Sześć różnych dróg, które prowadzą do Boga
Jak odnaleźć Boga? Choć pytanie to stanowi punkt wyjścia dla wszystkich poszukujących, zaskakujące jest, że wiele książek poświęconych duchowości bagatelizuje je lub ignoruje. Autorzy niekiedy zakładają, że czytelnik już wierzy w Boga, już Go znalazł lub że już jest On częścią życia odbiorcy. Ale to nie zawsze jest prawda. Zacznijmy więc od czegoś, co jest nam bliższe i lepiej znane. Przyjrzyjmy się różnym drogom, jakimi ludzie kroczą, szukając Boga.
DROGA WIARY
W życiu ludzi kroczących pierwszą drogą zawsze była obecna wiara w Boga. Urodzili się w pobożnych rodzinach lub we wczesnej młodości zostali wprowadzeni w świat religii. Idą przez życie, w większym lub mniejszym stopniu pewni swojej wiary w Boga, która stanowi integralny element ich życia. Regularnie się modlą, często uczestniczą w nabożeństwach oraz zupełnie swobodnie mówią o Bogu. Ich życie – podobnie jak życie każdego innego człowieka – nie jest wolne od cierpienia, ale wiara umożliwia im pojmowanie go w ramach pewnego sensu.
Korzyści wynikające z kroczenia drogą wiary są oczywiste: wiara nadaje sens zarówno radościom, jak i udrękom życia; dzięki wierze w Boga wiesz, że nigdy nie jesteś sam. Wiesz ty, wiedzą to także inni, ponieważ życie w religijnej wspólnocie zapewnia wsparcie towarzyszy. W chwilach doświadczanych trudności wiara jest swego rodzaju kołem ratunkowym, a wiara chrześcijańska szczególnie, gdyż zawiera w sobie również obietnicę życia pozagrobowego.
Żadna z tych sześciu dróg nie jest pozbawiona niebezpieczeństw. Na przykład jedną z pułapek czyhających na podążających drogą wiary bywa nieumiejętność zrozumienia ludzi znajdujących się na innych drogach oraz pokusa osądzania ich ze względu na ich wątpliwości lub brak wiary. Mając pewność wiary, niektórzy wierzący nie potrafią okazać współczucia, zrozumienia czy nawet tolerancji wobec tych, którzy nie są jej tak pewni.
DROGA NIEZALEŻNOŚCI
Ci, którzy znajdują się na drodze niezależności, podjęli świadomą decyzję o odłączeniu się od religii zinstytucjonalizowanej, ale nadal wierzą w Boga. Być może uważają nabożeństwa kościelne za bezsensowne, prostackie lub nudne. A może wszystko naraz. Być może Kościół ich jakoś skrzywdził. Może zostali obrażeni (lub wykorzystani) przez księdza. Może razi ich jakiś dogmat związany z religią zinstytucjonalizowaną lub uważają przywódców duchowych za hipokrytów. A może ich to po prostu nudzi.
Głównym zagrożeniem czyhającym na członków tej grupy jest jednak perfekcjonizm, z którym przegrywa każda forma zorganizowanej religii.
DROGA NIEWIARY
Osoby podążające drogą niewiary nie tylko nie znajdują nic ciekawego w zinstytucjonalizowanej religii (jeśli nawet od czasu do czasu nabożeństwa i obrzędy działają na nie pokrzepiająco), lecz również na drodze intelektualnej doszły do wniosku, że Bóg może nie istnieć, nie istnieje lub istnieć nie może. Często osoby te szukają dowodu na istnienie Boga, a nie znajdując żadnego lub natykając się jedynie na wielkie cierpienie, całkowicie odrzucają światopogląd teistyczny.
Głównym niebezpieczeństwem czyhającym na osoby należące do tej grupy jest to, iż zazwyczaj oczekują one, że Boża obecność może zostać udowodniona jedynie na drodze rozważań intelektualnych. Gdy w ich emocjonalnym życiu dzieje się coś naprawdę głębokiego, coś, co porusza je do głębi, nie dopuszczają samej możliwości uznania tego za znak Bożego działania.
DROGA POWROTU
Na tej drodze z roku na rok robi się coraz tłoczniej. Ludzie należący do tej grupy zazwyczaj rozpoczynają swoje życie w rodzinie religijnej, ale powoli oddalają się od wiary. Gdy minie okres dzieciństwa, w którym zachęcano (lub zmuszano) ich do uczestniczenia w nabożeństwach, odkrywają, że są one albo nudne, albo nie mają żadnego sensu, albo i jedno, i drugie. Religia pozostaje zatem jakąś odległą sprawą, która jednak nie traci swojego przedziwnego uroku. I wtedy coś na nowo rozpala zainteresowanie Bogiem. Osoby z tej grupy często odczuwają potrzebę ponownej edukacji, by zrozumieć swą wiarę w sposób dojrzały.
DROGA POSZUKIWANIA
Korzyści płynące z wędrówki drogą poszukiwania są oczywiste. Owocem poważnych poszukiwań może być odkrycie tradycji, która doskonale odpowiada twojemu pojęciu Boga, twoim potrzebom związanym ze wspólnotą lub nawet twojej osobowości. Być może dzięki powrotowi do twojej pierwotnej wspólnoty będziesz w stanie na nowo docenić swój „duchowy dom”. Co więcej, poszukiwacze z reguły okazują również większą wdzięczność za to, co udało im się odnaleźć, a także potrafią dostrzec prawdziwą wartość wspólnoty. Największą wdzięczność żywią ci pielgrzymi, którzy ukończyli najdłuższą podróż.
Jednakże pułapka czyhająca na drodze poszukiwania przypomina tę, którą można znaleźć na drodze niezależności: ryzyko niezdecydowania się na żadną tradycję, ponieważ żadna nie jest doskonała. Jeszcze większym ryzykiem, na jakie narażają się poszukiwacze, jest niewybranie
żadnej tradycji religijnej, ponieważ żadna im nie odpowiada: oto Bóg staje się kimś, kto ma zaspokajać ich potrzeby.
DROGA ZAGUBIENIA
Ta ostatnia droga przecina wszystkie pozostałe w różnych miejscach. Ludzie znajdujący się na drodze zagubienia nie potrafią się zdecydować co do swojej wiary z dzieciństwa. Niekiedy jest im stosunkowo łatwo wierzyć w Boga, a czasem jest to dla nich prawie niemożliwe. Nie „odpadli”, ale też nie pozostają w łączności. Wołają do Boga w modlitwach, a następnie zastanawiają się, dlaczego nie otrzymują żadnej odpowiedzi. Intuicyjnie wyczuwają obecność Boga w ważnych momentach, a nawet podczas nabożeństwa, ale w jakiś sposób przeszkadza im przynależność do Kościoła. Od czasu do czasu się modlą, szczególnie gdy odczuwają wielką potrzebę, a także gdy uczestniczą we mszy świętej w najważniejsze święta. Dla tej grupy odnalezienie Boga pozostaje tajemnicą, wiąże się z niepokojem lub jest po prostu problemem.
Najważniejszą korzyścią płynącą z wędrówki tą drogą jest fakt, że często pomaga ona ludziom precyzyjnie „dostroić” swoje podejście do wiary z dzieciństwa. W przeciwieństwie do tych, którzy uważają siebie za bezsprzecznie pobożnych albo zdecydowanie niepobożnych, ludzie na drodze zagubienia jeszcze nie podjęli decyzji i dlatego nieustannie udoskonalają swoje koncepcje duchowego zaangażowania.
Niestety, zagubienie może się przerodzić w znużenie. Unikanie praktyk religijnych spowodowane określonym krytycznym nastawieniem może doprowadzić do całkowitego porzucenia religii zinstytucjonalizowanej, gdyż niesie ona ze sobą zbyt wielki wysiłek, a przynależność do jakiejkolwiek grupy, która wymaga np. miłości bliźniego i przebaczenia, kosztuje zbyt wiele…
A ty jaką idziesz drogą?
Tekst został opracowany na podstawie książki Jamesa Martina SJ "Jezuicki przewodnik po prawie wszystkim", Wydawnictwo WAM 2017 (dostępnej jako e-book).
Skomentuj artykuł