Spaliłam mój "Telegram do św. Józefa". Ale on i tak mnie wysłuchał

fot. viktorcap@gmail.com / Depositphotos
Patrycja

"Chciałabym przeprosić św. Józefa za moje zachowanie i brak cierpliwości w czasie oczekiwania oraz za to, że zwątpiłam w jego pomoc i wspaniałe wstawiennictwo". Przeczytaj świadectwo Patrycji, która znalazła pracę dzięki wstawiennictwu świętego Józefa.

Chciałabym złożyć świadectwo, które obiecałam św. Józefowi. W lipcu 2018 roku po ukończeniu studiów wróciłam do swojego rodzinnego miasta i zaczęłam szukać pracy. Mniej więcej w tym czasie zaczęły wypadać mi włosy, co mnie bardzo zaskoczyło, ponieważ nigdy nie miałam podobnego problemu. Chcąc zrobić badania krwi, poszłam do swojego lekarza rodzinnego po skierowanie, ale podczas wizyty okazało się, że nie jestem ubezpieczona. Byłam zaskoczona i nie zostałam przyjęta. Długo nie zwlekając, poszłam do urzędu pracy, aby się zarejestrować i uzyskać ubezpieczenie. W kwietniu 2018 roku odmówiłam trzydziestodniową "Nowennę do św. Józefa" w intencji znalezienia pracy. Bardzo mi zależało, abym mogła pracować zgodnie z moim wykształceniem w mieście, w którym studiowałam. Szukałam każdego dnia, wysyłałam dokumenty, jeździłam na rozmowy, ale bez żadnych efektów.

Postanowiłam w końcu, że napiszę do św. Józefa "Telegram". Opisałam, jaką pracę chciałabym wykonywać, w jakich warunkach i bez dojazdów. Święty lubi konkrety, więc określiłam, że do 19 stycznia 2019 roku chciałabym podjąć pracę. "Telegram" napisałam dokładnie 1 stycznia 2019. Minął styczeń i nic. Zaczęłam płakać i mieć żal, że nie zostałam wysłuchana. Pewnego dnia nawet spaliłam mój "Telegram". Poddałam się. Modliłam się, ale bez żadnego zaangażowania i bez dużej ufności. Kilka dni później, będąc w urzędzie pracy w celu złożenia podpisu, dostałam propozycję stażu w mojej miejscowości. Następnego dnia byłam na rozmowie, a dokładnie w środę usłyszałam wiadomość: "Bierzemy panią". Gdy byłam po skierowanie na badania, pani kierownik kazała mi przyjść dokładnie 19 lutego 2019 roku, ponieważ wtedy miał być w biurze informatyk, który miał przygotować mi miejsce do pracy. Data związana ze św. Józefem mówiła sama za siebie. Również w środę zostałam przedstawiona wszystkim pracownikom. Tak jak chciałam, praca znajdowała się w niedużej odległości od mojego miejsca zamieszkania, czyli bez dojazdów. Od 7.00 do 15.00, państwowa i w dodatku w biurze. Wszystko to, co wymieniłam w "Telegramie", Święty dla mnie wyprosił. Pokierował mnie jednak do mojej rodzinnej miejscowości, mimo że prosiłam o inne miejsce. Myślę, że Józef wiedział lepiej, co jest dla mnie korzystniejsze. W większym mieście nie dałabym rady finansowo. Wypraszając dla mnie łaskę w wyznaczonym terminie, nie pozostawił wątpliwości, że nie jest to przypadek. Święty Józef sam pokierował mnie do nowego miejsca pracy. Jestem ogromnie wdzięczna za tę wielką łaskę. Chciałabym przeprosić św. Józefa za moje zachowanie i brak cierpliwości w czasie oczekiwania oraz za to, że zwątpiłam w jego pomoc i wspaniałe wstawiennictwo.

Potrzebujesz pomocy? Kliknij: Telegram do św. Józefa. Modlitwa z prośbą o szybki ratunek

Dodam też, że kilka miesięcy później znalazłam lek, a moje wypadające włosy, które szybko odrosły, są jak dawniej. Mam wielką nadzieję, że będę miała możliwość odwiedzenia kaliskiego sanktuarium osobiście, by podziękować za wszystkie łaski i opiekę każdego dnia.

DEON.PL POLECA

Świadectwo pochodzi z książki "Cuda świętego Józefa - Część 5. Świadectwa i listy dzieci".

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Spaliłam mój "Telegram do św. Józefa". Ale on i tak mnie wysłuchał
Komentarze (1)
AN
~Ania Nowak
11 marca 2024, 13:09
Pani Patrycjo. Jak skończyła się ta historia? Czy została Pani po stażu w tym miejscu pracy? Pytam, bo w tej chwili również jestem na stażu i moja historia, jest bliźniaczo podobna, do Pani historii.