To nie czas na trwogę
Nie ulegajmy demonom lęku. To nie czas na trwogę. Wierzę w moc modlitwy i w uważną potęgę Boga, który otwiera serce na wołanie o to, by zło zostało pognębione, rany uleczone, cierpienie ukojone; by krzywdzony naród poznał smak łaski i sprawiedliwości - pisze prof. Aleksander Bańka, delegat polskiego Kościoła na inaugurację synodu o synodalności.
Zimne, tępe bestialstwo agresora opętanego obsesją wielkości i przyklaskujących mu służalczych kacyków właśnie rozlewa się w Europie.
Jak mogło do tego dojść?
Ból, szok, niedowierzanie, poczucie smutku, współczucia i bezradności towarzyszą dziś wszystkim uczciwym ludziom współodczuwających z umęczoną Ukrainą. I jeszcze zwyczajna wściekłość rodząca się w kontakcie z pełnymi hipokryzji wyrazami potępienia oraz mdłymi narracjami o europejskiej solidarności snutymi przez tą część elit, która od lat pasła się na energetycznych fruktach dyktatora ze wschodu, kręcąc z nim prywatne interesy i chodząc na jego pasku.
Obrzydliwe, odrażające, demoniczne zło wypełzło z ukrycia i śmieje się nam w twarz.
Lecz jeśli tak jest rzeczywiście, jeśli poza manifestacją ponurego szaleństwa jest w tym również metafizyka ujawnionej nieprawości, to znaczy, że wraz z nią odsłania się coś jeszcze; że jest nam dany horyzont nadziei.
To prawda, zło jest przerażające. Ale w chwili, gdy wdziera się na ziemię Ukrainy, nie napotyka na próżnię, obojętność, czy tchórzliwą uległość. Zderza się z poświęceniem, heroizmem, odwagą, siłą i charakterem tych, którzy być może po raz pierwszy tak świadomie i dumnie wybierają drzemiące w nich wartości. Budzi męstwo. Wypychając poza granice kraju strumień słabych, bezbronnych i przerażonych, rozpala współczucie, braterstwo i postawę bezinteresownej pomocy u tych, którzy organizują wsparcie, przyjmują uchodźców, oddają do ich dyspozycji swoje domy i mieszkania, karmią, pocieszają, wspierają. To jest miłosierdzie.
Są tacy, którzy podejmują modlitwę i post. Inni ofiarują swe pieniądze, kompetencje oraz umiejętności. Jeszcze inni przez rozmaite gesty solidarności okazują wsparcie udręczonemu narodowi. To jest wielkoduszność i sprawiedliwość. A ja wierzę, że to dopiero początek, że Bóg właśnie wzbudza żywioł nadziei, i że mamy ten bolesny przywilej, by w nim uczestniczyć.
Wielu przeżywa dziś strach, z przerażeniem przyglądając się rozpętanej na wschodzie podłości.
Nie ulegajmy demonom lęku. To nie czas na trwogę. Wierzę w moc modlitwy i w uważną potęgę Boga, który otwiera serce na wołanie o to, by zło zostało pognębione, rany uleczone, cierpienie ukojone; by krzywdzony naród poznał smak łaski i sprawiedliwości.
Wołajmy więc! Stawajmy w Bożej chwale i w ufnej prośbie o to, aby ujawniła się nad Ukrainą potężna Boża moc. Dziś, jutro, pojutrze możemy łączyć się w modlitwie, wierząc, że to, co po ludzku jeszcze przeraża, w rzeczywistości jest tylko paroksyzmem już pokonanej przez Boga nieprawości. Wołajmy! Bo Dobro jest bytem, a zło tylko (nie)moralnym przejawem zdeprawowanej wolności.
facebook.com/dm
Skomentuj artykuł