"Ta modlitwa uratowała mojego psiego przyjaciela" [ŚWIADECTWO]

(fot. shutterstock.com)
Olaf

Na początku napiszę, że chodzi o mojego psiego przyjaciela. Opiszę po krótce krótką historię choroby i mam nadzieję ostatecznie szczęśliwego zakończenia.

Z góry przepraszam za mój suchy styl pisania, ale inaczej nie potrafię.

Moja Sunia jest już w zaawansowanym wieku. Ma obecnie ponad 17 lat. Razem się wychowaliśmy, bawiliśmy. Jednym słowem była i jest moim najbliższym przyjacielem, który daje miłość bezinteresowną i radość.

Problemy zaczęły się jakiś miesiąc wcześniej. Pies zaczął tracić energię, jadł mniej, jednocześnie wzmożyło się pragnienie. Wizyta u weterynarza nic nie dała, bo stwierdził on, iż należy dać jej spokój ze względu na wiek i niewiele można zrobić.

Przez następny tydzień suczka słabła i chudła w oczach. Kolejna wizyta i w końcu porządne zbadanie psa dało wynik: ropomacicze - bardzo groźna choroba, która nieleczona kończy się śmiercią.

Podano antybiotyki i powiedziano, że operacji w takim wieku psa nikt się nie podejmie. Mijały kolejne dni i dawki antybiotyków.

Jej stan pogarszał się co raz bardziej. Nie jadła wcale, prawie nie piła i wymiotowała.

To świadectwo pokazuje, ile może prosta modlitwa! >>

Skoro nie da się nic zrobić, to chyba będzie trzeba ulżyć jej cierpieniu. Jednak nie mogłem tego zrobić. Już od kilku dni modliłem się do Pana Jezusa chociaż o to, aby odeszła bez bólu.

W końcu przed decyzją o uśpieniu postanowiłem spróbować zasięgnąć innej opinii. Okazało się, że weterynarz, który diagnozował psa pomylił się. Ona powinna już od tygodnia leżeć na stole operacyjnym.

Natychmiast zwolniłem się z pracy i w deszczu zaniosłem ją na rękach do lekarza, który podjął się leczenia operacyjnego. Rokowania były złe. Istniała duża szansa, że odejdzie podczas zabiegu.

Ponadto badania krwi pokazały fatalny stan nerek i kilkukrotne przekroczenie dopuszczalnych norm we krwi. Lekarz po raz drugi kazał mi decydować. Pomimo bólu w sercu i niewielkich szans na przeżycie uznałem, że nie ma wyjścia.

Muszę powiedzieć, że wpadłem w straszną rozpacz. Płakałem i myślałem o tych wszystkich wspólnych latach i jej wielkich czarnych oczach. Jednak wierzyłem, że jest coś, co mi pomoże w strapieniu. Modlitwa, którą połączyłem kiedyś w jedno (modlitwa O. Dolindo oraz Św.Faustyny) "Jezu, ufam Tobie, Ty się Tym zajmij".

Moja miłość prawie mnie zniszczyła. Byłem bliski samobójstwa [ŚWIADECTWO] >>

Po zmówieniu koronki i wyżej wymienionej modlitwy ogarnął mnie błogi spokój. Usnąłem i uwierzcie mi, że dawno tak dobrze nie spałem. Po 1,5 godziny obudził mnie telefon. Pani chirurg oznajmiła, że operacja zakończyła się sukcesem i jest bardzo zadowolona z jej wyników.

Mimo tak niewielkiej szansy na sukces, udało się i wiem, że gdyby nie Pan, już by jej nie było. To jeden z wielu cudów, które On zdziałał i którymi przypomina mi o Sobie, kiedy zaczynam wątpić.

Obecnie sunia jest pod kroplówką i walczymy, aby nerki podjęły pracę. Ale przez najtrudniejsze Jezus już nas przeprowadził i wiem, że nie zostawi nas w potrzebie.

Polecam wszystkim zawierzenie Panu modlitwą ojca Dolindo: "Jezu, Ty się tym zajmij".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Ta modlitwa uratowała mojego psiego przyjaciela" [ŚWIADECTWO]
Komentarze (10)
AG
~Anna G
8 kwietnia 2024, 11:36
Moc wiary i modlitwy jest wielka. Dzisiaj w nocy moja kochana sunia walczyła o życie, było fatalnie,a ja ciągle się modliłam i głęboko wierzyłam że będzie dobrze.Rozmowy z psim szpitalem były ciężkie, był płacz i bezsilność. Wydalam zgodę na ciężką i ryzykowna operację a tu nagle w nocy telefon że sunia podjęła pracę i jest nagła poprawa. Dalej czekam w modlitwie, ale wiem że wydarzyl się cud.Bóg zapłać. Jezu Ufam Tobie, Ty się tym zajmij.
AO
~Agnieszka Orłowska
27 lutego 2024, 17:48
Moc modlitwy jest ogromna. Już nie raz się o tym przekonałam. Nawet jeśli chodzi o zwierzęta. Mój kot zachorował na koci tyfus. To straszna, wysoko śmiertelna choroba. Był bardzo chory i weterynarz dawał niewiele szans na przeżycie. Codziennie wożę ją na kroplówki. Tylko można przeciwdziałać odwodnieniu, reszta to kwestia szczęścia. Po przeczytaniu tego artykułu dzień zaczęłam od modlitwy. Różaniec, litania do sw. Franciszka, sw. Roty i modlitwy Jezu, ty się tym zajmij. Kiedy przyjechałam do weterynarza, okazało się, że stan kotki się poprawia. Właśnie na chwilę wstała o własnych siłach. Zaufałam Bogu i wiem, że będzie dobrze
MC
~Małgorzata Celinska
8 marca 2023, 19:21
ze smutkiem pisze wczoraj około godz wieczornychkolo sciborza potracil mi kierowca psa nawet się niezatrzymajac aby pomóc co to za człowiek żeby nawet nie pomógł udzielić pomocy
PO
~Pamela Obuchowicz
16 lutego 2022, 16:41
Też się modliłam, bo myślałam, że ta modlitwa go uratuje gdyż mój pies miał operacje ale niestety umarł bo miał zbyt rozległe obrażenia, ale mogłam go usłyszeć w momencie kiedy umarł dam mojej rodzinie i mi znak szczekając pod naszym blokiem i po kilku minutach otrzymałam telefon, że nie żyje. Dzięki modlitwie wierzę, że poszedł do nieba.
AI
Agnes Ines Agnieszka
16 listopada 2021, 14:36
Nasz mały piesek, który uszedl z życiem po pogryzieniu przez duze psy, miał właśnie przeprowadzana operacje. Modliłam się i nie mogłam powstrzymać płaczu. Szukałam odpowiedniej modlitwy i natknelam się na Twój profil z polecana modlitwa. Dzięki modlitwie"Jezu ufam Tobie, Jezu Ty się tym zajmij", również poczułam niezwykły spokój i opanowanie. Wierzę, że ta modlitwa ma wielką moc. Czekam na telefon od weterynarza. Pełna wiary, nadziei i miłości.
MG
~Maja Gabryś
6 października 2021, 19:25
Kocham zwierzęta, mam ich sporo, dbam o nie jak mogę, ale na pewne rzeczy nie mam wpływu. Ostatnimi czasy co jakiś czas jakieś nieszczęście. Gdy ostatnio zaginął mi kot bez śladu, a za tydzień następny miałam już dosyć to za dużo dla mnie. Zaczęłam szukać pocieszenie w modlitwie bo wiedziałam, że ja już zrobiłam wszytko, teraz tylko Bóg może pomóc. Otarłam łzy pogodziłam się z wolą i zawierzyłam Bogu tą sprawę . Po odmówieniu modlitwy O. Dolindo oraz Św.Faustyny i koronki minęło kilkanaście minut i słyszę cichutkie miauczenie jeden z moich futrzanych przyjaciół wrócił. Modlitwa ma wielką moc.
AD
~Anna Dorenda
26 lipca 2020, 02:31
Olafie, serdecznie dziękuję za Twoje świadectwo. Kilka dni temu zaginął nasz kocur, domowy pupil, nieznający życia na zewnątrz. Nie wiedzieliśmy już jak i gdzie go szukać, jak pocieszać rozpaczające dzieci. Szukając pomocy natknęłam się na Twój wpis i tak poznałam tę modlitwę i jej moc. Kot odnalazł się dzisiaj.
JD
~Jadwiga Dąbrówka
19 maja 2020, 14:45
Mój 11 letni pies miał parę dni temu operację z otwieraniem brzucha, oddałam go pod opiekę Św.Franciszka i modliłam się na różańcu. Przeżył i mam nadzieję jego powrotu do zdrowia. Chwała Panu.
KA
Karolina A.
28 kwietnia 2020, 20:36
niedawno mój pies przeszedł operację, weterynarz dawał mu małe szanse, dzięki modlitwie Jezu Ty się tym zajmij, również poczułam niezwykły spokój i dużą siłę, piesek jest już w domu i ma się dobrze. Ta modlitwa ma wielką moc.
5 listopada 2017, 12:08
To jest przepiękne świadectwo, sama mam psa którego kocham nad życie! przeżyłam podobne chwile...