Kościół jest Sakramentem Chrystusa
Chyba każdy z nas spotkał ludzi szczerze kochających Kościół, troszczących się o niego. Nie krytykują oni Kościoła, nie wytykają mu zaniedbań. Wiedzą bowiem, że jako rzeczywistość nie tylko boska, ale i ludzka, jest on obciążony grzechem. Dlatego nie zniechęcają się, gdyż w tym właśnie Kościele mogą spotkać Jezusa Chrystusa.
Bosko-ludzki wymiar Kościoła
Pół wieku temu kardynał Henri de Lubac SJ (1896-1991) napisał książkę Medytacje o Kościele, uderzającą głębią perspektywy i ogromem miłości francuskiego jezuity do Kościoła, który jest Mistycznym Ciałem Chrystusa. Nie sposób go zgłębić, można co najwyżej dotknąć wielkiego strumienia dwudziestu wieków. Wytrysnął Kościół z przebitego boku Chrystusa na Kalwarii, zahartował się w Ogniu Zesłania Ducha Świętego, sunie niepowstrzymanie przed siebie jak rzeka i ogień. Porywa w biegu każdego we właściwym dla niego czasie, by wytoczyć nowe fontanny wody żywej i zapalić nowy płomień. Kościół trwa dzięki Boskiej, a nie tylko ludzkiej sile. Działa w nim cała Trójca Święta, udzielając się każdemu w głoszonym w Kościele słowie Bożym i w sprawowanych sakramentach. To w Kościele Bóg pragnie zgromadzić wszystkich ludzi, dlatego jest on znakiem jedności dla świata, w którym tak wielu cierpi z powodu niezgody, rozdarcia i braku pokoju.
Jakże to rozumienie tajemnicy Kościoła dalekie jest od powierzchownego traktowania społeczności “zwołanej” przez Boga, jak czynią to środki społecznego przekazu niechętne chrześcijaństwu. Dzisiaj bowiem dominuje moda na pomniejszanie znaczenia Kościoła w społeczeństwie i marginalizowanie go. Niektórzy wpływowi ludzie chcieliby ograniczyć rolę Kościoła do posługi charytatywnej, do opieki nad bezdomnymi, chorymi i uzależnionymi. Niechętnym okiem patrzą, jak Kościół broni przestrzeni wolności i upomina się o godność każdego człowieka. A przecież Kościół – jak pisze francuski teolog – jest Matką narodów wolnych. Dlatego właśnie nie milczy, gdy w świecie pojawiają się tyrani. Spełnia tym samym swoją prorocką misję głoszenia całej prawdy o człowieku i jego powołaniu do wolności dziecka Bożego. Starsze pokolenie Polaków doskonale to rozumie. Pamiętam, jak w okresie komunistycznego zniewolenia, w kaplicy Sióstr Niepokalanek w nowosądeckim Białym Klasztorze, po każdej niedzielnej Mszy Świętej śpiewaliśmy: My chcemy Boga w rodzin kole, w troskach rodziców, dziatek snach. My chcemy Boga w książce, w szkole; w godzinach wytchnień, w pracy dniach. I zostaliśmy wysłuchani, bo Bóg nagradza wierność swego ludu, naznaczoną niezliczonymi ofiarami i heroicznym świadectwem.
Duchowe bogactwo Kościoła
Henri de Lubac pisze, że Kościół jest świętą siedzibą, większą niż wszechświat, w której od razu możemy się poczuć jak u siebie, podobnie jak w dobrze znanym nam domu. Ten Boży Dom, tworzony z żywych kamieni, jest gościnny także dla przygodnych przybyszów, bo właśnie na tym polega istota katolickości, czyli powszechności Kościoła. Sercem zaś tego domu jest Eucharystia, która go codziennie odnawia i buduje. Kiedy już doń wejdziemy, wszystko w nim pozostaje do naszej dyspozycji: bogactwo słowa Bożego, świadectwo męczenników i świętych, mądrość teologów, wiara prostych ludzi, miłość Samarytan z każdego minionego wieku i nadzieja wszystkich pokoleń w przyjście Królestwa Bożego.
Ojciec de Lubac przypomina nam, że Kościół z pokornymi dziećmi bardziej pociąga niż Kościół, którego dzieci nazbyt po ludzku troszczą się o budzenie szacunku. Uczeń Jezusa został zaproszony do naśladowania Mistrza w tajemnicy uniżenia, w tajemnicy krzyża.
Dlatego trzeba umieć znosić cierpienia i przeciwności dla dobra kościelnej wspólnoty na wzór świętego Pawła. Każdy z nas może ukryć swoje konanie w cieniu konania Jezusa. A wtedy Jego rozdarcie jest podporą dla mego rozdarcia. W sytuacjach wielkiego cierpienia możemy być pewni, że spotykamy się z naszym Mistrzem i Panem. Jezus, nasz Zbawiciel, jest największym bogactwem Kościoła. Dlatego francuski kardynał przestrzega, byśmy na Chrystusie, a nie na samym Kościele, skupiali całą naszą uwagę. Bo jeśli Chrystus nie stanowi bogactwa Kościoła, ten Kościół jest nędzarzem; jeśli nie kwitnie w nim Duch Jezusa Chrystusa, pozostaje bezpłodny. Jego mury są w stanie ruiny, jeśli Jezus Chrystus nie jest ich Architektem. Pozbawiony jest urody, jeśli nie odzwierciedla jedynego piękna Oblicza Jezusa Chrystusa i jeśli nie jest Drzewem, zakorzenionym w Męce Jezusa Chrystusa.
Maryja i ukryci święci
Dzisiaj wiele uwagi poświęca się skuteczności działania różnych instytucji. Rodzi się pokusa, by w podobny sposób organizować życie Kościoła, zapominając, że głównym działającym jest w nim sam Bóg. A zatem w działaniu Kościoła chodzi o przede wszystkim o nadprzyrodzoną skuteczność, o życie Boże w nas, o owoce modlitwy i miłosiernej służby. Takiego patrzenia na Kościół – przypomina Henri de Lubac – uczą nas Maryja i święci, także ci nikomu nieznani ukryci święci. Kościół powinien być macierzyński na wzór Maryi, która zauważyła w Kanie Galilejskiej, że biesiadnicy nie mają wina.
Święci wszystkich wieków uczą nas rozrzutnej postawy ofiarowania Bogu wszystkiego, by z zapałem głosić w świecie Ewangelię. Jedyną bowiem misją Kościoła jest uobecnianie ludziom Jezusa Chrystusa. Kościół powinien głosić Go każdemu człowiekowi, dlatego jego bramy powinny być dla wszystkich otwarte. Jak zauważa Henri de Lubac: Gdyby w każdym z nas Kościół pozostawał bardziej wierny swojej misji, wzbudzałby on bez wątpienia, jak sam Jego Mistrz, więcej miłości i znajdowałby więcej posłuchu, ale zarazem, tak jak On, byłby bardziej odrzucany i prześladowany.
Wiemy, że wciąż nie dorastamy do misji uczniów Jezusa, by odważnie głosić Słowo. I tym razem pocieszająco brzmią słowa autora Medytacji o Kościele: Nawet najgorsze nasze niewierności nie oddzielą nigdy Kościoła od Bożej miłości, która jest w Jezusie Chrystusie. Przez swoje świadectwo, jak przez niezbywalne prawa, na zawsze pozostanie on Sakramentem Jezusa Chrystusa i zawsze będzie uobecniał Go w prawdzie. Za pośrednictwem najlepszych swoich dzieci będzie zawsze odzwierciedlał Jego chwałę. Kiedy wydaje się nam, że Kościół zaczyna zdradzać objawy zmęczenia – niewidoczne dla oka kiełkowanie przygotowuje nową wiosnę i mimo piętrzących się przeszkód zawsze rodzić się będą święci.
Skomentuj artykuł