Czy seminaria duchowne w Polsce naprawdę się likwidują? Ilu będzie w tym roku kandydatów do kapłaństwa?
Dobiega powoli końca tegoroczna seminaryjna rekrutacja. Ten rok przynosi także sporo zmian: łączenie seminariów, kolejne domy propedeutyczne, nowy sposób formacji kleryków.
Ilu będzie nowych kandydatów do kapłaństwa? Jak zmienia się formacja przyszłych księży diecezjalnych w Polsce? Czy medialne doniesienia o likwidacji seminariów mają pokrycie w rzeczywistości?
Czy w 2022 roku nastąpiła likwidacja trzech seminariów? Nie do końca
Na początku wakacji media obiegła informacja o „likwidacji” seminariów w Legnicy, Świdnicy i Bydgoszczy. Zazwyczaj była jeszcze opatrzona etykietką „Kościół się kończy”. Dlaczego bydgoskie seminarium przenosi się do Poznania, a legnickie i świdnickie do Wrocławia? Czy to znaczy, że nie został w nich już ani jeden kleryk? Nic podobnego. Powodem takich zmian jest kilka czynników, a jak się okazuje, spadek powołań ma na takie decyzje mniejszy wpływ niż zmiany w formacji, które w tym roku mocno wchodzą do seminariów. Chodzi o etap propedeutyczny i pastoralny, czyli początek i koniec procesu formacji przyszłych księży.
- To nie likwidacja, ale raczej transformacja – mówi ks. Piotr Kot, do niedawna przewodniczący Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych. – Aktualnie zmiany dotyczą dwóch ośrodków: seminarium poznańskie i wrocławskie. W stolicy wielkopolski do kapłaństwa będą się przygotowywać klerycy z Poznania, Kalisza i Bydgoszczy, a w stolicy Dolnego Śląska klerycy z Wrocławia, Legnicy i Świdnicy. Te ośrodki formacyjne scalają się z racji mniejszej liczby kleryków, ale także ze względu na instrukcję Stolicy Apostolskiej dotyczącą afiliacji instytucji studiów wyższych. By móc afiliować instytut, trzeba mieć odpowiednią liczbę studentów stałych.
Łączenie seminariów ma kilka przyczyn
Jednak jak wyjaśnia ks. Kot, który jest też rektorem legnickiego seminarium, najważniejszym powodem nie jest dobro instytucji i jej przetrwanie, ale dobro kleryków. A klerycy z diecezji wrocławskiej, świdnickiej i legnickiej formują się razem w jednym domu właśnie na początkowym etapie propedeutycznym.
- Nie chcemy tej wspólnoty, która podczas etapu propedeutycznego nabrała właściwej dynamiki, rozbijać i wysyłać z powrotem do małych seminariów. Wszyscy widzimy tendencję spadkową, jeśli chodzi o liczbę powołanych. Choć wierzymy w zaskakujące działanie Pana Boga, to staramy się też stąpać po ziemi. Od dłuższego czasu w naszej diecezji trwały dyskusje na temat dalszej formacji kleryków. Głównie zastanawialiśmy się nad tym, na ile małe roczniki pozwalają osiągnąć odpowiednią dynamikę grupy formacyjnej. Doszliśmy do wniosku, że musimy zdecydować się na reorganizację – mówi legnicki rektor.
Tego samego zdania jest ks. Przemysław Kwiatkowski, wybrany właśnie na nowego przewodniczącego Konferencji Rektorów. Jak mówił w rozmowie z KAI, w związku z mniejszą liczbą kandydatów do seminariów i w sytuacji mniejszych seminariów przed ośrodkami formacyjnymi stają zupełnie nowe wyzwania. Chodzi jednak o coś więcej niż zamknięcie jakiegoś ośrodka czy też połączenie go z innym; potrzebne jest wypracowanie jak najlepszego, nowego stylu formacji.
Czy Watykan nakazuje likwidować małe seminaria?
Kolejnym pytaniem, które pojawia się często w przestrzeni medialnej, jest pytanie o los seminariów, w których kleryków jest tylko kilkunastu lub nawet kilku. Z aktualnych danych wynika, że przynajmniej w trzech na trzydzieści dwa diecezjalne ośrodki seminaryjne kleryków jest mniej niż dziesięciu, choć po ostatnim naborze może się to jeszcze zmienić.
W przestrzeni medialnej pojawiła się jakiś czas temu informacja, że seminaria, w których jest mniej niż trzydziestu kleryków, powinny zostać zlikwidowane. Jak się okazuje, ma to niezbyt wiele wspólnego z prawdą.
- Sprostuję to – mówi ks. Kot. – Chodzi o „Instrukcję o afiliacji Instytucji studiów wyższych”, wydaną w 2020 roku przez ówczesną Kongregację Edukacji Katolickiej. Nie dotyczy ona jednak seminarium duchownego jako miejsca przygotowania do kapłaństwa, tylko samych studiów, czyli formacji intelektualnej kleryków.
Jak wyjaśnia legnicki rektor, trzydzieści osób to jest nie próg, którego przekroczenie w dół skutkuje natychmiastową likwidacją seminarium. W instrukcji nie ma nawet podanej dokładnej liczby, mówi się tylko o „odpowiedniej ilości”. Poproszona o doprecyzowanie Kongregacja podpowiedziała, że dobrze by było, gdyby liczba stałych studentów nie była mniejsza niż trzydzieści osób – ale to może także być dwadzieścia, jeśli będzie to dobre.
- Musimy oddzielić dwie sprawy: instrukcja watykańska dotyczy studiów. Istnieją seminaria, które są blisko wydziałów teologicznych i wtedy nie trzeba tworzyć instytutów afiliowanych. W niektórych przypadkach, gdy seminarium nie jest zbytnio oddalone od wydziału, klerycy mogą dojeżdżać na studia, a pozostałą formację przeżywać we własnym domu. Tak będzie w przypadku kilku seminariów zakonnych, m.in. salwatorianów z Bagna i franciszkanów z Wrocławia.
Nie ma więc żadnych watykańskich przepisów, które zmuszałyby biskupa diecezjalnego do połączenia seminarium z innym lub zamknięcia go, gdy jest w nim zbyt mała liczba kleryków.
„Są niedojrzali, nie znają życia”. Jak zmienia się formacja przyszłych księży?
Kolejna zmiana, która się wydarza w diecezjalnych seminariach, to nowy program formacyjny.
- To bardzo duża szansa na formację metodyczną, dojrzałą i adekwatną do współczesnej kondycji kandydatów oraz okoliczności egzystowania Kościoła w świecie – komentuje ks. Kot.
Nowy program bierze pod uwagę dwie sprawy, które sprawiały kłopot w dotychczasowej formacji, a raczej – po jej zakończeniu. Pierwsza to niedojrzałość kandydatów i trudność w takim prowadzeniu formacji, by wykształcić kandydatów nie tylko intelektualnie, ale też „po ludzku” ich wychować do dojrzałości. Druga – to zarzut często stawiany młodym księżom , że przychodzą prosto z seminarium i zupełnie nie znają życia, więc nie są dobrymi duszpasterzami. Obie kwestie rozwiązują dwa etapy formacji – pierwszy, propedeutyczny, i ostatni, pastoralny.
Miejscem pierwszego etapu formacji są ośrodki propedeutyczne – obecnie w Polsce jest ich około piętnastu.
- By ten etap dobrze zadziałał, wymaga dynamiki wspólnoty. Te ośrodki są wyłączone ze studiów filozoficzno-teologicznych, z posług, wyjazdów. Na tym etapie kładzie się głównie akcent na dojrzałość ludzką w różnych sferach: emocjonalnej, seksualnej, relacyjnej – bardzo szeroko, i na formację duchową. Chodzi o to, żeby spojrzeć razem z tymi kandydatami, na jakim etapie dojrzałości ludzkiej i dojrzałości wiary są. Czy wiem, kim jestem? Te dwa wymiary scala jeden temat: tożsamość. Kim jestem jako człowiek, czy siebie rozumiem, czy siebie znam, i kim jestem jako człowiek wiary. Na to jest przynajmniej rok czasu – wyjaśnia ks. Kot.
To bardzo realistyczne podejście do tej kwestii, bo wyraźnie widać, że obecne młode pokolenie jest inne.
- Młodzi przynoszą ze sobą bardzo wiele możliwości, nowego spojrzenia, dobra, odwagi, prostoty, nadziei. Ale też niosą w sobie jakąś kruchość, słabość, potrzebę wyjścia naprzeciw ich najgłębszym pragnieniom i kondycji, w jakiej żyją – zaznacza w rozmowie z KAI ks. Kwiatkowski.
Młodzi są inni, więc potrzeba innych rozwiązań
Jak dodaje ks. Kot, jeśli któryś z kleryków po roku jest wciąż zbyt mało dojrzały w jakiejś przestrzeni życia, musi nad czymś popracować albo potrzebuje jakiejś fachowej pomocy, może usłyszeć: rok to dla ciebie za mało, teraz dla ciebie etapem propedeutycznym będą dwa lata w domu, idź do pracy, bądź w relacji z ojcem duchownym, jeżeli trzeba, z terapeutą, a później wróć.
Drugim etapem, który będzie przebiegał inaczej, jest ostatni, czwarty etap formacji – czyli etap pastoralny. W tym czasie klerycy po piątym roku idą do pracy do parafii. Nie po to, by się przyglądać. Idą na sto procent, do katechezy, do grup, do rodzin, do chorych, do szpitali. Doświadczają większości bodźców, które są w świecie.
- Często pojawia się pytanie w odniesieniu do młodych księży, na ile oni znają życie, więc próbujemy przygotować ich do przyszłych zadań, a nade wszystko do relacji, bo Kościół to ciągłe relacje. W Legnicy robiliśmy to od siedmiu lat i to się bardzo dobrze sprawdzało – podsumowuje ks. Kot. – Po piątym roku klerycy byli kierowani na cały rok do parafii, żeby uczyć się siebie pośrodku codziennych spraw. Widzimy, jak wielkim wyzwaniem jest obecnie kształtowanie w młodych ludziach postawy odpowiedzialności, ofiarności, wierności, czystości. Widzimy ich lęki. To dotyczy nie tylko kleryków. Wystarczy trochę pobyć w świecie studenckim. To ogólny problem współczesnego człowieka, któremu coraz częściej wydłuża się droga do poznania prawdy o sobie i do poznania tajemnicy życia.
Ilu będzie w tym roku nowych kleryków?
Dane dotyczące aktualnej liczby alumnów, czyli przyszłych księży, zazwyczaj są podawane w październiku, po zakończeniu naboru we wszystkich ośrodkach seminaryjnych. Jak się kształtuje ta liczba jeszcze przed zakończeniem tegorocznej rekrutacji? Zapytaliśmy o to diecezjalne seminaria. Z odpowiedzi udzielonych przez dwie trzecie ośrodków wynika, że kandydatów na pewno nie będzie więcej, niż w przyszłym roku.
Tarnów, Przemyśl, Wrocław, Katowice, Kraków, Warszawa, Opole – tam kleryków ze wszystkich etapów będzie najwięcej: około kilkudziesięciu, do pół setki. Są jednak seminaria, w których alumnów łącznie jest tylko kilkunastu.
Z pierwszych danych wynika, że wszystkie seminaria przyjęły w tym roku kandydatów. W pierwszym naborze kandydatów zgłaszało się zazwyczaj kilku: dwóch, trzech, w niewielu miejscach kilkunastu. Łącznie jest ich na razie około trzystu dwudziestu. Wszystko wskazuje też na to, że żaden ośrodek nie będzie mógł się w tym roku „pochwalić” kilkudziesięcioma nowymi kandydatami do kapłaństwa, a stały spadek widoczny w ostatnich latach nie uległ zatrzymaniu.
Gdy jednak spojrzy się w szczegółowe dane, dotyczące liczby kleryków na konkretnych kursach, wydaje się, że po dużym tąpnięciu w ostatnich trzech latach następuje teraz delikatny wzrost. Czy taka tendencja nie jest błędem pomiaru, okaże się dopiero w październiku, gdy zostaną opublikowane ostateczne dane.
Skomentuj artykuł