Rozpoznawanie działania Boga zaczyna się w sercu

fot. Depositphotos

Kiedy patrzymy na postać Opiekuna Świętej Rodziny, mamy sobie uświadomić, że coroczny adwent jest dla nas wspaniałą okazją do tego, żebyśmy nauczyli się rozpoznawać działanie Boga w naszym życiu. Najpierw musi to dokonać się w przestrzeni intymnej, czyli w czymś, co zwykliśmy nazywać sercem. Tam dostęp mamy tylko my i Pan.

„Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak” (Mt 1,18). Przyjście człowieka na świat to wielkie wydarzenie. Nie chodzi o sam poród, choć on z pewnością jest wydarzeniem niosącym ze sobą największy emocjonalny ładunek. Narodzenie to cały proces i wiele okoliczności towarzyszących. Narodzenie to część szerszej historii, w której najczęściej główną rolę odgrywa miłość, a jej owocem jest właśnie nowe życie. Wiemy jednak, że nieraz przyjściu na świat towarzyszą także ludzkie dramaty i tragedie, rozterki i zmartwienia. Kiedy więc powstaje i rodzi się nowe życie, wspomnienia bardzo mocno zapisują się w uczestnikach i świadkach tego wydarzenia. Potem po latach wspomina się, co działo się wtedy, gdy ten człowiek był jeszcze „w drodze”, i jakie były okoliczności jego narodzin. Zupełnie nie dziwi więc fakt, że i w Ewangelii znajdziemy opis wydarzeń towarzyszących przyjściu na świat Zbawiciela: „Jest to Ewangelia o Jego Synu, pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym, o Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (Rz 1,3-4).

Jak to więc było? Kiedy Józef dowiedział się o tym, że Maryja jest brzemienna, wiedział dobrze, że to nie on jest ojcem Dziecka. Postanowił więc odsunąć ukochaną od siebie. Dzisiejszy mężczyzna powiedziałby, że Józef po prostu nie chciał mieć przy sobie niewiernej żony, która do tego jeszcze ma dziecko z innym. Został głęboko zraniony, więc nie chce mieć nic wspólnego z Maryją. Trzeba jednak pamiętać o tym, że w Biblii wielokrotnie podkreśla się prawość i dobroć Józefa (wspomina o tym także Ewangelista Mateusz w komentowanym fragmencie), które wynikały z jego głębokiej relacji z Bogiem. Można więc z tego wysnuć wielce prawdopodobny wniosek, że jako człowiek wiary czuł, iż za ciążą Maryi może kryć się jakaś Tajemnica, jakaś „grubsza” Sprawa.

Dlatego w myśli o tym, by oddalić Maryję potajemnie, nie było ani tchórzostwa Józefa, ani obrażania się na Pana Boga, który go wykiwał. Wydaje się, że nie czuł się godny uczestniczyć w tajemnicy wejścia Boga w historię. Dostaje jednak od anioła we śnie wiadomość, która odmienia jego życie: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus” (Mt 1,20-21). Zostaje mu objawiona Boża moc, która działa w sposób niepojęty dla człowieka. Ale co więcej, Józef ma być częścią tego zbawczego wydarzenia – ma nadać Dziecku imię, czyli uznać w ten sposób swoje ojcostwo wobec Niego. Oto jego dobroć i prawość oraz jego wierność wobec Boga zostają zauważone, a on sam ośmielony zaproszeniem z Góry do udziału w największej Tajemnicy dziejów. Józef umie odczytywać znaki. Jest wrażliwy na głos Boga, potrafi go usłyszeć i jest gotów za nim iść: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie” (Mt 1,24).

DEON.PL POLECA

Kiedy więc patrzymy na postać Opiekuna Świętej Rodziny, mamy sobie uświadomić, że coroczny adwent jest dla nas wspaniałą okazją do tego, żebyśmy nauczyli się rozpoznawać działanie Boga w naszym życiu: „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7,14). Najpierw musi to dokonać się w przestrzeni intymnej, czyli w czymś, co zwykliśmy nazywać sercem. Tam dostęp mamy tylko my i Pan. Nie znaczy to, że mamy w życiu kierować się sercem, a więc uczuciami. Często okazałoby się to dla nas bardzo zgubne. Emocje pozwalają mi odkryć moje pragnienia i dotknąć historii mojego życia, a dzięki temu nazwać, kim tak naprawdę jestem i gdzie w moim życiu jest Bóg.

Na modlitwie (chodzi o rozmowę z Panem, a nie tylko o „odmawianie” modlitw) możemy uzyskać swego rodzaju pewność, czyli mocne wewnętrzne przekonanie, że to czy inne zdarzenie jest wynikiem Bożego działania. Ta pewność pomaga nam zgodzić się z wolą Bożą, zaufać Temu, który działa, który przychodzi – i pozwolić Mu rozwiązywać nasze problemy. Być może one nie znikną, może nie staną się też łatwiejsze do rozwiązania, ale zyskają dla nas sens zbawczy. Dadzą nam odwagę i siłę, by ogłosić światu, że oto znów, tym razem w naszej małej historii życia, Panna poczęła i porodziła Syna – Emmanuela, czyli: „Boga z nami”.

Rozpoznawanie znaków czasu, choć brzmi trochę jak próba czytania przyszłości ze szklanej kuli czy z kart Tarota, jest niczym innym jak rozpoznawaniem „kairosu” (gr. kairós – odpowiedni moment, pora), czyli konkretnego czasu, w którym Bóg przychodzi do człowieka ze swoją łaską. Skąd mieć do tego zdolność? Czy istnieje jakaś szkoła bądź też jakiś kurs „magii i czarodziejstwa”? Wskazówkę znajdziemy w Psalmie: „Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom” (Ps 24,3-4). Nawrócenie – słowo wracające w chrześcijaństwie jak bumerang zawsze wtedy, gdy pada pytanie o to, jak to zrobić, by być bliżej Boga. Nawrócenie, czyli zmiana postrzegania życia na ziemi jako wartości absolutnej, a więc celu samego w sobie. Nawrócenie jest otwarciem się na obietnicę Królestwa Niebieskiego, a to z kolei prowadzi do nienasycalnej w tym świecie tęsknoty za bliskością z Bogiem, która uzdalnia człowieka do dostrzegania choćby śladów obecności i działania Ukochanego.

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozpoznawanie działania Boga zaczyna się w sercu
Komentarze (3)
AB
~Andrzej Bolonek
19 grudnia 2022, 20:27
Coś mi tu nie gra. Napisano o autorze: "Student teologii dogmatycznej na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie". A przecież wiadomo, że jest kapelanem ks. biskupa z Gdańska i że nie ukończył studiów w Rzymie. Czy można prosić o sprostowanie.
MT
Mateusz Tarczyński
22 grudnia 2022, 13:49
Sprostowanie nie jest potrzebne, ponieważ sprawa jest dość prosta: studia są już na takim etapie, że nie muszę być na co dzień w Rzymie, dlatego możliwe jest połączenie tych dwóch obowiązków. Pozdrawiam serdecznie!
JF
~Jacek Frach
18 grudnia 2022, 13:39
Raczej zaczyna się w umyśle. Dopiero gdy poznamy Boga umysłem to czas na serce.