"Łzy wciąż spływają mi po twarzy, kiedy myślę o tej chwili" - wspomina.
Kiedy była małą dziewczynką, marzyła o dniu ślubu. Wyobrażała sobie ten moment, kiedy zatańczy ze swoim tatą. Niestety, wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Jej ojciec chorował na raka prostaty i jego walka dobiegała końca.
Meredith postanowiła zrobić tylko jedno. Wypożyczyła suknię ślubną, zorganizowała fotografa i zatańczyła z tatą. "Na szczęście Bóg jest taki dobry!". Zależało jej na zdjęciach, żeby uchwycić wspomnienia, które pozostaną na resztę życia.
Tata powiedział jej, że jest piękna. Nie miało dla niej znaczenia, że jeszcze się nie zaręczyła. Wiedziała, że kiedyś będzie miała męża i tata będzie z niej dumny. Niestety, następnego dnia, w niedzielę wielkanocną, chory zmarł.
Kilka lat później, w czasie Wielkanocy Meredith poznała Bryana. W 2018 roku zostali małżeństwem.
W dniu ich ślubu obejrzeli nagrany wcześniej taniec. "Łzy wciąż spływają mi po twarzy, kiedy myślę o tej chwili. Łzy tęsknoty, bo tęsknię za tatą okropnie. Łzy radości i wdzięczności, kiedy przypominam sobie, jak wszyscy pomogli mi w zrealizowaniu marzenia".
Skomentuj artykuł