Dramatyczny apel duszpasterza młodzieży do rodziców: "niech wasze dzieci was znienawidzą"

(fot. Elijah O'Donell / Unsplash // twitter.com/inthelineofmel)

"Uściski od księdza, który wysłuchuje ich grzechów" - dodaje proboszcz kościoła Świętej Trójcy w Norfolk w stanie Wirginia.

"Drodzy Rodzice: usuńcie Snapchata z telefonów waszych dzieci. Teraz. Nie pytajcie. Po prostu to zróbcie. Niech was znienawidzą. To minie" - pisze w dramatycznym apelu ks. Dan Beeman.

"Uściski od księdza, który wysłuchuje ich grzechów" - dodaje proboszcz kościoła Świętej Trójcy w Norfolk w stanie Wirginia.

Ks. Beeman prócz tego, że jest proboszczem, pracuje z młodzieżą także w ramach ruchu duszpasterskiego Life Teen oraz zajmuje się szkołami katolickimi na terenie diecezji Richmond. Jest dyplomowanym psychoterapeutą, który towarzyszy amerykańskim weteranom cierpiącym na zespół stresu pourazowego (PTSD).

Są rzeczy, które mogą poczekać. Zobacz mocną kampanię [WIDEO] >>

Swój apel opublikował na Twitterze 21 lipca. Jego tweet został udostępniony już niemal 3000 razy i doczekał się ponad 7000 reakcji. Dlaczego ksiądz bierze na celownik jeden z najpopularniejszych serwisów społecznościowych?

"W Snapchacie każda chwila jest ulotna" deklarują producenci apki. To bardzo pięknie i szalenie romantycznie brzmi. Przynosi na myśl wyjątkowe wspomnienia. Kogo nie wzruszają na myśl wszystkie chwile i widoki, które rejestruje tylko nasze oko i utrwala wadliwa pamięć? Żadne zdjęcie tego nie doścignie. Na tym zasadza się idea Snapchata - umożliwia błyskawiczne przesyłanie zdjęć, wiadomości i krótkich filmików, które po jakimś czasie znikają i nie ulegają archiwizacji.

W Polsce korzysta już z niego ponad 1,2 miliona użytkowników. Aż 45% z nich nie ma jeszcze 18 lat (dane za Snapcenter), większość to dziewczyny. Te tendencje powtarzają się na całym świecie, bo serwis jest szczególnie popularny wśród nastolatków. "Guardian" zauważył, że już od 2015 roku młodzież systematycznie "przesiada się" z Facebooka na Youtube, Instagram czy Snapchat. W pewnym momencie rejestrator wyjątkowości był jedną z najszybciej rosnących platform społecznościowych. Nic dziwnego, gdy wszedł na rynek, jedynym serwisem z możliwością nietrwałego-utrwalania chwil, co ogromnie odróżniało go od konkurencji.

Skąd ten sukces? Recepta jest bardzo prosta: kompromitujące filmiki z imprez, rozbierane fotografie czy obraźliwe treści mogą dotrzeć do kogo chcemy, a następnie - przynajmniej teoretycznie - rozmyć się w cyfrowym niebycie. Nic nie trzeba kasować, bo znika samo i nie dotrze do niepowołanych oczu. Już w 2014 roku Business Insider opublikował obszerne fragmenty z bloga 13-letniej Ruby Karp, która opisywała jak jej znajomi korzystają z funkcjonalności serwisu. Snapchat był używany wśród jej kolegów jako narzędzie do dręczenia innych. "Otrzymałam wiele bolesnych snapów, ale nie mam na nie dowodów, bo obrazki znikają po 10 sekundach" - pisała nastolatka.

Czy historia o samobójczyni może edukować? O serialu "13 powodów" >>

Cztery lata temu NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) we współpracy z Biurem Rzecznika Praw Dziecka oraz Pedagogium Wyższą Szkołą Nauk Społecznych przeprowadziła badania wśród polskich nastolatków. Ponad 25% z nich otrzymała erotyczne zdjęcia za pośrednictwem internetu. Młodzież przyznaje, że zachęcają się wzajemnie do wysyłania tego typu zdjęć, żeby "zgromadzić na siebie haki", żeby manipulować innymi, szantażować, wyłudzać pieniądze. "Jeśli to idzie w tę stronę, to naprawdę mamy się o co martwić" - komentowała Marta Wojtas z Fundacji Dzieci Niczyje.

Co się stanie, gdy wrzucimy zdjęcie do sieci? Raport NASK >>

Choć Snapchat to nazwa jednego programu, to jego funkcje podziela dziś także konkurencyjny Messenger od Facebooka, a także wykupiony przez firmę Zuckerberga Instagram. Rok temu przed szkodliwymi działaniami serwisów społecznościowych ostrzegali duchowni zgromadzeni na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim podczas międzynarodowego kongresu poświęconego ochronie nieletnich.

"Każdego roku dziesiątki milionów nowych użytkowników włączają się do sieci, z czego ogromna część to niepełnoletni, którzy swobodnie nawigują i znajdują w sieci nieskończoną różnorodność rzeczy, z których liczne są negatywne, zwłaszcza gdy chodzi o rozwój młodych, ich tożsamość seksualną i zagrażające im niebezpieczeństwa. Istnieją bowiem formy wabienia czy przemocy za pośrednictwem Internetu" - przestrzegał wtedy o. Federico Lombardi.

Przed zagrożeniami, które czekają na dzieci w świecie wirtualnym, przestrzegał także papież Franciszek w homilii z 30 kwietnia 2018 roku:

"Wiele ciekawości wywołuje też świat wirtualny, telefony komórkowe. Dzieci wchodzą do internetu, są ciekawe i znajdują tam wiele złych rzeczy. Musimy pomóc dzieciom żyć w tym świecie po to, aby chęć wiedzy nie była ciekawstwem, aby nie stały się jego więźniami" - wzywał Franciszek.

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dramatyczny apel duszpasterza młodzieży do rodziców: "niech wasze dzieci was znienawidzą"
Komentarze (2)
24 lipca 2018, 13:19
Żeby wierzyć, że te snapy czy momenty znikają na 100% po pewnym czasie to faktycznie trzeba być naiwnym jak dziecko. Te koncerny przechowują dane na swoich serwerach nawet bez wiedzy swoich użytkowników. Te dane są też analizowane i sprzedawane bo przecież z czegoś się te firmy muszą finansować. 
24 lipca 2018, 16:33
Zgadzam się kolego. W internecie nic nie ginie. Gdzieś te zdjęcia potem trafiają. Trudno mi uwierzyć, że nikt tego nie analizuje, sprawdza czy weryfikuje. Jakoś te firmy muszą zarabiać, prawda?