Nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży [ŚWIADECTWO]

(fot. Michał Lewandowski / shutterstock.com)
Natalia

Kiedy tysiące młodych ludzi, prawdziwych, wzorowych chrześcijan - radosnych, otwartych, pełnych pragnień, marzeń, entuzjazmu, tej iskry w oczach wskazującej na to, że odnaleźli swoje szczęście cieszyło się z udziału w Światowych Dniach Młodzieży, ja przed ekranem telewizora płakałam.

Płakałam, bo gdzieś w trudach dnia codziennego zgasło we mnie pragnienie wzięcia udziału w tym święcie wiary, nadziei i miłości. Płakałam bo znowu zwyciężył we mnie starch, lęk i brak odwagi. Płakałam, bo w słowach papieża o zasmucających go młodych ludziach którzy są przedwczesnymi emerytami, którzy rzucili ręcznik zanim rozpoczęli walkę , którzy wegetują zamiast żyć odnalazłam samą siebie.

Nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży, ale czuję, że wszystkie słowa papieża Franciszka były skierowane właśnie do mnie. Do mnie i setek tysięcy tych niezgromadzonych w Krakowie, którzy odnajdywali siebie, swoje postawy w jego naukach. Do tysięcy Zacheuszy, którzy "z powodu swej złej reputacji nie mogli nawet zbliżyć się do Mistrza", ale spotkali Jezusa (choć nie uczestnicząc osobiście w ŚDM) i chcą, by on zmienił ich życie.

DEON.PL POLECA

Papież nie zapomniał o nas. Nie pozwolił byśmy pozostali sami z naszymi problemami. Znał przeszkody, które stanęły na naszej drodze, byśmy mogli osobiście uczestniczyć w ŚDM i był w tym smutku z nami. Dał nam pocieszenie i wskazówki, jak walczyć z niską opinią o sobie samym i wszystkimi problemami, które tak często nas blokują.

Przypomniał o czymś oczywistym, o czym tak często zapominamy, że przecież "Bóg nas miłuje takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawi, by zmienił swoje zdanie". Jak mówił "Dla Jezusa…, nikt nie jest gorszy i daleki, nie ma człowieka bez znaczenia, ale wszyscy jesteśmy umiłowani i ważni: ty jesteś ważny!". Przypomniał o tym byśmy zawsze dziękowali Bogu i odrzucając blokujące nas smutki pokochali życie. Tak je pokochali żebyśmy byli w stanie robić rzeczy, których nigdy wcześniej byśmy nie zrobili.

Te i jeszcze wiele innych nauk papieża poruszyło moje serce do głębi. Powoli każdego dnia, zdanie po zdaniu będę je rozważać w swoim życiu, odkrywać i kierować się zawartymi w nich wskazówkami. Wskazówkami, które pomogą mnie i - mam nadzieję - innym Zacheuszom wyjść z cienia i przestać "zamykać się w szufladzie". Mamy przecież życie "które jest wielkim darem: jest ono czasem, aby kochać i być kochanym". W końcu to zrozumiałam.

Nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży, ale mam nadzieję, że świadecto Maćka Cieśli odmieni także i moje życie.

Bo przypomniał mi o tym, co w życiu jest najważniejsze, o czym tak często zapominałam.

"Każdy dzień jest piękny, ale nie zawsze w natłoku obowiązków dostrzegamy jacy jesteśmy szczęśliwi i czasem trzeba dostać obuchem w łeb, żeby to docenić. Życzę wam, żebyście byli w stanie to dostrzec, ale bez potrzeby takich doświadczeń".

Ten nieznany chłopak zatroszczył się o mnie i nawet w obliczu takiej choroby myślał o innych, zostawiając nam swoje śwadectwo. Dziękuję Maćku!

Nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży, ale papież Franciszek przypomniał mi o moim skrywanym w sercu pragnieniu pomocy innym.

Często zastanawiałam się nad tym jak mam przeżyć swoje życie, co chcę robić w życiu, czego brakuje mi do pełni szczęścia. To podczas relacji z wizyty w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu zrozumiałam, że moją misją powinno być otaczanie opieką wszystkich tych, którzy tego potrzebują.

Zrozumiałam, że jest tak wielu potrzebujących, którym czasem wystarczy tylko poświęcenie swojego czasu, uwagi, dobrego słowa, uśmiechu. Nie potrzebują oni od nas niczego więcej. To jest też ich wielkość. Chcę pomagać tym najsłabszym, najbardziej kruchym jak tylko będę potrafiła. Chcę służyć z miłością. Chcę zostawić po sobie "jakiś ślad, trwały ślad".

I na koniec…

Nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży, ale chcę powiedzieć "tak" wezwaniom papieża Franciszka:

Tak - bedę robić raban!
Tak - będę mieć serce miłosierne!
Tak - będę nadzieją przyszłości!
Tak - bedę odważna!
Tak - chcę zostawić po sobie ślad!
Tak - chcę iść za Jezusem!
Tak - będę marzyć!
Tak - będę zdolna do wielkich dzieł!
Tak - będę budować lepszy świat!
Tak - będę kochać!

I choć na pewno po drodze będę upadać to dzięki papieżowi już wiem, że Jezus zawsze mnie podniesie.

Nie wiem czy kiedyś minie mój żal, że jednak nie odważyłam się na uczestnictwo w Światowych Dniach Młodzieży. Czuję, że udział w nich mógł odmienić moje życie.

Zwłaszcza, gdy myślę o Maćku Cieśli, któremu tak straszna choroba jak rak, stanęła na drodze do wielkiego pragnienia bycia częścią dzieła, które sam w dużej mierze stworzył. Mnie na drodze stanęło tylko zgaszone pragnienie.

Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spotkam papieża Franciszka, czy to w trakcie ŚDM, czy przy jakiejś innej okazji. To on wskazał mi drogę, dzięki której przełamię swój starch i lęk. Może nie nastąpi to od razu, ale podróż tą drogą już się rozpoczęła.

Nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży, ale Jezus o mnie nie zapomniał i sam przyszedł do mnie dzięki papieżowi i wszystkim młodym ludziom zgormadzonym w Krakowie.

Na koniec mogę napisać tylko jedno:

Ojcze Święty! Wstaję z kanapy!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nie byłam na Światowych Dniach Młodzieży [ŚWIADECTWO]
Komentarze (8)
Z
zosia
4 sierpnia 2016, 23:17
udało mi się podjąc decyzję, wziąć dobre buty i ruszyć z kanapy, wszystko zorganizować w 3h, a potem cała noc w pociągu by zdażyć na mszę z Franciszkiem. może dlatego, że nie pracuję oglądaladałam transmisje w tv i to mi pokazało, że tam musi się dziać! stało się po 8 w niedzielę byłam na brzegach! gdyby ktoś wcześniej zapytał mnie czy jadę... tym bardziej że nie chodzę w niedziele do Kościoła, chyba z lenistwa, to sama bym nie uwierzyła, że pojadę. nigdy nie doświadczyłam bycia na tak niebianskiej imprezie! ludzie naładowani dobrem i pozytywną energią sprawili, ze szczęście było czuć w powietrzu. nieważny był kraj, ważny był usmiech! nie myślcie że było tak łatwo, ludzie mdleli byli wycieńczeni, ja też, był kawa;l do przejścia, ale mieliśmy skąd czerpać siłę! dla mnie zwieńczeniem "niebiańskiej imprezy "był przejeżdzający radosny, usmiechnięty, mający Franciszek z golfa w stadzie "limuzyn". były to sekundy, ale te z ważniejszych w życiu. przed wyjazdem przeszło mi przez myśl, a co jesli coś się stanie w tym tłumie (ostatnio byłam narażona na zamachy i nie polecam), włożyłam różaniec i powiedziałam : niech się dzieje. Na mszy czułam się bezpieczniej niż we własnym domu.  Wrócilam w poniedziałek z workiem pokory ale i szcześcia, a dziś dostałam pracę na której mi zależalo. Cuda się dzieją! :) 
no_name (PiotreN)
4 sierpnia 2016, 23:30
Chwała Panu. :-)
MP
Marek Pawłowski
4 sierpnia 2016, 12:24
Ludzie piszą to i ja napiszę: też nie byłem na ŚDM, nie mam z tego tytułu wyrzutów, łez itp. Też byłem smutny, w tyle, bez przyjaciół  i nikogo. Szukałem sensu ale zamiast gapić się w TV i żyć wirtualnym życiem poszukałem szczęscia we własnym zakresie. Próbowałem u różnych interentowych guru takich jak kapłani czy katoliccy dziennikarze. U jednych szukałem wsparcia (nie znalazłem), u drugich pomocy jako grafik-amator (też nie znalazłem). Rzuciłem to w cholerę i poszedłem swoją drogą. Także drodzy Młodzi zamiast płakć żeście Zacheusze, Marie Magdaleny i inne taki to wyjdźcie do ludzi. Odwiedźcie swoich rodziców, pomóżcie starszej sąsaidce i zapiszcie się do scholi. To działa. Naprawdę!
K
Kasia
4 sierpnia 2016, 12:12
To co napisałaś dotyczy mnie w wiekszym stopniu niż przewidywałam. Ja tez siedziałam na kanpaie zapłakana. Z zazdrością patrzyłam na masę młodych, którzy uwierzyli w miłosć Boga do nich. Płakałam po słowach Franciszka dotyczacych małżeńtw, młodych ludzi, którzy nie podejmują rękawicy, tylko poddają się, oddając stery swojego życia. Płakałam, bo tak trudno mi uwierzyć, że jestem godna Jego miłości i Jego uwagi. Płakałam, bo tęsknie za Jego Miłoscią, a jednoczesnie się Jej boję. Moze świadectwo to dobry pomysł? Dziękuję Ci za Twoje.
E
erotic
4 sierpnia 2016, 12:19
Ale ja nie żałuję tego, było mi przyjemnie w weekend. Dziękuję Ci za świadectwo, może weź trochę popracuj przestaniesz zastanwiać się nad "miłością Boga" i "Jego". 
E
erotic
4 sierpnia 2016, 12:10
Witajcie, moje świadectwo (21 lat - studentka Politechniki Warszawskiej) ŚDM to ciekawe spędzanie czasu w sposób studencki w Warszawie. A niedziala to chęć zakupu tabletki Ellaone (w internecie 89 zł a Dworzec Centralny apteka 159 zł, robi różnicę). Polecam, brak jakichkolwiek skutków ubocznych (jedynie w nocy delikatny ból brzucha). Jednakże jestem zadowolona z weekendu. Pozdrawiam
no_name (PiotreN)
4 sierpnia 2016, 23:09
Dziecko, każdy człowiek w życiu jest grzesznikiem. Napisałaś to wyznanie na portalu katolickim, czyli wiara nie jest Ci całkowicie obojętna. Dziś twierdzisz, że jesteś zadowolona z tego, co zrobiłaś w weekend. Teraz jeszcze udaje Ci się oszukać własne sumienie, jednak nawet po czasie ono się w Tobie o Ciebie upomni.  Moja rada dla Ciebie brzmi: ratuj się! Znajdź starszego wiekiem kapłana (najlepiej zakonnika) wyspowiadaj się i poproś, aby został Twoim kierownikiem duchowym.  A na przyszłość staraj się wytrwać w tym, co Ci zaleci. :-) Pozdrawiam.
KB
Katarzyna Buś
8 sierpnia 2016, 11:56
To jest reklama "tabletek". Młode dziewczyny nie dajcie się zwieść i oszukać.