Skąd bierze się zło?
Nie ma gorszej choroby niż zło. Jest to bowiem choroba duszy.
Jezus wychodząc z Kafarnaum ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: "Pójdź za Mną". On wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: "Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?". On, usłyszawszy to, rzekł: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".
[Komentarz Mieczysława Łusiaka SJ]
Na zło można reagować obojętnością. To jednak jest dobre tylko do czasu – aż zło się wzmocni i rozprzestrzeni. Można reagować nienawiścią. To jednak powoduje eskalację zła, bo do zła dodawane jest zło. Można wreszcie reagować tak jak Pan Jezus – nazywając zło chorobą. Wobec choroby nie jesteśmy ani obojętni, ani nie reagujemy nienawiścią. Wobec choroby szukamy ratunku. Ten ratunek wymaga niekiedy zadania bólu choremu, ale zawsze jest to ból terapeutyczny – niezbędny do wyzdrowienia.
Nie ma gorszej choroby niż zło. Jest to bowiem choroba duszy, czyli tego, co decyduje o naszej wieczności. Gdybyśmy mieli wybrać: rak, który spowoduje odejście z tego świata, czy rak, który spowoduje śmierć wieczną. Co wybralibyśmy? Grzech jest rakiem duszy.
[Komentarz Wojciecha Jędrzejewskiego OP]
Skomentuj artykuł