Ta Nowenna czyni cuda. Ale to nie jest jej największy sekret
Bardzo chciałabym podzielić się z Wami pewnym świadectwem, mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną do końca.
Zapewne wiele słyszeliście już o Nowennie Pompejańskiej? A dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji jej poznać... Jest to modlitwa do Najświętszej Maryi Panny z Pompejów, trwa ona 54 dni, składa się z części błagalnej i dziękczynnej, każda z nich po 27 dni.
Przez ten czas, codziennie, zmawia się trzy różance. Dla niektórych z Was nie jest to zapewne tak bardzo trudne, ale podejrzewam, że niektórzy są teraz w lekkim szoku. Bo przecież w jaki sposób ma się na to znaleźć czas? Szczerze... W bardzo prosty sposób!
Jest wiele zabieganych osób, zajętych codziennością, ważnymi sprawami, swoim biznesem, pracą, szkołą, studiami. Każdego dnia mamy określone plany. Ale przecież życie nie polega tylko na biegu! Ono polega na szczęściu. A to szczęście możemy osiągnąć jedynie z Bogiem. Natomiast Pośrednikiem między Nim a nami, jest Jego Mama.
W drodze do szkoły, pracy, na autobus, podczas spaceru, sprzątania, na zakupach, w chwili odpoczynku czy nareszcie w wieczornej modlitwie, możemy znaleźć czas na różaniec. To nie jest tylko klepana formułka... Strasznie chciałabym Wam przekazać, jak różaniec potrafi zmienić życie, zmienić człowieka.
Uwierzcie, przez tę modlitwę, Bóg bardzo pomaga. Wystarczy tylko oddać siebie Panu Bogu, a On już zadziała. Odmawiając różaniec każdego dnia, człowiek może odkryć siebie. Odkryć to, co w jego życiu najważniejsze. Może usłyszeć, że nie jest sam w "nierozwiązywalnych" problemach oraz przemyśleć każdy swój dzień, zachowanie. Może również pogłębić swoją relację z Chrystusem, nareszcie może poczuć, co to znaczy być tak bardzo blisko Pana Boga.
Kilka razy już miałam szczęście modlić się Nowenną Pompejańską i mogę z radością powiedzieć, że w tej modlitwie, którą prowadzimy w ciężkich dla nas sprawach, Pan Jezus naprawdę pomaga i działa. Nie tylko tym, że przez wstawiennictwo Maryi rozplątuje nasze problemy albo pokazuje, że to, co uważaliśmy za problem, wcale nim nie jest, ale przez samą Swoją Obecność.
Modląc się Pompejanką prosiłam, całkiem niedawno, o dobre zdanie matury dla "nas wszystkich". Mniej więcej tak była sformułowana moja prośba, nie miałam dokładnie określonych osób, za które się modliłam. Później dowiedziałam się, że cała nasza szkoła... zdała egzamin maturalny.
Innym razem prosiłam, byśmy wraz z chłopakiem, jeśli taka jest Wola Pana Boga, dojrzeli w naszej miłości i stanęli przed Bogiem na ślubnym kobiercu. Nie, jeszcze nie stanęliśmy ;) ale mój ukochany bardzo się zmienił. Dojrzał i stał się bardziej odpowiedzialny: za siebie, za innych i za mnie, za nas. Wciąż pokazuje mi jak ważną osobą jestem dla Niego. Nie wiem jaka jest Wola Taty. Ale ufam Mu, że jeśli tak chce, będziemy kiedyś, z ukochanym, małżeństwem.
Pierwszą swoją Nowennę ofiarowałam w intencji chorej babci. Wiem, że nie tylko ja się modliłam. Babcia nie wyzdrowiała całkowicie, ale wierzę, że Tata Jej pomógł. Widzę również, że tą modlitwą za Nią, Tata bardzo pomógł mnie... Każdego dnia zmienia moje serce.
Teraz również modlę się Nowenną Pompejańską. To już druga w pewnej intencji, nie zawsze jest łatwo. Ale przecież... im bardziej się staramy i poświęcamy, tym bardziej niesamowita nagroda, prawda? :)
Chciałabym jeszcze podzielić się z Wami czymś, co może Wam pomóc.
W sprawach beznadziejnych i bardzo ciężkich, polecam ofiarować siebie i tę sprawę świętej Ricie. Mi pomogła i to niejednokrotnie.
Jeśli już sobie nie radzisz z problemami wokoło Ciebie, może masz słabe zdrowie, może kłopoty w domu, w pracy, szkole, może coś Cię już przerosło, a może, tak jak ja, zmagasz się z problemami, które męczą Twoją psychikę, wtedy Ona pomoże. Poproś tylko i bądź wierny Bogu. On nie zostawia.
Święta Rita pomaga każdego dnia. W dodatku, to wspaniała święta!
Pozostańcie z Bogiem i niech w Waszych serduszkach na zawsze gości miłość i szczęście! :)
Skomentuj artykuł