Sztuka bycia (o)sobą...

Sztuka bycia (o)sobą...
(fot. HAMED MASOUMI / Foter.com / CC BY-NC-ND)

Święta Rita przyjmowała wolę Boga, bo Bogu się nie odmawia. Wobec ludzi dość adekwatnie dostosowywała swoje reakcje do sytuacji.

Przesłanie Świętej: "Kochaj i walcz"

DEON.PL POLECA

Każdy święty niesie ze sobą jakieś przesłanie. Osoby wierzące odczytują je w wymiarze duchowym, odnosząc je do osobistej relacji z Bogiem. Nie trzeba jednak być osobą religijną i świętego czcić, by czuć z nim bliską więź. (Dowodem na to jest choćby świadectwo powieściopisarki Marty Fox zamieszczone w rozdziale III). Święta Rita należy do grona tych osobowości, które mają coś ważnego do przekazania wszystkim poszukującym miłości, sensu życia, którzy nie chcą się poddawać w trudnych sytuacjach. Walczą też ze słabościami, aby przeżyć życie bardziej godnie, a świat uczynić odrobinę lepszym.

Wizerunek św. Rity, jaki wyłania się z niektórych biografii, zdaje się współbrzmieć z sentencją umieszczoną na obrazku prymicyjnym pewnego "zaprzyjaźnionego" z nią księdza: "Pozwól mi cierpieć jak Ty, Boski Zbawco". Tak sformułowane przesłanie połączone ze stereotypem kobiecości, w który wpisana jest pasywność, może mieć tragiczne skutki dla maltretowanych żon, kobiet będących ofiarami mobbingu (terror psychiczny) w pracy czy innego rodzaju przemocy. Niemałą zasługę w przypisaniu świętej zamiłowania do cierpienia ma czarna legenda o jej małżeństwie. Co może myśleć bita kobieta, której podaje się taki ideał, drogę do świętości? Problem dotyczy zresztą wszystkich chrześcijan, którzy błędnie pojmują znaczenie męki Chrystusa. Czy każde cierpienie trzeba uznać za wolę Boga i dźwigać niczym krzyż na Golgotę? A może to jest inna góra, nie Golgota; może to nie jest mój czas ofiary - a przewodnik się pomylił?

Zapominamy czasem, że krzyż Syna Bożego był miejscem Jego szczególnej misji. Ofiara z siebie była aktem wpisanym w świadomy, dobrowolnie przyjęty plan zbawienia. Jezus się wcielił, wziął na siebie grzech Adama, by przywrócić harmonię zburzoną w rajskim ogrodzie, a nawet ją przewyższyć. Cierpienie dla samego cierpienia, przyjęte ze strachu, pod przymusem lub z braku możliwości wyjścia z sytuacji nie jest chrześcijańskie. Dla uczniów Chrystusa zawsze ważna jest miłość, która motywuje do oddania siebie - a nie ofiara sama w sobie. Chrześcijaństwo nie jest religią masochistów, którzy lubują się w cierpieniu, czy wyznaniem "samobójców", którzy pozwalają się krzyżować każdemu, kto ma na to ochotę. Chrześcijanin uczy się od Mistrza, jak stawać się miłością.

Sztuka bycia (o)sobą...

Święta Rita zmagała się z trudnymi sytuacjami w każdym stanie i powołaniu, w jakim przyszło jej żyć. Jej historia jest bardzo aktualna. Oczywiście dzisiaj kobiety żyją inaczej - pracują zawodowo, są statystycznie lepiej wykształcone od mężczyzn, mają wolność wyboru życiowej drogi. Dojrzałość Rity w tamtych czasach może jednak budzić podziw. Intuicyjnie potrafiła utrzymać równowagę między dbałością o swoje potrzeby a potrzeby innych; umiała dawać siebie ludziom, ale także przyjmować. Kiedy miała problem, nie wstydziła się pójść po pomoc do kogoś bliskiego czy po radę do zaufanego mistrza duchowego. Wiele osób nawet dziś chybotliwie balansuje między egoizmem a altruizmem. Daje więcej niż ma, podświadomie licząc na to, że ktoś to doceni, a może nawet odwzajemni. Aby stać się darem dla drugiego, trzeba być mądrym i roztropnym. Rita taka była. A jeśli dążyła do tego, na czym jej zależało, to nigdy kosztem innych, zwłaszcza słabszych. Taką postawę psychologowie nazwaliby asertywnością.

W jej czasach nie znano tego słowa. Psychologia jako dyscyplina naukowa powstała w XIX wieku. Warsztaty z asertywności, inteligencji emocjonalnej, komunikacji niewerbalnej czy mediacji stały się ważnym elementem kształcenia dopiero pod koniec XX wieku. Rita Lotti oprócz dojrzałości chrześcijańskiej posiadła też umiejętność asertywnego bycia z ludźmi, na co miało pewnie wpływ szczęśliwe dzieciństwo i przykład, jaki dali jej rodzice. Szanowali siebie nawzajem. Dziecko czuło się akceptowane.

Asertywność nie jest warunkiem świętości, choć z chrześcijańskiego punktu widzenia jest bliska cnocie umiaru. Należy spojrzeć na nią raczej z punktu widzenia psychologa społecznego, który zna mechanizmy tworzenia dobrych relacji z bliźnimi, a nie etyka osądzającego katalog cnót.

Podobnie jak inteligencja czy intuicja, asertywność może służyć rzeczom dobrym lub złym. Prawdzie lub kłamstwu, miłości lub nienawiści, samorealizacji albo służbie drugiemu. Chrześcijański model asertywności winien być osadzony na fundamencie określonych wartości oraz personalistycznej koncepcji osoby.

Co znaczy to obco brzmiące słowo? Asertywność jest, najprościej rzecz ujmując, sztuką bycia sobą wśród innych ludzi. Bywa niesłusznie zawężana i ograniczana do "umiejętności odmawiania". Wiąże się z pewnością siebie, świadomością godności - swojej i każdego innego człowieka. Różnimy się, mamy odmienne zdania w wielu kwestiach. To nie znaczy, że jedna strona ma prawo zmuszać drugą do zmian, wywierać na nią presję, obrażać, wyśmiewać itd. Asertywność jest drogą równowagi, "złotym środkiem" między uległością a agresją. Jeśli przyjrzymy się postawom skrajnym, to agresję może symbolizować atakujący byk, a uległość - chowający głowę w piasek struś. Człowiek asertywny jest mądrą sową. Rozważny, otwarty w komunikacji - potrafi wyrażać swoje uczucia, potrzeby, poglądy; jest myślący, ale elastyczny. Ma swoje zdanie, wyraża je, ale nie narzuca. Sobie też nie daje narzucić opinii, z którymi się nie zgadza. Chrześcijańska asertywność to bycie sobą, a zarazem bycie osobą. Osoba jest stworzona do miłości na obraz Boga, spełnia się poprzez dar z siebie. Taka miłość wymaga jednak nie tylko łaski, lecz także umiejętności społecznych, w tym asertywności. Ludzi niełatwo jest kochać na co dzień. Jeśli umiem być sobą, pozwalam na to innym. Kocham ich takimi, jacy są naprawdę.

Święta Rita przyjmowała wolę Boga, bo Bogu się nie odmawia. Wobec ludzi dość adekwatnie dostosowywała swoje reakcje do sytuacji. Przykładowo: w wielu sprawach okazywała posłuszeństwo woli rodziców i przełożonych. Jednak gdy była przekonana o swojej racji, z szacunkiem dla nich stawiała na swoim. Dzięki tym cechom udało jej się między innymi: nawrócić męża, ocalić dusze synów, przekonać rody rządzone przez włoskich "macho" do wyrzeczenia się vendetty, wstąpić do zakonu, pójść na wymarzoną pielgrzymkę do Rzymu - mimo że miała niemal siedemdziesiąt lat i ranę na głowie, która zasklepiła się, jak pamiętamy, tylko na czas wyprawy. Trafnie ujęła to cytowana już Anna Jeziorna: "Rita wie, czego chce". Co w żaden sposób nie koliduje z cnotami, za które podziwia ją Kościół: pokorą, skromnością, delikatnością, cierpliwością, wrażliwością na krzywdę, wyrzekaniem się siebie, przebaczaniem, miłosierdziem, dążeniem do pokoju, głębokim rozmodleniem, zakonnym posłuszeństwem oraz głęboką wiarą.

Chrześcijańska asertywność w relacjach z ludźmi czyni ją atrakcyjnym wzorem dla wszystkich, którym przyszło żyć w kulturze pluralizmu i różnorodności. Takich wzorów potrzebują dziś ludzie wiary, którzy chcą być świadkami miłości w zsekularyzowanym świecie.

Godzenie przeciwieństw

Druga rzecz, która warta jest refleksji w przypadku św. Rity, to łączenie przeciwieństw. Umysł człowieka ma tendencję do myślenia dwubiegunowego, na przykład: ciepły - zimny, dzień - noc, jasny - ciemny, niebo - ziemia. Niekiedy ma to sens, bo zło nie jest dobrem i na odwrót. Rzeczywistość bywa jednak bardziej złożona, co widać choćby na przykładzie wspomnianej asertywności (postawa między skrajnościami). Wiele kategorii, które wydają się stać w opozycji, w rzeczywistości się uzupełnia. Należy do nich choćby nierozłączna para: wiara i rozum. Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio napisał za św. Tomaszem z Akwinu: "Skoro zarówno światło wiary, jak i światło rozumu pochodzą od Boga, to nie mogą sobie wzajemnie zaprzeczać". Od czasów oświecenia, które rozum zaprzęgło w służbę ateistycznej idei postępu, bezprawnie go zawłaszczając, sporo się zmieniło. Podział na ateistów - racjonalistów i bezmyślnych wyznawców religijnych guseł to przeżytek. Odwołują się do niego głównie ci, którzy żyją w pełnym stereotypów, dwubiegunowym, czarno-białym świecie. Gdzie wbrew sloganom o szacunku i tolerancji nie ma miejsca na inność, zwłaszcza dla ludzi religijnych.

Warto nadmienić, że rozum i mistycyzm wspaniale łączyła już w epoce średniowiecza św. Hildegarda z Bingen, ogłoszona niedawno doktorem Kościoła. Świętą Ritę cechuje inny typ harmonii przeciwieństw. Po mistrzowsku godziła słabość i siłę, miłość i walkę. Doskonaliła się w tej sztuce przez całe życie. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że kochanie i walka to spójny wątek przewodni jej ziemskiego pielgrzymowania.

Miłość czyni kruchym, podatnym na zranienie, zależnym. Ten, kto kocha, okazuje słabość, ryzykując odrzuceniem. Stawanie do walki wymaga zupełnie innych cech: męstwa i odwagi. Walczy ten, kto nie boi się przeciwności, ale też pokus, pomyłek i upadków. Uczeń Chrystusa nie może sobie pozwolić na płaską jednowymiarowość, bo idzie śladem Mistrza. Szuka pełni. Łączy w pary to, co przynosi dobre owoce, uczy się rozróżniania wartości.
Jak twierdził św. Augustyn: "Odnaleźć stałość w odczuwanych sprzecznościach - oto jest cel walki z samym sobą".

Zainteresowała cię ta święta, chcesz poznać ją lepiej? Sięgnij po książkę.

W książce znajdziemy świadectwa ludzi, którzy niekoniecznie doświadczyli spektakularnych cudów, a raczej realnej opieki św. Rity: odzyskali zdrowie, otrzymali wsparcie finansowe czy pomoc w znalezieniu dziewczyny. Właśnie ich historie sprawiają, że Święta staje się coraz bardziej znana.

Oto widzimy kruche ciało kobiety niewielkiej wzrostem, lecz wielkiej świętością; która żyła w pokorze, lecz której heroiczne życie chrześcijańskie jest dziś znane na całym świecie - Jan Paweł II

Święta Rita patronka spraw trudnych i beznadziejnych. Kochaj i walcz - Małgorzata Bilska - kup własny egzemplarz!

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Sztuka bycia (o)sobą...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.