Sypiamy ze sobą, bo się kochamy

(fot. shutterstock.com)
ks. Marcin Boryń

"Ale przecież my się kochamy!" Oto najczęstsza odpowiedź tych, którzy mieszkają razem, sypiają i nie zamierzają się żenić. A może oni mają rację?

Zresztą do czego się tu śpieszyć, tylko za tym same obowiązki idą. A nam tak jak teraz dobrze…, żeby tylko jeszcze rodziców urobić jeśli trafią się zbyt tradycyjni, katoliccy i sprawa załatwiona.

Nie w głowie mi rozwiązywać wszystkich argumentów za i przeciw w tej mojej krótkiej wypowiedzi, ale jak temat ruszyłem to coś napiszę… Jeśli wychodzimy od twierdzenia - "kochamy się" - to warto najpierw zająć się tym stwierdzeniem - co ono oznacza? Przecież dziś jest to chyba najczęściej stosowany wyraz wśród zakochanych i w mediach - no może poza tymi, którzy wolą jako przecinka użyć jakiegoś wulgaryzmu, to rzeczywiście wtedy słowo "kocham cię", spada na dalszy plan.

Czym więc jest miłość? - nie sposób, określić tego stanu jednoznacznie z tej racji, że każdy przeżywa ją na sposób indywidualny. I z tym pewnie się zgadzamy… Ale musi mieć jakąś wspólną wartość, która będzie dotykała wszystkich.

Ogólnie miłość - powinna dążyć do dobra - i to jest ten wspólny mianownik. Można jeszcze dodać - do dobra nie tylko osoby która kocha, ale którą się kocha. Później pojawiają się inne skutki takiego rozumienia - radość, pokój, bezpieczeństwo, odpowiedzialność i oczywiście to co oparte na emocjach - przyjemność.

Niestety - ten ostatni czynnik - PRZYJEMNOŚĆ - u wielu jest na pierwszym miejscu, a czasem staje się jedyny - a on, nie zawsze prowadzi do dobra.

Spróbujmy jednak podążyć za myślą - CHCĘ DOBRA DRUGIEJ OSOBY. Czasami pojawiają się argumenty - ja muszę teraz być przy mojej ukochanej, aby ją pocieszyć, dać radość i wspomóc, nawet śpiąc z nią - bo ona tak bardzo mnie potrzebuje - często jest samotna, niezrozumiana (ja ją rozumiem), a i czasami skrzywdzona przez ludzi, życie, rodzinę - tyle przecież w życiu problemów, ja chcę jej dobra. Tak wiele osób ją wykorzystało - nie mogę jej zawieść i opuścić - kocham ją. I tu pojawia się sprzeczność.

Aby chronić i wspomagać w życiu osobę ukochaną - wcale nie muszę z nią mieszkać ani spać. Kto wie jak zakończy się dana przygoda. I zresztą po co bawić się w małżeństwo - skoro się nie jest w związku.

Ja jak byłem klerykiem, nie udawałem księdza i po kryjomu nie odprawiałem sobie mszy (tak dla przyjemności, żeby sobie trochę popróbować) Może, przyszłość pokaże, że nic między tymi osobami nie wyjdzie, tak jak przyszłość mogłaby pokazać, że ktoś kto wcześniej bawił się w księdza - nim nie został. Czy jeśli coś nie wyjdzie w związku - będzie ok? Przecież rany zostają - a im dalej się w relacjach poszło - tym będą głębsze . Kto będzie wtedy skrzywdzony, a kto winny. Może ten pretekst, towarzyszenia za wszelką cenę - ale bez zobowiązań - to nie sprawa troski - ale jakiegoś egoizmu wynikającego z pragnień.

Przez argument "wielkiej miłości" - osiągam coś innego… Może to nie kwestia walki przed całym światem - aby tej osobie, którą kocham było lepiej, czy abym się nią opiekował, ale może to kwestia przede wszystkim ochrony przed sobą. Może to ja, staje się dziś największym zagrożeniem dla tej osoby, którą kocham.

Pod pretekstem czułych słów, pozwolenia, zachęty - wprowadzam kogoś w grzech - czyli w zło. To nie jest już dążenie do dobra. A więc gdzie tu miłość… i po co mydlić słowami, że bardzo się kochamy… Jaka to miłość, która ściąga w ciemność… Ktoś powie, ale w małżeństwie też można zawieść. Owszem, ale to raczej wynik tego, że ktoś poważnie do małżeństwa nie podszedł i w ten związek nie zaprosił Boga. Jeśli małżeństwo traktuje się jak zwyczaj - to nigdy nie będzie tam odniesienia do Boga, który przecież ma być członkiem rodziny. Samo małżeństwo ma być też formalnym aktem, który czyni kogoś mężem lub żoną. Nie ma tu już mowy, o bawienie się w związek bez zobowiązań, ja naprawdę jestem żoną i mężem - a więc przyjmuję tożsamość męża lub żony.

Od tego momentu - ja mam żyć, zachowywać się, mówić jak mąż czy żona. A nie udawać… być na niby. To nie tylko papierek podpisany w kościele czy urzędzie - to ma być coś więcej. Jako mąż czy żona - kocham Cię i za te słowa biorę pełną odpowiedzialność… chcę twojego dobra poprzez ochronę przed grzechem… Ja nie chcę być przyczyną twojego upadku.

Tekst pochodzi z bloga ks. Marcina Borynia. Więcej na boryn.blog.deon.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sypiamy ze sobą, bo się kochamy
Komentarze (58)
M
Madroun
8 stycznia 2015, 15:27
Z moich doświadczeń wynika, że dla wielu kobiet seks jest potwierdzeniem miłości mężczyzny. One rozumują tak - mężczyzna nie chce seksu - czyli albo jest gejem, albo udaje, albo ja go nie podniecam. To jest dla mnie chore ale niestety spotkałem się z takim podejściem aż u 3 kobiet z którymi byłem w związku.
P
Prawdziwek
11 czerwca 2014, 22:45
Szczera prawda! ;) Dobry artykuł! Pozdrawiam :))
A
Anonim
8 stycznia 2015, 13:44
Czy lekarz musi przeżyć jakąś chorobę, aby być bardzo dobrym specjalistą? NIE
MR
Maciej Roszkowski
3 września 2016, 17:55
Ksiądz, który słucha setek spowiedzi wie "o życiu" znacznie więcej niż niejeden Internauta, o doktorantkach seksuologii nie mówiąć. .
I
Ivy
11 czerwca 2014, 21:14
Oczywiscie najwiecej o seksie i malzenstwie ma do powiedzenia ksiadz, ktory z zasady, teoretycznie, nie powinien byl nigdy tego przezyc. To powinno wystarczyc za dowod, ze jego wywody na ten temat sa niewiele warte.
J
JA
28 listopada 2014, 20:08
Namiętność i Kościół. Konflikt odwieczny i tak stary jak pISMO ŚW.
A
Anglia
28 listopada 2014, 21:38
Czy to znaczy ze o kradziezy powinni sie wypowiadac zlodzieje, o ludobojstwie tylko mordercy, itd?
J
ja
8 stycznia 2015, 12:01
good point my nyga :D
MN
Magda Natalia
12 grudnia 2015, 18:14
Tzn, że o przestępstwach powinni wypowiadać sie prawnicy, policjanci i kryminolodzy,a o związkach psycholoczy czy seksuolodzy, którymi księzami rzadko bywają mimo ich obsesji wagin i penisów. Zwłaszcza nieletnich...
H
HENIUTA
11 czerwca 2014, 17:15
Uważam,ze dziś dla młodych,to małżenstwo jest nieważne ,nie zawierają związku,gdyż są mało odpowiedzialni,co to za próby.Małżenstwo to nie owoc lub lód żeby go próbowac,to związek zawarty przed PANEM BOGIEM.Jeżeli nie zbudujecie swojego małzeństwa na fundamencje-a tym fundamentem jest JEZUS,tylko na piasku-bez  JEZUSA to ono wczesniej czy pózniej się rozwali.Tam gdzie jest JEZUS zaproszony do życia,też tam jest zgoda,miłość ,pokój.radośc.Człowiek który żyje bez BOGA żyje w grzechu i każdy następny grzech będzie popełniał.
S
Sprawdzony
10 czerwca 2014, 21:43
Ten temat zawsze budzi kontrowersje i każdy broni swoich racji, ja powiem Wam tak kościół nie popiera współżycia przed ślubem oraz zakazuje mieszkania razem przed ślubem...jednakże dzisiejszy śwat różni się od tego jaki był 1000 czy 100 lat temu (wielu spekukantów się znajdzie ale tak jest!), jest niewyobrażalna ofensywa szatana praktycznie w każdej dziedzinie życia, cytując największego wspólczesnego egzorcystę świata ojca G. Amortha - obecnie zło jest najbardziej powszechne w historii - do czego zmierzam moi drodzy: 1. gratulacje tym którzy wytrzymują do ślubu, moim zdaniem możecie być pewni że Bóg Wam to wynagrodzi i nie musicie się obawiać, że coś nagle się zmieni albo seks Wam będzie nie odpowiadał po ślubie - trwajcie i zwyciężajcie a większą nagrodę mieć będziecie 2. Ci co wpółżyją ze swoją przyszłą i na poważnie żoną oraz jeśli z nią mieszkają - takie wpółżycie jest Wielkim Grzechem ale Bóg jest miłosierny i dobrze Wie jak jest, my jesteśmy słabymi ludźmi, w dzisiejszym świecie pokus jest mnóstwo - musicie poprostu walczyć aby to ograniczać, wyznaczać nowe cele w związku, wiem że i tak zgrzeszycie, bo czego sie raz sprobuje to potem ciezko wyjsc, ale to nie moze stac sie Waszym głównym powodem bycia razem, Bóg wybacza i Jezus jest miłosierny - po ślubie możecie mieć pewne problemy bo takie związki szatan atakuje i niszczy najbardziej - on pragnie zniszczyć nie Wasz obecny związek ale właśnie małżeństwo, bo będąc po ślubie stajecie się Bożym narzędziem do stworzenia rodziny etc. Módlcie się i walczcie z pokusami, a jeśli zgrzeszycie idzcie i spowiadajcie sie i tak wciąż, aż w końcu nie staniecie na ślubnym kobiercu - nikogo potępiać nie należy - bo jesteśmy słabi a szatan w obecnym świecie działa z siłą nigdy wczeęsniej nie spotykaną. Trwajcie mocni w wierze, pamiętając że Bóg nie potępia nikogo !!!
A
Anglia
28 listopada 2014, 21:42
Niestety zapomniales napisac jednej rzeczy. Jesli mieszkacie razem to wypadaloby sie wyprowadzic od siebie do slubu.
I
Ironia
10 czerwca 2014, 20:58
O nadzwyczajni szafarze Sakramentu Eucharystii udzielają Komunii Św. bez sakramentu kapłaństwa, to po co konkubentom sakrament małżeństwa. Niech biskupi ustanowią nadzwyczajnych szafarzy stosunków seksualnych, którzy sypiają ze sobą bez sakramenu małżeństwa. W końcu trzeba zadbać o przyrost naturalny.
MR
Maciej Roszkowski
3 września 2016, 17:56
To  nie był trudny tekst
A
ADALBERTUS82
10 czerwca 2014, 20:46
Czy potępiając innych nie stawiamy się w roli sędziego ? Jakie wrzuty ja tu czytam na tych którym się nie udało zachować czystości przed ślubem...Mam świadomość, że 90 % moich znajomych,nawet tych którzy na codzień są blisko kościoła conajmniej raz w życiu uprawiała seks.. Czystość jest wielkim skarbem i z tym się zgadzam w 100 %, pomyślecie jak pomóc tym, którzy jej jednak nie zachowali, starają się z tym żyć i co więcej modlą się o łaskę wstrzemięźliwości..
7 czerwca 2014, 11:05
Demony seksu. Oczywistym dla każdego katolika jest, iż współżycie poza małżeństwem (kościelnym oczywiście) jest grzechem śmiertelnym. I tylko to (oprócz votów i ofiarowania dziewictwa) powinno mieć znaczenie przy podejmowaniu decyzji o współżyciu. Ale w obecnym świecie, gdzie starannie ucieka się od grzechu i jego skutków młodym ludziom trzeba tworzyć swoiste iluzje. Jak to pięknie będzie z tym seksem po ślubie, jak powstrzymanie się od współżycia będzie miało wpływ na szczęście małżeńskie.  Akt zawarcia małżeństwa staje się wyczekiwaną bramą do seksu. Niejako przy okazji seks staje się swoistym bożkiem, czymś, na co się niecierpliwie czeka do dnia ślubu. Często czytam na forach katolickich o tym co można, a co nie z chłopakiem czy dziewczyną. Który pocałunek jest grzeszny, jaki gest czy dotknięcie jest już grzeszne. Dokładnie widać, jak ludzie żyją seksem, panicznie przy tym bojąc się nie przekroczyć jakiejś wyznaczonej sobie granicy. Jest to o tyle śmieszne, iż cudzołóstwo jest już grzechem pożądliwego spojrzenia. Na drugim biegunie demonów seksu jest niewątpliwie ciekawiej. Pełna „wolność”. Przy okazji takie fajne hasła – „dowód miłości”, lub „sprawdzenie dopasowania” czy też "wypróbowanie się". Oczywiście fałszywe. Ale jak wielu się na hasła nabiera…
K
ka
8 czerwca 2014, 19:57
"Jest to o tyle śmieszne, iż cudzołóstwo jest już grzechem pożądliwego spojrzenia." a nie jest grzechem,  w Piśmie Św jest coś o pżądliwym spojrzeniu  Ja staram się z chłopakiem zachować czystość, i to wymaga od nas wyżeczenia się i starania, bo to jest praca nad sobą. ale nie traktujemy tego jak bożka! ojjjj coś mi się nie podoba  ten post.
K
ka
8 czerwca 2014, 20:00
przepraszam, miałam napisać "a nie jest grzechem?" z pytajnikiem dla wątpliwości
X
xy
10 czerwca 2014, 21:51
Niestetyw dużym stopniu to jest prawda. Jestem z dziewczyną już trzy lata (do ślubu jeszcze kawałek, bo najpierw trzeba skończyć studia i znaleźć pracę żeby mieć za co rodzinę utrzymać). Nie uprawiamy seksu, ale tak naprawdę paradoksalnie cały nasz związek wokół niego się kręci, a konkretnie wokół tego jak go uniknąć.
K
konio
7 czerwca 2014, 02:23
kasia ,  macie sie pobrac i nie mieliscie sexu ??????  tragedia !!!  a co bedzie jesli tobie ten chlopak nie bedzie pasowal ?  czy ty jemu ?  co za bzdury!! religie to jednak brednie , malo tego - brednie co niszcza ludziom zycie jak mozna decydowac sie na slub bez sexu ???   moze tylko u nawiedzonej ciemnoty powinniscie miec sexu duzo i wyprubowac kazda pozycje..... jesli nie bedziecie pasowac do siebie sexualnie to co wtedy ?  rozwod ,czy klepanie paciorkow i meczarnia
K
kasia
7 czerwca 2014, 08:53
Widzisz, zacznę może od tego, że pary w moim otoczeniu po 2-5 latach bycia razem nacieszyły się już bliskością, seksem, większość nie jest nawet zaręczona, a już żyje częściej jak siostra z bratem. My jesteśmy razem 8 lat i wchodzimy w małżeństwo bez żadnego znudzenia związkiem, pełni oczekiwania - to jest super :)  Doprawdy nie wiem co nam może nie pasować - zbyt luźna pochwa/za mały penis czy zbyt wąska pochwa/za duży penis? Co jeszcze? Znamy swoje temperamenty, wiemy że oboje jesteśmy bardzo otwarci w sprawach seksualnych, a współżycie zostawiamy na po ślubie. Za kilka miesięcy przekonam się czy rzeczywiście akt prokreacji tak bardzo różni się od innych form bliskości, że musi być wypróbowany. W naszym przypadku naprawdę nie rozumiem co może kryć się pod hasłem "niedopasowanie seksualne". Póki co jestem zdania, że brednie i ciemnota (która współcześnie nazywa jest oświeceniem - iluminaci i te sprawy) to dużo seksu i wypróbowanie wszystkiego najszybciej jak sie da. Luudzie obudźcie się! TO do niczego nie prowadzi.
WZ
Wredna Zołza
10 czerwca 2014, 21:24
Nie ma czegoś takiego jak niedopasowanie seksualne, ludzie zawsze są kompatybilni seksualnie, pogódź się z tym, możesz mieć różne upodobania, temperament, ale jak kogoś dobrze znasz i dobrze się z nim czujesz,  to nie musisz próbować, zawsze będziesz pasować. Niedopasowanym seksualnie to człowiek może być do psa. Brutalne, ale prawdziwe. Taka jest natura. 
P
Prawdziwek
11 czerwca 2014, 22:43
Konio dojrzej proszę bo aż śmiech zbiera jak czytam te Twoje brednie:D Czowiek to nie maszynka stworzona do "uprawiania seksu" w małżeństwie. Małżeństwo i miłość to powołanie, seks natomiast to "wisienka na torcie" czy jak wolisz koperek na ziemniakach z drugiego dania :) - taka to oto cała prawda. Jeśli będziesz prawdziwie kochał uznasz, że byłeś w wielkim błędzie myśląc w ten sposób!
MR
Maciej Roszkowski
3 września 2016, 18:00
konio, dziecko kochane, umyj rączki, buzię i ząbki, wysiusiaj się, zmów paciorek i idź spać. Za parę lat porozmawiamy
K
Kasia
6 czerwca 2014, 12:46
Mam 23 lata, biorę ślub za kilka miesięcy, jesteśmy w związku ponad 8 lat. Nie mieszkamy razem, jeszcze nigdy nie współżyliśmy. Niestety nie daliśmy rady przed ślubem zrezygnować z innych form bliskości, jak planowaliśmy. Spotykamy się kilka razy w miesiącu (z powodu odległości jaka na chwilę obecną nas dzieli). Jesteśmy razem tyle lat, że nie raz i nie dwa ludzie nam sugerowali zamieszkanie razem. Co więcej, rodzice jednej strony uważają, że za młodo się pobieramy, doświadczyliśmy z tego względu wiele cierpień, bo i swego czasu rodzice przez to nie chcieli się zgodzić na ślub w tym roku. Wiecie, boli mnie to, że w dzisiejszych czasach czymś normalnym jest wspólne zamieszkanie, natomiast małżeństwo wcześniej niż w wieku 25 lat jest czymś "złym". Cieszę się, że przetrrwaliśmy wiele nieprzyjemności, czasem byliśmy zostawieni sami sobie, miałam oparcie jedynie w Narzeczonym, za co jestem Mu bardzo wdzięczna. Niedługo nareszcie zamieszkamy razem, czego nie możemy się wprost doczekać :D I nadejdzie nasza noc poślubna :) Mimo że znamy swoje ciała, czekamy na nią z utęsknieniem :)
6 czerwca 2014, 20:24
Gratuluję Kasiu i życzę szczęścia w Małżeństwie. Niech Wam Bóg błogosławi. Bądźcie dla siebie tajemnicą. Mam takąpropozycjędla młdych małżeństw. niby rzecz prosta, ale wielu duszpasterzy o tym zapomina: [url]https://www.facebook.com/pages/Zwyczajny-katolik/480194412014682[/url]
K
kasia
7 czerwca 2014, 09:06
Dziękuję za dobre słowo! :)
NT
niestety tak to później wyglad
8 czerwca 2014, 23:05
dla kobiety bardzo ważny jest orgazm. A co zrobisz jak nie będziesz przeżywała orgazmu ze swoim przyszłym mężem?  Najpierw przyjdzie rozczarowanie, potem frustracja,  agresja a potem rozwód. Niestety, taka jest kolejność. Chyba, że się poświęcisz dla swojego mężulka i w czasie stosunku będziesz marzyła aby  TO  jak najszybciej się skończyło. Tylko  takie zycie prowadzi do depresji i bedziesz się rozgladać za innymi. No, jest jeszcze trzecie wyjście, całkowitego zrezygnowania przez ciebie z seksu. 
K
kasia
9 czerwca 2014, 17:24
Tak jak napisałam znamy swoje ciała i jedyne czego sobie odmawiamy to współżycia i regularnie przeżywam orgazmy przy moim Narzeczonym. A jeśli na początku naszego współżycia nie będę potrafiła, to wiem, że znajdziemy taką pozycję, sposób, technikę , by mnie do niego doprowadzić :) Nie będę opowiadać o szczegółach naszego życia intymnego, ale proszę uwierzyć, wszystko ma się dobrze :)
O
O
10 czerwca 2014, 20:03
No to tak samo łamiecie przykazanie, równie dobrze moglibyście uprawiać seks. Serio myślicie, że póki nie ma pełnego stosunku, to wszystko jest dobrze? Ale hipokryzja xD
K
kasia
10 czerwca 2014, 20:08
A w którym miejscu napisałam, że robimy dobrze? :) Nigdzie tego nie umieściłam, proszę czytać ze zrozumieniem. Nigdzie nie ma tu hipokryzji. A co do tego, że równie dobrze moglibyśmy już współżyć, świadczy tylko o błędach w pańskim myśleniu.
O
O.
10 czerwca 2014, 20:11
Po prostu, to jest taki sam grzech, nie ma podziału na "mniejszy" i "większy", tłumaczenie "my się uprawiamy seksu, tylko się zaspokajamy inaczej" jest dla mnie bez sensu. Albo wszystko, albo nic, przynajmniej w kontekście przykazań. 
S
S.
10 czerwca 2014, 20:12
A i chcę podkreślić, że to nie miało być złośliwe, poważnie - po prostu nie rozumiem toku myślenia - nie chcę urazić, w porządku?
K
kasia
10 czerwca 2014, 20:17
Jestem tego świadoma, że oba zachowania są grzechami ciężkimi. Przecież już pożądliwe spojrzenie jest tak samo grzeszne jak współżycie. I nikomu, kto odczuje pociąg seksualny do drugiej osoby nie powie się, że już może z nią uprawiać seks. Kwestia jest taka, że współżycie poza małżeństwem gryzie się z naszym światopoglądem. Na początku związku postanowiliśmy poczekać z tym do ślubu i tak trwamy. Nie chodzimy do komunii, wiedząc, że grzeszymy.
K
kasia
10 czerwca 2014, 20:20
Ja nie mam nic przeciwko rozmowie, mogę przedstawić mój punkt widzenia, proszę pytać :)
J
Jutka
10 czerwca 2014, 21:29
Moja historia, znaczy się bardzo podobne mam doświadczenie. Też za niedługo biorę ślub i czekamy, wiele osób uważa, że to przesada, ale nie dajemy się :D
P
poiuy
11 czerwca 2014, 13:11
Ja przeżyłam swój pierwszy orgazm z mężem, z którym przed ślubem nie sypiałam. Dodam, że miałam wcześniej (niestety) kilku partnerów seksualnych. Cieszę się, że mimo tego, że i ja, i mąż mieliśmy wcześniej doświadczenia, weszliśmy czyści w związek małżeński. 
O
onana
11 czerwca 2014, 13:24
Nie jest to próba obrazy czy potępiania, ale wybacz nie rozumiem dlaczego jesteś taka dumna z tego, że między Twoim partnerem a Tobą nie doszło do zbliżenia i pełnego stosunku. Albo jesteś katoliczką na 100% i przestrzegasz wszystkich przykazań i tego co napisane w Piśmie Świętym, albo nie jesteś nią wcale. Nie da się być wierzącym tak o na 30 % czy 50%. Sama napisałaś poniżej, że regularnie przeżywasz orgazm ze swoim partnerem, a jak sama dobrze wiesz jest to grzech cudzołóstwa, skoro tak wierzysz w instutucję małżeństwa i to, że zachowanie czystości przed ślubem pomoże wam w późniejszym wspólnym życiu jako mąż i żona dlaczego nie starasz się tego zmienić. Po pierwszym razie gdy zdarzyła się wam ta chwila słabości powinniście iść do spowiedzi i starać się z pomocą księdza zrobić tak by to się więcej już nie powtórzyło. Nawiąże równiez do innych wypowiedzi :grzeszne spojrzenia, ruchy czy dotyk, wyzywający strój. Najlepiej jak byśmy nosili się tak jak muzułmanie gdzie nie widać prawie żadnego kawałka skóry? Czy to że trzymam swojego partnera/nażeczonego za rękę zbyt długo może świadczyć o tym że porządam go tak bardzo? a co on w tym czasie może myśleć, zwykłym trzymaniem go za rękę możemy sprawić, że mimo silnej woli i wiary będzie miał grzeszne myśli. Czytając właśnie co poniektóre wypowiedzi odnoszę takie wrażenie że powinniśmy spotkać się tylko raz i wziąć ślub, bo nie ważne co zrobimy, powiemy czy jak się ubierzemy może to doprowadzić drugą osobę do myślenia i porządania w niezgodny z wiarą sposób. Jeszcze raz podkreślam nie osądzam i nie krytykuję waszej postawy, ale odniosłam wrażenie, że wybraliście sobie to co dla was jest wygodne : sexu uprawiać nie będziemy ale inne rzeczy możemy robić. 
O
onana
11 czerwca 2014, 13:24
Tak jak ktoś niżej napisał co to za różnica czy będziecie uprawiać sex czy tylko załóżmy petting skoro zaspokajacie swoje "seksualne rządze" jest to taki sam grzech. Tak więc wybacz ale wasza postawa i rozumowanie strasznie mnie drżni, bo albo poświęcam się Bogu, wierzę i robię wszystko tak jak przykazał albo nie. Bo to nie żadna sztuka wierzyć wybierając sobie tylko to co jest dla mnie wygodne. Mimo to życzę wam aby się wam udało wytrwac w waszym postanowieniu do ślubu.
K
kasia
11 czerwca 2014, 13:44
Jestem taka dumna z tego tylko dlatego, ponieważ udaje nam się wytrwać w naszym postanowieniu, które zrodziło się wiele lat temu, gdy nie mieliśmy ukończonych nawet tych 15 lat i nic nie wiedzieliśmy o pociągu seksualnym. Bo prawdę mówiąc wtedy nawet go jeszcze nie odczuwaliśmy.  Jakiś czas temu podjęliśmy próbę wytrzymania w czystości do ślubu. To była taka szczera chęć. Byliśmy wówczas kilka razy u spowiedzi. Jednak nie udało nam się. Po ostanim razie i czasie jaki minął od spowiedzi do upadku stwierdziliśmy, że nie dajemy rady. Wszystko nas nakręcało. Dosłownie wszystko. Wystarczyło, że byliśmy razem. Także co z tego, że niby nic się nie rozwijało, jak grzeszyliśmy myślą, więc i tak nie mogliśmy iść do spowiedzi, a jednocześnie byliśmy w kiepskiej kondycji psychicznej. Mając  już jakieś doświadczenia, przyzwyczajenia, nie byliśmy w stanie skończyć na buziaku w usta, po kilku takich razach naturalnie szliśmy dalej.  Hmm to regularnie nie odnosi się do częstotliwości tylko do tego, że każda nasza chwila intymności kończy się dla mnie orgazmem. Widujemy się rzadko, więc jeśli chodzi o tę częstotliwość, to wychodzi ok 2-3 razy na miesiąc.  A co do mnie jako katoliczki, to nie mnie to oceniać. I również nie Pani.
K
kasia
11 czerwca 2014, 13:52
* i tak nie mogliśmy iść do komunii* Ja uważam, że zachowanie czystości do ślubu jest bardzo ambitnym podejściem. Jednak nie uważam, że jest ono gwarantem szczęścia w małżenstwie. Moi rodzice zachowali czystość do ślubu, a teraz żyją obok siebie. Są razem ze względu na dzieci i dlatego, że tak wypada. Poza tym może i takie pary się zdarzają. Ale moim rozumem nie potrafię pojąć jak u nas, będąc razem prawie 9 lat w dniu ślubu udałoby nam się zachować czystość... Nie chcę nikogo obrażać, kto był w takiej sytuacji i to mu się udało, ale przedstawia mój punkt widzenia: tacy ludzie albo nie odczuwają pociągu seksualnego w ogóle, albo do siebie. Rozumiem wytrwać rok, dwa, trzy, ale dziewięć? Szczerze mówiąc bardzo bym chciała poznać taką parę i dowiedzieć się, jak to wygląda od wewnątrz.
P
Pokraka
11 czerwca 2014, 15:19
Nie do końca rozumiem. Wkrótce bierzesz ślub, swojego narzeczonego widujesz rzadko, a wasze spotkanie zawsze kończy się bliskością (oczywiście z wyłączeniem współżycia). Skąd zatem wiesz, że to co do niego czujesz, albo on do Ciebie, to miłość, a nie pożądzanie? Zwłaszcza, że jak sama wskazałaś, próba wytrwania w czystości kończy się niepowodzeniem. niezależnie od powyzszego życzę Tobie i Twojemu narzeczonemu dużo szczęścia i łaski bożej w małżeństwie.
K
Kasia
11 czerwca 2014, 19:04
Skąd wiem? To pokazuje życie. A seksualność jest nieodłączną częścią człowieka i szczerze to martwiłabym się, gdyby w jakimś związku zabrakło pociągu fizycznego.
K
kasia
11 czerwca 2014, 19:42
Chciałabym jeszcze dodać, że nie jesteśmy parą, którą można tak naprawdę podziwiać. Jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy upadają, którzy oddają się przyjemności, dla których chwile intymne łączą się z ogromnym pozyskaniem energii na wiele dni, które sprawiają, że czujemy się ze soba silniej związani, podczas których jest między nami wiele miłości, czułości. To wszystko przenosi się też na czułe chwile, na normalne rozmowy, na momenty, w których po prostu jesteśmy przy sobie. Stworzyliśmy taki związek, w którym dajemy od siebie tyle, ile jesteśmy w stanie. Niesiemy pewien krzyż mimo tego, że nie zachowujemy czystości. BO nie tylko to jest wyrzeczeniem w związku. Nie wokół seksu toczy się życie. Nie jesteśmy wzorowym chrześcijańskim związkiem. Mimo, że aktywnie uczestniczymy w życiu Kościoła i chcemy zapraszać do naszego życia Boga. Od kilku miesięcy prowadzę obserwacje, byśmy po ślubie mogli stosować NPR. Ale zrezygnować na wiele miesięcy z bliskości, no nie jesteśmy w stanie. Przy czym czasem nasze jedno spotkanie trwa cały weekend, więc gdy wówczas raz oddamy się namiętności, to nie jest dowód na to, że nasz związek to pożądanie.
X
xx
28 listopada 2014, 22:48
"Pożądanie", "żądza" i wszystkie wyrazy pochodne pisze się przez "ż" a nie przez "rz"
O
Olo
5 czerwca 2014, 23:04
Może brakuje jeszcze jednego aspektu. Przedostatni paragraf dotyka ważnej sprawy: grzechu, czyli zła. Warto zauważyć, że każdy grzech oddala od Boga, który przecież jest Miłością. W konsekwencji każdy grzech, nawet zaniedbanie np. modlitwy, powoduje wpychanie człowieka w egoizm. Ci młodzi ludzie mieszkający ze sobą bez ślubu budują wielką przeszkodę do tworzenia ich wspólnej miłości prawdziwej miłości. Po prostu będzie im dużo trudniej, nawet potem przyjmując Sakrament Małżeństwa, zmienić w swojej głowie egoistycznego myslenia.
K
Kahna
5 czerwca 2014, 17:02
Czuję się zbyt wartościowa i zbyt piękna wewnętrznie i zewnetrznie by oddać się męższczynie, z którym nie mam pewności że będę całę życie. Tylko wtedy kiedy będzie ta pewność że to ten wybranek czyli na ślubie. Jestem teraz z facetem, mam 20 lat, nie uprawialiśmy seksu. kazde spotkanie staramy się w pełni wykorzystać, mamy wspólne zajęcie i zainteresowania w tym się oboje rozwijamy. też często spotykamy się w publicznych miejscach,  bierzemy przyjemność z samych czułych gestów...nie posuwamy się dalej. jeszcze nie wiem czy to ten i dla tego nie chcę odkrywać całego piekna przed nim.. On czuje za to do mnie szacunek, i pewnie wzbudzam w nim wieksze pragnienie starania się. Ja również podziwiam w nim to że panuje nad sobą, to dla mnie znak że jesli panuje nad swoja seksualnością to będzie dobrze panował nad innymi sprawami. Oczywiście zdarza się że czasem jest cięzko, ale oboje walczymy by nie przekroć granicy i to jest pieknę! i wierzę że będzie walczyć tak z innymi trudnościami. 
K
Kahna
5 czerwca 2014, 17:51
Wiem że  mam niesamowie szczęście, że mam faceta ktory panuje nad swoim popędem, bo tak wiele par zmaga się z bardzą wielką gorą.. ale on sie tego nauczył cięzko pracą nad sobą. Na prawdę faceci da się! Uwierzcie da się!  
6 czerwca 2014, 20:31
"Czuję się zbyt wartościowa i zbyt piękna wewnętrznie i zewnetrznie by oddać się męższczynie, z którym nie mam pewności że będę całę życie." Nie daj w sobie tego zmienić Kahna. To cudowne  i mądre podejście. Gratuluję, podziwiam!  Twoje ciało jest Tajemnicą, bo jest świątynią Ducha Świętego. Nie jest tylko rzeczą, ale jest częścią Osoby na Boski Obraz: [url]http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/godnosc-kobiety-mistyczna-sukienka.html[/url] Ty dobrze wiesz, że z czułymi gestami też trreba ostrożnie. Żeby sięnie stały  substytutem współżycia tylko bez konsekwencji. Chłopak Ci tego nie powie, albo będzie mu trudno, ale wiele sytuacji pozornie tylko czułych wzbudza w nim podniecenie.(tego właśnie trzeba unikać). Począwszy od całowania, długotrwałych uścisków. Wydaje mi się, że króciutki, delikatny buziak jest ok, ale nie kleić się do siebie... Co tu dużo gadać
6 czerwca 2014, 20:33
Owszem, da się, masz rację! ale to jest zadanie dla obu stron. Ty też musisz skromnie patrzeć, skromnie się ruszać i ubierać. Wszystkiego dobrego:) Z Panem Bogiem!
J
Ja
7 czerwca 2014, 10:30
delikatny buziak, niepodniecające ubranie ( czyli jakie??? wór z otworem na oczy????) , miejsca publiczne wybierane na randki???????? przecież to jest paranoja jakaś. Jedyną pewną rzeczą w życiu jest śmierć, skąd wiadomo,że będzie się z kimś przez całe życie???? i bardzo proszę mi nie mówić że nie spanie z kimś przed ślubem jest gwarancją udanego małżeństwa przez całe życie, bo nie ma cudownego patentu na to. kiedyś usłyszałam, że jak się mieszka z kims przed ślubem to jest straszny grzech bo nie ma chęci poprawy swojego zachowania i nie można dostać rozgrzeszenia ale jak się sypia coraz to z kimś innym to już lżejszy grzech i można dać takiemu komuś rozgrzeszenie ponieważ po każdym seksie może mieć chęc poprawy. PARANOJA współczuję tym wszystkim młodym ludziom, którzy tak slepo ufają,że ta ich czystość jest coś warta, później po latach przyjdzie refleksja,że jednak nie było  w tym senu
MM
Mała Mi
7 czerwca 2014, 10:52
co za bzdury wypisujecie! jakaś ciemnota! dziewczyny, jeśli nie z Wami to z inną to zrobi! i Wy nawet nie bedziecie wiedziały. Nadal będziecie żyly w swojej skromnocie - patrzeniu, ubieraniu i ruszaniu. A on wyżyty seksualnie z inną będzie udawal przy Was że jest równie skromny bo przy Was ma poprasowane, ugotowane, posprzątane i 10 dzieci odchowane, bo jak inaczej... (?) tylko jak dlugo to potrwa? znudzi mu się takie zycie. Faceci to zdobywcy, od dawien dawna byli mysliwymi- taka ich natura. I nie piszcie tu bzdur, że jego ciężka praca. Guzik prawda. A Wy, skromne niewiasty zyjcie w swoim skromnym ciemnogrodzie.  I nie chodzi tu o to, żeby kochać się z każdym, pierwszym lepszym. No ale sorry- po kilku latach związku to już chyba coś znaczy. A póżniej po slubie zamieszkacie ze sobą i co- porazka, bo jednak seksu nie lubisz, rozwód przecież jest niedopuszczalny.paranoja jakaś. Jeżeli się z kimś łączę w związek to chcę go poznać od podszewki i chcę wiedzieć czego sie spodiewać. Albo się na to zgodzę albo nie- po ślubie już jest za późno. 
K
ka
8 czerwca 2014, 20:14
jeśli mówisz że mój  chłopak na pewno mine zdradza bo nie uprawaimy seksu, to skąd masz pewność że twój chłopak ktory uprawia seks z Tobą Cię nie zdadza? może lubi czasem dla od miany z jakąś inną bardziej cycatą czy może z rudą..., bo "faceci to zdobywcy"?  a Ty myślisz że on Ciebie tylko kocha , taki oddany... widzisz... ja mogę tak samo powiedzieć o twojej sytuacji. jeśli człowiek potrafi dokonac takich dokonań w nauce to nie potarfii zapanować nad swoją seksualnością?!
-
-R
10 czerwca 2014, 21:31
Chylę czoła przed takimi osobami, jak Wy. Naprawdę, ze świecą szukać takich postaw w obecnym świecie. Nie będąc nigdy z kimś bliżej niż relacja przyjaciel-przyjaciółka mogę się mądrzyć i pisać, czego to bym NIGDY W ŻYCIU nie zrobił. Ale wiem po innych i po swoich grzechach, jak ciężko jest się oprzeć pokusom. Przecież na równi z pożyciem przed ślubem stoi pornografia, cała masa pożądliwych spojrzeń, wularnych gestów, słów. A mnóstwo z tych rzeczy popełniłem sam przez 20 lat swojego życia. Nie da się ukryć, że dzięki łasce Bożej udało mi się ten szort za sobą zostawić. Ale, niestety, czerwony buc ciągle nie śpi i tylko szuka okazji, by każdego z nas zgnoić i zamienić w maszynkę do krzywdzenia innych. Gratuluję wytrwałości i dojrzałego faceta, który umie powiedzieć "nie" swoim pokusom. Masz w rękach fantastycznego kandydata na dojrzałego, odpowiedzialnego i męskiego (ale męskiego zgodnie z Bogiem, a nie tylko na podstawie siły) faceta. Nie zmarnuj tego, bo tacy jak on są niestety zagrożeni wyginięciem. I wielu z nich się psuje od środka po latach niepowodzeń i braku zrozumienia.
Z
Zuzka
10 czerwca 2014, 22:18
Spanie przed ślubem daje gwarancję udanego związku?
A
Anne
10 czerwca 2014, 22:21
Kochana, życie to nie hipermarket. Nie można sobie ściągnąć z półki faceta- ok, ten jest fajny to go biorę. Niestety.
S
Sylwia
5 czerwca 2014, 16:49
Genialny tekst! Obecnie mam 22 lata, jestem zaręczona, a datę ślubu mamy wyznaczoną na 16.07.2015r. ze względu na moje studia, daleko od domu. Jednak nigdy nie przyszło nam do głowy, żeby razem zamieszkać. Mimo, że możliwości mamy. Jednak nie zgadzamy się na takie pójście na łatwiznę. Niestety, i mój narzeczony w pracy, i ja na studiach - jesteśmy niezrozumieni przez znajomych. Wszyscy tylko mówią - musicie się sprawdzić (czy do tego jest konieczne mieszkanie razem?) inaczej wam nie wyjdzie. Dziękuję za takie rady. Mamy swoje zasady i naszego Boga :) naprawdę dziękuję Księdzu za ten tekst!
O
O.
10 czerwca 2014, 20:07
Nawet mnie bawi powiedzenie, że mieszkanie razem to "pójście na łatwiznę". Osobiście myślę, że jest to jedna z trudniejszych decyzji w związku i wręcz łatwiej jest iść do ślubu z idealnym obrazem partnera w głowie. Tylko co potem?