Zbawiona wrażliwość Tośki Szewczyk

Depositphotos.com (150234924)

Autorką książki zatytułowanej „Nie umarłam. Od krzywdy do wolności” jest kobieta, która będąc dzieckiem została wykorzystana seksualnie przez księdza. Jak mówi sam tytuł, książka opowiada o bólu skrzywdzenia i o doświadczeniu bycia uratowanym z rozpaczy. Autorka książki chce pozostać anonimowa – Tośka Szewczyk, to jej pseudonim.

Autorzy podcastu „Dialogi w połowie drogi”, Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ dzielą się swoimi odczuciami po lekturze książki: to książka niezwykle poruszająca, której nie sposób czytać bez emocji, bez łez; to opowieść nie tyle o skrzywdzeniu, ile o wychodzeniu z koszmaru skrzywdzenia; ‘zbawiona wrażliwość’ Autorki przebija z całej książki niezwykłą empatią, mądrością i delikatnością w podejściu do siebie, do innych, w tym także do sprawcy; to „od małych, codziennych decyzji zależy, po której staniemy stronie…”

ES: Witamy serdecznie, Ewa Skrabacz.
WZ: I Wojciech Ziółek.
ES: I książka, bo będzie z nami książka. Całkiem niedawno, kiedy rozmawialiśmy, wspominałam taką książkę najbardziej przeze mnie opłakaną. To był „Czas Honoru”, o Polakach walczących w czasie drugiej wojny światowej.
WZ: I o ich losach powojennych.

Najbardziej opłakana książka

ES: Tak, gdybym miała powiedzieć, jaką książkę ostatnio najbardziej opłakałam, to wskazałabym na książkę Tośki Szewczyk „Nie umarłam – od krzywdy do wolności”.
WZ: No to, nie tylko dla ciebie bardzo, bardzo poruszająca książka.
ES: Bardzo się domyślam. A dla tych z Państwa, którzy być może pierwszy raz słyszą to imię, nazwisko i ten tytuł dopowiem, że Tośka Szewczyk to pseudonim kobiety, która została skrzywdzona, wykorzystana seksualnie przez księdza. Która opowiada o tej krzywdzie, opowiada swoją historię, ale chcę pozostać anonimowa. No to tak od razu zapytam, dlaczego przeczytałeś tę książkę?
WZ: Dobre pytanie, no to powiem tak, że zazwyczaj czytam, jeżeli pojawiają się jakieś nowe skandale, nowe jakieś, niestety straszne historie to tak, to zazwyczaj czytam. Dlaczego? A właśnie dlatego, żeby się jakoś pozwolić dotknąć bólowi tych osób, żeby ten ich ból, ta ich tragedia, żeby mnie dotknęła. Ale tutaj, na tyle, na ile tam w Internecie mogłem znaleźć, to tutaj jeszcze była mowa, były takie sygnały, że to jest książka nie tyle o skrzywdzeniu, co o wyjściu z tego skrzywdzenia. I muszę powiedzieć, że chciałam przeczytać, bo podchodziłem do tej książki, zanim ją przeczytałem z pewną podejrzliwością.
ES: Dlaczego?
WZ: Otóż dlatego, że wiedząc, że to jest historia o wychodzeniu. Bałem się, że to jest może, no tak powiem szczerze i niech mi pani Tośka Szewczyk wybaczy to, że tak sobie myślałem, że to może – nie wiem – siłowa próba przepracowania swojej krzywdy, siłowa próba przebaczenia czy coś takiego? Otóż, otóż tu nawet cienia czegoś takiego nie było.
ES: Zapytałam Cię, dlaczego przeczytałeś, bo też sama sobie zadaję takie pytanie. Ktoś może przecież powiedzieć, śledzisz tę historię, może się pojawić taki zarzut, niemalże sensacyjnie. Otóż dalece nie. Ale też tak sobie myślę, że zawsze może się pojawić taka myśl o tym, że to lepiej zrozumiem. Tutaj muszę zacytować autorkę: „kto tego nie przeżył, nie zrozumie. Tak, jak nie odczuje naszej udręki mimo najwierniejszej relacji, bo po cóż będziemy opisywać najpotworniejsze sceny? Wzbudzą na pewno zgrozę, ale przecież nasze cierpienie polega przede wszystkim na ciągłości, na beznadziejności. Jesteśmy wiecznie w stanie bólu psychicznego i fizycznego. To tak, jakby stale ktoś bliski umierał, i tak, jakby stale ktoś na ciebie pluł, i tak, jakby wszystko to działo się jednocześnie. Czy ja wiem, jak to przetłumaczyć na pojęcia ludzi wolnych?” U mnie ta książka sąsiaduje w czytniku z książką „Auschwitz – monografia człowieka”. I bardzo mi się skojarzyło w tym kontekście, że tam też bardzo mocno jest podkreślone to, jak ludzie, którzy przeszli Auschwitz, mówią głód, mówią zimno, mówią ból, to mówią o zupełnie innych rzeczach niż my mówimy. I tu rzeczywiście jest jakieś takie doświadczenie, do którego nie sposób się zbliżyć i myślę, że to sobie trzeba w ogóle odkręcić z jakichś takich motywacji.
WZ: Takich fragmentów tej książce, takich szczerych do bólu, ale jednocześnie też nie poniżających czytelnika. Że wy to nic nie rozumiecie, bo wyście tego nie doświadczyli. Ta książka jest tak bardzo empatyczna, zaczynając od siebie. To jest książka kogoś, kto z wielką empatią i wrażliwością podchodzi do samej siebie. Kto z taką empatią i wrażliwością podchodzi do tych, którzy czytają, a w końcówce, która już jest naprawdę taka bardzo poruszająca, okazuje się, że ta empatia i to zrozumienie skierowane jest również do sprawcy. Ale podkreślam to, co powiedziałem wcześniej, nie w żadnym takich siłowy sposób, że ja ci człowieku teraz okażę chrześcijańskie miłosierdzie, że ja ci przebaczę… Właśnie, ja się tego bałem, bo nieraz my z przebaczeniem chcemy iść na skróty. Nie potrafimy czekać. Nie potrafimy poczekać, żeby nas przeorało i przemieniło. Tylko chcemy już pokazać karteczkę z pieczątką, że ‘przebaczone’, że już odhaczone. A tutaj nie ma tego i to jest bardzo, bardzo chrześcijańska książka.

DEON.PL POLECA

Listy do…

ES: List do sprawcy rozbił mnie na kawałki. Ja czytałam po dwa zdania i płakałam, bo to, co tutaj jest pokazane, to jest coś, co ty kiedyś określiłeś w odniesieniu do pana Jakuba Pankowiaka, co nazwałeś ‘zbawioną wrażliwością’. I ja nie znajduję lepszego określenia na nazwanie tego, co tu się zdarzyło. Nie swoimi siłami, to przebaczenie, ta droga jest przemierzana.
WZ: W tytule zawarta: od krzywdy do wolności.
ES: Bo to tylko i wyłącznie może być z Pana Boga i z Panem Bogiem. Nie sposób inaczej tego zobaczyć, zrozumieć.
WZ: I właśnie ta wolność to nie jest taka, że ja teraz już mogę, nie wiem, wszystko… Tam ciągle jest ból rozdzierający. Tam ciągle są stany depresyjne. Tam ciągle jest tak chciałoby się powiedzieć na granicy jak ona mówi do tego księdza, że „zapewne gdybym cię zobaczyła, to moje ciało by zemdlało. Ale jeżeli On, Pan Bóg cię kocha, to ja nie mogę cię nienawidzić”. Ale ja chcę o czymś innym powiedzieć, bo tak, jak ciebie bardzo poruszył i jak powiedziałaś rozwalił na kawałki ten ‘list do sprawcy’, tak mnie bardzo poruszył jej ‘list do biskupów, delegatów biskupów i pracowników sądów biskupich’. Ten list zaczyna się w taki sposób: „łatwiej mi pisać do sprawcy niż do was.”
ES: No to było wstrząsające.
WZ: I uzasadnia to potem mówiąc: „bo się zasłaniacie swoją sprawiedliwością, poprawnością i porządnością”. I mówi: „wstydźcie się tej waszej przyzwoitości, tej waszej sprawiedliwości, tej waszej nieomylności, bo nią przybijacie nas do krzyża, a razem z nami Pana Jezusa.” I ona pisze, że „nie znacie mnie, nie wiecie jaki mam kolor oczu, nie widzieliście ran na moim ciele, nie macie pojęcia o czym śnię nocami i jakie są moje marzenia. Nie wiecie, co jest moim sensem, dlaczego kocham Jezusa i dlaczego wstaję z kolan po kolejnych depresjach. Nie wiecie.” Ja też rozmawiałem z ofiarami i rozmawiałem jako przełożony sprawcy. No czytanie tych słów sprawiało ból, sprawiało wielki ból. Bo ja bym chciał. Ja bym chciał znać to wszystko. Bo ja bym chciał wiedzieć o tym wszystkim. Ale szczerze mówiąc, tak jak się wtedy bałem zapytać, rozmawiając ze skrzywdzonymi, bo mi się wydawało, że to będzie przekraczanie granic, włażenie z butami w czyjeś życie, które już i tak zostało zranione i zbrukane, to myślę, że i dzisiaj bym nie pytał o to i dzisiaj bym nie dopytywał. Ale tak, jeżeli nas pani Tośka Szewczyk słyszy, to chcę powiedzieć, że bardzo jej dziękuję za ten list, który odebrałem też do siebie. I chcę jej powiedzieć, żeby widziała, że ja bym chciał to wiedzieć, że ja bym chciał to wiedzieć, ale może to – nie wiem – w każdym bądź razie, pani Tośko, jeżeli pani nas słyszy, to chcę powiedzieć ode mnie takie bardzo osobiste: dziękuję za ten list. Bardzo wiele bólu mi sprawił, ale bardzo zań dziękuję.
ES: No właśnie, jak słychać lektura tej książki, to bardzo trudne doświadczenie, ale doświadczenie wydaje się, że niezbędne. Żeby nie dawać sobie komfortu nie zobaczenia, bólu, krzywdy. Żeby nie stawać gdzieś z boku.
WZ: Bo, jeżeli chcemy, żeby się zrealizowało, to marzenie, jak ona mówi, Tośki Szewczyk o Kościele, w którym każdy ma swoje miejsce, to tak, to wszystkich nas musi dotykać ból i nikt nie może zamykać oczu na to, że ktoś został skrzywdzony. Ostatni list w tej książce skierowany jest nie do biskupów, tylko do członków wspólnot, czyli de facto do każdego, kto się z Kościołem utożsamia. I dlatego skończymy cytatem. „Od małych codziennych decyzji zależy, po której staniecie stronie. Niech was dobry Jezus obdarza swoją odwagą, prawdą czystością i prostotą.

Jezuita, uratowany grzesznik; poprzednio duszpasterz akademicki w Opolu i Krakowie, proboszcz we Wrocławiu, prowincjał (2008-2014), a obecnie proboszcz w Tomsku (Rosja, Syberia); inicjator Deon.pl i Modlitwy w Drodze.

Twitter: wziolek_sj

 

Politolog, nauczyciel akademicki, dawca krwi, amatorka biegów długodystansowych, współpracuje z Radiem Doxa, Modlitwą w drodze i Deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zbawiona wrażliwość Tośki Szewczyk
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.