Dlaczego chrześcijanie traktują ekologię wrogo? „Myślimy w stylu człowieka oświeceniowego”

Dlaczego chrześcijanie traktują ekologię wrogo? „Myślimy w stylu człowieka oświeceniowego”
Fot. OCG Saving The Ocean / unsplash.com
0:00
- 0:00
Deon.pl

- Jest mnóstwo ludzi, którzy uważają ekologię za wrogą chrześcijaństwu. Wrogą czyli służącą interesom nie naszym, nie kościelnym, nie katolickim. Taką niestety mamy sytuację. Możemy argumentować, że Pan Bóg, który stworzył świat i powierzył go nam chce, byśmy byli tutaj dobrymi gospodarzami – mówi o. dr Stanisław Jaromi OFMConv, który był gościem Tomasza Terlikowskiego w podcaście "Tak myślę".

- Możemy argumentować różnymi cytatami z tradycji kościoła, z tradycji benedyktyńskiej, franciszkańskiej, możemy przywoływać argumenty ze współczesnego nauczania kościoła.

- Myśmy jako Ruch Ekologiczny Świętego Franciszka z Asyżu w czasie pandemii nawet zrobili taki projekt pod tytułem „Biblioteka Laudato si’”, gdzie zgromadziliśmy prawie setkę dokumentów. Więc to wszystko jest. Wiedzę mamy, refleksję religijną mamy, refleksję teologiczną mamy. Mamy wskazówki jak praktykować ekologię na co dzień, ale zupełnie nam to nie wychodzi – zauważa o. Jaromi.

Dlaczego nam to nie wychodzi? Jaki jest powód, że chrześcijanom tak trudno przychodzi pogodzenie się z tym, że postulaty ekologiczne mają swoje zakorzenienie w myśli chrześcijańskiej i można, przynajmniej niektóre, wyprowadzić z lektury Księgi Rodzaju – zastanawia się Tomasz Terlikowski.

- Niestety nie mamy jasnej odpowiedzi. Jedna z nich może być taka, że częściej my jako ludzie, jako ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą czy edukacyjną lub każdą inną myślimy nie w stylu chrześcijańskim, ale w stylu człowieka oświeceniowego, który uważa, że człowiek jest miarą wszechrzeczy, że mu wszystko wolno, że para i stal to jest nasz największy sukces. Oraz, że mamy zdobywać, pomnażać majątek i za wszelką cenę prowadzić działalność która przynosi zysk – tłumaczy franciszkanin.

I to się niestety dzieje, nie patrząc na koszty przyrodnicze, środowiskowe, społeczne, a nawet osobiste, takie duchowe, chrześcijańskie. Taki sposób myślenia niesamowicie nas degraduje jako dzieci Bożych jako braci czy uczniów Jezusa Chrystusa.

Red. Terlikowski zauważa, że są też tacy, którzy mówią, że za takie traktowanie przyrody odpowiada chrześcijaństwo. Jest przywoływany wtedy cytat z Księgi Rodzaju, który mówi: „czyńcie sobie Ziemię poddaną”. Jest to interpretowane przez część myślicieli ekologicznych jako oddanie ziemię w posiadanie, i to takie posiadanie umożliwiające także eksploatację. Oczywiście już Jan Paweł II mówił, że tak nie jest, ale ta interpretacja rzeczywiście kiedyś funkcjonowała i nadal funkcjonuje.

- Zgadza się, ta interpretacja rozpoczęła się pod koniec lat sześćdziesiątych – mówi o. Jaromi. - Przetoczyła się przez Zachodnie kościoły w latach siedemdziesiątych. Mamy olbrzymią literaturę na ten temat i wskazującą na właściwe, pogłębione rozumienie Księgi Rodzaju i całego Pisma Świętego, całej Biblii, zwłaszcza Starego Testamentu. Ta odpowiedź jest sformułowana wielokrotnie chociażby w jednej z encyklik Jana Pawła II, która mówi, że człowiek to nie eksploatator, ale dobry gospodarz, stróż Bożego stworzenia – dodaje franciszkanin.

- Oprócz tej funkcji oskarżycielskiej wobec nas, chrześcijan jest też inna funkcja tego cytatu, która bardziej mnie złości. Jest to usprawiedliwienie wśród katolików, a zwłaszcza grzeszników ekologicznych. Takich, którzy pozwalają sobie bezwzględnie eksploatować dla swojej korzyści i wprost mówią, że przecież Pan Bóg mi pozwolił, każe czynić sobie Ziemię poddaną.

- Oczywiście trudno wtedy przez jeden cytat interpretować całe nauczanie biblijne. Mamy kolejne liczne cytaty np. pokazujące że Bóg jako właściciel całego stworzenia dba o nie i nas zobowiązuje do dbania. Do Pana należy wszystko – zauważa o. Jaromi.

Może rzeczywiście ta afera która wybuchła po tym, jak Franciszek powiedział o grzechu ekologicznym bardzo mocno dowodzi, że tak naprawdę nie mała część katolików, myślę też, że nie mała część duchownych katolickich, zwyczajnie nie miała pojęcia, że grzechy ekologiczny jest, czyli, że jakiś grzech przeciwko stworzeniu w ogóle istniał – twierdzi Tomasz Terlikowski.

- Udało się w takiej popularnej katechezie wyeliminować z rachunku sumienia relację do przyrody, stworzenia. Jeżeli pojawiło się to pojęcie sumienia ekologicznego, później grzechu ekologicznego i w końcu nawrócenia ekologicznego, to może niektórzy się przestraszyli, że zbyt mocno to ich atakuje. Ich styl życia, sposób funkcjonowania. A jeżeli to atakuje, jeżeli zagraża, to najlepiej tą naukę odrzuć – odpowiada duchowny.

- Jakbyśmy mieli zrobić rachunek sumienia, to na co by ojciec zwrócił uwagę właśnie w takim wymiarze zaniedbań wobec stworzenia – pyta red. Terlikowski.

- Kluczowe jest marnotrawstwo. To był od zawsze grzech. od zawsze w naszej tradycji człowiek marnotrawny był piętnowany. Jeszcze ja jako chłopak byłem wychowywany, że wyrzucanie chleba i w ogóle żywności to był grzech wołający pomstę do nieba i niedopuszczalny.

- I przyszedł tak zwany wolny rynek, epoka nadmiaru i pełnych sklepów i lodówek, które przechowują tony żywności, nie wiadomo po co i dla kogo, i mamy to co mamy. Prawie 42 proc. żywności w Polsce się marnuje. To są dane, których nikt nie zaprzecza – mówi o. Stanisław Jaromi.

Podcast Tomasza Terlikowskiego "Tak myślę" dostępny jest na platformie YouTube

Podcastu "Tak myślę" możesz wysłuchać w aplikacji Spotify

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomasz P. Terlikowski

Częstochowa jest domem Matki Polaków – Czarnej Madonny. Jak dobrze go znamy?

Tysiące cudownych uzdrowień, pielgrzymi z najdalszych zakątków świata i legendy, które rozpalają wyobraźnię milionów wierzących.

Czy klasztor w Częstochowie nawiedził sam Mesjasz? Kto...

Skomentuj artykuł

Dlaczego chrześcijanie traktują ekologię wrogo? „Myślimy w stylu człowieka oświeceniowego”
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.