne trendy kobiecych dążeń we współczesnym świecie. Być księżniczką, ale wojowniczą. Piękną czekającą na swojego księcia, ale z własnym zapleczem zamkowym i  wielotysięczną armią. Nie stereotyp, tylko badania, statystyki, obserwacje i rozmowy. Usłyszałam kiedyś od znajomej, że prawdziwa kobieta (!) powinna umieć jeździć na nartach, pływać i świetnie jeździć autem. Przyznam szczerze, że nie umiem żadnej z tych czynności, a nie czuję, by umniejszało to mojej kobiecości. Nie mam po prostu zwyczaju podążać za sztucznie wykreowanymi potrzebami, bo tak spostrzegam dzisiejszą gonitwę kobiet: ktoś narzucił standardy praktycznie niewykonalne w codziennym życiu, stworzył sztuczne potrzeby i podsycił pragnienia, bazując na tym, co kobieta ma w swojej naturze, czyli poczucie piękna, opiekuńczość, podzielność uwagi i umiejętność robienia kilku rzeczy na raz, pracowitość i upór, poświecenie, zaangażowanie i nieustanne udowadnianie, że to jednak nie jest słaba płeć. I to wszystko z dopiskiem: must have.

Zachwycamy się fantastycznie wyglądającą prezenterką po czterdziestce, a ona sama przyznaje poza kamerą, że to jak wygląda, jest efektem dwóch godzin pracy trzech pań. Okładki magazynów to kilkugodzinny retusz programem komputerowym. Świetne sesje zdjęciowe, to układ światła i odpowiedniego ustawienia modelki. I chcemy być takie same. A tymczasem po porodzie zwykle zostaje więcej ciała, czasem posiekanego rozstępami, a kiedy przychodzi gotowość do pracy, to nie zawsze da się wrócić na cały etat, więc perspektywa awansu pryska. Ale wiele kobiet, nie zdając sobie z tego sprawy, przeżywa dramat i opowiada, płacząc w programach telewizyjnych, że mają nie pozmywane naczynia, że nie mieszczą się w ulubione dżinsy sprzed ciąży i z pewnością są kiepskimi mamami, bo nie karmią piersią do 2 roku życia dziecka.

Nie jest moim celem tego oceniać. Wiem tylko, że wiele z tych kobiet popada w depresje i doświadcza nerwicowych objawów, bo nie są w stanie sprostać zbyt wygórowanym wymaganiom społecznym, które coraz częściej stawiają im najbliżsi. A ci, podsycani kolejnymi doniesieniami, że przecież wszystko można i wszystko się da, zamiast pomóc, stawiają poprzeczkę coraz wyżej. Mężowie zamiast wyręczyć żony w domowych czynnościach, wymagają by była piękna i dyspozycyjna przez cały dzień. Babcie, coraz częściej zamiast pomóc przy opiece nad wnukami, krytykują za nieudolność i brak organizacji. Koleżanki wytykają nadliczbowe kilogramy, a usłużne sąsiadki porównują umiejętności dzieci i wyliczają z zadziwieniem, że dziecko nie ma tego wszystkiego, co jest jeszcze niezbędne do prawidłowego rozwoju.

To, co kobieta może najlepszego zrobić, to nie dać się zwariować i pokochać siebie taką, jaka jest, a nie taką, jaką inni chcą ją widzieć. Warto się rozwijać i zmieniać, ale w imię miłości i w zgodzie ze sobą, a nie w zgodzie z panującą tendencją. Żadna z nas nie jest w stanie zrobić tego wszystkiego samodzielnie. Często osiągniecie jednego, odbywa się kosztem drugiego. Poświęcając wiec więcej uwagi dziecku, będziemy mieć mniej czasu na idealny makijaż i malowanie paznokci. Wracając do pracy na fragment etatu, nie liczmy na szybki awans, ale cieszmy się ze wspólnego popołudnia w rodzinnym gronie. W ramach chwili dla siebie, połóżmy dziecko do łóżeczka lub zostawmy go na chwile z zabawkami i napijmy się ulubionej ciepłej kawy. Czytanie blogów zastąpmy czytaniem dziecku, a bieganie po sklepach budowaniem intymnej relacji z mężem. Któremu należy również oddać jego prawowite miejsce. Bo to nie od dziś wiadomo, że kobieta to wcale nie taka słaba płeć i naprawdę nie musimy tego udowadniać. Po prostu nie dokładajmy sobie obowiązków. Ks. Pawlukiewicz w jednej ze swoich konferencji o kobiecości powiedział, że kiedy przyjeżdża na oficjalne uroczystości jakaś ważna osobistość, to nie ona jest w całej tej ekipie najważniejsza, ale szef ochrony. Bo to on decyduje kto i na jaką odległość może się zbliżyć, kiedy jest bezpiecznie, a kiedy szybko trzeba się ewakuować. Wiele kobiet, zamiast oddać stery osobie odpowiedzialnej za bezpieczeństwo, samodzielnie wchodzi w role szefa ochrony. Można być silną, samodzielną i niezależną kobietą, nie będąc Zosią-Samosią. Bo poczucie siły tkwi również w tym, że potrafię powiedzieć: nie wiem, nie umiem, nie potrafię, pomóż mi.

Myślę sobie, że może warto być oryginalną i znaleźć własną drogę. Niekoniecznie trzeba iść pod prąd, wystarczy wyjść na brzeg i popatrzeć na płynący nurt z boku. A nawet, jeśli próbujemy spełnić wszystkie pokładane w nas nadzieje, to musimy przyjąć, że nie jesteśmy w stanie zrobić tego na 100%. Jak śpiewa Arka Noego: Taka jaka jesteś, jesteś fajna, nie musisz być idealna. To kwestia wyboru priorytetów, ale też poczucia szczęścia. Warto na dłużej zatrzymać się przy tym, co czyni nas naprawdę szczęśliwymi. A szczęścia nie da włożyć w sztywne ramy i umieścić w społecznych wzorcach. Choć bycie szczęśliwym zawsze jest w modzie. Za nim zawsze warto gonić. Zwłaszcza, gdy szczęście daje mi to, że jestem taka nieidealna. 

TOBIE

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wojownicza księżniczka
Komentarze (12)
TK
Teresa Kmiecik
4 marca 2016, 18:14
Cytat z ks. Pawlukiewicza: "Wiele kobiet, zamiast oddać stery osobie odpowiedzialnej za bezpieczeństwo, samodzielnie wchodzi w role szefa ochrony. Można być silną, samodzielną i niezależną kobietą, nie będąc Zosią-Samosią. Bo poczucie siły tkwi również w tym, że potrafię powiedzieć: nie wiem, nie umiem, nie potrafię, pomóż mi." chyba popsuł tak pięknie i trafnie napisany artykuł. Ten cytat sugeruje winę kobiety, gdy mąż nie zapewnia rodzinie bezpieczeństwa. Bardzo lubię słuchać kazań tego kapłana, ale jego opinie na tematy damsko męskie zaczynają mnie drażnić, bo wpisują się w tradycyjną logikę w kościele o tym, jaka powinna być kobieta (długa lista), aby męzczyzna miał szansę na "świętość".
A
Agu
5 marca 2015, 09:20
Super artykuł! zgadzam się w 100% 
A
Anka
5 marca 2015, 08:18
Wreszcie ktoś napisał coś mądrego! Dzięki!
C
Caterina
4 marca 2015, 15:48
Do mnie ten tekst bardzo przemówił ! Dziękuję ! :) I nie odniosłam wrażenia, że autorka namawia kobietę do zaniedbywania się na rzecz dziecka i rodziny. Przecież pisze: "Myślę sobie, że może warto być oryginalną i znaleźć własną drogę". Jeśli jakaś kobieta lubi być zadbana każdego dnia, dąży do awansu w pracy pomimo tego, że ma trójkę dzieci, to niech robi  to, co sprawi, że poczuje się spełniona. ALE jeśli coś stanie jej na przeszkodzie np kolejne dziecko, to nie powinna popadać w mega dołki, narzekać, że nie może zrobić tego co chce, popada w depresje itp. Chwilowe odsunięcie planów zawodowych na rzecz rodziny to nie koniec świata. No, ale wszystko zależy od naszych priorytetów. Widocznie dla niektórych codziennie pomalowane paznokcie, nienaganna sylwetka i fryzura są ważniejsze niż "dobre" wychowanie dziecka. 
A
Alaja
4 marca 2015, 16:45
O to to to :) Dokładnie tak jak piszesz Caterina :)
M
MC_
4 marca 2015, 15:37
Dziękuję Pani Katarzyno za ten artykuł, dzisiaj właśnie na taki czekałam, bo dziś wyjątkowo się zmęczyłam tym dążeniem do kobiety idealnej. Dziękuję! :)
K
Kobieta
4 marca 2015, 13:53
Pani Katarzyno, Mi ten artykuł nie przypadł do gustu. Odnoszę po nim wrażenie, że właściwie to powinnam i oczekuje się ode mnie tego, że zrezygnuje z tego co na poczatku artykułu było opisane z aprobatą a co wiązę się z dbaniem o samą siebie na rzecz poświęcania czasu dziecku. Zabrałko w tym artykule balansu, równowagi w tym wszystkim. Po przeczytaniu tego mam wrażenie że najlepiej będzie jak zrezygnuje z pracy, z dbania o siebie i usiąde w domu zajmując się dziećmi i gotowaniem, sprzątaniem. Odbieram ten artykuł w ten sposób, że mówi on o popadaniu ze skrajnosci w skrajność.  Uważam, że najlepiej jest gdy kobieta ma rodzinę ale też "swoj świat" swoją pracę zawodową, swoją niezależność. I gdy realizuje się w roli żony, matki , pracownika zachowując zdrowy balans w tym wszystkim, gdy też akceptuje to że nie jest w stanie wykonać wszystkich czynności ale mimo to potrafi się cieszyć  z tego co ma i kochać samą siębie.
A
Alaja
4 marca 2015, 16:44
A ja nie widze w tym artykule nawoływania do porzucenia pracy i siedzenia w domu. Autorka pisze, że nie da sie po prostu robic wszystkiego na 100%, to dokładnie pisze w ostatnim akapicie, że nie jestem w stanie byc zawsze modnie wystylizowana, zajmowac najwyższe stanowiska w firmie i miec mnóstwo czasu dla meża i dzieci. Po prostu zawsze robie coś kosztem czegoś. I to jest mój wybór czego akurat robie wiecej. Tam sie nawet pojawia takie zdanie, że warto czasem zostawic dziecko w łóżeczku i po prostu w spokoju napic sie ulubionej kawy, sama ze sobą. Albo z koleżanką, nic nie stoi na przeszkodzie. Tylko chodzi o to, że nie musimy byc we wszystkim idealne, bo troche tego sie od nas oczekuje. Jeśli chce miec fajnąprace i dobre stanowisko, to zatrdunie nianie, bo po prostu nie bede miała tyle czasu dla dziecka, ale ważne, żeby w tym jego życiu była obecna mimo wszystko, cho nei bedzie to na 100%. I nie musze byc idealną mamą, taką wypisz wymaluj z blogowych stron (bo te akurat to najcześciej majączas na pisanie i siedzenie przy kompie, bo porstu są w domu). Autorka pisze, że właśnei, żeby by bardziej efektywną, móc robic wiecej, powinnyśmy czasem przyznac sie, że czegoś nie umiemy, nie dajemy rady i poprosic o pomoc. Na zasadzie: mam dzieccko i bardzo je kocham, ale chce też wrócic do pracy - mamo, pomóż mi, przypilnuj go, przez to dziecko bedzie w domu, ja szybciej bede do neigo wracac, ale bede też mogła sie realizowac. A jak mąż wróci wczesniej i ugotuje obiad, to mu korona z głowy nie spadnie. Ja myśle, że o to w tym tekście chodzi.
Z
zc
5 marca 2015, 11:45
Ale przecież jasno jest powiedziane, że "Ale przecież jasno jest powiedziane, że "Warto się rozwijać i zmieniać, ale w imię miłości i w zgodzie ze sobą (...)". Nie ma w tekście niczego o popadaniu od skrajności w skrajność, co powyższy krótki cytat ilustruje. 
Z
zc
5 marca 2015, 11:46
Sorry, coś mi się pomieszało przy pisaniu z wklejaniem tekstu.
A
Alaja
4 marca 2015, 13:09
Kapitalny w swojej prostocie i dosłowności. Znakomity tekst. Dziekuje! :)
J
J
4 marca 2015, 10:43
Pani Katarzyno, Bardzo dziękuję za ten mądry tekst w dzisiejszym natłoku miliona wzorów i modeli życia! Sama jestem kobietą i lubię w sobie pielęgnować kobiecość również poprzez swój ubiór, ale głoś rozsądku zawsze w cenie. Z przyjemnością przeczytałam Pani wpsi i odtechnęłam swoimi nad kilogramami itp:)