Bp Jarecki: ten kryzys to największe wyzwanie naszych czasów

Bp Jarecki: ten kryzys to największe wyzwanie naszych czasów
bp Piotr Jarecki / Tomasz Krzyżak

"Jesteśmy za bardzo uwikłani w strukturę świata. Boimy się mówić prawdę, żeby nie stracić czegoś z rzeczy doczesnych" - twierdzi bp Piotr Jarecki.

Tomasz Krzyżak: Biskup powinien być bardziej prorokiem czy politykiem?

bp Piotr Jarecki: Na pewno prorokiem, chociaż dzisiaj zauważam, że wymiar prorocki naszej pracy zanika. Jest w wielkim kryzysie. Jednym z jego powodów jest, bardzo często ukrywane, zaangażowanie polityczne. Ale zależy też, co rozumiemy przez politykę. Bo prorok nie jest wróżbitą, który przepowiada przyszłość, tylko kimś, kto mówi w imieniu Boga. Ma przepowiadać obiektywną prawdę. Najważniejszym przymiotem proroka jest absolutna wolność. Nic go nie wiąże, ani król, ani pierwszy sekretarz, ani prezydent, ani szef partii, ani pieniądze, ani kariera, ani władza. Każdemu może powiedzieć to, o czym jest absolutnie przekonany, że pochodzi od samego Boga. A z tym mamy problem, bo jesteśmy za bardzo uwikłani w strukturę świata. Boimy się mówić prawdę, żeby nie stracić czegoś z rzeczy doczesnych.

Wszyscy mamy takie lęki.

DEON.PL POLECA

Tak, nie chcemy stracić pozycji, możliwości zarobku, to oczywiste. Dlaczego głośno nie mówiliśmy o tym, co się działo w Polsce w ostatnich latach? O Trybunale Konstytucyjnym, o trójpodziale władzy, o roli mniejszości w kształtowaniu dobra wspólnego, o niebezpieczeństwie populizmu, który jest wrogiem społeczeństwa i rakiem demokracji. Przecież to, że jakaś partia wygra w demokratycznym społeczeństwie wybory, nie oznacza, że może robić, co jej się podoba, i z nikim się nie liczyć. Tego głośno nie mówimy.

Niektórzy mówią, ale za cicho. A ludzie kupują partyjne przekazy. Głos proroków jest niesłyszalny.

A czy w czasach starotestamentowych był słyszalny?

Nie.

To i dzisiaj nie będzie. Ale taka jest nasza misja, nie możemy z tego zrezygnować. Ja szczególnie powinienem się tym przejąć, ponieważ z natchnienia Pana Boga mam w herbie słowa Testimonium perhibere veritati (Dawać świadectwo prawdzie). Pan Jezus powiedział Piłatowi: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18, 37). On jest prorokiem przez duże „P”. Ale dzisiaj taka postawa nie jest w cenie.

Potrzebujemy środowisk nieuwikłanych, takich, które nie mają związanych rąk, tylko starają się poznać prawdę i ją przekazać.

Prawda ma wiele wymiarów. Można by o niej długo rozprawiać.

Oczywiście, i byłaby to pasjonująca dyskusja. Nie powinienem chyba tego mówić, ale ceniłbym Kościół nawet wtedy, gdyby się okazało, że nie prowadzi zbawczej misji, nie wspomina o Chrystusie, Zbawicielu, Bogu Wcielonym, Bogu Stwórcy, Bogu Uświęcicielu, ale pozostaje prorokiem prawdy doczesnej. Chcę przez to powiedzieć, że my potrzebujemy środowisk nieuwikłanych, takich, które nie mają związanych rąk, tylko starają się poznać prawdę i ją przekazać. Bardzo potrzebujemy dzisiaj misji prorockiej Kościoła. Rozeznawania Bożej prawdy i przekazywania jej ludziom.

Czuję, że ocieramy się o herezję. Co ceniłby ksiądz w takim Kościele?

To, że jest środowiskiem wyrażania wyważonych, a raczej obiektywnych opinii. Proszę włączyć "Wiadomości" w telewizji publicznej, a potem obejrzeć program informacyjny w którejś komercyjnej. Tam są zupełnie inne obrazy otaczającej nas rzeczywistości, wszystkie zideologizowane, nieprawdziwe. A gdzie jest środowisko, które poszukuje prawdy, mimo że straci coś, ale jest wierne prawdzie, poszukuje prawdy? Intelekt powinien służyć właśnie temu. To jest bardzo ważny wymiar życia, świadczący o godności człowieka. A wiara jeszcze poszerza intelekt — jak to mówi papież Benedykt XVI. Wiara ubogaca intelekt i sprawia, że jest bardziej sprawny w odnajdywaniu prawdy.

Takim środowiskiem jest Kościół?

Powinien być, gdyż jest środowiskiem Boga. A Bóg jest obiektywny.

Ale z obiektywizmem liderów jest problem.

I dlatego potrzebujemy nawrócenia, ale przede wszystkim zmiany świadomości, mentalności, zmiany sposobu myślenia. Wielki prorok naszych czasów Ojciec Święty Benedykt XVI mówił wiele razy o potrzebie odświatowienia Kościoła. Niektórzy biskupi i kardynałowie podchodzili do tego z dobrotliwym uśmieszkiem. Ale jest za dużo świata w Kościele, logiki świata w Kościele. Interesy, interesiki, wielu ogląda się na to, co napisze „Gazeta Wyborcza”, co napisze „Rzeczpospolita”, jak my coś napiszemy, to jaka będzie reakcja polityków, mediów. Skoro jesteśmy przekonani, że to, co mówimy, jest prawdą, to powinno być nam obojętne, co inni o tym sądzą. Głosimy to bez względu na konsekwencje.

A co z życzliwą krytyką? Też przyjmować obojętnie?

Do krytyki rzeczowej, która nie jest sztuką dla sztuki, trzeba podchodzić z powagą. Inni mogą nam przecież pokazać błędy, niedociągnięcia. Taka krytyka też pomaga dojść do prawdy. Chodzi mi o to, by nie uzależniać swoich poglądów od cudzych opinii. Wtedy człowiek będzie zewnątrzsterowny, a powinien być bardziej wewnątrzsterowny. Wewnątrz siebie, w sanktuarium sumienia spotyka się z Bogiem. Ale oczywiście powinniśmy brać pod uwagę opinie innych. To zmusza do myślenia i często to zbliża nas do obiektywnej prawdy.

Hmm… Telewizja publiczna uważa, że głosi prawdę, i na nikogo się nie ogląda.

Pan chyba żartuje.

Ironizuję. Ale ksiądz biskup mówi o idealnym, wolnym środowisku, które głosi prawdę i nie obraża się na słowa krytyki.

Za tym tęsknię całym sercem. Takich ludzi to ja bym po nogach całował. Kryzys prorocki to chyba największe wyzwanie naszych czasów. Kościół powinien być prorokiem, biskupi i proboszczowie również. Sam chciałbym nim być. Wszyscy chrześcijanie i ludzie dobrej woli powinni nimi być! Musimy się na to nawracać.

Tylko jak to nawrócenie przeprowadzić?

Musimy chcieć i prosić Chrystusa o łaskę.

Kryzys prorocki to chyba największe wyzwanie naszych czasów.

A może musi się wydarzyć coś spektakularnego?

Dzisiaj rzeczywiście trudno nam wykrzesać wewnętrzną siłę w naszym środowisku i czasem świat nam tego nie ułatwia. Widać to w kwestii pedofilii. Niektórzy już z góry wiedzą, że Kościół sam nie poradzi sobie z tą sprawą. Polemizowałbym, bo są w Kościele zdrowe środowiska. Ale prawdą jest, że świat musiał nas w pewnym sensie przymusić do zajęcia się tą sprawą, bo sami nie byliśmy w stanie tego problemu właściwie rozwiązać.

Z takiego doświadczenia można wyjść mocniejszym.

Jasne. To nie jest tak, że Kościół tylko uczy świat, musi się także od świata uczyć. Bóg działa również w ten sposób.

W ciągu ćwierć wieku bycia biskupem przeszedł ksiądz długą drogę, od ministranta do dojrzałości.

W pełni dojrzali są jedynie ludzie zbawieni. Ale przez ten czas rzeczywiście trochę dojrzałem. Mówię po prostu to, o czym jestem przekonany. Pierwsze lata biskupstwa były trudne. Zarówno relacje z duchownymi, jak i ze świeckimi.

Świat musiał nas w pewnym sensie przymusić do zajęcia się sprawą pedofilii, bo sami nie byliśmy w stanie tego problemu właściwie rozwiązać.

Dlaczego?

Nie marnowałem czasu podczas studiów i czytałem wtedy wszystkie dokumenty Kościoła związane z kwestiami społecznymi. Nie marnowałem też czasu w dziedzinie duchowości. Odkryłem i Mertona, i Nouwena, i włoskich mistrzów duchowości, jak choćby Enzo Bianchiego. Nawet sobie taki prywatny doktorat z tego robiłem. Kiedy zostałem biskupem, to na życie parafialne, na Kościół patrzyłem z tamtej perspektywy i prawie nic mi się nie zgadzało. Byłem bardzo krytyczny i ostry w swoich sądach. Tak objawiał się brak doświadczenia. Nastąpiło zderzenie ideału z rzeczywistością, a do tego księża bardzo często byli niezadowoleni, że ja, młokos, ich pouczałem. Dziś potrafię łączyć ideały z rzeczywistością. Nie zbudujemy Królestwa Bożego na ziemi, Kościół też nim nie będzie, trzeba to zrozumieć. Nie możemy natomiast tracić ideału z horyzontu, powinniśmy do niego zmierzać.

Czyli trzydzieści osiem lat to za mało, by zostać biskupem? Zdaje się, że mniej więcej w tym wieku święcenia biskupie przyjął kardynał Kazimierz Nycz i święty Jan Paweł II.

Jeśli chodzi o mnie, to czasem żartuję, że to była pomyłka. W posłudze biskupa doświadczenie bardziej się liczy niż wiedza. Ja byłem teoretykiem, miałem za sobą tylko dwa lata na parafii, a później pracowałem w sekretariacie księdza prymasa Józefa Glempa. Prozy życia parafialnego po prostu nie znałem. Albo przynajmniej znałem ją za mało.

Niektórzy biskupi w ogóle nie mają o tym pojęcia.

A powinni. Tak uważam.

Dziś wszystko się już księdzu biskupowi zgadza?

Oczywiście, że nie. Za mało, jako duchowni, znamy nauczanie Kościoła, a jeśli je znamy, to niewiele sobie z tego robimy. Nauczanie Kościoła jest przebogate, nie ma żadnego innego środowiska, które by miało takie nauczanie. A my naprawdę nie korzystamy z niego, chociażby w kwestiach dialogu, nawet z ludźmi inaczej myślącymi, nawet z przedstawicielami błędnych ideologii, my nie mamy bladego pojęcia o tym, jak naucza Kościół. Tymczasem Kościół ma przebogatą teorię, ale niestety tego nie realizujemy w życiu.

Ktoś nas później z tego rozliczy.

Przede wszystkim Ten, który jest nad nami. Trzeba przyznać uczciwie, że często działamy w nieświadomości.


Fragment pochodzi z książki "Obudzić proroków" wydanej przez Wydawnictwo WAM. Więcej znajdziesz tutaj>>


Szukacie dobrych tytułów religijnych albo lifestylowych? Świetnie się składa - wybraliśmy dla Was najlepsze propozycje z wydawnictwa WAM! Szukajcie ich na naszej stronie, Facebooku i Instagramie pod hashtagiem #książkatygodnia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
bp Piotr Jarecki, Tomasz Krzyżak

Czy Polska jest ziemią bez proroków?

Odważna, szczera i poruszająca rozmowa dziennikarza „Rzeczpospolitej” Tomasza Krzyżaka z biskupem Piotrem Jareckim. Nie tylko o polityce i relacjach państwo–Kościół, ale też o niespełnionych ambicjach, samotności i problemach księży.

...

Skomentuj artykuł

Bp Jarecki: ten kryzys to największe wyzwanie naszych czasów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.