W ciągu wieków Judasz przyciągał uwagę licznych autorów i doczekał się mnóstwa rozbieżnych opinii na swój temat.

Spośród Ojców Kościoła chyba najbardziej surowy w ocenie okazał się św. Augustyn. Uważa on, że Judasz od początku nie został wybrany przez Jezusa jak inni apostołowie, nie miał w sobie żadnych dobrych cech, ale Opatrzność posłużyła się nim jak “narzędziem".
Św. Jan Chryzostom przejawia więcej łagodności, twierdząc, że Jezus cały czas próbował odciągnąć Judasza od złego zamiaru, myjąc jego nogi i podając mu kawałek chleba.
Najbliższy biblijnej wersji wydaje się być Orygenes. Twierdzi on, że Jezus powołując Judasza rozpoznał w nim liczne walory. Przyszły zdrajca zmienił się jednak na gorsze w trakcie działalności Chrystusa, który mimo wszystko do końca walczy z Szatanem o duszę Judasza.
 

Wysłuchaj rozważnia

 
[-03_zdrada_judasza.mp3-]
 
Być może najbardziej zaskakujące w historii Judasza jest właśnie to, że Jezus wiedząc o tym, co się wydarzy, wybrał go na apostoła. Udzielił mu takiej samej władzy jak pozostałym uczniom. W końcu zaprosił na Ostatnią Wieczerzę. Bo zdradzić może tylko ktoś bliski, a nie obcy. Te szczere i celowe gesty Chrystusa poświadczają jedynie fakt, że Judasz w żaden sposób nie był predestynowany do tragicznej roli, jaką odegrał.
Zachowanie Jezusa wobec Judasza w Wieczerniku nie jest więc przypadkowe. Sposób, w jaki Chrystus odsłania zamiar tragicznego ucznia, nie jest jedynie “technicznym" gestem wskazującym zdrajcę. W Izraelu podczas uczty istniał zwyczaj, wedle którego gospodarz, chcąc wyróżnić gościa i okazać mu szacunek, osobiście podawał mu kawałek chleba lub mięsa.
Poczęstowanie chlebem umoczonym w winie to wyraz gościnności i przyjaźni. Jezus daje w ten sposób Judaszowi ostatnią szansę zawrócenia ze złej drogi. Okazuje mu miłość, ale syn Iskarioty opacznie interpretuje ten znak jako zachętę do niewłaściwego działania. Ostatecznie, nawet sam Jezus wprost mu to nakazuje. Nie można tego jednak rozumieć w takim sensie, jakoby Chrystus namawiał go do złego czynu. W międzyczasie Jezus rozpoznaje, że Judasz już podjął decyzję. Ewangelista kontrastuje bezwarunkową miłość Chrystusa z zachowaniem Judasza, który nie rozumie gestu Mistrza i podąża swoją drogą.
Św. Augustyn pisze, iż Ojciec wydał Syna za nas wszystkich, Syn wydał samego siebie, a Judasz wydał Jezusa w ręce arcykapłanów. Wszędzie pojawia się to samo łacińskie słowo tradere. Doktor Kościoła komentuje, że nie można patrzeć tylko na sam czyn, bo Ojciec też wydał Syna w ręce grzeszników, lecz na intencje i motywy, z jaką to uczynił. Ojciec i Syn uczynili to z miłości, Judasz wydał Chrystusa dla pieniędzy. Na taką motywację działania Judasza wskazują Mateusz, Łukasz i Jan. Jednakże tylko u Mateusza Judasz bezpośrednio prosi o nagrodę: "Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników" (Mt 26, 14-16). U Łukasza i Marka to arcykapłani oferują mu zapłatę. W czwartej Ewangelii nie ma mowy o srebrnikach, ani o dalszym losie Judasza, chociaż św. Jan nazywa go złodziejem, łasym na grosz.
U św. Marka i Mateusza Judasz idzie do arcykapłanów tuż po tym, jak pewna kobieta namaszcza Jezusa olejkiem, który kosztował cały rok pracy przeciętnego robotnika. Marek nie podaje, ile arcykapłani zapłacili Judaszowi. Ale z pewnością nie była to wielka suma. Judasz z góry przyjmuje ofertę, nie wiedząc tak naprawdę, ile otrzyma. Z Ewangelii św. Mateusza wiemy, że chodzi o 30 srebrników, czyli zapłatę za niewolnika. Dla Marka ważny jest jednak kontrast między wielkodusznością kobiety, a małostkowością Judasza. Okazuje się, że mimo wielu darów, które Judasz otrzymał, Jezus ostatecznie niewiele dla niego znaczy. Ale czy chodzi tutaj jedynie o marne 30 srebrników? Nie sądzę.
Wydaje się, że Jezus zawiódł oczekiwania Judasza, który idąc za Mistrzem, zbyt kurczowo trzymał się swoich wyobrażeń o Chrystusie. Nawet trzyletnie przebywanie z Mistrzem nie zweryfikowało w nim tych błędnych oczekiwań. Aż trudno w to uwierzyć, że można być blisko Boga a mimo to, pozostać tak nieprzemakalnym. Jest to kolejny dowód na to, że w wierze doświadczenie zmysłowe, widzenie i bezpośredni kontakt, nie odgrywają decydującej roli.
W Ewangelii św. Jana czytamy, że po wskrzeszeniu Łazarza, wielu Żydów "ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego (J 11, 45). Ale arcykapłani i faryzeusze, nie odrzucając bynajmniej prawdziwości cudu, postanawiają zabić Jezusa. Jak to możliwe? Ano mają już wyrobione o Nim zdanie, a Jego działalność postrzegają jako zagrożenie. Ich głowy są już tak umeblowane, że jakakolwiek zmiana naruszyłaby ten pozorny ład.
Dzisiaj również można zarówno uwierzyć w Chrystusa jak i Go odrzucić (a to oznacza o wiele więcej niż bycie przekonanym o Jego istnieniu lub nieistnieniu) nie widząc Go na oczy. Bo wiara zakłada również przekroczenie własnych mentalnych przekonań, które zaburzają nam odbiór rzeczywistości. A nieraz upieramy się przy swojej wersji. I basta. Wiele wskazuje na to, że Judasz chciał “zawęzić" posłannictwo Jezusa do sfery polityczno-narodowej. Tymczasem zamysł Boga obejmował znacznie więcej. 
Historia Judasza wyraża więc coś istotniejszego niż jego chciwość pieniędzy. Św. Mateusz w dramatyczny sposób obrazuje starcie dwóch nierównych sobie przeciwników: królestwa ciemności i królestwa Boga. Kto zwiąże swój los z królestwem ciemności, przepadnie. Różnica między żalem Piotra i Judasza polega na tym, że ten pierwszy zwrócił się ponownie w kierunku królestwa światła. I zapłakał. Dopuścił do siebie bolesne uczucie i je uzewnętrznił przez łzy. Natomiast Judasz, przekonawszy się, że został wykorzystany przez arcykapłanów, którzy w ogóle nie interesują się jego losem, poczuł się kompletnie osamotniony. I zamknął się. Nadto został przez arcykapłanów obciążony całkowitą odpowiedzialnością za śmierć Jezusa, chociaż jego żal wskazuje, że nie miał zamiaru wydawać Go na ukrzyżowanie.
Judasz okazał się więc postacią tragiczną. Zło szeptało do niego: “Teraz jesteś nikim". Jezus nigdy nie powiedziałby czegoś takiego o Judaszu. Tajemnicze słowa Chrystusa: “Byłoby lepiej gdyby się nie narodził" oznaczają raczej ubolewanie nad dobrowolnym zapętleniem się Judasza w spiralę zła, niż skazywanie go na potępienie.
Spróbuj więc zapytać się szczerze: Jakie oczekiwania żywisz względem Chrystusa? Ile jest bezinteresowności w twojej relacji do Niego, a tym samym do innych, a ile szukania własnego interesu? W jaki sposób, twoim zdaniem, Jezus powinien działać w twoim życiu, w świecie, w Kościele? W czym Chrystus Cię rozczarowuje? W jakim punkcie się z Nim nie zgadzasz? Nie chodzi tutaj o pobożne odpowiedzi, ale o to, jak dzisiaj rzeczywiście wygląda twoja wiara. Czy zauważasz cierpliwość i wyrozumiałość Chrystusa względem Ciebie? Czy dostrzegasz, że On nie wymaga od ciebie, abyś od razu stał się doskonałym uczniem? Czy twoje życie chrześcijańskie postrzegasz jako drogę z wieloma etapami, na której możesz dojrzewać? Czy dostrzegasz Boże znaki, ostrzegające cię przed tym, abyś nie władował się w niepotrzebne tarapaty?
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zdrada Judasza
Komentarze (51)
.
.
19 kwietnia 2011, 13:31
Przyznaję jednak, że musi być jakaś interpretacja ogólnie obowiązująca: Jakiś czas temu w pewnej rozgłośni radiowej gościł eks-ksiądz i chyba apostata. Bardzo mnie zdziwiło, zirytowało i zasmuciło to, co powiedział. Przewijały się przez audycję tezy cytowane z dzieł ludzi - moim zdaniem - uprzedzonych do chrześcijaństwa, katolicyzmu. Takiego kuriozum nie spodziewałbym się nawet po autorze "Złotych żniw": Ewangelię Janową określono jako "antysemicką". Toż to jakaś obsesja daleko przekraczająca granice absurdu! Doprawdy nie wiem, jak opacznie można odczytać ten wspaniały, mistyczny, pełen miłości tekst, w którym pada m. in. stwierdzenie, że "zbawienie wywodzi się od Żydów". I zadziwiła mnie postawa gościa, który lat kilkadziesiąt zgłębiał naukę Chrystusa. Dlaczego nie ustosunkował się krytycznie do oderwanych od rzeczywistości zarzutów? Nawet, jeśli zdarzały się przypadki wypaczonej, nienawistnej interpretacji, to co? To, że ktoś używa świętych tekstów do czerpania ze swojego serca zła, świadczy źle o czerpiącym, a nie o świętych tekstach. Jakieś dziwne, oskarżycielskie podejście do Biblii: zamiast szukać w niej zbawczego przesłania, szuka się dziury w całym - i chyba jest to dziura Otchłanii, w której panuje oskarżyciel rodzaju ludzkiego, bo taka postawa niczego nie wyjaśnia, a zaciemnia. Nadto można nazwać takie podejście "judaszowym", bo mija się z celem Ewangelii nie tylko Janowej. Dziwne to, dziwne.
.
.
3 kwietnia 2011, 15:59
Dlaczego tak sssssssssssssssssądzisz? Od jakiego ducha pochodzi demonizacja? Wiele ciepień zadała ludziom i wywoływała niepotrzebne konflikty, np. wokół wspomnianego tutaj "Ostatniego kuszenia Chrystusa" nazwanego filmem antykatolickim. Jeśli już to bardziej właściwym określeniem jest "film niekatolicki" czy "pozakatolicki". Choć i w ten sposób trudno go nazwać, bo zawiera elementy, które nie stoją w sprzeczności z katolicyzmem, a główne przesłanie filmu jest katolickie. Kilka lat temu doszło do wydarzenia wręcz symbolicznego, do starcia dwóch nurtów w polskim katolicyzmie. Do jednej z sal, w której miało dojść do emisji wspomnianego filmu zorganizowanej przez pewnego księdza, wtargnął inny ksiądz, który połamał na oczach niedoszłych widzów płytę z "bluźnierczym" dziełem. Damnant quod non intelligunt - potępiają, czego nie pojmują, nienawidzą, ponieważ nie rozumieją? Oprzeć się na Panu - tak! Co mówi Ewangelia - zależy od interpretacji. Na tym tle trwają niestety od pierwszych wieków gorszące spory, w tym zaprzedawanie Chrystusa w bliźnim - polowania na "judaszów".
.
.<><
3 kwietnia 2011, 13:58
W Getsemani Jezus nazwał Judasza przyjacielem ("Przyjacielu, po co przyszedłeś?"). Czy szatan, który w Judasza wstąpił, odpowiedział jak Mefistofeles Goethego: „Jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze złego chce i zawsze sprawia dobro”? Ostatecznie nawet zło okazuje się być przyjacielem dobra. Ja nie lubię gdybać. A to pytanie - jakby zaproszenie do dalszej wymiany zdań -  jest dla mnie pytaniem podsuniętym przez złego ducha. Trzeba  oprzeć się na Panu  i  tym co mowi Ewangelia... To moje zdanie
.
.
3 kwietnia 2011, 13:38
W Getsemani Jezus nazwał Judasza przyjacielem ("Przyjacielu, po co przyszedłeś?"). Czy szatan, który w Judasza wstąpił, odpowiedział jak Mefistofeles Goethego: „Jam jest tej siły cząstką drobną, co zawsze złego chce i zawsze sprawia dobro”? Ostatecznie nawet zło okazuje się być przyjacielem dobra.
-
-elf--
1 kwietnia 2011, 00:48
Ten tekst nie ma na celu doprowadzenia do tego, by kogoś przekonywać do swoich poglądów na temat Judasza... Czemu innemu służy... Ale bywa, że to co zbyt proste umyka z pola widzenia. Zmarły w ubiegłym roku w opinii świętości ojciec Badeni OP mówił: Bóg to specjakista od prostoty, a szatan od zawiłości Precyzuję:  ..by osoby wpisujące się  to czyniły
-
-elf--
1 kwietnia 2011, 00:45
Ten tekst nie ma na celu doprowadzenia do tego, by kogoś przekonywać  do swoich poglądów na temat Judasza...  Czemu innemu służy... Ale bywa, że to co zbyt proste umyka z pola widzenia.  Zmarły w ubiegłym roku w opinii świętości ojciec Badeni OP mówił:  Bóg to specjakista od prostoty, a szatan od zawiłości
.
.
1 kwietnia 2011, 00:27
I po co ten pokaz ego wojującego? Przecież nikt nie atakuje, nikt niczego nie narzuca. PS Słońce krążyło wokół Ziemi. Do czasu...
L
leszek
31 marca 2011, 20:50
@leszku, bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź mam wrażenie, że nie rozumiemy się - wprawdzie Twoje wywody są bardzo logiczne, wprawdzie odpowiadasz mnie i innym bardzo szczegółowo, ale w tym wszystkim jesteś jednak strasznie ostry i nieprzejednany, jesteś "wojującym"polemistą - prawdopodobnie to zaleta bronić swoich racji z żelazną konsekwencją, ale to mi się zwyczajnie nie podoba, ten właśnie ostry, momentami przykry styl; mi się wydaje, że czasem więcej można zdziałać w przyjaznej rozmowie niż w ostrej polemice (zresztą nie każda przecież wypowiedź takiej polemiki wymaga czy na nią zasługuje) Hm... No to rzeczywiście chyba się nie rozumiemy... Bo jeżeli chcę kogoś o czymś przekonać to usiłuję to robić przedstawiając z żelazną konsekwencją logiczne argumenty, a jeśli to nie dociera to staram się to robić coraz bardziej wyraziście, tak aby wreszcie dotarło. Bo albo prowadzę jakiś spór albo nie. Ale fakt, mam takie doświadczenia, że jak przedstawiam logiczne rozumowanie to już to jest dla niektórych odpychające. Nigdy tego nie zrozumiem, ale trudno. Zgadzam się oczywiście z tym że czasem można więcej zdziałać w przyjaznej rozmowie niż w ostrej polemice. Tyle że jednak nie zawsze da się prowadzić przyjazne rozmowy. Zwłaszcza z osobami które są z góry negatywnie nastawione. Dziękuję za rzeczową wymianę poglądów. a co do Judasza - bo od niego tu właśnie zaczęliśmy to jak napisał o. Dariusz "doczekał się mnóstwa rozbieżnych opinii na swój temat" - dzięki, że zechciałeś podzielić się swoimi i wysłuchać moich:)) OK :-)
MD
miłość do bliźnich
31 marca 2011, 19:37
Przecież tu nie chodzi o "upominanie brata", tylko o "nawracanie na swoje". Są internauci uczeni w pismach, ale nie mają szacunku dla bliźniego - komentatora oraz jego rozterek, wątpliwości, poszukiwań. I to jest dla mnie sekciarstwo, realna herezja, apostazja i katalizator schizmy. Myślę, że taka nie cierpiąca odmiennych idei postawa wynika z kurczowego trzymania się poglądów, więcej - z niepewności, ze strachu, że rzeczy mogą mieć się inaczej, że "są w niebie i na ziemi rzeczy, które się nie śniły w naszej filozofii". Kto się lęka, musi atakować - stąd argumenty przemocy: inwektywy, insynuacje, "uciszanie", wykluczanie, osądzanie. Kto jest pewny swego i otwarty na poznanie rzeczywistości, może ze spokojem i rozwagą przyglądać się temu, co może przeczyć jego pewności. Gdyby chrześcijanie potrafili od zarania szanować siebie i różnorodność, odmienne (szczególnie w sprawach drugo- i trzeciorzędnych) poglądy braci swoich, nie doszłoby do gorszących sporów i podziałów. Gdyby chcieli kochać, zamiast spierać się na terminy i pojęcia... Ale ludzie, dusze się zmieniają... Kto wie, może dusza Judy Iskrioty nawróciła się - kto wie? Może uwierzyła (np. w ostatniej chwili życia ziemskiego)? Chrystus wszystkich chętnych z piekieł wyprowadzi. Wierzę w to, taką mam nadzieję. Dla wierzącego wszystko jest możliwe. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. To dla mnie są dogmaty. Otóż to, ...Gdyby chcieli kochać, zamiast spierać się na terminy i pojęcia...
.
.<><
31 marca 2011, 17:07
Przecież tu nie chodzi o "upominanie brata", tylko o "nawracanie na swoje". Są internauci uczeni w pismach, ale nie mają szacunku dla bliźniego - komentatora oraz jego rozterek, wątpliwości, poszukiwań. I to jest dla mnie sekciarstwo, realna herezja, apostazja i katalizator schizmy. Myślę, że taka nie cierpiąca odmiennych idei postawa wynika z kurczowego trzymania się poglądów, więcej - z niepewności, ze strachu, że rzeczy mogą mieć się inaczej, że "są w niebie i na ziemi rzeczy, które się nie śniły w naszej filozofii". Kto się lęka, musi atakować - stąd argumenty przemocy: inwektywy, insynuacje, "uciszanie", wykluczanie, osądzanie. Kto jest pewny swego i otwarty na poznanie rzeczywistości, może ze spokojem i rozwagą przyglądać się temu, co może przeczyć jego pewności. Gdyby chrześcijanie potrafili od zarania szanować siebie i różnorodność, odmienne (szczególnie w sprawach drugo- i trzeciorzędnych) poglądy braci swoich, nie doszłoby do gorszących sporów i podziałów. Gdyby chcieli kochać, zamiast spierać się na terminy i pojęcia... Ale ludzie, dusze się zmieniają... Kto wie, może dusza Judy Iskrioty nawróciła się - kto wie? Może uwierzyła (np. w ostatniej chwili życia ziemskiego)? Chrystus wszystkich chętnych z piekieł wyprowadzi. Wierzę w to, taką mam nadzieję. Dla wierzącego wszystko jest możliwe. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. To dla mnie są dogmaty.
L
leszek
31 marca 2011, 16:40
Do czasem dość brutalnego wyrażania moich opinii dochodzi więc nie w przypadku ledwo zarysowanych poglądów/wypowiedzi, lecz wtedy gdy ktoś konsekwentnie broni tego czego obronić się nie da @leszku, to jest kwestia oceny, Rozumiem, @ad, że chodziło Ci o kwestię możliwości różnych interpretacji? Ale pisząc o obronie czegoś czego obronić się nie da chodziło mi nie o sytuacje w których możliwe są różne interpretacje ale dokładnie o kwestie bezdyskusyjne. Może podam przykłady. Jeżeli ktoś twierdzi że coś gdzieś jest napisane to wystarczy tam zajrzeć i sprawdzić czy jest napisane czy nie, i jest to bezdyskusyjne, a nie kwestią róznych interpretacji, bo albo jest napisane albo nie, i jeżeli nie jest a ktoś twierdzi że jest (lub odwrotnie) to jest to pogląd którego obronić się nie da. Inny przykład. Jeżeli ktoś jest tzw. świadkiem Jehowy to logiczne jest że nie uznaje on bóstwa Jezusa. I prowadząc z kimś takim dyskusję można będzie się do końca świata spierać czy Jezus jest Bogiem czy nie jest. Ale jeżeli w trakcie sporu ten sam jehowita zacznie twierdzić iż katolicy wyznają politeizm bo wierzą że jest trzech Bogów (a tak podają niektóre ich broszury) to już takiego jego stwierdzenia oczywiście obronić się nie da bo wystarczy zajrzeć do dowolnego katechizmu czy prawie każdego modlitewnika w którym będą Główne Prawdy Wiary aby sprawdzić że już pierwsza prawda wiary mówi iż jest jeden Bóg. Rozumiem że na wyrost trudno Tobie uznać że to co nazywam będącym nie do obrony rzeczywiście jest nie do obrony, ale rzucę jeszcze jeden przykład stwierdzeń nie do obrony. Np. to co napisałaś w akapicie poniżej jest stwierdzeniem nie do obrony: 'skądinąd Twoje twierdzenie o tym, że o.Hryniewicz jest heretykiem jest nieprawdziwe'. Jest to stwierdzenie nie do obrony bo jak łatwo możesz sprawdzić ponownie czytając to co napisałem (masz to np. <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,14909,2,zdrada-judasza.html">tutaj</a>) nic takiego nie twierdziłem. Działający z ukrycia napisał: 'Wiwat apokatastaza! Wiwat Wacław Hryniewicz!', więc odpisałem mu: Jesteś bezczelny. Korzystasz z otwartości i gościnności forum aby wchodzić na niego i z ukrycia podstępnie lansować nauki uznane przez Kościół za heretycke :-( Udajesz poszukującą owieczkę a jesteś wilkiem w owczej skórze :-( A więc pisałem o naukach heretyckich, czyli o apokatastazie, bo nauką i to heretycką nauką jest apokatastaza, a nie o.Hryniewicz. zresztą nie mnie naprowadzać innych na ścieżki cnoty, A ja jestem przekonany, że obowiązkiem każdego chrześcijanina jest jak to mówisz: naprowadzać innych na ścieżki cnoty. Dla kogoś kto błądzi możesz być czasem jedyną szansą uświadomienia błędu. Jeżeli ja błądzę to Twoje uwagi mogą być dla mnie szansą na zrozumienie tego. Skoro jestem przekonany o swoich racjach to oczekiwania że sam z siebie zmienię poglądy są nie delikatnie mówiąc idiotyczne. Podobnie jak z zarzutem który kiedyś mi tu postawiono, że nie chcę się przyznać do swoich błędów których nawet nie zauważam... jak można przyznać się do czegoś czego się nie zauważa... tak tylko myślę, biorąc przykład z poniższej dyskusji, że mówić o kimś, że jest "bezczelny" dlatego, że cytuje o. Hryniewicza (skądinąd Twoje twierdzenie o tym, że o.Hryniewicz jest heretykiem jest nieprawdziwe) jest delikatnie mówiąc niegrzeczne i jakoś mi nie pasuje do ewangelicznego "upominania brata"; jak jednak wyżej - kwestia oceny i osobistych wyborów dyskutantów... Jak już wykazałem w akapicie powyżej, nieprawdą jest iż twierdziłem że o.Hryniewicz jest heretykiem, więc to Twoje stwierdzenie było nie do obrony. Nieprawdziwy jest również Twój wniosek, że działającego z ukrycia nazwałem bezczelnym dlatego, że cytuje o.Hryniewicza. Jak żeś to wywnioskowała to naprawdę nie wiem, zwłaszcza że nawet nie było żadnych cytatów o.Hryniewicza, a ja otwarcie napisałem dlaczego działającego z ukrycia uważam za bezczelnego: Korzystasz z otwartości i gościnności forum aby wchodzić na niego i z ukrycia podstępnie lansować nauki uznane przez Kościół za heretycke :-( Udajesz poszukującą owieczkę a jesteś wilkiem w owczej skórze :-( Jeśli możesz to zwróć uwagę na historię aktywności działającego z ukrycia. Wpierw przedstawia się ostrożnie jako poszukujący, niczego nie kwestionuje, niczego nie głosi, a tylko rzekomo wyraża wątpliwości. Potem zaczyna przechodzić do ataku, zaczyna stawiać zarzuty, kwestionować Naukę Kościoła oraz negatywnie wypowiadać się o katolikach i tych którzy nie negują Nauki Kościoła, na koniec zaczyna propagować nauki i poglądy jednoznacznie uznane przez Kościół za fałszywe. A po krytyce milknie by ujawnić się w innym wątku i powtórzyć cały cykl od początku. Zobacz co napisał zaraz pod tym co Ty napisałaś. Dla działającego z ukrycia reakcja broniąca Nauki Kościoła to sekciarstwo, realna herezja, apostazja i katalizator schizmy. Dla niego jest to nie cierpiąca odmiennych idei postawa wynika z kurczowego trzymania się poglądów, więcej - z niepewności, ze strachu, że rzeczy mogą mieć się inaczej, że "są w niebie i na ziemi rzeczy, które się nie śniły w naszej filozofii". Bo wg niego pożądaną postawą byłoby nie trzymanie się Nauki Koscioła i akceptacja dla poglądów jednoznacznie od dawna uznanych przez Kosciół za fałszywe. Za odważnego i otwartego gotów byłby uznawać katolika negującego Naukę Kościoła a akceptującego nauki uznane za błędne. co do drugiej części wypowiedzi - wynikałoby z niej, że Judasz miał, jako jedyny z Apostołów, jak to się dzisiaj lubi mówić, "intuicję" - rozpoznał niejako Boże zamiary i poddał się im - to bardzo ładna wersja, w tej wersji Judasz byłby męczennikiem i świętym, człowiekiem, który wzniósł się na absolutne wyżyny poświęcenia dla realizacji boskiego planu, czy nie tak? ps jako Judasz i Piotr zarazem, nie odbieram nikomu dobrej woli... Nie, nie tak! Absolutnie nie tak! Totalnie nieporozumienie! To było już w innym wątku ale muszę powtórzyć, choć zasygnalizować. Bożym zamiarem nie było to że pierwsi rodzice zgrzeszą, nie było to że Kaim zabił Abla, nie było to, że..., nie było to że Judasz ma wydać Jezusa, nie było Bożym zamiarem to że Jezus zostanie zamordowany na krzyżu! Owszem, wszystko co się dzieje jest zgodne z wolą Bożą, bo nie może się dziać nic co byłoby niezgodne z wolą Bożą. Ale czym innym jest wola Boża będąca pragnieniem, a zupełnie czym innym jest to co jest zaledwie tolerowane przez Boga. W planach Bożych było (i jest) tylko i wyłącznie dobro. Ale skoro ludzie mają wolą wolę to niekoniecznie wybierają zawsze dobro. I Bóg, chcąc zachować wolną wolę u ludzi zdecydował się tolerować również wybieranie zła. Ale Bóg toleruje wyłącznie takie zło z którego potrafi wprowadzić dobro, tylko takie zło dzięki któremu może ostatecznie pojawić się jakieś dobro. Należałoby więc powiedzieć zupełnie inaczej niż Ty. Judasz nie rozpoznał Bożych zamiarów! To Bóg, wbrew temu co nabruździł Judasz, w swojej mądrości tak zadziałał aby pomimo tego wykorzystać to do naszego zbawienia. Gdyby Bóg nie potrafił działań Judasz wpleść w swój plan zbawienia to nigdy by nie dopuścił to tego aby Judaszowi się udało. ps. A tak apropo o.Hryniewieckiego, to choć nie nazwałem go heretykiem i nie zamierzam go tak nazywać, to mam poważne wątpliwości co do jego ortodoksji ze względu na kontrowersje dotyczące jego niektórych poglądów. Nie bez powodu działający z ukrycia jest jego wielbicielem.
L
leszek
31 marca 2011, 16:39
Przecież tu nie chodzi o "upominanie brata", tylko o "nawracanie na swoje". To chyba właśnie Tobie o to chodzi. Ja nie mam zmiaru Ciebie na nic nawracać. Ja jedynie reaguję na Twoją krecią działalnośc którą tu uskuteczniasz. Zauważ że to nie ja pojawiłem się na forum jakichś powiedzmy zwolenników reinkarnacji aby ich nawracać na chrześcijaństwo, ale to Ty pojawiłeś się na forum chrześcijańskim aby właśnie nawracać na swoje rewelacje, podstępnie negując Naukę Kościoła i lansując treści już dawno uznane za fałszywe. Są internauci uczeni w pismach, ale nie mają szacunku dla bliźniego - komentatora oraz jego rozterek, wątpliwości, poszukiwań. A są też tacy internauci którzy nie dość, że jak sami przyznają nie są uczeni w czymkolwiek, to jeszcze nie mają szacunku do bliźniego a są tak fałszywi, że udając że mają jakieś rozterki i wątpliwości oraz że są poszukujący, podstępnie negują Naukę Kościoła. I to jest dla mnie sekciarstwo, realna herezja, apostazja i katalizator schizmy. Myślę, że taka nie cierpiąca odmiennych idei postawa wynika z kurczowego trzymania się poglądów, więcej - z niepewności, ze strachu, że rzeczy mogą mieć się inaczej, że "są w niebie i na ziemi rzeczy, które się nie śniły w naszej filozofii". Kto się lęka, musi atakować - stąd argumenty przemocy: inwektywy, insynuacje, "uciszanie", wykluczanie, osądzanie. Kto jest pewny swego i otwarty na poznanie rzeczywistości, może ze spokojem i rozwagą przyglądać się temu, co może przeczyć jego pewności. Uważasz że jak katolik nie kwestionuje i nie neguje swojej wiary to znaczy to, że nie cierpi odmiennych poglądów? I że jest to kurczowe trzymanie się poglądów z niepewności i strachu, że rzeczy mogą się mieć inaczej? Bo wg Ciebie, katolik który szanuje odmienne poglądy oraz nie żyje w niepewności i strachu że rzeczy mogą się mieć inaczej, to powinien kwestionować i negować to w co wierzy? Wtedy byłoby wg Ciebie dobrym katolikiem? Bo dobry katolik to katolik negujący katolicyzm? Masz rację, jak ktoś się lęka że nie ma racji to musi atakować Naukę Kościoła. Gdybyś był pewny swego i otwarty na poznanie rzeczywistości to zamiast atakować, mógłbyś ze spokojem i rozwagą przyglądać się temu co przeczy Twojej pewności. Gdyby chrześcijanie potrafili od zarania szanować siebie i różnorodność, odmienne (szczególnie w sprawach drugo- i trzeciorzędnych) poglądy braci swoich, nie doszłoby do gorszących sporów i podziałów. Gdyby chcieli kochać, zamiast spierać się na terminy i pojęcia... I kto to mówi? To dlaczego nie szanujesz poglądów katolików ale obrażasz ich mówiąc, że nie cierpią odmiennych poglądów i kurczowo trzymają się swojej wiary ze strachu że rzeczy mogą się mieć inaczej? Czyż to ja wszedłem na forum reinkarnacjonistów i zacząłem im dowodzić, że wyznają skostniałe doktryny i brak im miłości?
T
Teofil
31 marca 2011, 14:39
 na temat Judasza i tego typu postawach można przeczytać też tutaj: http://orifieltrony.wordpress.com/
.
.
31 marca 2011, 14:25
Przecież tu nie chodzi o "upominanie brata", tylko o "nawracanie na swoje". Są internauci uczeni w pismach, ale nie mają szacunku dla bliźniego - komentatora oraz jego rozterek, wątpliwości, poszukiwań. I to jest dla mnie sekciarstwo, realna herezja, apostazja i katalizator schizmy. Myślę, że taka nie cierpiąca odmiennych idei postawa wynika z kurczowego trzymania się poglądów, więcej - z niepewności, ze strachu, że rzeczy mogą mieć się inaczej, że "są w niebie i na ziemi rzeczy, które się nie śniły w naszej filozofii". Kto się lęka, musi atakować - stąd argumenty przemocy: inwektywy, insynuacje, "uciszanie", wykluczanie, osądzanie. Kto jest pewny swego i otwarty na poznanie rzeczywistości, może ze spokojem i rozwagą przyglądać się temu, co może przeczyć jego pewności. Gdyby chrześcijanie potrafili od zarania szanować siebie i różnorodność, odmienne (szczególnie w sprawach drugo- i trzeciorzędnych) poglądy braci swoich, nie doszłoby do gorszących sporów i podziałów. Gdyby chcieli kochać, zamiast spierać się na terminy i pojęcia... Ale ludzie, dusze się zmieniają... Kto wie, może dusza Judy Iskrioty nawróciła się - kto wie? Może uwierzyła (np. w ostatniej chwili życia ziemskiego)? Chrystus wszystkich chętnych z piekieł wyprowadzi. Wierzę w to, taką mam nadzieję. Dla wierzącego wszystko jest możliwe. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. To dla mnie są dogmaty.
L
leszek
31 marca 2011, 10:30
@leszku z zainteresowaniem czytam Twoje wypowiedzi, podziwiam erudycję, ale też razi mnie Twoja niekonsekwencja - bronisz Judasza stwierdzając, że" bardzo trudno jest wypowiadać się w tych kwestiach zdecydowanie i jednoznacznie " ale nie masz zupełnie oporu przed jednoznacznym i zdecydowanym ocenianiem i krytykowaniem (dość czasem brutalnie) wypowiedzi innych i ich poglądów,  z założenia przecież ledwo w postach zarysowanych... Dzięki @ad za również i miłe słowa ;-) A co do Twoich odczuć mojej niekonsekwencji to jestem przekonany, że bierze się to z porównywania właściwie dwóch różnych rzeczy. Bowiem czym innym jest osądzanie czynów czy wypowiedzi a czym innym jest osądzanie osób. Nie broniłem i nie zamierzam bronić tego co zrobił Judasz, że to było dobre - bo było to zdecydowanie złe. I gdyby spór dotyczył tego co zrobił Judasz to oceniałbym to jednoznacznie jako zło. Natomiast wystąpiłem w pewnym sensie w obronie osoby Judasza. Nie broniłem jego wypowiedzi czy poglądów ale jego osobę. Piszę że w pewnym sensie broniłem, gdyż nie zamierzałem dowodzić że Judasz był dobrym człowiekiem, a jedynie protestowałem przeciw tak jednoznacznie negatywnej ocenie jego osoby - bo mamy zbyt mało danych aby go jednoznacznie osądzać. Zauważ że nawet Ewangeliści, którzy przecież byli uczestnikami tych wydarzeń, i to bardzo silnie zaangażowanymi w nie skoro w wyniku postępku Judasza zamordowano ich Nauczyciela, to jednak wypowiadają się bardzo powściągliwie, wręcz lapidarnie, że Judasz wydał Jezusa. I bez żadnej niekonsekwencji, dokładnie w ten sam sposób staram się podchodzić do innych osób, tzn. oceniam czy krytykuję ich wypowiedzi czy poglądy. A nie te osoby. Mówisz że te wypowiedzi i poglądy są ledwo w postach zarysowane. Co do poglądów to zgoda, w sporadycznych i wycinkowych postach trudno jest przedstawiać poglądy. Ale zauważ że część osób wcale nie pisuje sporadycznie a wielokorotnie przedstawiała i broniła swoich poglądów. Zwróć również uwagę, że krytykując daną wypowiedź czy poglądy dopuszczam możliwość nieporozumienia. I jeśli coś takiego wychodzi to wycofuję się z krytyki, a czasem nawet przepraszam jesli coś pomyliłem/pokręciłem. Do czasem dość brutalnego wyrażania moich opinii dochodzi więc nie w przypadku ledwo zarysowanych poglądów/wypowiedzi, lecz wtedy gdy ktoś konsekwentnie broni tego czego obronić się nie da. a z innej strony - nie pisałam, że Judasz wiedział, że chodzi o zamordowanie Jezusa, napisałam, że wiedział, że robi mu krzywdę; zresztą moją intencją nie było twierdzenie, że Judasz był "po stronie zła", rzeczywiście byłoby to nadużycie bo to samo możnaby powiedzieć o każdym z nas... Skoro intencją nie było stwierdzenie że Judasz jest po stronie zła to OK. A czy Judasz wiedział że robi krzywdę Jezusowi to naprawdę nie wiem. Zauważ scenę w której Piotr zaczął besztać Jezusa (Mt 16,21-23): 21 Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. 22 A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. 23 Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie. oraz scenę gdy w trakcie pojmania Piotr bronił Jezusa(J 18,10-11): 10 Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. 11 Na to rzekł Jezus do Piotra: Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec? Czy w obu przypadkach Piotr nie chciał dobrze? Oczywiscie że chciał. A czy te działania Piotra były zgodne z wolą Bożą? Czy były obiektywnym dobrem czy jednak złem? A czy oznacza to że Piotr wiedział że swoim działaniem szkodzi Bozym planom? Czy może jednak Piotr chciał jak najlepiej, tyle że błędnie widział/postrzegał co będzie dobre? A czy podobnie nie mogło być z Judaszem? Nie twierdzę że na pewno było, ale czy na pewno nie było? Piotrowi nie odmawiamy dobrej woli i usprawiedliwiamy go bo sami mielibyśmy ochotę zrobić to samo, ale Judasza ocenia się już negatywnie bo nikt nie chciałby zrobić tego co on...
L
leszek
31 marca 2011, 08:43
'Paredoken' zawsze jest OK ? Nie, nie jest zawsze OK. Czyżbyś chciała sugerować że twierdziłem że jest OK? Czy w zdaniu: 'szmalcownik wydał Żydów Niemcom' przetłumaczonym na grecki też byłoby 'paredoken' ? Nie wiem, ale sądzę że nie. To że 'paredoken' jest tłumaczone na 'wydał' wcale nie oznacza, że 'wydał' tłumaczy się na 'paredoken'. Każda krowa to zwierzę ale nie każde zwierzę to krowa. Jezus powiedział: 'wybacz im, bo nie wiedzą co czynią'. Czy odnosiło się to tż do Judasza ? Jestem przekonany że tak.
Jadwiga Krywult
31 marca 2011, 07:29
A więc nie tylko Judasz wydał/paredoken Jezusa lecz i sam Bóg również wydał/paredoken Jezusa. I biorąc to pod uwagę, ten sam czyn nazwany tym samy słowem w greckim oryginale nie można odmiennie tłumaczyć na polski zależnie od tego kto go popełnia, gdyż taki przekład były ideologiczną nadinterpretacją. A skoro trudno uznać że Bóg zdradził Jezusa to nie należy twierdzić że Judasz zdradził Jezusa. 'Paredoken' zawsze jest OK ? Czy w zdaniu: 'szmalcownik wydał Żydów Niemcom' przetłumaczonym na grecki też byłoby 'paredoken' ? Jezus powiedział: 'wybacz im, bo nie wiedzą co czynią'. Czy odnosiło się to tż do Judasza ?
Z
zdradzony,
31 marca 2011, 04:18
sprzedany, wyśmiany, opuszczony, umęczony, ukrzyżowany - któż serio traktujący Ewangelię nigdy tego nie doświadczył?
J
J
31 marca 2011, 01:40
Do J To ty się lecz najlepiej w psychiatryku - pierwszy raz się tu do ciebie odzywam a ty mnie wyzywasz? Śmiechu warte, ale baw się dalej jak sprawia ci to przyjemność :) Bo ja to mam gdzieś ale nie powiem gdzie :P żeby nie było na mnie :D Pięknie się wyrażasz, brawo za "kulturę wypowiedzi" rodem ze śmietnika. Jeszcze trochę i zorientujemy się kim jesteś, jak na razie stawiam na Jolkę - furiatkę.
PS
Poszukiwacz szczęścia
31 marca 2011, 01:35
Do J To ty się lecz najlepiej w psychiatryku - pierwszy raz się tu do ciebie odzywam a ty mnie  wyzywasz? Śmiechu warte, ale baw się dalej jak sprawia ci to przyjemność :) Bo ja to mam gdzieś ale nie powiem gdzie :P żeby nie było na mnie :D
J
J
31 marca 2011, 01:26
O, nasza stara wariatka Jola została poszukiwaczką szczęścia - poznać po wykrzyknikach, emotikonach i niezrównoważeniu. Chłopaki - ratujmy się kto może.
PS
Poszukiwacz szczęścia
31 marca 2011, 01:20
Do J Nigdy nie chwaliłam się swoją płcią :P Nie jestem tchórzem lecz nie będę ci się spowiadać - nie jesteś księdzem :P
PS
Poszukiwacz szczęścia
31 marca 2011, 01:16
Do Ten wyklęty Nie wiem ale może nie wytrzymali próby? Nie wiem czy jak Jezus kocha to powinien wystawiać na próbę ale też czytałam że człowiek też nie może wystawiać Boga na próbę typu: ja się pomodlę a TY Boże zrób to czy tamto ... albo "ja się modlę a Ty niespełniasz moich próźb" albo "jeśli jesteś wszechmocny zrób to czy tamto" Przecież i tak jak odmawia się "Ojcze Nasz" to i tak na końcu jest stwierdzenie "Bądź WOLA TWOJA" czyli Boga! --- NIE CZŁOWIEKA
J
J
31 marca 2011, 01:15
Poszukiwacz nagle zmienił płeć. Miej odwagę przyzanć się, kim naprawdę jesteś, tchórzu.
PS
Poszukiwacz szczęścia
31 marca 2011, 01:07
Do ELA "W czym Chrystus Cię rozczarowuje?" Tym, że nie jest sprawiedliwy. Albo raczej tak trudno zrozumieć logikę Jego sprawiedliwości. Zawsze jakieś wytłumczenie: nie daje ciężarów ponad siły, nie dał ci czegoś bo widocznie uznał, że nie było ci to potrzebne itd... I jeszcze w tym, że jakoś nie przekonał Swoich wyznawców do przykazania miłości wobec bliźniego.
PS
Poszukiwacz szczęścia
31 marca 2011, 01:04
Poszukiwaczu szczęścia, rozumiem, że piszesz o swoich rozterkach. Nie wiem wprawdzie dlaczego akurat do mnie się zwracasz, ale możesz kwestię tych swoich zachcianek i tych sytuacji kiedy pragąłeś/pragnęłaś czegoś, co okazało się niekorzystne przemyśleć podczas Wielkiego Postu. To wszystko nie odniosłam do siebie lecz do Twojego tekstu
L
leszek
30 marca 2011, 22:15
Do Leszka, zgodzę się z pierwszą częścią Pana wypowiedzi, że Judasz miał wybór i niczego nie musiał. Natomiast co do twierdzenia, że Judasz był jednak po stronie dobra, to już jest pewna nadinterpretacja. Ewangeliści jednak jednoznacznie oceniają jego postępek. Owszem, nawet po zdradzie droga do nawrócenia w przypadku Judasza nie była zamknięta. Jezus mówi do niego jeszcze w Ogrójcu:" Przyjacielu". Tak się nie mówi do kogoś, kogo chciałoby się potępić. "Fałszywy wybór" zakładałby, że w ogóle nie można by powoływać się na rozróżnienie między dobrem a złem.  O. Dariuszu, Cieszę się że choć z pierwszą częścią O. ma te same zdanie. Ale chciałbym jeszcze odnieść się do następnych części. Owszem, Ewangeliści jednoznacznie oceniają występek, ale żaden z nich nie mówi o zdradzie... mało tego, sam Jezus nie mówi o zdradzie... to tylko my i niektóre przekłady w niektórych miejscach mówią o zdradzie... W oryginale (w grece) wszyscy Ewangeliści, łącznie z Jezusem, nazywają ten występek paradidom czyli wydanie. Bywa to tłumaczone bardzo różnie, łącznie z tym że Judasz zdradził, niemniej w oryginalnym tekście jest paradidom (w różnych odmianach) które wg słownika oznacza wydanie. A warto również zwrócić uwagę, że gdy w Liście do Rzymian (Rz 8,32 wg BT) powiedziane jest: On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? to w oryginale jest: os ge tou idiou yiou ouk epheisato alla yper ēmōn pantōn paredōken auton pōs ouchi kai syn autō ta panta ēmin charisetai A więc nie tylko Judasz wydał/paredoken Jezusa lecz i sam Bóg również wydał/paredoken Jezusa. I biorąc to pod uwagę, ten sam czyn nazwany tym samy słowem w greckim oryginale nie można odmiennie tłumaczyć na polski zależnie od tego kto go popełnia, gdyż taki przekład były ideologiczną nadinterpretacją. A skoro trudno uznać że Bóg zdradził Jezusa to nie należy twierdzić że Judasz zdradził Jezusa. Zgadzam się że mówienie iż Judasz był po stronie dobra jest pewną interpretacją (nie nadinterpretacją lecz interpretacją). Ale dokładnie taką samą (jak nie gorszą) interpretacją byłoby twierdzenie że Judasz był po stronie zła. Natomiast wybór interpretacji to kwestia że tak powiem światopoglądowa ;-) Ja w ślad za opisem stworzenia jestem przekonany, że wszystko co stworzył Bóg jest dobre, i że w człowieku pomimo skażenia grzechem jest jednak pragnienie dobra. Więc wierzę również, że każdy człowiek wybiera to co subiektywnie jawi mu się jako dobro. Może być tak że ma wypaczone/chore sumienie więc fałszywie ocenia, może być tak że nie ma właściwej wiedzy lub ma błędne informacje więc fałszywie postrzega. Ale jednak zawsze skłania się ku temu co wydaje mu się dobrem. Fałszywy wybór wcale więc nie musi zakładać że w ogóle nie można by się powoływać na rozróżnienie pomiędzy dobrem a złem. Fałszywy wybór oznacza po prostu, że ktoś wybiera zło nie dlatego że pragnie czynić zło lecz dlatego, że ma błędne dane lub niewłaściwie uformowane sumienie (z własnej lub nie z własnej winy). Czyżby chciał O. twierdzić, że nie ma fałszywych wyborów bo zawsze można rozróżnić dobro i zło więc jak ktoś czyni zło to znaczy że świadomie i dobrowolnie pragnie zła?!?
L
leszek
30 marca 2011, 21:20
Warto spojrzeć odrywając się od siebie samego, swojej osoby, wybrazić sobie że to ja jestem tą osobą (choć nie jestem) i co to wnosi  w odniesieniu do artykułu, jego istot..  Tak by zachęcić innych do przeczytania tego co się pisze. Gdyż cześć osob (te które znam, bo o innych pisac nie mogę) omija tego typu posty jak ten Twoj.. Ja zdecydowanie omijam. I tak w ogóle nie chce mi się pisać... Dzięki, @-elf--, choć niewiele mi to daje. Bo odnosząc to do siebie samego (tak jak radzisz) uważam, że choć nie byłoby to dla mnie zbyt przyjemne, to byłoby to dla mnie pożyteczne gdyby ktoś z zewnątrz zwrócił mi uwagę na coś czego sam nie widzę. Wiesz, czasem mam świadomość, że dla swojego PR lepiej byłoby czegoś nie pisać, ale pomimo to piszę gdyż uznaję że jest taka potrzeba. Tyle że mogę oczywiscie miewać błędne rozeznanie tego czy powinienem.
-
-elf--
30 marca 2011, 21:07
Do Leszka, bardzo proszę Pana o powstrzymanie się w niepotrzebnych ocenach i personalnych uwag w stosunku do piszących komentarze. O. Dariuszu, OK, tyle że stwierdzenie czy dane oceny/uwagi są potrzebne czy nie bywa dość enigmatyczne i subiektywne. Np. w bieżącym przykładzie, w stosunku do pierwszej wypowiedzi nie uznałem swoich uwag za niepotrzebne więc je napisałem, a w stosunku do drugiej wypowiedzi uznałem że jakiekolwiek uwagi byłyby niepotrzebne więc ich nie napisałem. Warto spojrzeć odrywając się od siebie samego, swojej osoby, wybrazić sobie że to ja jestem tą osobą (choć nie jestem) i co to wnosi  w odniesieniu do artykułu, jego istot..  Tak by zachęcić innych do przeczytania tego co się pisze. Gdyż cześć osob (te które znam, bo o innych pisac nie mogę) omija tego typu posty jak ten Twoj.. Ja zdecydowanie omijam. I tak w ogóle nie chce mi się pisać...
L
leszek
30 marca 2011, 20:54
Do Leszka, bardzo proszę Pana o powstrzymanie się w niepotrzebnych ocenach i personalnych uwag w stosunku do piszących komentarze. O. Dariuszu, OK, tyle że stwierdzenie czy dane oceny/uwagi są potrzebne czy nie bywa dość enigmatyczne i subiektywne. Np. w bieżącym przykładzie, w stosunku do pierwszej wypowiedzi nie uznałem swoich uwag za niepotrzebne więc je napisałem, a w stosunku do drugiej wypowiedzi uznałem że jakiekolwiek uwagi byłyby niepotrzebne więc ich nie napisałem.
L
leszek
30 marca 2011, 20:46
[Judasz był po stronie dobra! I nawet nie ma podstaw do tego aby powiedzieć że ze strony dobra przeszedł na stronę zła. On po prostu dokonał błędnego wyboru fałszywie widząc to co dobre. oj to daleko posunięta interpretacja, na tej samej zasadzie można powiedzieć, że np. Hitler też był po stronie dobra - przeciez "tylko" "dokonał błędnego wyboru fałszywie widząc to co dobre"... nie sądzisz chyba, że Judasz myślał, że wydaje Jezusa po to żeby członkowie Sanhedrynu mogli sobie z nim porozmawiać, musiał wiedzieć, że wybiera krzywdę konkretnego człowieka, więc gdzie tu dobro? Wiesz, @ad, bardzo trudno jest wypowiadać się w tych kwestiach zdecydowanie i jednoznacznie gdyż NT niewiele nam na ten temat przekazuje. Ewangelie mówią tylko że Judasz zdradził/wydał Jezusa biorąc za to pieniądze, ale po wyroku skazującym Jezusa opamiętał się, zwrócił pieniądze i powiesił się. A w Dziejach jest tylko, że Judasz się sprzeniewierzył aby pójść własną drogą. W związku z tym każda wypowiedź jest pewną interpretacją. Owszem, nie sądzę aby Judasz sądził że Sanhedryn chce sobie porozmawiać z Jezusem, ale stwierdzenie że musiał wiedzieć iż chodzi o zamordowanie Jezusa byłoby zbyt daleko idącym domniemaniem. Nie wiem gdzie Judasz widział dobro w zdradzeniu Jezusa, ale nie oznacza to że go nie widział.
Dariusz Piórkowski SJ
30 marca 2011, 20:35
Do Leszka, bardzo proszę Pana o powstrzymanie się w niepotrzebnych ocenach i personalnych uwag w stosunku do piszących komentarze.
E
ela
30 marca 2011, 20:14
Leszek, nie wtrącaj się w czyjąś relację z Chrystusem. Myslę, że nie jest mną rozczarowany ani trochę, raczej zadowolony, ale i tak nic Tobie do tego. Oczywiście, to forum publiczne i możesz sobie wypisywać co Ci tam się podoba (z pewnymi ograniczeniami) ale oprócz moderacji która reaguje w drastycznych sytuacjach możesz mieć jakiś hamulec wewnętrzny.
L
leszek
30 marca 2011, 19:53
"W czym Chrystus Cię rozczarowuje?" Tym, że nie jest sprawiedliwy. Albo raczej tak trudno zrozumieć logikę Jego sprawiedliwości. Zawsze jakieś wytłumczenie: nie daje ciężarów ponad siły, nie dał ci czegoś bo widocznie uznał, że nie było ci to potrzebne itd... Ela, Chrystus rozczarowuje Cię bo trudno Ci go zrozumieć?!? A nie przychodzi Ci do głowy myśl odmienna, że to Ty rozczarowujesz skoro Ci tak trudno zrozumieć? I jeszcze w tym, że jakoś nie przekonał Swoich wyznawców do przykazania miłości wobec bliźniego. Dobre sobie! A niby co jeszcze miałby zrobić? Ile razy dać się zabić?!?
L
leszek
30 marca 2011, 19:47
Ciekawa jest postać Judasza w "Ostatnim kuszeniu Chrystusa". Oczywiście nie jest to Judasz ewangeliczny, tylko postać fikcyjna. Rzucać może jednak jakieś światło na próby zrozumienia tajemnicy Judasza. Skoro film negujący podstawowe prawdy wiary i uznawany za jeden z najbardziej antykatolickich filmów wszechczasów uważasz za mogący rzucać ciekawe światło, to może poszukaj jeszcze tego ciekawego światła w wydawnictwach pokomunistycznych. Ale zachowaj dla siebie te rewelacje. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Nie jest napisane, że "gdyby nie zaistniał". Czy dusza, która urodziła się jako Judasz, istniała wcześniej? Jeśli tak, to rzeczywiście lepiej byłoby dla niej, gdyby nie zstąpiła na ziemię. Ale wtedy kto inny stałby się "judaszem", ktoś musiał odegrać rolę zdrajcy. Widzę że znowuż zaczynasz podstępnie lansować swoje bredniologie reinkarnacyjne? W dodatku, albo nie masz pojęcia o czym piszesz. Nie ma czegoś takiego jak dusza która sobie istnieje przed narodzinami człowieka i potem rodząca się jako jakiś człowiek. Gdyby nie Judasz, nie byłoby Zmartwychwstania? Czy Judasz dostąpi zbawienia? Wiwat <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Apokatastaza">apokatastaza</a>! Wiwat <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Hryniewicz">Wacław Hryniewicz</a>! Jesteś bezczelny. Korzystasz z otwartości i gościnności forum aby wchodzić na niego i z ukrycia podstępnie lansować nauki uznane przez Kościół za heretycke :-( Udajesz poszukującą owieczkę a jesteś wilkiem w owczej skórze :-(
Dariusz Piórkowski SJ
30 marca 2011, 19:40
Do Leszka, zgodzę się z pierwszą częścią Pana wypowiedzi, że Judasz miał wybór i niczego nie musiał. Natomiast co do twierdzenia, że Judasz był jednak po stronie dobra, to już jest pewna nadinterpretacja. Ewangeliści jednak jednoznacznie oceniają jego postępek. Owszem, nawet po zdradzie droga do nawrócenia w przypadku Judasza nie była zamknięta. Jezus mówi do niego jeszcze w Ogrójcu:" Przyjacielu". Tak się nie mówi do kogoś, kogo chciałoby się potępić. "Fałszywy wybór" zakładałby, że w ogóle nie można by powoływać się na rozróżnienie między dobrem a złem. 
O
outsider
30 marca 2011, 19:24
Nie dowiemy się, czy Judasz był ofiarą predestynacji, czy własnej nieprawości, ale pamiętajmy, aby nigdy nie sprzedać Chrystusa, który mieszka w naszym bliźnim.
TW
ten wyklęty
30 marca 2011, 19:19
Hmm myślę że człowiek ma wiele zachcianek w życiu, tylko dlaczego niektórzy po wypadkach albo tragediach mówią że "otworzyły im się oczy " - na coś co jest w życiu naprawdę WAŻNE. Przecież nieraz człowiek sobie myśli.... uff dobrze że się nie stało tak jak chciałem/am.... A niektórzy zostali potraktowani tak niesprawiedliwie wypadkami lub tragediami, że niemal utracili wiarę, mimo, że przedtem wierzyli i służyli Bogu dziesiątkami lat, a ich prośby nigdy nie zostały spełnione, choć nie były wcale zachciankami.
L
leszek
30 marca 2011, 19:08
to jest trudne - jak się ma wolność wyboru Judasza do tego, że musiało się stać to co się stało? Judasz jak każdy człowiek miał wolną wolę i nic nie musiał. A więc nieprawdą jest że musiało się stać co się stało. Zauważ że to nie tylko kwestia wyboru dokonanego przez Judasza, bo nie stałoby się to co się stało gdyby nie wybory dokonane przez cały szereg innych osób. Gdyby Adam z Ewą nie zgrzeszyli, gdyby ..., gdyby Abraham nie zawierzył Bozym obietnicom i nie wyruszył do Kanaan, gdyby Jakub za miskę soczewicy nie odkupił praw pierworodnego od Ezawa i nie oszukałby swego ojca Izaaka, gdyby ..., gdyby Mojżesz nie uchował się na dworze faraona albo gdyby nie zabił egipcjanina w obronie rodaka albo nie uwierzył Bogu mówiącemu do niego z krzaka gorejącego, gdyby ..., gdyby Maria nie uwierzyła Archaniołowi i nie odpowiedziała mu 'niech mi się stanie', gdyby Herodowi udało się wyrżnąć wszystkich nowonarodzonych, gdyby... - te wszelkie gdyby możnaby mnożyć a absolutnie każde z nich w ten sam sposób przekreślałoby to co się jednak stało wskutek całego ciągu wydarzeń. A co byłoby gdyby coś z tego w/w łańcuszka wypadło? Bóg działałby inną drogą... tak jak nie działał wieloma innymi drogami które byłyby nieskuteczne ponieważ w nich właśnie zabrakło jakiegoś elementu w łańcuszku... a gdyby Judasz przeszedł na stronę dobra? może głupie pytania, ale zawsze wracają... Stwierdzenie 'gdyby przeszedł na stronę dobra' oznacza że był po stronie zła, a nie ma żadnych podstaw aby tak twierdzić. Judasz był po stronie dobra! I nawet nie ma podstaw do tego aby powiedzieć że ze strony dobra przeszedł na stronę zła. On po prostu dokonał błędnego wyboru fałszywie widząc to co dobre.
.
.
30 marca 2011, 17:56
Imię Judasza Iskarioty zazwyczaj wyjaśnia się następująco: jest to mieszkaniec Judy ("Judasz"), "mąż" (hebr. isz) z miejscowości o nazwie Kariot. Niektórzy sądzą, że mamy do czynienia z błędem w pisowni łacińskiej nazwy sicarius, którą nieopatrznie zamieniono na is-carius, a stąd już blisko do "Iskarioty". Gdyby przyjąć tę tezę, należałoby uznać, że Judasz należał do stronnictwa sykaryjczyków, skrajnego skrzydła zelotów. Termin "sykaryjczyk" pochodzi od nazwy krótkich sztyletów, zwanych sica, których używano dla pozbycia się politycznie niewygodnych wrogów. Według relacji Flawiusza (Bell. 7,323), to właśnie sykaryjczycy bronili Masady, ostatecznie wybierając śmierć niż poddanie Rzymowi. <a href="http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/062006/03.html">http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/062006/03.html</a> Być może złodziejstwo Judasza polegało na przekazywaniu pieniędzy zelotom, sykaryjczykom, a zdrada na zmuszeniu Jezusa, by objawił się jako wyzwoliciel Izraela spod rzymskiego panowania? Tymczasem Judasz mylił się - Jezus nie wezwał na pomoc 12 legionów anielskich...
E
ela
30 marca 2011, 11:05
Hmm myślę że człowiek ma wiele zachcianek w życiu, tylko dlaczego niektórzy po wypadkach albo tragediach mówią że "otworzyły im się oczy " - na coś co jest w życiu naprawdę WAŻNE. Przecież nieraz człowiek sobie myśli.... uff dobrze że się nie stało tak jak chciałem/am.... Poszukiwaczu szczęścia, rozumiem, że piszesz o swoich rozterkach. Nie wiem wprawdzie dlaczego akurat do mnie się zwracasz, ale możesz kwestię tych swoich zachcianek i tych sytuacji kiedy pragąłeś/pragnęłaś czegoś, co okazało się niekorzystne przemyśleć podczas Wielkiego Postu.
PS
Poszukieacz szczęścia
30 marca 2011, 02:20
Do Eli: ~ela "W czym Chrystus Cię rozczarowuje?" Tym, że nie jest sprawiedliwy. Albo raczej tak trudno zrozumieć logikę Jego sprawiedliwości. Zawsze jakieś wytłumczenie: nie daje ciężarów ponad siły, nie dał ci czegoś bo widocznie uznał, że nie było ci to potrzebne itd... I jeszcze w tym, że jakoś nie przekonał Swoich wyznawców do przykazania miłości wobec bliźniego. Człowiek jest tylko człowiekiem i nigdy nie odgadnie na czym polega logika Boga - jeśli by tak było - to po co miałby nam być Bóg potrzebny? Zresztą ponoć człowiek myśli ludzką kategorią sprawiedliwości a Bóg "boską". A co do potrzeb? Hmm myślę że człowiek ma wiele zachcianek w życiu, tylko dlaczego niektórzy po wypadkach albo tragediach mówią że "otworzyły im się oczy " - na coś co jest w życiu naprawdę WAŻNE. Przecież nieraz człowiek sobie myśli.... uff dobrze że się nie stało tak jak chciałem/am....
PS
Poszukiwacz szczęścia
30 marca 2011, 02:18
Do LORENZA: "Może był od nich mądrzejszy i np. w lot pojmował nauki Chrystusa, gdy Oni jako apostołowie potrzebowali dodatkowych tłumaczeń nauk " Coś mi się zdaje że nie za bardzo mu to wychodziło jeśli tyle szans na poprawę dostawał od Jezusa a i tak ostatecznie od Niego odszedł..... Dlaczego piszesz tak dziwnie, że łączysz nasze czasy z Judasza? Jeśli o to chodzi to napewno dziś są gdzieś w świecie ludzie, którzy byli źli a jednak się nawrócili... albo tak jak Judasz mimo wielu łask Boga - odrzucili Go... "Dla mnie tekst gdy Jan pyta sie Jezusa czy wie kto go zdradzi, a Jezus mu odpowiada, ze to ten, któremu podam chlem - ten mnie zdradzi, nie wygląda prawdziwie. Być może jest złe tłumaczenie, które wypacza sens. Znając wybuchowy charakter niektórych apostołów, po prostu nie pozwolili by mu wyjść z Wieczernika, zatrzymali by go siłą. " --- jeśli by tak było to czy by wypełniłoby się to co Bóg chciał ? Do AD "to jest trudne - jak się ma wolność wyboru Judasza do tego, że musiało się stać to co się stało? a gdyby Judasz przeszedł na stronę dobra? może głupie pytania, ale zawsze wracają... " Ciekawe - to może by historia Jezusa inaczej by wyglądała?
C
chrześcijanin
29 marca 2011, 22:17
"Mój Syn narodził się, by zburzyć ciemną wygodę rutyny i przyzwyczajenia" - mówi Maryja w filmie Lecha Majewskiego "Młyn i krzyż" o obrazie Petera Bruegla.
E
ela
29 marca 2011, 22:08
"W czym Chrystus Cię rozczarowuje?" Tym, że nie jest sprawiedliwy. Albo raczej tak trudno zrozumieć logikę Jego sprawiedliwości. Zawsze jakieś wytłumczenie: nie daje ciężarów ponad siły, nie dał ci czegoś bo widocznie uznał, że nie było ci to potrzebne itd... I jeszcze w tym, że jakoś nie przekonał Swoich wyznawców do przykazania miłości wobec bliźniego.
MB
moherowy beret
29 marca 2011, 22:04
Czyżby Anna wróciła? Przebudziła się z zimowego letargu? Znowu będzie afera...
A
Anna
29 marca 2011, 21:56
Fajna cenzura o. Dariusza. Jezuici z Deonu opamietajcie się!
R
R
29 marca 2011, 19:25
W Starym testamencie jest wiele postaci wątpliwej reputacji, a nawet zabójcow, cudzołożników, kazirodców, jest i samobójca itp. ktorych dzialania zawsze jednak służą wypelnieniu woli Bożej. My Stary Testament znamy slabo, z czytań kościelnych, ktorych najczęściej nikt nie interpretuje. W Nowym Testamencie jest właściwie tylko ta jedna negatywna postać (poza tym sami święci stawiani nam za wzór), także konieczna w planie Zbawienia. Postać tragiczna. Dla mnie samobójstwo Judasza jest jednak wyrazem jego człowieczeństwa. Ten człowiek żałował za to, co zrobił, i  z tym żalem rady sobie już nie dał. A ilu zdradza Chrystusa dziś, bez zmrużenia oka i jakichkolwiek wyrzutów sumienia? Judasz niepokoi i daje do myślenia. Po coś był. Mógł przecież Wszechmocny zaplanować wszystko, co się miało wypelnić bez tej ludzkiej tragedii.
L
Lorenz
29 marca 2011, 18:49
Nad osobą Judasza zastanawiam się od wielu lat i z każdym rokiem widzę tę osobę jako "osobę wybraną", jako apostoła, który jako jedyny miał tyle wewnętrznej siły, że się przemógł, by mogło spełnić się to co Syn Boży miał do spełnienia na tym naszym świecie. Czy był złodziejem ? tego nie wiemy, ale z kart Ewangelii możemy przeczytać, że inni apostołowie byli o niego zazdrośni. Może był od nich mądrzejszy i np. w lot pojmował nauki Chrystusa, gdy Oni jako apostołowie potrzebowali dodatkowych tłumaczeń nauk Jezusa ? Nie wierzę, że Judasz był tylko i wyłącznie złą osobą. Bóg każdemu z nas daje "zadanie" do spełnienia w naszym życiu, więc i Judasz otrzymał swoje zadanie do wypełnienia - najbardziej niewdzięczne zadanie spośród wszystkich nas. I on to zadanie wypełnił do końca. Dla mnie tekst gdy Jan pyta sie Jezusa czy wie kto go zdradzi, a Jezus mu odpowiada, ze to ten, któremu podam chlem - ten mnie zdradzi, nie wygląda prawdziwie. Być może jest złe tłumaczenie, które wypacza sens. Znając wybuchowy charakter niektórych apostołów, po prostu nie pozwolili by mu wyjść z Wieczernika, zatrzymali by go siłą. Albo oskarżanie Judasza o kradzież majątku. Gdyby Jezus go bronił, to oni "rozliczyliby się" z nim w inny sposób, mając na uwadze dobro biednych i wdów. Tutaj jest coś głębszego. Judasz został poświęcony jako ktoś, którego imię nie wypada wymawiać, ale zapominamy tutaj o zbawczej Woli Bożej. Zapominamy o Bożym Miłosierdziu, nadal "podniecamy się" jego zdradą. Ale czy to na pewno była zdrada ?!  Nie wydaje mi się. Weszło nam w tzw. krew, to co kiedyś pisali Ojcowie Kościoła, że to co związane z Judaszem - jest najgorsze, niewyobrażalnie złe.  Chrystus każe wybaczać nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem razy !  Kiedyś czytałem, że był taki zamysł, by Judasza ogłosić świetym !!  Jestem za taką opcją !  Tylko ilu się pod taką opcją podpisze ?!  
.
.
29 marca 2011, 15:00
Ciekawa jest postać Judasza w "Ostatnim kuszeniu Chrystusa". Oczywiście nie jest to Judasz ewangeliczny, tylko postać fikcyjna. Rzucać może jednak jakieś światło na próby zrozumienia tajemnicy Judasza. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Nie jest napisane, że "gdyby nie zaistniał". Czy dusza, która urodziła się jako Judasz, istniała wcześniej? Jeśli tak, to rzeczywiście lepiej byłoby dla niej, gdyby nie zstąpiła na ziemię. Ale wtedy kto inny stałby się "judaszem", ktoś musiał odegrać rolę zdrajcy. Przypominają się słowa pewnego średniowiecznego dominikanina: W każdym uczynku, także w złym, bez względu na to, czy jest to zło kary czy winy, w jednakowej mierze objawia się i jaśnieje chwała Boża. Gdyby nie Judasz, nie byłoby Zmartwychwstania? Czy Judasz dostąpi zbawienia? Wiwat <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Apokatastaza">apokatastaza</a>! Wiwat <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Wac%C5%82aw_Hryniewicz">Wacław Hryniewicz</a>!
A
Alfista
29 marca 2011, 11:42
Judasz miał wolną wolę, a Pan Bóg wiedział jak on postąpi.