- Zakochanym życzę tego, czego chyba najbardziej nie lubią - odkrycia, że ten drugi człowiek jest zupełnie inny niż wy. Żebyście powiedzieli "kurde, wkurza mnie to!", ale i tak zmienili się dla tej osoby - z ks. Jackiem WIOSNĄ Stryczkiem o zakochaniu i poszukiwaniu miłości, rozmawia Agnieszka Czapla.
Agnieszka Czapla: - Był Ksiądz kiedyś zakochany?
Ks. Jacek WIOSNA Stryczek: - Ja jestem wiecznie zakochany! Lubię żyć na całego. A na całego człowiek żyje, gdy jest zakochany. Wtedy stajemy się najlepszą wersją siebie, więcej dostrzegamy, mocniej czujemy. Otwieramy się na ludzi. I co najważniejsze, nie widzimy problemów ani przeszkód, nie ma dla nas rzeczy niemożliwych. Czyli najlepiej być permanentnie zakochanym.
- Dziwnie to brzmi w ustach księdza.
- Ale ja nie sprowadzam tego tylko do relacji damsko-męskich. Nigdy nie robię rzeczy, których nie kocham. Staram się, żeby nie pojawiały się w moim życiu okresy bez fascynacji. Czy byłbym w stanie zrobić SZLACHETNĄ PACZKĘ, gdybym nie był w permanentnym stanie zakochania? Czy wyobraziłbym sobie coś równie wielkiego, jeśli patrzyłbym na świat pozytywistycznie i przyziemnie? Nie sądzę.
Skupmy się teraz na relacjach damsko-męskich. Na zakochanie potrzeba czasu, czy powinno być "od pierwszego wejrzenia"?
- Są dwie drogi. Albo zaczynamy od fascynacji, która potem dzięki naszej pracy przejdzie w bliskość i miłość, albo najpierw jest bliskość, a potem zakochanie.
- Zacznijmy od pierwszej opcji.
- Zakochanie jest pewnym oszustwem ewolucyjnym. Nasze geny mają przetrwać, więc działa chemia. W stanie fascynacji tworzymy poezję, muzykę, nie śpimy albo płaczemy z tęsknoty. Ale to tylko nasze ewolucyjne zaprogramowanie, dlatego do zauroczenia od pierwszego spojrzenia, trzeba mieć dystans. Natomiast ważne jest, czy potrafimy od zakochania przejść do miłości. Z tym jest jak z wiatrem. To, że wiatr wieje, to jedno. A czy ktoś umie tak sterować łódką, żeby ten wiatr wykorzystać i dopłynąć tam, gdzie chce - to drugie. Żyjemy w epoce kultu romantycznego zakochania.
Chemia ma działać i to najlepiej od razu. Jednocześnie brakuje refleksji na temat miłości, tego jakiej wymaga pracy. Dla mnie paradoksem dzisiejszych czasów jest to, że jak się już znajdzie jakaś para, która przez całe życie się kocha, to jest wielka sensacja. Czyli wyjątek, nie reguła. Jakby nie było takiego ideału budowania prawdziwego, długotrwałego związku opartego o miłość.
- O miłość, czyli o co?
- O branie pod uwagę drugiego człowieka, chęci zmiany dla niego, chęci rozwoju samego siebie i tworzenia razem czegoś większego, niż poszczególne osoby w związku. Żeby pojawiła się miłość, potrzebna jest uważność, wysiłek i gotowość do podjęcia ryzyka, że możemy zostać zranieni. Zanim dopuścisz kogoś do swojej przestrzeni intymnej, nie tylko w sensie seksualnym, potrzebny jest czas, którego wielu z nas dzisiaj brakuje. Chcemy jak w barze szybkiej obsługi, mieć wszystko tu i teraz.
- A jak powinno być?
- Pozytywny proces zakochania polega na tym, że nie tylko przeżywamy tę druga osobę, ale też potrafimy się jej nauczyć i w jej stronę podążać. Czyli jakby trochę dostosowywać się do jej świata, zmieniać się dla niej. I to, czy ktoś na początku przeżywa większą fascynację, a potem pojawia się zbliżanie, czy najpierw jest proces zbliżania się, a potem fascynacji, jest dla mnie na drugim planie. Ważne, aby nie poprzestać na chemii mózgu, ale zmierzać w kierunku czegoś więcej, co według mnie, daje dużo więcej satysfakcji.
- Teraz dla poszukujących, spragnionych miłości, którzy nie potrafią znaleźć swoich połówek. Jak się zakochać?
- Chcesz być w związku, ale ci nie wychodzi? Nie obwiniaj o to całego świata, najpierw przyjrzyj się sobie. Kluczem do sukcesu jest tutaj otwartość na drugiego człowieka, gotowość zaproszenia go do swojego wnętrza. Wiele osób tego nie chce zrobić. Na tym polega starokawalerstwo i staropanieństwo - masz poukładane życie, w którym nad wszystkim panujesz. Wpuszczenie kogoś do środka, postrzegasz jako zagrożenie dla ładu i porządku. Niezdolność wejścia w związek często wiąże się z tym wewnętrznym usztywnieniem i brakiem gotowości zmiany dla innych. Tracimy wtedy szansę na coś ekstra.
- Co ma ksiądz na myśli?
- Gdy zapraszasz ludzi do swojego świata, oni zmieniają twoje życie, często bardzo radykalnie, ale w efekcie stajesz się fajniejszy, masz więcej w sobie. To jest trochę jak z fortepianem. Jeśli jesteś zamknięty, grasz tylko na niektórych klawiszach. Dopiero gdy poszerzasz swój świat o innych, zaczynasz grać na wszystkich.
- Jak się otworzyć, jeśli mamy z tym problem?
- Zawsze trening czyni mistrza. Trzeba stawiać sobie małe wyzwania, otwierać się na drugiego człowieka nawet w przypadkowych spotkaniach, ćwiczyć swoją elastyczność. Wobec znajomych, przyjaciół, rodziny. I tak małymi kroczkami zmieniać swoje nastawienie.
- Czy ważne jest wyznawanie miłości, czy wystarczy jej okazywanie?
- Dla kobiet wyznawanie miłości jest nieustająco ważne. Potrzebują słyszeć takie potwierdzenia, ponieważ dużo o tym myślą. Z kolei facet ma tak, że jak już raz z siebie wydusi, że kocha, to zaczyna się brać do roboty i tę miłość zamienia na konkretne czyny. I już się nie zastanawia, czy powinien to powtarzać. Z tego powodu zresztą w wielu związkach są duże napięcia. Fajnie byłoby, gdybyśmy się nawzajem od siebie uczyli. Czyli kobiety starały się zamieniać swoje wyobrażenie o tym, że kochają, na konkretne czyny, a faceci uczyli się opowiadać o tym, co czują, jak kochają.
To bardzo ubogaca obie strony. Czy wyznanie jest szczere, dobrze zweryfikują kłopoty. Życie jest długie, partnerom przydarzą się trudniejsze momenty - choroba, utrata pracy, problemy bliskich. Jeśli druga osoba wtedy cię opuszcza, bo była nastawiona tylko na komfort, to już wiesz czy kochała, czy nie. Często pojawia się taka definicja związku - będę z tobą tak długo, jak długo będzie mi dobrze. A ja uważam, że prawdziwych przyjaciół i miłość, poznaje się w biedzie.
Jak sprawić radość kochanej kobiecie? Jakieś pomysły?
- Według mnie kobiety najbardziej fascynuje to, że w swoim facecie mogą odkryć coś, czego do tej pory nie znały. Ten element zaskoczenia bardzo je kręci. Panowie, powodzenia!
- Czego chciałby ksiądz życzyć Polakom?
- Wszystkim tym, którzy nie są zakochani, życzę prawdziwej miłości, także księżom. No bo jak żyć pełnią życia, jeśli się nie jest zakochanym? Zakochanym życzę tego, czego chyba najbardziej nie lubią - odkrycia, że ten drugi człowiek jest zupełnie inny niż wy. Żebyście powiedzieli "kurde, wkurza mnie to!", ale i tak pokonali dla tej drugiej osoby swoje ograniczenia. Więc życzę Wam czegoś fajniejszego, niż najbardziej romantyczny wieczór walentynkowy, czyli zmiany dla siebie.
Ks. Jacek Stryczek - ur. w 1963 r., duszpasterz ludzi biznesu, prezes Stowarzyszenia WIOSNA, stworzył projekty SZLACHETNA PACZKA i AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI. Słynie z niekonwencjonalnych kazań i happeningów - w Wielkim Poście postawił konfesjonał przed galerią handlową.
Skomentuj artykuł