Królestwo Boże nie jest zamkiem do zdobycia, lecz darem dla każdego, kto wyciągnie po nie rękę, rozumiejąc, że Władca jest jeden i jest miłosierny. I z miłości właśnie rzucił się w czasoprzestrzeń, samoograniczając wszystkie swoje "wszech". Jednocześnie Stwórca nie stracił kontroli nad swoim dziełem - wciąż je rozwija w ludzkich sercach, pobudzając je do czynienia dobra, którego najmniejszy nawet przejaw świadczy o obecności i działaniu samego Boga.
Królestwo Boże nie jest zamkiem do zdobycia, lecz darem dla każdego, kto wyciągnie po nie rękę, rozumiejąc, że Władca jest jeden i jest miłosierny. I z miłości właśnie rzucił się w czasoprzestrzeń, samoograniczając wszystkie swoje "wszech". Jednocześnie Stwórca nie stracił kontroli nad swoim dziełem - wciąż je rozwija w ludzkich sercach, pobudzając je do czynienia dobra, którego najmniejszy nawet przejaw świadczy o obecności i działaniu samego Boga.
Przyznać się do Jezusa to pachnieć jak On, wyperfumować się Nim. Ja mogę już nie czuć tego Zapachu, bo się do niego przyzwyczaiłem i jest on dla mnie codzienny, wręcz naturalny, ale inni będą pytać, co to za Perfum. Żeby jednak Go poczuli, muszą być blisko mnie. I to ja pierwszy mam się do nich zbliżyć.
Przyznać się do Jezusa to pachnieć jak On, wyperfumować się Nim. Ja mogę już nie czuć tego Zapachu, bo się do niego przyzwyczaiłem i jest on dla mnie codzienny, wręcz naturalny, ale inni będą pytać, co to za Perfum. Żeby jednak Go poczuli, muszą być blisko mnie. I to ja pierwszy mam się do nich zbliżyć.
W budowaniu międzyosobowych relacji nie tylko czas się liczy, ale także intensywność i otwarcie na drugiego. Mogę zewnętrznie być bardzo blisko Jezusa, bo uczestniczę w życiu Kościoła, bo się modlę, ale jednocześnie mogę Go trzymać na dystans, nie dopuszczając do głębin mojego serca, chowając się za systemem religijnym, w którym co prawda poruszam się żwawo i pewnie, lecz zamiast rozwijać się i napełniać znajomością Pana kręcę się tylko wokół własnej osi.
W budowaniu międzyosobowych relacji nie tylko czas się liczy, ale także intensywność i otwarcie na drugiego. Mogę zewnętrznie być bardzo blisko Jezusa, bo uczestniczę w życiu Kościoła, bo się modlę, ale jednocześnie mogę Go trzymać na dystans, nie dopuszczając do głębin mojego serca, chowając się za systemem religijnym, w którym co prawda poruszam się żwawo i pewnie, lecz zamiast rozwijać się i napełniać znajomością Pana kręcę się tylko wokół własnej osi.
Cienka jest granica między drażnieniem a dawaniem świadectwa, obok którego nie da się przejść obojętnie. Jednak jest to różnica zasadnicza. Stroni się od tego, kto drażni, a ciekawi i pociąga ten, kto żyje w niespotykanym i rzadkim stylu. Ewangelia przeżywana na co dzień może z nas uczynić bardzo oryginalnych i stylowych ludzi.
Cienka jest granica między drażnieniem a dawaniem świadectwa, obok którego nie da się przejść obojętnie. Jednak jest to różnica zasadnicza. Stroni się od tego, kto drażni, a ciekawi i pociąga ten, kto żyje w niespotykanym i rzadkim stylu. Ewangelia przeżywana na co dzień może z nas uczynić bardzo oryginalnych i stylowych ludzi.
Kiedy patrzymy na postać Opiekuna Świętej Rodziny, mamy sobie uświadomić, że coroczny adwent jest dla nas wspaniałą okazją do tego, żebyśmy nauczyli się rozpoznawać działanie Boga w naszym życiu. Najpierw musi to dokonać się w przestrzeni intymnej, czyli w czymś, co zwykliśmy nazywać sercem. Tam dostęp mamy tylko my i Pan.
Kiedy patrzymy na postać Opiekuna Świętej Rodziny, mamy sobie uświadomić, że coroczny adwent jest dla nas wspaniałą okazją do tego, żebyśmy nauczyli się rozpoznawać działanie Boga w naszym życiu. Najpierw musi to dokonać się w przestrzeni intymnej, czyli w czymś, co zwykliśmy nazywać sercem. Tam dostęp mamy tylko my i Pan.
Scena z Łukaszowej Ewangelii może wydawać się wręcz groteskowa, biorąc pod uwagę, że czcimy dziś w liturgii Jezusa Chrystusa jako Króla Wszechświata. Rozciągnięty na krzyżu pomiędzy niebem i ziemią jest jednak dla nas prawdziwie Królem, choć próżno szukać u Niego bogatych szat, na darmo rozglądać się za tronem i wysadzaną drogocennymi kamieniami koroną. W Jego Królestwie prawdziwym i jedynym bogactwem jest Miłość.
Scena z Łukaszowej Ewangelii może wydawać się wręcz groteskowa, biorąc pod uwagę, że czcimy dziś w liturgii Jezusa Chrystusa jako Króla Wszechświata. Rozciągnięty na krzyżu pomiędzy niebem i ziemią jest jednak dla nas prawdziwie Królem, choć próżno szukać u Niego bogatych szat, na darmo rozglądać się za tronem i wysadzaną drogocennymi kamieniami koroną. W Jego Królestwie prawdziwym i jedynym bogactwem jest Miłość.
Chrystus ma być Bogiem naszej codzienności. Wtedy relacja z Nim ma sens. Jeśli pojawia się jakiekolwiek "ale", to znaczy, że nie jest dla nas Bogiem.
Chrystus ma być Bogiem naszej codzienności. Wtedy relacja z Nim ma sens. Jeśli pojawia się jakiekolwiek "ale", to znaczy, że nie jest dla nas Bogiem.
Używamy różnych symboli, znaków czy barw, żeby jakoś wyróżnić się spośród bezimiennego tłumu i podkreślić swoją przynależność do narodu czy do jakiejś grupy społecznej. Kibice ubierają się w barwy ulubionego zespołu, żeby okazać swoją sympatię i poparcie dla drużyny. Partie polityczne mają swoje logo, które członkowie ugrupowania przypinają do swoich marynarek. Wszystko to ma nam pomóc powiedzieć innym, kim jesteśmy, jakie wartości wyznajemy, czym się interesujemy i co jest dla nas ważne. Także w sferze religijnej istnieje wiele symboli czy znaków, które mają powiedzieć innym o mojej wierze bądź niewierze w Boga, o mojej przynależności wyznaniowej. A co ma wyróżniać chrześcijan?
Używamy różnych symboli, znaków czy barw, żeby jakoś wyróżnić się spośród bezimiennego tłumu i podkreślić swoją przynależność do narodu czy do jakiejś grupy społecznej. Kibice ubierają się w barwy ulubionego zespołu, żeby okazać swoją sympatię i poparcie dla drużyny. Partie polityczne mają swoje logo, które członkowie ugrupowania przypinają do swoich marynarek. Wszystko to ma nam pomóc powiedzieć innym, kim jesteśmy, jakie wartości wyznajemy, czym się interesujemy i co jest dla nas ważne. Także w sferze religijnej istnieje wiele symboli czy znaków, które mają powiedzieć innym o mojej wierze bądź niewierze w Boga, o mojej przynależności wyznaniowej. A co ma wyróżniać chrześcijan?
Liturgia Słowa konfrontuje nas dzisiaj ze sceną, w której Zmartwychwstały Jezus ponownie powołuje Szymona Piotra, kierując do niego słowa, które już kiedyś usłyszał: „Pójdź za Mną!” (J 21,19). Apostoł bardzo potrzebuje uleczenia ran, które sam zadał swojemu sercu, zapierając się Mistrza. Chrystus krok po kroku delikatnie opatruje zszarganą duszę ucznia, ukazując mu moc Bożego Miłosierdzia, któremu nikt ani nic nie jest w stanie postawić granic.
Liturgia Słowa konfrontuje nas dzisiaj ze sceną, w której Zmartwychwstały Jezus ponownie powołuje Szymona Piotra, kierując do niego słowa, które już kiedyś usłyszał: „Pójdź za Mną!” (J 21,19). Apostoł bardzo potrzebuje uleczenia ran, które sam zadał swojemu sercu, zapierając się Mistrza. Chrystus krok po kroku delikatnie opatruje zszarganą duszę ucznia, ukazując mu moc Bożego Miłosierdzia, któremu nikt ani nic nie jest w stanie postawić granic.
Przyjście Oblubieńca to decydujące o naszym zbawieniu spotkanie z Alfą i Omegą, Stwórcą i Celem Ostatecznym. Przygotowaniem do niego jest całe nasze życie. Jest ono gromadzeniem oliwy do lamp, z którymi wyjdziemy na spotkanie Przychodzącego.
Przyjście Oblubieńca to decydujące o naszym zbawieniu spotkanie z Alfą i Omegą, Stwórcą i Celem Ostatecznym. Przygotowaniem do niego jest całe nasze życie. Jest ono gromadzeniem oliwy do lamp, z którymi wyjdziemy na spotkanie Przychodzącego.
Prawdziwa Miłość zgina kolana, by nie patrzeć na drugiego z góry, lecz by umyć mu nogi. Prawdziwa Miłość pozwala dotknąć ran, by odnaleźć w nich zbawienie.
Prawdziwa Miłość zgina kolana, by nie patrzeć na drugiego z góry, lecz by umyć mu nogi. Prawdziwa Miłość pozwala dotknąć ran, by odnaleźć w nich zbawienie.
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}