Skąd ta fascynacja Jezusem?

(fot. IABoomerFlickr/flickr.com)

Oby z całą wyrazistością dotarło do nas to, że Miłość Boga Ojca do Syna Przedwiecznego jest odwieczna i nieskończona, absolutnie wierna i uszczęśliwiająca. To dokładnie taką Miłość - Jezus zaofiarowuje nam, mnie, każdemu i każdej!

Urok Jezusa

Ludzie spotykający się z Jezusem byli pod wielkim wrażeniem Jego Osoby. Na kartach czterech Ewangelii widać to nieraz, że słuchacze Jezusa, świadkowie Jego cudów nieodparcie ulegali Jego urokowi. Wiadomo, nie wszyscy. Pewne "kategorie" z góry powiedziały "nie". Mimo to wielkie rzesze ciągnęły, by słuchać Jezusa i doświadczyć uzdrowienia. Mówi o tym m. in. św. Marek. "Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A szło za Nim wielkie mnóstwo ludu z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o Jego wielkich czynach. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby się na Niego nie tłoczyli. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby się Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Syn Boży. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały"(Mk 3,7-12).

DEON.PL POLECA

Z opisów powoływania uczniów i apostołów wiemy, że na ogół szli za Jezusem bez wahania. Może nie od razu potrafili powiedzieć, co powodowało, iż lgnąc do Jezusa, porzucali wszystko - dom i rodzinę, wykonywaną pracę... Choć pójście za Jezusem i chodzenie z Nim nie było bezproblemowe, to jednak "coś" zawsze przeważało, by wytrwać przy Jezusie. Nagrodą za trwanie było doświadczanie ogromnej przemiany. Poszerzały się ich horyzonty. Czuli się włączani w najważniejsze dzieło, które w ludzkich dziejach prowadzi sam Bóg. Ich życie nabierało olśniewającego sensu. Rozkwitali. Stawali się ludźmi nowymi, zdolnymi odważnie głosić Dobrą Nowinę. Nawet późniejsze prześladowania i groźba śmierci nie potrafiły oderwać ich od Jezusa i od głoszenia Dobrej Nowiny.

"Skąd" to wszystko?

Chciałoby się zapytać, "skąd" tak wielki wpływ Jezusa. Wiadomo, że o "sekrecie" Jezusowego wpływu na ludzi można by rozprawiać bez końca. Gdyby jednak trzeba dać odpowiedź bardzo zwięzłą, to powiedziałbym, że ów sekret tak przemożnego wpływania na ludzi i przyciągania tak wielu skrywa się w tym jednym zdaniu: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem (J 15, 9). To wyznanie miłości złożył Jezus na krótko przed swoją śmiercią. Czas i miejsce świadczą, że nic - ani bliska zdrada Judasza, ani myśl o Ogrójcu i Męce, ani konanie na krzyżu, słowem NIC - nie zdołało zgasić czy przytłumić wielkiej Miłości, która płonęła w Jezusowym Sercu. Musiał ją manifestować zawsze i wszędzie. Na różne sposoby. Również w tyle co przywołanym zdaniu: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. - Niech to zdanie (wyznanie) będzie w tym rozważaniu rodzajem refrenu, który streszcza Jezusową Pieśń Miłości, "śpiewaną" w naszym świecie chorym na nienawiść.

Mamy już zatem w ręku klucz do rozumienia Osoby Jezusa i Jego przemożnego wpływu. To Jezusowa Miłość wyjaśnia, dlaczego tak wiele osób poszło za Nim w sposób heroiczny. Aż do oddania życia. Tak było przez wieki. Dobroczynnego oddziaływania Jezusa doświadczały miliony ludzi. Nam także dane jest - osobiście i dla siebie - odkrywać coraz bardziej rewelacyjne znaczenie Osoby Jezusa. Dla zrozumienia Osoby Jezusa nie musimy gromadzić wielu cytatów. W pewnym sensie wystarczy właśnie ta jedna, w swej treści niezwykła, wypowiedź Jezusa: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem.

To uderzające, że źródło miłości zaofiarowanej nam przez Jezusa bije nie w samym tylko Jezusie, lecz jeszcze gdzieś głębiej - "wyżej" i "dalej": w Sercu samego Boga Ojca! Ogrom miłości zaofiarowanej nam przez Jezusa ma swe najpierwotniejsze źródło w Miłości Boga Ojca! Jezus oświadcza, że miłuje nas ludzi, ponieważ sam jest miłowany przez Ojca. W tym zdaniu oznajmującym: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem - Jezus, jakby mimochodem, komunikuje, że nas miłuje. Natomiast cały nacisk kładzie na to, jak On nas miłuje!

W "opowieści" Jezusa o tym, jak On nas miłuje, najwyraźniej nie ma wielu słów. Zaledwie kilka słów. Ale Mistrzowi tyle wystarczy, by nam skutecznie zakomunikować - wyznać i podarować "coś" najwspanialszego.

Znamienne jest to, że dla określenia stopnia czy intensywności swej miłości Jezus nie użył żadnego przymiotnika. Nie powiedział na przykład, że miłuje nas bardzo, mocno czy najzupełniej wyjątkowo itp. Powiedział po prostu, wprost i najdokładniej: że miłuje nas tak, jak sam jest miłowany przez swego Ojca!

- Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że człowiek wszystkich kultur i epok nie może usłyszeć wyznania miłości bardziej znaczącego i piękniejszego? I czy przeżyliśmy już w życiu pozytywny szok i wstrząs, związany z taką "skalą" Miłości?

Winno być dla nas jasne, że nigdzie we Wszechświecie nie ma większej miłości ponad tę, którą Jezus otrzymuje od Swego Ojca! I Którą (niejako co prędzej) chce przekazać nam! Jasne winno być i to, że miłość Boga Ojca, a także miłość Syna i Ducha Świętego, nie jest nam dana ot gwoli "taniego pocieszenia". Nie jest to też miłość ulotna czy warunkowa. Tej Miłości i Takiej Miłości nie można banalizować, niejako ustawiając ją w jednym szeregu z tym wszystkim, co (na lewo i na prawo, bez czucia wagi słów) mówi się o miłości w naszym mocno psującym się świecie, w cywilizacji dryfującej "na oko", bez określenia celu prawdziwie szlachetnego i transcendentnego.

Oby z całą wyrazistością dotarło do nas to, że Miłość Boga Ojca do Syna Przedwiecznego jest odwieczna i nieskończona, absolutnie wierna i uszczęśliwiająca. To dokładnie taką (wieloprzymiotnikową) Miłość - Jezus zaofiarowuje nam, mnie, każdemu i każdej!

I prosi nas, byśmy zechcieli tę Miłość przyjąć, kontemplować i żyć z niej! A czyniąc to, usadawiamy się przy niewyczerpalnym Źródle wszelkiego Dobra. Gdy co dzień na nowo, po wielekroć, przyjmujemy Jezusową Miłość, to przeżywamy zdumienie, olśnienia i radość. Przepełnia nas poczucie nieutracalnej godności, nad którą nikt (z ludzi i żaden z demonów) nie ma władzy. Czerpiąc u Źródła, odnawiamy zasoby siły do życia; zyskujemy motywację do walki duchowej i życiowych zmagań. Doświadczamy przypływu energii, potrzebnej do podjęcia różnych życiowych zadań, które w końcu są wolą Boga wobec nas…

Leczenie Miłością

Mówiąc o ważności Miłości, nie sposób nie powiedzieć, choćby krótko, o wielkiej trudności. Otóż okazuje się, że wszyscy mamy dużą trudność z otwarciem się na zaofiarowaną nam Miłość! To zaskakuje, że trzeba pokonywać różne trudności, by (w końcu) "zwrócić się wprost do Miłości".

- Maleńkie dziecko ma cudowną zdolność otwierania się i karmienia się miłością - i to z całą prostotą i zaufaniem. U nas dorosłych odruch otwarcia na Miłość jest ohamowany, a bywa że i zablokowany. Niby wiemy, że miłości jesteśmy złaknieni! Że z Miłości jesteśmy utkani. Że ku wielkiej Miłości Boga jesteśmy wewnętrznie skierowani! I że ponad to wszystko jesteśmy bardzo ubodzy w miłość! A jednak wszyscy ludzie doświadczają wielkiej trudności, by cały sens i piękno swego życia zbudować na zaofiarowanej nam Miłości, Boskiej Miłości!

O powodach tej paradoksalnej (zaskakującej) trudności można by wiele mówić, i to sięgając dosłownie do Adama i Ewy, a także do ludzkich dziejów oraz do historii naszego życia w rodzinie. - Nie pora o tym wszystkim mówić. Zatem tylko najkrócej. Otóż po grzechu pierworodnym wszyscy rodzą się, wzrastają i z trudem dojrzewają, doświadczając wielkich niedoborów miłości. Główna przyczyna tych niedoborów nie jest w nas samych, w ludziach. Nie powinniśmy więc wzajemnie ciosać sobie kołków na głowie, obwiniając siebie nawzajem; a zwłaszcza młodzi starszych, dzieci - rodziców itd. Mówi Pismo Święte, że to przez zawiść diabła weszła śmierć na świat (por. Mdr 2, 24); dokładnie podobnie należy stwierdzić, że też przez zawiść diabła i przez ludzki grzech wdarły się w ludzkie serca różne "siły", które są z miłością sprzeczne. To one dezorganizują nasze wnętrza (serce), chaotyzują je i podejrzliwie "nastrajają" wobec Miłości. Nic zatem dziwnego, że w takiej duchowej sytuacji - zagrożenia śmiercią, nieufności wobec Miłości i wielkich niedoborów miłości - całe nasze życie na ziemi domaga się bardzo świadomej troski o ciągłe i niezmordowane otwieranie się na Bożą Miłość.

Trzeba bardzo świadomie poddawać się Terapii Miłości, czyli leczeniu siebie Miłością! I to całej osoby. Wszystkich jej "warstw". Zwłaszcza rany, spowodowane krzywdą i niedoborem miłości, winny być uzdrawiane w taki właśnie sposób. Konsekwentnie, aż do uzdrowienia. Źródło leczącej Miłości jest w Jezusie, w Jego Sercu, w Miłości Ojca. W Duchu Świętym, który rozlewa miłość w naszych sercach (por. Rz 5, 5). W tej miłości trzeba trwać i wytrwać. Jezus od razu to właśnie dopowiedział: Wytrwajcie w miłości mojej!

Jeśli nie chcemy w życiu błąkać się i błądzić, to winniśmy znaleźć trwały, regularny i skuteczny, przystęp do Boskiej Miłości. Znaleźć przystęp i czerpać! I nie dać się oderwać od Miłości! Nie dać jej sobie odebrać! Chrześcijaństwo, Kościół, wszystkie sakramenty święte, całe Pismo Święte, wszystkie szkoły duchowości i życia wewnętrznego, wszelkie rekolekcje itp. - mają jeden cel: skontaktować nas z Miłością Boskich Osób. Najdosłowniej.

To wszystko, o czym tu mowa, można by nazwać troską o zdobycie klucza i posługiwanie się nim dzień po dniu. - Może niektórzy z nas, jako dzieci, nosili klucz do mieszkania zawieszony na szyi; żeby go nie zgubić, bo byłoby wielkie nieszczęście. Takim kluczem do duchowego mieszkania, "gdzie się miłością żyje", jest to Jezusowe zapewnienie: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. I Jego naleganie: Wytrwajcie w miłości mojej! (J 15, 9).

Jak Izraelici

Ze Starego Testamentu wiele czerpiemy i wiele się uczymy. Jedna z cenniejszych "lekcji" jest ta zapisana w Księdze Powtórzonego Prawa 6, 4-9. Oto co im kiedyś, i nam dzisiaj, Bóg kładzie na serce.

Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem - Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił.

- W zasadzie od dawna każdy wierzący wie, że miłość, którą Bóg nam zaofiarowuje, i odwzajemnienie Bogu tej miłości - to jest samo serce religii (tego nie rozwijam). Pragnę zwrócić uwagę na dalsze słowa. Otóż do najważniejszego Przykazania Miłości Bóg "dopisał" normę wykonawczą. Jest ona niezwykle konkretna i praktyczna.

Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach.

Trudno nie zadać (sobie) paru pytań. Czy my, jako chrześcijanie, mamy w pamięci serca Miłość Boga? Czy nasze człowieczeństwo, w jego istocie, określamy jako "bycie słuchaczem" Boga - Słowa - Drugiego?

I druga seria pytań. Jakim to zaleceniom poddajemy się, by nie popłynąć z nurtem cywilizacji, która już nic naprawdę ważnego nie przekazuje z pokolenia na pokolenie, natomiast ulega zahipnotyzowaniu ze strony "pstrej kakofonii dźwięków i obrazów" (André Frossard)? Co utrzymuje w dobrej formie naszą społeczną i osobistą "sztukę życia z pamięcią" o tym, co jest Najważniejsze? Które media pomagają nam doskonalić sztukę życia z pamięcią? Można by i o to zapytać, jakie to telewizyjne kanały (i treści) "upchnięto" na multipleksach cyfrowych, a co się dość bezczelnie "wypycha"? Kto o to zadbał i czyżby z inspiracji Ducha Świętego? - A świat jest Boży, Pański! Na nic (przejściowe) pyszne zawłaszczenia!

I jeszcze tak. Co i gdzie zapisujemy, wypisujemy? Co przywiązujemy sobie do ręki? Co jest nam ozdobą przed oczami? Co wpajamy naszym dzieciom? I jak często? Jakie słowa pozostają w naszych sercach? Co i "kogo" myślimy najczęściej?

Być może w odpowiedzi trzeba by wskazać przede wszystkim Krzyż z Ukrzyżowanym Panem. A pod nim wypisane to zapewnienie Jezusa: Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja ciebie umiłowałem.
- Jednak wielkie symbole i ważne znaki, a także najwspanialsze "słowa" - w pewnym sensie - "zużywają się"; do nich się przyzwyczajamy. Dlatego trzeba je wciąż na nowo rozważać, interpretować. Objaśniać. Także temu służą rekolekcje, poważna osobista refleksja. A także starannie dobrane lektury. Pomagają one odświeżać rozumienie tego, co w naszej wierze jest Najważniejsze!

Zrozumieć Miłość!

Na koniec "powtórzę się" i znów przytoczę słowa o miłości, wzięte z arcydzieła.

"Czy zrozumiałaś moją miłość? Czy często o niej myślisz? Czy myślisz nieustannie? Staraj się więcej w nią wierzyć. Czy to nie rozkosz dać się przenikać moją miłością? Czy żyjesz nią? Czy ją pozdrawiasz przy przebudzeniu? A wieczorem czy zasypiasz w jej ramionach? Miłość i Ja to to samo.

Jak wielu ludzi ma żałosne pojęcie o Bogu, żałosne pojęcie o Chrystusie! Dlatego brak im entuzjazmu w przeżywaniu życia. Niegdyś człowiek żył dla swego króla i był to bardzo drogi cel. Lecz czy nie sądzisz, że żyć dla Boga byłoby celem przenikającym w inny sposób i jakby światłem czułości?

Ja jeden mogę zaspokoić wasze serca. Biedni ludzie, żądacie szczęścia od tych, którzy go nie posiadają... Czy przychodzisz do Mnie, kiedy chcesz kochać? A gdzież miałabyś iść?
Umiłowałem cię od wieków, nie możesz tego zrozumieć: od wieków.

Uwierz i podziękuj, a potem otwórz się dla Mnie, jak kwiat przyzywa słońce i rozwija się przez nie. Otwórz się przeze Mnie i rozdawaj Mnie, to przedziwna praca duszy, która łączy swoje siły z Bogiem. Wynikiem tego jest słodka i wierna dobroczynność" .

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Skąd ta fascynacja Jezusem?
Komentarze (318)
S
swiatowid
25 sierpnia 2014, 14:21
Bajki i nic wiecej,  rownie dobrze mozna zapytac ,skad ta fascynacja batmanem czy janosikiem , sa tak samo realni jak jezus Przeminela wiara w zeusa przeminie i w jezusa....
S
sugestia
24 maja 2012, 11:28
Piękny filmik: Gdy stoisz na rozstaju dróg <a href="http://www.youtube.com/watch?v=gvQh6qWZrCg&list=PL2ABA3D5300D4820F">www.youtube.com/watch</a> - nawiązuje do św. Teresy i jej poszukiwań głębszej relacji z Jezusem.
A
Angelus_Silesius
14 maja 2012, 11:57
„Wiele ksiąg – kłopot! Jedną czytaj najdłużej: rozumiem CHRYSTUSA! Na wieczność posłuży” (Angelus Silesius)
C
Cud_eucharystyczny_Sokółka
3 marca 2012, 12:20
Znakomity, merytoryczny reportaż na temat Cudu Eucharystycznego w Sokółce: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=oV3lG_MtOYA&feature=related">http://www.youtube.com/watch?v=oV3lG_MtOYA&feature=related</a>  Tytuł: Cud Eucharystyczny w Sokółce - reportaż "Trwam"  
C
Cudowne_zdjęcie_twarz_JEZUSA
2 marca 2012, 22:51
Chciałbym zwrócić uwagę na „cudowne zdjęcie” twarzy Jezusa, zrobione przez Brata Elia, włoskiego stygmatyka. We Włoszech ciągną już do niego rzesze wiernych, licząc na jego wstawienniczą modlitwę i charyzmat uzdrawiania. Pobieżnie rzuciłem okiem na fragmenty jego życiorysu (<a href="http://www.fra-elia.de/Aktuelles.html">http://www.fra-elia.de/Aktuelles.html</a>). Odniosłem „wrażenie”, że jest on bardzo podobny do św. ojca Pio i Tenże miał poważny udział w uświadamianiu bratu Elia jego charyzmatu i misji. Mam nadzieję, że doczekamy się polskiej publikacji o tym nowym włoskim mistyku. – A gdy chodzi o cudownie pozyskane zdjęcie twarzy Jezusa, to na Internecie spotkałem następujące wyjaśnienie. Wiele osób widziało, jak Brat Elia (Eliasz) będąc sam, z kimś rozmawia. Pytano go wielokrotnie: „Z kim rozmawiasz? Kogo widzisz?” Brat Elia zmęczony tymi pytaniami, zwrócił się z tym do Jezusa. Jezus, w odpowiedzi, wysłał go do pobliskiego kościoła w celu sfotografowania białej ściany. Z 36 zrobionych zdjęć wszystkie wyszły białe, z wyjątkiem … jednej kolorowej fotografii. Można pobrać tu: <a href="http://dl.dropbox.com/u/65133036/Twarz%20Jezusa%20Fra%20ELIA.jpg">http://dl.dropbox.com/u/65133036/Twarz%20Jezusa%20Fra%20ELIA.jpg</a>   A tu jeden z filmików o Bracie Elia: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=DL8r3r31IvY&feature=related">http://www.youtube.com/watch?v=DL8r3r31IvY&feature=related</a>  
O
OK
27 lutego 2012, 14:25
Ten sam utwór PASJA MIŁOŚCI - zaspiewany przez Beatę Bednarz, ale z przejmującymi (!) obrazami z filmu PASJA M.Gibsona: <a href="http://www.youtube.com/watch?feature=pla<x>yer_em<x>bedded&v=NMv_xUtv1Kw">http://www.youtube.com/watch?feature=pla<x>yer_em<x>bedded&v=NMv_xUtv1Kw</a>#! (videoclip)
P
Pasja_MIŁOŚCI
27 lutego 2012, 14:14
Cudnie zaśpiewana przez Beatę Bednarz: PASJA MIŁOŚCI - <a href="http://www.youtube.com/watch?v=tBsdz-h1znE">http://www.youtube.com/watch?v=tBsdz-h1znE</a> Fragment: Czy wierzysz, że On zdradzony jak nikt Zraniony jak nikt Miał za nas tam iść Z miłością niosąc krzyż Kto może pojąć dziś Jak wielki był to cud Barankiem stał się Bóg Czy wierzysz, że On zdradzony jak nikt Zraniony jak nikt Miał za nas tam iść Z miłością niosąc krzyż Kto może pojąć dziś Jak wielki był to cud Barankiem stał się Bóg lub tu: <a href="http://www.youtube.com/user/okrzos49?feature=mhee#p/a/f/0/tBsdz-h1znE">http://www.youtube.com/user/okrzos49?feature=mhee#p/a/f/0/tBsdz-h1znE</a>
JZ
jedno_serce_ z tłumu
26 lutego 2012, 11:54
 Wołanie serca zafascynowanego JEZUSEM - tęsknota za wiekuistym "twarzą w Twarz"  http://www.youtube.com/watch?v=HVrhgGKfWeg
T
Tłumy_serc
24 lutego 2012, 13:41
Pięknie wyśpiewuje fascynację JEZUSEM ks. Stefan Ceberek. Dobrze dobrane obrazy - właściwie film ze scenami z życia Jezusa. Pieśń nosi tytuł Tłumy serc <a href="http://www.youtube.com/watch?v=lgaFVZ9TFJc&feature=related">http://www.youtube.com/watch?v=lgaFVZ9TFJc&feature=related</a> 
Ulka
22 lutego 2012, 22:10
@ Fra_Elia Czyli co? Macie kolejny dowód na istienie Boga? I to akurat tego waszego? Ale wam dobrze! Czyli nic. Mamy dość dowodów i powodów żeby wierzyć Bogu. Tego naszego , wszystkich. Nam dobrze. Tobie najwyraźniej bardzo źle. Super kaśka
W
warto_"kliknąć"
22 lutego 2012, 21:20
Nie chciałbym "zabierać" nikogo z ...DEON-u. Przeciwnie, zwłaszcza że oferta wielkopostna jest tak szeroka. Chcąc jednak i sam być otwarty na (ewentualne) znaki z Nieba, i chcąc innym pomóc odkryć (być może coś w obecnym czasie rozstrzygającego) radzę wchodzić na ten adres: <a href="http://dzieckonmp.wordpress.com/">http://dzieckonmp.wordpress.com/</a> Jest tu naprawdę "gorąco". Przynaglenie niebywałe. Oto fragment jednego z ostatnich Orędzi: "(...)Tak wielu Moich prawdziwych proroków wysłanych do was w ciągu ostatnich dwudziestu lat było wyszydzanych, męczonych, dręczonych i wyrzucanych na pustkowie. Ci z was, którzy oczernialiście Moje przesłania, powinniście być zawstydzeni. Mimo to wielbiliście fałszywych proroków i kłanialiście się przed nimi. Pytam was, któremu Bogu kłaniacie się najpierw? Wy wiecie, kim jesteście. Nadszedł dla was czas, aby spojrzeć prawdzie w oczy. Ponieważ, albo jesteście ze Mną, albo przeciwko Mnie. Jeśli nie możecie Mnie rozpoznać, wówczas jesteście utraceni. Ci z was, którzy słuchacie Mojego Głosu, podążajcie za Mną i pomóżcie Mi zbudować Moją Resztę Kościoła na ziemi. Poprowadzę was przez spustoszenie, które będzie dzierżone przez antychrysta. Nie będziecie cierpieć męczarni, która spotka tych, którzy odmawiają odrzucenia fałszywych bożków, chciwości, materializmu i żądzy władzy. Wzywam wszystkie Moje dzieci do słuchania. Proszę was, abyście otworzyli wasze oczy zanim będzie za późno. Wasz ukochany Ojciec Bóg Najwyższy"
K
kaśka
21 lutego 2012, 22:06
@ Fra_Elia Czyli co? Macie kolejny dowód na istienie Boga? I to akurat tego waszego? Ale wam dobrze! Czyli nic. Mamy dość dowodów i powodów żeby wierzyć Bogu. Tego naszego , wszystkich.  Nam dobrze. Tobie najwyraźniej bardzo źle.
WS
W S
21 lutego 2012, 16:10
@ Fra_Elia Czyli co? Macie kolejny dowód na istienie Boga? I to akurat tego waszego? Ale wam dobrze!
F
Fra_Elia
21 lutego 2012, 16:01
... zamiast słuchać/czytać do czego to znów astrota... raczy "się przyczepić", lepiej popatrzeć (i posłuchać, choć to po włosku), jak Chrystus przemawia DZISIAJ i uobecnia Swą Mękę w nowym stygmatygu włoskim FRA ELIA:  <a href="http://www.youtube.com/watch?v=DL8r3r31IvY&context=C3af21c6ADOEgsToPDskL0gKA4jpDbectIMWtGlKCQ">http://www.youtube.com/watch?v=DL8r3r31IvY&context=C3af21c6ADOEgsToPDskL0gKA4jpDbectIMWtGlKCQ</a>
WS
W S
21 lutego 2012, 12:13
@ OK warto (jak nieśmiało sądzę)jeszcze raz odpowiedzieć czymś w rodzaju "przypowieści"Taaaaa, byle nie konkretnie.... Przypowieści adresowane do własnych emocji, do własnego zadowolenia z siebie dla katolika są w sam raz! I czy ktokolwiek miesza w to naukę, "czysty rozum", laboratoria chemicz.-fizycz. plus matematykę?Ano miesza, miesza. Coraz bardziej ludzie wnikają w ścisle cheniczne/fizyczne podłoże równiez emocji. A matematyka opisuje wszystko, nie jest plusem tylko podstawą. Pracują nie na swoich danych,lecz otrzymanych w prezencie.To tylko Twoja wiara. A i rozum też otrzymali. Niech w mniemaniu o swoim rozumie też nie przesadzają. Do różnych niecnych (i mało naukowych rzeczy) potrafili go zaprzęgać...Oni? Nie spróbujesz zobaczyć jak marnujesz swój rozum na obronę bzdur bez pokrycia? Pamiętam sprzed lat taką "kaznodziejską" opowieść o ropusze co się nadymała, nadymała,nadymała ... i w końcu ...pękła gadzina"!Wypisz-wymaluj OK i jego Kościół. Nadęta ropucha i nic więcej.
O
OK
20 lutego 2012, 18:06
cz.1 - ... pomijając "inwektywy" (i te z grubej rury, i te bardziej "subtelne"; a w ogóle jest pewien postęp w dobrym kierunku), warto (jak nieśmiało sądzę)jeszcze raz odpowiedzieć czymś w rodzaju "przypowieści" (a te - wolne od metodologicznego gorsetu nauki - są zawsze bogatsze w sens i bardziej oddają bogactwo rzeczywistości): "Czy jest coś ważniejsze w ludzkim świecie niż wzajemne relacje, dokładniej miłość między mężczyzną i kobietą? I czy ktokolwiek miesza w to naukę, "czysty rozum", laboratoria chemicz.-fizycz. plus matematykę? Czy ktoś przeciwstawia rozum i naukowość zawiązywaniu, rozwijaniu i pielęgnowaniu miłosnej relacji małżeńskiej? Sądze, że nie. W najlepsze istnieje wspaniała rzeczywistość relacji mężczyzny i kobiety, rodziny i wszystkiego,co jest w niej wzajemnym obdarowaniem. I jest TO poza- czy ponad-naukowa MIŁOŚĆ, zaufanie, wzajemne powierzenie siebie jedno drugiemu. I TO jest piękne,sensowne. Podobnie jest z relacją: ja-BÓG..." A za całą "resztę" niech posłuży mądry Szekspir: HORACJO Na Boga, to są niepojęte dziwy! HAMLET Przyjmij je zatem i nie próbuj pojąć. Więcej jest rzeczy w niebie i na ziemi, Niż się wydaje naszym filozofom, Drogi Horacjo. Inne tłumaczenia: http://web.pertus.com.pl/~mysza/hamlet/a1s5.html
O
OK
20 lutego 2012, 18:05
cz.2 - Właśnie! Nawet ...filozofom pewne "rzeczy" nie mieszczą się w głowie,a co tu dopiero oczekiwać od naukowców. "Bardzo pracują" jak mówił Coyne. Ta i owszem. Dziękujemy im. Tyle cennych odkryć. Niechże jednak siebie nie przeceniają. Pracują nie na swoich danych,lecz otrzymanych w prezencie. A i rozum też otrzymali. Niech w mniemaniu o swoim rozumie też nie przesadzają. Do różnych niecnych (i mało naukowych rzeczy) potrafili  go zaprzęgać... Wielka pokusa waruje znów i wciąż "u twoich drzwi". Pamiętam sprzed lat taką "kaznodziejską" opowieść o ropusze co się nadymała, nadymała,nadymała ... i w końcu ...pękła gadzina"! A Bóg- nasz Stwórca i Ojciec chce,żebyśmy żyli,rozkwitnęli w wiecznej Miłości!
JS
jasiek spode dwora
20 lutego 2012, 14:11
Coyne wypowiada jedyne mądre i uczciwe zdanie jakie może wypowiedzieć człowiek wierzący: "Nie widzę sprzeczności". Nie pamiętam czy wypowiada je tak dosłownie, ale na pewno dosłowny sens jest taki, bo takie zdanie z jego wypowiedzi i z wypowiedzi jemu podobnych ludzi pamiętam. Coyne nie mówi, że sprzeczności NIE MA. Nie mówi, że potrafi brak sprzeczności wykazać, obronić w dyskusji (jak wy czy Craig). Nie mówi, że Dawkins jest ślepy czy głuchy. Mówi "nie widzę" - on akceptuje swoje upośledzenie poznawcze, mówi z pozycji swej wiary, której istotę rozumie. Wy tutaj nie. Wiis chopie kiej taki Coyne powiada ze nie widzi to nie widzi. Kiej ty wiis a Coyne nie to racy ty mos uposledzenie poznawce a ni Coyne. Coyne powiada tyz ze ón ni godo za syćkich ino za niechtórych. Tak rozwazom ze ten Craig to wiency z logiki mo i bez to ón ci sie nie widzi.
WS
W S
20 lutego 2012, 13:13
 @ OKW razie potrzeby znów je przytniemy!I o tym mówię: Macie do zaoferowania wyłącznie butę i pustosłowie, a żadnego zdania na wymianę (w dziedzinie swej wiary, oczywiście). Mój deklarowany brak oczekiwań wynika po prostu z doświadczenia, którego zgodność z prawdą potwierdzacie na każdym kroku na tym portalu. Ja oczekiwałem waszego zdania, waszych wyjaśnień jak się uczyłem początków życia. Wasza intelektualna i psychiczna jałowość jest niezmienna - ksiądz pytany o różne sprawy przed moją Pierwszą Komunią tak samo jak Ty bełkotał górnolotnie bez sensu, a nagabywany o detale wyrzucał mnie za drzwi, straszył niedopuszczeniem do Komunii (a ja bardzo chciałem dostać zegarek i aparat fotograficzny, więc w końcu zamilkłem). Niektórzy mówią, że rozum potrafi jąć się obrony rzeczy najbardziej absurdalnych. Czegóż to nie robili różni sofiści, nie mówiąc już o ideologiach i ideologach (niedawno) minionej epoki!A po co tak daleko szukasz? Popatrz na siebie i swoich pobratymców na tym portalu. Jakich ekwilibrystycznych sztuczek dokonują wasze rozumy by zachować w umyśle absurdy waszych opowieści religijnych! To m.in. o. Coyne bardzo mocno podkreślał, potwierdzając wielokrotnie swoją wiarę w Boga, w Jezusa Chrystusa. I że naukowy ogląd, opis i rozumienie świata w niczym nie zagraża jego wierze. Tak działa wiara, Coyne to rozumie. Pamiętam, że Dawkins w tej rozmowie był bardzo kurtuazyjny wobec Coyne`a - nie ciągnął go zbytnio za jezyk, pozwalał mu na wypowiedzi naukowo-filozoficzne (ciekawe) w zasadzie bez ograniczeń, nie nagabywał go o szczegóły zgodności rzeczywistości z treściami wiary. Zresztą sam Coyne - przypominam - traktuje wiarę i naukę jako odrębne dziedziny, nie próbuje jak wy tutaj czy linkowany Craig snuć dowodów na istnienie Boga. Kiedy mówi o obiektach swej wiary mówi to jako wierzący, a nie jako naukowiec; jego Bóg nie służy do wyjaśnienia czegokolwiek - od tego jest nauka. Coyne wypowiada jedyne mądre i uczciwe zdanie jakie może wypowiedzieć człowiek wierzący: "Nie widzę sprzeczności". Nie pamiętam czy wypowiada je tak dosłownie, ale na pewno dosłowny sens jest taki, bo takie zdanie z jego wypowiedzi i z wypowiedzi jemu podobnych ludzi pamiętam. Coyne nie mówi, że sprzeczności NIE MA. Nie mówi, że potrafi brak sprzeczności wykazać, obronić w dyskusji (jak wy czy Craig). Nie mówi, że Dawkins jest ślepy czy głuchy. Mówi "nie widzę" - on akceptuje swoje upośledzenie poznawcze, mówi z pozycji swej wiary, której istotę rozumie. Wy tutaj nie.
O
OK
19 lutego 2012, 01:28
Obejrzałem (przesłuchałem) całą rozmowę Dawkinsa z o. G.Coyne SJ (link podałem wcześniej). Wpisy po ostatnim (7) odcinku są różne w wymowie. - W reakacji odpowiedziałem (na Youtube) mniej więcej taką "maleńką przypowieścią": "Czy jest coś ważniejsze w ludzkim świecie niż wzajemne relacje, dokładniej miłość między mężczyzną i kobietą? I czy ktokolwiek miesza w to naukę, "czysty rozum", laboratoria chemicz.-fizycz. plus matematykę? Czy ktoś przeciwstawia rozum i naukowość zawiązywaniu, rozwijaniu i pielęgnowaniu miłosnej relacji małżeńskiej? Sądze, że nie. W najlepsze istnieje wspaniała rzeczywistość relacji mężczyzny i kobiety, rodziny i wszystkiego,co jest w niej wzajemnym obdarowaniem. I jest TO poza- czy ponad-naukowa MIŁOŚĆ, zaufanie, wzajemne powierzenie siebie jedno drugiemu. I TO jest piękne,sensowne. Podobnie jest z relacją: ja-BÓG... - To m.in. o. Coyne bardzo mocno podkreślał, potwierdzając wielokrotnie swoją wiarę w Boga, w Jezusa Chrystusa. I że naukowy ogląd, opis i rozumienie świata w niczym nie zagraża jego wierze. ... Tak, można zajmować się nauką, zachowując wszystkie jej rygory metodologiczne i jednocześnie - rozkwitać w miłosnej relacji zarówno tej międzyludzkiej jak też religijnej, czyli z Bogiem (w odpowiedzi na Jego Objawienie i Miłość).
O
OK
18 lutego 2012, 17:20
cz. 1. - Czyje to zdanie: "Nie oczekuję niczego w zamian"? - Wiadomo, bo autor tego zdania czasem przyznaje się, o co chodzi mu tak naprawdę. Zresztą niektórzy dyskutanci wyraźnie pomagali mu pojąć jego (beznadziejną) misję wobec wierzących. Zdemaskowany (wiele razy) wreszcie wyznał: "Próbuję przemycić prawdę, zalążek myśli do waszych rozumów. Nie oczekuję niczego w zamian". No właśnie. Jasne? Niemal od samego początku to jest wiadome. Ale przy sposobności - bez szukania daleko - możemy przychwycić "na gorącym uczynku" mentalność i sposób traktowania inaczej myślących przez tych, co to wolni są od Boga, wiary, nadziei i dobrych obyczajów. Ich nowy "bóg" (oni sami dla siebie) pozwala im na wiele, na wszystko, co ... im samym się podoba. A że przy okazji "ględzą" o rozumie, racjonalności. I że nie mogą znieść klarownej mowy i umysłów, które widzą dalej niż koniec własnego nosa, to trudno. Czują różnicę i przepaść. "Coś" Wielkiego uchodzi ich intelektom (zawężonym - świadomie i dobrowolnie - na ogół dla jakichś własnych korzyści - typu: pycha, swawola i używanie oraz jakaś kariera). Każdy chce zasługiwać na atrybut rozumnego działania. Mówi się nie bez powodu, że rozumem Bóg obdarzył wszystkich po równo i sprawiedliwie, bo nikt nie skarży się, że ma go za mało. No i w taki oto sposób ktoś uprawiający kult samego siebie, swego wybitnego rozumu itp. - też chce sobie to jakoś uzasadnić. Niektórzy mówią, że rozum potrafi jąć się obrony rzeczy najbardziej absurdalnych. Czegóż to nie robili różni sofiści, nie mówiąc już o ideologiach i ideologach (niedawno) minionej epoki!
O
OK
18 lutego 2012, 17:20
cz. 2. - A w końcu zostaje jak rozstrzygające to Jezusowe, genialne, kryterium rozeznania i oceny: "Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? (Mt 7,16). Nikt (mądry czy ktoś z ... mędroli) się tu nie spodziewa, że "gwiezdno-byczy" intelekt wyda ... figi (co najwyżej osty). W razie potrzeby znów je przytniemy! Choć osty są też urocze, bywają jednak dopalone (na polach uprawnych, tu poniekąd też). Ale zważywszy na ich nieśmiertelną duszę, która na pewno powróci do swego Stwórcy - wiemy, że też są arcydziełem. Naprawdę, choć jeszcze jakiś czas w stawaniu się, w obróbce. Bóg jest cierpliwy. A my próbujemy Go naśladować i krzesać w sobie życzliwość do każdej osoby.   
K
kaśka
18 lutego 2012, 16:08
... a juści ze gi ni ma, a jak jest to jakiś matoł łokropny!!! Nie boccie na nigo mondre ludzie
K
kaśka
18 lutego 2012, 16:06
... a juści ze gi ni ma, a jak jest to jakiś matoł łokropny!!!
JS
jasiek spode dwora
18 lutego 2012, 14:34
Tak se cytom i cytom to co tu belo popisane. Mędrole wodzic sie za nos daja bejdokowi. Winy w tym wasej wielo ni ma bo kto z gory wie ze glupek glupkiem jest. Niby krytykuje i pyto piyknie o syćko z ciekawosci i niby z rozumu wiec odpowiedz starannom piyknie pisecie. A jemu to i tak sycko kolo ogona. Wiycie co. Bo tak rozwazom, ze ten astrotaurus to wcale go ni ma. To jakis taki hecownik znalazl sie co se śpasy robi. Pise se caly cas byle co ino coby sie ludziska ziobrzyli. Coby mu odpisywali to ón popularny byndzie. A takiego głupka wsiowego co by mioł takie rozumienie co by tak bździł kiej ten astrotaurus   to przecie na caluśkim świecie być ni moze. Wiec go ni ma. A jak jest to niek mi konkret przedstawi ze jest.
WS
W S
18 lutego 2012, 14:13
@ pytamWięc po co się w nią wdajesz??? Nie wdaję. Próbuję przemycić prawdę, zalążek myśli do waszych rozumów. Nie oczekuję niczego w zamian. A prawdy wystarczy dla wszystkich.
WS
W S
18 lutego 2012, 14:11
@ OKTrzy "zadania do odrobienia" z apologii:Miałkie, ale może warto byś je odrobił. Poza ględzeniem Barrona, bo to zwyczajne, bezwartościowe kazanie do siebie. Craig i Coyne chociaż usiłują sprawiać wrażenie nawiązywania do pytań czy argumentów rozmówcy/polemisty, choć Craig w zapale kaznodziejskim posługuje się takimi samymi sztuczkami jak Barron (i wy tutejsi) naginając wypowiedzi , z którymi polemizuje do swoich pokracznych wyobrażeń czy do swoich potrzeb polemicznych. Oglądałem to kiedyś i nie mam ochoty na więcej, podrzuć jakąś myśl rozumną, którą wysnułeś na podstawie oglądania linkowanych filmików. Bo z tego co pamiętam Bóg Craiga i Bóg Coyne`a to różni Bogowie. U Craiga wyskakuje jak królik z kapelusza, żeby wyjaśnić to i owo, u Coyna w ogóle nie jest Bogiem wyjaśnienia czegokolwiek. W dodatku Coyne przyznaje, że byłby dobrym wyznawcą Allaha, na co wielu z was nie stać... Pewnie że te filmiki można dyskutować na wiele sposobów, zwrócę jednak uwagę poniwnie  na istotę rzeczy: jeśli wyciagnąłeś jakieś nauki z tych czy innych filmików to ich po prostu użyj do odpowiedzi na konkretne pytania kierowane do Ciebie: i to odnośnie rzekomej fascynacji Jezusem i te o "bogate doświadczenia" Twojej religii (regulamin odpustów i beatyfikacja Wojtyły). Przecież ja nigdzie nie kwestionuję istnienia ogromu materiałów zawierających wypowiedzi teologiczno-religijne. Ja tylko twierdzę, że to wszystko pusty, jałowy bełkot pozbawiony rzeczywistej treści w  odniesieniu do świata poza waszymi umysłami. A tego nie potrafisz zakwestionować, nie potrafisz przyjąć postawy Coyne`a choć go niby przedstawiasz jako autorytet.
S
są_tłumaczenia
18 lutego 2012, 11:59
Rozmowa Dawkinsa z George V. Coyne SJ z polskim napisami (CC) jest dostępna pod tym adresem: <a href="http://www.youtube.com/user/Apache1980">http://www.youtube.com/user/Apache1980</a> Autor tłumacznia zaznacza: "oje pierwsze tłumaczenie dla Was na youtube.Wszystkie siedem części dostępne z napisami, z tym, że ostatnie dwie mają (na skutek problemów technicznych) napisy wpuszczone przez youtube, więc trzeba sobie włączyć. Na pewno w trakcie pracy nie ustrzegłem się od kilku błędów, w razie czego mozna mnie gromić :) Dobrej zabawy
O
OK
18 lutego 2012, 11:31
Trzy "zadania do odrobienia" z apologii: 1. Ktoś tu nie zdążył jeszcze zmierzyć się z poważnym wykładem; więc warto ponowić "namiar", żeby nie zagadano inteligentnej i merytorycznej rozprawy z Dawkinsem; jej autorem jest precyzyjny w swych wywodach doktor filozofii i teologii, William Lane Craig: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=fRyE7YS3w2A">http://www.youtube.com/watch?v=fRyE7YS3w2A</a>  2. A po odrobieniu tego zadania byłaby jeszcze rozmowa "samego"... Dawkinsa z George V. Coyne SJ (ur. 19 stycznia 1933 w Baltimore) – amerykańskim duchownym katolickim (jezuitą), astrofizykiem, długoletnim dyrektorem Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego (1978-2006). Gdzie? TU: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=Nhd09ATs8VQ&list=UUHuwIYcGzx3HYU_7EPo139w&index=13&feature=plcp">http://www.youtube.com/watch?v=Nhd09ATs8VQ&list=UUHuwIYcGzx3HYU_7EPo139w&index=13&feature=plcp</a> To kilka filmików (1-7) po ok. 8 min. Tylko pierwszy odcinek ma polskie napisy (może ktoś przetłumaczyłby resztę?). 3. I dla ułatwienia jeszcze jeden namiar na ciekawą wypowiedź (też z polskimi napisami) księdza katolickiego Roberta Barrona na temat atezimu. Tytuł: Ateizm-opium dla mas: <a href="http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=rwVB7EaGRPA&NR=1">http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=rwVB7EaGRPA&NR=1</a> Więcej filmów zawierających jego wypowiedzi na przeróżne tematy można znaleźć na kanale: <a href="http://www.youtube.com/user/wordonfirevideo">http://www.youtube.com/user/wordonfirevideo</a>  
P
pytam
18 lutego 2012, 10:57
A o jakiej wymianie zdań mówisz? Wymiana zdań z fideistą jest zawsze nieadekwatna: prócz nienawiści, pustosłowia, wyznań wiary nie ma on nic na wymianę. Więc po co się w nią wdajesz???
WS
W S
18 lutego 2012, 08:41
@ linki"Zahaczano" tu w dyskusji o "problem" istnienia Boga (nie w czyimś tylko umyśle, ale jako Przyczyna wszystkiego, co istnieje),Ano, zahaczano. O ile ten w umyśle ma się dobrze i bogato, to poza umysłem jakoś go nie widać. A zwłaszcza to jest znakomite: http://www.youtube.com/watch?v=PeDIBp8rU_s&feature=relatedInfantylne. Popatrz również na materiały tego typu: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=BBnkEoK1Qd8">www.youtube.com/watch</a> A jeszcze lepiej to: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=HbAkbxcnjbI">www.youtube.com/watch</a> Albo poszukaj wieści o tym co kombinuja naukowcy w laboatoriach. Czas nie stoi.
WS
W S
18 lutego 2012, 08:18
@ theONAUsiłujesz przeforsować pogląd - bo owszem, jest to tylko pewna teza - że przedstawiasz konkretny pogląd i jesteś w stanie go obronić.Czemu zatem nikt nie próbuje rozprawić się z jakimś moim poglądem zamiast topić go w morzu pustosłowia ocen i oskarżeń? Tyle was tu, a tylko prześcigacie się w pluciu... Śmieszne zarzuty fałszuNie śmieszne, ale uzasadnione. Fałszem jest postawa unikania odpowiedzialności za swoje słowa, fałszem jest głoszenie jakichś twierdzeń bez woli ich uzasadnienia, weryfikacji itp. Śmieszne zarzuty fałszu są żałosne w obliczu tego, jak formułujesz swoje teorie, które sprowadzić można w oparciu o najprostszą logikę do jednego: atakujesz religię jako taką,Ale ja w sposób oczywisty "atakuję religię jako taką" - uważam, że religie to zło. Wcale tego nie ukrywam i nie próbuję maskować. Cały czas krytykuję podstawę religii - wiarę i ohydę postaw jakie na wierze religijnej wyrastają. intelektualizowanie nic Ci tu nie pomoże, choćbys zacytował wszystkich Sokratesów, Kantów i bieżących fizyków świata, bo jedyne, co robisz to arguementowanie, że bezsensem jest coś czego nie rozumiesz.Nie czytasz uważnie. Jest tu jeden taki ze słowotokiem co nagminnie operuje argumentami z autorytetu - to on sypie nazwiskami jak z rękawa, choć nie potrafi przytoczyć nawet jednego rozumnego zdania tylu autorytetów na temat swego Boga. Skup się na tym czego ja, Twoim zdaniem, nie rozumiem. Dasz radę wyjaśnić? Skoro wszystko usiłujesz sprowadzić do rozumu, fizyki i nauki, to kiepsko,No to powiedz do czego Ty sprowadzasz: jak nie rozum to bezrozumność; jak nie fizyka to co i skąd o tym wiesz?; jak nie nauka to nieuctwo. Jak zatem to robisz i czemu z Twojej bezrozumności, niefizyczności i nieuctwa wychodzi co innego, niż z bezrozumności, niefizyczności i nieuctwa np. muzułmanina czy nawet luteranina? bo możliwe, że jesteś ubogim emocjonalnie człowiekiem, nie kochającym i nie kochanym, czego nie twierdzę i która to hipotezą nie staram się Ciebie obrażać.Tak, tak, to tylko taka katolicka myśl, której nie umiesz się oprzeć i byś się pochorowała gdybyś jej nie wyraziła. Znam was. Miłości nie zmierzysz ekierką, a w imię nauki posługującej się dowodem musiałbyś stwierdzić, że nie istnieje.To o mierzeniu miłości ekierką sama wymyśliłaś? Bo ja to słyszę często powtarzane tyleż pysznie co bezrozumnie. To powszechny paszkwil zmierzający do poniżenia oponenta we własnych oczach - a potraficie to zrobić wyłącznie wyszydzając WŁASNE wymysły PRZYPISANE oponentowi. Miłość istnieje i nawet zajmuje się nią nauka (psychologia, biologia). <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87">http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87</a> Potrafisz rozwinąć to swoje twierdzenie o miłości i ekierce? A może potrafisz się z niego wycofać? A może do tego spróbujesz wyprostować umysły, które tym paszkwilem ekierkowym zostały zainfekowane tak samo jak Twój?
WS
W S
18 lutego 2012, 08:09
@ OKMam wrażenie, że wymiana zdań pod tym rozważaniem dobiegła końcaA o jakiej wymianie zdań mówisz? Wymiana zdań z fideistą jest zawsze nieadekwatna: prócz nienawiści, pustosłowia, wyznań wiary nie ma on nic na wymianę. Ty sam nie umiesz - nie spróbowałeś nawet - odpowiedzieć na pytanie ściśle dotyczące artykułu, nie umiałeś odpowiedzieć na inne pytania o podstawy funkcjonowania swojej religii, za to oskarżenia o spisek płynęły od Ciebie kwiecistym strumieniem. Dasz radę z jakimś konkretem?
O
OK
17 lutego 2012, 22:08
Dyskusja pod tym rozważaniem i po kilku innych niedawnych tematach pokazuje, że jest zapotrzebowanie na apologię (gr. απολογία, – apologia – obrona, mowa obrończa)  i apologetykę, czyli "obronę Boga"; trzeba unaocznić, odwołując się do rzeczywistości i logicznego wnioskowania - że Bóg istnieje, że wiara ma sens. Rozum, filozofia od wieków (w pewnym sensie od początku) pokazuje, że tylko Transcendentny Bóg-Stwórca wyjaśnia Wszechświat i osobowy byt ludzki... - Trafiłem na kolejną serię (1-5) kilkuminutowych filmów-wykładów. Są przystępne, pasjonujące. Zatem dzileę się linkiem: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=fRyE7YS3w2A">http://www.youtube.com/watch?v=fRyE7YS3w2A</a> .Prezentacja: Doktor filozofii i teologii, William Lane Craig krótko przedstawia argumenty teistów mówiące o istnieniu boga oraz ich krytykę ze strony Richarda Dawkinsa zawartą w książce Bóg Urojony. (Dla mniej obytych: żeby uzyskać polskie napisy - trzeba kliknąć na dole na CC .   *Krótki przypis objaśniający apologetykę - za Wikipedią:"Apologetyka (łac. apologeticum, z gr. ἀπολογία) — dział teologii (teologia fundamentalna, której apologetyka jest wymiarem praktycznym) lub literatury zajmujący się obroną wiary – najczęściej chrześcijańskiej – przed zarzutami przeciwników oraz uzasadniający podstawowe prawdy wiary. Termin ten również dotyczyć może twórczości pisarskiej apologetów. Mianem tym określa się pisarzy wczesnochrześcijańskich z II w. działających w okresie po Ojcach Apostolskich. Zaliczani są do nich m.in. św. Justyn, Atenagoras z Aten, Arystydes z Aten, Teofil z Antiochii, Tertulian. Apologetyka stawia sobie za zadanie obronę przekonań religijnych przy pomocy argumentacji historycznej i racjonalnej, bardzo często na podstawie Biblii. Celem jej jest m.in. wykazanie braku konfliktów między nauką a religią oraz między rozumem a wiarą. Mały
C
cud_eucharystyczny
16 lutego 2012, 23:07
Po drodze, w wymianie zdań, pojawiał cud eucharystyczny w Sokółce. Trafiłem na włoski film o niedawnym cudzie eucharystycznym: 23 maja 2003 w Ostina-Firenze Italia. Link: <a href="http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=xJ95utsnvEI&feature=endscreen">http://www.youtube.com/watch?NR=1&v=xJ95utsnvEI&feature=endscreen</a>   
L
linki
15 lutego 2012, 23:50
"Zahaczano" tu w dyskusji o "problem" istnienia Boga (nie w czyimś tylko umyśle, ale jako Przyczyna wszystkiego, co istnieje), a także Jezusa Chrystusa - Syna Bożego. Trafiłem na parę "drobiazgów" YouTub`owych; nyslę, że warto popatrzeć: <a href="http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=0aYVipb5_U8&NR=1">http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=0aYVipb5_U8&NR=1</a> A zwłaszcza to jest znakomite:   <a href="http://www.youtube.com/watch?v=PeDIBp8rU_s&feature=related">http://www.youtube.com/watch?v=PeDIBp8rU_s&feature=related</a>
K9
Ks_Przysłów 9
15 lutego 2012, 16:17
Takie "wsteczne" światlo z Biblii:"Kto poucza szydercę, ściąga na siebie wzgardę, strofując nieprawego, sam sobie szkodzi. Nie strofuj szydercy, by cię nie znienawidził, strofuj mądrego, a będzie cię kochał. Ucz mądrego, a stanie się mędrszy, oświeć mądrego, a zwiększy swą wiedzę. Treścią mądrości jest bojaźń Pańska, rozsądkiem - poznanie Świętego. Dzięki mnie twe dni się pomnożą, lata życia będą ci dodane. Pomagasz sobie, gdy jesteś rozumny, a gdyś szydercą, sam na tym ucierpisz"
14 lutego 2012, 13:21
Tylko że po waszej stronie chętnych i zdolnych do dyskusji nie ma. Tak na przykład Tobie nie przeszkadza, że Twoi współwyznawcy nie czytają dokumentów swojego Kościoła; nie słuchają co plotą ich papieże, ale uważają, że te dokumenty i to paplanie w pełni uzasadnia raka ich umysłów. Tobie nie przeszkadza, że nie masz pojęcia co Wojtyła naskrobał w ogóle w swoim bezrozumnym gniocie o wierze i rozumie. A tym bardziej co mądrego tam umieścił. Tobie wystarczy, że to jest Twój bożek i już sama Twoja bezrozumna wiara (a innej nie ma) wystarcza Ci za uznanie mojej wypowiedzi za bezwartościowe "usiłowanie". Ileż w Tobie wiedzy na mój temat! Na temat tego, co mi przeszkadza, a co nie, kim jest dla mnie Wojtyła i o czym mam pojęcie, a o czym nie! W kwestii zdania pogrubionego podtrzymuję jedynie to, co napisałam w poprzednim wpisie - mianowicie Twoją rzeczywistą misję na tym forum i istotę formułowanych przez Ciebie tez bez pokrycia w postaci nauki, na którą tak chętnie się powołujesz. Ups, powinnam użyć wielkiego „N”. Czego nie dotknąć w Twojej religii wszystko cuchnie fałszem i intelektualna pustką. Poproszę o przeprowadzenie naukowego dowódu, bo wyrażenie Twojego pełnego wewnętrzych poranień i uprzedzeń przekonania pozostaje tylko Twoją osobistą opinią, dla której mam szacunek. Dla blablabliblablania już go mieć nie warto. Bóg z Tobą.
14 lutego 2012, 13:18
@astrotaurus @ theONA(...)Twoje opluskwianie mnie jest tego samego rodzaju co Twoj Bóg - to wytwór Twojej chorej wyobraźni.(...)Tak się zastanawiam jak homo sapiens, nawet otumaniony wiarą może nie zauważać wypowiedzi, którą niby komentuje. Jest tam mowa o krzyżach w gmachach państwowych. Facet co nocą, po bandycku zawiesza swój znak wojenny w najważniejszej sali państwa - tam gdzie powstaje jego prawo - to jest właśnie katolicki warchoł, nic innego.(...)Z ostatniego Twojego posta będącego schematycznym wykwitem katolickiego bełkotu pełnego emocji i insynuacji wybiorę jeden fragment (...)Jesteś fałszywa pisząc o usiłowaniu, bo ja formułuję zarzut i jestem gotów go obronić w dyskusji. Do powyższej pisaniny mam tylko jeden komentarz: BLABLABLIBLABLA. Podejmowanie polemiki z kimś, kto startuje z pozycji oświeconego umysłu wyższego rzędu nie ma najmniejszego sensu. Usiłujesz przeforsować pogląd - bo owszem, jest to tylko pewna teza - że przedstawiasz konkretny pogląd i jesteś w stanie go obronić. Śmieszne zarzuty fałszu są żałosne w obliczu tego, jak formułujesz swoje teorie, które sprowadzić można w oparciu o najprostszą logikę do jednego: atakujesz religię jako taką, intelektualizowanie nic Ci tu nie pomoże, choćbys zacytował wszystkich Sokratesów, Kantów i bieżących fizyków świata, bo jedyne, co robisz to arguementowanie, że bezsensem jest coś czego nie rozumiesz. I nie bzdeć mi tu proszę o tym, że piszę o nierozumieniu Boga, Jego mądrości itd., bo piszę o nierozumieniu istoty wiary. Skoro wszystko usiłujesz sprowadzić do rozumu, fizyki i nauki, to kiepsko, bo możliwe, że jesteś ubogim emocjonalnie człowiekiem, nie kochającym i nie kochanym, czego nie twierdzę i która to hipotezą nie staram się Ciebie obrażać. Miłości nie zmierzysz ekierką, a w imię nauki posługującej się dowodem musiałbyś stwierdzić, że nie istnieje. Koniec wywodu z mojej strony, bo dyskusja ta jest, jak już stwierdziłam, pozbawiona sensu, ponieważ Ty już "wiesz" wszystko.
14 lutego 2012, 13:16
 
T
Ty!_Ty!
14 lutego 2012, 12:18
Ty! Ty!... Skoro poniższy tekst "otwarł mi się" z samego rana, to go wklejam jako swoistą odpowiedź ...Jezusa (z "ON i ja" ) na poprzedni wpis: "Ty -... „Ty! Ty! Czy wiesz, czym ty jesteś dla Mnie? Byłaś przyczyną mego życia i mojej śmierci na tej ziemi. To ty, małe stworzenie, wyrwałaś Mnie ze wspaniałości mego Ojca, aby dokonała się hańba człowieka. Kiedy patrzę na ciebie, widzę znowu moje straszne cierpienia i wszystkie srogie pomysły mojej miłości, nawet sprzed twego narodzenia. A teraz, kiedy tu jesteś, kiedy otrzymałaś tchnienie Boga i Jego podobieństwo, co zrobisz dla Mnie w tych nielicznych już dniach przed twymi dniami ostatnimi? Czy obudzisz swoje serce, aby nowe życie zwróciło je ku Mnie? Czy też będziesz się trzymała swoich małych, zwykłych porywów, nigdy nie dając Mi bardziej bezpośrednich i gorętszych? Pojmij wreszcie, że żyjąc tak mocno - chciałem powiedzieć: tak ciężko - dla ciebie, namiętnie pragnę pełnej miłości odpowiedzi twego życia. Mam jakby podstawową potrzebę uświęconego powrotu twego ciała, ale jeszcze bardziej twoich talentów, jakie otrzymałaś ode Mnie. Zwłaszcza twojej myśli: ona cię porusza ku Mnie, albo beze Mnie; ona wzrusza twoje serce, ona może Mnie uchwycić; może Mnie zachować, jest dla Mnie twoim świadectwem, ona pociąga cię do heroizmu; sprawia, że możesz przyoblec się we Mnie, jak w szatę, która cię szczelnie okrywa. A kiedy twoja myśl przybywa do Mnie radosna, bo czuła, czegóż nie dałbym za jej ufność! Nie opuściłaś Mnie w ciągu moich 33 lat, nie opuściłaś Mnie przez całą wieczność. Czy mogę więc prosić cię, byś Mnie już nigdy nie opuszczała dobrowolnie, aż do twoich ostatnich chwil? Do chwili Spotkania. Uwierzysz wtedy mocno, że trzeba było zawrzeć Mnie w swym oddechu, aby ożywić bicie serca. O, ty... ty...”
O
OK
13 lutego 2012, 23:46
Mam wrażenie, że wymiana zdań pod tym rozważaniem dobiegła końca. Pomyślałem, że dobrym jej dopełnieniem i niejako zwieńczeniem będzie piękny wiersz - rodzaj "aktu strzelistego"; jego autorem jest Ludwik Soumagne: „Ty – Kogoś takiego jak Ty Długo można szukać. Kogoś takiego jak Ty Rychło się nie znajduje. Kogoś takiego jak Ty Nie wolno nigdy zgubić. Kogoś takiego jak Ty – Panie”. Za: Hans Waldenfels SJ, „O Bogu, Jezusie Chrystusie i Kościele – dzisiaj”.
13 lutego 2012, 12:04
Tego, że nie szanuje ani tego, co nam drogie, ani nas samych, wiedzieliśmy od początku. To zresztą dobitnie świadczy o jego poziomie. Może wprowadznie moderacji na Deonie to nie jest zły pomysł? Moderacja istnieje i odpowiada na posty :-) ale zdejmuje bardzo mało wpisów. (Naszemu ostatniemu rozmówcy widziałem jak kilka znikło). Trudno tak od początku zakładać całkowicie złą wole dyskutanta... ale trzeba umieć czasem przerwać dysusję...
O
OK
12 lutego 2012, 17:46
Ad ~mendoza2... Bardzo dziękuję za dobre słowo; także za ewangeliczne usytuowanie sprzeciwów, na które jako wyznawcy Jezusa napotykamy (tak było od najpierwszych zderzeń Synagogi i rodzącego się Kościoła; nie inaczej jest dzisiaj w tylu krajach, zwłaszcza tam gdzie chrześcijanie są w morzu Islamu czy ideologii negującej Boga i wiarę). - A ja, jeśli od pewnego momentu dość energicznie reagowałem, to dlatego, że stopniowo uświadomiłem sobie, że czyjekolwiek bluźnienie Jezusowi, Eucharystii, a także urąganie osobom wierzącym (nawet jeśli robione to jest pod przykrywką racjonalizmu i nawracania wierzących na niewiarę) - jest niedopuszczalne. Trudno, jeśli gdzieś nie mamy wpływu... Nawet i wtedy protestujemy dla obrony Boga i wiary oraz wierzących. Tym bardziej zatem TU - na DEONIE. No i jest efekt. Dzięki.  - Mówi się słusznie, tam kończy się czyjaś wolność (czynienia co żywnie mu się podoba), gdzie zostaje naruszone prawo i godność innych osób! To chyba jasne. Choć wiadomo, nie dla wszystkich. Może dopowiem, że pewną kontynuacją powyższego rozważania (Skąd ta fascynacja Jezusem?) jest nowe moje rozważanie: Jezus fascynuje cudami - najbardziej Eucharystią. Zapraszam przede wszystkim do lektury, rozważenia, a może i do reakcji, dopowiedzeń... 
MT
mendoza2 twój brat
11 lutego 2012, 23:28
OJCZE OK dotarłem do twojego artykułu i jestem zdumiony... oto artykuł człowieka światłego wybaczysz że się podzielę - także mi bliskiego autora na ,,duchowy" temat. nie mam oczywiście sposobności by wyśledzić bieg dyskusji pod tekstem. i pewnie nie chcę wnikać w te dyskusje. Zdumiewa mnie natomiast ILOŚĆ komentarzy pod tekstem na podkreślam ,,duchowy" temat. Nie gratuluję tylko staram się wyciągnąć wnioski : może nie każdy jest zafascynowany (oby tylko dotychczas) Jezusem . Te przykrości które się stały Twoim ojcze udziałem są iście spełnienieniem Jezusowego ostrzeżenia, nie rzucajcie waszych pereł przed wieprze. Fascynacja Jezusem płynie u mnie m in z tego tytułu że ON doskonale przewidział takie sytuacje że Ewangelia zawiera wszystko co będzie udziałem Jego przyjaciół po wsze czasy. dołączam się  w bólu niezrozumienia Twoich refleksji ( a to zawsze BOLI ) jak wdzięczni musimy być naszemu Panu, że nas do Siebie pociągnął, że nas ,,uwiódł'' jak mówi Prorok a myśmy się pozwolili ,,uwieść" i zaczęła się prawdziwa przygoda naszego życia. I warto, wydaje się współczuć tym ,którzy dalecy od podzielanej przez nas fascynacji Jezusem błądzą i ich CIERPIENIE, owszem przykryte misternie utkanym zacietrzewieniem na Prawdę jest o gromy większe od bólu braci Chrystusowych odrzuconych.
O
OK
11 lutego 2012, 22:55
Tak. Zgoda. Jeśli nie mamy mocy przepędzenia ducha bluźnierstwa (oczywiście osłoniętego rzekomym racjonalizmem); i jeśli Redakcja nie utemperuje kogo trzeba w sianiu obraźliwych "przesłań", to pozostaje kompletne ignorowanie i nie reagowanie na zaczepki.  Tymczasem jestem dłużny dopowiedzenie w temacie rozeznawania duchów. Jak wcześniej powiedziałem,nasz bluźniący oponent - wypisz wymaluj - wyczerpuje znamiona działań właściwych organizacjom masońskim (co do skrywanych celów, jawnych treści i wyrafinowanej taktyki z przykrywkami). Ośmielam sie tak mówić, odnosząc sie do Orędzi Matki Bożej. Oto reszta tekstu (jeśli trzeba będzie wkleję "krok po kroku" pełne objaśnienie wyszczególnionych przez matkę Bożą celów masonerii). Cele masonerii (najzwięźlej): – zaprzeczyć istnieniu Boga i doprowadzić ludzkość do buntu przeciw Bogu – usprawiedliwić grzech – zniszczyć Ewangelię – zniszczyć wiarę w Chrystusa – zniszczyć Mistyczne Ciało Chrystusa, czyli Kościół – osłabić autorytet Papieża – rozbić jedność Kościoła – wprowadzić fałszywy ekumenizm przez wymieszanie religii – przygotować grunt dla ukazania się Antychrysta Szerzej o celach masonerii tu: http://voxdomini.com.pl/gob_opr/gmas01.html#ata Warto sięgnąć po lekturę! Wielce pouczająca i świetnie odtruwa „robotę” pewnych szkodników.
11 lutego 2012, 21:49
Widzę, że astro w najlepsze próbuje siać zamęt. Nie waha się bluźnić i uwłaczać Świętym Osobom i największym Tajemnicom, objawionym przez Jezusa Chrystusa. Uważam, że Redakcja powinna postawić mu szlaban z powodu bluźnienia i urażania uczuć religijnych. No cóż. Racja. Zaprzestałem prób nawiązania racjonalnej rozmowy z astro, zaprzestanę komentowania i wyśmiewania jego wymysłów. Nic to nie daje, poza tym, że powtarza kolejny raz te same głupoty, brednie i wyzwiska. Zostało dobrze wykazane, że jest głupcem i człowiekiem nieracjonalnym. Nie ma co iść dalej jego drogą i powtarzać po kilkadziesiąt razy. Nawet jeśli próbuje się powtarzać coś, co ma sens. Tego, że nie szanuje ani tego, co nam drogie, ani nas samych, wiedzieliśmy od początku. To zresztą dobitnie świadczy o jego poziomie. Może wprowadznie moderacji na Deonie to nie jest zły pomysł?
O
OK
11 lutego 2012, 19:40
Widzę, że astro w najlepsze próbuje siać zamęt. Nie waha się bluźnić i uwłaczać Świętym Osobom i największym Tajemnicom, objawionym przez Jezusa Chrystusa. Uważam, że Redakcja powinna postawić mu szlaban z powodu bluźnienia i urażania uczuć religijnych. - A wobec siania zamętu przez astro twierdzę, że pasuje on jak ulał do realizacji (ukrytych) celów masonerii. Ujawnia precyzyjnie je Matka Boża w orędziach przekazanych przez ks. S. Gobbi.  - Zatem odrobina duchowego rozeznania: „W każdym zamęcie wskazówką dla rozeznania ducha, który kimś kieruje, pozostają słowa Chrystusa: "Po owocach ich poznacie" (por. Mt 7,16). (...)Nie skupiajmy się więc na nazwiskach, lecz na owocach działania różnych osób, ruchów, organizacji. Masoneria wnika bowiem obecnie w każde środowisko i nie tyle stara się zwerbować nowych członków do przynależności, lecz oddziaływać na ludzkie poglądy, a przede wszystkim na to, co najistotniejsze: na wiarę i moralność. Sposoby działania masonerii, jej zadania i cele scharakteryzowała wyczerpująco i systematycznie Matka Boża w Swoich Orędziach, przekazywanych ks. Gobbiemu, a zatytułowanych "Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej" (1973-1995). Za: http://voxdomini.com.pl/gob_opr/gmas01.html Gdy już kiedyś napomknąłem o celebracjach z "fartuszkiem i kielnią"... astro najwyraźniej nie było do śmiechu. Usprawiedliwił ...
11 lutego 2012, 19:39
I znowu się biedny pajacastro znów "prowokuje do myślenia" :) nawytrząsał byle nie zrozumieć sednaCzyli dogmatów astro ;) A tłumaczę jak komu dobremuAstro nie napisał jeszcze, co oznacza według niego "dobry" ;) A to wcale nie takie oczywiste :)) przypomnę (chyba ponowie) stare przysłowie dobrze owo sedno obrazujące: "jeśli róża pachnie piękniej, niż kapusta nie musi znaczyć, że będzie z niej lepsza zupa"Astro wszystko powtarza po kilka czy kilkadziesiąt razy, ale tego nie pamięta ;) Tak astro, ponownie, ponownie :)))) I znowu bez związku, ładu i składu ;) Genialny fizyk może być kiepskim filozofem i dennym np. kucharzemAle nikt nie rozmawiał o filozofii ani kuchni? Aaa. Astro ma przecież paranoję, jak słusznie zauważył Neon w innym wątku ;))
11 lutego 2012, 19:39
Nie chcę kwestionować talentów filozoficznych (a może poetyckich) czy kulinarnych JastrowaWielki astro ;) ale tej sentencji o teologach na szczycie nie wypowiedział on jako twierdzenia czy hipotezy fizycznej, kosmologicznejSkoro astro tak twierdzi, to na pewno musi być prawda. Kolejne wierzenie astro ;)))) Widać astro jest niezdolny do refleksji nad swoją pracą, do jej porównania z oczekiwaniami, i włącza w to naukowców. Oczywiście astro znowu się nie myli ;)) Astro nigdy się nie myli :)) upośledzone umysły religijneZiew. Astro znów prowokuje się do myślenia. Dotąd nie udało mu się pomyśleć, ale nie ma co tracić nadziei. A biedna pani badająca cud z SokółkiAstro znów ocenia: gdy taki astro mówi "biedna" o kimś z tytułem profesora i ma na myśli badania tego profesora, to trąci groteską :) Równie dobrze bezrobotny, który nie ma na chleb mógłby mówić o milionerze "ubogi" :) Mogła być do śmierci fachowcem, aleAstro jej nie uważa za fachowca, więc już nim nie jest :) I astro wcale nie ocenia naukowców pod kątem wiary :))) trafiła się jej niezwykle mało prawdopodobna fucha gdzie wiara stanęła na obszarze jej nauki i coś musiało polecBo tak powiedział astro :)))
11 lutego 2012, 19:38
Do katolika można niektóre rzeczy tysiąc razy gadać, a i tak ni razu nie dotrzeW zasadzie, gdyby wszędzie w wypowiedziach astro, zamienić "katolik" na "astro", to astro całkiem z sensem by pisał. Może trzeba będzie zrobić taką operację :) . Macie dokumentację z procesu beatyfikacyjnego Wojtyły, macie sprawdzony do spodu przez wieki regulamin odpustów, macie badanie naukowe sokólskiego cudu i ciągle macie wyłącznie wiaręAstro nie ma nawet takiej wiary ;) Wierzy za to w kilka zdań, których nie może uzasadnić, ale które powtarza co chwila, żeby nie zapomnieć :)))) Nic mądrego, nic pewnego, nic wartościowegoBo tak mówi astro ;) Tylko upośledzenie swych umysłówAstro jest przekonany, że wszyscy dookoła to wariaci, a on to jedyny zdrowy :) Szpitale są pełne takich przypadków ;) Macie też ciągle tony ciała swojego Boga - moglibyście je badać na okrągło by przekonać opornych (albo siebie, że jakiekolwiek Przeistoczenie zachodzi wyłącznie w waszych umysłach, a nie w waflekach)Znowu bełkocze o czymś, czego nie rozumie. Chyba wrócę do klasyfikacji, było prościej :) Przecie gdyby Bóg chciał zrobić cud w szafce biskupa to by go tam zrobił od razu, nie?Pewnie. Na życzenie astro ;)))) A jak go zrobił na podłodze to co szkodzi go zbadać wszechstronnie przez niezależne ośrodki, a najlepiej przez kolegów Agnosiewicza, albo lepiej: Dawkinsa, Chomeiniego...?Biedny paranoik. Chomeini nie żyje od 20 lat. Do Dawkinsa wrócimy :))) Nie chcecie nawrócenia biednych miliardów owieczek?Owieczki same znajdą drogę :) Astro ma na myśli rogaciznę, a nie owieczki ;) Rogacizna sama nie chce nawrócenia :))) Jaką przyjemność czerpiecie z takiego fałszu?Astro znowu wpada w paranoję i teraz wszędzie widzi fałsz :)
WS
W S
11 lutego 2012, 15:00
I znowu się biedny pajac nawytrząsał byle nie zrozumieć sedna. A tłumaczę jak komu dobremu, przypomnę (chyba ponowie) stare przysłowie dobrze owo sedno obrazujące: "jeśli róża pachnie piękniej, niż kapusta nie musi znaczyć, że będzie z niej lepsza zupa". Genialny fizyk może być kiepskim filozofem i dennym np. kucharzem. Nie chcę kwestionować talentów filozoficznych (a może poetyckich) czy kulinarnych Jastrowa, ale tej sentencji o teologach na szczycie nie wypowiedział on jako twierdzenia czy hipotezy fizycznej, kosmologicznej, to tylko upośledzone umysły religijne szukają jakiegokolwiek punktu zaczepienia choćby o cień nauki dla swoich niedorzeczności. A biedna pani badająca cud z Sokółki trafiła jak kosa na kamień. Mogła być do śmierci fachowcem, ale trafiła się jej niezwykle mało prawdopodobna fucha gdzie wiara stanęła na obszarze jej nauki i coś musiało polec. Do katolika można niektóre rzeczy tysiąc razy gadać, a i tak ni razu nie dotrze. Macie dokumentację z procesu beatyfikacyjnego Wojtyły, macie sprawdzony do spodu przez wieki regulamin odpustów, macie badanie naukowe sokólskiego cudu i ciągle macie wyłącznie wiarę, nic więcej. Nic mądrego, nic pewnego, nic wartościowego. Tylko upośledzenie swych umysłów. Macie też ciągle tony ciała swojego Boga - moglibyście je badać na okrągło by przekonać opornych (albo siebie, że jakiekolwiek Przeistoczenie zachodzi wyłącznie w waszych umysłach, a nie w waflekach), a czepiacie się metafor byle coś mieć w garści. Widać resztki waszego rozumu protestują przeciw całkowitemu upodleniu, zlitujcie się nad nimi! Przecie gdyby Bóg chciał zrobić cud w szafce biskupa to by go tam zrobił od razu, nie? A jak go zrobił na podłodze to co szkodzi go zbadać wszechstronnie przez niezależne ośrodki, a najlepiej przez kolegów Agnosiewicza, albo lepiej: Dawkinsa, Chomeiniego...? Nie chcecie nawrócenia biednych miliardów owieczek? Jaką przyjemność czerpiecie z takiego fałszu?
11 lutego 2012, 10:00
Astro sie uczy i pamięta Astro uważa, że uczy się najlepiej i wszystko pamięta najlepiej, tylko w wypowiedziach z tym kiepsko :) tylko astro nie odpowiada za rojenia w chorym umyśle lexa Jednak astro się nie uczy i wciąż, jak to ładnie nazwał wyzwiskami "prowokuje do myślenia" ;) komentarz głupiego wyskoku pewnej pani uznał za stosowanie wiary jako kryterium oceny naukowca A Jastrow. A schizofrenia wierzących naukowców postulowana przez astro :) Astro jednak nie pamięta. Za to jest przekonany o swojej wszechwiedzy :) Lex jest tu nienawistnym fideista, anie naukowcemAstro z pewnością się nie uczy, nie rozumie, że 1. nikt go tutaj nie nienawidzi, bo i za co 2. "nienawistny fiedeista" to taki bełkocik z którego można się co najwyżej nieźle pośmiać :)))) nie wstydzi się robić z siebie idiotę byle ochronić wiarę. Cóż, tak to działa.Astro wciąż nie załapał, że to on jest obiektem kpin, albo załapał i próbuje odwrócić kota ogonem, jak to astro ;)
11 lutego 2012, 10:00
Świat naukowy wypracował sobie procedury oceniania naukowców tak za całokształt jak i pod kątem konkretnej pracyAstro o tym wie najlepiej ;P nigdzie tam jako kryterium oceny nie ma jak i po co być stosowana wiaraNo nie ma, to tylko teza astro, która tu została kilka razy powtórzona, a teraz astro powoli zaczyna się wypierać, że cokolwiek powiedział ;) i nikt niczego takiego nie postuluje.Poza astro: tomek: fizycy wspinaja sie na szczyt wiedzy tylko po to zeby dowiedziec sie tylko ze teologowie siedza na nim od dawna, napisal to chyba fizyk czy chyba astronom lex: Robert Jastrow. Kosmolog, fizyk i astronom astro: Nie fizyk, ani astronom, tomku, ale fideista czy filozof. Fizyk czy astronom nie opowiadają takich .... hmmm... astronomicznych bredni. astro: oszołomiony naukowiec przegrywa z wiarą w swym umyśle i plecie byle co, a to wyplecione byle co jest zwolnione z jakiejkolwiek obiektywnej weryfikacji. Tu przypomnę zasłyszane ciekawe sformułowanie: wierzący naukowiec jest jak świnka morska - ani świnka, ani morska astro: w jednym umyśle spokojnie mieści się Dr Jeckyll nauki i Mr Hyde wiary Skleroza nie boli :) Wiara jest zjawiskiem całkowicie indywidualnymAstro miesza całkiem sensowne wypowiedzi (ilu katolików tyle katolicyzmów na ten przykład)Z całkiem bezsensownymi wypowiedziami :) Katolicyzm to doktryna. Wiara to przyjęcie poglądu bez obiektywnego (tj. dostępnego wszystkim i w taki sam sposób) dowodu. Każdy ma inne przesłanki do przyjęcia wiary. Katolizyzm może być bez związku z indywidualną motywacją, ale może też mieć na nią wpływ. Wiara jest zjawiskiem całkowicie indywidualnym. Katolicyzm nie.
11 lutego 2012, 09:59
i jako że może obejmować najdziwaczniejsze obiekty jako niedookreślone zjawisko nie może stanowić kryterium oceny.Poza oceną wg astro, co zostało dość dobrze wykazane :))) Co innego kiedy, jak w przykładzie z SokółkiOcho! otumaniona fideistkaAstro znów ocenia naukowców wg kryterium wiary ;) wydaliTo chyba niezgodne z zasadami gramatyki? "Fideistka wydali"? Czyżby tam opinię wydał więcej, niż 1 naukowiec? ;))) kuriozalny bełkot ubierając go w pozory naukiOto ocena pracy naukowca wg astro, zgodnie z kryterium wiary ;) Ten bełkot od poczatku był obiektem krytyki i kpinGłównie kpin astro i jemu podobnych ;) pani profesor (ani ona sama) byli w stanie upodobnić go do wypowiedzi naukowcaAstro wciąż chyba nie rozumie, co to ocena :) Fachowiec bada coś za pomocą mikroskopów, stwierdza wiele (!) cech charakterystycznych dla tkanki mięśnia sercowego, stwierdza cechy charkterystyczne dla stanu agonalnego tego mięśnia (nie z uszkodzeniami po agonii, ale agonalnego - ruszał się jeszcze czy co?), a w werdykcie mowa o czymś co ewentualnie tylko przypomina to co się pani uroiło - bez naukowej sugestii/wzmianki co to by mogło w ogóle być by tak udatnie przypominać tak wiele (!) charakterystycznych , zidentyfikowanych ponad wszelką wątpliwość cechAstro nie zna stylu pisania opinii. Nigdy żadnej nie czytał ;) Opinię pisze się tak, żeby nikt się nie przyczepił :) Potem, w spornych przypadkach, i tak się czepiają, ale to już inna sprawa. Przy komentowaniu, opiniowaniu takiego dziwoląga nie da się pominąć upośledzenia umysłu delikwenta konkretną wiarąZnów ocena naukowca zgodnie z kryterium wiary ;)
11 lutego 2012, 09:58
Na marginesie dodam, że przypadek pani sokólskiejEeee? Jakiej pani? biskup zamyka cud przed światem i mówi : "Jeśli wyznajemy, że to ciało Chrystusa to cicho sza, nabożeństwo!"Dobrze mówi :) Badanie było, kto chce, niech wierzy, kto nie chce, niech wierzy, że to nieprawda. Astro wierzy, że to brednie, ale to mu nie wystarcza. Chce zmusić wszystkich do przyjęcia jego wiary. I obok milionów cudów, obok wspominanego tu regulaminu odpustówAstro nie umie dodawać, ale uparcie chce mówić o rachunku różniczkowym. Bo wie dobrze, że różniczka to wyniczek odejmowanka. na poparcie tych milionów "dowodów" tylko wiaręA astro na podważenie tych milionów dowodów ma tylko wiarę w coś przeciwnego :) Rozum śpi i budzą się upioryNo. Astro się obudził parę tygodni temu :P Wytwory Twojej debilnej twórczości beletrystycznejAstro znów "pobudza do myślenia" w zakresie naukowca paleontologa, który może sobie wierzyć, że skamielina, którą trzyma w ręku powstała wczorajAstro potrafi dobrze zdefiniować wczoraj. Nie ma jak astro :) lub kilka mld lat temuAstro znów nawraca. Skoro wierzy, że "rozmowa o Bogu nie ma sensu", no to jak Bóg mógł stworzyć czas inaczej, niż to sobie wyobraża astro. No ale astro chce "uzgodnienia względności czasu z innymi naukowcami" :))))))) Umrę przez astro na śmiech :)) a w ogóle to może być nie skamielina tylko na przykład dusza pod postacią kamieniaAlbo mózg astro :)) daruję Ci jużDzięki! Jeszcze przeżyję i będę mógł śmiać się dalej :)
WS
W S
11 lutego 2012, 09:14
@ lexAstro wciąż się nie uczy i wciąż nie pamięta produktów swojego mózgu ;)Astro sie uczy i pamięta, tylko astro nie odpowiada za rojenia w chorym umyśle lexa, który komentarz głupiego wyskoku pewnej pani uznał za stosowanie wiary jako kryterium oceny naukowca. Lex jest tu nienawistnym fideista, anie naukowcem. Tu  naukowy umysł lexa, jego wiedza  sa wykorzystywane przez pasożyta jego umysłu do ochrony własnej: lex wysila cały swój intelekt, nie wstydzi się robić z siebie idiotę byle ochronić wiarę. Cóż, tak to działa. Świat naukowy wypracował sobie procedury oceniania naukowców tak za całokształt jak i pod kątem konkretnej pracy i nigdzie tam jako kryterium oceny nie ma jak i po co być stosowana wiara i nikt niczego takiego nie postuluje. Wiara jest zjawiskiem całkowicie indywidualnym (ilu katolików tyle katolicyzmów na ten przykład) i jako że może obejmować najdziwaczniejsze obiekty jako niedookreślone zjawisko nie może stanowić kryterium oceny. Co innego kiedy, jak w przykładzie z Sokółki, otumaniona fideistka wydali z siebie kuriozalny bełkot ubierając go w pozory nauki. Ten bełkot od poczatku był obiektem krytyki i kpin, i jakoś nie widać by hagiografowie pani profesor (ani ona sama) byli w stanie upodobnić go do wypowiedzi naukowca. Fachowiec bada coś za pomocą mikroskopów, stwierdza wiele (!) cech charakterystycznych dla tkanki mięśnia sercowego, stwierdza cechy charkterystyczne dla stanu agonalnego tego mięśnia (nie z uszkodzeniami po agonii, ale agonalnego - ruszał się jeszcze czy co?), a w werdykcie mowa o czymś co ewentualnie tylko przypomina to co się pani uroiło - bez naukowej sugestii/wzmianki co to by mogło w ogóle być by tak udatnie przypominać tak wiele (!) charakterystycznych , zidentyfikowanych ponad wszelką wątpliwość cech. Przy komentowaniu, opiniowaniu takiego dziwoląga nie da się pominąć upośledzenia umysłu delikwenta konkretną wiarą. Na marginesie dodam, że przypadek pani sokólskiej świetnie wpisuje się w schemat fałszu , o jakim wielokroć w tym wątku wspominałem. Religijne uniesienie oszołoma wystarcza za wszystko, biskup zamyka cud przed światem i mówi : "Jeśli wyznajemy, że to ciało Chrystusa to cicho sza, nabożeństwo!" I obok milionów cudów, obok wspominanego tu regulaminu odpustów, oprócz wspominanych tu "niezbitych dowodów zbadanych" w procesie beatyfikacyjnym Wojtyły macie tkankę serca wstanie agonalnym i na poparcie tych milionów "dowodów" tylko wiarę. A jeśli wyznajecie - to przepadło! Rozum śpi i budzą się upiory. ............ Wytwory Twojej debilnej twórczości beletrystycznej w zakresie naukowca paleontologa, który może sobie wierzyć, że skamielina, którą trzyma w ręku powstała wczoraj, lub kilka mld lat temu (bez uzgodnienia względności czasu z innymi naukowcami) , a w ogóle to może być nie skamielina tylko na przykład dusza pod postacią kamienia i ciągle będzie naukowcem paleontologiem daruję Ci już. Dobre to jest dla stworzenia w gawiedzi pozorów naukowości ich upośledzenia, ale do niczego więcej.
10 lutego 2012, 10:19
2012-02-05 08:25:03 astro:jak badanie cudu z Sokółki - oszołomiony naukowiec przegrywa z wiarą w swym umyśle i plecie byle co, a to wyplecione byle co jest zwolnione z jakiejkolwiek obiektywnej weryfikacji. Tu przypomnę zasłyszane ciekawe sformułowanie: wierzący naukowiec jest jak świnka morska - ani świnka, ani morska lex:Ciekawe jest kryterium oceny naukowca stosowane przez takich, jak astro: otóż jest to wiara. astro:ograniczony cham nawet nie pomyśli, żeby udowodnić swoje kolejne oszczerstwo lex:cytat z astro o świnkach astro:Lex naukowiec wstydziłby się na podstawie opisu pewnego kuriozalnego wyskoku wysnuwać oskarżenia o "wierze jako kryterium oceny naukowca". Lex fideista każde, nawet najgłupsze skojarzenie uzna za pożyteczne do plucia tomek:fizycy wspinaja sie na szczyt wiedzy tylko po to zeby dowiedziec sie tylko ze teologowie siedza na nim od dawna, napisal to chyba fizyk czy chyba astronom lex:Robert Jastrow. Kosmolog, fizyk i astronom, przewodniczący NASA’s Lunar Exploration Committee astro:Nie fizyk, ani astronom, tomku, ale fideista czy filozof. Fizyk czy astronom nie opowiadają takich .... hmmm... astronomicznych bredni. Astro wciąż się nie uczy i wciąż nie pamięta produktów swojego mózgu ;) A nazbyt liczne wielokropki świadczą o nadmiernie egzaltowanej osobowości, nie znoszącej braku zainteresowania ;) astro:Ja nazywam ateizm ateizmem [...] Heller jako autor kilku z moich lektur był jednym z moich wielu nauczycieli pomagajacych mi iść za ideami oświecenia Widział okładkę :) Nie zna argumentów Hellera dotyczących modelowania wszechświata (m.in. "Początek jest wszędzie", "Wobec wszechświata" i inne), jak również omija je starannie, gdy ktoś je podniesie :) Co za gość :))))
10 lutego 2012, 10:14
TheOna:A to, że można dostać w zamian tylko kpinę i odnoszenie się jak do bandy nawiedzonych idiotów? astro:Hmmm.... gdyby normalne słowa do was docierały.... Znowu egzaltacja. Astro wciąż nie dostrzega sprzeczności w swoich "tezach" :) Niesie nam kaganek oświecenia światłem astro :))) astro:Tyle że to ciągle tylko wasza wiara, nic więcej. Upośledzenie umysłu wiodące was do najdzikszych urojeń bez oglądania się na rzeczywistość i urojenia innych. Aby pomóc wam uwolnić się od tego upośledzenia (a przynajmniej od najbardziej uciążliwych społecznie fragmentów) próbuję prowokować was do myślenia Po prostu mesjasz myślenia w stylu astro. Innymi słowy, powtarzania dogmatów astro: "dyskusja o Bogu nie ma sensu", "Bóg to wytwór waszej wyobraźni", astro jest oczywiście w stanie udowodnić te swoje twierdzenia, czego wielokrotnie tu dowiódł :)))) Wciąż nie rozumie, że tezy nieudowadnialne są wierzeniami, a ponieważ jego tezy są również subiektywnie nieudowadnialne, są słabsze, niż nasza wiara ;) Ostatecznie każdy z nas może iść do Lourdes, Fatimy, dyskutować z mistykami, studiować Pismo Święte, objawienia, czy też w ostateczności udać się do pogardzanej przez astro Sokółki, no albo robić coś innego, co tam sobie uważa, w celu umocnienia swojej wiary, w tym również czytać Hellera. Co w zasadzie jest wyczuwalne "na chłopski rozum", również dla człowieka nie operującego pojęciami obiektywne-subiektywne, hipoteza-dowód, no ale nie dla astro ;) astro jest ponad dowody, jego hipotezy nie potrzebują dowodów ;) Czyli to dogmaty, co jest podwójnie śmieszne, bo 1. w te dogmaty wierzy tylko astro 2. astro tego nigdy nie uzna :)
O
opal
10 lutego 2012, 09:01
 KOCHAM CIĘ KOŚCIELE - MATKO MOJA!!! i wierzę, że jeden akt czystej miłości jest wiecej wart niż wszystkie dzieła razem wzięte...
O
opal
10 lutego 2012, 08:59
ciąg dalszy: I MAM NADZIEJĘ : W BOGU OJCU, W JEZUSIE CHRYSTUSIE, W DUCHU ŚWIETYM I W KOŚCIELE ŚWIĘTYM!!! KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY..."Nie sposób go zgłębić, można co najwyżej dotknąć wielkiego strumienia dwudziestu wieków. Wytrysnął KOŚCIÓŁ z przebitego boku Chrystusa na Kalwarii, zahartował się w Ogniu Zesłania Ducha Świętego, sunie niepowstrzymanie przed siebie jak rzeka i ogień. Porywa w biegu każdego we właściwym dla niego czasie, by wytoczyć nowe fontanny wody żywej i zapalić nowy płomień" (Kard.Henri de Lubac,JEZUITA "Medytacje o Kościele" - gorąco polecam, zwłaszcza teraz, gdy hasłem roku są słowa " KOŚCIÓŁ NASZYM DOMEM" Bo "wody wielkie nia zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki!!!"(Pnp) - dodajmy -prawdziwej miłości, ot choćby takiej jak ta :<a href="http://www.youtube.com/user/MrRYSIA?feature=BF#p/a/u/1/IXt2dBy_vVw">www.youtube.com/user/MrRYSIA</a>. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów z Autorem tekstu "Skąd ta fascynacja Jezusem?"na czele! I ze Świetym Pawłem zachęcam: RADUJMY SIĘ ZAWSZE W PANU, JESZCZE RAZ POWTARZAM RADUJMY SIĘ! PAN JEST BLISKO!!!                                                    
O
opal
10 lutego 2012, 08:58
ciąg dalszy: I MAM NADZIEJĘ : W BOGU OJCU, W JEZUSIE CHRYSTUSIE, W DUCHU ŚWIETYM I W KOŚCIELE ŚWIĘTYM!!! KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY..."Nie sposób go zgłębić, można co najwyżej dotknąć wielkiego strumienia dwudziestu wieków. Wytrysnął KOŚCIÓŁ z przebitego boku Chrystusa na Kalwarii, zahartował się w Ogniu Zesłania Ducha Świętego, sunie niepowstrzymanie przed siebie jak rzeka i ogień. Porywa w biegu każdego we właściwym dla niego czasie, by wytoczyć nowe fontanny wody żywej i zapalić nowy płomień" (Kard.Henri de Lubac,JEZUITA "Medytacje o Kościele" - gorąco polecam, zwłaszcza teraz, gdy hasłem roku są słowa " KOŚCIÓŁ NASZYM DOMEM" Bo "wody wielkie nia zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki!!!"(Pnp) - dodajmy -prawdziwej miłości, ot choćby takiej jak ta :<a href="http://www.youtube.com/user/MrRYSIA?feature=BF#p/a/u/1/IXt2dBy_vVw">www.youtube.com/user/MrRYSIA</a>. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów z Autorem tekstu "Skąd ta fascynacja Jezusem?"na czele! I ze Świetym Pawłem zachęcam: RADUJMY SIĘ ZAWSZE W PANU, JESZCZE RAZ POWTARZAM RADUJMY SIĘ! PAN JEST BLISKO!!!  
O
opal
10 lutego 2012, 08:47
a ja..., cóż...,sercem rozradowanym w Bogu wołam:  WIERZĘ w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego; który się począł z Ducha Świętego;  narodził się z Maryi Dziewicy; umęczon pod pontskim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion;  zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał; wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego; stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Wierzę w Ducha Świętego; święty Kościół powszechny, Świętych obcowanie; grzechów odpuszczenie; ciała zmartwychwstanie; żywot wieczny. Amen !!! I KOCHAM, KOCHAM Boga Ojca wszechmogącego... KOCHAM...Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi. I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego; który się począł z Ducha Świętego; narodził się z Maryi Panny; umęczon pod pontskim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion; zstąpił do piekłów, trzeciego dnia zmartwychwstał; wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego; stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. KOCHAM...Ducha Świętego; święty Kościół powszechny, Świętych obcowanie;  grzechów odpuszczenie ciała zmartwychwstanie;  żywot wieczny.AMEN!!!
WS
W S
10 lutego 2012, 07:58
@ okrążając_lisPrzeklejone z innego wątku na DEON. Po co? -By "LISA" i "psa ogrodnika" okrążyć skuteczniej. Także na przyszłość:Człowiek rozumny znalazłby w każdym wątku jakis temat do podważenia zdania oponenta. Ja znajduję, zawsze rozmawiam konkretnie na miejscowy temat i nie potrzebuję jak katolickie trolle wklejać uniwersalnego zestawu plwocin i głupoty w wielu wątkach. Ale że teraz nie nie wiem kiedy czy dojdę do pierwotnego miejsca tej wklejki odniosę się do fragmentu: Przyjmij do wiadomości że jako chrześcijanie jesteśmy "Znakiem Sprzeciwu", który dziedziczymy bezpośrednio od Jezusa Chrystusa.Ja to wiem, lisie i dlatego tak mi was szkoda. Wiem, że jesteście Żywym Ciałem Chrystusa, Przedmurzem Chrześcijaństwa itp. Wiem, że inni są Wojownikami Allaha, jeszcze inni idą w orszakach innych Bogów. Tyle że to ciągle tylko wasza wiara, nic więcej. Upośledzenie umysłu wiodące was do najdzikszych urojeń bez oglądania się na rzeczywistość i urojenia innych. Aby pomóc wam uwolnić się od tego upośledzenia (a przynajmniej od najbardziej uciążliwych społecznie fragmentów) próbuję prowokować was do myślenia.
WS
W S
10 lutego 2012, 07:46
@ theONATak po poczytaniu wpisów astrosaurusa dochodzę do wniosku, że to po prostu biedny, zacietrzewiony wojujący ateista.Oczywiście nie ma mowy o poczytaniu ze zrozumieniem i jak każzdy emocjonalnie nastawiony fideista te podlane katolicką żółcią emocje nazywasz nierozumnie wnioskami. Taki z tej grupy ateistów, którzy z ateizmu zrobili religię, chociaż nazywają ją oświeceniem, na które - sądząc ze sposobu wypowiadania się - przypisują sobie wyłączność.Oczywiście jak każdy katolicki pyszałek nie potrafisz wskazać gdzie ja nazywam ateizm oświeceniem i w dodatku przypisuję sobie wyłączność. Twoje opluskwianie mnie jest tego samego rodzaju co Twoj Bóg - to wytwór Twojej chorej wyobraźni. Ja nazywam ateizm ateizmem, a choćby ks. Heller jako autor kilku z moich lektur był jednym z moich wielu nauczycieli pomagajacych mi iść za ideami oświecenia. OK słusznie przypomina, że należy mu się ze strony wierzących otwartość i pokazywanie, o co chodzi.Aha, super! I co mi pokażesz prócz pogardy, nienawiści i zmyślania "moich" pogladów? A to, że można dostać w zamian tylko kpinę i odnoszenie się jak do bandy nawiedzonych idiotów?Hmmm.... gdyby normalne słowa do was docierały.... Nic nowego, tak było, jest i jeszcze będzie. Będzie? Czyli nic nowego nie pokażesz... tak się zastanawiam, w którym miejscu pomyliła Ci się góra z dołem, że aż zacząłeś z pianą na ustach zarzucać warcholstwo Twoim rozmówcom, ziejąc swoją oświeconą żółcią?Tak się zastanawiam jak homo sapiens, nawet otumaniony wiarą może nie zauważać wypowiedzi, którą niby komentuje. Jest tam mowa o krzyżach w gmachach państwowych. Facet co nocą, po bandycku zawiesza swój znak wojenny w najważniejszej sali państwa - tam gdzie powstaje jego prawo - to jest właśnie katolicki warchoł, nic innego. A to tylko przykład. Z ostatniego Twojego posta będącego schematycznym wykwitem katolickiego bełkotu pełnego emocji i insynuacji wybiorę jeden fragment:Trzeba fanatyzmu na poziomie tego od czasu do czasu pojawiającego się w każdej religii i zżerającego ją jak rak, żeby z uporem godnym lepszej sprawy znać na wyrywki dokumenty papieży (a przynajmniej jednego z nich) po to tylko, by następnie usilować robić z tego argumenty w "rozmowach" z np.katolikamiJesteś fałszywa pisząc o usiłowaniu, bo ja formułuję zarzut i jestem gotów go obronić w dyskusji. Tylko że po waszej stronie chętnych i zdolnych do dyskusji nie ma. Tak na przykład Tobie nie przeszkadza, że Twoi współwyznawcy nie czytają dokumentów swojego Kościoła; nie słuchają co plotą ich papieże, ale uważają, że te dokumenty i to paplanie w pełni uzasadnia raka ich umysłów. Tobie nie przeszkadza, że nie masz pojęcia co Wojtyła naskrobał w ogóle w swoim bezrozumnym gniocie o wierze i rozumie. A tym bardziej co mądrego tam umieścił. Tobie wystarczy, że to jest Twój bożek i już sama Twoja bezrozumna wiara (a innej nie ma) wystarcza Ci za uznanie mojej wypowiedzi za bezwartościowe "usiłowanie". Czego nie dotknąć w Twojej religii wszystko cuchnie fałszem i intelektualna pustką.
WS
W S
10 lutego 2012, 07:29
@ tomek"Umiłowani, niech to jedno nie będzie dla was tajne, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień "-to wiadomo od 2000 lat zanim poznalismy naukowo teorie wzglednosci czasuBiblia jest pełna różności. Jedne traktujecie ze śmiertelną powagą jako precyzyjne Słowo Boże, inne - jako alegorie dla starożytnych bęcwałów, albo efekt głupoty pisarzy co byli tylko "natchnieni" - taki wytrych co nic nie znaczy, a ułatwia wam manipulację. nauka to nauka ale gdzies bylo o tym ze fizycy wspinaja sie na szczyt wiedzy tylko po to zeby dowiedziec sie tylko ze teologowie siedza na nim od dawna, napisal to chyba fizyk czy chyba astronom[/qute]Nie fizyk, ani astronom, tomku, ale fideista czy filozof. Fizyk czy astronom nie opowiadają takich .... hmmm... astronomicznych bredni. Zresztą takie filozoficzne uwagi w wykonaniu alter ego naukowca (raczej deistyczne, niż fideistyczne) nie legitymizują katolickich bajęd. Bóg Jastrowa i Bóg Rydzyka to zupełnie różne twory. I to akurat Rydzyk i Rydzykopodobni ze swoim Bogiem jesteście upierdliwi i niebezpieczni.
O
okrążając_lis
9 lutego 2012, 16:26
Przeklejone z innego wątku na DEON. Po co? -By "LISA" i "psa ogrodnika" okrążyć skuteczniej. Także na przyszłość: ~<jerzy> do Astrotaurusa - jeśli tak nie lubisz chrześcijan, gardzisz nimi i może nawet nienawidzisz to po co logujesz się na portalu chrzescijanskim...?? Po co czytasz i komentujesz takie artykuły?? Przecież są fora, na których możesz pluć do woli i jeszcze Ci klaskać bedą...także po co tu jesteś??? Słusznie. Póki co, niezależnie od poglądów/upodobań; powietrze kórym oddychamy jest dla nas wszystkich, świeci na nas to samo słońce, korzystamy z dobrodziejstw tej samej natury i "dóbr" cywilizacji, wreszcie, żyjemy w tym samym kraju w którym każdy z nas ma "jakieś" korzenie - stąd nasza tożsamość. Wobec tego nie wiem skad jesteś, kto cię tu przysłał i po co? Odnoszę wrażenie że albo u ciebie w domu nie "wszyscy zdrowi", albo za mało masz miejsca (dusisz się z braku wystarczającej ilości powietrza), co jest bezpośrednią przyczyną "nietrzeżwego" myślenia, jesteś chory ("nierównozważony"? to się lecz), czy "pies ogrodnika"? Nikt ci nie przeszkadza wyznawać i żyć wg. twoich upodobań, więc pozwól innym żyć wg. wyznawanych przez nich wartości i decydować o ich losie. Przyjmij do wiadomości że jako chrześcijanie jesteśmy "Znakiem Sprzeciwu", który dziedziczymy bezpośrednio od Jezusa Chrystusa. Stąd wynika że jeżeli drażni cię wszystko co chrześcijańskie - to ty masz problem z samym sobą, a nas Katolików utwierdza w przekonaniu, że idziemy Właściwą Drogą i w Dobrym Kierunku.
9 lutego 2012, 12:55
I jeszcze na podsumowanie: Myślę, że w swym "racjonalnym" :) pojmowaniu rzeczywistości tak bardzo się zagalopowali, że nie zauważyli jak stali się wyznawcami religii zwanej ateizmem.Nie myślisz, tylko powtarzasz głupoty jak katarynka. Macie mściwą satysfakcję kiedy przylepicie łatkę swojej przypadłości oponentom i ciągle próbujecie z katolicka mił0oscia bliźniego wyzywać ateistów od wierzących. Znam całkiem sporo ateistów i właśnie poziom zacietrzewienia, chorej wściekłości jest dowodem na to, że wśród ateistów, normalnych, mających określone poglądy i brak wyznania ludzi jest grupa ateistów wojujących, dla których ateizm stał się wartością naczelną przekształcając się w religię. Odwracanie kota ogonem, co zywkle robisz w swoich wpisach i brzęczenie, że obrzucamy Ciebie i Tobie podobych obelgami nazywając was wierzącymi, niczego nie zmieni, bo pretensje możesz mieć tylko do siebie. Trzeba fanatyzmu na poziomie tego od czasu do czasu pojawiającego się w każdej religii i zżerającego ją jak rak, żeby z uporem godnym lepszej sprawy znać na wyrywki dokumenty papieży (a przynajmniej jednego z nich) po to tylko, by następnie usilować robić z tego argumenty w "rozmowach" z np.katolikami. Bez tego jedynym uzasadnieniem również Twojej arcyoświeceniowej działalności na nie tylko tym forum internetowym, w której za cel stawiasz sobie wykazanie wierzącym, że są tępym motłochem, któremu niesiesz kaganek oświaty, byłby dobrze płatny etat. Gdyby istniały fora wyznawców Manitu, podziel się, bo kto jak kto, ale Ty z pewnością wiedziałbyś o ich istnieniu. Aż dziw, że pod wpływem Twojej mundrościowej postawy istoty wszechwiedzącej jakiś ateista nie zrzucił okowów takiego oświecenia i nie odnalazł Boga. Chociaż - kto wie? Niech Ci Bóg błogosławi, chociaż dla Ciebie to z pewnością obelga i nawiedzony, kłamliwy trik.
9 lutego 2012, 12:50
I jeszcze ździebko astrosaurusa. @ KatolZastanawiająca jest jedna rzecz - czego szukają na takich portalach i forach osoby o światopoglądzie astrotaurusa ???Ratunku od warcholstwa wierzących. Czytając komentarze można wywnioskować, że ich celem nie jest rzeczowa dyskusja z zachowaniem zasad poszanowania poglądów oponentów. Nie wywnioskować tylko powtarzać głupoty jak katarynka. Gdyby wnioskowanie nie było wierzącym obce nie kręcilibyście się wokół tych samych nierozumnych paszkwili. Panoszycie się wszędzie, warcholicie do upadu, uświniliściew wszystkie wspólne gmachy państwowe znakami swojej nienawisci - w jakimś warcholskim umyśle powstała myśl o poprzedzającej ekspansję, rzeczowej dyskusji?! Tak się zastanawiam, w którym miejscu pomyliła Ci się góra z dołem, że aż zacząłeś z pianą na ustach zarzucać warcholstwo Twoim rozmówcom, ziejąc swoją oświeconą żółcią?
9 lutego 2012, 12:34
No zawsze warto, a nawet trzeba się modlić za osoby jednak nie znajdujące pokoju z powodu ...Chrystusa. Jasne! A inni będą się modlić o to samo z Allahem. A inni z Manitu... A ja patrzę na was jak każdy bezrozumnie modli się do swojego bóstwa nie zauważając innych modlących do innych bóstw. I wszyscyście jednako śmieszni i straszni. A mnie osobiście nie niepokoi żaden Bóg czy Diabeł. To wierzący są niebezpieczni i upierdliwi. Ale przecież niejeden doświadczył łaski wiary, nawrócenia.A ilu doświadczyło i doświadcza zerwania okowów wiary?! Nie tacy nawracali się w obliczu bliskiej śmierci.Nie każdy jest bojący na tyle, żeby rozum stracić. To przysłużmy się "astrotaurusowi". Najszczerzej.Ano, módlcie się, módlcie. Taka wasza bezrozumna dola. Tak po poczytaniu wpisów astrosaurusa dochodzę do wniosku, że to po prostu biedny, zacietrzewiony wojujący ateista. Taki z tej grupy ateistów, którzy z ateizmu zrobili religię, chociaż nazywają ją oświeceniem, na które - sądząc ze sposobu wypowiadania się - przypisują sobie wyłączność. ~OK słusznie przypomina, że należy mu się ze strony wierzących otwartość i pokazywanie, o co chodzi. A to, że można dostać w zamian tylko kpinę i odnoszenie się jak do bandy nawiedzonych idiotów? Nic nowego, tak było, jest i jeszcze będzie.
9 lutego 2012, 12:09
@tomek [...]gdzies bylo o tym ze fizycy wspinaja sie na szczyt wiedzy tylko po to zeby dowiedziec sie tylko ze teologowie siedza na nim od dawna, napisal to chyba fizyk czy chyba astronom[...] Robert Jastrow. Kosmolog, fizyk i astronom, przewodniczący NASA’s Lunar Exploration Committee, który nadzorował program Apollo od strony naukowej. Cytat brzmi: "For the scientist who has lived by his faith in the power of reason, the story ends like a bad dream. He has scaled the mountain of ignorance; he is about to conquer the highest peak; as he pulls himself over the final rock, he is greeted by a band of theologians who have been sitting there for centuries." - "dla naukowca, który żył wiarą w potęgę rozumu, historia kończy się jak zły sen. Zniweczył górę niewiedzy, ma już zdobyć najwyższy szczyt, podciąga się na ostatnią skałę i tam pozdrawiają go teolodzy, którzy siedzą tu od stuleci" :)
T
tomek
9 lutego 2012, 11:57
"Umiłowani, niech to jedno nie będzie dla was tajne, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień "-to wiadomo od 2000 lat zanim poznalismy naukowo teorie wzglednosci czasu . nauka to nauka ale gdzies bylo o tym ze fizycy wspinaja sie na szczyt wiedzy tylko po to zeby dowiedziec sie tylko ze teologowie siedza na nim od dawna, napisal to chyba fizyk czy chyba astronom olac astro
9 lutego 2012, 11:37
Lex naukowiec wstydziłby się na podstawie opisu pewnego kuriozalnego wyskoku wysnuwać oskarżenia o "wierze jako kryterium oceny naukowca". Astro próbuje usprawiedliwić swoją głupotę przed sobą samym ;) Lex fideista każde, nawet najgłupsze skojarzenie uzna za pożyteczne do plucia. Astro ma też skrzywienie w kierunku śliny ;) Ależ, ależ, luzik! I tak się dzieje, że na potrzeby swojej grupy "obserwatorów" 14 mld lat skraca się do 6 dni, a jak brakuje wyników obserwacji dla potwierdzenia bajęd to się wymyśla nieobserwowalny Pozaczas itp. I powstaje wtedy Nauka Kościoła. Tyle że takie naciągane brednie to ciągle tylko Prawdy Wiary, a nie prawda. Astro odrzuca stwierdzenie, że czas jest względny, jak również, że jeśli Bóg jest wszechmogący (to astro w ogóle odrzuca, bo wierzy, że dyskusja o Bogu nie ma w ogóle sensu), to mógł 10 000 lat temu (ciekawe, że astro wpisuje Boga stwarzającego czas w ramy czasu, które ten powołał do istnienia i nie widzi sprzeczności) stworzyć świat mający 14 mld lat :) Astro wie, że tak nie było. Astro jest ponad ten świat i ponad jego zasady :)))
O
OK
9 lutego 2012, 11:15
Dziekuję za Romantyczność... A ja trafiam na jeszcze inny wiersz R.M.Rilkego. Wydaje mi się, że największemu gigantowi XXI wieku - gdyby takowy (gigant) pojawił się na Deonie czy innym poratalu - może pomóc nazwać swój problem... Ale trzeba go (wiersz) parę razy przeczytać. Giganci chwycą go w lot, a może nie... „To było w czasach Michała Anioła, o których czytałem w obcych księgach. To był ów mąż, który, przerastając miarę, gigantycznie wielki, zapomniał o Bezmiarze. To był ów człowiek, który zawsze wraca, gdy jakiś wiek raz jeszcze swoją wartość, zmierzając ku końcowi, skupia. Wówczas on jeden, dźwignąwszy jej ciężar, strąca ją w otchłań swej piersi. Inni przed nim mieli radość i cierpienie, on odczuwa już tylko materię życia i że wszystko obejmuje niby rzecz – i tylko Bóg nad jego wolą trwa rozlegle: więc kocha go swą wzniosłą nienawiścią za tę nieosiągalność." (Rainer Maria Rilke)   
&-
"Romantyczność" -
9 lutego 2012, 09:41
... I ja to słyszę, i ja tak wierzę, Płaczę i mówię pacierze. "Słuchaj, dzieweczko!" - krzyknie śród zgiełku Starzec, i na lud zawoła: "Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła. :) Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W głupstwa wywarzone kuźni. Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi bluźni". "Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie - A gawiedź wierzy głęboko; Czucie i wiara silniej mówi do mnie Niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce. Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!"
WS
W S
9 lutego 2012, 09:15
@ OK A Ty jak zwykle gadasz wyłącznie swoimi skojarzeniami i emocjami do swoich skojarzeń emocji. I już się pewnie nie nauczysz inaczej. Ale co tam, nie Ty jeden! Masz cytat za cytat:Trzy dni, trzy noce wędrowała Marysia do królowej Tatry. Pierwszego dnia wiodły ją pola i łąki przez kraj szeroko oczom i sercu otwarty, cały w zbożach, w trawach, w woni kwiecia stojący. Cały ten dzień szum kłosów słychać było; szmer traw i szeptanie kwiatów: – Sierota... sierota... sierota... I rozstępowały się przed nią zboża w obie strony, jakoby je rozdzieliły wielkie skrzydła wiatru, a Marysia szła w ten las srebrzysty, modrząc się wskroś kłosów niebieską spódniczyną swoją jako bławat polny. Szła wyciągając ręce przed siebie i szepcząc: – Prowadź mnie, prowadź, pole, do królowej Tatry! I prowadziło.
WS
W S
9 lutego 2012, 09:14
@ lex2012-02-05 08:25:03 astro:Lex naukowiec wstydziłby się na podstawie opisu pewnego kuriozalnego wyskoku wysnuwać oskarżenia o "wierze jako kryterium oceny naukowca". Lex fideista każde, nawet najgłupsze skojarzenie uzna za pożyteczne do plucia. I jescze jedyny fragment mający pozory punktu merytorycznego zaczepienia z całego potoku lexowego pajacowania:Bo zgodnie z teorią astro, czas jaki mija między dwoma zdarzeniami jest jednoznacznie określony i nie zależy od obserwatora ;)))Ależ, ależ, luzik! I tak się dzieje, że na potrzeby swojej grupy "obserwatorów" 14 mld lat skraca się do 6 dni, a jak brakuje wyników obserwacji dla potwierdzenia bajęd to się wymyśla nieobserwowalny Pozaczas itp. I powstaje wtedy Nauka Kościoła. Tyle że takie naciągane brednie to ciągle tylko Prawdy Wiary, a nie prawda.
O
OK
8 lutego 2012, 21:32
Myślę, że wszystkim nam dobrze zrobi taki poetycki "oddech". Od lat znam ten wiersz i od czasu do czasu do niego powracam. Jego autorem jest Rainer Maria Rilke: Bóg do każdego mówi raz, nim go stworzy, potem w milczeniu razem opuszczają noc, lecz słowa, nim się każdy zacznie, te chmurne słowa brzmią: Przez swoje myśli słany idź aż na brzeg tęsknienia; odziej mnie. Spoza rzeczy rośnij pożarem, by cienie jego rozpięte zawsze mnie całkiem okryły. Niech ci się wszystko przydarzy: piękno i przerażenie. Trzeba tylko zawsze kroczyć: żadne uczucie nie jest zbyt odległe. Nie dopuść do naszej rozłąki. Bliski jest kraj, który nazywają życiem. Poznasz go po jego powadze. Podaj mi dłoń."
8 lutego 2012, 14:11
nawet nie pomyśli, żeby udowodnić swoje kolejne oszczerstwo. A. Ciekawy przypadek. Myśli, że pamięta wszystko, a kolejny raz dowodzi, że nie pamięta produktów własnego mózgu :) 2012-02-05 08:25:03 astro: Wypisz-wymaluj jak badanie cudu z Sokółki - oszołomiony naukowiec przegrywa z wiarą w swym umyśle i plecie byle co, a to wyplecione byle co jest zwolnione z jakiejkolwiek obiektywnej weryfikacji. Tu przypomnę zasłyszane ciekawe sformułowanie: wierzący naukowiec jest jak świnka morska - ani świnka, ani morska. Nieważne przecież co powiedział astro, Podpuszcza :) Bardzo ważne. B. ważne co się w chorym z nienawiści umyśle lexa urodziło dla oplucia oponenta. A :) A w jednym umyśle spokojnie mieści się Dr Jeckyll nauki i Mr Hyde wiary. C. Wierzenia astro. Astro wierzy, że wierzący naukowcy to nie tylko świnki morskie, ale i osoby cierpiące na dysocjacyjne zaburzenie tożsamości ;) No i Jekyll gwoli ścisłości. Tyle że obszar objęty wiarą nie może zahaczać o domenę naukową. I tyle. C. Also sprach Zaratustra (astrataurz). Für alle und keinen ;)) Np. kreacjonista wierzący, że świat powstał w akcie stworzenia niecałe 10 tys lat temu nie jest w stanie uprawiać choćby paleontologii. A. No pewnie. Bo zgodnie z teorią astro, czas jaki mija między dwoma zdarzeniami jest jednoznacznie określony i nie zależy od obserwatora ;))) Ale astro jest przecież racjonalny i naukowy :) Albo odrzuci naukę pod wpływem wiary, albo nauka wyprze wiarę z pewnych obiektów - tu niedawne stworzenie No albo przyjmie wiarę astro. C. Wierzenia astro. Wciąż nie dostrzega sprzeczności ;) Wyjątkowo specyficzna jednostka ;) Twoje debilne popisy Oczywiście A :) Hm. Przemilczał. Hmmmm. Astro-satanista ;) Buhahahahahahaha
8 lutego 2012, 14:10
Ano właśnie. Kiedy wynaturzona filozofia produkuje ograniczonych chamów operujących wyzwiskami i chaotycznym bełkotem, niezdolnych do rozumienia, ale przekonanych o swej nieomylności jest nieciekawie. A :)) Wyzwiska ;) Astro znowu naczytał się tego co nie dla niego pisane i produkuje losową odpowiedź bez związku i składu, której treści nie będzie pamiętał ;) Te ograniczone chamy A. Astro często leci seriami ;) zapominają nawet B. Autonobilitacja. Astro nie zapomina. O niczym.  o swoim haśle "Po owocach ich poznacie" i mówią " nie szkodzi, że my zgniłki, grzeszniki i pedofile, A ;) ale za to nasz wymyślony Bóg to ho, ho, ho! C. Bóg astro nie jest wymyślony. Bóg astro to astro. Bóg astro to ha, ha, ha :)))) I ten Bóg jest ich jedyną legitymacją do żądania podziwu, szacunku, pieniędzy; osobistych walorów już nie muszą posiadać do wynoszenia się nad innych.... B. Astro nie lubi, gdy ktoś próbuje się nad niego wynosić ;) Ma wszelkie osobiste walory i wszystkie możliwe legitymacje, a jeśli którejś nie ma, to jest ona niecywilizowana, tępa i niekonkretna. Ciekawe jest kryterium oceny naukowca stosowane przez takich, jak astro: otóż jest to wiara.Oczywiście ograniczony cham A ;)
WS
W S
8 lutego 2012, 12:43
@ lex"Poznacie ich po ich owocach". Jeśli produktem tej filozofii jest ograniczony cham, operujący wyzwiskami i chaotycznym bełkotem, niezdolny do zrozumienia, ale przekonany o swojej nieomylności i wyższości nieuk, to jest ona śmiechu warta :) Ano właśnie. Kiedy wynaturzona filozofia produkuje ograniczonych chamów operujących wyzwiskami i chaotycznym bełkotem, niezdolnych do rozumienia, ale przekonanych o swej nieomylności jest nieciekawie. Te ograniczone chamy zapominają nawet o swoim haśle "Po owocach ich poznacie" i mówią " nie szkodzi, że my zgniłki, grzeszniki i pedofile, ale za to nasz wymyślony Bóg to ho, ho, ho! I ten Bóg jest ich jedyną legitymacją do żądania podziwu, szacunku, pieniędzy; osobistych walorów już nie muszą posiadać do wynoszenia się nad innych.... Ciekawe jest kryterium oceny naukowca stosowane przez takich, jak astro: otóż jest to wiara.Oczywiście ograniczony cham nawet nie pomyśli, żeby udowodnić swoje kolejne oszczerstwo. Nieważne przecież co powiedział astro, ważne co się w chorym z nienawiści umyśle lexa urodziło dla oplucia oponenta. A w jednym umyśle spokojnie mieści się Dr Jeckyll nauki i Mr Hyde wiary. Tyle że obszar objęty wiarą nie może zahaczać o domenę naukową. I tyle. Np. kreacjonista wierzący, że świat powstał w akcie stworzenia niecałe 10 tys lat temu nie jest w stanie uprawiać choćby paleontologii. Albo odrzuci naukę pod wpływem wiary, albo nauka wyprze wiarę z pewnych obiektów - tu niedawne stworzenie. PS. Świnka morska to ja ;) Być może. Tyle że Twoje debilne popisy tutaj są aktywnością wierzącego, a nie naukowca.
8 lutego 2012, 12:10
@OK [...] ktoś i tak „zarzucił” mi „nieskończoną cierpliwość” To ja :) Wielki szacunek, proszę Ojca. To, co nieodmiennie zdumiewa w takich przypadkach, jak astro, to ich powoływanie się na "racjonalizm" i "naukowość", przy całkowitym ignorowaniu zasad racjonalizmu. A te są proste: logika, czystość (w tym uczciwość) myślenia, doświadczenie. Ciekawe jest kryterium oceny naukowca stosowane przez takich, jak astro: otóż jest to wiara. Z ust zajadłych ateistów słyszałem hasełko "wierzący naukowiec jest jak świnka morska". Elementarny problem polega na tym, że jeśli stosować to w praktyce, to na uczelniach pozostanie bardzo niewielu naukowców (i to nie tych wybitnych) i stada gryzoni ;) To jednak nie jest problem dla takich wszechwiedzących jednostek, jak astro. Skoro wszyscy są tu trollami, a jedyny mądry to astro... Przypomina się dowcip o blondynce, co jechała autostradą pod prąd ;) Niby z innej beczki: współczesny satanizm nie polega na smażeniu kotów. Według jego zasad, wyznawca satanizmu jest sobie bogiem. Najważniejszy jest on i jego potrzeby (z "Ja jestem centrum": "ja jestem Bogiem... jeśli miałby tobie ktoś pomóc, to tylko ty... żyjesz dla siebie... satanizm opiera się na racjonalizmie... poznawaj siebie, buduj na tej podstawie model rzeczywistości... bez sensu jest spowiadać się przed kimś, tłumaczyć... skoro odczuwasz potrzebę bycia pysznym to bądź", męcząca lektura). Wypowiedzi astro, także te z innych wątków, bardzo dobrze wpasowują się w taką filozofię życiową. Nic dziwnego, że wstydzi się przyznać do swojego światopoglądu. O ile zdaje sobie z tego sprawę. "Poznacie ich po ich owocach". Jeśli produktem tej filozofii jest ograniczony cham, operujący wyzwiskami i chaotycznym bełkotem, niezdolny do zrozumienia, ale przekonany o swojej nieomylności i wyższości nieuk, to jest ona śmiechu warta :) Czego (czyli radości i śmiechu) jak najwięcej wszystkim życzę. PS. Świnka morska to ja ;)
C
cytat_z_rozważania
8 lutego 2012, 11:15
Coś z rozważania - bo to o jego treść chodzi tu najbardziej: "Oby z całą wyrazistością dotarło do nas to, że Miłość Boga Ojca do Syna Przedwiecznego jest odwieczna i nieskończona, absolutnie wierna i uszczęśliwiająca. To dokładnie taką (wieloprzymiotnikową) Miłość - Jezus zaofiarowuje nam, mnie, każdemu i każdej! I prosi nas, byśmy zechcieli tę Miłość przyjąć, kontemplować i żyć z niej! A czyniąc to, usadawiamy się przy niewyczerpalnym Źródle wszelkiego Dobra. Gdy co dzień na nowo, po wielekroć, przyjmujemy Jezusową Miłość, to przeżywamy zdumienie, olśnienia i radość. Przepełnia nas poczucie nieutracalnej godności, nad którą nikt (z ludzi i żaden z demonów) nie ma władzy. Czerpiąc u Źródła, odnawiamy zasoby siły do życia; zyskujemy motywację do walki duchowej i życiowych zmagań. Doświadczamy przypływu energii, potrzebnej do podjęcia różnych życiowych zadań, które w końcu są wolą Boga wobec nas…"
WS
W S
8 lutego 2012, 01:03
@ OKOn tu nie jest dla szukania prawdyKomedyjne! Pokaż prawdę. Chamstwa, pychy, głupoty, beztreściowego bełkotu pokazaliście po uszy i już żadnej innej prawdy do pokazania chyba nie macie. A może tak się droczycie tylko...? On po prostu ma „misję” – jest tylko pytanie, czy to jego płatna robota dywersyjna, czy takie „bezinteresowne” (na bezrobociu i na wielu forach) wyżywanie się w wirtualu, by obkładać, poniżać, „brylować” (potrzeby psychiczne bywają różne). Pluj, pluj, Ty dobrze wiesz jaki to miód na serca katolików. A już Jezus katolik to musi Cię za to wprost uwielbiać, skoro nawet mnie kocha.
WS
W S
8 lutego 2012, 00:29
@ OKTo naprawdę nie jest dialog. Dobrze, że to dostrzegasz, niedobrze, że nie rozumiesz gdzie przyczyny gdzie skutki. Choć warto było (jak już pisałem) poznać, co potrafią ludzie, którym się wydaje, że negują Boga z powodów racjonalnych.Oczywiście jako rasowy katolik nie umiesz wyjaśnić na czym opierasz owo twierdzenie o wydawaniu się, ale Twojego tępego zadowolenia z siebie to nie zmąci nic a nic jak i dotychczas nic nie zmąciło. Czy w takim gronie (jaśnie oświeconych racjonalistów-tyranów) astro naprawdę czuje się dobrze (przy jego wrodzonej wrażliwości)?A jakie ma znaczenie rzeczywistość kiedy katolik czuje się dobrze z przypisaniem oponentowi swoich parszywych wyobrażeń bez poczucia odpowiedzialności za swoje słowa? Nie zdziwiłbym się (jeśli nie jest stowarzyszony z Racjonalistami), gdyby się okazało, że jest „przynależon” lub wynajęty przez ugrupowanie partyjne „od” różnych wygłupów (z ryjem świńskim etc).No bo jakże? Człowiek tak przyzwyczajony do opluwania oponentów nie zdziwi się ilością jadu w swoich posadzeniach! Jakie by idiotyczne nie były. Więc na koniec – jeszcze raz jeden ze znamiennie nie podjętych wątków: „(…)światło przyszło na świat, Więc na koniec - ten bełkot co następuje potem to niby miał być jeden ze znamiennie niepodjętych wątków?
O
OK
8 lutego 2012, 00:13
1.a - W zasadzie podzielam apel, by wypowiedzi astro pomijać. On tu nie jest dla szukania prawdy. Owszem, zawsze zachowam szczery szacunek dla osoby – bo też jest arcydziełem Stwórcy i ma wpisane w głębię swego osobowego istnienia zaproszenie do spełnienia w Bogu. Chrystus też go miłuje i ogarnia go swoją Miłością! I nikt tu z nas nikomu „łaski” nie robi. To Bóg tak stanowi o każdej osobie. To dla człowieka wierzącego jest jasne. Autentycznie wierzący w Chrystusa – za Jego przykładem i Jego mocą – dobrze życzyli nawet swoim prześladowcom (od kamienowane św. Szczepana poczynając, a na Janie Pawle II, przebaczającym Ali Agca „kończąc”). Proszę wybaczyć przywoływanie principiów, ale to konieczne, skoro decyduję się „poprzeć” apel o pomijanie wypowiedzi, jak ktoś określił kolegi astro. To zawsze jest jakieś fiasko, gdy trzeba stwierdzić, że rozmowa z kimś (takim) traci sens i że lepiej odejść, zachowując w sercu życzliwość dla osoby, a jednocześnie dystansując się od jego niecnej gry. On po prostu ma „misję” – jest tylko pytanie, czy to jego płatna robota dywersyjna, czy takie „bezinteresowne” (na bezrobociu i na wielu forach) wyżywanie się w wirtualu, by obkładać, poniżać, „brylować” (potrzeby psychiczne bywają różne). Jeśli z wyznawanego kultu rozumu wyrastają takie zachowania, taki język, taka kultura (i parę innych rzeczy nieestetycznych), to ja dziękuję! Nie dam już „pożywki” do odzywek (ktoś i tak „zarzucił” mi „nieskończoną cierpliwość”).
O
OK
8 lutego 2012, 00:10
1.b. – To naprawdę nie jest dialog. Choć warto było (jak już pisałem) poznać, co potrafią ludzie, którym się wydaje, że negują Boga z powodów racjonalnych. Powody są dużo bardziej „przyziemne”, ale i czasem w swej wymowie straszne… (Iluż to jeszcze nie tak dawno różnych lektorów, politruków pozorowało szczyty racjonalizmu, a powody bardzo często były bardzo przyziemne: „taka praca”, układ, naciski, chleb itp. ) Astro nie był w stanie zrozumieć, co mówię, gdy od „wyzwolonych radosnych przekonań (pseudo)racjonalnych robiłem „przeskok” do czynów takich „racjonalistów (i wyzwolonych od Boga) jak Hitler, Stalin, „różne Polpoty”… Czy w takim gronie (jaśnie oświeconych racjonalistów-tyranów) astro naprawdę czuje się dobrze (przy jego wrodzonej wrażliwości)? – Nie zdziwiłbym się (jeśli nie jest stowarzyszony z Racjonalistami), gdyby się okazało, że jest „przynależon” lub wynajęty przez ugrupowanie partyjne „od” różnych wygłupów (z ryjem świńskim etc).
O
OK
8 lutego 2012, 00:06
cz.2 Jeszcze raz trzeba stwierdzić – zachowując szacunek należny Osobie!, że (konsekwentnie narzucany czy prowokowany) poziom rozmowy, chwytów, epitetów itd. każe rzeczywiście powiedzieć: DOŚĆ! Więc na koniec – jeszcze raz jeden ze znamiennie nie podjętych wątków: „(…)światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu (J 3, 19-21). Nieco ryzykownie trawestując, Jezus mówi: „człowieku, nie bajaj, że rozum nie pozwala ci Boga poznać i uznać! (Najczęściej) masz problem z moralnością, z „uczynkami”. Boisz się światła, żeby…. (Mówię ogólnie, nie ad personam,bo Bóg jeden raczy wiedzieć,jak jest!). Św. Paweł stwierdza mocno, idąc po tej samej linii: „gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen.” (Rz 1, 18-25). Dalsze słowa Pawła też są bardzo aktualne.
WS
W S
7 lutego 2012, 23:43
T7HRRKtórych uciekinierze?Ech... Żadnych, oszczerco. Ile razy trzeba mówić do katolika, żeby raz dotarło?
7 lutego 2012, 16:23
Proponuję, jeśli dyskusja w tym wątku jeszcze będzie sie toczyć, pomijać w niej wypowiedzi kolegi Astro. JESTE ZA ! Za. Znudziło mi się komentowanie jego twórczości ;)
.
~~.~~
7 lutego 2012, 15:54
Proponuję, jeśli dyskusja w tym wątku jeszcze będzie sie toczyć, pomijać w niej wypowiedzi kolegi Astro. JESTE ZA !
K
katol
7 lutego 2012, 15:53
Proponuję, jeśli dyskusja w tym wątku jeszcze będzie sie toczyć, pomijać w niej wypowiedzi kolegi Astro. jestem za !
WS
W S
7 lutego 2012, 15:50
@Dla Astro rady{quote]Proponuję, jeśli dyskusja w tym wątku jeszcze będzie sie toczyć, pomijać w niej wypowiedzi kolegi Astro. Ale tu nie ma żadnej dyskusji ze wzgledu na wasze upośledzenie poznawcze. Caay czas pomijacie moje wypowiedzi i belkoczecie do swoich skojarzeń. Skup się może i spóbuj choć Ty jeden odnieść się do tego co ja mówię, że nie do tego co Ty myślisz, ze ja mówię. A to co mówię można poznać po tym, że jest to opatrzone takim ciągiem literek: "astrotaurus". A to co jest przeze mnie napisane można spróbować zrozumieć   ze słownikami i encyklopediami - próba zrozumienia wyłącznie za pomocą z katolickchi skojarzeń wiedzie na manowce. Spróbujesz?
WS
W S
7 lutego 2012, 15:43
@ Dla Astro rady Czyli kolejny troll. Ale jakbyś chciał mi realnie dokopać to przypominam coTwoim bełkoczącym współwiercom umyka: jeden argument! Wystarczy jeden argument, dobrze mierzony, uzasadniony i ateista/racjonalista leży! Nie bełkot kazań, nie stek emocjonalnych opinii opartych wyłącznie na tępym zadowoleniu z siebie, ale argument. Skonsultuj sie z proboszczem, pomódl się do Boga, albo nawet do samego Wojtyły i dawaj argument. Pluciem jadem wystawiasz cenzurkę sobie.
DA
Dla Astro rady
7 lutego 2012, 15:42
@lex Jak kiedyś znajdę czas to pozbieram jego wypowiedzi z innych forów i wkleję. Chociaż sens chyba żaden? No ale to tak aby zobrazować sylwetkę Astro innym, którzy chcieliby podjąć z nim dyskusję :) Kurde! On już chyba nawet nie sili się na pisanie tylko kopiuje i wkleja swoje wypowiedzi z innych wątków :) i wszędzie ten sam poziom kultury ... Proponuję, jeśli dyskusja w tym wątku jeszcze będzie sie toczyć, pomijać w niej wypowiedzi kolegi Astro.
7 lutego 2012, 15:41
"Żadnych nie wyjaśnisz" i ... żadnych nie wyjaśnisz.(...) Których uciekinierze?
WS
W S
7 lutego 2012, 15:36
@ T7HRRSilna argumentacja i jaka racjonalna :-)Ano silna i racjonalna. "Żadnych nie wyjaśnisz" i  ... żadnych nie wyjaśnisz. Proste zagadnienie, jednoelementowe i też do katolika nie dotrze. A jak już pojawiają się zagadnienia wieloaspektowe jak te poruszane w temacie to już się katolik zabełkocze do spodu
7 lutego 2012, 15:27
Dla Astro rady Potrafisz racjonalnie uzasadnić celowość stosowanych przez Ciebie określeń w cytowanych wypowiedziach?Oczywiście, że potrafię. [...] Czy prześledziłeś przebieg wydarzeń w tym wątku? Z tym materiałem dowodowym musisz się sam zapoznać. Ja mogę przedstawić tylko uzasadnienie. Uzasadnienie. Hihi. Wyjątek z wypowiedzi astro #1: "taplacie sie w bagienku swoich zabobonów, obrzedow, czarodziejskich obrazków", #2: "problem z wierzącymi, że z tępym zadowoleniem [...] każdy bezrozumnie modli się do swojego bóstwa [...] wierzący są niebezpieczni i upierdliwi [...] taka wasza bezrozumna dola", i #3: "masz duże problemy z wyceną myśli [...] Ja takie myśli cenię bardzo nisko, bo trzeba umieć oceniać wszystko w odpowiednim kontekście [...] niskie i bezpodstawne jest opluskwianie Einsteina wiarą [...] katolickie bajędy [...] wybrałeś sobie na autorytet głupca[...] ulegacie nierozumnej uludzie [...]". Nawiasem, powyższe, pierwsze w tym wątku wypowiedzi naszego bohatera są kierowane do Autora tego artykułu, którego cierpliwość jest chyba nieskończona.
7 lutego 2012, 14:56
@Dla Astro rady :) Dla uzupełnienia kilka z wielu zabawnych wyjątków z tego wątku: lex: jeśli hipotetyczny Bóg stworzył wszechświat... astro: NIE MA HIPOTETYCZNEGO BOGA w rozumieniu cywiliowanych dyskusji o świecie. Nikt nigdy nie wysunął rozumnej hipotezy Boga i nikt nie zajmuje sie poważnymi badaniami w dziedzinie nawet spekulacji na ten temat. To tylko hucpa i maskujacy fałsz religijnych oraz bezrozumna tradycja. lex: Proszę, nie rozmawiaj ze mną, jakbyś był nierozumnym fanatykiem. Jeśli chcesz być racjonalistą, to takie stwierdzenia są żenujące. Hipotezy wolno stawiać dowolne. ( kilka stron komentarzy dalej: ) lex: co do Feynmana [...]: "stawianie różnych hipotez nie jest nienaukowe, chociaż wielu ludziom spoza dziedziny nauki tak się wydaje [...] Naukowo jest stwierdzić, że coś jest bardziej lub mniej prawdopodobne, a nie uparcie dowodzić tego, czy jest to możliwe czy niemożliwe" astro: w zasadzie powinienem wedle cywilizowanych zasad komunikacji zażyczyć sobie abyś wykazał gdzie i jak moje wypowiedzi mijają się z sensem cytatu Feynmana, ale już ambiwalencja mną targa. Wykazać nie wykażesz (choćbyś nawet zechciał, bo nie masz jak), a w zamian mogę dostać kolejny zrzut szamba Twoich bezpodstawnych opinii, a z każdym kolejnym jesteś coraz bardziej obleśny astro: co to konkretnie jest to "Bóg" czego istnienie mielibyśmy w ogóle rozpatrywać? lex: Stwórca wszechświata astro: niemożliwe! a nie brambulator paściochy? lex: mało rozumnych opracowań w temacie Boga czytałeś ;) astro: wcale. podrzuć linka lex: http://shop.mediarodzina.com.pl/catalogue/book/id/2 astro: nie zrozumiałeś o jaki link prosiłem, albo pomyliłeś linki. A tak serio to nie prosiłem o żaden link itede - tego jest 40 stron :) Książkę o astro niedługo będzie można napisać. :)) NaczelnyantykolejarzRP napisał: nie rzucaj pereł przed wieprze. Wychodzi że miał 200% racji, z tym że zamiast wieprze, powinien był napisać "rogaciznę".
O
opal
7 lutego 2012, 14:45
Najwyższe uznanie dla wypowiedzi Ojca Krzysztofa. Gratuluję Ojcze! AMDG et BMVH! Towarzyszę modlitwą... a dla astro...zgodnie z Twoją prośbą - MODLĘ SIĘ ZA CIEBIE BRACIE i wciąż wierzę, że ta Twoja prośba była szczera - i wtedy, gdy przepraszałeś byłeś naprawdę sobą...  
DA
Dla Astro rady
7 lutego 2012, 14:21
cd @ ZeH Wybacz ale ja nie chciałbym aby moje osobiste przemyślenia dot. tak istotnych kwestii były wykreowane przez uczestników jakiegoś forum. To raczej moje doświadczenia i obserwacje kształtują mój pogląd. Wiadomo, środowisko i autorytety również jednak zakładam, że myślimy samodzielnie. Takie jest moje zdanie. Jeśli nie chcesz się tym dzielić to po prostu powiedz a nie odsyłaj mnie na forum. Przecież rozmawiam z konkretną osobą, indywidualnością jak każdy z nas. ps Szanuję Twoje poglądy i staram się zrozumieć przyczynę Twojego stanowiska. Nie chcę jednak roztrząsać tematu słuszności w tych kwestiach. Chodzi mi bardziej o kwestie sensowności naszych bytów. Z punktu widzenia człowieka wyzbytego urojeń religijnych. @ astrotaurus Nie to, że nie chcę. Nie chcę pisać tu jakiegoś obszernego eseju w odpowiedzi na ogólnikowe pytanie. Już chyba lepiej załóż wątek na tutejszym forum (a może już tam jakiś odpowiedzni jest?) Przecież zawsze poruszamy się w obrębie jakiegoś forum: środowiskowe, zawodowe, religijne.. Jeśli interesuje Cię temat to w celu rzetelności ocen musisz i tak sam pozbierać informacje zewsząd i na ich podstawie wypracować własny pogląd.
DA
Dla Astro rady
7 lutego 2012, 14:20
cd @ ZeH No myślałem, że nasz światopogląd to właśnie nasze najgłębsze przemyślenia. Nie pytam o emocje tylko przemyślenia, które doprowadziły Cię do sformułowania takiego właśnie patrzenia na życie. No bo musi być w tym jakiś głębszy sens. Bez emoji, bez naukowych i religijnych metafor. Ty i Twoje spojrzenie na to co napewno kiedyś przyjdzie. Nie chcę Ci dokopywać, chcę poznać dlaczego uważasz tak a nie inaczej? Bez przekonywania o tym kto ma rację i dlaczego. I nie traktuj mnie proszę jak wroga :) @ astrotaurus Ufff, dużo tego... I czemu nie racjonalista.pl? Czemu tylko ja? @ ZeH I nie traktuj mnie proszę jak wroga :) @ astrotaurus OK. Na razie mam Cię pod obserwacją. :D @ ZeH No właśnie nie chcę mieć gotowca tylko Twoje osobiste przemyślenia. Przecież racjonalista.pl mi na to nie odpowie... @ astrotaurus Odpowie, odpowie.... Przecież nawet artykuły tam zamieszczone to są czyjeś osobiste przemyślenia, a co dopiero mówić o wypowiedziach na forum!
DA
Dla Astro rady
7 lutego 2012, 14:18
Poniżej "rzeczowa" dyskusja Astro z innego wątku. Zero konkretnej odpowiedzi tylko odsyłanie na portal. Czy to jest jego sposób dyskusji??? Jego odniesienie się do tematu dyskusji??? Sami oceńcie. @ ZeH Chciałbym poznać jak racjonalista podchodzi do najcięższych w życiu człowieka tematów: cierpienie, choroba, śmierć. Pytam i proszę o rzeczową odpowiedź. Wyłączając wszelkie religijne aspekty. Jak to wygłąda z Twojego punktu widzenia astrotaurus? @ astrotaurus Jeśli naprawdę ineteresuje Cię taki temat to zapraszam na racjonalista.pl. Jest tam sporo artykułów do poczytania, sporo wątków pasujacych tematycznie, np ten: www.racjonalista.pl/forum.php/s,457615/z,0 @ ZeH A przedstawisz mi swoje zdanie i przemyślenia na ten temat??? Może niedostatecznie precyzyjnie przedstawiłem swoje pytanie ale chciałbym poznać Twoje osobiste przemyślenia na ten temat @ astrotaurus Nie teraz, nie tak... Nie mam oporów przed wyrażaniem swojego zdania, prywatne emocje nie sa jednak dobrym motywem rozmowy na publicznym forum. I nie o to idzie bym się ich wstydził czy wypierał. Nieraz w dyskusji powtarzam, że byłoby super gdyby katolicy byli w połowie tak dobrzy, tak życzliwi, tak wrażliwi jak ja. :) Tu jednak stawiłem się na waszą ubitą ziemię i tu jestescie moimi śmiertelnymi wrogami jako całkowicie obcy ideologicznie! :D Gdybyś chciał zgłębić temat skorzystałbyś ze spaceru na racjonalista.pl A jak chcesz dokopać mnie osobiście to możesz zmyślać jak inni. :D
7 lutego 2012, 14:15
@ T7HRRKtórych, uciekinierze :-)Żadnych, łgarzu Silna argumentacja i jaka racjonalna :-)
WS
W S
7 lutego 2012, 14:11
@ Dla Astro radyPotrafisz racjonalnie uzasadnić celowość stosowanych przez Ciebie określeń w cytowanych wypowiedziach?Oczywiście, że potrafię. Na razie nie popisałeś sie jako rzeczowy rozmówca, więc nie wiem jaki wysiłek warto podejmować w celu wyjaśnienia Ci czegokolwiek. Czy prześledziłeś przebieg wydarzeń w tym wątku? Z tym materiałem dowodowym musisz się sam zapoznać. Ja mogę przedstawić tylko uzasadnienie.
WS
W S
7 lutego 2012, 14:06
@ T7HRRKtórych, uciekinierze :-)Żadnych, łgarzu
7 lutego 2012, 13:21
@ T7HRR Jak na tutejszych katolików T7HRR jest schematyczny do bólu. Łże bez mrugnięcia okiem i nie potrafi rzeczowo wyjaśnić swoich parszywych oskarżeń. Których,  uciekinierze :-)
7 lutego 2012, 13:16
Tamten portal jest tak samo Twój jak i mój. Jestem tam tylko gościem, nie należę nawet do Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Pewnie, że nie :) B. Chwalenie astro ;) Twoja wypowiedź to dowód Twojej bezmyślności i złej woli. A :) wyzwiska i brednie. Mnożysz tylko bezsensowny bełkot, którego tu i tak po kokardkę. A. Możesz krytykować moje wypowiedzi, możesz z nimi polemizować do upadu, ale za swoje skojarzenia odpowiadaj sam. No! A nie wymagaj, żeby za skojarzenia astro do "upadu" odpowiadał astro! Hm. Chwalenie? Wierzenia? Nieee. Bredzi. A. Coś tam przeczytałeś, coś tam Ci w emocjach pod wpływem lektury dygnęło, ale do jakiejkolwiek rzeczowej rozmowy stąd jeszce daleko. Czyli: "nie umiesz mówić jak astro". Chwalenie astro. B. Potrafisz konkretnie powiedziec o co Ci chodzi? Czyli: "powtórzyć za astro?". B. Jak dotąd astro nie wyłamał się poza schemat. Wszystkie jego wypowiedzi da się zaklasyfikować do jednej z 3 wspomnianych już grup. Wciąż się nie uczy. Powtarza bez zrozumienia pojęcie "konkretu", mając na myśli "dogmat astro". Powtarza również swoje wierzenia, w sobie tylko wiadomym celu. Biedactwo. Chciałby między ludzi, ale rogi zawadzają, a ogonek rozśmiesza.
7 lutego 2012, 12:59
Jak na odwiedzających DEON racjonalistów, agnostyków i antyklerykałów - mimo duzej autoreklamy - astrotaurs wyróżniia się głownie brakiem chęci do rozmowy o konkretach. Najchętniej obraża i czeka aż go zwyzywają albo ucieka nie odpowiadając na konkretne pytania :-) Szkoda. Bo tu dużo ludzi, którzy są chętni do racjonalnej dyskusji ;-) A bo wiesz, idąc za nieco zapomnianą propozycją astro w sprawie rozważania nad nickami, astrotaurus oznacza mimo wszystko samozwańczo astronomicznego (więc astronomicznie nadętego) samca bydła rogatego ;)  Dużo i głośno ryczy, ale nie porozmawiać, nie porozmawiasz. A jak wyciągasz kijaszek (pardon, argument), to ucieka.
DA
Dla Astro rady
7 lutego 2012, 12:52
@ Dla Astro radyMoże gdyby kolega Astrotaurus czytał uważnie swój potal a zwłaszcza gdyby stosował idee przyświecające moderatorom i użytkownikom to i dyskusja z nim byłaby inna???Tamten portal jest tak samo Twój jak i mój. Jestem tam tylko gościem, nie należę nawet do Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Twoja wypowiedź to dowód Twojej bezmyślności i złej woli. Mnożysz tylko bezsensowny bełkot, którego tu i tak po kokardkę. Możesz krytykować moje wypowiedzi, możesz z nimi polemizować do upadu, ale za swoje skojarzenia odpowiadaj sam. Coś tam przeczytałeś, coś tam Ci w emocjach pod wpływem lektury dygnęło, ale do jakiejkolwiek rzeczowej rozmowy stąd jeszce daleko. Potrafisz konkretnie powiedziec o co Ci chodzi? A no właśne o to. Daleko nie trzeba szukać. Chociazby post poniżej: ... I Twojego tępego zadowolenia z siebie to nie mąci nic a nic... i pewnie słowa na ten temat nie wypowiesz ... i dalej: ... Łżesz, nie rozumiesz ludzkiej mowy, czy szukasz głupkowatych satysfakcji jak lex, którego błaznowanie tak miłe jest Twojemu katolickiemu umysłowi? Katolickiemu w postaci czystej czego dowodem są Twoje bardzo katolickie i bardzo parszywe insynuacje ... Potrafisz racjonalnie uzasadnić celowość stosowanych przez Ciebie określeń w cytowanych wypowiedziach?
WS
W S
7 lutego 2012, 12:47
 @ T7HRR  Jak na tutejszych katolików T7HRR jest schematyczny do bólu. Łże bez mrugnięcia okiem i nie potrafi rzeczowo wyjaśnić swoich parszywych oskarżeń.
7 lutego 2012, 12:35
Jak na odwiedzających DEON racjonalistów, agnostyków i antyklerykałów - mimo duzej autoreklamy - astrotaurs wyróżniia się głownie brakiem chęci do rozmowy o konkretach. Najchętniej obraża i czeka aż go zwyzywają  albo ucieka nie odpowiadając na konkretne pytania :-) Szkoda. Bo tu dużo ludzi, którzy są chętni do racjonalnej dyskusji ;-)  
WS
W S
7 lutego 2012, 12:32
@ Dla Astro radyMoże gdyby kolega Astrotaurus czytał uważnie swój potal a zwłaszcza gdyby stosował idee przyświecające moderatorom i użytkownikom to i dyskusja z nim byłaby inna???Tamten portal jest tak samo Twój jak i mój. Jestem tam tylko gościem, nie należę nawet do Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Twoja wypowiedź to dowód Twojej bezmyślności i złej woli. Mnożysz tylko bezsensowny bełkot, którego tu i tak po kokardkę. Możesz krytykować moje wypowiedzi, możesz z nimi polemizować do upadu, ale za swoje  skojarzenia odpowiadaj sam.  Coś tam przeczytałeś, coś tam Ci w emocjach pod wpływem lektury dygnęło, ale do jakiejkolwiek rzeczowej rozmowy stąd jeszce daleko. Potrafisz konkretnie powiedziec o co Ci chodzi?
WS
W S
7 lutego 2012, 12:25
 @ OK Na początek najważniejsze:może "wkleję" problem jeszcze raz, Ano wklej, wklej. Wybierz ten problem i wklej. Tylko zaznacz wyraźnie, że to jest właśnie to i powiedz czemu to ma służyć, co chcesz tym wykazać. Żeby to było coś innego od zwykłego Twojego słowotoku. Gdy chodzi o odpusty, to proszę sobie wpisać zapytanie w Google. Znajdzie Pan odpowiedź, choć wiem, że raczej nie o to chodzi. O! Zauważyłeś w ogóle ?! To i tak cud! I teraz ja mam wbić w google, żeby nie uzyskać odpowiedzi? I Twojego tępego zadowolenia z siebie to nie mąci nic a nic... i pewnie słowa na ten temat nie wypowiesz. A Wojtyła? To o Wojtyle zauważyłeś? nie odnoszę się zdanie po zdaniu do jego wypowiedzi; nad czym on ubolewaŁżesz, nie rozumiesz ludzkiej mowy, czy szukasz głupkowatych satysfakcji jak lex, którego błaznowanie tak miłe jest Twojemu katolickiemu umysłowi? Katolickiemu w postaci czystej czego dowodem są Twoje bardzo katolickie i bardzo parszywe insynuacje z Norymbergą tle.
DA
Dla Astro Rady
7 lutego 2012, 12:09
cd. Komentarz do artykułu "Apologia racjonalizmu": Przeglądając Racjonaliste.pl zauważam z rozbawieniem, że w wielu przypadkach ludzie odwiedzający tę stronę i generalnie sympatyzujący z racjonalizmem, łączą swój rozumowy światopogląd z rozmaitymi odmianami wybitnie nieracjonalnych fobii albo wręcz ideologii (ze wspomne chociaz klasyczny antyklerykalizm) . Całe to miejsce, przyznam, pełne jest jasnych, klarownych myśli, racjonalnych, dla mnie bardzo cennych rozważań, ale równocześnie dochodzi do mnie smród niskich intencji, podświadomych lęków, autorytarnych zapędów. Racjonalistom wydaje się że istnieje tylko piękne, biale światło rozumu, punkt wyjścia, od którego im dalej, tym bliżej do mitycznego Ciemnogrodu. Nawet nie przechodzi wam przez wasze racjonalne główki myśl że istnieje też Jasnogród. Oba miejsca są równie obrzydliwe.
DA
Dla Astro Rady
7 lutego 2012, 12:07
Może gdyby kolega Astrotaurus czytał uważnie swój potal a zwłaszcza gdyby stosował idee przyświecające moderatorom i użytkownikom to i dyskusja z nim byłaby inna??? Może - bo idee są światłe jednak poziom dyskusji użytkowników jest im daleki. Zarzucać katolikom postępowanie niezgodne z dogmatami ich wiary to potrafią przy czym sami będąc daleko od wierności swoim ideom. I nie próbuję tu nawet być strażnikiem moralności a przedstawiam jedynie moje spostrzeżenia. Poczytajcie ... Fragment artykułu "Dlaczego nie wpisałem sie na listę ateistów": W środowisku, w którym większość stanowią osoby wierzące (mogą to być typowe „mohery", przedstawiciele „inteligencji katolickiej", osoby innych wyznań, ale również ludzie skłaniający się ku teizmowi), stwierdzenie na wstępie: „jestem ateistą", oznacza ni mniej, ni więcej: „nie mam z wami nic wspólnego, nigdy w żadnej dziedzinie nie dojdziemy do jakiegokolwiek porozumienia, dyskusję z wami uważam za stratę czasu, bo różnimy się na poziomie aksjomatycznym". Straty, wynikające z takiego podejścia, są wielorakiego rodzaju. Po pierwsze: w dyskusjach światopoglądowych może nam zostać przypisany ateizm wynikający z motywów innych niż racjonalne. Po drugie ograniczamy, a właściwie eliminujemy możliwości przekonania innych do naszego światopoglądu. I po trzecie, z góry eliminujemy sojusznika w różnych sprawach, które chcielibyśmy przeprowadzić, a w których kwestia wiary, lub niewiary nie ma podstawowego znaczenia.
O
OK
6 lutego 2012, 17:41
Wypada mi podziękować lexowi za poprzednie doprecyzowania (co do "śmiechu", mądrości itd.) Ostatnie wpisy może też przysłużą się astro, choć nie jest to pewne w świetle dotychczasowych jego zachowań. Poza tym jest znamienne, że przy swojej "precyzji" w odniesieniach do cudzych wypowiedzi konsekwentnie pomija niektóre wysuwane problemy, związane, jak pokazują ludzkie dzieje, nieuchronnie z pewnym typem (zawężonego i zubożonego) pojmowania racjonalności. - Ja oczywiście też nie odnoszę się zdanie po zdaniu do jego wypowiedzi; nad czym on ubolewa, wietrząc co uważa... (Mam swoje racje, by tego nie czynić..., ale poza tym otrzymuje to, czego chce od lexa). Staram się jednak poszerzyć horyzont myślenia (rozmowy) w obrębie racjonalności, ale to z kolei jest dla astro "niepojęte" i zasługuje jedynie na obraźliwe epitety. No to wtedy rozmowa musi się kończyć, a przejść trzeba na inny poziom (który dla astro /na razie/ też nie ma sensu. - Ale wracam do kwestii głównej: Ciekaw jestem, czy astro wie, co przemilcza i czy (już) wie dlaczego? (Jak nie wie, to może "wkleję" problem jeszcze raz, innym razem, choć w zasadzie sens dalszej rozmowy trzeba uznać za mało przydatny. ... Oczywiście, dobrze jest poznać, w jaki "przedziale" porusza się oponent i krytyk i gdzie jego rozum natrafia na nieprzekraczalną granicę. W świetle wielkiej kultury, w tym wielu nurtów filozofii, jest jakieś uwstecznienie, no ale trudno. Pewnych tego powodów domyślałem się, dałem temu wyraz, ale astro sięga wtedy - w reakcji - do zasobu słów z pogranicza kultury i subkultury. Ten racjonalizm tak ma.
6 lutego 2012, 12:51
@ MmmNie rozumiem po co dyskutujecie z tym człowiekiem...Ciężka robota z wami, żywcem do nieba pójdę! Kolejny co nie ma pojęcia o dyskusji. B. Astro ma pojęcie. O wszystkim. Pokaż tu jakiś ślad dyskusji ze mną: jakiś temat, gdzie ktoś odnosi się do mojej wypowiedzi, podważa moje słowa itp. A. Astro wykasował pierwszą część komentarzy ze swojej świadomości. Nie pamięta, że wszystko powtarza, pisze po kilkadziesiąt razy, i że ktoś już to podważył. Jego pamięć mieści tylko to, w co astro wierzy. Tylko konkretnie, głupkowatych opinii i kazań na podstawie emocji i wrażeń, pożalsięBoże, "dyskutantów" jest dosyć. Astro jest jeden! (uffffff, przynajmniej na razie jeden) B. Katolikom łatwo przychodzi wyszydzanie idiotyzmów, które sami wymyślają, dlatego odnoszą się do swoich wymysłów, a nie do treści moich wypowiedzi, których nawet nie próbują zrozumieć. A. Astro namawia do zrozumienia swoich wierzeń. Jego wierzenia są jednak sprzeczne z logiką. Ponieważ rozumienie zakłada zastosowanie logiki, wierzeń astro ("Bóg to bajędy", "Nikt nigdy nie wysunął rozumnej hipotezy na temat Boga", "nikt nigdy nie powiedział rozumnego zdania o Bogu") nie można zrozumieć ;) To jest w zasadzie oczywiste, ale nie dla astro ;)
6 lutego 2012, 12:43
- jasne, trudno się czegoś innego po katoliku spodziewać, ale wyjaśnić - to jest sztuka. Spróbujesz? A. Oj, jest sztuka. Abstrakcyjna ;) Zapomniałeś o czymś ważnym: gwoździe! Katolickie demony jak już wlezą gromadnie do środka człowieka to poza wymienionymi przez Ciebie atrakcjami uwielbiają gwoździe produkować. A potem chcecie, żeby was, z waszymi bajędami o duchach poważnie traktować. A. Astro lubi gwoździki. Przybija je do ścianek i deseczek. Potem wyciąga i przybija gdzie indziej. Niektóre wygina. I trzeba go poważnie traktować, bo jak nie to cywilizowanie konkretem zasunie.
6 lutego 2012, 12:42
Dla ewentualnych próbujących coś wyjaśniać astro: komentarz nr 200. Astro wciąż powtarza swoje wierzenia ;) Wiara jest taką zdolnością (łaską też),dzięki której już jakoś (inaczej niż w naukach przyrodniczych) widzimy rzeczywistość duchową,obiecaną i odsłoniętą przez Boga. Oj, inaczej, inaczej, święte słowa! Ulęgnie się wizja w biednym, wierzącym umyśle i nie ma bata - inaczej, niż w nauce C. Przypominam: astro nazywa swoją wiarę - wiedzą. Nauką. widzi świat i inaczej, niż inni widzi obiecanki: ten zbawienie, ten 72 hurysy, ten cargo.... I wszyscy jednako tępo z siebie zadowoleni. Oczywiście A. Zatem tylko mocne zdanie kard.de Lubaca o ateizmie,nad którym myślał b.dużo:Jasne, któż moze byc najlepsym autorytetem w dziedzinie ateizmu, niż upośledzony wiara nieuk trawiący życie na wynaturzonej hybrydzie filozofii i bajkopisarstwa. A. Jedynym autorytetem jest astro ;) Pal licho Lubaca, bo nie o niego tu chodzi, to Ty jesteś rozmówcą. C. Sprytny astro. Chce nawracać bezpośrednio, eliminując ewentualne autorytety ;) Nie radzi sobie ze zdaniem Lubaca czy Lewisa, to zawsze może powiedzieć: nie używaj argumentów innych, ty sam rozmawiaj, czyli słuchaj konkretów astro ;) To Ty miałbyś obowiązek, gdybyś był rozmówcą cywilizowanym, wyjaśnić znaczenie cytowanej wypowiedzi. A. Wyjaśniać coś astro to jak mówić do krzesła ;) No i B. Autonobilitacja. Astro jest cywilizowanym rozmówcą. To że podoba Ci się wyższość i pogarda zawarte w zdaniu Lubaca B. Astro się bardzo nie podoba. Nikt nie będzie wywyższał się ponad astro. Nawet potencjalnie wywyższał.
6 lutego 2012, 12:40
Trzeba odrobinę pokory intelektualnej, zamiast żądania, by wszystko było na miarę naszych obecnych zdolności poznawczych, Widzisz, a ja myślę, że bardzo dokładnie świadczy o waszym upośledzeniu opowiadanie bzdur o świecie na podstwie waszych nieobecnych zdolności poznawczych. A :) Wracają "bzdury" i "upośledzenie". a jak nie jest, to "przyciąć","obciąć" i powiedzieć sobie,że tego nie ma! A :) Przecie można dosztukować, nadmuchać, nazmyślać i powiedzieć sobie, że to jest! No można i tak! A. Ziew. Tylko zapominasz, albo nie przeczytałeś czy choćby tylko nie zrozumiałeś, że czym innym jest opis stanu Twego umysłu, a czym innym opis stanu świata poza nim. No. To rozumie tylko astro. B. Przecież ja nigdzie nie kwestionuję istnienia Boga jako wizji w Twoim umyśle, jako postaci z opowieści religijnych. Wspaniałomyślny astro. B. Kwestionuję istnienie Boga z Twoich opowieści jako elementu czy cechy świata poza umysłami. Astro nawraca na swoją wiarę. C. Ale w godzinę śmierci oczy sie otworzą.Ale to tylko Twoja wiara. B. Wiara astro jest lepsza :) Ważna dla Ciebie jako Twoja motywacja, ale bezwartościowa jako argument przy opisywaniu świata. B. Wiara astro jest wartościowa przy opisywaniu świata :) Możesz sobie wierzyć w zycie pośmiertne, albo w reinkarnację, albo w co bądź, mozemy na ten temat sobie rozmaiać, spekulować do woli, ale nie wolno nam włączać obiektów Twej wiary do modelu świata. Odłóż to do koszyka z klockami zapasowymi, nie pchaj tego bezprawnie na siłę w budowlę. A. To znaczy: astro chce rozmawiać, ale nie chce rozmawiać. Astro chce argumentów, ale nie chce argumentów. Astro chce linka, ale nie chce linka. Astro jest logiczny. Astro jest racjonalny. Nie lubi klocków.
6 lutego 2012, 12:39
o sposobach szukania tej odpowiedzi, albo poczekać, dać Ci czas na przemyślenie konkretnej sprawy. Wielki astro w liczbie mnogiej. Majestat. My, astro, możemy poczekać. Albo coś mu w głowie siedzi? Legion ;) ? B. Wymyślanie kazań z głupimi przysrywkami Hihi duchowego przewodnictwa nie wystarczyło na długo. A :) zamiast odpowiedzi na zadane pytania to nie jest cywilizowana metoda. Cywilizowane są wyłącznie metody astro. B. Ciekawe. Esesmani też usuwali ciała żydów cywilizowanymi metodami. Interesujące, co mówi gugle o cywilizacji w rozumieniu astro? "W cywilizowanych krajach kościół się nie liczy". "W cywilizowanych krajach aborcja jest dozwolona". Itd. Świat astro ;) Trudno mu przebić się poznawczo (i także czy tym bardziej "sercem") przez przebogate przejawy fenomenu religijnego (także te błędne, uwarunkowane różnorako) do Tego, Który jest jego sprawczą Przyczyną niepokoju,poszukiwań. No to go naucz jak grzecznie prosi jak się przebić poznawczo do Tego i czemu akurat do tego, a nie innego. A. Astro znowu udowadnia, że się nie uczy. Nawet przy duchowym kierownictwie ;) I jak się weryfikuje co przejawy błędne, co bezbłędne... Takie rzeczy. Tylko KONKRETNIE. Najlepiej od podstaw B. Konkretnie, czyli używając słów astro. Przypominam, że Astro konkretem nazywa własne wypowiedzi, które są bezbłędne. Nie dociera do niego, że każdy człowiek, tak jak i on, może coś (tu: przejawy fenomenu religijnego) rozumieć błędnie i wtedy są błędne ;) Astro przecież nie popełnia błędów ;)
O
OK
6 lutego 2012, 12:36
cz.1. Gdy chodzi o odpusty, to proszę sobie wpisać zapytanie w Google. Znajdzie Pan odpowiedź, choć wiem, że raczej nie o to chodzi. Natarczywie dopytujący się już ma – w swoim zwartym i racjonalnym systemie czy poglądzie na świat – zdaje się wszystkie odpowiedzi. Jest na tyle „oświecony” (nawet illuminaci mają wiedzę tajemną i kroczą po stopniach), że może serwowąć swoje sądy na lewo i na prawo. Proszę to robić dalej: oceniać, właśnie ”przycinać” wszystko, co „wystaje ponad wyznawany „model świata”. Daje też sporą władzę i swoistą przewagę.To wygodny model, który pozwala odsądzić od czci i wiary (racjonalnej, a jakże)! Gratuluję. Robi Pan wrażenie człowieka pozbawionego – co poniektórzy nazywają – zmysłu Transcendencji. Ale to chyba nie całkiem i nie tylko to. To mniej więcej tak, jakby w imię promowanej racjonalności (i mozolnie zdobytego „modelu świata”) oraz matematyczno-przyrodniczych narzędzi poznawczych – zechcieć unieważnić wszelki rozumny dyskurs w dziedzinie sztuki, a zwłaszcza w dziedzinie etyki i zasad moralnych. Takim racjonalistom o zapędach imperialnych, by nie powiedzieć totalitarnych, oczy otwierają się stopniowo, często dopiero w sytuacjach granicznych (jedną z nich przywołałem wcześniej). Nawet prof. Kołakowskiemu tak dużo się „objawiło”, z co wcześniej bezlitośnie wyszydzał. Zatem poczekajmy, „jeszcze się nie śpieszmy” z przedwczesnym syntezami, pozorującymi wiedzę absolutną i ostateczną. Podobno nic gorszego niż przedwczesne syntezy. Ileż to już razy racjonalna nauka – po niby precyzyjnych badaniach – nanosiła poprawki w swoich „modelach świata”. Z tym, że z odpowiedziami na pytanie o sens życia i o to, jak żyć, naprawdę nie będziemy czekać na odpowiedzi ze strony racjonalistów, którzy żałośnie zawęzili pojęcie tego, co racjonalne.
O
OK
6 lutego 2012, 12:35
cz.2 Wciąż intryguje mnie, po co to robią. I mam wrażenie, że z powodów całkiem nieracjonalnych: żeby móc wywyższyć się ponad Stwórcę i móc robić, w zasadzie, wszystko, co im się żywnie podoba – bez odpowiedzialności przed Najwyższą Instancją. Z tym, ze dla niektórych, gdy już się bardzo zapędzili w destrukcję w obrębie swojego wypracowanego „modelu świata”, trzeba było powołać instancję, by przed nią odpowiedzieli za swą niegodziwość, a w pewnym sensie za nieliczenie się z Bogiem – z Jego prawem naturalnym! Ich „model świata” nie dawał miejsca Bogu Prawodawcy, ale „musieli” przystać na to, że osądzi ich stan umysłów i serc Trybunał ludzki – Norymberdze. Bo trzeba było poskromić „bestię” w człowieku – super inteligentnym, naukowym. Technicznym i wolnym od zasad moralnych, od Dekalogu! Wiem, że światopogląd naukowy ze zbrojnym ramieniem osłabł w swej wojowniczości, ale wciąż ma się nieźle w „nauczaniu” Nowej Lewicy i w jej znacznych wpływach… Nauczanie racjonalistów po różnych także forach – to taki jeden z odprysków.
6 lutego 2012, 12:19
Myślałem że się nie doczekam :)))) Wyczuwam mimo wszystko "niepokój religijny" u naszego rozmówcy.Oczywiście, Twoja wiara spowoduje, że zrobisz wszystko byle nie mówić do rzeczy i na temat. Astro jest wyjątkowy, Tylko astro mówi do rzeczy. Nie do ludzi. B. Autonobilitacja astro. A najlepiej sprowadzić oponenta do parteru swoich religijnych wyobrażeń i z tego poziomu już bez zahamowań głosić kazania bez treści, adresowane bezpośrednio do emocji Twoich i tobiepodobnych. Duchowy przewodnik astro kazał mu chyba zmienić front i eliminować wyzwiska. Ale i tak A. Bełkot. A pytania o proces beatyfikacyjny Wojtyły i o regulamin odpustów zauważyłeś w ogóle? A pytania o proces beatyfikacyjny Wojtyły i o regulamin odpustów zauważyłeś w ogóle? A pytania o proces beatyfikacyjny Wojtyły i o regulamin odpustów zauważyłeś w ogóle? Dobry jest. Trzykrotnie powtórzył. Próbuje zaklęć :) A. Pytanie bez sensu: jak ktoś nie uznający istnienia Boga zrozumie sens religii? Gdyby astro myślał, możnaby go odesłać np. do http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,564,na-chlopski-rozum-rzecz-biorac.html, a ponieważ tylko myśli, że myśli, to nie ma sensu, bo i tak nie zrozumie. Powie, że hucpa i pseudofilozoficzne coś tam. Gdybyś był cywilizowanym rozmówcą Haha. Wraca do swoich cywilizacji ;) A. zauważyłbyś. Gdybyś był uzciwym rozmówcą wspomniałbyś coś na ten temat. A. Bełkot. OK wspomniał coś na ten temat, ale astro nie zrozumiał i bełkocze. Niekoniecznie gotową odpowiedź. Przecież nie musisz mieć na wszystko gotowej odpowiedzi. Tylko astro ma na wszystko gotową odpowiedź. B. Możemy porozmawiac Eeee tam. Wszyscy próbowali. A.
WS
W S
6 lutego 2012, 10:28
@ MmmNie rozumiem po co dyskutujecie z tym człowiekiem...Ciężka robota z wami, żywcem do nieba pójdę! Kolejny co nie ma pojęcia o dyskusji. Pokaż tu jakiś ślad dyskusji ze mną: jakiś temat, gdzie ktoś odnosi się do mojej wypowiedzi, podważa moje słowa itp. Tylko konkretnie, głupkowatych opinii i kazań na podstawie emocji i wrażeń, pożalsięBoże, "dyskutantów" jest dosyć. Katolikom łatwo przychodzi wyszydzanie idiotyzmów, które sami wymyślają, dlatego odnoszą się do swoich wymysłów, a nie do treści moich wypowiedzi, których nawet nie próbują zrozumieć.
WS
W S
6 lutego 2012, 10:24
@ OKWyczuwam mimo wszystko "niepokój religijny" u naszego rozmówcy.Oczywiście, Twoja wiara spowoduje, że zrobisz wszystko byle nie mówić do rzeczy i na temat. A najlepiej sprowadzić oponenta do parteru swoich religijnych wyobrażeń i z tego poziomu już bez zahamowań głosić kazania bez treści, adresowane bezpośrednio do emocji Twoich i tobiepodobnych. A pytania o proces beatyfikacyjny Wojtyły i o regulamin odpustów zauważyłeś w ogóle? A pytania o proces beatyfikacyjny Wojtyły i o regulamin odpustów zauważyłeś w ogóle? A pytania o proces beatyfikacyjny Wojtyły i o regulamin odpustów zauważyłeś w ogóle? Gdybyś był cywilizowanym rozmówcą zauważyłbyś. Gdybyś był uzciwym rozmówcą wspomniałbyś coś na ten temat. Niekoniecznie gotową odpowiedź. Przecież nie musisz mieć na wszystko gotowej odpowiedzi. Możemy porozmawiac o sposobach szukania tej odpowiedzi, albo poczekać, dać Ci czas na przemyślenie konkretnej sprawy. Wymyślanie kazań z głupimi przysrywkami zamiast odpowiedzi na zadane pytania to nie jest cywilizowana metoda. Trudno mu przebić się poznawczo (i także czy tym bardziej "sercem") przez przebogate przejawy fenomenu religijnego (także te błędne, uwarunkowane różnorako) do Tego, Który jest jego sprawczą Przyczyną niepokoju,poszukiwań.No to go naucz jak grzecznie prosi jak się przebić poznawczo do Tego i czemu akurat do tego, a nie innego. I jak się weryfikuje co przejawy błędne, co bezbłędne... Takie rzeczy. Tylko KONKRETNIE. Najlepiej od podstaw Trzeba odrobinę pokory intelektualnej, zamiast żądania, by wszystko było na miarę naszych obecnych zdolności poznawczych,Widzisz, a ja myślę, że bardzo dokładnie świadczy o waszym upośledzeniu opowiadanie bzdur o świecie na podstwie waszych nieobecnych zdolności poznawczych. a jak nie jest, to "przyciąć","obciąć" i powiedzieć sobie,że tego nie ma! Przecie można dosztukować, nadmuchać, nazmyślać i powiedzieć sobie, że to jest! No można i tak! Tylko zapominasz, albo nie przeczytałeś czy choćby tylko nie zrozumiałeś, że czym innym jest opis stanu Twego umysłu, a czym innym opis stanu świata poza nim. Przecież ja nigdzie nie kwestionuję istnienia Boga jako wizji w Twoim umyśle, jako postaci z opowieści religijnych. Kwestionuję istnienie Boga z Twoich opowieści jako elementu czy cechy świata poza umysłami. Ale w godzinę śmierci oczy sie otworzą.Ale to tylko Twoja wiara. Ważna dla Ciebie jako Twoja motywacja, ale bezwartościowa jako argument przy opisywaniu świata. Możesz sobie wierzyć w zycie pośmiertne, albo w reinkarnację, albo w co bądź, mozemy na ten temat sobie rozmaiać, spekulować do woli, ale nie wolno nam włączać obiektów Twej wiary do modelu świata. Odłóż to do koszyka z klockami zapasowymi, nie pchaj tego bezprawnie na siłę w budowlę. Wiara jest taką zdolnością (łaską też),dzięki której już jakoś (inaczej niż w naukach przyrodniczych) widzimy rzeczywistość duchową,obiecaną i odsłoniętą przez Boga.Oj, inaczej, inaczej, święte słowa! Ulęgnie się wizja w biednym, wierzącym umyśle i nie ma bata - inaczej, niż w nauce widzi świat i inaczej, niż inni widzi obiecanki: ten zbawienie, ten 72 hurysy, ten cargo.... I wszyscy jednako tępo z siebie zadowoleni. Zatem tylko mocne zdanie kard.de Lubaca o ateizmie,nad którym myślał b.dużo:Jasne, któż moze byc najlepsym autorytetem w dziedzinie ateizmu, niż upośledzony wiara nieuk trawiący życie na wynaturzonej hybrydzie filozofii i bajkopisarstwa. Pal licho Lubaca, bo nie o niego tu chodzi, to Ty jesteś rozmówcą. To Ty miałbyś obowiązek, gdybyś był rozmówcą cywilizowanym, wyjaśnić znaczenie cytowanej wypowiedzi. To że podoba Ci się wyższość i pogarda zawarte w zdaniu Lubaca - jasne, trudno się czegoś innego po katoliku spodziewać, ale wyjaśnić - to jest sztuka. Spróbujesz? Nie żebym "coś" sugerował,ale znane jest zjawisko różnych opętań;są różne duchy:"nieczystości",pychy,lenistwa etc ("i tak dalej demonicznie",jak pisał Stachura). Są tego przejawem różne krzyki,wicia się, spazmy,także ubrane w zdania brzmiące dość "inteligentnie ... Tylko postem i modlitwą można niektóre demony przepędzić! Kto może,niech da maleńki wkład. Zapomniałeś o czymś ważnym: gwoździe! Katolickie demony jak już wlezą gromadnie do środka człowieka to poza wymienionymi przez Ciebie atrakcjami uwielbiają gwoździe produkować. A potem chcecie, żeby was, z waszymi bajędami o duchach poważnie traktować.
5 lutego 2012, 18:35
@OK - Kto z ludzi ma "tęższy" intelekt, tego nie wiem,ale już w domu mówiono mi,by nie śmiać się z tego,co ktoś drugi powiedział,BO on nad tym...myślał. Myślę, że się zgadzam, w tym sensie, że wyśmiewanie się z kogoś, bo czegoś nie jest w stanie pojąć, jest szyderstwem. To wbrew "błogosławieni cisi" i "zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś prostaczkom". Z drugiej strony, śmiech z pychy, nadmiernej pewności siebie, z niezrozumienia innych wynikającego ze złej woli ("nie bo nie"), z głupoty, która polega na czynieniu innym zła, a nawet zła bez żadnej osobistej korzyści, to niezły sposób na głupca. Drugi to milczenie, ale milczenie jest niekiedy mało skuteczne i wymaga mnóstwo cierpliwości :) Myślę, że intelekt i mądrość to dwie różne rzeczy. Intelekt to narzędzie, które jak każde narzędzie, może być użyte w dobry, albo w zły sposób. Mądrość jest raczej związana z działaniem, które ma na celu budowanie dobra. Głupota jest przeciwieństwem mądrości, nie intelektu. Sądzę też na tej podstawie, że szatan jest głupcem. To złośliwy i męczący debil, który również nie używałby inteligencji, bo przecież i intelekt pochodzi od Boga, jeśli nie byłaby mu ona użyteczna. @mmm - dlatego, że mnie bawi ;) Poza tym, ani grama litości dla głupoty. Ani cienia satysfakcji. Może głupiec się opamięta. No, a jeśli nie, to jego wolny wybór ;)
M
Mmm
5 lutego 2012, 17:28
 Nie rozumiem po co dyskutujecie z tym człowiekiem...
O
OK
5 lutego 2012, 12:17
Wyczuwam mimo wszystko "niepokój religijny" u naszego rozmówcy. Trudno mu przebić się poznawczo (i także czy tym bardziej "sercem") przez przebogate przejawy fenomenu religijnego (także te błędne, uwarunkowane różnorako) do Tego, Który jest jego sprawczą Przyczyną niepokoju,poszukiwań. Rzeczywiście, nie jest tak łatwo, mając dość ograniczone możliwości poznawcze, dojść do Tego, Który JEST u początku wszystkiego, co jest. Trzeba odrobinę pokory intelektualnej, zamiast żądania, by wszystko było na miarę naszych obecnych zdolności poznawczych, a jak nie jest, to "przyciąć","obciąć" i powiedzieć sobie,że tego nie ma! No można i tak. Ale w godzinę śmierci oczy sie otworzą. Wiara jest taką zdolnością (łaską też),dzięki której już jakoś (inaczej niż w naukach przyrodniczych) widzimy rzeczywistość duchową,obiecaną i odsłoniętą przez Boga. - Kto z ludzi ma "tęższy" intelekt, tego nie wiem,ale już w domu mówiono mi,by nie śmiać się z tego,co ktoś drugi powiedział,BO on nad tym...myślał. Mniejsza o adagium. Zatem tylko mocne zdanie kard.de Lubaca o ateizmie,nad którym myślał b.dużo:„Jak zaraźliwy paraliż, niemoc myślowa zalała na pewien czas umysły ludzi przeciętnych” . To, co jest zaledwie niemocą myślową, powiada H. de Lubac, ukazywane jest jako „skutek nieuniknionej ewolucji inteligencji”.  - Nie żebym "coś" sugerował,ale znane jest zjawisko różnych opętań;są różne duchy:"nieczystości",pychy,lenistwa etc ("i tak dalej demonicznie",jak pisał Stachura). Są tego przejawem różne krzyki,wicia się, spazmy,także ubrane w zdania brzmiące dość "inteligentnie ... Tylko postem i modlitwą można niektóre demony przepędzić! Kto może,niech da maleńki wkład. 
5 lutego 2012, 11:51
Mimo tysiącleci, mimo "naukowo potwierdzonych" cudów ozdrowieńczych czy eucharystycznych, mimo miliardów wierzących, mimo milionów tomów teologicznych dzieł ciagle nie macie nic poza wiarą. Nic mądrego, nic pewnego, nic wartościowego, nic na czym można polegać. B. Astro mówi w ten sposób: "Mam dla was słowa mądre, pewne, wartościowe, na których można polegać. Idź drogą astro." Tylko wiarę. Wy w Jezusa, tamci w Allaha, inni w Wisznu, Wodana, Manitu.... No albo w astro ;) Chyba C. Jednak przejścia są losowe :)  Muszę policzyć statystyki A (bełkot, pokrzykiwania), B (chwalenie astro) i C (wierzenia astro). Mało C. Najwyżej kilka czy kilkanaście. Oszczędza dla wtajemniczonych. Biedactwo. Taki gorliwy, tak się "trudzi" (niesamowite, nie? ale tak napisał, że "się trudzi") i wszystko na nic.
5 lutego 2012, 11:50
A moim zdaniem ów regulamin odpustów to jeden z licznych przykładów obłąkanego szwindlu intelektualnego A? Nadąża za oznaczeniami! Ale się nie uczy? Pewnie przypadek. A. Ciekawe, czy przejście od B do A odbywa się również w innych przypadkach przez C? Muszę zweryfikować tę hipotezę. O pardon. Ups. Wymskło się. Pewnie nie zauważy. idącego przez wieki w religii Obiekt widuje "wiekowe szwindle z nogami". Senyszyn??? 8) A. Sążnista lista bredni, gdzie każdy punkt gdyby był stworzony wedle rygorów naukowych byłby dowodem na istnienie Boga. Łatwizna, A. Ten kodeks ułaskawień rozliczanych z pakietu zgromadzonych zasług Chrystus i świętych jest tak precyzyjnym "dokumentem", że szok! Seriami idzie. A. Nudne. Tam jest zagwarantowane np, że kto w imieniny Piotra i Pawła pocałuje szkaplerzyk to dostanie odpust w rozmiarze stosownym do rangi tego kto szkaplerzyk ów poświęcił. W dodatku różne odpusty za różne rzeczy są przydzielane wedle krajów czy diecezji... Wciąż A... Ziew. A przecież to tylko jeden przykład na to w jaką masę zabobonów, obrzędów , rytuałów ubierana jest pustka religijnych opowieści i postaw. B? No nie, zaskoczył mnie tą zmianą. Usypiałem. Wierzenia astro są o wiele lepsze, mają znacznie mniej zabobonów, rytuałów i obrzędów. Obrządek jest jeden i bardzo prosty: rytualne mamrotanie zabobonu... przepraszam, to jest dogmatu astro. Przepraszam najmocniej.
5 lutego 2012, 11:24
Nikt poza katolikami na katolickie brednie nie da się nabrać (ani inni odbiblijni, ani muzułmanie, ani tym bardziej ateiści) No a już na pewno nie astro. B. , a w dokumentach z procesu beatyfikacyjnego Wojtyły poza katolickimi bredniami nie ma nic. Czytał! ;) A. W nauce jest psi obowiązek Że co jest? Chce skundlić naukowców? A. publikacji Interesujące. Obiekt uważa, że publikacja to nie dokumenty. Albo dokumenty to nie publikacja. Wszystko jedno, bzdury :) A. , poddawania weryfikacji wysuwanych twierdzeń Wierzy, że chrześcijańscy naukowcy nie weryfikują swoich twierdzeń. Jak to było? B? Czy C? C. - w religii wiara robi wam wodę z mózgu, że ona wystarcza za wszystko. C :) Astro nie ma wody w mózgu. Astro nie lubi wody. Lubi bagienka i wdeptywanie :) W tym temacie pytałem już Ciebie (i to nie raz!) o regulamin odpustów. Udaje. Na ewentualną odpowiedź, napisze "uświniliście mnie bagienkiem zabobonów". A. Wierzący tak mają, że niewygodne pytania przeinaczają na wygodniejsze, albo nie zauważają ich wcale Autonobilitacja. B. Astro dostrzega wszystkie niewygody. Jeśli czegoś nie dostrzega, rozwala to z półobrotu. - to też objaw upośledzenia poznawczego waszych umysłów przez wiarę - B. Zdecydowanie. To seriami idzie :))) nie wstydzicie się błaznować, poniżać swej godności byle ochronić wiarę w swym umyśle. Astro nawraca: "wstydźcie się!". Może opracuje jakieś hasła? Ale się nie uczy. Trzeba mu pomóc. "Jedyna prawdziwa wiara to wiara astro", "Konkret, konkret", "Nie błaznujcie, ja tak na poważnie". C.
5 lutego 2012, 11:18
Masz zerowe pojęcie o rygorach naukowych ŻE O CZYM? Nie wytrzymam....... Buhahahahahaha :))))))))))))))))))))))))))) Spokój. Ni mo śmiechu. Badania się prowadzi. A. Albo C. Albo ABC. Hihihhiii kiedy próbujesz je wcisnąć do Lourdes choćby. Te kilkadziesiąt wysilonych przypadków przedstawianych przez zwolenników bajek o cudach to nie jest badanie na polu naukowym, tylko religijnym. Wypisz-wymaluj jak badanie cudu z Sokółki - oszołomiony naukowiec przegrywa z wiarą w swym umyśle i plecie byle co, a to wyplecione byle co jest zwolnione z jakiejkolwiek obiektywnej weryfikacji. Tu przypomnę zasłyszane ciekawe sformułowanie: wierzący naukowiec jest jak świnka morska - ani świnka, ani morska. Zdecydowanie C. Astro jest w swoim żywiole. Powinien to powiedzieć na jakimś uniwersytecie, najlepiej na wydziale fizyki. Byłaby kupa śmiechu :))) Pytałem już również na tym portalu o tak ważny dla Polaków cud Wojtyły. Proces beatyfikacyjny trwał całe lata, wielu mądrych ponoć ludzi trudziło się nad rzetelnymi badaniami, w końcu werdykt .... i co? Czemu Kościół tego nie opublikuje kiedy to taka świeża najprawdziwsza prawda, takim uczciwym wysiłkiem wydobyta? Nie chce Kościół mojego i miliardów innowierców nawrócenia? Przydałaby się przecie wieksza kasa na tacę. Porzucił C. Analizę przejść zrobi się później. Znowu A i D w jednym. Wyzwiska i bełkot. Trzeba będzie połączyć, nie ma co mnożyć oznaczeń. Usuwam D, pustosłowie, wyzwiska i bełkot będą pod A. Pod D wstawiam nawoływania astro do uznania jego konkretów, czyli nawracanie w imię astro. Ale to też bełkot? No i wierzenia astro? Ciężka sprawa. Na razie bez D. Tyle że świetość Wojtyły to wyłącznie wewnątrzkatolicka brednia, to katolicy w euforii mają zwiększyć datki. A.
5 lutego 2012, 10:52
@OK Proszę Ojca, proszę wybaczyć to co za chwilę poniżej napiszę, ale dobrym antidotum na głupotę (astro) jest śmiech. Opis książki brzmi interesująco, dodaję do listy zaplanowanych lektur. To czemu potraficie opisywać tylko swoje mętne wyobrażenia? Mając obcykane tyle kontaktów przez tysiąclecia? A i D w jednym. Wyzwiska i bełkot. Przedmiot analizy określa to jako "konkret". A po co was stworzył tutaj i jakichs takich niewiecznych? Gdyby nas stworzył wiecznych, to tacy jak astro uznaliby, że to argument przeciwko Bogu. Tak było z materią przed Lemaitre. Stworzył nas niewiecznych - też przeciwko Bogu. Czyli D, pustosłowie. W dodatku np. wiadomo, że w niebie będziecie śmiać się jak głupi do sera,   Obelgi. A. choć wielu waszych bliskich wyląduje w piekle.   D. Bełkot. Używa słów, których znaczenie jest dla niego niedostępne. Tak jakby 3-letnie dziecko zaczęło mówić "całka". Chodzi mu o ciałko :) I będziecie znać odpowiedzi na wszystkie pytania.   D. De facto będziecie kimś innym, niż tu. Czemu na niebo tych innych pracujecie wy? Czemu śmietankę będzie spijał ktoś z innym umysłem, niż wasz? Gdyby tego nie pisał astro, pewnie podjąłbym polemikę. Ale tak, to szkoda czasu. Tylko podpuszcza, i tak napisze o pseudofilozoficznych sztuczkach i chamstwie :) Czyli D. Ale to takie teologiczne bajanie na marginesie, ważniejsze kwestie bardziej konkretne: Wierzenia astro. Dawno nie było... C. Nie ma większego szwindlu intelektualnego, niż opowiadanie bzdur bez żadnej woli ich udowodnienia, w dodatku przystrajanie ich w piórka naukowo potwierdzonych faktów. Zdecydowanie C.
WS
W S
5 lutego 2012, 08:25
@ OKObjawienie Boże - Bóg - na tyle sposobów komunikuje nam,To czemu potraficie opisywać tylko swoje mętne wyobrażenia? Mając obcykane tyle kontaktów przez tysiąclecia? zapewnia nas, że stworzył nas nie dla paru dekad życia na ziemi, lecz dla wieczności - z NIM.A po co was stworzył tutaj i jakichs takich niewiecznych? W dodatku np. wiadomo, że w niebie będziecie śmiać się jak głupi do sera, choć wielu waszych bliskich wyląduje w piekle. I będziecie znać odpowiedzi na wszystkie pytania. De facto będziecie kimś innym, niż tu. Czemu na niebo tych innych pracujecie wy? Czemu śmietankę będzie spijał ktoś z innym umysłem, niż wasz? Ale to takie teologiczne bajanie na marginesie, ważniejsze kwestie bardziej konkretne:Tyle znaków, tyle cudów to potwierdza - aż po Zmartwychwstanie, które zapoczątkowało nową epokę. Mówienie, że wszystkie cudowne uzdrowienia (choćby w Lourdes,badane pod surowymi rygorami naukowymi), wszystkie cudy eucharystyczne, heroicznie idące na śmierć miliony chrześcijan ... - mają jakieś inne wytłumaczenie niż manifestująca się Moc Boga, jest niebywałym szwindlem intelektualnym i wyrazem zaślepiającej i pełnej pychy wiary w siebie, wyniesionego na szczyt Rzeczywistości.Nie ma większego szwindlu intelektualnego, niż opowiadanie bzdur bez żadnej woli ich udowodnienia, w dodatku przystrajanie ich w piórka naukowo potwierdzonych faktów. Masz zerowe pojęcie o rygorach naukowych kiedy próbujesz je wcisnąć do Lourdes choćby. Te kilkadziesiąt wysilonych przypadków przedstawianych przez zwolenników bajek o cudach to nie jest badanie na polu naukowym, tylko religijnym. Wypisz-wymaluj jak badanie cudu z Sokółki - oszołomiony naukowiec przegrywa z wiarą w swym umyśle i plecie byle co, a to wyplecione byle co jest zwolnione z jakiejkolwiek obiektywnej weryfikacji. Tu przypomnę zasłyszane ciekawe sformułowanie: wierzący naukowiec jest jak świnka morska - ani świnka, ani morska. Pytałem już również na tym portalu o tak ważny dla Polaków cud Wojtyły. Proces beatyfikacyjny trwał całe lata, wielu mądrych ponoć ludzi trudziło się nad rzetelnymi badaniami, w końcu werdykt .... i co? Czemu Kościół tego nie opublikuje kiedy to taka świeża najprawdziwsza prawda, takim uczciwym wysiłkiem wydobyta? Nie chce Kościół mojego i miliardów innowierców nawrócenia? Przydałaby się przecie wieksza kasa na tacę. Tyle że świetość Wojtyły to wyłącznie wewnątrzkatolicka brednia, to katolicy w euforii mają zwiększyć datki. Nikt poza katolikami na katolickie brednie nie da się nabrać (ani inni odbiblijni, ani muzułmanie, ani tym bardziej ateiści), a w dokumentach z procesu beatyfikacyjnego Wojtyły poza katolickimi bredniami nie ma nic. W nauce jest psi obowiązek publikacji, poddawania weryfikacji wysuwanych twierdzeń - w religii wiara robi wam wodę z mózgu, że ona wystarcza za wszystko. W tym temacie pytałem już Ciebie (i to nie raz!) o regulamin odpustów. Wierzący tak mają, że niewygodne pytania przeinaczają na wygodniejsze, albo nie zauważają ich wcale - to też objaw upośledzenia poznawczego waszych umysłów przez wiarę - nie wstydzicie się błaznować, poniżać swej godności byle ochronić wiarę w swym umyśle. A moim zdaniem ów regulamin odpustów to jeden z licznych przykładów obłąkanego szwindlu intelektualnego idącego przez wieki w religii. Sążnista lista bredni, gdzie każdy punkt gdyby był stworzony wedle rygorów naukowych byłby dowodem na istnienie Boga. Ten kodeks ułaskawień rozliczanych z pakietu zgromadzonych zasług Chrystus i świętych jest tak precyzyjnym "dokumentem", że szok! Tam jest zagwarantowane np, że kto w imieniny Piotra i Pawła pocałuje szkaplerzyk to dostanie odpust w rozmiarze stosownym do rangi tego kto szkaplerzyk ów poświęcił. W dodatku różne odpusty za różne rzeczy są przydzielane wedle krajów czy diecezji... A przecież to tylko jeden przykład na to w jaką masę zabobonów, obrzędów , rytuałów ubierana jest pustka religijnych opowieści i postaw. Mimo tysiącleci, mimo "naukowo potwierdzonych" cudów ozdrowieńczych czy eucharystycznych, mimo miliardów wierzących, mimo milionów tomów teologicznych dzieł ciagle nie macie nic poza wiarą. Nic mądrego, nic pewnego, nic wartościowego, nic na czym można polegać. Tylko wiarę. Wy w Jezusa, tamci w Allaha, inni w Wisznu, Wodana, Manitu....
O
OK
5 lutego 2012, 00:27
Korekta: Manfred Lütz, BÓG. Mała historia Największego. Wydawnictwo M. Kraków 2009, ss 404.
O
OK
5 lutego 2012, 00:26
Chciałbym dorzucić dwie kwestie: 1. Jest znakomita książka niemieckiego autora, Nanfreda Lütz`a, BÓG. Mała historia Największa. Wydawnictwo M. Kraków 2009, ss 404. Godna polecenia i przeczytania. Oczywiście, nie jest ona zapewne dobrą lekturą dla programowych prześmiewców, ale dla umysłów otwartych na zgłębianie najważniejszego tematu w ludzkich dziejach, wyrażanego na różne sposoby (także bardzo niedoskonałe) w wielkich religiach i kulturach: Człowiek wobec Transcendencji, wobec swej stwórczej Przyczyny. Eugene Ionesco dość dosadnie sformułował jedno z zasadniczych i rozstrzygających pytań (cytuję z pamięci): Czy jesteśmy w trakcie stawania się Bogiem, czy g. ...? Objawienie Boże - Bóg - na tyle sposobów komunikuje nam, zapewnia nas, że stworzył nas nie dla paru dekad życia na ziemi, lecz dla wieczności - z NIM. Tyle znaków, tyle cudów to potwierdza - aż po Zmartwychwstanie, które zapoczątkowało nową epokę. Mówienie, że wszystkie cudowne uzdrowienia (choćby w Lourdes,badane pod surowymi rygorami naukowymi), wszystkie cudy eucharystyczne, heroicznie idące na śmierć miliony chrześcijan ... - mają jakieś inne wytłumaczenie niż manifestująca się Moc Boga, jest niebywałym szwindlem intelektualnym i wyrazem zaślepiającej i pełnej pychy wiary w siebie, wyniesionego na szczyt Rzeczywistości. Siebie - nie mogącego znieść Ładu Bożego, sprawiedliwości Bożej. Siebie - zakrzywionego ku sobie, jak powiedział św. Augustyn, definiując grzech.
O
OK
5 lutego 2012, 00:25
2. Kwestia druga, może innym razem. Może najkrócej: jaki to los gotowali "wielcy" bez-Bożnicy w XX wieku. Marks, Engels, Lenin, Stalin, Hitler. Niektórzy z nich woleli zadawać się, poprzez praktyki okultystyczne z ... Szatanem. Ciekawe, ile zamętu, hałasu, różnych fatalnych emocji potrafią wzbudzić wokół siebie (także na forach) "pomniejsi" bez-bożni, ale za to żarliwie uprawiający kult siebie - pod hasłem szczytnie brzmiącym: kultu Rozumu? ... Gadać to sobie można, udając, że można ("bezkarnie", bez poważnych destrukcyjnych konsekwencji)na miejscu Boga postawić siebie. Można, ale kończy się to fatalnie dla ludzi. Ot cytat:"Teraz do burzenia Boga biorą się wszyscy, lecz bez Niego będzie jeszcze smutniej. Bóg ma głęboką jamę pod sercem naszym" - Jerzy Harasymowicz (1933-1999). A Andre Malraux:"Odpowiedź na podstawowe pytanie o sens życia i świata może być tylko religijna. Wiek XXI będzie albo religijny albo go nie będzie".
4 lutego 2012, 21:48
Och, lex, pajac z Ciebie pierwszoklaśny, ale zlituj się nad swoją ludzką godnością, bo przestajesz być dziarski i zabawny, a stajesz się żałosny. Astro przeczytał komentarze nie przeznaczone dla niego, nic z nich nie zrozumiał, ale mu się nie podobają i nie chce ich więcej :) Twoja debilna beletrystyka I znowu wyzwiska :) Astro niemal na pewno nie uczy się na błędach ;) nie zastąpi żadnego argumentu, nie zamaskuje faktu, że nie jesteś zdolny do omówienia jakiejkolwiek konkretnej kwestii, nie podważy jakiejkolwiek mojej wypowiedzi. Astro po raz setny czy tysięczny powtarza, że jego wierzenia są niepodważalne. Chyba prościej będzie zacząć numerować albo klasyfikować jego wypowiedzi za pomocą jakiś liter czy numerków, na przykład: A - wyzwiska, B - autonobilitacja astro, C - wierzenia astro, D - pustosłowie lub bełkot. Skróci się w ten sposób komentarze. No, ale może ja się nie znam... Tu próbuje podpuścić - przecież uważa, że zna się na "wszystkim więcej". No i ten wielokropek, zawieszający wypowiedź w oczekiwaniu na szybkie "ależ oczywiście się znasz". Chyba B. weźmy taką kwestię [...] Co ja powinienem, Twoim zdaniem, powiedzieć, aby zwrot "co uważam ja" oznaczało w Twoim potłuczonym umyśle to "co uważam ja", a nie "Zwróćcie uwagę na mnie! Jestem mądry!"? Chyba D. Astro udaje, że próbuje nawiązać rozmowę. Wymiana zdań z astro sprowadza się wysłuchiwania od niego jednego z przypadków A..D. Więc chyba D. A gdybym chciał powiedzieć: "Zwróćcie uwagę na mnie! Jestem mądry!" to co musiałbym zrobić, aby to tak do Ciebie dotarło? Podrapać się lewą nogą za prawym uchem czy jak? D. Zdecydowanie D. Nabieram wprawy.
WS
W S
4 lutego 2012, 14:20
Och, lex, pajac z Ciebie pierwszoklaśny, ale zlituj się nad swoją ludzką godnością, bo przestajesz być dziarski i zabawny, a stajesz się żałosny. Twoja debilna beletrystyka nie zastąpi żadnego argumentu, nie zamaskuje faktu, że nie jesteś zdolny do omówienia jakiejkolwiek konkretnej kwestii, nie podważy jakiejkolwiek mojej wypowiedzi. No, ale może ja się nie znam... weźmy taką kwestię: astrotaurus: Odnosisz sie do tego co uważasz Ty, a nie do tego co uważam ja.lex: Zdanie to oznacza: "Zwróćcie uwagę na mnie! Jestem mądry!Co ja powinienem, Twoim zdaniem, powiedzieć, aby zwrot "co uważam ja" oznaczało w Twoim potłuczonym umyśle to "co uważam ja", a nie "Zwróćcie uwagę na mnie! Jestem mądry!"? A gdybym chciał powiedzieć: "Zwróćcie uwagę na mnie! Jestem mądry!" to co musiałbym zrobić, aby to tak do Ciebie dotarło? Podrapać się lewą nogą za prawym uchem czy jak?
4 lutego 2012, 13:33
Ja bardzo szanuję Dawkinsa, ale nic nie muszę dlatego, że on coś robi czy mówi. ...astro szanuje Dawkinsa, ale wie, że jest ponad niego ("Ja bardzo"), no a poza tym nie ma zielonego pojęcia, co Dawkins mówi... 2. Widzisz, że jednak ja też biorę udział w dyskusji o Bogu. Tyle że najbardziej o tym z lokalnym bajęd jako że jestem lokalnym człowiekiem. Próbuje nazwać swoje powtarzane wyznanie wiary "nikt nigdy nie sformułował rozumnego zdania o Bogu" - dyskusją To tak z grubsza byłoby na tyle... Na razie można odetchnąć z ulgą i rozmasować mięśnie brzucha w oczekiwaniu na kolejną odsłonę.
4 lutego 2012, 13:33
I coś na wyrywki: inni ateiści twierdzą, że coś więcej i podejmują polemikę, przez krytykę zakładu PascalaKolejny wytrysk intelektualny z cyklu "Jaki jestem mądly, plosę pani". Astro czuje się urażony sugestią, że nie znał ogólników dotyczących polemiki z zakładem Pascala. Odniosłem się wypowiedzi OK na temat zakładu Pascala, a nie rozlicznych spekulacji na temat tego zakładu. Pomimo tego, że powinien docenić użyteczność tez Dawkinsa dla niego samego, nazywa jego argumentację spekulacjami. Wynika to oczywiście stąd, że astro nie jest w stanie się uczyć. Jeśli uważasz, że rozwinięcie kwestii jest istotne dla przebiegu.... hmmmm.... tego co się tu wyprawia spróbuj (wedle cytowanej rady Tischnera) wskazać cel tego rozwinięcia i jedziemy! Tu astro przypomina sobie nazwisko, które kiedyś usłyszał i w sposób losowy stosuje je w dyskusji, próbując wzmocnić siłę swojej wypowiedzi, której znaczenie jest jasne dla astro. Moim zdaniem sprawa nie jest warta by sie nią zajmować: Astro ucina ewentualną dalszą polemikę, stwierdzając, że cokolwiek się powie, astro odebrał temu wartość mocą swojego autorytetu. Wciąż nie jest w stanie pojąć, że nikt już z nim nie prowadzi polemiki. wiary się nie wyrozumuje, a życie wedle wskazań rozlicznych Bogów (tu dwie rakaty z rana, tu spowiedź Wielkanocna, tu kąpiel w Gangesie) trąci paranoją. Tu omawiany przypadek próbuje przekazać własne (paranoiczne) wyobrażenia dotyczące wiary w Boga. - Gdzieś tam użyłeś sformułowania "nawet Dawkins...." ...znowu dowodzi własnej wybiórczej świadomości...
4 lutego 2012, 13:20
Stara się zakrzyczeć tych, którzy próbują mu uświadomić jego błąd.Łoj, łgarstwo czystej wody. Kto konkretnie, gdzie konkretnie, jak konkretnie próbował mi uświadomić jaki konkretnie błąd? KONKRETNIE!! Bez kolejnych opinii na temat swoich wyobrażeń! Dasz radę? (luzik, pytanie retoryczne) Tu z kolei widać, jak astro eliminuje słowo "popełniłem", pisząc "jaki konkretnie błąd.". Wynika to z faktu, że astro nie jest w stanie dopuścić myśli, iżby miał popełnić błąd. Stąd pisze ogólnikowo "jaki błąd", zamiast precyzyjnie "błęd popełniłem". Oczywiście kolejny raz widać wybiórczą świadomość astro (myli swoją wiarę z obiektywną wiedzą), ale o tym była już mowa i nie ma co przynudzać. Do tego stopnia, że nie dostrzega, że używa w dyskusji wyzwisk i obelg ("bagienko zabobonów", "opluskwianie Einsteina", "autorytet głupca", "problem z wierzącymi, że z tępym zadowoleniem" Taaaa.... grzeszny czy nie, byle pierdutnąć kamieniem.... Nie masz za grosz wstydu, że czynisz mi takie wyrzuty w obliczu swoich poczynań. Ale cóż - widziały gały co brały. Moje opinie, acz niepochlebne są uzasadnione, zgodne z prawdą. [...] Trochę bełkotu sprowokowanego zarzutem, którego omawiany przypadek nie może odeprzeć, próba usprawiedliwienia, zaakceprowana przez samego boga astro: astro, no a w takim razie: astro może uznać, że to, co pisze, jest "zgodne z prawdą".
4 lutego 2012, 13:12
Nazywa tą swoją wiarę wiedzą.Byle uświnić wiarą [...] Znowu słowo "uświnić". Jeśli to prawda, to traumatyczne przeżycia z dzieciństwa są najwyraźniej bardzo mocno wpisane w podświadomość astro. To by go poniekąd usprawiedliwiało. Wiem jak bardzo wiara jest obca mojemu umysłowi, uważam taką kategorię odbioru i opisu świata za całkowicie niedorzeczną. Tu widać, że astro nie rozumie pojęcia wiary. To zresztą było mu już wykazywane od samego początku przez wszystkich dyskutujących, ale przecież astro się nie uczy. Od kiedy dobrze poznałem jakim upośledzeniem umysłu jest wiara, na której budowane są religie (bo przecież może mieć też "cywilne" zastosowania) nawet nie używam tego słowa jako potocznie stosowanego synonimu nadziei, zaufania, oceny prawdopodobieństwa itp. Autoznobilitowany astro próbuje przekazać teraz część swojej biografii, którą powinniśmy docenić, jak i to, że wymazywanie ze słownika pewnych słów, może nieść ze sobą korzyść. I nie chodzi tu wcale o słowa wulgarne. Przypomina to próbę zastąpienia słowa "pan" słowem "towarzysz". Tu otwiera się dalsze pole dla kolejnych analogii. Ja po prostu rzeczywiście wiem gdzie jaka rozmowa o jak definiowanym Bogu może mieć jaki sens. Tą wypowiedź pozostawię bez komentarza :) Ubolewam tylko, że omawiany przypadek nie użył "oczywiście" zamiast "rzeczywiście", zabawa byłaby jeszcze lepsza :)
4 lutego 2012, 12:59
W taki sposób rozmowa o Bogu staje się koniecznością. Tu astro robi ciekawy zwrot. Wbrew swojemu stwierdzeniu, że "nikt nigdy nie sformułował rozumnego zdania o Bogu", twierdzi, że chce mówić o Bogu. Wynika to stąd, że astro nie podoba się to, że znalazł się w opozycji do ludzi nauki, dyskutujących o Bogu. Astro uważa się za człowieka rozumu. Z racji swojego upośledzenia poznawczego wierzący nie są w stanie zrozumieć, że Bóg to fikcyjna postać z ich opowieści, [...] coś co w całości jest wewnętrznym tworem ich umysłu. Próbując pozostać w zgodzie z własną wiarą, astro wykonuje kolejny zwrot i powtarza mantrę, tak by bożek astro, którym jest astro, był wierny samemu sobie. Każdy wyłom w ich tępym zadowoleniu z siebie, każde zwrócenie ich uwagi na możliwość istnienia poglądów jakich [...] nie są w stanie zauważyć to nadzieja na równanie możliwości realizacji praw obywatelskich Kolejne powtórzenie: astro ukazuje swoje działanie jako proobywatelskie. Jako, że działa w imię dobra społeczeństwa, powinniśmy docenić... Twoje wywody o jakimś hipotetycznym, niezdefiniowanym czymś, do tradycyjnych koncepcji czego odnoszą się różni ludzie są tutaj zupełnie nie na miejscu: gospodarze i zaangażowani miłośnicy portalu nie uważają Boga za obiekt hipotetyczny, opowiadaja o nim mnóstwo historii kreowanych na fakty, mają nawet pod kluczem - jak już wspominałem - wiele ton jego fizycznego ciała. Tu astro przeskakuje od ogólnej przemowy do konkretnego przeciwnika. Przypomniał sobie, że ów zarzucił mu niezgodność z tezami Feynmana (te hipotezy...). W rozpaczliwej próbie przerzucenia argumentu ignoruje prostą analogię, że pierwszoklasista nie rozumie dyskusji studentów teologii. Astro jednak nie uważa się za niedouczonego w żadnym zakresie i nie zamierza przejść etapu dopuszczenia prawdziwości hipotezy Boga, by zrozumieć coś więcej. Wie "wszystko więcej" i jest przygotowany na każdą okoliczność.
4 lutego 2012, 12:48
1. Astro "wierzy", że żadna dyskusja o Bogu nie ma sensu.1. Oczywiście nie potrafisz wskazać takiego stwierdzenia mojego autorstwa. Kolejne zdanie, w którym astro a) ukazuje swoją wybiórczą świadomość b) daje możliwość wskazania, ile razy powtarza swoją mantrę w różnych odmianach: "faktem bezspornym jest brak rozumnej wypowiedzi na temat Boga - wypowiedzianej przez kogokolwiek kiedykolwiek. Nikt nigdy nie sformułował rozumnego zdania o Bogu". 3 razy na pierwszych 5 stronach komentarzy. Na kolejnych stronach astro uparcie nawraca forumowiczów na swoje wyznanie, powtarzając w różnych wersjach tą wypowiedź. Pomimo tego, najwyraźniej nie pamięta, że ją wypowiadał. 2. Sama moja obecność tu temu zaprzecza, a treść wypowiedzi to zaprzeczenie po stokroć potwierdza. Omawiany przypadek w tym zdaniu chce przekazać, że jego wypowiedzi nobilitują portal Deon, "po stokroć". To kolejna próba zwrócenia uwagi na niewątpliwą wartość osoby astro. Gdyby polscy katolicy umieli rozmawiać o obywatelskim współistnieniu we wspólnym państwie niepotrzebne byłoby moje zajmowanie się ich Bogiem. Tu złagodzenie tonu i próba wskazania problemu przez autoznobilitowaną wcześniej i teraz ("moje zajmowanie") osobę astro. Niestety, rozdział boskiego od cesarskiego jest ponad ich siły: bez odniesienia się do swoich niedorzecznych bajęd nie potrafią i już. Tu astro oczekuje od nas, że szanując jego obecność i to, że trudzi się, jak napisał, przemawianiem do nas, zrozumiemy wagę obywatelskiego wspóistnienia w rozumieniu astro i nie będziemy się odnosić do naszych bajęd, tylko do bajęd astro. W dodatku są rozwydrzeni przywilejami jakimi otoczone jest ich bajanie (a ja po prostu jestem asertywny). Astro stara się jednocześnie złagodzić wrażenie, jakie wywarł, pisząc "ja po prostu", ale i dając prztyczka w nos: "jesteście rozwydrzeni". Oczywiście dlatego, że nie doceniamy astro.
4 lutego 2012, 12:04
Cóż - jak mówiłem: wiem w co wdepnąłem. To zdanie, również w kontekście poprzednych wypowiedzi omawianego przypadku, wskazuje z kolei na odchylenie w kierunku fekaliów. Astro z upodobaniem używa określeń: "uświniony", "wdepnąłem", "zalatuje", "bagienko", najłagodniejsze z nich to "pachnie". Być może wynika to z drobnych problemów w dzieciństwie, jak również braku zrozumienia związanego z tą przypadłością ze strony najbliższych, co też tłumaczyłoby ogólną postawę astro w stosunku do kogokolwiek. Oczywiście, to tylko hipoteza ;) Moje przygotowanie na konieczność udowadniania, że nie jestem wielbłądem jest w "rozmowie" z nimi wręcz oczywiste. Tutaj widać z kolei, jak astro próbuje przekazać nam: "Jestem przygotowany na wszystko! Nie zadzierajcie ze mną!" Plułeś w moim kierunku Tu kieruje poprzednie ostrzeżenie do (słowo "kierunek" nie wydaje się przypadkowe, świadczy o tym, że astro odebrał zniewagę bardzo osobiście) konkretnego znieważającego osobę astro i jego wiarę w niebyt. swoimi chorymi interpretacjami moich wypowiedzi wielokrotnie nie korzystając jednak z szansy wykazania mi błędu. To oczywiście powtórzenie jednego z wcześniejszych zdań "musiałbyś wiele razy wskazać". Astro jest na tyle przytomny (to budzi pewne nadzieje), że nie powtarza tych samych poglądów częściej, niż raz na wpis. By wykazać powtarzalność jego poprzednich wypowiedzi, należałoby mozolnie kopiować między wpisami. Ten rzadki przypadek powtórzenia się w ramach tego samego wpisu zasługuje na dokumentację. Wolisz dokonywać na mnie projekcji kolejnych idiotyzmów ulęgniętych w Twoim umyśle: ...no i kolejna obelga. Jak można zaobserwować, astro niestety nie uczy się nowych sztuczek. To z kolei rozwiewa pewne nadzieje.
4 lutego 2012, 11:49
Głupcy są uparci w swoich wrzaskach. Ano właśnie. I mimo napomnień, mimo zachęt do rzeczowej rozmowy na konkretne tematy bedą kontynuować swoje debilne popisy. Astro ma najwyraźniej problem z gramatyką, powinien był napisać "będę kontynuować". Ale czy popisy? Popisy zakładają umiejętność. Raczej wrzaski :) Uważam, że astro prezentuje następujące stanowiskoTu sam wyrażasz kwintesencję swojej tępoty i niezdolności do cywilizowanej dyskusji. To oczywiście kolejna seria wyzwisk ze strony astro. Astro próbuje urobić w ten sposób przeciwnika: przeciwnik albo się obrazi i przestanie odpisywać (a astro stwierdzi, że wygrał w merytorycznej dyskusji), albo też odpowie tym samym i astro nazwie go "chamem" i "prostakienm" i też stwierdzi, że wygrał w merytorycznej dyskusji. Mówisz wyłącznie o swoich skojarzeniach, o swoich reakcjach na wypowiadane przeze mnie treści, ale nie o wypowiadanych przeze mnie treściach. Tu dobrze widać, jak astro nie jest w stanie pojąć wypowiedzi innych, odnoszących się krytycznie do jego osobistej wiary w "bezsens pojęcia Boga". Odnosisz sie do tego co uważasz Ty, a nie do tego co uważam ja. Kolejny pisk urażonej ambicji: "uważam ja" umieszczone na końcu zdania podkreśla wagę uważania przez "ja". Zdanie to oznacza: "Zwróćcie uwagę na mnie! Jestem mądry!". (@astro: Zwróciliśmy. Jesteś głupi, co zostało wykazane z każdego możliwego punktu widzenia, poza twoim ;) ) W cywilizowanej dyskusji musiałbyś już wiele razy wskazać konkretnie moje błędy Tu z kolei widać selektywność pamięci astro. Być może podświadomie wymazuje te fragmenty "dyskusji" (no bo, tak jak powiedział naczelnyantykolejarzRP, ze względu na problemy astro, trudno to nazwać dyskusją), które dowodzą mu, że jest w błędzie.
WS
W S
4 lutego 2012, 09:50
I coś na wyrywki: inni ateiści twierdzą, że coś więcej i podejmują polemikę, przez krytykę zakładu PascalaKolejny wytrysk intelektualny z cyklu "Jaki jestem mądly, plosę pani". Odniosłem się wypowiedzi OK na temat zakładu Pascala, a nie rozlicznych spekulacji na temat tego zakładu. Jeśli uważasz, że rozwinięcie kwestii jest istotne dla przebiegu.... hmmmm.... tego co się tu wyprawia spróbuj (wedle cytowanej rady Tischnera) wskazać cel tego rozwinięcia i jedziemy! Moim zdaniem sprawa nie jest warta by sie nią zajmować: wiary się nie wyrozumuje, a życie wedle wskazań rozlicznych Bogów (tu dwie rakaty z rana, tu spowiedź Wielkanocna, tu kąpiel w Gangesie) trąci paranoją. - Gdzieś tam użyłeś sformułowania "nawet Dawkins...." 1. Czesto fideiści za jakiekolwiek odwołanie do Dawkinsa prychają z pogardą, że to taki papież ateistów. A to gospodarze portalu kiedy ich papieżowi spodoba się ogłosić np, że Bóg zabrał Maryję żywcem do nieba mają psi obowiązek bezmyślnie stanąć z rukami pa szwam i powtarzać: "Taa jee! poleciała luzem w kosmos!" Ja bardzo szanuję Dawkinsa, ale nic nie muszę dlatego, że on coś robi czy mówi. 2. Widzisz, że jednak ja też biorę udział w dyskusji o Bogu. Tyle że najbardziej o tym z lokalnym bajęd jako że jestem lokalnym człowiekiem. To tak z grubsza byłoby na tyle...
WS
W S
4 lutego 2012, 09:48
Nazywa tą swoją wiarę wiedzą.Byle uświnić wiarą... co fideiści znajdują w takich cienkich stysfakcyjkach mając w perspektywie wieczną szczęśliwość...? Cienko, cienko! Wiem jak bardzo wiara jest obca mojemu umysłowi, uważam taką kategorię odbioru i opisu świata za całkowicie niedorzeczną. Od kiedy dobrze poznałem jakim upośledzeniem umysłu jest wiara, na której budowane są religie (bo przecież może mieć też "cywilne" zastosowania) nawet nie używam tego słowa jako potocznie stosowanego synonimu nadziei, zaufania, oceny prawdopodobieństwa itp. Ja po prostu rzeczywiście wiem gdzie jaka rozmowa o jak definiowanym Bogu może mieć jaki sens. Stara się zakrzyczeć tych, którzy próbują mu uświadomić jego błąd.Łoj, łgarstwo czystej wody. Kto konkretnie, gdzie konkretnie, jak konkretnie próbował mi uświadomić jaki konkretnie błąd? KONKRETNIE!! Bez kolejnych opinii na temat swoich wyobrażeń! Dasz radę? (luzik, pytanie retoryczne) Do tego stopnia, że nie dostrzega, że używa w dyskusji wyzwisk i obelg ("bagienko zabobonów", "opluskwianie Einsteina", "autorytet głupca", "problem z wierzącymi, że z tępym zadowoleniem"Taaaa.... grzeszny czy nie, byle pierdutnąć kamieniem.... Nie masz za grosz wstydu, że czynisz mi takie wyrzuty w obliczu swoich poczynań. Ale cóż - widziały gały co brały. Moje opinie, acz niepochlebne są uzasadnione, zgodne z prawdą. "bagienko zabobonów" - a czymże jest religia z masą rojeń o magii? każda swoich? "opluskwianie Einsteina" - Einstein jeszcze za życia protestował przeciw wciąganiu go do fideistycznego kociołka, a fideiści uparcie to czynią do dziś - z ta samą podłą, mściwą satysfakcją, z jaką przypinają każdemu oponentowi łatkę wiary. "autorytet głupca" - jeśli ktoś przytacza cudze paszkwile bez uzasadnienia jako miarodajną wypowiedź... itp. itd.
WS
W S
4 lutego 2012, 09:48
1. Astro "wierzy", że żadna dyskusja o Bogu nie ma sensu.1. Oczywiście nie potrafisz wskazać takiego stwierdzenia mojego autorstwa. 2. Sama moja obecność tu temu zaprzecza, a treść wypowiedzi to zaprzeczenie po stokroć potwierdza. Gdyby polscy katolicy umieli rozmawiać o obywatelskim współistnieniu we wspólnym państwie niepotrzebne byłoby moje zajmowanie się ich Bogiem. Niestety, rozdział boskiego od cesarskiego jest ponad ich siły: bez odniesienia się do swoich niedorzecznych bajęd nie potrafią i już. W dodatku są rozwydrzeni przywilejami jakimi otoczone jest ich bajanie (a ja po prostu jestem asertywny). W taki sposób rozmowa o Bogu staje się koniecznością. Z racji swojego upośledzenia poznawczego wierzący nie są w stanie wskutek dyskusji zrozumieć, że Bóg to fikcyjna postać z ich opowieści, obiekt ich wiary, a więc coś co w całości jest wewnętrznym tworem ich umysłu. Każdy jednak wyłom w ich tępym zadowoleniu z siebie, każde zwrócenie ich uwagi na możliwość istnienia poglądów jakich oni sami nie są w stanie zauważyć to nadzieja na równanie możliwości realizacji praw obywatelskich. Twoje wywody o jakimś hipotetycznym, niezdefiniowanym czymś, do tradycyjnych koncepcji czego odnoszą się różni ludzie są tutaj zupełnie nie na miejscu: gospodarze i zaangażowani miłośnicy portalu nie uważają Boga za obiekt hipotetyczny, opowiadaja o nim mnóstwo historii kreowanych na fakty, mają nawet pod kluczem - jak już wspominałem - wiele ton jego fizycznego ciała.
WS
W S
4 lutego 2012, 09:47
@ lex Głupcy są uparci w swoich wrzaskach.Ano właśnie. I mimo napomnień, mimo zachęt do rzeczowej rozmowy na konkretne tematy bedą kontynuować swoje debilne popisy. Uważam, że astro prezentuje następujące stanowiskoTu sam wyrażasz kwintesencję swojej tępoty i niezdolności do cywilizowanej dyskusji. Mówisz wyłącznie o swoich skojarzeniach, o swoich reakcjach na wypowiadane przeze mnie treści, ale nie o wypowiadanych przeze mnie treściach. Odnosisz sie do tego co uważasz Ty, a nie do tego co uważam ja. W cywilizowanej dyskusji musiałbyś już wiele razy wskazać konkretnie moje błędy, a nie snuć swoje opinie o swoich wyobrażeniach moich błędów. Cóż - jak mówiłem: wiem w co wdepnąłem. Fideiści nie są zdolni do rzeczowej rozmowy na tematy objęte ich upośledzeniem poznawczym, za to łasi na każde pacnięcie błotem w oponenta. Moje przygotowanie na konieczność udowadniania, że nie jestem wielbłądem jest w "rozmowie" z nimi wręcz oczywiste. Plułeś w moim kierunku swoimi chorymi interpretacjami moich wypowiedzi wielokrotnie nie korzystając jednak z szansy wykazania mi błędu. Wolisz dokonywać na mnie projekcji kolejnych idiotyzmów ulęgniętych w Twoim umyśle:
3 lutego 2012, 21:45
cd -> No cóż, czekam na więcej. Głupcy są uparci w swoich wrzaskach. Dla mnie to ubaw, bo ze względu na głupotę, którą okazał astro, nie traktuję go serio. Rozumiem i cenię stanowisko Ojca Krzysztofa i to, że podchodzi z szacunkiem do każdego człowieka, no ale ja jestem zwykłym człowiekiem, a nie księdzem. Być może nie powinienem, ale wyśmiewam głupotę, którą prezentuje astro.
3 lutego 2012, 21:44
"Racjonalizm" poniektórych dyskutantów (dokładniej: poniektórego) w myśleniu o Bogu[...] Przypuszczam, że jest z nim jeszcze gorzej. Nawet nie chodzi o to, że astro wątpi w istnienie Boga. Uważam, że astro prezentuje następujące stanowisko: 1. Astro "wierzy", że żadna dyskusja o Bogu nie ma sensu. 2. Nazywa tą swoją wiarę wiedzą. 3. Stara się zakrzyczeć tych, którzy próbują mu uświadomić jego błąd. Wiara to pogląd, którego prawdziwości nie można obiektywnie udowodnić. Innymi słowy, poznanie w zakresie przedmiotu wiary nie jest dostępne wszystkim lub nie jest dostępne w taki sam sposób. Astro nie może udowodnić, że dyskusja o Bogu nie ma sensu. Stąd, astro "wierzy", a nie "wie", że dyskusja w Boga nie ma sensu. To taki jego prywatny dogmat. (Przy okazji, prawdą jest prawdopodobnie coś przeciwnego: najtęższe głowy świata od setek lat dyskutują o Bogu. Trudno założyć, że Einstein, Eddington, Lederman, Feynman, Planck, Kelvin, Lemaitre, Hawking, Maxwell i reszta, doznawali zaćmienia rozumu, gdy zastanawiali się nad kwestiami dotyczącymi Boga, podczas gdy astro jest w pełni zdrowy ;) ) Astro uparcie nazywa swoją postawę wiary - racjonalną i uzasadnioną, wpasowaną w naukowy, obiektywny model świata. Widać tu, że astro myli swoją wiarę z wiedzą i że nie jest tego świadom. Co do punktu 3, wszyscy mogliśmy odczuć, jak uparty i pewien swojej racji jest astro. Do tego stopnia, że nie dostrzega, że używa w dyskusji wyzwisk i obelg ("bagienko zabobonów", "opluskwianie Einsteina", "autorytet głupca", "problem z wierzącymi, że z tępym zadowoleniem" - to wybór jego słów z pierwszych trzech z 33 stron), ale dostrzega "chamstwo polegające na puszeniu się wiedzą" i "bezczelność" w dowodzeniu mu, że nie ma racji :) cd ->
O
OK
3 lutego 2012, 18:50
Racjonalizm” poniektórych dyskutantów (dokładniej: poniektórego) w myśleniu o Bogu (Jego istnieniu/nieistnieniu) jest tyle samo wart, co moje powyższe superracjonalne "wywody" na temat wyjaśnienia jak powstał biało-czerwony stadion narodowy. - Niektórzy uważają, że wszystkie małe rzeczy (łącznie z tym, że ktoś ileś minut "wstukiwał" te zdania) mają swoje przyczyny, natomiast wielkie - NIE. To ci dopiero racjonalizm. Chyba rodem z piekła. Mówią teologowie o sztanie (Lucyferze), że wmówił sobie absurd: iż w żaden sposób nie zależy od Stwórcy! Że zawdzięcza siebie - sobie samemu. W taki sposób zaczął budować swoje królestwo na antypodach Królestwa Bożego. Echa tego absurdu (grzechu) rozlegają się coraz głośniej. Ale największy hałas robiony przez "duchy" pyszne i zdegenerowane - anielskie i ludzkie; najzjadliwsze obelgi czy metody prześmiewczego eliminowania Prawdy - tej Prawdy nie zniszczą, bo jest Bogiem. TYM,TÓRY JEST! Boga Wcielonego można było wyśmiać i ukrzyżować, ale przed powracającym Pełnym Chwały Chrystusem klęknie - w akcie adoracji, wdzięczności, powierzenia - każde kolano. To tylko kwestia czasu. Może jest on już niedługi. Więc, nie tylko dlatego, warto modlić się za wszystkich, za siebie nawzajem. Jak długo żyjemy, mamy czas na opamiętanie i zwrot do Boga. Inaczej niż demony. Nie warto iść w zaparte i podążając drogą (czyżby "pysznej"=smakowitej) pychy, podzielić ich nieszczęsny los. Kiedy dają się słyszeć (jakoś poznać) przy egzorcyzmach, to widać, że naprawdę nie ma im czego zazdrościć.
O
OK
3 lutego 2012, 18:50
2012-02-03 Dobrze, to najprościej jak można. Co by to było, gdybym zaczął „wygadywać” superracjonalne twierdzenia, których oczywiście „prostaczkowe” jeszcze nie mogą pojąć i pewno tego nigdy w swym zapyziałym irracjonalizmie nie pojmą: <Proszę przyjąć do wiadomości,że niedawno oddany do użytku stadion narodowy zrobił się sam! Owszem, ktoś (jakaś niewidzialna ręka, o którą nie należy pytać, by się nie ośmieszyć) zgromadził na placu sporo czegoś w rodzaju złomu, i to najzupełniej bezładnie. Pewnego dnia ... coś się kupie złomu stało – chyba oszalała! - i poukładała się w dość ładną budowlę, dziwnie przemyślaną. Jedno jest absolutnie pewne: nikt wcześniej tego nie projektował, nie trudził się... Niech nikt godny miana człowieka racjonalnego nie waży się, choćby przez moment myśleć o innym wyjaśnieniu powstania stadionu. Mówię wam to ja - istota superracjonalna, szczyt wiedzy i obiektywizmu; ktoś,na kogo czekały wieki! Przyjmijcie łaskawie „zapodaną” wam prawdę na temat powstania stadionu (no i każdej dowolnej rzeczy, łącznie z używanym w tej chwili komputerem). Jak się ktoś ze mną nie zgadza – to niech co prędzej zrobi coś ze swoim myśleniem przyczynowo-skutkowym (tym marnym uwarunkowaniem = odchyłem od normy, którą ja stanowię i nikt więcej!). c.d. powyżej
K
katolik
3 lutego 2012, 14:39
Skąd wiadomo, że to Jezus?
3 lutego 2012, 14:14
2012-02-03 12:57:34 Gdzieś jedno quote uciekło, miało być: stawianie różnych hipotez nie jest nienaukowe Hmmmm.... jako konkretny temat mający wykazać moją miałkość mogłeś wybrać kwestię stawiania hipotez w nauce, w procesie tworzenia opisu/modelu świata. I w dodatku wykazać jak się ma stawinie hipotez do sofistycznych bzdetów o włąsnym nieistnieniu oraz do religijnych bajęd o istnieniu, dla odmiany i to w Pozaczasie jakiegoś niezdefiniowanegho niewiadomoczego pn. "Bóg". Jednak z rozumieniem :) Stawianie hipotez - Feynman. Twoje istnienie - Haldane. Staraj się nadążać za tym, co podane na tacy ;)
3 lutego 2012, 14:10
2. Polemikę podejmuje też Dawkins, źródło też wikipedia (nie dość, że jesteś niezbyt lotny, to w dodatku leniuch, cienko z tobą): "Richard Dawkins w książce Bóg urojony krytykuje zakład z jeszcze jednego powodu: według niego wiara nie jest przedmiotem wyboru. Dawkins stwierdza, że Pascal zachęca do udawania wiary, ponieważ człowiek może jedynie postanowić okazywać zewnętrzne oznaki wiary. Zdaniem Dawkinsa człowiek nie jest w stanie sam podjąć samodzielnie decyzji o uwierzeniu w Boga". Tu problem polega na dwóch kwestiach: a) Pascal nie zachęca do udawania wiary, a jedynie wykazuje teoretyczny (dyskutowalny) zysk z wiary, b) udawanie wiary dla człowieka racjonalnego, albo też zgodnie z zasadami ewolucji, musi nieść jakąś korzyść, czego Dawkins nie wykazuje. A nawet, zgodnie z obserwacją argument Dawkinsa upada, bo udawanie wiary przynosi w rzeczywistości stratę: zmniejsza szansę na przekazanie puli genów, zmniejsza dostępność pokarmu przez konieczność dzielenia się z innymi, również nie spokrewnionymi osobnikami, a w niektórych środowiskach grozi śmiercią :) Jak widzisz, drogi astro, pozostajesz w odosobnieniu. Ludzie, nawet Dawkins, prowadzą dyskusje, polemiki na temat istnienia/nieistnienia Boga-Stwórcy, a ty po prostu z radosną (?) pewnością twierdzisz, że nie ma o czym gadać :) Wg ciebie ci wszyscy "bezsensowni" dyskutanci są głupi (niektórzy nawet tępi), a mądry jest tylko astro ;) Tylko że widzisz, wg nas, polemizujących, wierzących i wątpiących, każdy zanadto pewny siebie, jest po prostu nieracjonalny. Każdy, kto nie umie racjonalnie uzasadnić swoich słów. Kto w polemice w odpowiedzi na racjonalne argumenty, używa obelg, nieuzasadnionych określeń i wyzwisk. Tu wróć do zacytowanych przeze mnie słów Russella, który nazywa cię głupcem.
3 lutego 2012, 13:59
@ OK Ten Twój Pascal chyba cierpiał na rozdwojenie jaźni, Hahahahaha, w opowiadaniu żartów jesteś niezrównany :)   a Ty nie umiesz tewgo dostrzec; z jednej strony: Wiara jest darem od Boga – Boga czuje się sercem, a nie rozumem,a za chwilę chce, żeby wiarę sobie "wyrozumować". Zakład Pascala to tylko intelektualna sztuczka, nic więcej. Brawo! A dowód? Bo wiesz, nawet inni ateiści twierdzą, że coś więcej i podejmują polemikę, przez krytykę zakładu Pascala. O tej krytyce możesz przeczytać np. na wikipedii: 1. "Pascal rozważył tylko dwa przypadki [...] (bóg wynagradzający osoby wierzące w niego istnieje lub nie istnieje), a w rzeczywistości istnieje nieskończenie wiele możliwości. Np. istnienie boga wynagradzającego za niewiarę w niego lub za jedzenie lodów truskawkowych. Choć takie opcje mogą wydawać się niedorzeczne, to nie ma podstaw do ich błędności i trzeba je wziąć pod uwagę. Jako, że rzeczy, za które bogowie mogą nagradzać życiem wiecznym jest nieskończenie wiele, to cokolwiek by się nie robiło, to można być za to wynagrodzonym." Tutaj otwiera się dalsze pole do dyskusji (głównie w oparciu o to, że wiara wszystkich głównych religii monoteistycznych odnosi się wyłącznie do wiary w Boga rozumu i moralności, a nie w Boga nierozumnego i niemoralnego, no ale argument rzeczywiście jest ważny i nie obalony), ale do dyskusji nie z tobą: ty już przecież stwierdziłeś, że to intelektualna sztuczka :) Ciekawe, że nie napisałeś "pseudointelektualna", jak np. o Haldane i innych :) ...cd...
3 lutego 2012, 12:58
I w zasadzie powinienem wedle cywilizowanych zasad komunikacji zażyczyć sobie abyś wykazał gdzie i jak moje wypowiedzi mijają się z sensem cytatu Feynmana, ale już ambiwalencja mną targa. Wykazać nie wykażesz (choćbyś nawet zechciał, bo nie masz jak), a w zamian mogę dostać kolejny zrzut szamba Twoich bezpodstawnych opinii, a z każdym kolejnym jesteś coraz bardziej obleśny. Hihi :) Ale to ty jesteś uświniony i to twój dogmat "pachnie", jak sam napisałeś. Szambem? Szczerze współczuję. Sam kolejny raz wystawiasz się na kolejny strzał. Kopia z naszej dyskusji: lex: Jeśli hipotetyczny Bóg stworzył wszechświat[...] astro: NIE MA HIPOTETYCZNEGO BOGA w rozumieniu cywiliowanych dyskusji o świecie. Nikt nigdy nie wysunął rozumnej hipotezy Boga i nikt nie zajmuje sie poważnymi badaniami w dziedzinie nawet spekulacji na ten temat. To tylko hucpa i maskujacy fałsz religijnych oraz bezrozumna tradycja. lex: Jeśli chcesz być racjonalistą, to takie stwierdzenia są żenujące. Hipotezy wolno stawiać dowolne. Udowadnialne są naukowe. Nieudowadnialne nie są naukowe. astro: Nie interesują mnie tutaj hipotetyczne hipotezy, pseudofilozoficzny bełkot. Tak jak pisałem, wciąż dowodzisz, że jesteś uosobieniem głupca :) Może odnieś się do pozostałych argumentów i też stwierdź, że nie stawałeś wobec nich w opozycji, przy użyciu obelg i nieuzasadnianych wierzeń :))) Naprawdę, zabawny jesteś, to ci muszę przyznać :))) naszelnyantykolejarzRP: rozmowa z Astrotaurusem nie ma najmniejszego sensu. astro: A tego nie możesz wiedzieć. To się dopiero okaże za jakiś czas czy nie trudziłem się na próżno. Czy pisanie bzdur, powtarzanie obelg i własnych wierzeń, naprawdę sprawia ci trudność? Pozostaje współczuć :))))
3 lutego 2012, 12:57
@ lex Nie chcę z tobą nic omawiać :) Czas omawiania już minął.Nie wiem czy jesteś tak tępy czy tylko tak zakłamany (a obawiam się, że Twój nick nie jest całkiem przypadkowy), Z twojego niewzruszonego punktu widzenia jestem i tępy i zakłamany, a mój nick jest przypadkowy :) czy oba naraz, ale wiem, że mijasz się z prawdą. Gratuluję pewności. Dowodzik? :) Od pierwszego wejścia stosujesz głupkowate docinki pomieszane z pyszałkowatymi opiniami, ale nie polemikę z moimi wypowiedziami prowadzącą do jakiegokolwiek uzgodnienia/wyjaśnienia czegokolwiek. Dlatego unikasz rozmowy o jakimkolwiek konkrecie maskujac to prymusowskim bełkotem prowadzącym jedynie do rozrostu Twego ego i uciesze równie niezdolnej do rzeczowej rozmowy gawiedzi. Z tego wynika, że masz problemy z czytaniem. Albo z rozumieniem? Albo i z rozumieniem i czytaniem? Przecież w twoich wypowiedziach brak merytorycznych argumentów i uzasadnień? Nie oparłeś się na niczym? Nie podważyłeś żadnego z przedstawionych argumentów? Wiesz, nawet Hawking, którego wspomniałeś, dopuszcza hipotezę Boga? stawianie różnych hipotez nie jest nienaukoweHmmmm.... jako konkretny temat mający wykazać moją miałkość mogłeś wybrać kwestię stawiania hipotez w nauce, w procesie tworzenia opisu/modelu świata. I w dodatku wykazać jak się ma stawinie hipotez do sofistycznych bzdetów o włąsnym nieistnieniu oraz do religijnych bajęd o istnieniu, dla odmiany i to w Pozaczasie jakiegoś niezdefiniowanegho niewiadomoczego pn. "Bóg". Jednak z rozumieniem :) Stawianie hipotez - Feynman. Twoje istnienie - Haldane. Staraj się nadążać za tym, co podane na tacy ;)
WS
W S
3 lutego 2012, 12:36
  @ OK Ten Twój Pascal chyba cierpiał na rozdwojenie jaźni, a Ty nie umiesz tewgo dostrzec; z jednej strony: Wiara jest darem od Boga – Boga czuje się sercem, a nie rozumem,a za chwilę chce, żeby wiarę sobie "wyrozumować". Zakład Pascala to tylko intelektualna sztuczka, nic więcej.
WS
W S
3 lutego 2012, 12:34
 @ lex Nie chcę z tobą nic omawiać :) Czas omawiania już minął.Nie wiem czy jesteś tak tępy czy tylko tak zakłamany (a obawiam się, że Twój nick nie jest całkiem przypadkowy), czy oba naraz, ale wiem, że mijasz się z prawdą. Od pierwszego wejścia stosujesz głupkowate docinki pomieszane z pyszałkowatymi opiniami, ale nie polemikę z moimi wypowiedziami prowadzącą do jakiegokolwiek uzgodnienia/wyjaśnienia czegokolwiek. Dlatego unikasz rozmowy o jakimkolwiek konkrecie maskujac to prymusowskim bełkotem prowadzącym jedynie do rozrostu Twego ego i uciesze równie niezdolnej do rzeczowej rozmowy gawiedzi. stawianie różnych hipotez nie jest nienaukoweHmmmm.... jako konkretny temat mający wykazać moją miałkość mogłeś wybrać kwestię stawiania hipotez w nauce, w procesie tworzenia opisu/modelu świata. I w dodatku wykazać jak się ma stawinie hipotez do sofistycznych bzdetów o włąsnym nieistnieniu oraz do religijnych bajęd o istnieniu, dla odmiany i to w Pozaczasie jakiegoś niezdefiniowanegho niewiadomoczego pn. "Bóg". I w zasadzie powinienem wedle cywilizowanych zasad komunikacji zażyczyć sobie abyś wykazał gdzie i jak moje wypowiedzi mijają się z sensem cytatu Feynmana, ale już ambiwalencja mną targa. Wykazać nie wykażesz (choćbyś nawet zechciał, bo nie masz jak), a w zamian mogę dostać kolejny zrzut szamba Twoich bezpodstawnych opinii, a z każdym kolejnym jesteś coraz bardziej obleśny.
WS
W S
3 lutego 2012, 12:28
 @ naczelnyantykolejarzRP cd Oczywiście każdy wierzący jest niewolnikiem swojej wiary, rzecz w tym jaki obszar umysłu owa wiara kontroluje, jakie obiekty obejmuje. I tak np. katolicy w bardziej cywilizowanych państwach nie wierzą w Boga, którego największym marzeniem jest zostać Królem Polski. Nie wierzą w Boga, który wymaga "obsikania" swoimi wizerunkami wszystkich gmachów państwowych. I ja chciałbym wam pomóc stracić wiarę w takiego właśnie Boga, abyście umieli spojrzeć na innego człowieka z szacunkiem dla jego praw. Oczywiście media zniszczyły także to pojęcie i oduczyły ludzi rozmowy. Hmmmm, Radio Maryja na pewno... a i Deon nie błyszczy jakoś specjalnie.... Gwoli sprawiedliwości: powtarzam tu i gdzie indziej (także choćby na racjonalista.pl) , że bardzo szanuję gospodarzy portalu za brak cenzury!! To wielka rzecz! Zdolność do rzeczowej dyskusji to rzecz jedna, ale uniemożliwienie jakiejkolwiek dyskusji na jakiś temat z powodu zakazu przez cenzurę to rzecz haniebna, od której jesteście tu całkowicie wolni! A wracając do mediów: masz jakąś fiksację na tle mediów, z którą nie umiesz się uporać czy ta wypowiedź ma jakiś sens, który potrafisz tu wyłożyć? A może potrafisz wskazać jakiś wzorzec rozmowy z patrzeniem z szacunkiem na oponenta? Wzorzec w wykonaniu katolików, może nawet hierarchów Kościoła? Bo wasza niezdolność do dyskusji jest dostrzegana i upierdliwa, np: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=sKCsgc4DCTs">www.youtube.com/watch</a>
WS
W S
3 lutego 2012, 12:25
 @ naczelnyantykolejarzRPMoi drodzy, rozmowa z Astrotaurusem ....Ejże, a ja to nie jestem Twój drogi?! Oj, chyba czeka nas wspólna wieczność w piekle.... rozmowa z Astrotaurusem nie ma najmniejszego sensu.A tego nie możesz wiedzieć. To się dopiero okaże za jakiś czas czy nie trudziłem się na próżno. On już ustawił siebie na wysokim podeście i patrzy na nas z góry jako na skończonych głupków.Niedawno Michalik skarżył się na wasz niesczęsny los w getcie. To wy sami zbudowaliście sobie getto i zamknęliście w nim na głucho przed światem. To wasze getto jest bogate, wyniosłe, w wieży z kości słoniowej, ale to rzeczywiście jednak tylko getto towarzystwa wzajemnej adoracji, getto własnych zabobonów i niedostrzegania innych. I nie patrzę na was jak na skończonych głupków. Macie upośledzone zdolności poznawcze i społeczne w zakresie kontrolowanym przez wiarę. Poza tym najczęściej jesteście tak samo mądrymi i porządnymi ludźmi jak wszyscy. Dyskusja ma sens tylko wtedy, gdy obydwie strony spoglądają na siebie z szacunkiem.O to, to! A kiedy się bełkocze swoje opinie bez odnoszenia się do wypowiedzi interlokutora to rokowania są kiepskie. Tyle że wy inaczej nie umiecie dopóki jesteście niewolnikami wiary - wiedziałem to idąc tutaj.
O
OK
3 lutego 2012, 12:04
…Nie żeby kogokolwiek „rozdrażniać”, przeciwnie, by ubogacić nasze myślenie o Bogu, o wierze i drodze do Niego, podsuwam kilka myśli Błażeja Pascala(1623-1662), francuskiego filozofa, matematyka, fizyka i publicysty: - Serce ma swoje racje, których rozum nie zna. - Prawdę poznajemy rozumem i sercem. - Wiara jest darem od Boga – Boga czuje się sercem, a nie rozumem, Bóg jest dotykalny dla serca, a nie dla rozumu. - Są trzy drogi do wiary: rozum, zwyczaj, natchnienie. - Główne choroby człowieka: pycha i pożądliwość. - Pycha oddala ludzi od Boga. - Pożądliwość wiąże człowieka z ziemią. - Człowiek jednoczy się z Bogiem poprzez łaskę, a nie z natury. - Jest dosyć światła dla tych, którzy chcą Boga widzieć i dość ciemności, dla tych, którzy nie chcą Go widzieć (znaleźć). Ktoś taką dodał zwięzłą (niewyczerpującą) charakterystykę: Pascal „dowodząc istnienia Boga stanął jednak na gruncie sądów racjonalnych, znanych pod nazwą "zakładu Pascala". Stawiając, jego zdaniem, na istnienie Boga, ryzykujemy niewiele, bo tylko jedno doczesne życie. Jeśli okaże się, iż mamy rację, to zyskamy wieczne istnienie i szczęście. Stąd też należy żyć tak, jakby Bóg istniał, taka bowiem postawa jest zyskowniejsza niż niewiara.Pascal nie stworzył nowego typu filozofii. Jego koncepcje zawarte w Myślach (1670, polski przekład 1921) są wyrazem zmagań wewnętrznych wiodących od sceptycyzmu, przez racjonalizm, do mistyki. Myśl filozoficzna Pascala stała się inspiracją dla egzystencjalistów XIX i XX w. nie interesujących się bytem w ogóle, lecz tylko ludzką egzystencją, i postrzegających, jak Pascal, tragizm losu człowieka, jego zagubienie wśród nieskończoności”.
2 lutego 2012, 15:38
Moi drodzy, rozmowa z Astrotaurusem nie ma najmniejszego sensu. On już ustawił siebie na wysokim podeście i patrzy na nas z góry jako na skończonych głupków. Dyskusja ma sens tylko wtedy, gdy obydwie strony spoglądają na siebie z szacunkiem. Oczywiście media zniszczyły także to pojęcie i oduczyły ludzi rozmowy. Co racja, to racja. Niniejszym, przyznaję otwarcie, że byłem naiwny, nie słuchając rady naczelnegoantykolejarzaRP, który twierdził, że tracę czas. Miałeś rację. Co do Feynmana i jego tez dotyczących poznania: "[...] opisuję, jak działa natura, ale nie rozumiem, dlaczego działa w ten sposób. Nikt nie rozumie.", "stawianie różnych hipotez nie jest nienaukowe, chociaż wielu ludziom spoza dziedziny nauki tak się wydaje [...] Naukowo jest stwierdzić, że coś jest bardziej lub mniej prawdopodobne, a nie uparcie dowodzić tego, czy jest to możliwe czy niemożliwe", i inne. Cytaty z "Charakter praw fizycznych", wersja anglojęzyczna. Z "Wykładów": "to ważne [...], żeby powiedzieć, że nie wiadomo, czym jest energia" :)
~~~
2 lutego 2012, 15:03
Panowie lex i astrotaurus, może ja Was pogodzę? Proponuję zacznijcie od: tezy ograniczonych możliwości poznania w oparciu o naukę na bazie Feynmana Tylko niech jeden nie mówi, że: "już o tym było" a drugi: "że to filozoficzny bełkot" Proszę
STANISŁAW SZCZEPANEK
2 lutego 2012, 15:01
 Moi drodzy, rozmowa z Astrotaurusem nie ma najmniejszego sensu. On już ustawił siebie na wysokim podeście i patrzy na nas z góry jako na skończonych głupków. Dyskusja ma sens tylko wtedy, gdy obydwie strony spoglądają na siebie z szacunkiem. Oczywiście media zniszczyły także to pojęcie i oduczyły ludzi rozmowy.
2 lutego 2012, 14:41
Oj, lotny to ty nie jesteś. Skoro piszesz, że twój dogmat jest "uświniony", to nie pachnie konkretem, tylko czymś znacznie bardziej przyziemnym :) Obnażaj się, jak chcesz, w tej dyskusji obnażyłeś się już bardzo "konkretnie" :P Nie chcę z tobą nic omawiać :) Czas omawiania już minął. Zamiast prowadzić polemikę, straciłeś ten czas na komentowanie i powtarzanie własnych poglądów, popartych, jak się okazuje, mocnymi zapachami. Straciłeś go na wykazanie, że nie jesteś zdolny do dyskusji prowadzonej w oparciu o racjonalne argumenty. Po co mam wracać do twojego chlewika? Jeśli sam jesteś ciekaw, czego nie zrozumiałeś i co pominąłeś w naszej dyskusji, wróć kilkanaście stron komentarzy wcześniej, do paradoksu Haldane'a, tezy ograniczonych możliwości poznania w oparciu o naukę na bazie Feynmana, nieprawdopodobieństwa istnienia obserwowalnego świata od Smolina, no i kwestii opisywalności świata, w oparciu o Hellera. To był tylko sam początek, bardzo wybiórczy elementarz, który wskazuje wyłącznie na istnienie problemu, ale wszystkie te zagadnienia kwitowałeś: to pseudofilozoficzny bełkot, sofizmaty, bo ty wiesz (tzn. wierzysz :) ), że żadnego problemu nie ma. Gdy poprosiłeś o link do czegoś, co wyjaśni ci podstawy, w następnej wypowiedzi stwierdziłeś, że tak naprawdę o nic nie prosiłeś, a poza tym i tak nie zamierzasz z tym polemizować. Nawet słów Russella nie jesteś do siebie w stanie dopasować. Po co mam marnować czas dla kogoś, kto nie wie, czego chce, a wrzeszczy głośno, że z pewnością wie wszystko? Kogoś, kto uważa, że posługiwanie się wiedzą, to "chamskie puszenie się"? Nie żebraj o kolejną szansę. Miałeś swoje 5 minut. Egzamin oblany. Nie czas teraz na konsultacje, proszę się zgłosić z indeksem do sekretariatu :) Bo wiesz, jak to jest. Jest czas na omawianie problemu, jest czas na podsumowanie dyskusji, jest czas na śmiech :)
WS
W S
2 lutego 2012, 13:15
@ lexSam się "uświniłeś" wiarą w dogmacik, bo to twój dogmacik, twoja mantra.Czy zagadnienie definicji wiary, dogmatów jest tym co chcesz omówić konkretnie, aby obnażyć swoją ... pardon: moją...  indolencję? Sam też napisałeś wcześniej, że ci ten dogmacik pachnie, to już wiesz czym :)Napiasałem, że pachnie konkretem, choć faktycznie Twoją bezczelnością i głupotą też zalatuje.  A pachniała mi ta kwestia konkretem, bo była łatwa do zaczepienia: przewinęła sie dosć ktrótko z moim wyzwaniem i twoją "definicją". Wszystkie inne kwestie rozwlokłeś w bełkocie po całym polu bez ładu i składu. To jak? 
2 lutego 2012, 12:01
Nic nie chcę wybierać, chcę się pośmiać z głupoty, możliwie jak najwięcej. Sam się "uświniłeś" wiarą w dogmacik, bo to twój dogmacik, twoja mantra. To ty go powtarzasz. Sam też napisałeś wcześniej, że ci ten dogmacik pachnie, to już wiesz czym :) Wiesz co, jak przefiltrować te twoje wyznania, to coś tam sensu można znaleźć :)
WS
W S
2 lutego 2012, 11:17
@ lexPotem znowu powtarzasz po raz setny swoje wyznanie wiary: No taaaa.... ulubiona sztuczka fideistów: uświnić oponenta wiarą! Zniżyć jego twierdzenia do poziomu swoich bredni wierzysz w to, że słowo Bóg jest puste (to bardzo ładnie, że tak wierzysz, tak, jak pisałem, taki "racjonalny" dogmacik), no i to, że znasz zasady definiowania :) Czy chcesz wybrać to zagadnienie do konkretnego omówienia bez pobocznego bełkotu?
2 lutego 2012, 11:08
Astrusie, wciąż nie załapałeś, że nie lubisz "konkretów"? Z całej mojej wypowiedzi wybrałeś zdanie napisane przez siebie i stwierdziłeś, że pachnie. Potem napisałeś, że przeinaczam, i nie napisałeś gdzie. Pewnie masz na myśli, że wszędzie :) Potem znowu powtarzasz po raz setny swoje wyznanie wiary: wierzysz w to, że słowo Bóg jest puste (to bardzo ładnie, że tak wierzysz, tak, jak pisałem, taki "racjonalny" dogmacik), no i to, że znasz zasady definiowania :) To bardzo ładnie, że je znasz :) A potem podsumowanie: tak, masz rację, bełkot to nie to samo, co rzeczowa rozmowa. Bełkot pachnie :)  Proszę, jeszcze więcej zapachów :)
WS
W S
2 lutego 2012, 10:58
@ lex cd Z tych debilnych wypocin, by dać wyraz mojej nieustajacej dobrej woli,  wybiorę jedyną rzecz, która choć z lekka pachnie konkretem, a nie pustym słowotokiem:"pojęcie Boga to bajędy"Ciągle z uwagi na Twoją bezczelność w przeinaczaniu i lenistwo umysłowe wielu użytkowników tego portalu zrobię coś czego się nie robi w rozmowie z ludźmi myślącymi, bo dla takich już zapisane treści są ciągle obowiązujace, ciągle sprawdzane w świetle dalszego ciągu rozmowy: przypomnę co każdy powinien znać, bo jest zapisane. Otóż twierdziłem i twierdzę, że słowo Bóg jest puste w odniesieniu do rzeczywistości. Że nie ma (poprawnie zweryfikowanej) definicji Boga jako obiektu czy cechy rzeczywistości. W odpowiedzi od mądrali dostałem "definicję": "Bóg - stwórca wszechświata", bo oczywiście przemądrzały mądrala nie opanował nawet definicji definicji, ani zasad i celów definiowania, ale z tępym zadowoleniem z siebie osiadł na laurach choć "zdefiniował" niezdefiniowane pojęcie "Bóg" równie niezdefiniowanym w odniesieniu do rzeczywistości pojęciem "stwórca". Pseudointelektualny bełkot to nie to samo co rzeczowa, racjonalna rozmowa. To jak? Dasz radę jakiś konkret rozgryźć?
WS
W S
2 lutego 2012, 10:57
@ lex Używasz pojęcia "konkret" i że go chcesz. Jak rozumiem, chodzi ci o "racjonalny argument", bo jak nie wiesz, "konkret" to pojęcie z dziedziny filozofii, której, jak napisałeś, nie chcesz :)Nie rozumiesz tylko bełkoczesz dalej swoje popisy. Konkret to pojęcie przetwarzane również przez filozofię, ale to nie znaczy, że nie ma zastosowania w innych dziedzinach . Pojęcia z dziedziny nauki, odnoszące się do rzeczywistości też są przetwarzane w rozważaniach filozoficznych, ale to nie przenosi ich desygnatów z rzeczywistości do dziedziny rozważań. Wiem jak lubisz swoje głupkowate zabawy erystyczne i jak leniwi umysłowo, jak nieuczciwi intelektualnie są inni użytkwonicy tego portalu (nie wszyscy!!), więc zrobię coś czego w dyskusjach z ludźmi myślącymi się nie robi, bo ich obowiązkiem jest najpierw czytanie, a potem dopiero ewentualnie zabieranie głosu: przytoczę gotowy cytat z encyklopedii:przedmiot jednostkowy, indywidualny, nie będący abstraktem; najczęściej utożsamia się go z rzeczą, chociaż konkretem może być także zdarzenie i Słownika Jezyka Polskiego: coś, co istnieje realnie lub jest wyraźnie określone Prosiłem o wyraźne określenie tematu/przedmiotu rozmowy, a nie o kolejne debilne wypociny.
2 lutego 2012, 10:03
Diabeł ci wyłazi? Może się pomódl? ;) Mój ty drogi ateisto. Używasz pojęcia "konkret" i że go chcesz. Jak rozumiem, chodzi ci o "racjonalny argument", bo jak nie wiesz, "konkret" to pojęcie z dziedziny filozofii, której, jak napisałeś, nie chcesz :) Takich "racjonalnych argumentów", które z mniejszym, większym lub bardzo dużym prawdopodobieństwem przemawiają za wiarą było tu dużo i ich nie chciałeś: powiedziałeś, że ci się nie podobają. Bo nie. Bo jak stwierdziłeś, to "sofizmaty, pseudointelektualny bełkot, zrzędzenie" itp. Czego oczywiście nie udowadniałeś, bo i po co, skoro uczciwie wierzysz, że to bzdury i nie potrzebujesz tego dowodzić :)) Tak jak i tego, że "pojęcie Boga to bajędy", taki twój mały niesekretny i nieudowadnialny dogmacik, dobry na wszystko, co powie się o wierze w Stwórcę ;) No ale przecież oczywiście wiesz, co to "racjonalizm" ;)) Ty, słuchaj. Może doprecyzuj pojęcie "bajędy"? Bo tylko ty go tutaj używasz, może chcesz przez nie powiedzieć coś z sensem, ale nie wychodzi? Tak jak z tym "konkretem"? No więc, chcesz "konkretów", ale nie chcesz "konkretów". Chcesz uzasadnień, ale ich nie chcesz. Chcesz linka, ale go nie chcesz. Proponujesz całkiem zabawne przykłady z brydżem, ale potem twierdzisz, że są "debilne". Może to hormony? A może problem z nadążaniem za logicznym rozumowaniem? :) Czekam niecierpliwie na odpowiedź, śmiechu nigdy mi za wiele :))
WS
W S
2 lutego 2012, 08:13
@ lex cd Bałamucisz siebie i bezmyślnych klakierów durnymi, gołosłownymi kazaniami opartymi na swoich wrażeniach, szumnych sformułowaniach na skalę wszechświata i okolic, a nie potrafisz (jak wszyscy fideiści) rozmawiać o konkretach, o szczegółach trzymając się tematu. A przecież ta fiksacja ma swoje wyjaśnienie znane od wieków: w szczegółach tkwi diabeł. Kiedy operujecie podniosłym bełkotem (sofistycznym, metaforycznym) z każdego spojrzenia gdziekolwiek wyłazi jakaś ostateczna transcendencja pomieszana z nadprzyrodniczą nieogarnialnością niesłychanego niewiadomoczego. Kiedy przyjrzeć się szczegółom - wyłazi z nich tylko diabeł; Boga ani widu, ani dydu. Jeno intelektualna pustka rozbuchanych rojeń. To jak? Dasz radę jakiemuś KONKRETOWI?
WS
W S
2 lutego 2012, 08:12
@ lex No i proszę! Kolejny wytrysk pustosłowia zamiast odpowiedzi. Kolejna porcja pysznego bełkotu zamiast jakiegokolwiek nawiązania do wypowiedzi krytykowanego oponenta. I to w wykonaniu kogoś kto wedle swoich sofistycznych bzdetów ciągle nie wie czy coś w ogóle mówi jak ustaliliśmy, o wydumanym bycie własnym Wiem, mości Papkinie, jak wielkopomne dokonania roją się w Twojej wyobraźni, ale jakiś dokument może gdzieś się zachował? Może dasz radę przedstawić jakiś KONKRET (słyszałeś kiedyś takie słowo?), zanim ogłosisz ostatecznie triumfalny odwrót? Jedno KONKRETNE zagadnienie, w którym coś sensownie, celowo wyjaśniłeś, obaliłeś moje twierdzenia? Nie bądź wiśnia, tylko jeden. KONKRET! Temat, rozwinięcie, zakończenie - tak jak są pisane podręczniki, a nie teologiczne baśnie. Dasz radę? Bo ja widzeTwoje debilne wejście do wątku (oparte na nieumiejetności czytania i na nierozumnej swadzie), widzę Twoje dalsze popisy, ale nic w rozumnym celu wyjaśnienia rozbieżności. Cały czas bełkoczesz swoje opinie na temat swoich wrażeń wywołanych przez moje wypowiedzi, ale nie odpowiedzi na TREŚCI  wyrażane przeze mnie. Wybierz jeden temat, jedną kwestię, w której czujesz się mocny i skupmy się na tym jednym czymś, co?.
2 lutego 2012, 00:54
Obawiam się, że ponownie nie zrozumiałeś. Idąc za twoją prośbą, żeby wytłumaczyć ci podstawy, straciłem trochę czasu. Nie mam zamiaru tracić go więcej, bo na podstawie dotychczasowych twoich wypowiedzi widzę, że wcale nie oczekiwałeś żadnego tłumaczenia, podobnie jak nie oczekiwałeś żadnego linku. Ok, dałem się nabrać głupcowi. Trudno, widać jestem strasznie naiwny. Doświadczenie kosztuje. Racjonalna wymiana zdań z tobą jest niemożliwa, jako z kimś, kto nie oczekuje logicznej argumentacji, a wymianę zdań wykorzystuje wyłącznie do powtarzania tych samych, nieuzasadnianych poglądów, ocen i określeń. Używając słów pewnego całkiem rozsądnego ateisty (bo i tacy istnieją ;) chociaż zwykle okazują się agnostykami :) ), "cały problem polega na tym, że głupcy i fanatycy są tak pewni siebie, podczas gdy ludzie mądrzy są pełni wątpliwości". Ponieważ nie sądzę, żebyś w najbliższym czasie zrozumiał, że jesteś, jak starałem się wykazać, uosobieniem głupca i fanatyka, więc - naprawdę, szkoda czasu ;)) Jeśli się mylę, i zrozumiesz, to tym bardziej dasz sobie radę beze mnie. Wystarczy przecież, że przeczytasz wszystko jeszcze raz. No, a jeśli znowu nie zrozumiałeś, to po prostu, nie chce mi się z tobą dyskutować. Ale jeśli chcesz mnie dłużej zabawiać, możesz wypisywać dalej te same niezwykle ciekawe poglądy o spaczeniu, pseudointelektualiźmie, fideizmach, bajędach, plebiscytach, smerfach, wydumanych bytach (przede wszystkim, jak ustaliliśmy, o wydumanym bycie własnym :) ) itp., bo to w gruncie rzeczy śmieszne i robi się jeszcze bardziej śmieszne, gdy się powtarzasz :)) Jeśli chodzi o "racjonalista.pl", to chętnie, dziękuję za reklamę. Staraj się nie pominąć niczego z naszej wymiany zdań, chociaż pewnie trudno na to liczyć ;)) Wiesz co? Przeklej wszystko i zamień nicki. Powiedz, że to ty jesteś lex. Przynajmniej mniej się ośmieszysz, bo wyjdziesz tylko na naiwniaka, co twierdzi, że niczego nie można być zanadto pewnym, zamiast na głupca :)) Miłej nocki.
WS
W S
2 lutego 2012, 00:03
@ lex cd2Ateizm (nie agnostycyzm) stoi w sprzeczności z racjonalizmem. W rażącej sprzeczności z logiką, Najśmieszniejsze kiedy jakiś spaczony fideizmem umysł bierze się za ocenianie racjonalizmu, czyli czegoś mu absolutnie obcego i nienawistnego. Wtedy wyłażą takie idiotyzmy. Brak teizmu, brak wiary w czary rozliczne, niewysuwanie twierdzeń o prawdziwości istnienia jakichś wydumanych bytów jest sprzeczny z racjonalizmem, z logiką? Dobre, dobre.... podobnie jak jego przeciwieństwo, skrajny fanatyzm religijny, prowadzący do mordowania niewiernych w imię własnej wiaryAch, dopiero skrajny fanatyzm prowadzący do mordowania dorównuje ateizmowi w sprzeczności z racjonalizmem i logiką. Zwyczajne bajędy o Bogach, ich Mamusiach i czarach rozlicznych po prostu z racjonalizmem i logiką idą w parze? Pyszne, Ciebie się powinno po jarmarkach pokazywać. Uprzedzałem, że nikt Cię nie ośmieszy bardziej, niż Ty sam.... A już na pewno pokażę Cię na racjonalista.pl
WS
W S
2 lutego 2012, 00:00
@ lex cdPodsumuję. Przedstawiłem ci szereg argumentów, z których nie obaliłeś żadnego.Czemu z oślim uporem uciekasz się do mędrkowatych podsumowań zamiast wskazać konkretnie jakiś swój argument? Konkretny argument, który w konkretnej kwestii wyjaśnia konkretną kwestię, obala jakąś moją wypowiedź? Ponieważ nie umiesz się zdobyć na próbę krytycznego podejścia do własnych opinii, wyklucza to wszelkie porozumienie, i to niezależnie od tego czy rozmawiamy o Bogu, czy o ekonomii.Czemu z oślim uporem bełkoczesz swoje pyszałkowate brednie zamiast zająć sie konkretem. Czy Ty jesteś aż tak tępy, że nie dotarło do Ciebie, iż Bóg to tylko puste słowo w odniesieniu do rzeczywistości? Że ja nie rozmawiam o Bogu, ale o Twoim chorym umyśle? Rozmawiałbym o Bogu, gdybyśmy rozmawiali o treści religijnych opowieści, bo Bóg jest postacią z tychże, ale jakoś nikt nie odnosi się do kwestii w temacie artykułu (choć próbowałem...). A ta ekonomia to skąd? Coś sobie znowu uroiłeś i wydałeś werdykt na podstawie swoich urojeń. Powinieneś stanowczo zmienić lekarza. Czemu nie skorzystałeś z mojej propozycji połączonej z propozycją z cytatu Tischnera? Twoje wejście do wątku to bezcelowy śmietnik i potem ten śmietnik tylko powiększałeś. I ciągle, mimo próśb i napomnień nie umiesz się opanować. Czemu nie umiesz widowiskowego bełkotu zastąpić widowiskowa efektywnością. Wyznacz cel, wybierz konkretny temat i argumenty, i przygwoźdź mnie. Konkretami, tylko konkretami, lex. co pewnie jest dla większości osób tu się wypowiadających dość oczywiste, wiara w Boga nie stoi w sprzeczności z nauką.Lokalny plebiscyt rozstrzyga o prawdzie? I chcesz by traktować Cię poważnie?
WS
W S
1 lutego 2012, 23:58
@ lexWobec powyższego ("wytworach Lewisa", zabawne) przypuszczam, że nie czytałeś tej książki :) No i dookoła Wojtek.... Zamiast odpowiedzi na moje słowa kolejne mędrkowate opinie... Ja mogę znowu odpowiadać na Twoje wynurzenia, ale każda moja kwestia zaowocuje znowu Twoimi skojarzeniami i coraz dalszymi skokami w bok. Rozwodzisz się nad wypocinami Lewisa, proponujesz ni z gruchy, niż pietruchy urządzenie kółka dyskusyjnego i wyrażasz swoje opinie na temat wskazanej książki, ale czemu nie umiesz sie odnieść do mojej wypowiedzi? Czemu nie umiesz w żaden sposób ustosunkować się do mojej propozycji, bardzo natuaralnej w cywilizowanej rozmowie? Ty tu jesteś rozmówcą, a nie Lewis - czego nie umiesz tu pojąć? Jeżeli skorzystałeś na lekturze wykorzystaj to po prostu w swoich wpowiedziach - czemu nie dostrzegasz prostoty tego rozwiązania? Nieważne przecież czy czerpiesz z lektur czy z gwiazd - ważne byś odpowiadał za to co mówisz. Jeśli chodzi o "sofistyczne bzdety", to znów przypomnę, że używanie nieuzasadnionych określeń nie jest racjonalne. Tyle że w odniesieniu do Ciebie jest to racjonalne. Sam za chwilę kontynuujesz sofistyczne bzdety:...pewność co do kwestii, w zakresie których nikt nie może mieć obiektywnej pewności. W zakresie kwestii niedostępnych ogólnoludzkiemu poznaniu.Odnoszenie poznania do jakichś wydumanych obiektywności , o których nie możesz mieć zielonego pojęcia; do czegoś co z założenia jest nieosiągalne to właśnie tylko sofistyczne, bezwartościowe bzdety. Czemu z oślim uporem odmawiasz zwrócenia uwagi na zakres, w którym się poruszamy realnie? Zakres nam dostępny? Zakres, o którym warto rozmawiać właśnie z uwagi na jego dostępność? Zakres, w którym religijni próbują w sposób nieuprawniony umieścić nadprzyrodnicze bajędy jako opis rzeczywistości?
1 lutego 2012, 17:38
Wiara chrześcijańska opiera się zresztą na kolejnych, innych argumentach, które nieskutecznie starałem się ukazać nieprzemakalnemu koledze posługującemu się nickiem "astro...". Powinno być: Wiara chrześcijańska opiera się zresztą na kolejnych argumentach, innych niż te, które nieskutecznie starałem się ukazać nieprzemakalnemu koledze posługującemu się nickiem "astro...".
1 lutego 2012, 17:37
cd. W tej sytuacji pozostaje się cieszyć, że może inni forumowicze coś skorzystali :) Dziękuję za dobre słowa. Zgodnie z tym, co starałem się przekazać, a co pewnie jest dla większości osób tu się wypowiadających dość oczywiste, wiara w Boga nie stoi w sprzeczności z nauką. Przy obecnym stanie wiedzy, nauka natomiast w zaskakujący sposób wskazuje na to, że wszechświat i jego prawa mogą pochodzić od Istoty rozumnej. Ale jak to z prawdopodobieństwem: pewności nigdy nie ma ;) Pozostaje wiara i zwątpienie. Wiara chrześcijańska opiera się zresztą na kolejnych, innych argumentach, które nieskutecznie starałem się ukazać nieprzemakalnemu koledze posługującemu się nickiem "astro...". Do ewentualnych czytających mam prośbę. Nie słuchajcie "pseudoracjonalistów". Ateizm (nie agnostycyzm) stoi w sprzeczności z racjonalizmem. W rażącej sprzeczności z logiką, podobnie jak jego przeciwieństwo, skrajny fanatyzm religijny, prowadzący do mordowania niewiernych w imię własnej wiary. Wynika to stąd, że podstawą obu jest wydumana absolutna pewność co do kwestii, w zakresie których nikt nie może mieć obiektywnej pewności. W zakresie kwestii niedostępnych ogólnoludzkiemu poznaniu. "Astro..." jest tutaj dobrym przykładem :)
1 lutego 2012, 17:36
Podsumuję. Przedstawiłem ci szereg argumentów, z których nie obaliłeś żadnego. Jeśli się do nich w ogóle odnosiłeś, bo niektóre ignorowałeś, to na zasadzie "nie bo nie", bez logicznego uzasadnienia, używając wyłącznie określeń: "nie, bo to pseudointelektualny bełkot", "nie, bo to filozofia", "nie, bo to matrixy", "nie, bo to debilny przykład" itd.. Powyżej napisałeś "nie mam ochoty wdawać się w jakikolwiek sposób w roztrząsanie jego wypowiedzi". Pozwól, że na tej podstawie stwierdzę, że jesteś człowiekiem nieracjonalnym, bo przywiązujesz większą wagę do własnych poglądów, niż do polemiki prowadzonej w oparciu o zasady logiki. Ponieważ nie umiesz się zdobyć na próbę krytycznego podejścia do własnych opinii, wyklucza to wszelkie porozumienie, i to niezależnie od tego czy rozmawiamy o Bogu, czy o ekonomii. Mówiąc krótko i bez emocji, ponieważ nie masz szacunku do rozumu, jesteś uosobieniem głupca. Kolejnym argumentem za tą tezą jest fakt, że jeśli próbuje się z tobą dyskutować, uważasz, że to cię obraża, bo rozmówca się "puszy swoją wiedzą", jak sam to napisałeś. Mam nadzieję, że dzięki temu dosadnemu stwierdzeniu zdobędziesz się w końcu na refleksję nad sobą samym, a jeśli nie, to cóż, zrobiłem ile mogłem :) Być może również jestem głupcem, mając takową nadzieję i wdając się z tobą w jałową dyskusję. Jedyna różnica polega na tym, że ty, jak dotąd, nie jesteś zdolny do autorefleksji :)
1 lutego 2012, 17:35
@ lex cdLink masz. Albo przeczytasz książkę i albo uznasz, że jest z sensem, albo nie,Albo nie zrozumiałeś o jaki link prosiłem, albo pomyliłeś linki. A tak serio to nie prosiłem o żaden link, bo jakby był taki o jaki mi chodzi to by wszyscy wierzący wszędzie o nim trąbili. :) Zapewne moje zdanie o wytworach Lewisa różne jest od Twojego i, oczywiście, nie mam ochoty wdawać się w jakikolwiek sposób w roztrząsanie jego wypowiedzi. [...] "Prosiłeś, ale nie prosiłeś" ;) Wobec powyższego ("wytworach Lewisa", zabawne) przypuszczam, że nie czytałeś tej książki :) Po pierwsze, nie jest przeznaczona dla wierzących. Jeśli chodzi o jej popularność na forach, to, po 2., jest trudna, a po 3. autor nie namawia do uczęszczania do konkretnego Kościoła (np. katolickiego) i dystansuje się od takich decyzji. Stąd, książka nie jest oficjalnie polecana, ani w KK, ani też w kościołach protestanckich. Jeśli chodzi o "sofistyczne bzdety", to znów przypomnę, że używanie nieuzasadnionych określeń nie jest racjonalne.
.
.
1 lutego 2012, 14:59
... Poczułem sie niemal w obowiązku, żeby nie sięgając "daleko" - odesłać do Autora, którego wszyscy na Deonie widzą; to oczywiście ks. prof. Tomasz Halik i jego książki, wyrosłe właśnie w specyficznym dla wiary czeskim kontekście. Sądzę,że muszą trafiać w "gusta" najbardziej wyrafinowanych poszukiwaczy Boga. Zakładam, że przy "Skąd ta fascynacja Jezusem?" dyskusja (zwłaszcza dwóch) dobiegła końca. Jeśli ktoś tu jeszcze trafi, niech nie omieszka przenieść się do Halika, tuż "obok": Czy Bóg naprawdę jest tylko dla wierzących? W moderatorzy Deona sugerują listę innych artykułów (czy książek) ściśle w temacie Boga i dróg do Niego. Dziękuję i cieszę się, że "sprowokowany" lex zechciał wnieść tyle "precyzyjnego" myślenia. I dał należny odpór... No tu zawieszę dookreślenia, obiecując, przynajmniej czasem, pomodlić się za astro..., zgodnie z jego prośbą!
WS
W S
1 lutego 2012, 13:05
 @ lex cdLink masz. Albo przeczytasz książkę i albo uznasz, że jest z sensem, albo nie,Albo nie zrozumiałeś o jaki link prosiłem, albo pomyliłeś linki. A tak serio to nie prosiłem o żaden link, bo jakby był taki o jaki mi chodzi to by wszyscy wierzący wszędzie o nim trąbili. :) Zapewne moje zdanie o wytworach Lewisa różne jest od Twojego i, oczywiście, nie mam ochoty wdawać się w jakikolwiek sposób w roztrząsanie jego wypowiedzi. Jeśli Ty wyczytałeś coś czego ja nie wyczytałem, jesteś mądry mądrością przeze mnie przegapioną użyj jej po prostu jako uczestnik rozmowy, a nie jako plenipotent Lewisa
WS
W S
1 lutego 2012, 13:04
 @ lexProszę, nie bierz się za czytanie moich ostatnich odpowiedzi,Ha, i bez takiej rady było ciężko się wziąć. Poprzedniego pakietu nie strawiłem do końca, a ten już na optykę gorszy.... Myślę, że nie ma co tłuc dalej z dwóch stron pięściami w ścianę między nami. Proponuję zawieszenie broni, bez wyrokowania o racji.Powiedziałem: "jeśli nie dojdziemy do porozumienia o czym i po co rozmawiamy", a na razie nie było nawet takiej próby. Jeśli masz zamiar obstawać przy swoich sofistycznych bzdetach, że nie wiesz co mówisz, bo nawet nie wiesz czy istniejesz to oczywiście nie ma co próbować. Polecam uwadze cytat z "Histrorii filozofii po góralsku" ks. Tischnera: ->> Mądrość to jest je - bracie - taki talynt, co ci dozwolo patrzyć na sytko poprzez cyl. Nastow sie na cyl i śpekuluj wedle tego nastawienia. A poznać jóm mozes - tóm mądrość - juz po samym godaniu. Głupi godo i godo, ale nie wiys, co godo. Przeskakuje z jednego na drugie. Roz o drzewie, roz o żabie, roz o krowie.(....) Mądrość porządkuje. Głupota, ka stąpnie, bałagani. Tymu sie godo, ze ze smarkatym nie pojys, a z głupim nie nagodos.<< Najlepiej wróć do swojego pierwszego posta i pomyśl czy o coś tam Ci chodziło i co z tego wyszło. Albo wybierz jedną, dwie kwestie z dalszego ciągu istotne czy tylko ciekawe i pogadajmy konkretnie na wybrane tematy. Bez popisów: "Plosę pani, jesce wiem to i to, i to...", tylko wedle recepty Tischnera. Nie jesteśmy tu sami i nie dla jednego lexa się trudzę. I nawet nie o to idzie by rozstrzygać o racji, ale choćby by biedni klakierzy nie uznawali z automatu za rację wszystkiego co jest przeciw temu, z czym oni nie potrafią się intelektualnie zmierzyć.
J
jaa
31 stycznia 2012, 09:17
LEX - szcunek ! Rzeczowo, bez emocji (no może troch pod koniec) dziękuję Ci
O
OK
30 stycznia 2012, 23:56
... Poczułem sie niemal w obowiązku, żeby nie sięgając "daleko" - odesłać do Autora, którego wszyscy na Deonie widzą; to oczywiście ks. prof. Tomasz Halik i jego książki, wyrosłe właśnie w specyficznym dla wiary czeskim kontekście. Sądzę,że muszą trafiać w "gusta" najbardziej wyrafinowanych poszukiwaczy Boga. Zakładam, że przy "Skąd ta fascynacja Jezusem?" dyskusja (zwłaszcza dwóch) dobiegła końca. Jeśli ktoś tu jeszcze trafi, niech nie omieszka przenieść się do Halika, tuż "obok": Czy Bóg naprawdę jest tylko dla wierzących? W moderatorzy Deona sugerują listę innych artykułów (czy książek) ściśle w temacie Boga i dróg do Niego. Dziękuję i cieszę się, że "sprowokowany" lex zechciał wnieść tyle "precyzyjnego" myślenia. I dał należny odpór... No tu zawieszę dookreślenia, obiecując, przynajmniej czasem, pomodlić się za astro..., zgodnie z jego prośbą!  
O
OK
30 stycznia 2012, 21:32
Do proponowanej lektury, na pewno znakomitej, chętnie dorzuciłbym ze swej strony znakomitą książkę: John Eldredge, Święty Romans Link: <a href="http://www.wdrodze.pl/opis,357,Swiety_Romans.html">http://www.wdrodze.pl/opis,357,Swiety_Romans.html</a> Fragment noty Wdawcy: "Brent Curtis i John Eldredge wyrazili w Świętym romansie nasze dawno zapomniane uczucia. Ubrali w słowa nigdy nie wypowiedziane obawy co do dobroci Boga i naszej własnej pustki. Unikając kaznodziejskiego tonu i komunałów, autorzy pokazują nam przebłysk Bożego serca — czułego, śmiałego i nieodpartego". Co ciekawe, książka "sprawdzała się", jako pomoc w drodze do Boga..., nawet w Czechach, (jak wiadomo) dość mocno przytępionych na religijny wymiar człowieka.na Transcendencję.
30 stycznia 2012, 15:09
@astrotaurus Proszę, nie bierz się za czytanie moich ostatnich odpowiedzi, wdaliśmy się w pyskówkę, z której nie będzie nic sensownego. Wszystko, co było do powiedzienia z sensem, już powiedzieliśmy. Uważam, że to co napisałeś na koniec ostatniego komentarza, jest rozsądne i pozwala na porozumienie. Jedyna wartościowa część mojej odpowiedzi jest następująca - Chyba mało rozumnych opracowań w temacie Boga czytałeś ;) Wcale. Podrzuć linka. Tylko nie z filozoficznymi spekulacjami i nie z teologicznymi bajędami. http://shop.mediarodzina.com.pl/catalogue/book/id/2 Dopóki nie zajmiesz się tym tematem "na poważnie" (to twoje słowa ;) ), będziesz wciąż polemizował z wiarą dzieci.i[...] Jestem tutaj właśnie po to. Dobrze!!!! Uffff, chyba nie strawię wszystkiego... może później coś konkretnego wydłubię z dalszego ciągu, bo to kopanie się z koniem jest tyleż jałowe co męczace i jeśli nie dojdziemy do porozumienia o czym i po co rozmawiamy będziemy zapisywać protokół rozbieżności i żegnać się. Nie przejmuj się resztą, znam twoje stanowisko, ty znasz moje. Pogadaliśmy. Myślę, że nie ma co tłuc dalej z dwóch stron pięściami w ścianę między nami. Proponuję zawieszenie broni, bez wyrokowania o racji. Racja jest trochę jak taka "panienka lekkich obyczajów", wszyscy ją miewają ;) Link masz. Albo przeczytasz książkę i albo uznasz, że jest z sensem, albo nie, albo też jej nie przeczytasz i temat pozostanie dla ciebie otwarty. Wolna wola to podstawa :)
30 stycznia 2012, 15:03
Skoro walnąłeś metaforę, to i ja odpowiem ci porównaniem: to tak, jakbyś pewnego wieczoru dostał w każdym z 10 rozdań po 13 pików, a na protesty innych graczy, że to na pewno oszustwo, zareagowałbyś: "Jakie oszustwo? Przecież sami widzieliście, że za każdym razem dostałem 13 pików". Znów jakas debilna historyjka bez ustalonych danych. Ale twoje historyjki o brydżu i 2 karach były niedebilne :) A jeśli ludzkość będzie odpowiednio długo grać w brydża zapewne kiedyś komuś przyjdzie 13 pików 10 razy pod rząd. Wszechświat jest jeden :) Jeśli chcesz porównanie poprawić o liczbę ludzi i liczbę prób, to nie 10 razy pod rząd, tylko odpowiednio więcej, tak żeby utrzymać prawdopodobieństwo na poziomie co najwyżej 10^-229 :) Chyba mało rozumnych opracowań w temacie Boga czytałeś ;) Wcale. Podrzuć linka. Tylko nie z filozoficznymi spekulacjami i nie z teologicznymi bajędami. http://shop.mediarodzina.com.pl/catalogue/book/id/2 Dopóki nie zajmiesz się tym tematem "na poważnie" (to twoje słowa ;) ), będziesz wciąż polemizował z wiarą dzieci. Z bajkamiOgarnij się , proszę! Jestem tutaj właśnie po to. Dobrze!!!! Uffff, chyba nie strawię wszystkiego... może później coś konkretnego wydłubię z dalszego ciągu, bo to kopanie się z koniem jest tyleż jałowe co męczace i jeśli nie dojdziemy do porozumienia o czym i po co rozmawiamy będziemy zapisywać protokół rozbieżności i żegnać się. Nie przejmuj się resztą, znam twoje stanowisko, ty znasz moje. Pogadaliśmy. Myślę, że nie ma co tłuc dalej z dwóch stron pięściami w ścianę między nami. Proponuję zawieszenie broni, bez wyrokowania o racji. Racja jest trochę jak taka "panienka lekkich obyczajów", wszyscy ją miewają ;) Link masz. Albo przeczytasz książkę i albo uznasz, że miałeś rację, albo nie, albo też jej nie przeczytasz. Wolna wola to podstawa :)
30 stycznia 2012, 14:35
Drogi Lexie, Astrotaurus przypomina mi dokładnie Świadków Jehowy, przekonanych o swej absolutnej wyższości nad durnym motłochem. Dyskusja z takimi ludźmi ma sens podobny do dyskusji z magnetofonem. Szkoda czasu! On Ciebie odpodmiotowił. Zamiast marnować czas na szukanie argumentów w tej dyskusji, pomedytuj nad tym świetnym tekstem ojca Krzysztofa. Tekst jest rzeczywiście świetny. Przeczytałem go i jakoś od razu ręka kliknęła w najwyższą ocenę, bo nie wiedziałem, jak lepiej wyrazić uznanie. Z astro... to sytuacja wygląda trochę tak, że uważam, że to trochę obowiązek, ale nie przykry, muszę uczciwie powiedzieć, że mnie to bawi. Uważam, że to obowiązek, bo jeśli ktoś nie podejmie z nim polemiki, to zostanie pozostawiony sam sobie. Myślę, że próbuje tu coś pisać, żeby ktoś udowodnił mu, że się myli. Nawet jeśli nie zaakceptuje racjonalnych argumentów, to być może zapamięta, że jego postrzeganie świata zostało podważone. Może kiedyś mu to coś ułatwi. Taką mam nadzieję.
30 stycznia 2012, 14:25
Mówisz, że skoro świat jest, jaki jest, to znaczy, że tak miało byćA gdzieś to wyczytał? A w tej twojej metaforze o brydżu ;) Przestań mówić do swoich rojeń, czytaj uważniej. Nie wiem czy tak "miało być", czy świat jest zdetrminowany od może pierwszej fluktuacji kwantowej po WW albo nawet od czarów "stwórcy" . Widzę, że świat jest jaki jest, więc na pewno tak mogło być. No, czyli dobrze wyczytałem, a ty znowu nie zrozumiałeś :))) Mogło. Problem w tym, że to niemal nieskończenie mało prawdopodobne. Możesz wygrać w totka 20 razy pod rząd. Idź i wygraj, tak jak pisałem. Możesz dostać w 20 kolejnych rozdaniach po 13 pików. Dostałeś? A gdybyś dostał, to byś powiedział, że to czysty przypadek, czy że ktoś najprawdopodobniej poukładał karty? To oczywiście wyłącznie spekulacje dotyczące wyłącznie hipotetycznej gry w karty :)))
30 stycznia 2012, 14:25
Ochota to jednak bardzo nieracjonalne :)W Twojej pokracznej wizji racjonalności. Zgodnie ze słownikiem, ochota to chęć, pragnienie. Możesz mieć ochotę na czekoladę, albo na dziewczynę. Nie ma w tym racjonalizmu, który przecież zakłada działanie w oparciu o rozum :) Innymi słowy: masz kaprys, żeby ze mną nie rozmawiać (brakło ci argumentów i się tego wstydzisz) i na moją uwagę, że to nieracjonalne, twierdzisz, że nie wiem co to racjonalizm. Znowu śmiesznie :) Chyba nie wiesz, o czym mówisz :) Jakich szukanych????A jakie są dane przy liczeniu prawdopodobieństwa powstawania planet? Tylko spekulacje. Ośmieszasz się. Nie znasz kosmologii. No i nie doczytałeś. Smolin nie brał pod uwagę powstawania planet, tylko parametry wynikające z początkowego stanu świata, a konieczne do powstania trwałych gwiazd. Doczytaj, książka jest dostępna na google books. Oczywiście. Idź grać w totka.Prosiłem, żebyś ze mną rozmawiał jak chłop z krowas na granicy, a Ty serwujesz mi jakieś lotne (jak mniemam) poszczekiwanie na swoja miarę. Puszysz się cały czas po chamsku jakbyś wszytkie rozumy zjadł, a mówisz jak do równego sobie. Nie masz zaufania do własnych opinii? Co konkretnie miało to znaczyć w kontekście kolejności występowania zdarzeń według prawdopodobieństwa? Nie puszę się, nie muszę ani nie chcę się puszyć ;))) Bawi mnie ta dyskusja. To, że się puszę, to wyłącznie twoje wrażenie. Spowodowane urażeniem twoich ambicji. Nie przejmuj się. Przecież jesteś anonimowy. A w zakresie prawdopodobieństwa miało to znaczyć dokładnie tyle, że skoro uważasz, że bardzo mało prawdopodobne zdarzenie może zajść, to zapraszam do gry w totka. Powinieneś wygrać i to wielokrotnie, pod rząd. Jeśli choć raz nie wygrasz 6-tki to niestety, nie masz racji :)))
STANISŁAW SZCZEPANEK
30 stycznia 2012, 14:10
 Drogi Lexie, Astrotaurus przypomina mi dokładnie Świadków Jehowy, przekonanych o swej absolutnej wyższości nad durnym motłochem. Dyskusja z takimi ludźmi ma sens podobny do dyskusji z magnetofonem. Szkoda czasu! On Ciebie odpodmiotowił. Zamiast marnować czas na szukanie argumentów w tej dyskusji, pomedytuj nad tym świetnym tekstem ojca Krzysztofa.
30 stycznia 2012, 14:04
że w zakresie wiary intelekt i wiedza tracą swoją wartość. Dojdziemy do tego, jeśli będziesz chciałOj, biednyś Ty, że szukasz byle czego, byle się nadąć... Gdzieś wyczytał jakieś moje pozytywne zdanie o wierze? A o czym ty mówisz? Nie twierdziłem, że wyczytałem jakiekolwiek twoje pozytywne zdanie o wierze? Słuchaj, dyskutujmy racjonalnie: nie dyskutuj z tym, czego nie napisałem. Ja wręcz definiuje ją głównie jako głębokie upośledzenie poznawcze To bardzo interesujące, że tak ją definiujesz. Czy umiesz to jakoś uzasadnić? Wskaż "pseudointelektualny bełkot" lub trochę "chamstwa" w moich wypowiedziach. Wybacz, ale chyba pomieszali ci się rozmówcy Pseudointelektualny bełkot to praktycznie wszystkie Twoje wypowiedzi, bo mówisz do siebie, A ty mi odpowiadasz :) Dziecko drogie, chyba twoja zdolność do komunikacji zanika. a przykład chamstwa właśnie podałem: pyszałkowate wynoszenie się bez podstaw. To nie jest przykład chamstwa :))) Chamstwo to zachowanie prostackie. Może sprawdzaj definicje słów, których chcesz używać? Zresztą, nie wynoszę się, nie mam takiego zamiaru. Twoje wrażenie może wynikać stąd, że być może wreszcie widzisz to, że twoja wiedza jest bardzo skromna, że nie odpowiedziałeś racjonalnie na żaden z przedstawionych problemów i w jedynie dostępnej reakcji obronnej, zarzucasz mi, że moją winą jest to, że wiem więcej. To znowu żenujące :) Bo nieracjonalne: racjonalista poszukuje faktów, a nie stawia własne przesądy ponad fakty. Gdy racjonalista nie jest w stanie dowieść swojej racji, uznaje, że się myli, lub zaprzestaje dyskusji, żeby znaleźć racjonalne argumenty. Ty natomiast zaczynasz obrażać przeciwnika :)
30 stycznia 2012, 13:55
Nie chcę ci przypinać żadnych łatek. Zdaje się, że chcesz powiedzieć, że nie wiesz, kim jesteśAle Ty cały czas mówisz co Ci się zdaje. Cały czas chcesz się infantylnie popisywać. Chciałbym zaznaczyć, że próba obrażenia adwersarza dowodzi braku merytorycznych argumentów w dyskusji. To znaczy, że się miotasz, ale nie przyznasz, że jesteś w błędzie, bo z przyczyn ambicjonalnych w stosunku do swojego własnego ego, nie jesteś do tego zdolny :) Masz moje wypowiedzi i do nich się odnoś. Swoje komentarze odnośnie zaliczania mnie do jakichkolwiek grup o których myślisz sobie cokolwiek zostaw dla siebie. Ale czemu? Przecież to żaden wstyd, przyznać się do swoich poglądów :) Zresztą, co za problem, na podstawie twoich wypowiedzi bez problemu stwierdzić, że jesteś materialistą. Niedouczonym materialistą, ale to detal ;) Ale w takim razie twój intelekt i zdolność do komunikacji są bezużyteczne z obiektywnego punktu widzeniaObiektywny punkt widzenia? I to Ty będziesz decydował co to jest obiektywny punkt widzenia? I gdzie on jest? W hipotetycznym nieistnieniu? Nie. Staraj się nadążać: jeśli twój intelekt i zdolność komunikacji nie wnoszą do dyskusji żadnych poglądów, a wyłącznie próby destrukcji za wszelką cenę i niezależnie od rozsądku, to jesteś bezużyteczny z punktu widzenia komunikacji z kimkolwiek. Czyli z obiektywnego punktu widzenia.
30 stycznia 2012, 13:39
Czy znasz człowieka, który nie stawia hipotez dotyczących Boga? Ty też. Mówisz: "Boga nie ma". Co masz na myśli? Czego nie ma?Powtarzam z cierpliwościa muła, że "Bóg" to puste słowo w odniesieniu do świata rzeczywistego, że nie ma istnienia czego rozpatrywać dopóki to nie zostanie zdefiniowane, mówię o poznawaniu w kierunku od siebie, a nie od jakichś wydumanych spraw ostatecznych[...]! Obawiam się, że nie chcesz zrozumieć. Podałem ci definicję Boga: hipotetyczny Stwórca wszechświata i jego praw. Staraj się zapisywać, jeśli masz problem z pamięcią. Stwórca wszechświataNiemożliwe! A nie brambulator paściochy?! Przepraszam, ale czy zwariowałeś? Wariaci zwykle nie rozpoznają swojego stanu. To, pojęcie, które napisałeś, jest dostępne wyłącznie twojemu umysłowi. Jeśli będziesz się przy nim upierał, kwalifikuje cię to do szpitala dla obłąkanych. Pojęcie Boga jako Stwórcy świata jest dostępne z grubsza kilku miliardom ludzi i jest to dla nich akceptowalna definicja. Oczywiście możesz się upierać, że oni wszyscy zwariowali, a ty jesteś zdrowy. Szpitale są pełne takich przypadków. Cały czas bełkoczesz o swoich :"hipotetycznych" rojeniach, Dziecko drogie, nauka polega na stawianiu hipotez. Tacy jak ty śmiali się z Einsteina. Z Lemaitre'a. Też mówili o "rojeniach". Co z ciebie za racjonalista. Ty czcisz wyłącznie własne przesądy i nie jesteś w stanie uznać podstawowych faktów. Hipoteza Boga była analizowana przez umysły, których osiągnięć nie jesteś w stanie pojąć, a ty radośnie twierdzisz, że hipoteza Boga to pustosłowie :))) cały czas opisujesz wyłącznie stan swego umysłu: w odniesieniu do rzeczywistości nie istnieje pojęcie jakiegokolwiek stwarzania, więc i stwórcy. Ale ty nie wiesz, co to jest rzeczywistość :) To już ustaliliśmy i to wielokrotnie :) Zapisz sobie gdzieś: wiem, że nic nie wiem ;)
30 stycznia 2012, 13:39
Proszę, nie rozmawiaj ze mną, jakbyś był nierozumnym fanatykiem. Jeśli chcesz być racjonalistą, to takie stwierdzenia są żenujące. Hipotezy wolno stawiać dowolne. Udowadnialne są naukowe. Nieudowadnialne nie są naukowe. Proszę, nie rozmawiaj ze mną jakbyś był botem. Uzasadnij. Nie interesują mnie tutaj hipotetyczne hipotezy, pseudofilozoficzny bełkot. Uzasadnij. Moja odpowiedź jest następująca: to co napisałeś powyżej, nie ma związku z moim tekstem. To, że dowodzę, że piszesz nieracjonalne, nieuzasadnialne wypowiedzi, to nie jest pseudofilozoficzny bełkot. Odpowiadaj na postawione problemy, a nie próbuj obrażać adwersarza. Podkreślam ponownie, pisząc w ten sposób, nie jesteś racjonalistą. Jesteś fanatykiem, wierzącym we własne przesądy, nie mające nic wspólnego z racjonalnym pojmowaniem czy analizowaniem świata. Jesteśmy na portalu ludzi, którzy znają bardzo konkretnego, bardzo określonego, wcale nie hipotetycznego Boga co ich osobiście zatrudnił. Mają nawet pod kluczem całe tony jego fizycznego ciała. Chcesz dyskutować o problemach, które ze względu na twoją negatywną postawę, są poza twoim zasięgiem. Tak, jakbyś próbował uczyć się fizyki kwantowej, kwestionując podstawy algebry. Dziecinada. Mają świętego idola, który widział jak jedna z rozlicznych Matek Boskich rzuciła się, aby zmienić tor lotu pocisku wystrzelonego przez zamachowca. Ogarnij się nieco i nie mieszaj więcej tematów. Ogarnij się - o czym ty piszesz? Bajki? Przecież z ciebie jest prawdziwy bajkopisarz :)
WS
W S
30 stycznia 2012, 13:17
 @ OKArthur Holy Compton (...) “Jeżeli chodzi o mnie, wiara zaczyna się wraz z uzmysłowieniem sobie faktu, iż wyższa inteligencja doprowadziła do powstaniaTo nie jest wypowiedź naukowca, tylko otumanionego wiarą fideisty. Naukowiec nie nazywa faktem wydumanych rojeń! A że fizyk i fideista mieszczą się w jednym umyśle... umysł ludzki jest bardzo elastyczny. „Wszak, człowiek z całą swoją dotychczasową wiedzą nie jest w stanie złożyć nawet jednej, pojedynczej komórki i ożywić jej. W przeciwieństwie, Inteligentna Siła Stwórcza jest w stanie wyprodukować ok. 600 miliardów tych komórek, poukładać je odpowiednio i utworzyć dziecko w 280 dni"!Luuuuzik! Ludzie cos tam dłubią w laboratoriach. Nie zbudowali jeszcze życia, nawet niczego na kształt wirusa, ale organizmy posiadające pewne cechy życia czy upodabniające je do życia już mają. Wystarczy poguglać. I poczekać.
WS
W S
30 stycznia 2012, 13:09
@ lex cd Skoro walnąłeś metaforę, to i ja odpowiem ci porównaniem: to tak, jakbyś pewnego wieczoru dostał w każdym z 10 rozdań po 13 pików, a na protesty innych graczy, że to na pewno oszustwo, zareagowałbyś: "Jakie oszustwo? Przecież sami widzieliście, że za każdym razem dostałem 13 pików". Znów jakas debilna historyjka bez ustalonych danych. A jeśli ludzkość będzie odpowiednio długo grać w brydża zapewne kiedyś komuś przyjdzie 13 pików 10 razy pod rząd. Chyba mało rozumnych opracowań w temacie Boga czytałeś ;) Wcale. Podrzuć linka. Tylko nie z filozoficznymi spekulacjami i nie z teologicznymi bajędami. Dopóki nie zajmiesz się tym tematem "na poważnie" (to twoje słowa ;) ), będziesz wciąż polemizował z wiarą dzieci. Z bajkamiOgarnij się , proszę! Jestem tutaj właśnie po to. Z wyobrażoną przez siebie hucpą religijnych i z tradycją.No to zacznij wreszcie mówić na ten temat zamiast się popisywać. Spróbuj wiedzieć co mówisz, zamiast mówić co wiesz. Uffff, chyba nie strawię wszystkiego... może później coś konkretnego wydłubię z dalszego ciągu, bo to kopanie się z koniem jest tyleż jałowe co męczace i jeśli nie dojdziemy do porozumienia o czym i po co rozmawiamy będziemy zapisywać protokół rozbieżności i żegnać się.
WS
W S
30 stycznia 2012, 12:58
 @ lex cdNie chcę ci przypinać żadnych łatek. Zdaje się, że chcesz powiedzieć, że nie wiesz, kim jesteśAle Ty cały czas mówisz co Ci się zdaje. Cały czas chcesz się infantylnie popisywać. Masz moje wypowiedzi i do nich się odnoś. Swoje komentarze odnośnie zaliczania mnie do jakichkolwiek grup o których myślisz sobie cokolwiek zostaw dla siebie. Ale w takim razie twój intelekt i zdolność do komunikacji są bezużyteczne z obiektywnego punktu widzeniaObiektywny punkt widzenia? I to Ty będziesz decydował co to jest obiektywny punkt widzenia? I gdzie on jest? W hipotetycznym nieistnieniu? że w zakresie wiary intelekt i wiedza tracą swoją wartość. Dojdziemy do tego, jeśli będziesz chciałOj, biednyś Ty, że szukasz byle czego, byle się nadąć... Gdzieś wyczytał jakieś moje pozytywne zdanie o wierze? Ja wręcz definiuje ją głównie jako głębokie upośledzenie poznawcze - w tym temacie jest tego więcej: <a href="http://www.deon.pl/forum/temat,3,23113,1,nie-wierze-juz-w-kosciol-i-boga.html">www.deon.pl/forum/temat,3,23113,1,nie-wierze-juz-w-kosciol-i-boga.html</a> Wskaż "pseudointelektualny bełkot" lub trochę "chamstwa" w moich wypowiedziach. Wybacz, ale chyba pomieszali ci się rozmówcy Pseudointelektualny bełkot to praktycznie wszystkie Twoje wypowiedzi, bo mówisz do siebie, a przykład chamstwa właśnie podałem: pyszałkowate wynoszenie się bez podstaw. Ochota to jednak bardzo nieracjonalne :)W Twojej pokracznej wizji racjonalności. Chyba nie wiesz, o czym mówisz :) Jakich szukanych????A jakie są dane przy liczeniu prawdopodobieństwa powstawania planet? Tylko spekulacje. Oczywiście. Idź grać w totka.Prosiłem, żebyś ze mną rozmawiał jak chłop z krowas na granicy, a Ty serwujesz mi jakieś lotne (jak mniemam) poszczekiwanie na swoja miarę. Puszysz się cały czas po chamsku jakbyś wszytkie rozumy zjadł, a mówisz jak do równego sobie. Nie masz zaufania do własnych opinii? Co konkretnie miało to znaczyć w kontekście kolejności występowania zdarzeń według prawdopodobieństwa? Mówisz, że skoro świat jest, jaki jest, to znaczy, że tak miało byćA gdzieś to wyczytał? Przestań mówić do swoich rojeń, czytaj uważniej. Nie wiem czy tak "miało być", czy świat jest zdetrminowany od może pierwszej fluktuacji kwantowej po WW albo nawet od czarów "stwórcy" . Widzę, że świat jest jaki jest, więc na pewno tak mogło być.
WS
W S
30 stycznia 2012, 12:52
 @ lex Proszę, nie rozmawiaj ze mną, jakbyś był nierozumnym fanatykiem. Jeśli chcesz być racjonalistą, to takie stwierdzenia są żenujące. Hipotezy wolno stawiać dowolne. Udowadnialne są naukowe. Nieudowadnialne nie są naukowe. Proszę, nie rozmawiaj ze mną jakbyś był botem. Nie interesują mnie tutaj hipotetyczne hipotezy, pseudofilozoficzny bełkot. Jesteśmy na portalu ludzi, którzy znają bardzo konkretnego, bardzo określonego, wcale nie hipotetycznego Boga co ich osobiście zatrudnił. Mają nawet pod kluczem całe tony jego fizycznego ciała. Mają świętego idola, który widział jak jedna z rozlicznych Matek Boskich rzuciła się, aby zmienić tor lotu pocisku wystrzelonego przez zamachowca. Ogarnij się nieco i nie mieszaj więcej tematów. Czy znasz człowieka, który nie stawia hipotez dotyczących Boga? Ty też. Mówisz: "Boga nie ma". Co masz na myśli? Czego nie ma?Ty chyba rzeczywiście jesteś botem. Powtarzam z cierpliwościa muła, że "Bóg" to puste słowo w odniesieniu do świata rzeczywistego, że nie ma istnienia czego rozpatrywać dopóki to nie zostanie zdefiniowane, mówię o poznawaniu w kierunku od siebie, a nie od jakichś wydumanych spraw ostatecznych, a Ty mi sadzisz takie kwiatki! astrotaurus:Co to konkretnie jest to "Bóg" czego istnienie mielibyśmy w ogóle rozpatrywać? lex: Stwórca wszechświataNiemożliwe! A nie brambulator paściochy?! Cały czas bełkoczesz o swoich :"hipotetycznych" rojeniach, cały czas opisujesz wyłącznie stan swego umysłu: w odniesieniu do rzeczywistości nie istnieje pojęcie jakiegokolwiek stwarzania, więc i stwórcy.
O
OK
30 stycznia 2012, 12:19
Stonę <a href="http://www.wiara.us">www.wiara.us</a> jeszcze raz polecam. Przed chwilą przeczytałem: Kim jest Bóg? Na końcu jest taki cytat: „Wszak, człowiek z całą swoją dotychczasową wiedzą nie jest w stanie złożyć nawet jednej, pojedynczej komórki i ożywić jej. W przeciwieństwie, Inteligentna Siła Stwórcza jest w stanie wyprodukować ok. 600 miliardów tych komórek, poukładać je odpowiednio i utworzyć dziecko w 280 dni"!
30 stycznia 2012, 01:11
Obaj wiemy, że czas miał swój początek. Dla hipotetycznego Kogoś, kto hipotetycznie stworzył czasoprzestrzeń, nie ma "przed", nie ma "wcześniej". Taaaa, swego czasu Einstein powiedział, że dla osobowego Boga zawsze znajdzie się miejsce poza naszą wiedzą. :) No tak, Einstein wiedział, że wiara to nie wiedza. To tylko tobie się tak poplątało. To po pierwsze. Po drugie, znam prace i wypowiedzi Einsteina, ale jakoś ten cytat mi umknął. Skąd go wziąłeś? Górki i chmurki już się nie nadają na skrytkę toście wymyślili Pozaczas Coście wymyślili? :) Co to takiego? Zdaje się, że znowu wciskasz swoje wymysły w moje usta ;) Nie pisałem o żadnym "pozaczasie" :) Nie wypowiadałem się na temat zdarzeń poza dziedziną czasu, stwierdziłem wyłącznie, że poza dziedziną czasu nie ma sensu "przed" ani "po" :) i pleciecie o nim jakbyście wiedzieli o czym. No, w sumie to nie pleciemy, to ty o tym nawijasz. Żenada. Skoro tak uważasz. Ale to nieobiektywne i nie mieści się w naszym modelu świata :P A żeby kto choć się zająknął jaka jest relacja Pozaczasu z Naszym z światem, jak i skąd ten hipotetyczny Ktoś wskakuje tu, żeby coś tam zaczarować itp. to już ani be, ani me... A co, tak bardzo lubisz czary i bajki? To nie narzekaj, że gdzieś ktoś ci w końcu je opowiada :) "Szukajcie, a znajdziecie". Dobrze wiemy, że czas wszechświata jaki znamy miał swój początek. Jakie zmiany doprowadziły do tego początku O czym ty mówisz? Jakie zmiany? Zmiany "doprowadziły"? Gdy nie było czasu, to "zmiany doprowadziły"? Kto tu plecie? Przecież to - wybacz, ale to twoje określenie - bełkot. Nawet nie pseudointelektualny. Po prostu, bełkot.
30 stycznia 2012, 01:09
Gdzie w tym prawie masz wyjaśnienie, dlaczego dookoła przewodnika z prądem istnieje pole magnetyczne? Ono opisuje, co: prąd elektryczny, pole magnetyczne, i ile: jego indukcja. I ono od tego jest! Gdyby nie Twoja fiksacja na coś takiego co się już większe nie da pomyśleć to byś nie zrzędził, tylko się cieszył. Tak jak ludzie sie cieszą, że teraz już wiedzą dlaczego indukcja jest taka jaka jest. A Ty jak smerf Maruda chcesz tylko jakiegoś "ostatecznego dlaczego". To pomódl się do Boga, albo nawet do samego Wojtyły i przynieś odpowiedź. :p O czym ty piszesz. Twierdzę, że nauka nie wyjaśnia zjawiska, ty mówisz, że wyjaśnia, dowodzę, na przykładzie, że nie - a ty, że "od tego jest i żebym się cieszył, a nie zrzędził jak smerf"? Przepraszam, ale czy wciąż rozmawiam z tym samym człowiekiem, bo chyba coś ci się pomyliło? Z czego mam się cieszyć? Z tego, że już pogubiłeś się w dyskusji? To raczej nie jest powód do szczególnej radości?
30 stycznia 2012, 01:01
Jeśli nie wyznajesz materializmu, to przepraszam - ale w takim razie doprecyzuj swoje poglądyNie chcę. Wyrażam swoje poglądyna konkretne tematy i do tego nawiązuj. To w takim razie konkretne pytanie: czy odrzucasz możliwość, że świat został stworzony przez Istotę rozumną? Jeśli tak, to na jakiej podstawie? Jeśli nie, to nie ma tematu i życzę owocnych poszukiwań własnej wiary w Boga. I tak wykazujesz za dużo chęci wciskania do rozmowy popisywania się wszystkim co wiesz. Przepraszam. A Twoje przypisywanie mi jakiegoś poglądu filozoficznego by wcisnąć mnie w ramki tego co Ty na temat owego poglądu uważasz jest takim bezcelowym popisem. Mówmy o prostszych, konkretniejszych rzeczach. Jeśli jakis Bóg jest niech to wyjdzie z prostej obserwacji świata, a nie z poglądów filozoficznych. :D Ludzie są obserwowalnym elementem świata. W oparciu o ich poglądy, można ich przyporządkować do okreslonych grup (które mają takie same poglądy, filozoficzne czy inne). Ciebie też. Fanatyczny antykatolicyzm :P To, co ja uważam na temat poglądu, to następna kwestia. I raczej nie o popisywanie się tu chodzi (bo i kogo i przed kim), więc więcej rozsądku, proszę. Tym unikiem zresztą znów próbujesz uciec od problemu. No więc tym razem bez filozofii: jeśli wierzysz, że obiektywnie obserwowalna materia to wszystko, co istnieje, to nie ma twojego "ja", co do którego jesteś przekonany, że jest. Ani słowa o filozofii, wszystko o tobie :)
30 stycznia 2012, 00:17
To bezpodstawne, twierdzić, że istnieje tylko to, co my w swojej ograniczoności zbadamy. Dla nas nie istnieje nic innego tylko to co na podstawie rzetelnego badania możemy umieścić w naszym modelu świata. I tym bardziej żałosne jest twierdzenie, że istnieje coś czego nie możemy zbadać.... bo ksiądz tak powiedział! Wiara w cokolwiek nie mieści się w obiektywnym modelu świata. Nie twierdziłem nigdy w naszej dyskusji, że uda się obiektywnie dowieść istnienia Boga... tak samo, jak nie możesz obiektywnie dowieść tego, że twoja żona jest ci wierna. To, że jej wierzysz, to wyłącznie twoja sprawa. Podobnie, jak twoja wiara/niewiara w Boga. Możesz dopuścić istnienie Boga i spróbować Go szukać. Na własny "użytek". Jeśli tego nie zrobisz, no to z pewnością nigdy nie będziesz przekonany, że istnieje. Ale z punktu widzenia wierzącego, będziesz "wiedział" mniej, choć to nie wiedza. Tak jak z twojego punktu widzenia: ci, którzy będą uważać cię za frajera, bo ufasz swojej żonie, będą po prostu idiotami. Co do Boga - wiadomo. Bógto jest postać z opowieści religijnych. Nikt nie wprowadził tego pojęcia do rozumnej dykusji o świecie. Tylko hucpa religijnych i tradycja powodują, że to puste słowo błąka się po opłotkach. Chyba mało rozumnych opracowań w temacie Boga czytałeś ;) Dopóki nie zajmiesz się tym tematem "na poważnie" (to twoje słowa ;) ), będziesz wciąż polemizował z wiarą dzieci. Z bajkami. Z wyobrażoną przez siebie hucpą religijnych i z tradycją. I będziesz w 100% przekonany, że to wszystko. No i - przez to będziesz w sumie trochę śmieszny ;)
30 stycznia 2012, 00:10
Więc: nie możesz spekulować na temat tego, "co jest". Nie wiesz, "co jest".Wiem: ja jestem. Jesteś, o tyle, o ile materia, energia i czasoprzestrzeń to nie wszystko, co istnieje. W przeciwnym przypadku cię nie ma. Ty ciągle próbujesz wekslować jak wszyscy fideistyczni fiksaci sprawę poznania w jakieś wydumane zaświaty, odnosić je do wymyślonych tworów. A to zwyczajny człowiek jest podmiotem, punktem wyjścia i drogą, a nauka jego jedynym narzędziem. Obawiam się, że mylisz wypowiedzi? Nie pisałem o zaświatach. Czy ty pamiętasz, o czym i z kim dyskutujesz? Co to znaczy: "zwyczajny człowiek jest podmiotem, punktem wyjścia i drogą"? I to człowiek buduje swój model świata dla orientacji w nim, dla przewidywania jego przyszłych stanów. I, powtarzam: w modelu wolno umieścić tylko to co zweryfikowane, to co poprawnie w tym świecie zdefiniowane. Szufladek w umyśle zawierających spekulacje, warianty, dociekania, pomysły można mieć nieskończenie wiele, ale szufladkę z modelem tylko jedną tak jak jeden jest świat, który nas otacza. No, ale to trochę oczywistość, no nie? Nasze poznanie jest ograniczone.Nie mamy innego. Wreszcie :) Bardzo dobrze. Więc kolejny raz jesteśmy zgodni ;) : nie wolno nam twierdzić, że to co zbadamy, to wszystko, co istnieje. To bezpodstawne.
O
OK
29 stycznia 2012, 23:17
Śledzący dyskusję lexa i astro... mogą przyśpieszyć kroku wchodząc na znakomitą stronę: <a href="http://wiara.us/">http://wiara.us/</a> W tej chwili na powitalnej stronie czytam wypowiedź Arthur Holy Compton (fizyka - nagroda Nobla w dziedzinie fizyki): “Jeżeli chodzi o mnie, wiara zaczyna się wraz z uzmysłowieniem sobie faktu, iż wyższa inteligencja doprowadziła do powstania wszechświata i stworzyła człowieka. Nie jest mi trudno mieć tę wiarę, gdyż niezaprzeczalnym jest fakt, iż tam gdzie jest plan istnieje inteligencja - uporządkowany, rozwijający się wszechświat świadczy o prawdzie najbardziej majestatycznego stwierdzenia, jakie kiedykolwiek wypowiedziano - ‘Na początku Bóg’.” “Chicago Daily News”
29 stycznia 2012, 23:13
@lexcd będzie wieczorem, idę na spacer :)A ja mam coraz mniejszą ochotę na dalszy ciąg Twoich bezcelowych popisów. [...] Ochota to jednak bardzo nieracjonalne :) 1. Liczenie prawdopodobieństwa z prawie samych szukanych to tylko spekulacja. Chyba nie wiesz, o czym mówisz :) Jakich szukanych???? 2. Pawdopodobieństwo ma to do siebie, że każdy układ nawet najmniej prawdopodobny może pojawić się w pierwszym ruchu. Oczywiście. Idź grać w totka. 3. Podchodzisz do sprawy od d... strony jakby był wyznaczony cel (fideistyczna fiksacja) kiedy nie maszprawa nic wiedzieć ojakimkolwiek celu. Hmmmm... pokuszę sie o porównanie: jeśli w brydżu czekasz na 13 pików z ręki by zagrać szlema otrzymanie ich bedzie wielce małoprawdopodobne. Ale dokładnie tak samo prawdopodobne jak otrzymanie dowolnego innego układu kart, a jakiś układ dostajesz w każdym rozdaniu. I grasz tym co przyszło. Z fideistycznym skrzywieniem traktujesz powstawanie gwiazd czy życia jak tego szlema na 13 pikach i nie chcesz dopuścić myśli, że to może być tylko jakieś płaskie 2 karo na tym co przyszło. A bez metafor :)))))) Bo nie gramy w brydża :) No dobra :) Zgaduję, że wiem, o co ci chodzi. Zwykle w tym temacie chodzi o to samo. Mówisz, że skoro świat jest, jaki jest, to znaczy, że tak miało być. Otóż to nieracjonalne. Skoro walnąłeś metaforę, to i ja odpowiem ci porównaniem: to tak, jakbyś pewnego wieczoru dostał w każdym z 10 rozdań po 13 pików, a na protesty innych graczy, że to na pewno oszustwo, zareagowałbyś: "Jakie oszustwo? Przecież sami widzieliście, że za każdym razem dostałem 13 pików". ;) A bez metafor? Bez metafor, to mylisz przyczyny ze skutkami. Co, jak pisałem, nie jest racjonalne. Ale nie przejmuj się, to powszechny błąd.
29 stycznia 2012, 22:57
Nigdzie nie napisałem, że istnienie Boga da się naukowo udowodnić[...], nie da się [...]Co to konkretnie jest to "Bóg" czego istnienie mielibyśmy w ogóle rozpatrywać? Stwórca wszechświata. Nie sądzę, żebyśmy mieli jego istnienie teraz "rozpatrywać". Tak, jak pisałem - teraz nie da się "rozpatrywać" jego istnienia. Można postawić hipotezę i na własny użytek szacować prawdopodobieństwo. No a za kilkadziesiąt lat każdy z nas z pewnością będzie miał naukowy :) dowód, i to mocny, bo empiryczny. Teraz chcesz mi przypiąć łatkę agnostyka? Nie potrafisz mówić o konkretach bez etykietek? Nie chcę ci przypinać żadnych łatek. Zdaje się, że chcesz powiedzieć, że nie wiesz, kim jesteś. Że nie masz żadnych konkretnych poglądów. Prosiłem: sprecyzuj je. To ułatwi dyskusję. Bo jeśli nie masz poglądów, to o czym chcesz rozmawiać? Chcesz atakować innych, bo je mają? Ale w takim razie twój intelekt i zdolność do komunikacji są bezużyteczne z obiektywnego punktu widzenia. A ja przyszedłem tu m.in. po to, żeby powiedzieć, iż niektóre odpowiedzi niektórych uważam za niedorzeczne i kompletnie nieuprawnione. Ile to roboty mnie przekonać? Tylko argumentami na konkretne tematy, Cierpliwości. Jeśli tylko będziesz chciał, to z czasem dojdziemy i do tego. Na razie ustalamy podstawy. Jeśli chcesz, to przyznam, że również uważam niektóre wypowiedzi za niedorzeczne, ale problem w tym, że w zakresie wiary intelekt i wiedza tracą swoją wartość. Dojdziemy do tego, jeśli będziesz chciał. a nie pseudointelektualnym bełkotem i chamskimi ocenami (to drugie tylko małą troszeczkę o Tobie) Chyba zupełnie cię teraz nie zrozumiałem. Wskaż "pseudointelektualny bełkot" lub trochę "chamstwa" w moich wypowiedziach. Wybacz, ale chyba pomieszali ci się rozmówcy :)
29 stycznia 2012, 22:57
Jeśli hipotetyczny Bóg stworzył wszechświat[...]NIE MA HIPOTETYCZNEGO BOGA w rozumieniu cywiliowanych dyskusji o świecie. Nikt nigdy nie wysunął rozumnej hipotezy Boga i nikt nie zajmuje sie poważnymi badaniami w dziedzinie nawet spekulacji na ten temat. To tylko hucpa i maskujacy fałsz religijnych oraz bezrozumna tradycja. Proszę, nie rozmawiaj ze mną, jakbyś był nierozumnym fanatykiem. Jeśli chcesz być racjonalistą, to takie stwierdzenia są żenujące. Hipotezy wolno stawiać dowolne. Udowadnialne są naukowe. Nieudowadnialne nie są naukowe. Nie istnieje takie pojęcie, jak "cywilizowana dyskusja". Być może masz na myśli dyskusję zgodną z zasadami racjonalizmu. Przy czym nie zawsze postępujesz zgodnie z zasadami racjonalizmu, co w naszej dyskusji wykazałem ci niejeden raz. Co do nie wysuwanej hipotezy Boga, pozwól, że powiem krótko: nie wiesz, o czym mówisz. Już Laplace stwierdził, że niepotrzebna mu "hipoteza Boga". Hipotezy dotyczące Boga stawiali Pascal, Dawkins, Einstein, Kant, Lederman, Weinberg, Newton czy Hawking, czy tysiące innych. Do problemu Boga odniósł się niemal każdy naukowiec w historii nauki. Doczytaj, a potem dopiero twierdź, że "nie ma hipotez Boga" w "cywilizowanych" dyskusjach. Czy znasz człowieka, który nie stawia hipotez dotyczących Boga? Ty też. Mówisz: "Boga nie ma". Co masz na myśli? Czego nie ma? Pozwól, że dodam jeszcze jedno: kwestia udowadnialności hipotezy w świecie naukowym jest zawsze problematyczna. Niektóre dowody nie znajdują uznania. Inne tak, chociaż obiektywnie rzecz biorąc, są "słabsze". Dotyczy to przede wszystkim nauk humanistycznych, w tym historii i filozofii. Dlatego wyłączyłem je na początku dyskusji.
O
OK
29 stycznia 2012, 20:44
Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. Wydaje mi się, że poezja też. Zatem "po" ks. Twardowskim jeszcze jeden poeta, znakomity- G.M. Hopkins SJ. "Pamiętam dom, gdzie wszyscy byli tak pełni przyjaźni Byli dla mnie, Bóg wie, jak mało jej godnego. Już od progu, otuchą tchnąc, nozdrzy dobiegał Zapach świeżo rąbanych drew, krzepki i raźny. Ciepło ludzkie czyniło ten dom tak wyraźnie Osłoną: parą skrzydeł matczynych, co strzegą Gniazda; nocą przedwiośnia, gdy kiełkom spod śniegu Wzejść wolno, bez pytania, bez zbędnych wyjaśnień. Miłe lasy, wód lustra, mgły łąk w dolin dali, Łagodność rzeczy, z których składa się świat Walii: Jedyny brak, zgrzyt – w mieszkańcu, w człowieku; Boża miłości, pustkę dusz na czułej szali Zaważ i wypełnij sobą; scali nas, ocali Jedno – Ty, mocarz-mistrz, Ty ojciec i opiekun". Wiersz nosi tytuł W dolinie rzeki Elwy
K
katol
29 stycznia 2012, 19:32
 ja bym sobie tez z tobą pożartował, centralnie w ten intelekt...
PK
prymitywny katol
29 stycznia 2012, 19:23
a ja mam taki kaprys pożartować sobie. intelekt to Ty może i masz, ale na pewno nie mądrość.
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 18:36
I nie życzę sobie takich żartów wiecej, tym bardziej od prymitywnego katola. Jeśli ci brakuje intelektu żeby stanać w szranki z moim to pomódl się o mądrość. Jezeli razi cie moja madrość to przynajmniej nie chowaj sie za swoją głupotą. Widać, że trudno ci zaakceptować moją wielkość.
X
Xsin
29 stycznia 2012, 17:09
Poeta żaden z  Człowieka-Osoby, która stawia się ponad innymi - jako ten, który wszytkie rozumy zjadł. Niestety nie potrafi prowadzić właściwym językiem dialogu... Musi na wszystko regować, każdy tekst i toi  językiem nie człowieka wykształconego..  To taka uwaga ogólna. Którą zaraz ta Osoba obsmaruje Mój znajomy wysoko wykształcony niewierzący  mając inne zdanie umiał docenić zdolność i lekkość pisania znanego wymienionego poniżej księdza poety, choć jej nie przedkładał przed inną poezją...
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 16:31
I znowu jakiś prymitywny głupek co nie umie stanąć wprost do dyskusji posługuje się moim nickiem dla głupich żartów/nieżartów. Post po wierszu Twardowskiego nie jest mój i jakby plaga sie rozszerzała zacznę (trudno!) wysyłać posty wyłącznie jako zalogowany użytkownik. Ale będzie miał troll katolicką uciechę!
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 16:26
@ śp._ks_Jan_Twardowski Prawda jak Ty mało rozumiesz? Gdyby Rydzyk, Glemp, Głódź i inni chcieli usiąść i zwierzyć sekret byłby z wami jakiś problem? Ja sam mam znajomych wierzących co lubią się mi zwierzyć, zapytać jako człowieka mądrego i życzliwego. Ja tylko protestuję przeciw panoszeniu się religijnych w życiu państwa, które jest wspólna własnością, i w którym mam prawo do wolności od religii. Z przyjemnością słucham wielu zwierzeń ks, Twardowskiego; z niechęcią reaguję na próby innych postawienia policjanta przy każdej prezerwatywie. I gdybyście umieli po prostu rozmawiać o współistnieniu..! Wy wszyscy wszędzie musicie wcisnąć swoje religijne fiksacje i tym samym legitymizujecie poczynania uzurpatorów władzy. Każdy cień refleksji w waszych głowach lepiej rokuje na przyszłość; każde, nawet lekkie, zamazanie wyrazu tępego zadowolenia z siebie na waszych twarzach to iskra nadziei na przyszłość.
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 16:12
Coś mi się wydaje, że najlepszą radę - takich "beznadziejnych przypadkach" daje ks. Jan Twardowski: ..... jestem od dawna obdarty z błyszczenia   Jak mozna byc obradrtym i to w dodatku z błyszczenia? Zastanówcie sie, czy to ma sens? Ta wasza durna wiara, jak mozna wierzyc, że ktos błyszczy a tym bardziej jest z tego błyszczenia obdarty. nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor z czerwoną kapką na nosie NIe da się podskakiwać z czerwoną kapką. Trzeba byc bezmózgim śmiesznym bytem, by mysleć, że sie da. No chyba, że w to uwierzycie. Wy i ta durna wasza wiara. czerwona kapka na nic sie wam zda. Nawet gdyby antycypowac metode ekstrapolacji i uwzglednić prawdopodobieństwo (ot choćby metodą najmniejszych kwadratów) nie uda sie podskoczyć. A i czym jest sam podskok wg was wierzących? Czym? czy wy wiecie w co wierzycie? W podskoki? Gratuluje zaboboanu! ...i zwierzę swój sekret I tak właśnie jest. Mieszacie w to zawet niewinne zwierzęta. Zostawcie je w spokoju. Nawet osła jestescie w stanie uwikłać w jakiś żłóbek i wycieczki do niego.
Ś
śp._ks_Jan_Twardowski
29 stycznia 2012, 15:28
Coś mi się wydaje, że najlepszą radę - takich "beznadziejnych przypadkach" daje ks. Jan Twardowski: Nie przyszedłem pana nawracać zresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazania jestem od dawna obdarty z błyszczenia jak bohater w zwolnionym tempie nie będę panu wiercić dziury w brzuchu pytając co pan sądzi o Mertonie nie będę podskakiwał w dyskusji jak indor z czerwoną kapką na nosie nie wypięknieję jak kaczor w październiku nie podyktuję łez, które się do wszystkiego przyznają nie zacznę panu wlewać do ucha świętej teologii łyżeczką po prostu usiądę przy panu i zwierzę swój sekret że ja, ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko ks. Jan Twardowski A może ks. Jan jest już "skutecznym" patronem od prostowania pokrzywionych dróg ... intelektualistów, poranionych, obolałych, tych co to wszystkie rozumy pozjadali; i od których (wreszcie) zaczyna się właściwe rozumienie Bytu, prawdziwa kultura, a może nawet i religia?
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 14:26
@ lex cd Jeśli hipotetyczny Bóg stworzył wszechświat, prawa itp. to analogia z kimś tworzącym model świata w komputerze nasuwa się sama.NIE MA HIPOTETYCZNEGO BOGA w rozumieniu cywiliowanych dyskusji o świecie. Nikt nigdy nie wysunął rozumnej hipotezy Boga i nikt nie zajmuje sie poważnymi badaniami w dziedzinie nawet spekulacji na ten temat. To tylko hucpa i maskujacy fałsz religijnych oraz bezrozumna tradycja. Nigdzie nie napisałem, że istnienie Boga da się naukowo udowodnić. Obecnie, nie da sięAle o czym w ogóle mowa? Co to konkretnie jest to "Bóg" czego istnienie mielibyśmy w ogóle rozpatrywać? Przestań owijać wszystko w bawełnę słowotoku i zacznij mówić do rzeczy. Agnostyk najmądrzejsze, co może zrobić, to się zamknąć i szukać odpowiedzi.Tearz chceszmi przypiąć łatkę agnostyka? Nie potrafisz mówić o konkretach bez etykietek? A co na to lekarz? A ja przyszedłem tu m.in. po to, żeby powiedzieć, iż niektóre odpowiedzi niektórych uważam za niedorzeczne i kompletnie nieuprawnione. Ile to roboty mnie przekonać? Tylko argumentami na konkretne tematy, a nie pseudointelektualnym bełkotem i chamskimi ocenami (to drugie tylko małą troszeczkę o Tobie)
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 14:25
@lexcd będzie wieczorem, idę na spacer :)A ja mam coraz mniejszą ochotę na dalszy ciąg Twoich bezcelowych popisów. Chyba że zaczniesz rozmawiać ze mna jak chłop z krową na granicy kiedy każda fraza będzie miała swoje miejsce i swój cel w rozmowie poza mnożeniem bytów ponad potrzebę. Choćby te obszerne wywody z wyliczankami Smolina (nieważne czy jest ateistą czy nie, bo to jego dzieło służy Ci do ... właśnie nie bardzo wiem do czego poza popisami) czy swoimi? Co z nich wynika? Nic mądrego, nic konkretnego. 1. Liczenie prawdopodobieństwa z prawie samych szukanych to tylko spekulacja. 2. Pawdopodobieństwo ma to do siebie, że każdy układ nawet najmniej prawdopodobny może pojawić się w pierwszym ruchu. 3. Podchodzisz do sprawy od d... strony jakby był wyznaczony cel (fideistyczna fiksacja) kiedy nie maszprawa nic wiedzieć ojakimkolwiek celu. Hmmmm... pokuszę sie o porównanie: jeśli w brydżu czekasz na 13 pików z ręki by zagrać szlema otrzymanie ich bedzie wielce małoprawdopodobne. Ale dokładnie tak samo prawdopodobne jak otrzymanie dowolnego innego układu kart, a jakiś układ dostajesz w każdym rozdaniu. I grasz tym co przyszło. Z fideistycznym skrzywieniem traktujesz powstawanie gwiazd czy życia jak tego szlema na 13 pikach i nie chcesz dopuścić myśli, że to może być tylko jakieś płaskie 2 karo na tym co przyszło.
29 stycznia 2012, 13:02
cd będzie wieczorem, idę na spacer :)
29 stycznia 2012, 13:02
dopóki tacy jak on uznaja, że żaden Bóg nie jest potrzebny do wyjaśniania świata, dopóty Smolin będzie w rzędzie genialnych spekulantów. Haha :))))) Zabawny jesteś. Hawking tak, Smolin nie. Bo nie. Dla mnie super, wolę Hawkinga, ale pewnie Feynman czy Gamow i by się z tobą już nie zgodzili, gdyby żyli. No i masz klops. Wiesz, co to uprzedzenia? :)) Czy ty w ogóle czytasz, co się do ciebie pisze? Smolin jest ateistą :))) Co zresztą jest dla mnie bardzo śmieszne, ale nie zrozumiałbyś, dlaczego. Jego rozumowanie nie doprowadziło go do uznania istnienia Boga. Zmieniło poglądy innych. Hawking też zmodyfikował swoje stanowisko, ale trudno powiedzieć, dlaczego, bo nie uzasadnił ;) No a najważniejsze jest to, że to, co pisze Hawking o Bogu, to też spekulacje - z naukowego punktu widzenia :) Naukowiec jest naukowcem dotąd, dopóki pisze zawodowo. Gdy wielki fizyk zaczyna mówić o ufo, to staje się takim bałwanem, jak każdy inny człowiek. jestem niewiernym Tomaszem, może kiedys ujrzę Smolina czy lexa [...] udowadniających istnienie Boga[...] Nie chciałbym być nieuprzejmy, ale postaraj się nadążyć za następującymi kwestiami: nie udowadniam istnienia Boga. Uważam, że się nie da. Wyłącznie stawiam pytania. Jak również nie zrozumiałeś, Smolin nie stawia pytań tak dalece, że twierdzi, że Bóg z pewnością nie istnieje. To co napisałeś o czytaniu, powiedz do lustra ;) Jeśli uważasz się za niewiernego Tomasza, a nie za Józefa Kajfasza, to sugeruję mniej pewności siebie. Agnostyk najmądrzejsze, co może zrobić, to się zamknąć i szukać odpowiedzi. W najgorszym przypadku, czekać grzecznie, może ktoś da odpowiedź na tacy. Z niepewności i niewiedzy trudno się buduje podstawy treściwych wypowiedzi. Nie zakrzycz mnie tylko, że zamykam ci usta: zamykam usta twojej niepewności, z której chcesz uczynić religię ;P
29 stycznia 2012, 13:02
Fajne sa metaofory[...] Najlepiej mówić prosto [...]. To proste. Jeśli hipotetyczny Bóg stworzył wszechświat, prawa itp. to analogia z kimś tworzącym model świata w komputerze nasuwa się sama. Oczywiście można się upierać, że to do kitu, no ale jak już pisałem: racjonalista ma obowiązek uzasadniać swoje wypowiedzi, inaczej są to tylko twoje przesądy. Kiedyś wrzuciłem do matlaba model oddziaływania grawitacyjnego, [...]Nie chcę Boga wyskakującego z filozoficznego kapeusz to zaoferujesz mi takiego co wyskakuje z komputerowej symulacji matrixów. Nie rób z siebie na siłę głupszego, niż jesteś :) Gdzie ja ci tu piszę, że mi z programu wyszedł Bóg? Chyba nie chcesz zrozumieć. Twierdzę wyłącznie, że prawa świata są zaskakujące. Nieoczekiwane dla obserwatora, bo nieskończenie mało prawdopodobne. Napisałbym "nieprzypadkowe", ale wtedy dopiero to by była spekulacja :P Twoje wywody są z dziedziny spekulacji, licz sobie nieprawdopodobieństwa na różne sposoby, podpieraj sie autorytetami [...]. Ja nie mam zaufania do geniuszy udowadniających naukowo istnienie Boga na podrzędnych forach religijnych, a zwłaszcza tam całe ich zatrzęsienie. Obawiam się, że nie rozumiesz. Wciskasz mi znowu coś, czego nie pisałem. Uważaj - racjonalista nie kłamie. Nigdzie nie napisałem, że istnienie Boga da się naukowo udowodnić. Obecnie, nie da się. Jedyne, co próbuję ci wykazać, a ty z uporem maniaka wywracasz do góry nogami, to to, że nieistnienia Boga nie da się wykazać, a jego istnienie jest prawdopodobne. Subiektywnie, nie naukowo, można ocenić, że bardzo prawdopodobne, ale akurat tutaj ocena należy do każdego z osobna. Jeśli chcesz wierzyć, że nie bardzo, to możesz iść grać w totka. Twoja wiara powinna dać ci wiele wygranych z rzędu. Nie o to chodzi, by taki Hawking był moim Bogiem, Hawking nie twierdzi, że Bóg nie istnieje. Hawking jest agnostykiem.
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 12:57
@ /dziwie się, że jeszcze chce ci sie tu pisać... Taaaaaa.... jakie to katolickie...Łykasz njdziksze niedorzeczności jak indyk kluski i nie zdziwisz sie nic  a nic. A jak ktoś chce Ci pomóc pomyśleć (również w wlasnym interesie) - zdziwko przeokropne! Gdybyś był naprawdę inteligentny, nie zawracałbyś sobie głowy takimi bzdurami. [/quuote]Ach! I to Ty własnie masz w mocy ocenianie takich rzeczy.  Też nader katolicka pycha: nie mieć nic do powiedzenie, ale poczuwać się do wydawania werdyktów. Ale do czego może doprowadzić nuda...;)Nigdy w życiu się nie nudziłem i gdyby nie hucpa religijnych nie zajmowałbym się bzdurami sprzed wieków. A tu znalezione, żart na niedzielę (wybacz, ale pasuje mi to do Ciebie;)A co tu mam wybaczać? Mówię za siebie dlatego, że myślę, a nie dlatego, że mój dziadek miał przed wojną rower. Mówię, bo wiem co mówię i odpowiadam za to, a nie że jakiś nieuk przysposobiony do udawania czarów wmówił mi istnienie jakiegoś nadprzyrodniczego opiekuna... chwili refleksji życzę przed kliknięciem "zapisz".
/
/
29 stycznia 2012, 11:10
astrotaurus dziwie się, że jeszcze chce ci sie tu pisać... Gdybyś był naprawdę inteligentny, nie zawracałbyś sobie głowy takimi bzdurami. Ale do czego może doprowadzić nuda...;) A tu znalezione, żart na niedzielę (wybacz, ale pasuje mi to do Ciebie;) Widząc że Łomonosow jest chłopem z pochodzenia, pewien magnat zapytał go: -Niech pan mi powie, dzięki czemu ma pan wstęp na dwór carski? Może ma pan sławnych przodków? -Mnie przodkowie nie obowiązują-odpowiedział Łomonosow -Ja sam jestem sławnym przodkiem.
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 11:02
@ lex cd2Jeśli nie wyznajesz materializmu, to przepraszam - ale w takim razie doprecyzuj swoje poglądyNie chcę. Wyrażam swoje poglądyna konkretne tematy i do tego nawiązuj. I tak wykazujesz za dużo chęci wciskania do rozmowy popisywania się wszystkim co wiesz. A Twoje przypisywanie mi jakiegoś poglądu filozoficznego by wcisnąć mnie w ramki tego co Ty na temat owego poglądu uważasz jest takim bezcelowym popisem. Mówmy o prostszych, konkretniejszych rzeczach. Jeśli jakis Bóg jest niech to wyjdzie z prostej obserwacji świata, a nie z poglądów filozoficznych. :D Gdzie w tym prawie masz wyjaśnienie, dlaczego dookoła przewodnika z prądem istnieje pole magnetyczne? Ono opisuje, co: prąd elektryczny, pole magnetyczne, i ile: jego indukcja.I ono od tego jest! Gdyby nie Twoja fiksacja na coś takiego co się już większe nie da pomyśleć to byś nie zrzędził, tylko się cieszył. Tak jak ludzie sie cieszą, że teraz już wiedzą dlaczego indukcja jest taka jaka jest. A Ty jak smerf Maruda chcesz tylko jakiegoś "ostatecznego dlaczego". To pomódl się do Boga, albo nawet do samego Wojtyły i przynieś odpowiedź. :p Obaj wiemy, że czas miał swój początek. Dla hipotetycznego Kogoś, kto hipotetycznie stworzył czasoprzestrzeń, nie ma "przed", nie ma "wcześniej".Taaaa, swego czasu Einstein powiedział, że dla osobowego Boga zawsze znajdzie się miejsce poza naszą wiedzą. :) Górki i chmurki już się nie nadają na skrytkę toście wymyślili Pozaczas i pleciecie o nim jakbyście wiedzieli o czym. Żenada. A żeby kto choć się zająknął jaka jest relacja Pozaczasu z Naszym z światem, jak i skąd ten hipotetyczny Ktoś wskakuje tu, żeby coś tam zaczarować itp. to już ani be, ani me... Dobrze wiemy, że czas wszechświata jaki znamy miał swój początek. Jakie zmiany doprowadziły do tego początku na razie nikt poza religijnymi konkretnie nie mówi - to jeszcze zakres spekulacji.
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 11:00
Więc: nie możesz spekulować na temat tego, "co jest". Nie wiesz, "co jest".Wiem: ja jestem. Ty ciągle próbujesz wekslować jak wszyscy fideistyczni fiksaci sprawę poznania w jakieś wydumane zaświaty, odnosić je do wymyślonych tworów. A to zwyczajny człowiek jest podmiotem, punktem wyjścia i drogą, a nauka jego jedynym narzędziem. I to człowiek buduje swój model świata dla orientacji w nim, dla przewidywania jego przyszłych stanów. I, powtarzam: w modelu wolno umieścić tylko to co zweryfikowane, to co poprawnie w tym świecie zdefiniowane. Szufladek w umyśle zawierających spekulacje, warianty, dociekania, pomysły można mieć nieskończenie wiele, ale szufladkę z modelem tylko jedną tak jak jeden jest świat, który nas otacza. Nasze poznanie jest ograniczone.Nie mamy innego. To bezpodstawne, twierdzić, że istnieje tylko to, co my w swojej ograniczoności zbadamy.Dla nas nie istnieje nic innego tylko to co na podstawie rzetelnego badania możemy umieścić w naszym modelu świata. I tym bardziej żałosne jest twierdzenie, że istnieje coś czego nie możemy zbadać.... bo ksiądz tak powiedział! To, co napisałeś o Bogu, mogę ze znacznie większą pewnością napisać o nauce: nauka nie jest wytrychem. Co do Boga - tego nie wiadomo. Obiektywnie nie wiadomo.Nauka nie jest wytrychem, jest rozumnym poznawaniem świata. Co do Boga - wiadomo. Bógto jest postać z opowieści religijnych. Nikt nie wprowadził tego pojęcia do rozumnej dykusji o świecie. Tylko hucpa religijnych i tradycja powodują, że to puste słowo błąka się po opłotkach.
A
astrotaurus
29 stycznia 2012, 10:57
@ lexProgram to metafora,Wolałbym bez.... Fajne sa metaofory, porównania i takie tam, ale musi to być strzał z dziesiątkę. Inaczej zaczynają się spekulacje na temat relacji wewnątrz metafory do relacji w omawianym problemie... fura schodów donikąd. Najlepiej mówić prosto o tym o czym się mówi. Kiedyś wrzuciłem do matlaba model oddziaływania grawitacyjnego, Dla mnie bomba! Nie chcę Boga wyskakującego z filozoficznego kapeusz to zaoferujesz mi takiego co wyskakuje z komputerowej symulacji matrixów. Twoje wywody są z dziedziny spekulacji, licz sobie nieprawdopodobieństwa na różne sposoby, podpieraj sie autorytetami (wszak nawet kreacjoniści młodej Ziemi mają niepodważalne autorytety), ale tutaj rób to z wyczuciem. Ja nie mam zaufania do geniuszy udowadniających naukowo istnienie Boga na podrzędnych forach religijnych, a zwłaszcza tam całe ich zatrzęsienie. Ja na podrzednych forach religijnych nie podejmuje nawet prób dyskusji na tematy zbyt filozoficzno-naukowe. Są od tego odpowiednie miejsca i procedury. Nie o to chodzi, by taki Hawking był moim Bogiem, ale to dobry przykład - dopóki tacy jak on uznaja, że żaden Bóg nie jest potrzebny do wyjaśniania świata, dopóty Smolin będzie w rzędzie genialnych spekulantów. Bez urazy: jestem niewiernym Tomaszem, może kiedys ujrzę Smolina czy lexa wśród laureatów Nobla udowadniających istnienie Boga, dzisiaj.... wyluzuj nieco. Spekulacje to rozumowanie nie oparte na racjonalnych dowodach. Jeśli mowa o spekulacjach wspierających poznanie to i owszem, wyłącznie na naukowych. Tylko że ich jest dużo za mało, więc potrzebne są próby wypełnienia luk np. burza mózgów.
28 stycznia 2012, 17:17
Nauka ma duże osiągnięcia, ale wyłącznie w polu precyzyjnego opisu świata. Dosłownie miało być: w polu precyzyjnego opisu opisywalnego świata. To tak żebyś się nie czepiał ;)
28 stycznia 2012, 17:10
Dlatego albo nauka jest ułomna, albo nasz rozum jest ułomny (co w takim razie z ewolucją?), a ciąg przyczynowo-skutkowy jest nadużyciem. Nauka jest jedynym rzetelnym sposobem opisu świata. I różne nadużycia są w trakcie rozwoju nauki usuwane. Mrzonki o ostatecznym gotowcu to na razie tylko mrzonki. No, to trochę oczywiste i nie o tym pisałem. Nauka jest jedynym dostępnym dla nas sposobem opisu świata, co nie oznacza, że nasza nauka jest w stanie opisać wszystko, co istnieje. Nauka ma duże osiągnięcia, ale wyłącznie w polu precyzyjnego opisu świata. Więc to fajne narzędzie, ale strasznie wąsko wyspecjalizowane :) Powstaje pytanie o programistę :)Jak się pociągnie spekulacje dalej to jeszcze o programistę programisty programisty... Ładujesz się w typową pułapkę związaną z absolutyzacją czasu. Pamiętaj, fakty ponad uprzedzenia, racjonalizm zobowiązuje. Obaj wiemy, że czas miał swój początek. Dla hipotetycznego Kogoś, kto hipotetycznie stworzył czasoprzestrzeń, nie ma "przed", nie ma "wcześniej". To ograniczenie dla nas. Pamiętam, że u Lewisa albo w "Cudach" albo w "Chrześcijaństwie po prostu" było inne podejście do tej kwestii, bardziej oparte na logice, niż fizyce, ale go nie pamiętam. Książki obie polecam, chociaż trudne. W każdym razie, hipotetyczny Programista - Stwórca, nie ma programisty ani stwórcy, bo hipotetycznie to z Jego woli powstało "przed" i "po". Pytanie o czas przeszły poza dziedziną czasu nie ma sensu, również zgodnie z naszą nauką.
28 stycznia 2012, 17:08
Nauka odpowiada na pytanie: co i ile. Nauka nie wyjaśnia. Nauka opisuje. Nauka wyjaśnia opisując. Nauka odpowiada na pytanie "dlaczego" mowiąc co i ile. Ty pewnie kombinujesz na temat "dlaczego" jako celu, a nie przyczyny, żeby wyciagnąć Boga z kapelusza. Do Boga wciąż daleko. Do Boga chrześcijan jeszcze dalej. Nie wciskaj mi tego, czego nie mówię.  To po pierwsze. Po drugie, przykro mi, ale nie wyjaśniasz opisując. To dziwaczne, tak sądzić. Weźmy pierwsze prawo z brzegu: np. Biota-Savarta czy prawo Ampere'a. Gdzie w tym prawie masz wyjaśnienie, dlaczego dookoła przewodnika z prądem istnieje pole magnetyczne? Ono opisuje, co: prąd elektryczny, pole magnetyczne, i ile: jego indukcja. Jakie wyjaśnienie? Co wyjaśniłeś? Wyraziłeś liczbowo pole magnetyczne, co do którego zaobserwowałeś, że istnieje wokół przewodnika, ale nic nie wyjaśniłeś, chyba że ktoś chciał cię nabrać na czary, a ty wyjaśniłeś, że to sztuczka :). Wyjaśnienie zjawiska zakłada niemożność postawienia następnych pytań co do istoty tego zjawiska. Opis i wyjaśnienie to różne pojęcia. W ciągu przyczynowo-skutkowym, opis określa wyłącznie skutek. Wyjaśnienie zakłada możliwość podania przyczyny. Kolejne prawa, kolejne bardziej precyzyjne modele przesuwają tylko problem nie znalezionej przyczyny na inny poziom szczegółowości. Opisujemy coraz więcej, ale wciąż nie znamy ostatecznych przyczyn żadnego ze zjawisk. Co gorsza, nie rozumiemy, dlaczego jesteśmy w stanie cokolwiek opisać. Rozpaczliwa, ta nauka, straszna ściema :P
28 stycznia 2012, 16:43
Logika to narzędzie, rzecz idzie o temat. Ja chcę mówić o tym co wiemy, a Ty koniecznie chcesz zwekslować rozmowę na spekulacje o czymś czego nie wiemy i nie wiadomo czy się dowiemy. Z wierzącymi jest ten kłopot, że wskutek takich spekulacji zawsze na końcu jak królik z kapelusza wyskakuje Bóg. Nie chcę mówić o tym, czego nie wiemy, więc daj spokój z tymi "spekulacjami". Mówię dokładnie tyle, że nie wiemy wszystkiego i że w temacie weryfikowalnej wiedzy stoimy na przegranej pozycji. Nigdy nie odnajdziemy żadnego ostatecznego opisu dla żadnego zjawiska, nie wspominając o jego "wyjaśnieniu". To poza możliwościami nauki. To, co napisałeś o Bogu, mogę ze znacznie większą pewnością napisać o nauce: nauka nie jest wytrychem. Co do Boga - tego nie wiadomo. Obiektywnie nie wiadomo. Więc nie spekuluj :P Wiemy, co to materializm i że go wyznajesz.No ba! Wy tu jesteście specjalistami od wiedzenia czegoś czego nie ma. Wnioskuję na podstawie twoich wypowiedzi. Jeśli nie wiesz, czym jest materializm, to sprawdź. Jeśli nie wyznajesz materializmu, to przepraszam - ale w takim razie doprecyzuj swoje poglądy. Być może szybciej dojdziemy do konkluzji. jeśli materializm (...) jest prawdziwy, to nie ma myślenia i nie ma "ja".A ja widzę, że jest "ja" - takie jakie jest - i nic innego nie mam. Dobrze. Wobec tego, żebyś nie stracił swojego "ja", obaj jesteśmy zgodni co do tego, że materializm jest fałszywy.
28 stycznia 2012, 15:49
nie możesz udowodnić, że nie istnieje nic poza obserwowalnym. nie chcę prowadzić dysput filozofiznych, nie chcę spekulacji, chcę rozmawiać o tym co jest. Spekulacje to rozumowanie nie oparte na racjonalnych dowodach. Więc: nie możesz spekulować na temat tego, "co jest". Nie wiesz, "co jest". istnieje dla nas coś co możemy na podstawie weryfikowanego poznania umieścić w naszym modelu świata. Nasze poznanie jest ograniczone. To bezpodstawne, twierdzić, że istnieje tylko to, co my w swojej ograniczoności zbadamy. [...]oni głoszą prawdziwość swoich twierdzeń spekulacyjnych, fantazyjnych. Opisując stan swego umysłu twierdzą, że jest to opis świata poza ich umysłami. Podobnie, jak ty. Wierzysz w różne rzeczy, takie jak materializm, potencjalna wszechwiedza nauki, nieistnienie Boga i twierdzisz, że to weryfikowalny opis świata poza twoim umysłem. Same spekulacje :) Używaj słów ostrożniej. Ja!? To Ty uzasadnij czemu opowiadasz niemądre przypowieści. Przywołałeś niewidomego i daltonistę, jak już chodzi o niemądre przypowieści. Przywołałem w odpowiedzi obraz i tego, co go nie widział. Tak jak niewidomy koloru.
28 stycznia 2012, 14:50
Obiektywnie obserwowalnej rzeczywistości. Tak. Programista nie jest obecny w swoim programie. Dopóki nie ma mowy o jakims prgramie nie ma też mowy o programiście. Program to metafora, ale myślę, że udana. Dwa aspekty "programu" wszechświata: 1. Świat poddaje się metodzie naukowej. Jest modelowalny przez abstrakcje, jest opisywalny. Możemy zapisywać prawa za pomocą reguł matematycznych. To zaskakujące, że abstrakcja opisuje rzeczywistość. Nie zastanawiało cię równiez, dlaczego w niektórych równaniach opisujących mechanikę świata, odnajdujemy liczby naturalne? To jest nieoczekiwane. Nieprawdopodobne. Kiedyś wrzuciłem do matlaba model oddziaływania grawitacyjnego, używając zamiast 1/r^2 -> 1/r^k, gdzie k zmieniałem od >1.5 do 8. Na przykład e. No i nic. Działało. Zamiast elipsy wychodziły inne krzywe. Może gdzieś źle zrobiłem model, wiesz jak to jest, jak człowiek się bawi, zamiast pracować :) 2. Znasz prace Lee Smolina? To znany fizyk, zresztą ateista. Możesz sprawdzić jego dane na wikipedii. Chodzi mi konkretnie o pracę "The Life of the Cosmos". Jest dostępna na Google Books. Lee Smolin dowodzi, że prawdopodobieństwo zaistnienia wszechświata o parametrach takich, jakie są konieczne do tworzenia trwałych gwiazd, wynosi 10^-229. Kiedyś zabrałem się za liczenie prawdopodobieństwa z drugiej strony, zaistnienia Ziemi w obserwowalnym Wszchświecie, takiej, jak jest konieczna do zaistnienia naszego gatunku. Zanim brakło mi wiarygodnych danych, wynik wynosił 10^-84. Oczywiście możesz WIERZYĆ :) , że 1 i 2 to przypadek, a nie dzieło istoty rozumnej. Niemniej ta wiara wydaje się niemal nieskończenie naiwna. Niemal nieskończenie, coś jak 1 z 229 zerami plus jeszcze 84 zera ode mnie. Zwróć uwagę, że to tylko weryfikowalne dane. O kwestiach pozanaukowych dotąd nie mówiłem, poza wskazaniem ci problemu istnienia rozumu ludzkiego. Kolejny problem to moralność. Próbował sobie z nią poradzić Dawkins, ale mu nie wyszło.
A
astroturus
28 stycznia 2012, 02:02
cd Wiemy, co to materializm i że go wyznajesz.No ba! Wy tu jesteście specjalistami od wiedzenia czegoś czego nie ma. Jeśli chcesz to nazwać twoją filozofią, nie ma sprawy.Jeśli chcesz to nazwać moja filozofią, nie ma sprawy, ale jeśli będziesz dyskutował wyłącznie ze swoimi myślami i skojarzeniami zamiast ze mną to jesteś skazany na sukces. :) jeśli materializm (...) jest prawdziwy, to nie ma myślenia i nie ma "ja".A ja widzę, że jest "ja" - takie jakie jest - i nic innego nie mam. Nauka odpowiada na pytanie: co i ile. Nauka nie wyjaśnia. Nauka opisuje.Nauka wyjaśnia opisując. Nauka odpowiada na pytanie "dlaczego" mowiąc co i ile. Ty pewnie kombinujesz na temat "dlaczego" jako celu, a nie przyczyny, żeby wyciagnąć Boga z kapelusza. Dlatego albo nauka jest ułomna, albo nasz rozum jest ułomny (co w takim razie z ewolucją?), a ciąg przyczynowo-skutkowy jest nadużyciem.Nauka jest jedynym rzetelnym sposobem opisu świata. I różne nadużycia są w trakcie rozwoju nauki usuwane. Mrzonki o ostatecznym gotowcu to na razie tylko mrzonki. Powstaje pytanie o programistę :)Jak się pociągnie spekulacje dalej to jeszcze o programistę programisty programisty...
A
astroturus
28 stycznia 2012, 02:01
@lexObiektywnie obserwowalnej rzeczywistości. Tak. Programista nie jest obecny w swoim programie.Nie bajdurz! Dopóki nie ma mowy o jakims prgramie nie ma też mowy o programiście. Napisałem: nie możesz udowodnić, że nie istnieje nic poza obserwowalnym. Możemy to badać, ale brak podstaw, by twierdzić, że to wszystko, co istnieje.Napisałem: nie chcę prowadzić dysput filozofiznych, nie chcę spekulacji, chcę rozmawiać o tym co jest. A istnieje dla nas coś co możemy na podstawie weryfikowanego poznania umieścić w naszym modelu świata. Gdyby wierzący filozofowali i spekulowali nie zajmowałbym się religiami. Niestety, oni głoszą prawdziwość swoich twierdzeń spekulacyjnych, fantazyjnych. Opisując stan swego umysłu twierdzą, że jest to opis świata poza ich umysłami. Uzasadnij.Ja!? To Ty uzasadnij czemu opowiadasz niemądre przypowieści. Wyłącznie logika.Ha, mocne! Logika to narzędzie, rzecz idzie o temat. Ja chcę mówić o tym co wiemy, a Ty koniecznie chcesz zwekslować rozmowę na spekulacje o czymś czego nie wiemy i nie wiadomo czy się dowiemy. Z wierzącymi jest ten kłopot, że wskutek takich spekulacji zawsze na końcu jak królik z kapelusza wyskakuje Bóg.
O
OK
27 stycznia 2012, 17:50
... miałem jakąś dziwną przygodę... Nagle komputer zresetował się przy wpisie. Odtworzę go. Cieszę się z bezpośrednich odniesień do rozważania, swiadczących,że są przydatne; inspirują w przeżywaniu relacji z Bogiem, z "fascynującą" Osobą Jezusa. Ale i to cieszy, że rozważanie sprowokowało do wymiany zdań, "schodzącej" gdzieś do poziomu "metanauki", filozofii. Poziom pre-ewangelizacji też jest ważny. - No a do "wygenerowanego" zamętu i do obraźliwych elementów staram się nie wracać, bo, jakby nie było, były przeprosiny! Dzięki! Autor (OK)
A
A.A.
27 stycznia 2012, 16:38
Dziękuję Ojcu za tak głęboki, prawdziwy i piękny artykuł, jestem nim bardzo zbudowana i zaproszona do otwierania się nieustannie na Miłość Boga, który jest tylko Miłością.
27 stycznia 2012, 12:04
Dyskusja nam rośnie. Przy następnej okazji postaram się ją zawęzić do najistotniejszych spornych kwestii. Kolory pominę, bo to zabawa :) Jeśli coś opuszczę, to mnie poprawisz, ok? tak naprawdę nie jesteś obiektywnie pewien, czy Bóg istnieje.[...] obiektywnie nie ma definicji Boga jako elementu rzeczywitości. [...]Obiektywnie obserwowalnej rzeczywistości. Tak. Programista nie jest obecny w swoim programie. Nie możesz tego udowodnić.[...]Mamy narzędzia poznania świata jakie mamy zaś metoda naukowa jest po to by nie spoczywać na laurach zadowolenia z siebie, ale rzetelnie weryfikować zdobywaną wiedzę. Nie pisałem o zadowoleniu. Napisałem: nie możesz udowodnić, że nie istnieje nic poza obserwowalnym. Możemy to badać, ale brak podstaw, by twierdzić, że to wszystko, co istnieje.
27 stycznia 2012, 12:02
nie są świadomi koloru, bo nie mają narzędzi do jego odbioru. Proces chemiczny w naszych mózgach [...] nie zachodzi w ich mózgach. Więc ich odwołuję wracają na miejsce, bo istotne jest ustalić "co jest", a nie "jak ja to widzę".Ale bierzesz na świadków tych, co z przyczyn obiektywnych nie mogą wiedzieć, co jest. Do szeregu ;) To tak, jakbyś żądał od kogoś opisania obrazu, którego nie widział i na tej podstawie stwierdziłbyś, że ten obraz nie istnieje, bo tamten człowiek go nie widział.To tak jakbyś coś palnął byle palnąć... jakieś od czapy porównanie...Uzasadnij. nie spekulacje, tylko [...]problemy z "ja" w kontekście materializmu.Zatem w najlepszym razie filozofia, którą nie chcę sie tu zajmować. Wyłącznie logika. Wiemy, co to materializm i że go wyznajesz. Jeśli chcesz to nazwać twoją filozofią, nie ma sprawy. Ale skoro to twoje stanowisko, to mogę je podważyć przy użyciu rozsądnych argumentów. Nie możesz powiedzieć: nie chcę się zajmować argumentem, jeśli jest racjonalny. Nie dowiodłeś, że nie jest. Teza jest następująca: jeśli materializm, który wyznajesz, jest prawdziwy, to nie ma myślenia i nie ma "ja". Dowód (ode mnie nic z filozofii, materializm jest od ciebie) - materializm twierdzi, że nie ma nic poza materią. Stąd, myśl jest opisywalna przez fizykę kwantową, czyli - statystyczną. Czyli myśl i "ja" jest pochodną statystycznych ruchów cząstek elementarnych. Dlatego nie ma podstaw, by twierdzić, że jest prawdziwa - myśl dotycząca materializmu. Jeśli by była, to podważa sama siebie. 
27 stycznia 2012, 11:42
Przedstawione problemy dotyczą podstaw, a nie rezultatów nauki. Poza tym od setek lat w tym temacie nie było postępu. Hola, hola! Mówiłeś coś o potencjale pola grawitacyjnego i dopiero w tym kontekście o pytaniu "dlaczego". [...] Pytanie "dlaczego" zawsze jest gdzieś obok, w podtekście, ale to nie znaczy przecież, że odpowiedź na każde "dlaczego" jest w ogóle możliwa. :) Jeszcze raz. Nauka w ogóle nie odpowiada na żadne pytanie: dlaczego. Nauka odpowiada na pytanie: co i ile. Nauka nie wyjaśnia. Nauka opisuje. Prawa fizyki dotąd nic nie wyjaśniły. Nie wyjaśniły, czemu płynie prąd elektryczny. Opisały, co to jest prąd i ile wynosi jego natężenie. Przeniosły problem do na inny poziom. No i dalej nie wiemy, dlaczego istnieje ładunek elektryczny. To dotyczy wszystkich praw wszechświarta. Dlatego albo nauka jest ułomna, albo nasz rozum jest ułomny (co w takim razie z ewolucją?), a ciąg przyczynowo-skutkowy jest nadużyciem. Co jest sprzeczne z obserwacją. To podstawa nauki. W podstawach nauki są luki. Nauka nie odpowie na pytanie "dlaczego", bo nie do tego służy. Albo nauka jest trochę do kitu, albo świat i my jesteśmy w ogóle do kitu, no bo w świecie, jak widzimy, wszystko się dzieje dlaczegoś i my wszystko robimy dlaczegoś :) Nie spodziewałbym się go też w przyszłości, bo jeśli okaże się, że nie myślimy, to co to za postęp :))No, raczej fundamentalny! Odkryć, żeśmy programemm na dysku, a nie biomaterią...? bezcenne! Powstaje pytanie o programistę :)
O
opal
27 stycznia 2012, 09:32
Nadal  - MODLĘ SIE ZA CIEBIE BRACIE i kocham Cię jako mojego Brata w Chrystusie... 
B
bindon
27 stycznia 2012, 09:20
 MODLE SIĘ ZA CIEBIE BRACIE!...szczerze
O
OK
27 stycznia 2012, 09:08
Zatem dobrze: "MODLĘ SIE ZA CIEBIE BRACIE!" - Nadal. Naprawdę. A jest takich więcej. - ... I zastanawiam się, czy modlitwy Sióstr Karmelitanek (i innych osób) już tak szybko poruszyły Niebo i ...
A
astrotaurus
27 stycznia 2012, 08:08
 A tak w ogóle chciałem Was serdecznie przeprosić, że Wam tu z taką zajadłościa wściekłego bezboznego zaśmiecam forum i zaapelowac do Was: Robie to z czystej przekory, nie dbam o Was, chce poprostu pisac wnegujac wszysko co Wasz byście sie miotali i jak totalni głupcy odpisywali na wszyskie moje posty. Bo przeciez zdaje sobie sprawę, ze nic ale to nic nie mogę wskórać i choc moje oczy zaślepione nienawiścią teraz, intuicyjnie przypuszczam i boje sie tego, ze na końcu moich dni będę musiał upaść przed Nim na kolana i prosić go o przebaczenie: "bym chociaz mógł Panie jadać pomiędzy Twoimi świniami, co z Twego stołu spadnie". Nie chce być jak ten zły łotr, który do końca złożeczył na krzyżu... Dlatego prosze Was: Na kazdy mój post, jezeli czujesz, ze musisz cos odpisac odpisz tylko: MODLĘ SIE ZA CIEBIE BRACIE! Jeszcze raz przepraszam Was za zaśmiecanie forum, bo choć wiem, że to żałosne co do tej pory wypisywałem, nie potrafie sobie jeszcze odmówić. Oj..czuje, że wracam do formy.....
A
astrotaurus
27 stycznia 2012, 00:59
cdTy tak naprawdę nie jesteś obiektywnie pewien, czy Bóg istnieje. Witamy w klubie.Tak naprawde obiektywnie nie ma definicji Boga jako elementu rzeczywitości. Tak naprawde obiektywnie nikt nie wprowadził takiego pojęcia do dyskusji o świecie rzeczywistym. A w religijnych bajędach wystepuja definicje wewnetznie sprzeczne i sprzeczne między sobą, więc trudno traktować je poważnie. Tego nie wiesz. Nie możesz tego udowodnić.Znowu odlatujesz. Mamy narzędzia poznania świata jakie mamy zaś metoda naukowa jest po to by nie spoczywać na laurach zadowolenia z siebie, ale rzetelnie weryfikować zdobywaną wiedzę.
A
astrotaurus
27 stycznia 2012, 00:58
@ lexPrzedstawione problemy dotyczą podstaw, a nie rezultatów nauki. Poza tym od setek lat w tym temacie nie było postępu. Hola, hola! Mówiłeś coś o potencjale pola grawitacyjnego i dopiero w tym kontekście o pytaniu "dlaczego". Zasób naszej wiedzy rośnie i rośnie niezaprzeczalnie! Pytanie "dlaczego" zawsze jest gdzieś obok, w podtekście, ale to nie znaczy przecież, że odpowiedź na każde "dlaczego" jest w ogóle możliwa. :) Nie spodziewałbym się go też w przyszłości, bo jeśli okaże się, że nie myślimy, to co to za postęp :))No, raczej fundamentalny! Odkryć, żeśmy programemm na dysku, a nie biomaterią...? bezcenne! Może raczej - nie są świadomi koloru, bo nie mają narzędzi do jego odbioru. Proces chemiczny, zachodzący w naszych mózgach, w ich mózgu nie zachodzi. Więc znowu ich odwołuję :)Sorry, wracają na miejsce, bo istotne jest ustalić "co jest", a nie "jak ja to widzę". To tak, jakbyś żądał od kogoś opisania obrazu, którego nie widział i na tej podstawie stwierdziłbyś, że ten obraz nie istnieje, bo tamten człowiek go nie widział.To tak jakbyś coś palnął byle palnąć... jakieś od czapy porównanie... [quote'To nie spekulacje, tylko konkretne problemy z "ja" w kontekście materializmu.Zatem w najlepszym razie filozofia, którą nie chcę sie tu zajmować. Powtórzę: mamy to co mamy i o tym mówmy. Ale skoro to może nie być wszystko, co istnieje?To może się o tym czegoś kiedyś dowiemy. I wtedy po rozumnej, naukowej weryfikacji umieścimy to w naszym modelu świata. A dopóki tego nie wiemy to to dla nas nie istnieje poza sferą spekulacji czy faazji.
26 stycznia 2012, 14:51
Czyli albo nauka nie jest omnipotentna, albo wszyscy mamy skłonność do zadawania bezsensownych pytań, a ciąg przyczynowo-skutkowy jest nadużyciem umysłu. Co stoi w sprzeczności z tym, co obserwujemy.Wyobraź sobie czego nie wiedzieli wielcy mędrcy przeszłości, a Ty masz furę tego w guglach! Zostaw coś dla praprapraprawnuków. :) Przedstawione problemy dotyczą podstaw, a nie rezultatów nauki. Poza tym od setek lat w tym temacie nie było postępu. Nie spodziewałbym się go też w przyszłości, bo jeśli okaże się, że nie myślimy, to co to za postęp :))
26 stycznia 2012, 14:51
Daltonista i niewidomy [...] więc ich bym nie przywoływał.A ja ich przywołam z powrotem, bo to dobry przykłąd na to, że kolor nie istnieje w rzeczywistości, a istnienie promieniowania [...] da się uzgodnić. Może raczej - nie są świadomi koloru, bo nie mają narzędzi do jego odbioru. Proces chemiczny, zachodzący w naszych mózgach, w ich mózgu nie zachodzi. Więc znowu ich odwołuję :) To tak, jakbyś żądał od kogoś opisania obrazu, którego nie widział i na tej podstawie stwierdziłbyś, że ten obraz nie istnieje, bo tamten człowiek go nie widział. Nie unikam odpowiedzi, tylko nie chcę iść w rejony filozofii czy spekulacji na temat relacji myśli i materii. To nie spekulacje, tylko konkretne problemy z "ja" w kontekście materializmu. Mamy swoje "ja" , mamy narzędzia poznania świata jakie mamy i o tym mówmy. Ale skoro to może nie być wszystko, co istnieje? Ty tak naprawdę nie jesteś obiektywnie pewien, czy Bóg istnieje. Witamy w klubie. A jeśli coś nie jest poznawalne za pomocą metody naukowej?To nie jest poznawalne w ogóle. Tego nie wiesz. Nie możesz tego udowodnić. Ograniczam tu naukę do nauk przyrodniczych[...]No chyba nie. Mówiłem o wszystkich [...] Tym ograniczeniem odciąłem rozmaite polonistyki, teatrologie, socjologie itp. Metoda naukowa jest stosowalna w naukach przyrodniczych. W humanistycznych jej stosowanie jest trudne. Zresztą, usuńmy tę kwestię dalej, bo nie ma znaczenia, mniej więcej tu się zgadzamy. Nauka pozostawia je bez odpowiedzi. Nie "wyjaśnia". Jakiś wytrych pojęciowy "Bóg" tym bardziej. O "Bogu" później.
O
OK
26 stycznia 2012, 14:32
... no raczej zbędne są te sądy wartościujące, by nie powiedzieć dyskwalifikujące (pewno z chęcią wywołania efektu obrażenia). A poza tym to takie "nienaukowe". Jedynie marne socjotechniczne i sofistyczne zagrania. Poradzę sobie z nimi. - Gorzej z moim adwersarzem, któremu emocje nie pozwalają doczytać "tego i owego". No cóż w każdym człowieku Bóg złożył (oprócz rozumu) SUMIENIE. I On przez nie (w nim) działa,porusza, niepokoi... Kiedyś wyrzuty sumienia odzywają się i narastają... - Ale dzięki za łaskawe poszerzenie pojęcia NAUKI... Oczywiście, EWOLUCJA musi się w tym pojęciu zmieścić. A jakże. Koniecznie. To przecież taki ważny pseudonaukowy segment "wiary ateistów". Jakoś "naukowo" muszą sobie pouzasadniać fascynujący cud życia i to arcydzieło, jakim jest człowiek. - A najlepiej by było samemu, od początku do końca, stworzyć wszystko (Wszechświat i człowieka) ex nihilo! I ogłosić siebie Kreatorem. Może gdzieś na pograniczu Szwajcarii i Francji - w tunelu... Może go przedłużyć i powtórzyć akt stworzenia. A wtedy chapeaux bas! Bez tego - pas de niveaux!
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 14:10
@ OK- Ciekaw jestem, jak naukowo poznaje się drugą osobę, by móc jej zaufać, obdarzyć ją miłością, uwierzyć jej przyjaznemu nastawieniu? Czy autor powyższego zdania chodzi z jakimś laboratorium lub wykrywaczem kłamstw,by sprawdzić ludzi "usługujących" mu w metrze, tramwaju, resteuracji.Oj, nie popisuj się już tak swoim niieuctwem! Nie każde zjawisko da się opisać w zamkniętych twierdzeniach typu matematycznego, ale to nie znaczy, że musi się wymykać nauce.  Taki np. ewolucjionizm jest nauką, teoria ewolucji poprawnie opisuje mechanizm ewolucji - i to jest nauka, choć nigdy nie opisze dokładnie wszystkiego z ewolucji. Nauka o psychice ludzkiej  jest jeszcze bardziej złożona, niz ewolucjionizm. Byt, którego uczestnikami uczynił nas Ten, Który Jest, jest nieskończenie bogatszy niż to, do czego ma dostęp nauka ze swoimi skromnymi narzędziami badawczymi. Tak, ale to tylko Twoja wiara. Nic więcej. Nic pewnego, nic mądrego, nic wartościowego, nic co możesz udowodnić, nic na czym można polegać. Tylko wiara.
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 14:03
 @ lex Daltonista i niewidomy są pozbawieni możliwości odbioru, więc ich bym nie przywoływał.A ja ich przywołam z powrotem, bo to dobry przykłąd na to, że kolor nie istnieje w rzeczywistości, a istnienie promieniowania o określonym zakresie da się z nimi uzgodnić. Ale w ten sposób uniknąłeś odpowiedzi. Nie unikam odpowiedzi, tylko nie chcę iść w rejony filozofii czy spekulacji na temat relacji myśli i materii. Mamy swoje "ja" , mamy narzędzia poznania świata jakie mamy i o tym mówmy. A jeśli coś nie jest poznawalne za pomocą metody naukowej?To nie jest poznawalne w ogóle. Metoda naukowa to przede wszystkim mechanizm badania świata i uznawania za prawdziwe jakichś twierdzeń. Ograniczam tu świadomie naukę do nauk przyrodniczych, bo chyba obaj mamy takie na myśli.No chyba nie. Mówiłem o wszystkich aspektach i przejawach. Oczywiście naukowe poznawanie swiata nie może się obyć bez otoczki spekulatywnej i filozoficznej, ale w miarę gromadzenia informacji z dowolnej dziedziny taka dziedzina przeradza się w dyscyplinę naukową - tak się dzieje od zarania ludzkości. Nauka pozostawia je bez odpowiedzi. Nie "wyjaśnia". Jakiś wytrych pojęciowy  "Bóg" tym bardziej. Czyli albo nauka nie jest omnipotentna, albo wszyscy mamy skłonność do zadawania bezsensownych pytań, no a ciąg przyczynowo-skutkowy jest nadużyciem naszego umysłu. Co znowu stoi w sprzeczności z tym, co zwykle obserwujemy.Luuuzik! Wyobraź sobie czego nie wiedzieli wielcy mędrcy przeszłości, a Ty masz furę tego w guglach! Zostaw coś dla praprapraprawnuków. :)
O
OK
26 stycznia 2012, 13:43
Taki smakowity "drobiazg": <Nauka to poznawanie świata we wszystkich jego aspektach i przejawach dokonywane za pomocą metody naukowej>. -  Ciekaw jestem, jak naukowo poznaje się drugą osobę, by móc jej zaufać, obdarzyć ją miłością, uwierzyć jej przyjaznemu nastawieniu? Czy autor powyższego zdania chodzi z jakimś laboratorium lub wykrywaczem kłamstw,by sprawdzić ludzi "usługujących" mu w metrze, tramwaju, resteuracji. Czy sprawdza jakoś "naukowo", czy w encyklopediach piszą prawdę, czy raczej kłamią jak z nut. Czy autor "naukowego" podejścia do rzeczywistości sam wszystko weryfikował, sam potwierdzał wszystkie wyniki badań (w różnych dziedzinach)? Czy po prostu ZAUFAŁ, UWIERZYŁ, oparł się na czyimś autorytecie, kompetencji; założył zasadniczą PRAWDOMÓNOŚĆ homo sapiens? Jakże bardzo nasze życie utkane jest z aktów zaufania, wiary, polegania na uczciwości, na słowie Drugiego! I wszystko to takie "nienaukowe"! Bez podłączania wszystkich wokoło do wariografów! A trzeba by, żeby wszystko było NAUKOWE, sprawdzalne i sprawdzone!  Byt, którego uczestnikami uczynił nas Ten, Który Jest, jest nieskończenie bogatszy niż to, do czego ma dostęp nauka ze swoimi skromnymi narzędziami badawczymi.  
26 stycznia 2012, 13:37
Ale, żeby nie było że wujek zły: Nauka to poznawanie świata we wszystkich jego aspektach i przejawach dokonywane za pomocą metody naukowej. Nie uważam, że wujek zły, a i moje pytanie nie było belferskie. Chcę prostej i uczciwej dyskusji. A jeśli coś nie jest poznawalne za pomocą metody naukowej? Przecież nie wiemy, czy metoda naukowa jest omnipotentna. No i zwróć uwagę, że produkt metody naukowej to opis zdarzeń. Ograniczam tu świadomie naukę do nauk przyrodniczych, bo chyba obaj mamy takie na myśli. W wyniku badań otrzymujemy informację o tym, że pole grawitacyjne istnieje i jaki jest jego potencjał. W naszym umyśle pojawia się pytanie: dlaczego. Nauka pozostawia je bez odpowiedzi. Nie "wyjaśnia". Czyli albo nauka nie jest omnipotentna, albo wszyscy mamy skłonność do zadawania bezsensownych pytań, no a ciąg przyczynowo-skutkowy jest nadużyciem naszego umysłu. Co znowu stoi w sprzeczności z tym, co zwykle obserwujemy.
26 stycznia 2012, 13:27
[...] Ciągle jednak kolor pozostaje interpretacją, a nie obiektem świata rzeczywistego (poza umysłami). Wystarczy pogadać z daltonistą, albo z niewidomym - tu trzeba poruszać się na gruncie fizyki. Usunąłem kwestie, co do których się zgadzamy. Daltonista i niewidomy są pozbawieni możliwości odbioru, więc ich bym nie przywoływał. Interpretacja, czy wrażenie psychiczne zachodzące w mózgu, w każdym razie "reakcja chemiczna w odpowiedzi na...", to też element tego, co nazywasz światem rzeczywistym - jeśli nie, to pozostaje trudne pytanie o przynależność procesów myślowych. Teraz lepiej rozumiem, co uważasz za świat rzeczywisty. Czy wykluczenie z niego procesów w mózgach jest uprawnione? To by oznaczało, że mózg, albo procesy w nim zachodzące, nie jest z dziedziny, którą nazywasz światem rzeczywistym.Cóż, mózg (a zwłaszcza swiadomość) jest specyficznym obiektem. Choćby z tego względu, że potrafi tworzyć na własny użytek wizje obiektów, których nie ma. :) Ale w ten sposób uniknąłeś odpowiedzi. Zresztą zmierzam do konkluzji, którą pewnie znasz i stąd być może unik. Chodzi o to, że jeśli myśl jest produktem materii, to brak podstaw, by uważać ją za naszą. Ponadto, skoro to efekt, który można opisać przez fizykę kwantową - fizykę statystyczną, jak i wszystko w "świecie rzeczywistym", to powstaje pytanie o sens świadomości. O istnienie "ja". W tym ujęciu "ja" nie istnieje. Nie ma podmiotu wyrażającego myśl, co jest sprzeczne z doświadczeniem. Innymi słowy, jeśli moja myśl jest pochodną przypadkowych ruchów cząstek elementarnych, które opisuje fizyka kwantowa, to nie mam podstaw, by uznać, że jest prawdziwa. Stąd, myśl w ogóle nie jest pochodną ruchów cząstek elementarnych. W tym sensie masz rację - na przykład rozum (nie mózg) i myśli, nie należą do świata, który nazywasz "rzeczywistym", który można badać metodą naukową. Coś jak Descartesowskie cogito ergo sum, tyle że uzupełnione, nie przeze mnie.
R
rodzic
26 stycznia 2012, 13:20
@niktco będzie kiedy umrzesz???Codziennie umiera na świecie coś koło 100 tys osób. I co? Ja nie żyłem przez prawie 14 mld lat i co? Ten stan braku świadomości, braku kontaktu z czymkolwiek powtarzam codziennie we śnie i co? Muszę sobie wymyslić nadprzyrodniczego osbnika, cofnąć go w czasie, żeby zapewnił mi, że będę przez cała wieczność śmiał się jak głupi do sera nie mając nic do roboty? Co proponuje nauka rodzicom, którzy muszą pożegnać się ze swoimi dziećmi??? Jak je przygotować na śmierć??? astrotaurusie odpowiedz mi, tylko tak racjonalnie, czy takiemu dziecku też oczyścić uysł ze złudzeń, otworzyć go na pradę świata materialistycznego???
N
nikt
26 stycznia 2012, 12:49
@niktco będzie kiedy umrzesz???Codziennie umiera na świecie coś koło 100 tys osób. I co? Ja nie żyłem przez prawie 14 mld lat i co? Ten stan braku świadomości, braku kontaktu z czymkolwiek powtarzam codziennie we śnie i co? Muszę sobie wymyslić nadprzyrodniczego osbnika, cofnąć go w czasie, żeby zapewnił mi, że będę przez cała wieczność śmiał się jak głupi do sera nie mając nic do roboty? Nie wiem jaka jest twoja sytuacja rodzinna. Jeśli musialbyś wytłumaczyć swemu dziecku że umrze to jakich argumentów byś urzył???
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 12:44
 @ OKObrzędy, różne „fartuszki i kielnie” zdarzają się nawet u bardzo oświeconych i jakoś tego nie wstydzą się, mając siebie zarazem za luminarzy ludzkości. Co innego kultywowanie tradycji, a co innego obłędny, ustawiczny chocholi taniec wokół mnóstwa zabobonów. Czytałeś kiedyś wspomniany przeze mnie regulamin odpustów ? A co dopiero wspominać o milionach tomów teologicznego bełkotu tworzonego bez sensu przez wieki - nie wyjaśniającego niczego, prowadzącego tylko do coraz głębszych podziałów nawet wśród miłośników tej samej antologii starożytnych basni. Jesteśmy Bogu podobni (por. Rdz 1, 26), ale element by tak rzec materialności „zmusza” nas do „wcielania” myśli, wszelkich porywów ducha – w jakieś „ciało”, choćby to było tylko słowo (pisane czy wypowiadane).Bo każdy tworzy Boga na obraz i podobieństwo swoje. I dlatego tylu Bogów na świecie. I dlatego ilu katolików tyle katolicyzmów. Więc nie naigrawałbym się (dość prymitywnie). Dobrotliwie i życzliwie się naigrawam, OK. Odrobina humoru i dystansu to dobre panaceum na napuszone brednie religii. Na resztę Twojego kazania nie mam ochoty....
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 12:32
 @niktco będzie kiedy umrzesz???Codziennie umiera na świecie coś koło 100 tys osób. I co? Ja nie żyłem przez prawie 14 mld lat i co? Ten stan braku świadomości, braku kontaktu z czymkolwiek powtarzam codziennie we śnie i co? Muszę sobie wymyslić nadprzyrodniczego osbnika, cofnąć go w czasie, żeby zapewnił mi, że będę przez cała wieczność śmiał się jak głupi do sera nie mając nic do roboty?
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 12:30
 @ lex cd2 Nie unikaj odpowiedzi. To nie podchwytliwe pytanie, którym chcę cię "przyszpilić", tylko próba dookreślenia pojęć, którymi operujemy. Użyłeś pojęcia "nauka". Chcę sprecyzować, o czym my rozmawiamy, a nie o czym mówią encyklopedie.Nie unikam odpowiedzi, tylko nie lubie belferskich zagrywek. I najlepiej jest rozmawiać na podstawie tego o czym mówia encyklopedie, bo zwiarają one dorobek intelektualny ludzkości i ułatwiają komunikację. Ale, żeby nie było że wujek zły: Nauka to poznawanie świata we wszystkich jego aspektach i przejawach dokonywane za pomocą metody naukowej. Upieranie się bez uzasadnienia nie jest racjonalne. To uzasadnienie, którego używasz, jest bezpodstawne: nie wiesz, jaka jest moja edukacja. Możesz wnioskować z tego, "jak" i "co" piszę, ale tego konta mogą używać np. 2 osoby.
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 12:29
 Teraz lepiej rozumiem, co uważasz za świat rzeczywisty. Czy wykluczenie z niego procesów w mózgach jest uprawnione? To by oznaczało, że mózg, albo procesy w nim zachodzące, nie jest z tej dziedziny, którą nazywasz światem rzeczywistym.Cóż, mózg (a zwłaszcza swiadomość) jest specyficznym obiektem. Choćby z tego względu, że potrafi tworzyć na własny użytek wizje obiektów, których nie ma. :) Przykłady koloru i dźwięku dobrze obrazują mechanizm, dla kórego przeprowadzam rozgraniczenie na to co zawiera się w umyśle i na to co poza nim. W umyśle może być zbudowany poprawny czy fałszywy model świata zewnętrznego + emocje, fantazje itp. istniejące tylko wewnątrz tego umysłu. Nie wiadomo dobrze jak one są tworzone, zachowywane itp. - regulujące to procesy to na pewno chemia i fizyka - ważne, że to wewnętrzna działalność mózgu. I nie chodzi ściśle o przebieg granicy między obrazami, procesami, modelami w naszym umyśle , a zdarzeniami w świecie rzeczywistym. W zasadzie np. oczy i fragmernty mózgu odpowiedzialne za dostarczanie nam obrazów sa już dla nas takim zewnętrzem, na pewno jest nim ciało - nasz nosiciel i karmiciel. To wszystko celowe i potrzebne dodatki, ale nie stanowiące o istocie naszego człowieczeństwa, naszej świadomości. Dla istoty dyskusji z religijnymi podział świata na to co w głowie i to co poza jest wręcz kluczowy. Bogowie istnieją wyłącznie wewnatrz umysłów ludzi wierzących, w ich fałszywych modelach świata rzeczywistego. Nie ma definicji Boga jako obiektu czy cechy rzeczywistości, nikt nie potrafi wskazać informacji ze świata (a wszechświat jest jedynym i jednolitym źródłem informacji), którą można zinterpretować jako Boga po to by umieścić taki obiekt w poprawnym modelu świata.
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 12:28
 @ lexDobrze. Tak jest precyzyjniej.Tak było od początku. ;) Co masz na myśli pisząc "interpretacja"? Wrażenie wywołane przez promieniowanie?Wrażenie wywołane w naszej świadomości to tylko efekt końcowy całego procesu interpretacji od wyłapania zakresu promieniowania z zakresu światła widzialnego. Jeśli tak, to sens jest taki sam, jak napisałem: przyporządkowanie (wrażenia) zakresowi promieniowania. To przyporządkowanie istnieje, w mózgach.Zgoda. Jakiś fragment naszego mózgu odbiera informacje za pomocą oczu, przetwarza je w sobie znany sposób i w efekcie dostarcza naszej świadomości wrażenie koloru. Inaczej rozmowa o kolorach nie miałaby miejsca. Nie byłoby płaszczyzny porozumienia. Zresztą, zwierzęta też rozróżniają kolory.Podobne narzędzia odbiorczo-interpretacyjne daja podobne wyniki swej pracy - to oczywiste. Ciągle jednak kolor pozostaje interpretacją, a nie obiektem świata rzeczywistego (poza umysłami). Wystarczy pogadać z daltonistą, albo z niewidomym - tu trzeba poruszać się na gruncie fizyki. Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że dźwięki nie istnieją. Zachodzą w mózgu ("interpretacja"), powodują je drgania powietrza. No i równie dobrze tak twierdzę. Dźwięki to nasza wewnętrzna interpretacja pewnego zakresu częstotliwości fali akustycznej, która jest obiektem świata rzeczywistego. I znów inaczej gadamy o dźwiękach z głuchym, inaczej np. z muzykiem o słuchu absolutnym Reakcja, proces w mózgach w odpowiedzi na nie, jest nie tylko "rzeczywista", ale i mierzalna.Hmmmm, ludzie teraz mierzą w mózgach takie rzeczy, że ho ho! Poznają jakie ośrodki w mózgu są odpowiedzialne za jakie etapy interpretacyjne jakich informacji itp. Lecz choć cała czaszka z całym mózgiem podlega działaniu fali akustycznej (jak i bombardowaniu fotonami) to odbiór i interpretacja odbywa się ustalonymi ścieżkami przystosowanych do tego narzędzi.
O
OK
26 stycznia 2012, 11:11
Obrzędy, różne „fartuszki i kielnie” zdarzają się nawet u bardzo oświeconych i jakoś tego nie wstydzą się, mając siebie zarazem za luminarzy ludzkości. Jesteśmy Bogu podobni (por. Rdz 1, 26), ale element by tak rzec materialności „zmusza” nas do „wcielania” myśli, wszelkich porywów ducha – w jakieś „ciało”, choćby to było tylko słowo (pisane czy wypowiadane). Więc nie naigrawałbym się (dość prymitywnie). - To wspaniałe, że Stary Testament przenosił przez wieki „wysublimowane” pojmowanie Boga Jedynego, niewypowiedzialnego. To prawdziwa „zasługa” – czyja? – bardziej samego Boga, który przez proroków napominał, chłostał, przywoływał do Prawdy. No ale jeśli Bóg wiarygodnie objawił się i wielorako uwiarygodnił się jako Trójca Boskich Osób, to wypada „spuścić z tonu”. Synagoga ma z tym problem od początku, prześladując chrześcijaństwo – z pozycji poczucia wyższości „starszego brata”. No ale nawet sam Szaweł, wykształcony i gorliwy obrońca Jahwe i Synagogi, „musiał” się poddać w spotkaniu ze Zmartwychwstałym Kyriosem, pod Damaszkiem . Wielu innych rozpoznało Prawdę o Wcieleniu Słowa Przedwiecznego, Logosu. Iluż Żydów nawracało się przez wieki. Bywały to czasem spektakularne nawrócenia. Nawet wspomniany Einstein chylił głowę przed Kościołem, a pośrednio przed Chrystusem, dającym wyznawcom realną moc ducha i gotowość poświęcania życia dla innych, modlenia się za prześladowców. – A co by powiedzieli – A. J. Heschel, Edyta Stein czy M. Buber, który kiedyś mówił żartobliwie: i my (wierzący żydzi) i wy katolicy (czy chrześcijanie) czekamy na Mesjasza. Gdy przyjdzie, przekonamy się, czy jest to Jego pierwsze czy …drugie przyjście. Mądry Rabbi z Nazaretu mówił ”Poznacie prawdę a prawda was wyzwoli”. Życzmy sobie tego w epoce wszelkiej maści relatywizmu, pychy i cynizmu. A „stąd” już niedaleko do wszelkiej pogardy – do człowieka, nawet do istnienia.
26 stycznia 2012, 11:07
Powiedziałem, że kolor to nasza interpretacja [...], a nie [...]zakres. Ten zakres promieniowania istnieje w rzeczywistości, kolor nie.Dobrze. Tak jest precyzyjniej. Co masz na myśli pisząc "interpretacja"? Wrażenie wywołane przez promieniowanie? Jeśli tak, to sens jest taki sam, jak napisałem: przyporządkowanie (wrażenia) zakresowi promieniowania. To przyporządkowanie istnieje, w mózgach. Inaczej rozmowa o kolorach nie miałaby miejsca. Nie byłoby płaszczyzny porozumienia. Zresztą, zwierzęta też rozróżniają kolory. Równie dobrze mógłbyś twierdzić, że dźwięki nie istnieją. Zachodzą w mózgu ("interpretacja"), powodują je drgania powietrza. Reakcja, proces w mózgach w odpowiedzi na nie, jest nie tylko "rzeczywista", ale i mierzalna. Ja rozumiem pojęcie boga tak jak to jest popisane w cywilizowanych [...] encyklopediach: postać z opowieści [...]w umysłach ludzi wierzących, nie istniejąca w świecie rzeczywistym. Teraz lepiej rozumiem, co uważasz za świat rzeczywisty. Czy wykluczenie z niego procesów w mózgach jest uprawnione? To by oznaczało, że mózg, albo procesy w nim zachodzące, nie jest z tej dziedziny, którą nazywasz światem rzeczywistym. Co to według ciebie, jest nauka?[...]jest w [...] encyklopediach podane dość obficie i nie będę zaczynał Twej edukacji od zera. Dopiero gdyby powstała różnica w poglądach na naukę będziemy ją sobie wyjaśniać. Nie unikaj odpowiedzi. To nie podchwytliwe pytanie, którym chcę cię "przyszpilić", tylko próba dookreślenia pojęć, którymi operujemy. Użyłeś pojęcia "nauka". Chcę sprecyzować, o czym my rozmawiamy, a nie o czym mówią encyklopedie. Jeśli nie chcesz sam odpowiedzieć, zacytuj wyjątek, który jest ci najbliższy. Upieranie się bez uzasadnienia nie jest racjonalne. To uzasadnienie, którego używasz, jest bezpodstawne: nie wiesz, jaka jest moja edukacja. Możesz wnioskować z tego, "jak" i "co" piszę, ale tego konta mogą używać np. 2 osoby.
N
nikt
26 stycznia 2012, 10:57
astrotaurus co będzie kiedy umrzesz???
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 02:09
@ OKJesteśmy w dobrym towarzystwie - no powiem - Alberta Einsteina.No no, pogratulować samopoczucia i kolegów! Nie będę roztrząsał co i czy powiedział kiedy Einstein, a co Ty z tego zrozumiałeś. Zwrócę tylko uwagę jak daleko intelektualnie od nieosobowego Boga filozofów jest Bóg trzyosobowy i to w dodatku będący pod ciągłą kontrolą mamusi zbierającej przez czarodziejskie obrazki zamówienia na cuda. Jak nieporównywalny jest trącący może deizmem zachwyt dla ogromu i piękna wszechświata od obłąkanej ilości obrzędów, rytuałów, przesądów katolicyzmu, od wręcz paranoicznego w treści np. regulaminu odpustów. Dobieraj kolegów staranniej, żebyś nie był jako ta żaba co podstawia łapę do podkucia.
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 02:04
@Barabaprzeciez to proste. Lud był tak rozjuszony madrościa, delikatnoscią, miłoscią i troską Jezusa, że wpadł furię ataku i nienawiści w obronie siebie. I na "złość" wolał wybrać czyste zło tylko po to by zabić miłość. Zupełnie jak ty terazHola, hola! Z artykułu można wyczytać, że lud wprost uwielbiał Jezusa.... Aaaa, czy sugerujesz, że powszechne plucie na mnie tutaj wynika z furii tutejszych w odpowiedzi na moją miłość, moją troskę o stan waszych umysłów?
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 02:01
@opal przesyłam ten link z dedykacją dla Ciebie : http://www.youtube.com/watch?v=ZNhWBt8wUEIDzięki, doceniam starania, ale takich ckliwych, bezrozumnych gawęd znam dosyć. i choć pewnie powiesz, że nie potrzebujesz - pomodlę się za Ciebie serdecznie.Tak, mnie to ani ziębi, ani grzeje. Wiem, że Ty potrzebujesz takich akcji dla podbudowania swojego ego. Żal mi Ciebie. Czuje się poprzez Twoje wypowiedzi, że masz w sercu jakieś cierpienie...Popatrz, a mnie szkoda Ciebie. Z Twoich wypowiedzi wynika, że dałaś sobie zrobić wodę z mózgu. PAN JEZUS Ciebie odnajdzie - wspomnisz te słowa...Jakoś się nie przestarszyłem... Gdybym miał się bać wszystkich Bogów co mogą mnie odnaleźć musiałbym dawno popaść w paranoję. Spróbuj sobie wyobrazić, że ja czuję to samo co Ty czujesz na myśl o potencjalnym odnalezieniu mnie/Ciebie przez Allaha, Sziwę, Thora. Tyle że ja czuję to samo również w stosunku do Jezusa - to cała między nami różnica.
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 01:52
@ naczelnyantykolejarzRP Moi drodzy, przestańmy rozważać teksty człowieka, który wyczytuje to, co chce wyczytać, a przy tym nie szanuje rozmówców.Ależ paszkwil! Jako rozmówca stanowisz dno, więc ja Cię wręcz nobilituję, a nie tylko szanuję jako rozmówcę! Nie burz mojej szczenięcej ufności (na kredyt) i zacznij operować argumentami na temat. Żółć opiniotwórcza to mało.
A
astrotaurus
26 stycznia 2012, 01:50
@ lexSam powiedziałeś, że to zakres. Ten zakres istnieje.Zamiast mędrkować czytaj uważniej. Powiedziałem, że kolor to nasza interpretacja pewnego zakresu promieniowania, a nie że to ten zakres. Ten zakres promieniowania istnieje w rzeczywistości, kolor nie. Twój bóg, powiadam :) . Innymi słowy to, jak ty rozumiesz pojęcie boga. Sam tak napisałeś.Ja rozumiem pojęcie boga tak jak to jest popisane w cywilizowanych słownikach i encyklopediach: postać z opowieści religijnych. Tych opowieści jest moc przeróżna - w niektórych występuje postać Boga, według wyznawców którego poniżej godności jest być bogiem. Stąd Bóg to interpretacja tylko niektórych opowieści religijnych - postać zawierająca się w całości w umysłach ludzi wierzących, ale nie istniejąca w świecie rzeczywistym. Ale w takim razie ty odpowiedz na pytanie, a nie odsyłaj mnie do encyklopedii. Co to według ciebie, jest nauka?Wybacz, ale minimum wysiłku musisz sam włożyć. Pojęcie nauki jest w słownikach i encyklopediach podane dość obficie i nie będę zaczynał Twej edukacji od zera. Dopiero gdyby powstała różnica w poglądach na naukę będziemy ją sobie wyjaśniać.
26 stycznia 2012, 00:45
@ lex Czekaj, czekaj. Ten zakres nie istnieje? Hmmmmmm :))Czekaj, czekaj.... czytać nie nauczyli, a głupawych sztuczek nauczyli? Biednyś.... Nie jest aż tak źle :)) Czy na pewno jesteś racjonalistą? Przywiązywanie wagi do słów to nie sztuczka. To konsekwencja racjonalizmu. W przeciwnym przypadku, jeśli słowa nie mają znaczenia, wypowiedź traci sens. Staje się nielogiczna. Nieracjonalna. Skoro napisałeś: kolor to przyporządkowanie pewnego zakresu promieniowania elektromagnetycznego, to czemu twierdzisz, że nie istnieje? Kolor - czy lepiej, barwa - istnieje. Sam powiedziałeś, że to zakres. Ten zakres istnieje. Żadna sztuczka, jak widzisz. Tak. Interpretacja pewnego fragmentu starodawnych bajęd, twój bóg, tak jak go pojmujesz, nie istnieje w rzeczywistości.Mój bóg, powiadasz? I nie zastanowisz się do kogo mówisz? Twój bóg, powiadam :) . Innymi słowy to, jak ty rozumiesz pojęcie boga. Sam tak napisałeś. Nikt Cię skuteczniej nie ośmieszy, niż Ty sam. To przecież oczywiste. Ciebie też nie. To dotyczy wszystkich. Proszę - powiedzmy, że proszę teraz bez uszczypliwości - powiedz, jak sądzisz, co to jest nauka. Bez uszczypliwości - zacznij od jakiegoś słownika czy encyklopedii. Ja mogę sprostować to i owo w Twojej głowie, ale uczyć Cię elementarza nie zamierzam. Jeśli chcesz coś prostować w mojej głowie, to nie ma sprawy. Chętnie skorzystam. Ale w takim razie ty odpowiedz na pytanie, a nie odsyłaj mnie do encyklopedii. Co to według ciebie, jest nauka?
STANISŁAW SZCZEPANEK
26 stycznia 2012, 00:26
 Moi drodzy, przestańmy rozważać teksty człowieka, który wyczytuje to, co chce wyczytać, a przy tym nie szanuje rozmówców. Zajmijmy się wreszcie rozważaniem ojca Krzysztofa.
B
Baraba
25 stycznia 2012, 23:36
A w ogóle to może ktoś powie wreszcie czemu lud wybrał Barabasza skoro Jezus był niby taki odlotowy? Moze wy też byście wybrali Barabasza, ale opowieści o nim zaginęły czy zostały zniszczone, kiedy opowieści o mniej wartym Jezusie przetrwały? @astrotaurus przeciez to proste. Lud był tak rozjuszony madrościa, delikatnoscią, miłoscią i troską Jezusa, że wpadł furię ataku i nienawiści w obronie siebie. I na "złość" wolał wybrać czyste zło tylko po to by zabić miłość. Zupełnie jak ty teraz.
O
opal
25 stycznia 2012, 22:41
 ~astrotaurus - przesyłam ten link z dedykacją dla Ciebie : http://www.youtube.com/watch?v=ZNhWBt8wUEI i choć pewnie powiesz, że nie potrzebujesz - pomodlę się za Ciebie serdecznie. Żal mi Ciebie. Czuje się poprzez Twoje wypowiedzi, że masz w sercu jakieś cierpienie... PAN JEZUS Ciebie odnajdzie - wspomnisz te słowa...
O
OK
25 stycznia 2012, 22:39
- Autor zacytowanych zdań nie odkrył wprawdzie Boga osobowego, ale religia = więź z Bogiem - jak widać, bardzo go obchodziła. ... Jesteśmy w dobrym towarzystwie - no powiem - Alberta Einsteina. A jeśli jakiś Admin Deonu czyta tę dyskusję, to może zechce przedyskutować, czy to żałosne "rozprawianie się" (że go nie wymienię) z każdym - wnosi coś wartościowego, czy raczej programowo zaśmieca Deon, odwodzi od głównego tematu (może to jest jego celem i zadaniem?). Może niech rozprawia raczej o funkcjonalności wąsów (bo gdzieś to już bodaj robił). I tam jest chyba u siebie. Choć mogę się mylić w postawieniu kwestii.
O
OK
25 stycznia 2012, 22:39
Widzę, że jeden z forumowiczów wciąż myśli o sobie jako alfie i omedze. Wierzący tak myślą tylko o Bogu. Ale to dygresja. - Chcę "wkleić" parę dających do myślenia zdań. Nazwiska nie podam, ale był już w dyskusji wspominany i w sumie łatwo to odgadnąć... „Cała nasza nauka, w porównaniu z rzeczywistością, jest prymitywna i dziecinna – ale nadal jest to najcenniejsza rzecz, jaką posiadamy". * Nauka bez religii jest kaleką, religia bez nauki jest ślepa.= Die Naturwissenschaft ohne Religion ist lahm, die Religion ohne Naturwissenschaft ist blind. (niem.) * Chcę wiedzieć, jak Bóg stworzył ten świat. Nie interesuje mnie to czy inne zjawisko. Chcę znać Jego myśli, reszta to szczegóły. *Nie próbuję wyobrażać sobie Boga; wystarcza mi odczucie potęgi i majestatu przyrody, o tyle, o ile możemy ją poznać za pośrednictwem naszych niedoskonałych zmysłów. * Najpiękniejsza rzecz, jakiej możemy doświadczyć, to oczarowanie tajemnicą. * Są tylko dwa sposoby przejścia przez życie. Jeden, jakby nic nie było cudem, i drugi, jakby wszystko było cudem. Tylko Kościół autentycznie stał na drodze Hitlerowi w jego kampanii na rzecz wyparcia prawdy. Nigdy wcześniej się Kościołem nie interesowałem, ale teraz odczuwam wielkie wzruszenie i podziw, ponieważ tylko jeden Kościół miał odwagę i upór by stać po stronie intelektualnej prawdy i duchowej wolności. Przez to jestem zmuszony przyznać, że to, czym kiedyś pogardzałem, dziś wychwalam bez powściągliwości". (Ciekawe, skąd czerpał do tego siłę i konsekwencję?)
/
/
25 stycznia 2012, 19:28
To Barabasz był "odlotowy" a Jezus jest Bogiem. Dlatego jest przez niektórych odrzucany. Bo niektórzy szukają wyłącznie "odlotu"
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 19:18
A w ogóle to może ktoś powie wreszcie czemu lud wybrał Barabasza skoro Jezus był niby taki odlotowy? Moze wy też byście wybrali Barabasza, ale opowieści o nim zaginęły czy zostały zniszczone, kiedy opowieści o mniej wartym Jezusie przetrwały?
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 19:12
@ sosnal Swoje wypowiedzi owija w pseudointelektualizm i coby mu nie powiedzieć bedzie bojkotował, bo po co wybrał by forum katolickie.Marny z Ciebie obserwator i jeszcze gorsza wróżka. Odnoszę się z cierpliwością muła do waszych jadowitych a beztresciowych wypocin i niczego nie bojkotuję. Zabawne jest to, że dajecie (ja tu tez ;) ) sie wciagnac w jego durne wywody,Zabawna jest mnogość urojeń w nawykłych do urojeń umysłach. Nie jesteście w stanie nawiązać merytorycznej rozmowy. które juz po pierwszym poscie nie komentują artykułu tylko ujadają na katolików czy pseudokatolików.Prawda w oczy kole. Bo jaki cel moze miec taki koleś w nw wypowiedziach.Pomóc wam pomyśleć, sosnalu. Przecież sami sie za to nie weźmiecie nijak. Astocośtam masz u mnie pełnego ignora. iiliiTwoja strata. I pewnie wiesz, że jak KARAWANA JEDZIE TO PSY SZCZEKAJĄ Ano szczekają, szczekają ale w coraz mniejszym stadzie. I przyjdzie czas, że nawet taki watykański grajdołek jak Polska też sie nieco ucywilizuje.qzwej
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 19:06
@ lex Czekaj, czekaj. Ten zakres nie istnieje? Hmmmmmm :))Czekaj, czekaj.... czytać nie nauczyli, a głupawych sztuczek nauczyli? Biednyś.... Tak. Interpretacja pewnego fragmentu starodawnych bajęd, twój bóg, tak jak go pojmujesz, nie istnieje w rzeczywistości.Mój bóg, powiadasz? I nie zastanowisz się do kogo mówisz? Nikt Cię skuteczniej nie ośmieszy, niż Ty sam. Proszę - powiedzmy, że proszę teraz bez uszczypliwości - powiedz, jak sądzisz, co to jest nauka. Bez uszczypliwości - zacznij od jakiegoś słownika czy encyklopedii. Ja mogę sprostować to i owo w Twojej głowie, ale uczyć Cię elementarza nie zamierzam.
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 19:03
@ KatolPokazałeś właśnie swą wyższość intelektualnąZatem ucz się. Prawda ma to do siebie, że jej dla wszystkich wystarczy. i pewnie gdybyśmy rozmawiali w cztery oczy to wyciągnąłbyś do mnie łapy.Zapewne tak. Choć na pewno nie tak jak w swojej chorej wyobraźni to widzisz. i  Żal mi Ciebie, chcesz walczyć ze wszystkimi.Z wszystkimi? Nie ma potrzeby! Betonu nie jest tak wiele choc jest najbardziej widczny. I niestety legitymizowany przez bezmyslne masy. Ty jesteś naprawdę nieszczęśliwym ludkiem, przypadkiem, nieszczęśliwym zrządzeniem losu i niestety masz tego świadomość dzięki Twej wszechwiedzy.No, no, nieźle Cie Jezusek wyszkolił... Ale to chyba na tajnych kompletach? To na tyle wypocin kato-imbecyla.Wytrzymasz?
O
OK
25 stycznia 2012, 17:59
Chciałbym - "w jednym" - i polecić artykuł: "Spotkania na dziedzińcu pogan" (wywiad z ks. prof. Seweryniakiem), i jego słowami "podbudować" potrzebę "twardej apologii" - obrony wiary, Boga (przed...). Oto cytat: "- Uważam, że jest dziś silna potrzeba uprawiania apologii wprost. Żyjemy w świecie, w którym my wszyscy jesteśmy podejrzani: ty, ja, moi studenci na UKSW - wszyscy. Bo jesteśmy katole, bo jestem klecha, bo na pewno mam coś na sumieniu. To bardzo silna tendencja. Oczywiście skandale w Kościele ogromnie się do tego przyczyniły, co do tego nie mam wątpliwości. Skoro jednak tej krytyki jest tak dużo, to trzeba reagować na nią inteligentną, mądrą, ironiczną, ale i twardą apologią, uzasadnianiem wiarygodności chrześcijaństwa. Ale kiedy mówisz, że we wszystkim widzę Boga i że się nie boję świata - to masz rację. Rzeczywiście się nie boję. Nie boję się, bo to, w co wierzę, sprawdziło się i nadal się sprawdza. Chrześcijaństwo czyni człowieka i mądrym, i szczęśliwym".    
S
sosnal
25 stycznia 2012, 17:05
 Astrotaurus zaczepia rwie i ujada. Swoje wypowiedzi owija w pseudointelektualizm i coby mu nie powiedzieć bedzie bojkotował, bo po co wybrał by forum katolickie. Zabawne jest to, że dajecie (ja tu tez ;) ) sie wciagnac w jego durne wywody, które juz po pierwszym poscie nie komentują artykułu tylko ujadają na katolików czy pseudokatolików. Bo jaki cel moze miec taki koleś w nw wypowiedziach. Astocośtam masz u mnie pełnego ignora. iilii I pewnie wiesz, że jak KARAWANA JEDZIE TO PSY SZCZEKAJĄ ;).... także ujadaj chłopie ujjjjaaaaadaj.....
25 stycznia 2012, 16:44
@ Katol cd Poza tym jaki jest sens takiej dyskusji??? To jakby tłumaczyć niewidomemu jak wyglądają kolory.Typowa sztuczka słowna nieuka. Kolor to tylko interpretacja pewnego zakresu promieniowania elektromagnetycznego. Nie istnieje takie coś w rzeczywistości. Czekaj, czekaj. Ten zakres nie istnieje? Hmmmmmm :)) I strzelasz sam sobie w stopę takim durnym porównaniem: Bóg to tylko interpretacja pewnego fragmentu starodawnych bajęd i też nie występuje w rzeczywistości. Tak. Interpretacja pewnego fragmentu starodawnych bajęd, twój bóg, tak jak go pojmujesz, nie istnieje w rzeczywistości. Dowodzisz tylko jakim jesteś nieukiem i jak bardzo nie rozumiesz co to jest nauka i tego co ja mówię. Proszę - powiedzmy, że proszę teraz bez uszczypliwości - powiedz, jak sądzisz, co to jest nauka.
K
Katol
25 stycznia 2012, 16:28
astrotaurus Pokazałeś właśnie swą wyższość intelektualną i pewnie gdybyśmy rozmawiali w cztery oczy to wyciągnąłbyś do mnie łapy. Żal mi Ciebie, chcesz walczyć ze wszystkimi. Ty jesteś naprawdę nieszczęśliwym ludkiem, przypadkiem, nieszczęśliwym zrządzeniem losu i niestety masz tego świadomość dzięki Twej wszechwiedzy. To na tyle wypocin kato-imbecyla. Z Bogiem :):)
W
warchoł
25 stycznia 2012, 16:04
astrotaurus po coś tu wlazł ? przecież wiesz, że od warcholstwa wierzacych nie dostaniesz ratunku. W twoich wypowiedziach brakuje logiki. Miotasz się, i wyzywasz wszystkich(powołując się jeszcze na naukę) Twoje wypowiedzi są podobne do /Ktoś tam/Debil/-a może to Ty wszystkie je wysyłałeś? To ode mnie były te życzenia-żebyś błagał Boga o pomoc-i chyba nie doczytałeś do końca(stwierdziłeś że to zionie nienawiścią) tam było jeszcze że /wzrok zostanie Ci zwrócony/ i żebyś doświadczył żywego spotkania z Bogiem.
O
OK
25 stycznia 2012, 15:50
c.d/cz. 2: - Poza tym Lucyfer woli sądzić o sobie i krzyczeć wniebogłosy: "Któż jak ja!?" Wybór Archanioła Michała jest zgoła przeciwny i jest wpisany w jego imię: "Któż jak Bóg!?" Trudno, "rzecz" się rozstrzyga tak naprawdę nie w (samym i przede wszystkim) rozumie,lecz w wolności, w akcie wolności,która chce budować siebie - bez Boga Stwórcy albo z Nim i na Nim. ... Gdyby komputer ... myślał, też mógłby (właśnie, mógłby? - zasadnie i rozumnie?) sobie powiedzieć,że stworzył sam siebie, a nie jakiś tak człowiek! - Na pewno uśmiechnęlibyśmy się do takiego komputera-geniusza, jak uśmiechamy się czasem do ... Zosi zasmosi; ja siama, ja siama!
O
OK
25 stycznia 2012, 15:48
cz. 1: Niezależnie od kogokolwiek warto przytoczyć parę zdań z Biblii i zobaczyć, jak Bóg (i człowiek natchniony przez Boga) wyjaśnia, być może najgłębszy, a zarazem „nieco” wstydliwy powód zamykania się na Boga, który przecież wobec umysłów otwartych i prawych objawia się (choć i zarazem ukrywa się) we wszystkim, co jest i w Nim ma swoją przyczynę! „Umiłujcie sprawiedliwość, sędziowie ziemscy! Myślcie o Panu właściwie i szukajcie Go w prostocie serca! Daje się bowiem znaleźć tym, co Go nie wystawiają na próbę, objawia się takim, którym nie brak wiary w Niego. Bo przewrotne myśli oddzielają od Boga, a Moc, gdy ją wystawiają na próbę, karci niemądrych. Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną, nie zamieszka w ciele zaprzedanym grzechowi. Święty Duch karności ujdzie przed obłudą, usunie się do niemądrych myśli, wypłoszy Go nadejście nieprawości” (Mdr 1, 1-5). „(…)światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu (J 3, 19-21). „Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał” (1 J 3, 6). „Umiłowany, nie naśladuj zła, lecz dobro! Ten, kto czyni dobrze, jest z Boga; ten zaś, kto czyni źle, Boga nie widział” (3 J 1, 11). - To brzmi dużo lepiej, móc powołać się na oświeceniowy ROZUM, zamiast oczyścić stajnię Augiasza.
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 15:47
 @ Katol cd Poza tym jaki jest sens takiej dyskusji??? To jakby tłumaczyć niewidomemu jak wyglądają kolory.Typowa sztuczka słowna nieuka. Kolor to tylko interpretacja pewnego zakresu promieniowania elektromagnetycznego. Nie istnieje takie coś w rzeczywistości. I strzelasz sam sobie w stopę takim durnym porównaniem: Bóg to tylko interpretacja pewnego fragmentu starodawnych bajęd i też nie występuje w rzeczywistości. Gratuluję przede wszystkim postawy: my wiemy, że Boga nie ma. Sprawdziliśmy to. Nauka to zbadała :)Dowodzisz tylko jakim jesteś nieukiem i jak bardzo nie rozumiesz co to jest nauka i tego co ja mówię.
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 15:46
@ KatolZastanawiająca jest jedna rzecz - czego szukają na takich portalach i forach osoby o światopoglądzie  astrotaurusa ???Ratunku od warcholstwa wierzących. Myślę, że w swym "racjonalnym" :) pojmowaniu rzeczywistości tak bardzo się zagalopowali, że nie zauważyli jak stali się wyznawcami religii zwanej ateizmem.Nie myślisz, tylko powtarzasz głupoty jak katarynka. Macie mściwą satysfakcję kiedy przylepicie łatkę swojej przypadłości oponentom i ciągle próbujecie z katolicka mił0oscia bliźniego wyzywać ateistów od wierzących. Czytając komentarze można wywnioskować, że ich celem nie jest rzeczowa dyskusja z zachowaniem zasad poszanowania poglądów oponentów. Nie wywnioskować tylko powtarzać głupoty jak katarynka. Gdyby wnioskowanie nie było wierzącym obce nie kręcilibyście się  wokół tych samych nierozumnych paszkwili. Panoszycie się wszędzie, warcholicie do upadu, uświniliściew wszystkie wspólne gmachy państwowe znakami swojej nienawisci - w jakimś warcholskim umyśle powstała myśl o poprzedzającej ekspansję, rzeczowej  dyskusji?! Wyrywacie z państwowej kasy pieniadze na swoje ciemne zabobony - gdzie była rzeczowa dyskusja? W dodatku śmiesz żądać poszaniowania dla swoich poglądów! Ja szanuję demokratyczne, cywilizowane prawo ludzi do posiadania i głoszenia katolickich czy innych poglądów, ale samych waszych poglądów nie szanuję ani trochę - od głoszonych przez was idiotyzmów marszczy mi się skóra na plecach.
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 15:25
@ J.A.Szanowny Dyskutancie! Podaj więc proszę kryteria rozumności, którymi się kierujesz, takie swoje Credo.Szanowny Dyskutancie! Nie zaczynaj od belferskich zagrywek egzaminacyjnych tylko powiedz coś, jeśli masz coś do powiedzenia. Ja nie będę Cię uczył elementarza. Jeśli moje poczynania tutaj uważasz za nierozumne wskaż to po prostu. W działalności naukowej, opartej na rozumie, jest jedna z zasad metody badawczej: sine ira et studio - bez gniewu i upodobań.Nie popisuj się jak dziecko tylko mów konkretnie o co Ci chodzi. Proponuję więc spuścić z tonu emocji i uwolnić rozum.Zastosuj najpierw do siebie swoją propozycję. Buńczuczne pohukiwanie pyszałka to ciut mało. Głupkowata psychoanliza dla ubogich nie zastąpi treści.
K
Katol
25 stycznia 2012, 15:05
Zastanawiająca jest jedna rzecz - czego szukają na takich portalach i forach osoby o światopoglądzie JA i astrotaurusa ??? Myślę, że w swym "racjonalnym" :) pojmowaniu rzeczywistości tak bardzo się zagalopowali, że nie zauważyli jak stali się wyznawcami religii zwanej ateizmem. Czytając komentarze można wywnioskować, że ich celem nie jest rzeczowa dyskusja z zachowaniem zasad poszanowania poglądów oponentów. cyt. : "Faktem natomiast bezspornym jest brak rozumnej wypowiedzi na temat Boga - wypowiedzianej przez kogokolwiek kiedykolwiek. Nikt nigdy nie sformułował rozumnego zdania o Bogu. Zdania, kotre potrafiłbyś przytoczyć i obronić" - co za ignorancja i spłycanie tematu - typowe zresztą. Czyżbyś znał i podważył wszystkie zdania sformułowane nt Boga. Co zdaniem szanownych w/w dyskutantów znaczy rozumna wypowiedź nt Boga??? :) A zdanie: "Boga nigdy, nikt nie widział" jest rozumnym czy nie??? Wszystko zależy w jakim aspekcie ową "rozumowość" będziemy rozpatrywać. Uważam, że zarówno ateistom jak i katolikom nie brak wprawy we wzajemnym obrzucaniu się błotem. Poza tym jaki jest sens takiej dyskusji??? To jakby tłumaczyć niewidomemu jak wyglądają kolory. Gratuluję przede wszystkim postawy: my wiemy, że Boga nie ma. Sprawdziliśmy to. Nauka to zbadała :) Przecież wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć :) Taak my to wiemy, my mamy otwarte i uwolnione umysły a Wy zapyziali katole brnijcie dalej w swoje zabobonne bagno. Nie poznamy prawdy za życia dlatego pozostaje nam wiara i nikt nie ma prawa jej nam odbierać. Ja jestem przelęknionym, wierzącym w bajeczki prostaczkiem więc wybieram opcję mniej ryzykowną: jesli Go nie ma to zgaśnie światełko i tyle ... jeżeli jednak jest ...??? 
J
J.A.
25 stycznia 2012, 14:11
Widać masz duże problemy z wyceną myśli, zwłaszcza gdy sam autor myśli przyznaje, że "nie potrafi". Ja takie myśli cenię bardzo nisko, bo trzeba umieć oceniać wszystko w odpowiednim kontekście. Już pomijam jak niskie i bezpodstawne jest opluskwianie Einsteina wiarą na miarę katolickiej, ale nawet Arystoteles by pewnie w katolickie bajędy nie wierzył. Oczywiście gdybam, bo tylko pogdybać tu można co by bylo gdyby ci wierzący myśliciele żyli dzisiaj. Faktem natomiast bezspornym jest brak rozumnej wypowiedzi na temat Boga - wypowiedzianej przez kogokolwiek kiedykolwiek. Nikt nigdy nie sformułował rozumnego zdania o Bogu. Zdania, kotre potrafiłbyś przytoczyć i obronić. Szanowny Dyskutancie! Podaj więc proszę kryteria rozumności, którymi się kierujesz, takie swoje Credo. W działalności naukowej, opartej na rozumie, jest jedna z zasad metody badawczej: sine ira et studio - bez gniewu i upodobań. Proponuję więc spuścić z tonu emocji i uwolnić rozum.
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 13:41
@ a teraz uważajŻyczę Ci żebyś znalazł się w takim stanie, kiedy nie będziesz już miał wyjścia, i wyboru jak tylko błagać Boga o pomoc. A czego można się spodziewać po katoliku poza nienawistnym i bezrozumnym bełkotem....
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 13:39
@ OKZatem dedykuję myśli dwóch nietuzinkowych autorówPonieważ jak rasowy troll nie umiesz prezentować własnych poglądów będziesz sypał metaforycznym bełkotem teologów, będziesz się zachwycał idiotycznymi zaklęciami w styluWiara nie boi się rozumumimo że nie potrafisz przytoczyć nawet jednego rozumnego zdania o Bogu. Nie potrafisz wyjaśnić wedle jakich mechanizmów rozum miałby być sporzymierzeńcem i obrońcą wiary. Nie ośmieszaj się próbowaniem piskania za całą orkiestrę. Nie znajdzies nawet jednego rozumnego zdania na ten temat, ani w wypocinach de Lubaca, ani w Wojtyłowym gniocie "Fides et ratio", ani nigdzie indziej.
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 13:28
PS. Rypać Astrocośtam... oczywiscie modlitwą! Modlitwą! ;) No tak... czego można się spodziewać po katoliku... Czego to on nie umie na chwałę swojego Boga! Hej, Jezuici, dumniście ze swych uczniów i popleczników?
AT
a teraz uważaj ;)
25 stycznia 2012, 11:35
astrotaurus Życzę Ci, takiego doświadczenia w którym będziesz mógł realnie, i bezpośrednio doświadczyć spotkania z Bogiem. Życzę Ci żebyś znalazł się w takim stanie, kiedy nie będziesz już miał wyjścia, i wyboru jak tylko błagać Boga o pomoc. I życzę Ci tego, żeby wtedy- z tego dna w którym się znajdziesz-kiedy już będziesz prawie dotykał śmierci, żebyś został wyrwany z tej otchłani przez Boga. Życzę Ci tego, żeby Bóg "oślepił Cie" tak bardzo, że będziesz błagał o przywrócenie wzroku. I on zostanie Ci zwrócony. I nie zapomnę prosić Boga w modlitwie o to dla Ciebie. I jeśli kiedyś(być może teraz, być może za kilka lat) zdarzy się coś takiego w Twoim życiu, może przypomnisz to sobie. I uwierzysz w to, że można mieć realny kontakt z Bogiem w modlitwie.
O
OK
25 stycznia 2012, 10:43
Po ludzku, "przypadek" jednego z forumowiczów, zapewne na określonym etacie, wydaje się beznadziejny, ale próbować warto. Zatem dedykuję myśli dwóch nietuzinkowych autorów (choć wydaje się, że to jedynie nasz "astro..." pozjadał wszystkie rozumy).  „Żyjemy wszyscy w bardzo tragicznym wieku, w którym nawet najsilniejsi ludzie są kuszeni w wierze. Jest to bowiem epoka bałwochwalstwa, lęków, udręki. Jest to epoka, w której żądza władzy i bogactwo zaciemniły zupełnie w sercu ten podstawowy nakaz Dekalogu: Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca twego” (Carlo Caretto). Wiara nie boi się rozumu. Przeciwnie, jest on jej sprzymierzeńcem i „obrońcą” (oczywiście o ile ktoś żałośnie nie zredukuje "rozumienia rozumu", oddając go jedynie na służbę swej egocentrycznej pozycji w hierarchii bytów). To w imię trzeźwego rozumu winien być poddawany odważnej ocenie i zdecydowanej krytyce panoszący się duch praktycznej niewiary. Tak czyni kardynał Henri de Lubac SJ w swoich rozważaniach o dwudziestowiecznym ateizmie; uwydatnia on prymitywizm ateizmu i stwierdza, że ludzie są wciągani w niewiarę jakby bezwiednie. Nie daje się ludziom szansy, by mogli się zastanowić i dokonać świadomego wyboru. „Jak zaraźliwy paraliż, niemoc myślowa zalała na pewien czas umysły ludzi przeciętnych”. To, co jest zaledwie niemocą myślową, powiada H. de Lubac, ukazywane jest jako „skutek nieuniknionej ewolucji inteligencji”.    
S
sosnal
25 stycznia 2012, 10:13
 Świetny tekst. Trafnie, precyzyjnie i ku pokrzepieniu serca. DZIĘKI! PS. Rypać Astrocośtam... oczywiscie modlitwą! Modlitwą! ;)
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 01:32
@ OK Zamykając się na tezy, które nas samych nie przekonują nigdy nie poznamy tego, co może istnieje, lecz my jeszcze o tym nie wiemy. Problem z wierzącymi, że z tępym zadowoleniem z siebie głosicie, iż znacie coś czego poznać, według was, nie można . No zawsze warto, a nawet trzeba się modlić za osoby jednak nie znajdujące pokoju z powodu ...Chrystusa. Jasne! A inni będą się modlić o to samo z Allahem. A inni z Manitu... A ja patrzę na was jak każdy bezrozumnie modli się do swojego bóstwa nie zauważając innych modlących do innych bóstw. I wszyscyście jednako śmieszni i straszni. A mnie osobiście nie niepokoi żaden Bóg czy Diabeł. To wierzący są niebezpieczni i upierdliwi. Ale przecież niejeden doświadczył łaski wiary, nawrócenia.A ilu doświadczyło i doświadcza zerwania okowów wiary?! Nie tacy nawracali się w obliczu bliskiej śmierci.Nie każdy jest bojący na tyle, żeby rozum stracić. To przysłużmy się "astrotaurusowi". Najszczerzej.Ano, módlcie się, módlcie. Taka wasza bezrozumna dola.
A
astrotaurus
25 stycznia 2012, 01:31
@ OK niejaki Cogito poddawał pod rozwagę (prawdopodobnie temu samemu) astrotaurusowi taką cenną myśl: "Ja nie potrafię przejść ot tak do porządku dziennego nad argumentem, że wierzącymi byli w zasadzie wszyscy wielcy myśliciele z tradycji europejskiej od Arystotelesa po Einsteina,Widać masz duże problemy z wyceną myśli, zwłaszcza gdy sam autor myśli przyznaje, że "nie potrafi". Ja takie myśli cenię bardzo nisko, bo trzeba umieć oceniać  wszystko w odpowiednim kontekście. Już pomijam jak niskie i bezpodstawne  jest opluskwianie Einsteina wiarą na miarę katolickiej,  ale nawet Arystoteles by pewnie w katolickie bajędy nie wierzył. Oczywiście gdybam, bo tylko pogdybać tu można co by bylo gdyby ci wierzący myśliciele żyli dzisiaj. Faktem natomiast bezspornym jest brak rozumnej wypowiedzi na temat Boga - wypowiedzianej przez kogokolwiek kiedykolwiek. Nikt nigdy nie sformułował rozumnego zdania o Bogu. Zdania, kotre potrafiłbyś przytoczyć i obronić. a raczej żal mi kogoś, kto ich wszystkich nazywa miernotami.Wybrałeś sobie na autorytet głupca, który przypisuje mi poglądy jakich nigdy nie wyraziłem. Zwracam tylko uwage jak wspaniałe mogą być osiągnięcia umysłu ludzi w zakresie działania rozumu i jak jednoczesnie mierne tam gdzie wiara sprawuje swój dyktat. Zarówno Ty, jak i Twój idol - Cogito ulegacie nierozumnej uludzie, że jeśli róża pachnie ładniej, niż kapusta to będzie z niej lepsza zupa.
G
goś.ć
25 stycznia 2012, 00:50
[...] trzeba się modlić za osoby [..] nie znajdujące pokoju z powodu ...Chrystusa. ON naprawdę jednych fascynuje, inni potykają się! Ale przecież niejeden doświadczył łaski wiary, nawrócenia. [...] ~OK, okey - zgadzam się w pełni.
O
OK
25 stycznia 2012, 00:30
Chyba sie nie mylę,że "astrotaurus" jest bardzo aktywny na forach. Dość charakterystycznym dla niego słowem jest "taplać się w..." (tu zmienia się treść wyliczanek). Na innym forum dyskusyjnym, przy temacie "Poszukiwacze śladów Chrystusa" - niejaki Cogito poddawał pod rozwagę (prawdopodobnie temu samemu) astrotaurusowi taką cenną myśl: "Ja nie potrafię przejść ot tak do porządku dziennego nad argumentem, że wierzącymi byli w zasadzie wszyscy wielcy myśliciele z tradycji europejskiej od Arystotelesa po Einsteina, a raczej żal mi kogoś, kto ich wszystkich nazywa miernotami. Zamykając się na tezy, które nas samych nie przekonują nigdy nie poznamy tego, co może istnieje, lecz my jeszcze o tym nie wiemy. Obrażanie zaś kogokolwiek można tylko w jeden sposób wytłumaczyć, czego nie chciałbym tu jednak robić". - No zawsze warto, a nawet trzeba się modlić za osoby jednak nie znajdujące pokoju z powodu ...Chrystusa. ON naprawdę jednych fascynuje, inni potykają się! Ale przecież niejeden doświadczył łaski wiary, nawrócenia. Nie tacy nawracali się w obliczu bliskiej śmierci. To przysłużmy się "astrotaurusowi". Najszczerzej.
G
goś.ć
24 stycznia 2012, 23:28
~astrotaurus pisze poniżej poziomu zero... Kiepskie argumenty, nieprzekonywujące... miota się, a nie argumentuje w  oparciu o rozum i naukę!
.
.
24 stycznia 2012, 23:18
Odwieczna Miłość tak fascynuje i pociaga, i zadziwia:). Chwała Panu!
I
Iwona
24 stycznia 2012, 22:45
Odwieczna Miłość tak fascynuje i pociaga, i zadziwia:). Chwała Panu!
A
astrotaurus
24 stycznia 2012, 21:06
@ Krzysztof OsuchLudzie spotykający się z Jezusem byli pod wielkim wrażeniem Jego Osoby. Na kartach czterech Ewangelii widać to nieraz, że słuchacze Jezusa, świadkowie Jego cudów nieodparcie ulegali Jego urokowi.A jeszcze bardziej ulegli urokowi Barabasza... Jak wielu ludzi ma żałosne pojęcie o Bogu, żałosne pojęcie o Chrystusie!"Idźcie i nauczajcie" już nie obowiązuje?!  Taplacie sie w bagienku swoich zabobonów, obrzedow, czarodziejskich obrazków zamiast wziąć się za poszerzanie wiedzy swojej i nnych?! A fe!
M
Mmm
24 stycznia 2012, 20:01
 Lubię styl Jezusa...          -Ghostbusters