Uczeń Jezusa kocha wszystkich – także tych, którzy śmieją się ze świętości

Fot. episkopat.pl
KAI / jk

W miłości nieprzyjaciół nie chodzi o to, że poprawimy statystyki, że sprawy w Polsce pójdą po naszej myśli, nasze postulaty będą wypełnione, ludzie pod wpływem naszych słów i duszpasterskich wysiłków zaczną się nawracać, rządzący nam schlebiać, a media będą pisać o Kościele wyłącznie dobrze – mówił bp Damian Muskus OFM w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie podczas wielkopostnej pielgrzymki pokutnej księży.

Mszy św. z udziałem kapłanów dekanatów krakowskich przewodniczył bp Jan Zając. Homilię wygłosił bp Muskus, który odwołał się do Ewangelii o miłości nieprzyjaciół i zwrócił uwagę na jej fundamentalne znaczenie. „Wystarczy przypomnieć sobie, jaki jest nasz stosunek do osób, które nie podzielają naszych poglądów, mają inne przekonania, jawnie bądź skrycie mówią o tym, co w Kościele ich razi, nie akceptują naszych postaw, zwłaszcza tych mało ewangelicznych, a czasem niesprawiedliwie nas oceniają” – wyliczał. „Nie kochamy kogoś dlatego, że nas słucha, że się do nas uśmiecha, że się z nami zgadza. Nie kochamy kogoś dlatego, że się nawraca, że broni Kościoła, że stoi za nami murem. Nie kochamy kogoś dlatego, że jest zaangażowanym katolikiem, modli się publicznie, odważnie występuje w obronie wartości chrześcijańskich, broni szkolnej katechezy, hojnie rzuca na tacę, czy udziela się charytatywnie” – mówił. Podkreślał przy tym, że uczeń Jezusa ogarnia miłością „także tych, którzy śmieją się ze świętości, tych, którzy dokonują aktów apostazji, tych, którzy podważają sens chrześcijaństwa w nowoczesnym świecie i głoszą, że wiara ogranicza ludzką wolność, tych, którzy zanurzyli się w złu i świadomie chcą w nim tkwić”.

Dodał, że miłość do nieprzyjaciół pozwala usiąść z nimi do jednego stołu i zobaczyć w nich braci, otwierając na dialog, który może się toczyć mimo wszystkich różnic i tego, co nas dzieli. Taka miłość jest przeciwieństwem posiadania drugiego człowieka, jego sumienia i wyborów, jest przeciwieństwem posiadania uprzywilejowanej pozycji i domagania się jej. Taka miłość nie odrzuci człowieka nawet wtedy, gdy on zadeklaruje, że może się bez niej obyć.

Dalej podkreślał, że żyjemy w skomplikowanej rzeczywistości i w społeczeństwie dotkniętym różnymi formami przemocy. Ludzie potrzebują dziś „więcej dobra i światła”, a nie walki i nieustannej konfrontacji. „Jedyną odpowiedzią na te potrzeby jest miłość. To ona przerywa spiralę przemocy” – zaznaczył, dodając że w kapłańskich rękach leży siła, która może położyć tamę złu. Tłumaczył, że Kościół powinien tak emanować miłością bliźniego, by żyjący poza nim zapragnęli żyć podobnie. Świadectwo przebija wszystko! „Bledną przy nim porywające kazania, stanowcze oświadczenia, pobożne listy pasterskie” – podkreślał.

„Mamy być mistrzami w dawaniu świadectwa, a nie w pouczaniu. Mamy być bezkonkurencyjni w przebaczaniu, nie w pielęgnowaniu urazów. Mamy być doskonali w bezinteresowności, a nie w oczekiwaniu na rewanż i wdzięczność. Mamy być wybitnymi specjalistami w budowaniu braterskich więzi, a nie w tworzeniu skutecznych narzędzi kontroli” – wyliczał, podsumowując że kapłan jest dla wszystkich, nie tylko dla „swoich”.

Na koniec bp Muskus podziękował księżom, którzy w ten sposób rozumieją swoją posługę. „Dziękuję wam, kapłanom świadectwa, pojednania, ofiarności, wspólnoty i braterstwa. Wam, którzy każdego dnia testujecie, czy wasza miłość jest na wzór Chrystusa” – mówił, przywołując słowa ks. Jana Twardowskiego, który pisał, że największym grzechem człowieka jest  odmowa miłości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uczeń Jezusa kocha wszystkich – także tych, którzy śmieją się ze świętości
Komentarze (2)
AZ
~Adrian Zabek
27 lutego 2024, 09:01
Mozna byc jak narodowiec krzyczacy "w...c!" do grupy mlodziezy w barwach LGBT, a mozna byc jak ta starsza pani, co ucalowala nogi jednej z dziewczyn z tej grupy, sprawiajac, ze tamta sie otworzyla.
JK
Jozjasz Kowalski
25 lutego 2024, 12:18
Jeśli ktoś interpretuje słowa Jezusa o miłości nieprzyjaciół dosłownie to serdecznie mu współczuję. Owszem w postawie Jezusa mocno widać szacunek do człowieka, zrozumienie danej postawy, wyrozumiałość i często cierpliwość - i tego możemy się jako Jego nasladowcy (ludzie) uczyć. Wystarczy jednak podstawowa wiedza o psychologii aby zrozumieć, że ta ewangeliczna "miłość" w wydaniu ludzkim zwaszcza do ludzi robiącym nam krzywdę nie wygląda tak idealistycznie jak ją w Kościele próbujemy często przedstawiać.