Wacław Oszajca SJ: nie warto ubóstwiać narodu

(fot. Jakub.hp [CC BY-SA 4.0])

"Słyszy się dzisiaj ciągle odżywające hasło: «Wielka Polska katolicka». Przecież to głupota!" - mówi jezuita.

Damian Jankowski: Papież Franciszek w wywiadzie rzece Otwieranie drzwi przyznał, że jego myślenie polityczne ukształtowała Esther Ballestrino De Careaga, komunistka. To wywołało oburzenie, zwłaszcza w kręgach polskiej prawicy. Runął schemat?

Wacław Oszajca SJ: Tak. Zadziałało najpewniej myślenie typu: jak to — komunistka miałaby jakikolwiek wpływ na Ojca Świętego?!

W Polsce w ogóle lubimy nadawać etykietki i widzieć świat w czarno-białych barwach. Słyszę często w mediach katolickich, że dany aktor, dziennikarz lub celebryta jest „głęboko wierzący” lub że jest „prawdziwym katolikiem”. Wtedy zapalają się wszystkie lampki ostrzegawcze w mojej głowie. Skąd my wiemy, że ten człowiek jest „głęboko wierzący”? Bo praktykuje, chodzi do kościoła? To jeszcze nie oznacza wiary. Arcybiskup Grzegorz Ryś zapytał kiedyś ewangelizatorów na Przystanku Jezus: czemu tak łatwo oceniamy innych? Przecież w Ewangelii stoi wyraźnie: „pozwólcie rosnąć i pszenicy, i chwastom” (Mt 13, 30). Nie śpieszmy się zatem z wyrywaniem tych chwastów!

Powinniśmy być bardzo ostrożni w klasyfikowaniu, i to zarówno pojedynczych ludzi, jak i całych społeczeństw. Słyszy się dzisiaj ciągle odżywające hasło: „Wielka Polska katolicka”. Przecież to głupota! Polska jest wielonarodowościowa i wielowyznaniowa, i bezwyznaniowa, i wszystko w niej znajdziemy, łącznie z siedmioma grzechami głównymi.

No właśnie, myślisz, że jest coś takiego jak teologia narodu?

Trzeba by zapytać, co dokładnie miałoby być przedmiotem teologicznej refleksji. Możemy się zastanawiać nad tym, w jaki sposób Ewangelia zmieniała lub zmienia nasze społeczeństwo. Pod tym kątem warto rozważać, czy jako zbiorowość po chrześcijańsku reagujemy na wielkie wyzwania społeczno-cywilizacyjne, choćby takie jak obecny kryzys uchodźczy w Europie.

Odpowiedź byłaby skrajnie pesymistyczna.

Niestety. Jeśli tak traktować teologię narodu, to bardzo proszę. Jeśli jednak miałaby ona uzasadniać naszą wyjątkowość jako Polaków, to już początek pychy. Zresztą te roszczenia do szczególnego charakteru danej zbiorowości zupełnie nie znajdują uzasadnienia w Biblii. Święty Paweł mówi, że między nami nie ma już Greka, nie ma Żyda, nie ma mężczyzny ani kobiety (por. Ga 3,28). Ewangelia, nie niszcząc różnic między ludźmi, próbuje skomponować wspólnotę wierzących na wzór symfonii, całości złożonej z najrozmaitszych części.

"Wyznawcom Chrystusa nie wolno nikogo poniżać, mścić się, reagować złem na zło, niszczyć swoich przeciwników. Bóg zawsze patrzy na człowieka z łagodnością, nie przekreśla go."

Bardzo łatwo zresztą można zasłonić swoje grzechy przeświadczeniem, że cierpi się za ojczyznę, za naród, za Kościół, za czystość wiary (oczywiście innych, nie swojej), a nawet — za samego Chrystusa. A może to cierpienie, które nas spotyka, jest tylko konsekwencją naszych własnych win lub błędów? Człowiek najczęściej ponosi po prostu konsekwencje swoich działań i przy tym jęczy Panu Bogu, że dzieje mu się wielka krzywda, w dodatku w imię szczytnych haseł.

Nie ma niewinnych ludzi i nie ma niewinnych narodów, nie warto ich ubóstwiać. Każda historia pojedynczego człowieka i historia narodu pozostaje również historią grzechu i słabości, a czasem wręcz potwornych czynów. Pamiętajmy, że Chrystus nie zbawia narodów, tylko interesuje się pojedynczym człowiekiem. Oczywiście nie oznacza to, że wyrywa nas z danej grupy kulturowej, etnicznej czy rodzinnej. To wszystko jest konieczne do życia, ale nie może być tak, że mój naród zostaje postawiony najwyżej w hierarchii i ma być miarą dla wszystkich innych! Takie tendencje widać niestety ciągle zarówno w społeczeństwie, jak i w samym Kościele, choćby w polskim kulcie maryjnym.

Przypomina mi się zdanie, które Czesław Miłosz zapisał w Traktacie teologicznym: „Pochodzę z kraju, gdzie Twoje sanktuaria służą / umacnianiu narodowej ułudy i uciekaniu się pod Twoją obronę, pogańskiej bogini, przed najazdem / nieprzyjaciela”.

Noblista miał rację, nie tylko zresztą w odniesieniu do Jasnej Góry. W ubiegłe lato pojeździłem trochę po Polsce i widziałem w kilku sanktuariach maryjnych tendencję do czynienia z chrześcijaństwa religii militarnej. Maryja staje się w niej dosłownie rozumianą Królową Polski, naszą hetmanką, która powiedzie nasz naród do zwycięstwa nad nieprzyjacielem.

Po pierwsze, kto miałby nim być? Chrześcijanin toczy przecież walki wewnętrzne, z samym sobą i ze złem, któremu może ulec. Dosłowna wojna to zaś bratobójstwo, nie czyńmy z Chrystusa i Jego Matki dowódców na krwawym polu bitwy. Po drugie, Maryja jest także Królową Hiszpanii, Łotwy czy Bawarii. A zdaje się, że Bawarczycy byli w armii Hitlera.

Jeśli uważnie przyjrzeć się pieśniom maryjnym, okaże się, że Matka Jezusa miałaby nas chronić nie tylko przed naszymi wrogami, ale też przed samym Bogiem.

Tak. Wciąż w kościołach śpiewa się w jednej z pieśni „A kiedy Ojciec rozgniewany siecze, szczęśliwy kto się do Matki uciecze”. Przecież to spadek po patriarchacie! Dawniej w rodzinach ojciec rządził, on był od sprawiedliwości, od miłosierdzia była matka. Dzieci zatem, jak coś chciały od ojca, to przez matkę. Tak był widziany Bóg. I obawiam się, że niekiedy wciąż tak bywa widziany.

Co byłoby lekarstwem na militarne chrześcijaństwo?

Myślę, że rozwiązanie podpowiadał nam papież Franciszek, gdy przyjechał na Jasną Górę w 2016 roku. W bastionie maryjnej duchowości tłumaczył, że Maryja nie chce być władczynią, nie chce rządzić czy panować nad nami, ale pragnie być Matką wszystkich i uczyć nas, co to znaczy służyć Bogu oraz ludziom, podobnie zresztą jak robi to jej Syn. „Królestwo moje nie jest z tego świata” — mówi Chrystus w Ewangelii (J 18,36). To uniwersalne przesłanie chroni nas przed wymachiwaniem szabelką, szukaniem wszędzie wrogów i choćby deklaratywnym wieszaniem ich na drzewach.

"Maryja nie chce być władczynią, nie chce rządzić czy panować nad nami, ale pragnie być Matką wszystkich"

Przywołana przez ciebie przyśpiewka odnosi się głównie do komunistów. Tyle tylko że w Polsce właściwie ich już nie ma.

Nie szkodzi. Gdy zabrakło tych, których z większym bądź mniejszym trudem można zakwalifikować jako komunistów, wzięto się za ich dzieci, a za chwilę nastąpi tropienie wnuków. A gdzie tu jest miejsce na przykazanie miłości nieprzyjaciół? Chyba trzeba narodowcom przypomnieć, że właśnie ten ewangeliczny nakaz powinien wyróżniać chrześcijan. Wyznawcom Chrystusa nie wolno nikogo poniżać, mścić się, reagować złem na zło, niszczyć swoich przeciwników. Bóg zawsze patrzy na człowieka z łagodnością, nie przekreśla go. Trzeba, byśmy i my w ten sposób próbowali widzieć otaczających nas ludzi. Tymczasem wśród skrajnej prawicy obserwujemy pokusy szybkiego przyporządkowania sobie świata, myślenie, że gdy tylko pozbędziemy się wszystkich realnych lub wydumanych wrogów, nastanie idealny świat. A to zawsze prowadziło do rozpętania piekła na ziemi.

„Zło dobrem zwyciężaj” — powtarzał za św. Pawłem ks. Jerzy Popiełuszko. W innym miejscu przyznawał, że walczy ze złem, a nie z jego ofiarami.

Stara chrześcijańska zasada głosi, żeby odróżnić grzech od grzesznika. W Polsce chyba już o niej zapomnieliśmy. Utożsamiliśmy jedno z drugim. Zło oczywiście trzeba usuwać, nie wolno jednak eliminować jego sprawców. Nieprzypadkowo z Katechizmu — ku oburzeniu wielu katolików — zniknął zapis o dopuszczalności kary śmierci.

Poza tym obserwuję dziś w naszym społeczeństwie nostalgię za latami, gdy wszystko było moralnie jaśniejsze, zaś wróg wyraźniej sprecyzowany. Tyle tylko że to iluzja.

 

To fragment książki "Innego cudu nie będzie. Rozmowy o wierze i niewierze" wydanej przez Wydawnictwo WAM. Więcej znajdziesz tutaj.

jezuita, poeta i publicysta, absolwent KUL, wykładowca homiletyki w Collegium Bobolanum Papieskiego Wydziału Teologicznego. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor wielu książek, w tym kilku tomów poetyckich

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wacław Oszajca SJ: nie warto ubóstwiać narodu
Komentarze (22)
TT
~Taki tam komentator
19 listopada 2019, 21:11
Warto wspomnieć Pawła Włodkowica - Rektora Akademii Krakowskiej, który na Soborze w Konstancji (1414-1418) domagał się ustanowienia praw narodów. Chciał, aby każdy naród miał prawo do suwerenności i życia na własnej Ziemi. Te prawa narodów, o które upominał się Paweł Włodkowic nigdy przez nikogo nie zostały uchwalone do dnia dzisiejszego. Państwo jako struktura władzy ma tworzyć warunki do rozwoju i obrony narodu. To, że w różnych krajach przebywają imigranci lub różne grupy etniczne nie oznacza, że domaganie się praw konkretnego narodu nie ma sensu. Wręcz przeciwnie wszystkie narody, które chcą przetrwać walczą o swoje prawa. Proszę tylko wejść na stronę rożnych mniejszości narodowych w Polsce, jak nazywają swoje organizacje. Dlaczego zatem Polakom się odmawia obrony ich interesów w ich kraju?
AP
~Adrian Podsiadło
13 listopada 2019, 04:56
I czemu ta wymiana "myśli" ma służyć?
AM
~Andrzej Mateusz Kamiński
12 listopada 2019, 21:45
Naród to wspólnota ziemi, z której wyrośliśmy.
LL
Luki Luck
12 listopada 2019, 10:45
Mocno jesteś nielubiany, co znaczy że dobre nauki głosisz! Super podsumowanie istoty katolicyzmu.
PA
~Paweł Andrzej
12 listopada 2019, 10:58
jeśli dajmy na to nauczyciel obraża uczniów i jest nie lubiany właśnie za to, że nazywa ich głupkami, to też znaczy, że dobre nauki głosi? (a do moderatora dlaczego tyle czasu czeka się na weryfikacje komentarza, zanim się pojawi?)
LL
Luki Luck
12 listopada 2019, 15:23
Hejtujesz - zero argumentów. Ucz się pokory i dystansu do siebie to łatwiej będzie ci przyjąć negatywny komentarz. Głupstwo jest tylko brakiem mądrości - zawsze można to zmienić!
PA
~Paweł Andrzej
13 listopada 2019, 09:31
jestem hejterem - znaczy, że dobre nauki głoszę, ot taka ciekawa konkluzja zbędnej dyskusji, wykazująca to, że jeśli ktoś sprzeciwia się mojemu zdaniu w cale nie musi oznaczać, że mam rację (może ta odpowiedź zostanie zamieszczona, pozdrawiam moderatora)
KP
~katolik pomniejszego płazu
13 listopada 2019, 10:31
istotniejsze jest przez kogo jest lubiany
WJ
~Wacąw JABŁOŃSKI
12 listopada 2019, 09:54
Przeczytać jeszcze warto inną książkę : "Wieczór się zbliża i dzień już się chyli" kard.Roberta Saraha, na temat kondycji dzisiejszego kościoła. Przeczytać, wyciągnąć swoje wnioski i podzielić się refleksją. Niby to jeden kościół .
MF
~Maciej Fatyga
12 listopada 2019, 09:03
Podobnie myślę, bardzo dziękuje za ta wypowiedź. Pozwalam sobie udostępnić.
HL
~Helena LERNACIŃSKA
12 listopada 2019, 23:51
Ja też...Bardzo sie cieszę,że zostało to powiedziane/napisane/...
PK
Piotr Kubic
12 listopada 2019, 08:29
Super tekst, przypominający o tym, czym jest istota chrześcijaństwa.
AM
~Andrzej Mateusz Kamiński
11 listopada 2019, 23:01
Wacławie, życzę ci wiecej wiary w człowieka.
JL
Jerzy Liwski
11 listopada 2019, 22:54
Dopóki fragmenty myśli Wacława Oszajcy będą się cieszyły tak częstym oglądaniem i komentowaniem dopóty deon będzie je zamieszczał. Nie czytajcie jego słów, nie komentujecie, nie nabijanie deonowi licznika odsłon. Komentarze nic nie zmienią, to że w poprzednim "artykule" ma ponad dwa tysiące łapek w dół, to też nic nie zmieni. Po prostu widzisz nazwisko Oszajca, zmień na inny kanał. Czytając, komentując, nawet negatywnie (sam to robiłem), tylko wspomagasz deon.
12 listopada 2019, 05:18
Trochę się zgadzam a trochę nie, wg tego schematu trzeba zapomnieć że taka strona jak deon wogole istnieje, bo tu wszystko jest w tej samej narracji, natomiast uważam że trzeba pokazywać co się myśli może ktoś wreszcie coś zrozumie.
PK
Piotr Kubic
12 listopada 2019, 08:30
Ale dlaczego nie czytać, skoro ma rację?
MM
~Michał Michał
11 listopada 2019, 22:49
Przed kim bronić ma nas Maryja - Królowa czy Hetmanka? Przed Szatanem, w którego istnienie generał jezuitów jak i coraz większa rzesza duchownych zdaje się wątpić. Widzę, że maryjność także Ojcu ciąży.
PA
~Paweł Andrzej
11 listopada 2019, 22:25
"... odnosi się głównie do komunistów. Tyle tylko że w Polsce właściwie ich już nie ma" jak nie jak tak. Nie tylko są, ale się coraz lepiej mają zwłaszcza w SJ gdzie nie witają się na Szczęść Boże, gdzie z pobożnymi im nie po drodze i gdzie Prawdziwy Bóg to tylko inny chleb a strój duchowny przeszkadza, bo ludzie zaczynają myśleć o Bogu i o nim rozmawiać. Tak komunistów już nie ma ....
CX
~czloax x
11 listopada 2019, 20:23
Nie jestem zwolennikiem niektórych nauk x Oszajcy ale proszę krytyków o jeden przykład z tego tekstu w czym mówi niezgodnie z katolicką doktryną. Nie szukam wrogów ale prawdy .
11 listopada 2019, 19:59
Tak czytałem i zastanawiałem się czy strony mi się pomyliły, czytam artykuł z gw czy o co chodzi. Nie, to deon jak zawsze po swojemu wszystko co po prawej to zgnite i unikać jak ognia, progress to jest to.
AS
~antoni Szwed
11 listopada 2019, 16:53
Oszajco, Oszajco kogo ty nawrócisz, skoro sam się wstydzisz katolicyzmu i robisz wszystko, aby inni cię nie posądzili o katolicyzm. Jesteś po prostu letni, bo wstydzisz się być gorący. Więcej, czynisz wiele, aby inni też nie byli gorący. Czemu służy to twoje zakonne posłannictwo?
HK
~Henryk Klein
11 listopada 2019, 20:27
A czemu powinno służyć? Wskazywaniu wrogów oraz niewiernych i nawoływaniu do ich piętnowania i wykluczania? Czy też zachęcaniu do miłosierdzia i wybaczania, czyli tego o czym jest cała Ewangelia?