"Wtedy skończyły się rozmowy, a zaczął się seks"

(fot. shutterstock.com)
Melania

Ostatnio czytałam świadectwo pewnej dziewczyny, która opowiadała o swojej walce o czystość. To ono mnie zainspirowało, dotarło do mnie, że też mogę podzielić się moim świadectwem, może kogoś umocni to w podążaniu tą słuszną drogą.

Zacznę od tego, że nie od zawsze było to dla mnie ważne. Pochodzę z rodziny, która była wierząca z tradycji, rodzice chodzili do kościoła, mnie i moją siostrę też przymuszali, ale nigdy nie było argumentów po co do tego kościoła chodzić. Poza tym, że chodzili do kościoła nie było żadnych innych praktyk religijnych, wspólnej modlitwy, rozmów o Bogu, czytania Biblii.

Gdy weszłam w swój pierwszy związek miałam około 20 lat, mama od razu powiedziała mi o tym jak ważna jest sprawa antykoncepcji. Nie zastanawiając się nad tym, weszłam w świat bliskości seksualnej, stosowałam antykoncepcję. W sumie w ogóle się nad tym wtedy nie zastanawiałam, było to dla mnie takie normalne. Przecież wszyscy tak robią. Nigdy nie mieszkaliśmy razem, ale czasem nocowałam u niego, tak naprawdę nigdy nie czułam się z tym dobrze, czułam, że coś robię źle, zawsze byłam pełna niepokoju.

Antykoncepcję raz stosowałam, raz zaprzestawałam, wtedy zaczęła się już moja wewnętrzna walka, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że wchodziłam na drogę ku lepszemu, że ten niepokój sumienia był czymś dobrym, znakiem od Boga, aby nie iść tą drogą. Wtedy jednak byłam głucha na ten głos, próbowałam zagłuszyć własne sumienie. Byłam niedojrzała, zagubiona i brnęłam w to, nie wierzyłam w siebie i mimo tego, że nie byłam szczęśliwa w związku, to nie potrafiłam podjąć decyzji o odejściu.

Zrobiłam to po blisko 8 latach.

Czas rozstania był dla mnie bardzo trudny, bałam się samotności, tego, że już nikogo nie poznam. Wątpiłam w siebie, w to, że mogę się komuś spodobać. Wtedy zaczęłam zbliżać się do Boga, koleżanka wyciągnęła mnie na pielgrzymkę na Jasną Górę, był to dla mnie piękny czas, czułam się naprawdę jak pod skrzydełkiem Boga, czułam się bardzo bezpiecznie, poczułam też, że jestem lubiana i akceptowana taka jaka jestem. To było dla mnie bardzo ważne. Uwierzyłam w siebie.

Jednak moja zmiana była tylko powierzchowna. Tak naprawdę późniejsze doświadczenia nauczyły mnie na własnej skórze jak ważna jest czystość. Wkrótce po pielgrzymce poznałam chłopaka, z którym zaczęłam się spotykać. Było naprawdę fajnie, poznawaliśmy się, dopóki nie zaczęliśmy współżyć.

Wtedy skończyły się rozmowy, a zaczął się seks. Poświęcaliśmy więcej uwagi swojej cielesności niż swojej osobie. Mówiłam mojemu chłopakowi, że się z tym źle czuję, że chciałabym zawalczyć o czystość i że to jest dla mnie ważne. On zawsze mówił, że "przecież nie robimy nic złego, że przecież to normalne, że jak dwoje ludzi się sobie podoba, to chodzą do łóżka". A ja ulegałam, rezygnując z tego, co jest dla mnie ważne. Jednak tym razem nie trwało to długo, przy kolejnym zbliżeniu powiedziałam stop. Powiedziałam, że tak nie potrafię i nie chcę się dłużej na to godzić. Nie spodziewałam się w sumie takiego finału, chłopak mnie zostawił…

Zadawałam sobie wiele pytań, co to było warte? Co on do mnie czuł? Czy chodziło tylko o seks? Wydaje mi się, że gdyby było to coś prawdziwego, to chociażby spróbował zawalczyć o czystość razem ze mną, zrobiłby to dla mnie. Nie oceniam go, wiem, że jest to trudne, modlę się za niego, może Bóg użył mojej osoby abym była jednym z bodźców do przewartościowania jego priorytetów.

Dla mnie to było trudne doświadczenie, w chwilach słabości były momenty kiedy chciałam wrócić, ale spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy wspierali mnie w mojej decyzji, za których Bogu dziękuję.

Doświadczenie nauczyło mnie, że warto z tym zaczekać, bo kiedy wchodzimy na drogę bliskości seksualnej, to przestajemy być na siebie wrażliwi, zaczynamy koncentrować się tylko na fizyczności. Poza tym faktycznie jest tak, że jest to dla ludzi, którzy darzą się miłością, a czy mamy taką pewność zanim powiemy sobie wzajemnie "tak" przed ołtarzem? Seks jest piękny, ale pod warunkiem, że jest wyrazem głębokiej miłości i szacunku. Utrzymanie czystości nie jest łatwe, ale właśnie to, co trudne i wymagające wysiłku daje piękne owoce.

Aktualnie jestem nadal sama, bardzo chciałabym kogoś poznać, ale nie chcę nic na siłę, jestem pełna nadziei i zaufania, że Bóg sprowadzi na moją drogę odpowiednią osobę. A tymczasem rozwijam się w wierze, korzystam z życia, rozwijam własną pasję. Samotność to też piękny czas, który może nas wiele nauczyć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Wtedy skończyły się rozmowy, a zaczął się seks"
Komentarze (1)
PA
~prof. Andrzej Zawada
27 grudnia 2019, 10:10
Celibat w kościele wprowadzono w okolicy XI wieku. Bóg nie ma nic wspólnego z celibatem. Bóg kocha ludzi czyli swoje dzieci ? Jestem rodzicem, chce by moje dzieci były szczęśliwe a nie dokonywały aktów poświęcenia w sumie biernie egzystując przez swój krótki żywot. Ponadto, durna kobieto, większość facetów ma tak że jak nie będzie chędożyć to ich kule mocy będzie trawić uczucie fizycznego dyskomfortu. Dodatkowo, nerwica, depresja, lęki napadowe - te wszystkie drobne dolegliwości skracające życie bardziej niż fajki mogą być powodowane u facetów przez celibat. Ale masz napchane w tej głowie dużo różnych sprzecznych myśli, eh wy płaskoziemcy...