Szukam męża. Czy mam tylko czekać na działanie Boga?

(fot. Annie Mole / flickr.com / CC BY)
ks. Jacek "Wiosna" Stryczek

Marta szuka męża. Pewnego razu usłyszała na kazaniu, że jeśli już coś człowiek powierza Bogu, to najlepiej niech już nic przy tym nie kombinuje. No to jak to z tym jest...? Pani Marto, przecież to się samo nie wydarzy.

Ks. Jacek Stryczek, duszpasterz akademicki, duszpasterz ludzi biznesu, pomysłodawca, współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia WIOSNA, znany z nowatorskich (w tym multimedialnych) kazań, PR-owiec, promotor społecznej odpowiedzialności biznesu.

DEON.PL POLECA

_____________________________________

Kup kubek i wesprzyj DEON.pl & projekt faceBóg:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szukam męża. Czy mam tylko czekać na działanie Boga?
Komentarze (33)
E
Edyta
10 sierpnia 2014, 23:05
poziom niektorych komentarzy, nawet tych pseudonaukowych, jest żenujący.
M
m
10 sierpnia 2014, 23:34
cały ten portal zszedł na żenujący poziom
Kamila
10 sierpnia 2014, 11:54
Oj, prawda, lepiej samemu nie kombinować. Męża wprawdzie tą drogą nie szukałam, ale w ilu sprawach małych i dużych przekonywałam się, że coś, czego bardzo pragnęłam i bardzo ubolewałam, ze mnie ominęło, było złe/zbędne/mało-warte/dostałam-dużo-lepsze (niepotrzebne skreślić). 
Z
Zofia
8 sierpnia 2014, 01:33
Oczywiście, ksiądz ma rację. Bóg jest wszechmocny i może dokonywać cudów... Bóg jest taki wszechmocny że mu trzeba pomóc, bo niestety sam dziś rady nie daje. Ale warto pamiętać, że nie zawsze tak było. Kiedyś, tj. jakieś 6000-10 tys. lat temu (lub dawniej zależy od wiary) bóg był tak wszechmocny, że powiedział słowo i stworzył w 6 dni Ziemię, Niebo i cały Wszechświat oraz pierwszych ludzi. Wyczyn godny podziwu. Szacun. Jakieś 3000 - 2000 lat temu, bóg był tak wszechmocny, że potrafił sprawić, że rozstąpowaly się wody morza, potrafił spowodować globalny kataklizm - powódź na całej Ziemi itp. Był globalnie wszechmocny. Jakieś 2000 lat temu, syn boga był na tyle wszechmocny, że zamieniał wodę w wino, pomnarzał ryby łowione i wskrzeszał zmarłych, oraz uzdrawiał z pewnych chorób i chadzał po wodzie. To już nie to samo co stwarzanie Wszechświata i generowanie globalnych kataklizmów - ale zawsze coś, nadal robi wrażenie. Ale niestety później już tylko gorzej. W kolejnych wiekach n.e. bóg juz tylko jest w stanie uzdrawiać z niektórych chorób, ale tylko akurat tych nieznanych za bardzo nauce. Cuda typu odrośnięcie kończyny się nie zdarzają. Ostatnie lata, to już zupełna żenada i mizeria cudównej mocy boga: bóg w ramach wszechpotężnej mocy pojawia się na szybach, daje niektórym osobo jakieś subtelne znaki, czasem gdzieś jakaś ciecz spływa po świętych obrazach za jego sprawą. No słabiutko Pani boże, coś dziadziejemy na starość? Skończyły się pomysły? Czy moc już nie ta? Obawiam się, że jak Wasz Jezus ponownie przyjdzie na ten świat, to cudem będzie jak sobie sam pampersa będzie w stanie zmienić, choć pewnie wśród Was znajdą się tacy co mu z ochotą pomogą w tej czynności? [url]https://skepticalteacher.files.wordpress.com/2013/04/gods-power-vs-time.jpg[/url]
I
Ines
8 sierpnia 2014, 11:12
Wybacz, jeśli Cię obrażę, ale ile masz lat, Zofio? To prowokacja, czy piszesz dokładnie tak jak myślisz? Nie ośmieszaj się, proszę. A jeśli chodzi o cuda, to codziennie, co chwilę gdzieś na świecie jest odprawiana Msza Św. i przemienienie zwykłego kawałka chleba i odrobiny zwykłego wina w najprawdziwsze Ciało i najprawdziwszą Krew naszego Boga, a my możemy Je jeść. I to są cuda, po pierwsze to Przemienienie, a po drugie, że mimo iż mamy władzę to Ciało i Krew bezcześcić, bo jest w tak skromnej formie, On nam zaufał, by być jak najbliżej nas. To jest coś więcej niż rozstąpienie się wód.  Masz prawo w to nie wierzyć, ale nie szydź z mojego Boga, Który po prostu woli przyjść do nas delikatnie i subtelnie, a nie wabić nas wielkimi wydarzeniami. Życzę Ci, żebyś nie bała się zaufać. Pozdrawiam.
Z
Zofia
10 sierpnia 2014, 16:08
Trzeba być kompletnie nienormalnym, żeby ekscytować się tym: "...najprawdziwsze Ciało i najprawdziwszą Krew naszego Boga, a my możemy Je jeść..." - Wy katole jesteście umysłowo chorzy. Żrecie ciało swojego boga i cieszycie się z tego? Zachowujecie się jak prymitywne koczownicze plemiona sprzed 2 tys. i więcej lat, kiedy wierzono, że zjedzenie ciała innego człowieka, czy wypicie jego krwi powoduje że zyskujem jego siły witalne i mentalne. Wy po prostu macie mentalność prymitywnych ludów, praktykujących kanibalzim. Po drugie, ta "przemiana" o której piszesz, jest - tak się składa - kompletnie niewidoczna, ona odbywa się w Waszej chorej religijnej wyobraźni, więc nie jest to żaden obiektywny fakt, ale Wasze urojenie. Wasz bóg, kiedyś podobno stworzyl Wszechświat, i to był cud, a dziś jest w stanie metaforycznie przemieniać opłatki w kawałki mięsa i/lub sprawiać że macie urojenia. Jeżeli wieżycie w to, że żrecie co niedziela ciało waszego boga, to nie dziwcie się, że się Was wyśmiewa i traktuje jak prymitywów. Na nic innego nie zasługujecie.
R
Ratzinger
10 sierpnia 2014, 16:13
a co zabronisz nam szydzić z Twojego boga? Tej podłej kreatury? Sram na Waszego boga wynosząc z mszy te opłatki i spuszczając je w kiblu.
MS
Mąż Stanu
7 sierpnia 2014, 23:08
Problem w tym ze nam facetom zwyczajnie nie zalezy, mamy czas - to wy kobiety macie spine z zegarem biologicznym i ustatkowaniem sie do 30tki dlatego bierzecie tych co zapewniaja najwieksze poczucie bezpieczenstwa niekoniecznie obiekt westchnien - najlepiej przecietny z dobra stala praca ... tyle tu milosci. Facet z kolei ma cale zycie by znalezc ta jedyna wybranke i przez to ze mu sie nie spieszy znajduje czesto wartosciowa osobe.  Druga kwestia - kiedys wszystko sie naprawialo, dzis kupuje sie nowe - cos nie pasuje wymiana partnera i tak mozna cale zycie bo nikt nie jest idealny i w 100% kompatybilny ze wszystkimi urzadzeniami, kwestia sparowania ;)
E
Edyta
8 sierpnia 2014, 08:39
z zegraem bilogicznym się zgodzę, bo nauki się nie oszuka. ale nie dość, że się panowie rozleniwiają, nie śpieszą to jeszcze ubywa im na wartości. niestety. oczywiście nie wszyscy, ale ci nieliczni to gatunek na wymarciu.
MR
Maciej Roszkowski
9 sierpnia 2014, 15:10
"Mamy czas, nie zależy"? - proszę mówić za siebie i spróbować sobie wyobrazić przyszlość przy takim podejściu do życia. Przykład podstarzałych plybojów i singielek  z wyboru" może być pomocny.
G
gość
6 sierpnia 2014, 22:15
Dla mnie osoby w małżeństwie, to grupa elitarna o dużo bardziej pozytywnym wizerunku niż osoby bogate czy intelektualiści.
U
uorwiy
6 sierpnia 2014, 22:12
Chyba już się skończyły te czasy kiedy kobieta była bardziej kulturalna niż mężczyzna, jeśli piła alkohol to jedynie kosztowała, itd. Chłopaki nie są skorzy do małżeństwa bo ich starsi koledzy uświadamiają o dużym ryzyku jakie to oni ponoszą w prawie cywilnym i kanonicznym jak kobieta zmieni decyzję po urodzeniu dziecka. Dlatego nie dziwi mnie że dziewczyny starają się o normalnego mężczyznę a nie czekają biernie aby ok. 40 lat łapać co się da.
MR
Maciej Roszkowski
6 sierpnia 2014, 21:41
Pan Bóg pomaga tym którzy sami sobie starają sie pomóc. Nic nie ma bez naszych starań. Ale Pani Marto technicznie, nie siłowo.
PS
Pan Samochodzik
10 sierpnia 2014, 23:39
No to już nie te czasy, kiedy stary dobry Pan bóg posyłal na Ziemię swojego jurnego penisa pod postacią ducha świętgo , który penetrował ciasna szpary izraelskich dziewic jak to było w przypadku Maryii niepokalenyj zawsze dziewicy, którę tylko bóg grzmocił za pomocą świętgo ducha. reasumując teraz bóg jest już starym dziadem, nie staje mu, więc sorry nawet jak jesteś dziewicą, nie masz co liczyć na szybki numerek z duchem świętym. Sama sobie możesz zrobić dobrze jak Cię chcica przyciśnie.
E
Edyta
6 sierpnia 2014, 18:46
a przepraszam, a na czym ta "robota" miałaby polegać? czy to nie jest bardziej męskie zadanie, żeby "się uganiać" za swoją ukochaną? kobieta ma kombinować i od kobiety ma wychodzić inicjatywa? wszystko na głowie kobiety. i wszystko za panów trzeba robić. dobre. to ja się nie dziwię ilości współczesnych rozwodów.
M
mariusz
7 sierpnia 2014, 08:55
Trzeba wychodzić do ludzi i otwierć sie na relacje a nie siedzieć w domu aż wybraniec ot tak zapuka do drzwi. To jest ta robota... na dobry początek.
E
Edyta
7 sierpnia 2014, 09:36
dlaczego wychodzisz z założenia, że ta dziewczyna siedzi w domu i czeka na księcia? bo taki jest stereotyp. prawda jest taka, że nawet obracając się wśród ogromnej liczby ludzi można "nie trafić" na właściwą osobę albo np. po ludzku zmarnować szansę itp. to inna sprawa. a ja piszę o zwykłej męskiej bierności, która jest obecnie powszechna. jesteśmy teraz "w klimacie" Powstania Warszawskiego - porównaj tych mężczyzn do tego, co jest teraz. każdy się boi to zrozumiałe, ale trzeba mieć jaja za przeproszeniem, żeby walczyć o miłość. przepraszam za kolokwializm i od razu zaznaczam, że nie jestem żadną feministką, ani brzydką, grubą okularnicą, która boi się świata.
A
Agata
7 sierpnia 2014, 12:19
Szczera prawda, znakomita większość mężczyzn w dzisiejszych czasach nie ma jaj. Maksimum Waszej inicjatywy to wpatrywanie się cielęcym wzrokiem w obiekt westchnień, tak naprawdę jeśli ja takiego gościa nie zaproszę na randkę, to nie mam co liczyć na podobne działanie z drugiej strony. Problem polega na tym, że jeśli zrobię wszystko za owego pana, to nijak nie będę potrafiła go potem szanować. Kobieta szuka w mężczyźnie oparcia i poczucia bezpieczeństwa, a jak ja mam uwierzyć, że taki mężczyzna będzie potem zabiegał o związek i dzielnie mierzył się z przeciwnościami losu, skoro nawet nie jest w stanie zaprosić dziewczyny na randkę? Wymagajcie, drogie Panie, nie podawajcie się jak na tacy, wtedy nie będzie trzeba niańczyć całe życie takich wymoczków.
E
Edyta
7 sierpnia 2014, 16:35
i tu dotykamy trochę sedna sprawy, bo duża zasługa w tym naszych serdecznych koleżanek, które wyręczają, a tym samym psują nieraz naprawdę fajnych facetów. takie postępowanie panów rozleniwia i prowadzi do wygodnictwa, a później ta biedna kobiecina na stare lata nie czuje się jak kobieta tylko jak niewolnik i stęka. potem rozwód itd. i koło życia się toczy. tak więc jest kilka osób, którym można za to podziękować, między innymi kilku paniom.
M
mariusz
7 sierpnia 2014, 18:47
A kto powiedział, ze uważam, że akurat TA dziewczyna siedzi w domu. Ta sama zasada odnosi się do mężczyzn. Takie jest moje doświadczenie, innych ludzi, duszpasterzy i psychoterapeutów. Więc nie wyssałęm tego z palca. A poza tym na logikę - jak mam stworzyć relacje nie wychodząc do ludzi i nie chcąc tych relacji stworzyć i pielęgnować??
MS
Mąż Stanu
7 sierpnia 2014, 23:05
No i jak zawsze nasza wina, a dzielne kobiety usprawiedliwione i wybielone :) chcecie rownouprawnienia to wychodzcie do chlopa!
H
Harold
8 sierpnia 2014, 05:55
wszystko przez ten genderyzm. To genderyzm zamienia facetów w nieśmiałych maminsynków, którzy wolą oglądać pornosy niż umawiać się z dziewczynami, które chcą wyjść za mąż i założyć rodzinę. Skoro już ustaliliśmy co jest przyczyną, to teraz pora na działanie! Muiscie zacząć bardziej radykalnie walczyć z genderyzmem.
E
Edyta
8 sierpnia 2014, 08:36
masz poczucie humoru kolego.
MR
Maciej Roszkowski
8 sierpnia 2014, 21:40
I słusznie. dziewczęta stwarzajcie trudności! I popędźcie do diabła szalone feministki, bo sięja zamęt
K
kasia
9 sierpnia 2014, 17:46
myślałam, że tylko ja tak uważam... trafiam tylko na takich, którzy właśnie patrzą się cielecym wzrokiem i czekają, choć mi się podobają to rezygnuję z nich, bo właśnie uważam, że jak już na nic od początku nie mogę liczyć, to po co mam pół życia go za sobą ciągać, skoro on nawet nie umie mnie na przysłowiową kawe zaprosić (może się wstydzą, może się boją), ale Twój komentarz mi potwierdził, że nie tylko ja tak mam... chyba wolę już być sama niż być  z kimś kogo/kikm muszę drygować i nadzorować...choć to mogłoby mieć pewne plusy, ale kobieta musi mężczyzne szanować ... i może moim myśleniem sobie szkodzę, ale trudno.. mężczyzna  - nie chłopiec, powinien potrafić zaprosić kobietę na kawę, sprawić, że będzie się czuła wyjątkowa, nie chodzi tu o niewiadomo co, ale niech choć drzwi przed nią otworzy i takie choć minimum posiada... 
T
tivenva
10 sierpnia 2014, 11:45
"skoro on nawet nie umie mnie na przysłowiową kawe zaprosić (może się wstydzą, może się boją)" a może już mają swoją partnerkę i po prostu są jej wierni, dlatego nie zapraszają?
K
kasia
10 sierpnia 2014, 20:49
no właśnie wiem, że nie mają/nie mieli... 
D
DDR
10 sierpnia 2014, 21:52
napisz mi swojego maila, to Cię zaproszę na kawę i nie tylko ;-P
D
DDR
10 sierpnia 2014, 21:54
problem może być inny - nie wszyscy mężczyźni lubię religijne kobiety; może jesteś zbyt religijna?
L
Loyolyo
10 sierpnia 2014, 22:02
No cóż, taki jest ten świat współczesny. Szatan cieszy się z każdego rozwodu , z każdego rozbitego małżeństwa. Dlatego trzeba walczyć ze ZŁem i z Cywilizacją Śmierci.
K
kasia
11 sierpnia 2014, 15:47
;)
K
kasia
11 sierpnia 2014, 15:55
za religijna - raczej tak o mnie nie myśleli, nawet nie mieli takiego powodu...myślę, że problem we wszystkich przypadkach leżał w ich niedojrzałości, a po drugie to myślę także, że uważali mnie za jak to mówią wygadaną i być może śmiało i liczyli, że skoro taka jestem, że tak powiem ogólnie to i w relacjach damsko-męskich również i że będę za nimi latać, ale przykro mi - jest odwrotnie, bardzo szanuję wolność drugiej osoby i do narzucania się jest mi daleko albo to jest coś czego po prsotu nie robię... nie zrobię. Owszem bardzo chętnie postram się dać od siebie jak najwięcej i mogę się o kogoś strać, ale żeby uganiać się za mężczyzną to nie dla mnie.. takie klejenie się, a potem co - najpierw zaproszę go na kwaę, potem będę za niego myśleć, wszystko ustalać itd, a na koniec mnie kopnie  wcztery litery, bo stwierdzi, że on nie jest/ nie czuję się jak to mówią przysłowiową głową ;) i
T
Tomek
6 sierpnia 2014, 12:40
Niech wklei fotę to może się sami chętni znajdą :)