W ciągu wieków Judasz przyciągał uwagę licznych autorów i doczekał się mnóstwa rozbieżnych opinii na swój temat.

Spośród Ojców Kościoła chyba najbardziej surowy w ocenie okazał się św. Augustyn. Uważa on, że Judasz od początku nie został wybrany przez Jezusa jak inni apostołowie, nie miał w sobie żadnych dobrych cech, ale Opatrzność posłużyła się nim jak “narzędziem".
Św. Jan Chryzostom przejawia więcej łagodności, twierdząc, że Jezus cały czas próbował odciągnąć Judasza od złego zamiaru, myjąc jego nogi i podając mu kawałek chleba.
Najbliższy biblijnej wersji wydaje się być Orygenes. Twierdzi on, że Jezus powołując Judasza rozpoznał w nim liczne walory. Przyszły zdrajca zmienił się jednak na gorsze w trakcie działalności Chrystusa, który mimo wszystko do końca walczy z Szatanem o duszę Judasza.
 

Wysłuchaj rozważnia

 
[-03_zdrada_judasza.mp3-]
 
Być może najbardziej zaskakujące w historii Judasza jest właśnie to, że Jezus wiedząc o tym, co się wydarzy, wybrał go na apostoła. Udzielił mu takiej samej władzy jak pozostałym uczniom. W końcu zaprosił na Ostatnią Wieczerzę. Bo zdradzić może tylko ktoś bliski, a nie obcy. Te szczere i celowe gesty Chrystusa poświadczają jedynie fakt, że Judasz w żaden sposób nie był predestynowany do tragicznej roli, jaką odegrał.
Zachowanie Jezusa wobec Judasza w Wieczerniku nie jest więc przypadkowe. Sposób, w jaki Chrystus odsłania zamiar tragicznego ucznia, nie jest jedynie “technicznym" gestem wskazującym zdrajcę. W Izraelu podczas uczty istniał zwyczaj, wedle którego gospodarz, chcąc wyróżnić gościa i okazać mu szacunek, osobiście podawał mu kawałek chleba lub mięsa.
Poczęstowanie chlebem umoczonym w winie to wyraz gościnności i przyjaźni. Jezus daje w ten sposób Judaszowi ostatnią szansę zawrócenia ze złej drogi. Okazuje mu miłość, ale syn Iskarioty opacznie interpretuje ten znak jako zachętę do niewłaściwego działania. Ostatecznie, nawet sam Jezus wprost mu to nakazuje. Nie można tego jednak rozumieć w takim sensie, jakoby Chrystus namawiał go do złego czynu. W międzyczasie Jezus rozpoznaje, że Judasz już podjął decyzję. Ewangelista kontrastuje bezwarunkową miłość Chrystusa z zachowaniem Judasza, który nie rozumie gestu Mistrza i podąża swoją drogą.
Św. Augustyn pisze, iż Ojciec wydał Syna za nas wszystkich, Syn wydał samego siebie, a Judasz wydał Jezusa w ręce arcykapłanów. Wszędzie pojawia się to samo łacińskie słowo tradere. Doktor Kościoła komentuje, że nie można patrzeć tylko na sam czyn, bo Ojciec też wydał Syna w ręce grzeszników, lecz na intencje i motywy, z jaką to uczynił. Ojciec i Syn uczynili to z miłości, Judasz wydał Chrystusa dla pieniędzy. Na taką motywację działania Judasza wskazują Mateusz, Łukasz i Jan. Jednakże tylko u Mateusza Judasz bezpośrednio prosi o nagrodę: "Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników" (Mt 26, 14-16). U Łukasza i Marka to arcykapłani oferują mu zapłatę. W czwartej Ewangelii nie ma mowy o srebrnikach, ani o dalszym losie Judasza, chociaż św. Jan nazywa go złodziejem, łasym na grosz.
U św. Marka i Mateusza Judasz idzie do arcykapłanów tuż po tym, jak pewna kobieta namaszcza Jezusa olejkiem, który kosztował cały rok pracy przeciętnego robotnika. Marek nie podaje, ile arcykapłani zapłacili Judaszowi. Ale z pewnością nie była to wielka suma. Judasz z góry przyjmuje ofertę, nie wiedząc tak naprawdę, ile otrzyma. Z Ewangelii św. Mateusza wiemy, że chodzi o 30 srebrników, czyli zapłatę za niewolnika. Dla Marka ważny jest jednak kontrast między wielkodusznością kobiety, a małostkowością Judasza. Okazuje się, że mimo wielu darów, które Judasz otrzymał, Jezus ostatecznie niewiele dla niego znaczy. Ale czy chodzi tutaj jedynie o marne 30 srebrników? Nie sądzę.
Wydaje się, że Jezus zawiódł oczekiwania Judasza, który idąc za Mistrzem, zbyt kurczowo trzymał się swoich wyobrażeń o Chrystusie. Nawet trzyletnie przebywanie z Mistrzem nie zweryfikowało w nim tych błędnych oczekiwań. Aż trudno w to uwierzyć, że można być blisko Boga a mimo to, pozostać tak nieprzemakalnym. Jest to kolejny dowód na to, że w wierze doświadczenie zmysłowe, widzenie i bezpośredni kontakt, nie odgrywają decydującej roli.
W Ewangelii św. Jana czytamy, że po wskrzeszeniu Łazarza, wielu Żydów "ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego (J 11, 45). Ale arcykapłani i faryzeusze, nie odrzucając bynajmniej prawdziwości cudu, postanawiają zabić Jezusa. Jak to możliwe? Ano mają już wyrobione o Nim zdanie, a Jego działalność postrzegają jako zagrożenie. Ich głowy są już tak umeblowane, że jakakolwiek zmiana naruszyłaby ten pozorny ład.
Dzisiaj również można zarówno uwierzyć w Chrystusa jak i Go odrzucić (a to oznacza o wiele więcej niż bycie przekonanym o Jego istnieniu lub nieistnieniu) nie widząc Go na oczy. Bo wiara zakłada również przekroczenie własnych mentalnych przekonań, które zaburzają nam odbiór rzeczywistości. A nieraz upieramy się przy swojej wersji. I basta. Wiele wskazuje na to, że Judasz chciał “zawęzić" posłannictwo Jezusa do sfery polityczno-narodowej. Tymczasem zamysł Boga obejmował znacznie więcej. 
Historia Judasza wyraża więc coś istotniejszego niż jego chciwość pieniędzy. Św. Mateusz w dramatyczny sposób obrazuje starcie dwóch nierównych sobie przeciwników: królestwa ciemności i królestwa Boga. Kto zwiąże swój los z królestwem ciemności, przepadnie. Różnica między żalem Piotra i Judasza polega na tym, że ten pierwszy zwrócił się ponownie w kierunku królestwa światła. I zapłakał. Dopuścił do siebie bolesne uczucie i je uzewnętrznił przez łzy. Natomiast Judasz, przekonawszy się, że został wykorzystany przez arcykapłanów, którzy w ogóle nie interesują się jego losem, poczuł się kompletnie osamotniony. I zamknął się. Nadto został przez arcykapłanów obciążony całkowitą odpowiedzialnością za śmierć Jezusa, chociaż jego żal wskazuje, że nie miał zamiaru wydawać Go na ukrzyżowanie.
Judasz okazał się więc postacią tragiczną. Zło szeptało do niego: “Teraz jesteś nikim". Jezus nigdy nie powiedziałby czegoś takiego o Judaszu. Tajemnicze słowa Chrystusa: “Byłoby lepiej gdyby się nie narodził" oznaczają raczej ubolewanie nad dobrowolnym zapętleniem się Judasza w spiralę zła, niż skazywanie go na potępienie.
Spróbuj więc zapytać się szczerze: Jakie oczekiwania żywisz względem Chrystusa? Ile jest bezinteresowności w twojej relacji do Niego, a tym samym do innych, a ile szukania własnego interesu? W jaki sposób, twoim zdaniem, Jezus powinien działać w twoim życiu, w świecie, w Kościele? W czym Chrystus Cię rozczarowuje? W jakim punkcie się z Nim nie zgadzasz? Nie chodzi tutaj o pobożne odpowiedzi, ale o to, jak dzisiaj rzeczywiście wygląda twoja wiara. Czy zauważasz cierpliwość i wyrozumiałość Chrystusa względem Ciebie? Czy dostrzegasz, że On nie wymaga od ciebie, abyś od razu stał się doskonałym uczniem? Czy twoje życie chrześcijańskie postrzegasz jako drogę z wieloma etapami, na której możesz dojrzewać? Czy dostrzegasz Boże znaki, ostrzegające cię przed tym, abyś nie władował się w niepotrzebne tarapaty?
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zdrada Judasza
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.