Tata coś łyknął, ale nie wiem co

Przedmioty, które dziecko potrafi nazwać, przyciągają jego uwagę (fot. BS)
Barbara Surma

Niedawno w jednym z programów telewizyjnych odbyła się debata dotycząca udziału dzieci we Mszy świętej. Jeden z ojców dowodził, że nie ma sensu zabierać dzieci na Mszę świętą przed 12. rokiem życia, bo nie rozumieją nic z misteriów, które się dokonują. Przeciwnego zdania był ks. bp Antoni Długosz, który twierdził, że dziecko zdolne jest do wniknięcia w tajemnice sprawowane w czasie Mszy świętej od najwcześniejszych lat życia.

Uczestnicząc w niedzielnej Eucharystii mam czasem wrażenie, że dorośli nie bardzo wiedzą, o co w tym wszystkim biega. Ich zaangażowanie jest często minimalne, co świadczy o traktowaniu Mszy świętej jako – obym się myliła – przykrego obowiązku. Czy więc należy „mącić” dzieciom w głowach sprawami, które wykraczają poza zdolność rozumienia ich przez dorosłych? A może dzieci potrafią zrozumieć i przeżyć więcej niż dorośli?

Początkiem życia religijnego człowieka jest chrzest święty, który najczęściej udzielany jest bardzo małym dzieciom. Świadczy to, o tym, że Kościół od wielu wieków wskazuje, że przyjęcie tego sakramentu nie jest uzależnione od stanu świadomości człowieka, od jego poziomu rozwoju intelektualnego. Jest to przede wszystkim dar nowego życia ofiarowany bezinteresownie każdemu człowiekowi. Łaski otrzymane w tym sakramencie pozwalają na nawiązanie relacji między Bogiem, Dawcą Życia a dzieckiem. Jednakże wraz z dojrzewaniem psychofizycznym dziecka należy wspierać jego rozwój duchowy.

Chrzcząc dziecko przyjmujemy na siebie obowiązek, zadanie wychowywania go w wierze. Jest to długi proces, który przebiega etapami zgodnymi z możliwościami rozwojowymi dziecka. Pierwszymi i najważniejszymi wychowawcami są rodzice. Oni pozwalają dziecku na zbieranie doświadczeń poprzez uczestnictwo w ich wierze. Są pierwszymi świadkami wiary. Ukazują, na czym polega życie wiarą i umożliwiają dziecku odkrywanie istnienia Boga w świecie oraz sensu ludzkiego życia.

DEON.PL POLECA

Budzenie i rozwijanie wiary dokonuje się na wielu płaszczyznach, a co najważniejsze, dotyczy to bardzo małego dziecka. Najbardziej wrażliwym okresem na działanie Boga są pierwsze lata życia dziecka, kiedy jest szczególnie wrażliwe na doświadczanie miłości i ufności, przeżywania radości w chwilach zaspokajania jego podstawowych potrzeb, w tym tych religijnych. Krótka modlitwa wypowiedziana nad małym dzieckiem, wykonanie znaku krzyża, zaśpiewanie pieśni religijnej, pokazywanie obrazów Matki Bożej z Jezusem, krzyża, przyjmowanie postaw religijnych (klękanie podczas wspólnej modlitwy wieczornej), uczestniczenie z dzieckiem we Mszy świętej to wszystko pomaga mu zrozumieć, że istnieje Ktoś, komu okazuje się szacunek i miłość. Z takimi doświadczeniami dziecko wchodzi w wiek przedszkolny gotowe na dalszy rozwój swojej wiary i poznawanie Boga. Przejawia się to stawianiem pytań, żywym zainteresowaniem sprawami transcendentnymi.

Katecheza realizowana w przedszkolu ma za zadanie wspierać i uzupełniać te pierwsze i podstawowe doświadczenia religijne, zgromadzone przez dziecko w rodzinie. Jednym z celów wychowania religijnego jest przygotowanie do świadomego uczestnictwa we Mszy świętej. Katecheta może ten cel realizować poprzez wzbogacanie słownictwa, odkrywanie znaczeń znaków liturgicznych, rozważanie wybranych tekstów biblijnych, ale w tym przypadku najważniejszy jest bezpośredni udział dziecka we Mszy świętej. Obrazują to odpowiedzi dzieci w wieku od 3. do 6. lat na pytanie, co to jest Msza święta.

Na 38 badanych dzieci dziesięcioro określiło Mszę świętą jako modlitwę w kościele, dwoje wspomniało o komunii, dwoje powiązało Mszę świętą z pieśniami. Najczęściej jednak, (24 dzieci) nie udzieliło żadnej odpowiedzi.

Odpowiedzi dzieci na temat Mszy świętej były następujące:

  • „Że się przychodzi do Bozi i się słucha jak ksiądz mówi” (Dziewczynka, lat 5,6);
  • „Czyli modli się, tata coś takiego łyknął, ale nie wiem co” (Dziewczynka, lat 3,5);
  • „Modli się w kościele, żeby… że jest się przy Panu Jezusie” (Dziewczynka, lat 5,4);
  • „Msza święta to komunia, coś, co się chodzi, modli się, kuca i opłatek” (Chłopiec, lat 5,4).
  • „Msza św. to jest czas, kiedy się rozmawia z Panem Bogiem” (Chłopiec, lat 6,3)
  • „Msza św. jest, kiedy ksiądz mówi o Panu Bogu, a my się modlimy” (Dziewczynka, lat 6,0);
  • „Msza święta jest, żeby się uczyć” (Dziewczynka, lat 5,8).

Jak widać dzieci opisują to, co mogły zaobserwować podczas swego uczestnictwa we Mszy świętej. Choć ich wypowiedzi nie są poprawne gramatycznie, uchwyciły to, co dla nich było istotne. Na takich doświadczeniach katecheta może oprzeć dalsze rozbudzanie ich wiary i chęć spotkania z Jezusem.

Interesujące jest to, że dzieci, które nie potrafiły powiedzieć, co to jest Msza święta potwierdziły, że nie chodzą do kościoła, że tylko babcia chodzi, albo, że byli w kościele, ale jak byli mali. Oto ich wypowiedzi:

  • „Nie wiem, bo mi rodzice nie pozwalają” (Dziewczynka, lat 5,1);
  • „Msza święta? Nie wiem, nie jestem jeszcze taki stary, żeby chodzić do kościoła” (Chłopiec, lat 5,3);
  • „Chodzę do kościoła tylko, jak jestem u babci” (Chłopiec, lat 6,3).

Brak pierwszych, podstawowych doświadczeń religijnych utrudnia prowadzenie wychowania religijnego wśród dzieci w wieku przedszkolnym, bowiem katecheta nie ma się, do czego odwołać. Problem ten narasta w chwili, kiedy dziecko zaczyna przygotowywać się do przyjęcia sakramentu pojednania i komunii świętej. Wymagania ze strony szkoły wzrastają a brak doświadczeń i przeżyć religijnych, dziecko nie jest w stanie zastąpić tylko i wyłącznie wiedzą, jaką zdobywa w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Religijność oparta tylko na intelekcie nie jest prawidłowo rozwijana i może prowadzić do odrzucenia życia wiarą.

Z drugiej strony doświadczenia związane z udziałem dzieci we Mszy świętej należy wspierać zarówno w domu, jak i w przedszkolu. Na czym to wspieranie ma polegać? Wychowanie religijne małego dziecka powinno przebiegać zgodnie z jego rozwojem. A zatem, kiedy dziecko zaczyna nazywać różne przedmioty z najbliższego otoczenia, trzeba mu również pokazać i nazwać te związane z Mszą świętą. Dziecko, zadając pytania, wzbogaca swoją reprezentację poznawczą – kształtuje w sobie obraz rzeczywistości. A co najważniejsze, przedmioty, które potrafi nazwać, przyciągają jego uwagę. Jeżeli mamy możliwość zebrania przedmiotów imitujących te liturgiczne, np. mały stół, kielich, patena, krzyż, świeczniki ze świecami, biały obrus do nakrycia stołu, pozwalamy dzieciom na zapoznanie się z ich wyglądem i z nazewnictwem. Dzieci chętnie będą gasiły zapalone świece na małym ołtarzu, będą kontemplowały Jezusa na krzyżu, a także będą się modliły, składając ręce, kreśląc znak krzyża, śpiewając krótką i prostą piosenkę religijną. Stwarzamy w ten sposób warunki odpowiadające potrzebom religijnym dziecka.

Kolejnym etapem jest uwrażliwianie dzieci na kolory liturgiczne, uświadamianie, że rok liturgiczny składa się z różnych okresów, podczas których przygotowujemy się do świąt, przeżywamy święta, rozważamy je i trwamy z innymi w modlitwie podczas Mszy świętej. Przygotowanie do świadomego uczestnictwa we Mszy świętej polega również na odkrywaniu znaków i gestów liturgicznych. Znak, czyli obraz tego, co się dokonuje na ołtarzu bez zrozumienia staje się magią, dlatego tak istotne jest wspólne odkrywanie jego znaczenia. Podczas katechezy z dziećmi przedszkolnymi rozważa się również teksty biblijne z Nowego Testamentu, przybliżające Osobę Jezusa i wydarzenia zbawcze.

Doświadczenia wyniesione z domu rodzinnego, wspierane świadomą postawą rodziców, a także wychowanie liturgiczne, odpowiadające potrzebom religijnym dziecka i ich możliwościom rozwojowym, przynosi efekty w przygotowaniu do świadomego uczestnictwa we Mszy świętej. Podsumowaniem niech będzie wypowiedź sześcioletniej dziewczynki na temat Mszy świętej, która wskazuje na radosne przeżywanie spotkania z Jezusem Zmartwychwstałym:

  • „Msza święta to jest modlitwa, taka szczególna”.
  • A dlaczego?
  • „Bo kiedy jest się w kościele odpowiada się Bogu”.
  • A z kim się spotyka na Mszy św.?
  • „Z Jezusem, który pokazał, że jak umrzemy to jeszcze będziemy”.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Tata coś łyknął, ale nie wiem co
Komentarze (22)
DZ
dzieci zawsze naśladują
18 grudnia 2010, 13:19
 rodziców, kolegów i innych - to najłatwiejszy sposób nauki, trzeba dzieci przyprowadzac jak najwcześniej, bo potem trudno im rozpocząc własną droge w wierze. nawet jesli od razu wszystkiego nie zrozumieja, przyjdzie to z czasem. a poza tym dzieciom trzeba mówic o Bogu i Jezusie w sposób nowoczesny i poważny. nie jak w bajkach - bo wsadzą to między bajki
C
creativa
7 grudnia 2010, 12:32
 dzieci mają lepszą intuicję do spraw religijnych niż dorośli, bo nie są skażeni lękiem przed Bogiem i kalkulacjami. O wiele łatwiej rozmawia się o Bogu z dziećmi niż z dorosłymi, bo dorośli szukają ciągle dziury w całym i ciągle im coś źle
M
Maciek
7 grudnia 2010, 08:25
 Trzeba dziecku tłumaczyć co się "łyka" zarówno w kościele, jak i w domu. Autorytet ojca jest bardzo istotny w wychowaniu religijnym dziecka. Zwykle to mama uczy dziecko znaku krzyża i "paciorka", więc musi ono sobie potwierdzić, że tata też to zna i stosuje w życiu. Od mamy dziecko uczy się "kucek", a od ojca stania pod chórem i klęczenia na jedno kolano.
E
ess
6 grudnia 2010, 22:27
Apel do OJCÓW. Bądźce wzorem religijności dla swych dzieci. Tata "łyknął" a myślicie, że mama to nie, ale dziecko zwróciło uwagę na ojca, bo to on jest autorytetem. (...) Nadinterpretacja. Może mama gotuje obiad w domu i nie chodzi na Mszę. Nie sądzę, aby obydwoje rodzice przystąpili do Komunii a dziecko skomentowało tylko zachowanie ojca, bo on jest większym autorytetem.
M
Maciek
6 grudnia 2010, 22:23
 To fakt, mama może się starać ile chce, a dziecko i tak patrzy, co robi ojciec. Też widziałem w kościele, jak dziewczynka patrzyła, jak zachowuje się jej ojciec. Jak w czasie śpiewu "chwała na wysokości" on milczał to i dziewczynka nie śpiewała, a była już po I komunii więc tekst raczej znała
C
czytelniczka
6 grudnia 2010, 20:11
Apel do OJCÓW. Bądźce wzorem religijności dla swych dzieci. Tata "łyknął" a myślicie, że mama to nie, ale dziecko zwróciło uwagę na ojca, bo to on jest autorytetem. Ja też jestem fanka bp "od dzieci" - autentyczna radość to nie to samo co infantylizm. Msza św. jest dziękczynieniem za otrzymane dary.
FB
fan biskupa Długosza
6 grudnia 2010, 19:57
 A bp Długosz na mszach dla dzieci tańczy z nimi i śpiewa i wcale się nie przejmuje, że jego zachowanie można uznać za infantylne. Zresztą nieraz gorszą się dorośli, patrząc na niego. A na mszach dla dorosłych robi dokładnie to samo, bo chce wyrazić radość i wdzięczność Bogu. To właśnie jest Eucharystia - radość i wdzięczność, a nie smuty i drętwe morałki plebanów
M
Maciek
6 grudnia 2010, 19:48
 A mi najbardziej podoba się wypowiedź: "Nie wiem, nie jestem jeszcze taki stary,  żeby chodzić do kościoła".  Ja jestem dopiero w średnim wieku, a też trudno mi czasem zrozumieć przesłanie Eucharystii. Chyba najbardziej wtedy, gdy nie czuję ducha wspólnoty. Dzieci potrafią reagować żywo w kościele. Dorośli coraz częściej poza kościołem
Józef Więcek
6 grudnia 2010, 19:02
...czym skorupka za młodu nasiąknie... a u mnie to i z niemowlakami do kościoła się chodziło i .....chodzi. Nie ma problemu.
R
Rodzic
6 grudnia 2010, 18:02
Rozmowa z naszymi dzieciakami przed pójściem do kościoła, proste słowa o dziękczynieniu rodziców za  życie  moim dzieciom bardzo były potrzebne.Utwierdzały je w przekonaniu,że je kochamy, że daliśmy im życie we wspóldziałaniu z Mocą Bożą, że idziemy dziękować tak, jak nas uczy od dwóch tysięcy lat Kościół. Udało się nam, uda się z Bożą pomocą i Wam.
J
Jadwiga
6 grudnia 2010, 17:47
Msza św. dla dzieci tak naprawdę jest dla rodziców z dziećmi. Łatwiejsze słownictwo modlitw liturgicznych zupełnie nie jest infantylne.Natomiast rzadka umiejętność mówienia do odbiorcy dziecięcego i równocześnie do odbiorcy dorosłego nie powinna dziwić.Przyznaję, że komentarze dla dorosłych trzeba znależć i pożywić duszę poza liturgią, np. w "Gościu niedzielnym" czy w internecie.Poza tym proszę się dokładniej wsłuchać w teksty.Wszystkie części Mszy świętej ,zarówno dziecięcej ,jak i ogólnej są zachowane.Wiadomo, że dzieci mają inne możliwości skupiania uwagi niż dorośli, są bardziej ruchliwe, a przecież nasza rodzicielska cierpliwość i troska o ich rozwój prowadzi nas wspólnie na Eucharystię.Wszyscy stajemy się dziećmi Bożymi, widzimy, że i my niekiedy wobec Najwyższego Ojca zachowujemy się jak nasi milusińscy, że to my bywamy infantylni. Doświadczenie bycia razem ludzi małych i dużych przed Miłosiernym Bogiem choć utrudzi to i ubogaca.Pokażcie dzieciom palcem przychodzącego Jezusa, zdziwcie się razem z nimi, że Pan Jezus już się zbliża, już puka do mych drzwi. Szeroko otwierajcie wasze serca na Jego przyjście, prosząc Ducha św. o radość dla całej rodziny, dla całego zgromadzenia liturgicznego....
JN
jeszcze nie rodzic
6 grudnia 2010, 16:44
 "Interesujące jest to, że dzieci, które nie potrafiły powiedzieć, co to jest Msza święta potwierdziły, że nie chodzą do kościoła, że tylko babcia chodzi, albo, że byli w kościele, ale jak byli mali". No tak. Rodzice nie mają czasu chodzić z dziećmi do kościoła bo pracują w tygodniu, a w niedzielę im się nie chce, bo odpoczywają. Dzieci uczą się bardzo szybko, że to nic ważnego, skoro rodzicom nie zależy. Może trzeba nagrać jakąś mszę wzorcową na video i rozprowadzić, żeby dzieci mogły ją sobie w domu oglądać zamiast bajek???
M
Magda
6 grudnia 2010, 14:38
 Zauważyłam już nieraz, że po powrocie z niedzielnej Eucharystii nie myślę o niej zbyt często, tymczasem moja córka (5 lat) wielokrotnie do niej nawiązuje. Pytania wcale nie są banalne. A nie chodzimy na "msze infantylne" tylko "normalne". Gdyby Jezus chciał Mszy infantylnych, to Eucharystię ustanowiłby w czasie przytulania dzieci, a nie w wielki czwartek
6 grudnia 2010, 14:08
Magda - dzięki za link. Świetny tekst. Jestem całym sercem za odejściem od dzielenia Mszy na kategorie w zależności od adresata. Liturgia jest powszechna i tak powinna być traktowana. Msze Święte powinny być dla całej wspólnoty - dla całych rodzin. Uważam, że dzieci potrafią być bardziej wrażliwe na sarum niż dorośli i nie muszą ogarniać tego co się dzieje na Mszy rozumem (w gruncie rzeczy, nawet najmędrszy dorosły tego nie ogarnia). Wystarczy, że ogarniają sercem. Podoba mi się rozwiązanie w kościele wschodnim, gdzie wszystkie 3 sakramenty wtajemniczenia są udzielane jednocześnie, także małym dzieciom.
C
creativa
6 grudnia 2010, 14:03
 skoro Msza święta to dziękczynienie, to nie wiem czy można mówić o korzystaniu z niej w jakikolwiek sposób. Po prostu trzeba Bogu dziękować i tyle.  Zgadzam się z bp Długoszem. Dzieciom podaje się różne bajki o Harry Potterach i innych magicznych dziwolągach, które otwierają na magie i inny świat, a niby dlaczego o Bogu nie powinno się mówić od najmłodszych lat. Czego dziecku nawtykamy do głowy, tym będzie żyło
6 grudnia 2010, 12:13
Na mszach dla dzieci najwięcej korzystają rodzice, bo wreszcie są w stanie coś zrozumieć (...) Czasem to dla nich wygodne, "korzystają" też z tego, że nie trzeba wytężać umysłu, bo ksiądz tłumaczy, że nie bijemy kolegów, modlimy się rano i wieczorem itp..
6 grudnia 2010, 12:10
Zatroskany Rodzicu, zależy jak ta Msza dla dzieci wygląda. Często jest po prostu kazanie skierowane do dzieci, pieśni bardzije im znane itp. No i podczas tych Mszy nie będzie pretensji, kiedy dziecko będzie trochę niesforne. Chociaż nie do końca- kiedy będzie Msza dla szkolnych dzieciaków, to też maluchy nie powinny przeszkadzać. A co do przygotowania do przeżywania Mszy podczas takiej "dziecinnej" liturgii- nie obawiałabym się, przecież dzieci wiele rzeczy robią po dziecinnemu, a z czasem kiedy dojrzewają to i tłumaczy się im pewne sprawy doroślej. W młodszym wieku wiele spraw jest po dziecinnemu ale większość z nas nie zatrzymuje się na tym etapie :)
-
-gość
6 grudnia 2010, 12:07
To może trzeba wrócić do katechezy liturgicznej dla dorosłych?
T
tp
6 grudnia 2010, 12:07
 szkoda, że to "łyknął" nie odnosi się dosłownie do napoju. Może wtedy tatusiowie częściej przystępowaliby do komunii
I
izydor
6 grudnia 2010, 12:05
 Na mszach dla dzieci najwięcej korzystają rodzice, bo wreszcie są w stanie coś zrozumieć. Dla dzieci to po prostu albo zabawa, albo nuda
M
Magda
6 grudnia 2010, 12:02
W odpowiedzi na pytanie polecam następujący artykuł: http://prasa.wiara.pl/doc/461660.Msza-Swieta-infantylna
ZR
zatroskany rodzic
6 grudnia 2010, 11:38
Często szukamy Mszy świętej odprawianej dla dzieci, organizowanej tylko dla nich, ale w związku z tym artykułem mam pytanie czy takie "dziecinne" msze pomagają dzieciom w późniejszym świadomym uczestnictwie w Liturgii. Czy czasami nie jest to upraszczanie przeżywania Mszy świętej, aby tylko dzieci sie nie nudziły?