Usłyszałam: "Jezus teraz leczy twój kręgosłup". Poczułam, jak przeszywa mnie fala gorąca [ŚWIADECTWO]
Usłyszałam słowa od Pana Witka: "Jezus teraz leczy twój kręgosłup". Te słowa przeszyły mnie, poczułam ból łopatek, klatki piersiowej, obojczyków. A później fala gorąca.
Mam na imię Basia. Jestem od dzieciństwa osobą wierzącą, ale bez rewelacji. Wiem, że Bóg mnie kocha, lecz od zawsze miałam problem z otworzeniem się na Jego miłość, tak całkowicie.
Byłam na koncercie "Jednego Serca Jednego Ducha" w Rzeszowie i wtedy przez moją głowę przeszła taka myśl, że ludzie dostępują uzdrowienia, bo na to zasługują, potrafią zatopić się w modlitwie, nie mają rozproszeń. Ja tak nie potrafię, zawsze jakieś myśli wtargną we mnie, kiedy potrzebuję skupienia.
Stałam przed sceną i tak sobie rozmyślałam, myślałam nad tym, że te koncerty to wszystkie takie same. Byłam już na czterech, więc nie oczekiwałam żadnej nowości.
Myśli te gnębiły mnie do pewnego momentu, aż Jezus w końcu zdecydował się przemówić do mnie w słowach Jana Budziaszka: "Mam plan wobec ciebie, ja jestem Bogiem Wielkim, spełniam każdą swoją obietnicę, wszystkie zapisane w Biblii słowa są prawdą". Mówił więcej, ale tylko to utkwiło mi w pamięci i przyczyniło się do mojej wewnętrznej przemiany. Dzięki, Jezu.
Nie, to nie tylko atmosfera tak na mnie wpłynęła, przecież było tak samo jak wcześniej. To Jezus, kiedy powiedziałam: "Boże, ja bym chciała, żebyś do mnie coś powiedział, ale ja nie potrafię o to prosić". Kiedy oczy miałam piekące i czerwone od łez, myślałam, że to już koniec łask, że pozostaje mi ciężka praca, w której mam uczyć się spotykać Mistrza. Troszkę się myliłam.
Następnego dnia był Festiwal Wiary. Nie, nie jadę, jeszcze mnie tam brakuje. Ma być konferencja Witka Wilka w Rzeszowie. Iluż to ja się konferencji i kazań nasłuchałam, ale to tak jest, że jednym uchem wchodzi, drugim wychodzi. Pojechałam. Jak to się stało? Trudno mi powiedzieć, po prostu wsiadłam i pojechałam. Nie zastanawiałam się nad tym głębiej. Nie chciałam, pojechałam, ot, cała filozofia. Myślę sobie: a co tam, te dwie godzinki mnie nie zbawią. Stanę, posłucham, pomyślę, wrócę do domu.
Tak było na początku, stałam i nawet nie słuchałam, bo po co, byłam wykończona, bolały mnie plecy, nic mi się nie chciało. Po około pół godzinie podeszłam do koleżanki, która stała w pobliżu sceny i... wsuwała loda. Jak się je, to swe myśli nie kieruje się ku wyżynom, ja przynajmniej wychodzę z takiego założenia. Ale w końcu kiedyś musiała skończyć.
I wtedy Pan Witek zaczął mówić o mężczyźnie, który gdy przebaczył, dopiero wtedy dostąpił uzdrowienia, o swojej żonie, która włożyła kilkuletniemu, niesłyszącemu synkowi palce do uszu i powiedziała: "Effatha", a wtedy dziecko zaczęło słyszeć. Później, kto chciał, publicznie wyznał, że uznaje Jezusa jako swego Pana i Zbawiciela. Kto chciał, przebaczył wszystkim, co do których czuł gorycz w sercu. Byłam wśród tych ludzi.
"Niechcący" otworzyłam się na Ducha Świętego. Zaczęłam chwalić Pana. Usłyszałam słowa od Pana Witka: "Jezus teraz leczy twój kręgosłup". Te słowa przeszyły mnie, poczułam ból łopatek, klatki piersiowej, obojczyków. A później fala gorąca.
Mówię do Pana we łzach: "Jezu, dlaczego aż tyle dla mnie robisz? Dlaczego jesteś aż tak dobry? Uwielbiam Cię i dziękuję". Nigdy wcześniej nie dostąpiłam tak ogromnie wielkiego poznania miłości Mistrza, której nikt nie jest w stanie zgłębić. Mogłam leżeć na posadzce kościoła, płakać i śmiać się jednocześnie jak jakaś idiotka, skakać i śpiewać.
Ale wiem, że to nie wszystko, Jezus dzisiaj, teraz Tobie, który to czytasz, udziela Ci swoich łask. Ty często je pomijasz, to codzienność. Tak, w codzienności kryje się niezgłębiona miłość Boga, taka sama, jak wtedy tam na Festiwalu, albo i większa. Jakbyś ją odkrył, zatonąłbyś w swoich łzach szczęścia, a to byłoby "ryzykowne", bo pozbawiłbyś się przyjmowania jakichkolwiek pokarmów i cały czas byś się śmiał.
Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy dotrwali do końca. Już wiem, że Bóg jest wszechmogący. Nie czytam tego teraz z katechizmu ani z żadnej teologicznej książki. Mówię to wam ja, "szarak", który doświadczył cudu. Bóg jest wszechmogącym, a jedynym czynnikiem, który go ogranicza, jesteś Ty sam, kiedy myślisz, że coś jest niemożliwe.
Na koniec proszę o modlitwę za mnie, żeby zniknęły moje problemy zdrowotne z nogami. Żeby Jezus znów mnie uzdrowił (nie bójmy się prosić o uzdrowienie i nie bójmy się modlić za innych, ta modlitwa wraca, naprawdę!). Mam marzenie, żeby znów móc chodzić po górach, bo uwielbiam takie dalekie wędrówki. Dziękuję za każde westchnienie.
Chwała Panu!
Artykuł został pierwotnie opublikowany na portalu DEON.pl w 2016 roku.
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł