Ksiądz Jan Kaczkowski o ustawie antyaborcyjnej

(fot. Damian Kramski /Wydawnictwo WAM)
ks. Jan Kaczkowski / Piotr Żyłka

Jesteśmy świadkami kolejnej gorącej debaty na temat kształtu ustawy antyaborcyjnej. Pada wiele argumentów za i przeciw. Zobacz, co o tej sprawie mówił ksiądz Jan Kaczkowski.

Piotr Żyłka: Dramat aborcji polega na tym, że mamy do czynienia z dwoma osobami, a więc z dwoma godnościami. Czy niezależnie od etapu rozwoju osoby - embrion i człowiek dojrzały - te godności są równe?

DEON.PL POLECA

Ks. Jan Kaczkowski: Zacznę od wskazania manipulacji, jakiej dopuszczają się zwolennicy aborcji. Twierdzą oni, że katolicka etyka medyczna w sytuacji konfliktu życia matki i płodu zawsze na pierwszym miejscu stawia życie płodu. Nie jest to prawda.

W sytuacji zagrożenia życia podejmowane są starania, by prowadzić ciążę bezpiecznie dla obu osób najdłużej, jak to możliwe. W tym celu działają oddziały patologii ciąży. Krytyczny jest drugi trymestr. Na dalszych etapach dziecko jest już zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki. Minimalna waga urodzeniowa, w czasie kiedy przyszedłem na świat, wynosiła 1000 gramów. Urodziłem się, ważąc 980 gramów, a więc jako żywe poronienie. W późniejszych latach wagę urodzeniową stopniowo zmniejszano, aż zlikwidowano to pojęcie. Obecnie przeżywają dzieci - choć to też pytanie etyczne, w jakiej kondycji przeżywają - urodzone z wagą 380 gramów. Najmniejsze dziecko, o jakim wiem, które się urodziło i rozwija prawidłowo, przyszło na świat w Brazylii, ważąc właśnie 380 gramów.

Nie unikajmy tego pytania: gdzie leży granica walki o życie rodzącego się dziecka?

To pytanie powracało do mnie często, kiedy byłem członkiem komisji bioetycznej do spraw odstąpienia od uporczywej terapii dzieci. Czy stosować agresywne metody inwazyjne u dzieci wcześnie urodzonych? Czy nie jest to od razu terapia jatrogenna, czyli powodująca wzmożone cierpienie? Niekiedy dziecko ma nierozwinięte organy wewnętrzne.

Z etycznego punktu widzenia najtrudniejszy, jak już wspominałem, jest drugi trymestr ciąży. Jeśli wówczas dochodzi do konfliktu, to ostateczną decyzję podejmuje lekarz. Wyobraźmy sobie banalny przypadek. Kobieta podczas ciąży ma zapalenie wyrostka. Trzeba ją operować, ponieważ bez operacji z pewnością zginą dwie osoby: matka i dziecko. Często operacja kończy się szczęśliwie dla obu osób. Ale jeśli lekarz nie może uratować dziecka? W sytuacji gdy mieliby umrzeć matka i dziecko, lekarz ratuje życie matki. Przemawiają za tym różne okoliczności: szansa kolejnego zajścia w ciążę, wcześniejsze posiadanie dzieci, dla których kobieta jest matką.

Klasyczna teologia moralna powiedziałaby, że nigdy nie można dokonać aborcji. W jej świetle lekarz musiałby usunąć całą macicę z przydatkami z płodem w środku. Oznaczałoby to, że kobieta nie będzie już płodna. Takie podejście jest obecnie nie tylko archaizmem, ale też faryzeizmem. Medycyna daje nam dzisiaj możliwość operacji oszczędzających, na przykład w przypadku nowotworu macicy w czasie ciąży. Dlatego zastosowałbym tu rozszerzoną metodę podwójnego skutku. Lekarz nie operuje po to, żeby zabić dziecko, czyli nie działa bezpośrednio na rzecz zła, lecz działa, chcąc ratować oboje. I chociaż śmierć dziecka jest od początku prawdopodobna, to w sytuacji, w której nie ma innego wyjścia, jego zabicie nie jest celem. Na tym przykładzie widać, jak ważny jest apel o etycznych lekarzy.

Dodam, że zdarzają się też odwrotne przypadki. Niedawno media donosiły o kobiecie, która w wyniku wypadku straciła życie. Stwierdzono u niej śmierć mózgu. Kobieta była w ciąży. Podtrzymywano więc jej funkcje życiowe. Tym samym ciało kobiety przyjęło funkcję inkubatora dla dziecka. Nie było tu dylematu dotyczącego konfliktu życia i godności, a ciążę w odpowiednim momencie rozwiązano przez cesarskie cięcie.

W polskim prawie aborcja jest dopuszczalna w trzech przypadkach. Po pierwsze, gdy płód jest ciężko i nieodwracalnie uszkodzony albo istnieje wysokie prawdopodobieństwo takiego stanu rzeczy.

Absolutnie nie ma z mojej strony zgody na akceptację tego warunku. To, że ktoś jest ciężko chory jeszcze przed urodzeniem, nie odbiera mu prawa do życia.

Dlaczego użył Ksiądz kiedyś sformułowania "eugeniczny faszyzm"?

Ależ to naprawdę jest eugenika! Proszę popatrzeć na społeczeństwa Zachodu. Tam już nie rodzą się dzieci z trisomią 21 chromosomu, czyli z zespołem Downa. Przypadki te diagnozowane są bardzo wcześnie i od razu kwalifikowane do aborcji. Zadaję więc pytanie: co jest ciężkim i nieodwracalnym uszkodzeniem płodu? Brak rączki, nóżki, w ogóle kończyn, deformacja, zajęcza warga, rozszczepienie podniebienia, przepuklina mózgowo-oponowa? Katolicką odpowiedzią na to pytanie jest hospicyjna opieka perinatalna. Zainicjował ją w Polsce docent Dangel w warszawskim hospicjum dla dzieci. Po traumatycznym doświadczeniu rodziców, którzy przez wiele lat starali się o dzieci, a gdy kobieta zaszła w ciążę, okazało się, że dziecko nie będzie miało większych szans na przeżycie, to tam rodzice znajdują odpowiednią opiekę.

Niektórzy podkreślają, że taki eugeniczny stosunek do dzieci staje się powszechniejszy ze względu na coraz częściej przeprowadzane badania prenatalne.

Badania prenatalne są dopuszczalne, ponieważ medycyna poszła już tak daleko do przodu, że wykrycie licznych chorób przed narodzeniem dziecka pozwala na przeprowadzenie skomplikowanych operacji (by wspomnieć tylko wewnątrzmaciczne operacje na otwartym sercu płodu). Widoczny staje się w tym kontekście pewien rodzaj schizofrenii medycyny. Ta sama medycyna z jednej strony potrafi dokonywać cudów terapeutycznych, a z drugiej w tym samym czasie, niejako drugą ręką, jest w stanie dybać na powstające życie i je unicestwić. Znów więc wraca pytanie o intencje i standardy etyczne.

Trzeba pamiętać, że badania prenatalne są różne, niektóre bardziej, inne mniej inwazyjne. Niezależnie od podejmowanego ryzyka mogą być wątpliwe moralnie ze względu na intencje. Niekiedy stoi za nimi postawa "Jak dziecko będzie zdrowe, to urodzę, jak chore - to usunę".

Inne okoliczności, które sprawiają, że w Polsce aborcja może być przeprowadzona legalnie, to ciąża będąca wynikiem czynu zabronionego. Chodzi o gwałt lub stosunek kazirodczy.

Sposób poczęcia nie ma wpływu na godność osoby. Jako katolicy musimy być w tym podejściu bardzo konsekwentni. Nie ma znaczenia, czy ktoś został poczęty w katolickim małżeństwie, pod kołdrą i po bożemu, czy w śmiałym seksie po pijanemu w kiblu na dyskotece.

Jeżeli w przypadku gwałtu mamy do czynienia z trzema osobami dramatu, to niewątpliwie niewinnymi ofiarami są kobieta i poczęte dziecko. I niech żaden idiota nie mówi, zwłaszcza prawicowy publicysta, że kobiety same prowokują do gwałtu. Takie słowa to hańba. W żadnych okolicznościach nie ma wytłumaczenia dla gwałtu. Winny jest ten, kto gwałci. A co się w takiej sytuacji dzieje? Najbardziej winny dostaje, jeśli w ogóle, lekko po łapach. Z całym humanizmem prawa. Niewinne dziecko jest zabijane, bo to stosunkowo łatwe, ono nie krzyczy. A kobiecie dokładamy kolejną traumę, bo zamiast wsparcia emocjonalnego i stworzenia warunków do tego, by mogła po urodzeniu oddać dziecko komuś, kto na nie czeka, otrzymuje złudną szansę "pozbycia się problemu", a wręcz jest niekiedy do aborcji przynaglana. Sprawa nieco się komplikuje w przypadku kazirodztwa. To, że ojciec, brat czy kuzyn jest chamem i pijakiem, który zgwałcił córkę, siostrę czy kuzynkę, nie zmienia faktu, że poczęte dziecko jest osobą i ma swoją godność.

W trzecim przypadku ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki.

Tu jest przypadek, który ewentualnie można zniuansować. Jestem, przysięgam, zdecydowanym przeciwnikiem aborcji, ale tu jest ujęte to, o czym mówiliśmy wcześniej. Niekiedy są sytuacje bez wyjścia, w których niepodjęcie działania - nawet mogącego spowodować śmierć dziecka - będzie oznaczać śmierć dwóch osób.

Proszę zobaczyć, co robi Fundacja Rak'n'Roll. Przypadki kobiet będących w ciąży, które nagle wymagają gwałtownego leczenia onkologicznego, to w Polsce rzadkość. Fundacja znalazła lekarza, który prowadzi te trudne przypadki. Trudne to mało powiedziane. Ja ze swoim glejakiem nie mam takich dylematów jak te kobiety, co najwyżej mogę się leczyć lub nie. Natomiast te matki muszą dokonywać dramatycznych wyborów.

Czy leczyć się intensywnie i zaszkodzić swojemu dziecku, czy leczyć się mniej intensywnie albo odstąpić od leczenia, by dziecko było zdrowe? Jakiż to jest dramat! Urodzić dziecko i za chwilę je opuścić, bo przyjdzie nawrót choroby? Urodzić i opuścić dzieci, które już są na świecie, czy wziąć chemioterapię, przecież nie z założeniem zabicia dziecka, tylko z założeniem wyleczenia siebie? Odpowiedzi wcale nie są jednoznaczne.

Tekst pochodzi z książki "Życie na pełnej petardzie"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz Jan Kaczkowski o ustawie antyaborcyjnej
Komentarze (48)
BT
~Bartosz Topolski
23 grudnia 2020, 03:06
Szczerze mówiąc nie zauważyłem by kogoś w ogóle obchodziło zdanie etyki katolickiej w tym sporze, bo zarówno obie strony mają na ten temat dość wypaczone przekonania. Nigdy też nie słyszałem takiego postulatu i szczerze mówiąc podejrzewam, że tak naprawdę może on wyglądać nieco inaczej, bo w całej rozmowie jest więcej przeinaczen i innych miernych zagrywek tego typu. Choćby fragment o eugenice, gdzie wygodnie pominięto kwestię tego, że polegała na tym, że rząd dyktował, kto może urodzić dziecko, a kto ma je usunąć. Celem było stworzenie lepszej rasy. Tu takiego celu nie ma, tak jak i nie ma tu dyktatu rządu (a przynajmniej po stronie, której tzw. prawo wyboru nie przeszkadza)
NS
~Name Surname
30 października 2020, 00:46
"Rozszerzona metoda podwójnego skutku"? "Faryzeizm"? Zasada podwójnego skutku polega po prostu na tym, że można coś robić, jeśli zło nie jest celem ani środkiem. Przy operacji wyrostka czy podaniu chemii celem jest wyleczenie, nie aborcja, a środkiem terapia, nie aborcja, więc kobiecie wolno to zrobić bez żadnego "rozszerzania" (ale nie musi). Ks. Kaczkowski chyba coś pokićkał, może dlatego, że dawał ten wywiad chory, a może nie, ale przydałby się komentarz redaktora i drugi od portalu. No i przydałaby się sama zasada podwójnego skutku, chociaż w skrócie, jako część programu religii w szkole -- sam czytałem podręczniki (bo treść lekcji przeważnie mało miała z nimi wspólnego) i nigdy nie było rozpisane, co uważa się za aborcję i eutanazję, tylko ogólnie wyjaśnione, że są złe.
23 marca 2018, 13:13
Bardzo mnie boli tego typu retoryka, jak się dokładniej wczytać w tych słowach nadal tkwi pogarda do kobiety, jej ciała i jej zawłaszczanie. Niby w zgodzie z duchem ewangelicznym (obrażonych tym sformulwowaniem zapraszam do studiowania swojej świętej księgi), ale na litość, to XXI wiek. Nie stosujmy prawa Mojżeszowego. Czy 6 miesiąc jest przypadkowy? Nie. To moment, w którym dziecko jeżeli zostanie urodzone, ma szansę przeżyć samemu. To jest prawdziwe prawo naturalne. Ze słów Księdza bije pogarda do kobiety, narzucanie swojej moralności innym ludziom. Moim zdaniem moralności mocno wykrzywionej i spaczonej. "Zacznę od wskazania manipulacji, jakiej dopuszczają się zwolennicy aborcji" P.s. Przykro mi księże, wytykam hipokryzę. To Pan manipulację i (co również typowe dla wierzących w dowolnego Boga) próbuje stworzyć dychotomię i podzielić ludzi na naszych (dobrych) i obcych (złych). Otóż spór w Polsce dotyczy przesłanki eugenicznej. Nie ma w Polsce sporu Zwolennicy Vs. Przeciwnicy. Taki kontekst, który Pan stosuje w swoim tekście nie jest niczym innym jak właśnie manipulacją. 99% tego narodu (bez względu na wyznanie) jest przeciwna aborcji, a spór toczy się o przypadki szczególne, w których to kościół wbrew pozorom zieje pogardą do człowieka i życia ludzkiego. 
MR
Maciej Roszkowski
23 marca 2018, 18:59
Proszę zapoznać się z okładką "Wysokich Obcasów sprzed 2 tygodni. Trzy aktywistki w koszulkach z napisem Aborcja jest OK W środku wspmnienie następnej aktywistki - "podjęliśmy decyzję ( o aborcji - MR), zamówiliśmy jedzienie, otworzyliśmy butelkę wina". Sympatycznie, tolerancyjnie, na uśmiechu. No i to odwrócnie sensu -to  Kościół "zieje pogardą do człowieka i życia ludzkiego".
26 marca 2018, 16:51
Zapoznałem się, wspomniałem w poście powyżej również o tym. Zarówno jedna skrajność (KK), jak i druga (Wspomniana okładka i poglądy ultralewicowe, o których mowa) są niebezpieczne dla naszego społeczeństwa. Mówiąc pokrótce - ani ochrona życia od poczęcia, ani aborcja dla zabawy i na zawołanie. Mniej więcej tak myśli 90% Polaków. Skrajne środowiska próbują nas uraczyć nieistniejącym konfliktem. 
EW
~EwA Wis
23 października 2020, 17:06
Aborcja jest zludnym rozwiazabiem "problemu". Naprawde. Czasami medycyna ma byc tylko po to, zeby pomoc takiej kobiecie i takiemu nieulaczalnie choremu dziecku, godnie odejsc, ale naturalnie.to jest 21 wiek! I naprawde boimy sie chorego dziecka? Przy takiej medycynie i standardu zycia.
BT
~Bartosz Topolski
23 grudnia 2020, 03:22
Nie jest ci wstyd odpowiadać na posty w taki sposób, że widać jak na dłoni, że ich nawet nie przeczytałeś? Mi by było.
A
Alek
25 września 2016, 23:05
"Częstość występowania nowotworów u kobiet: diagnoza stawiana jest w przebiegu 0,02–0, 1% wszystkich ciąż" to jakieś 100-500 kobiet rocznie ....  "leczyć się mniej intensywnie albo odstąpić od leczenia, by dziecko było zdrowe" ...zatem dla koscioła jest najlepiej żeby dziecko było zdrowe w tym samym czasie kobieta odstępująca od leczenia nowotworu złośliwego prawopodobnie wykorkuje zaraz po urodzinach i to jest wtedy moralnie OK, ale nawet jak zdechnie podczas ciąży to nic takiego będzie przeciez można sztucznie utrzymać ją w wegetacji aby jednak to poczęte dziecko bezpiecznie sie urodziło.
23 marca 2018, 09:43
Dobrym przykładem w tym względzie jest moja mama :-). Tak więc głupia "pani dokór", trzy razy dawała jej skierowanie na tzw. "zabieg" i jeszcze tłumaczyła to w ten sposób "niech się pani nie boi.........". Jeden raz nawet nakrzyczała "babsko" na mamę, że nie chce się zdecydować a mama miała zdiagnozowany nowotwór piersi. Puenta byłą tak, że mama poszła do spowiedzi a ksiądz, jakby dał jej więcej wątpliwości i skończyło się tym, że mama głupiej pani doktór odmówiła i Chwała Bogu - Adam urodził się nadzwyczaj zdrowy i silny, chociaż sam poród był niezwykle skomplikowany - pośladkowy. No, ale, chodzi o to, że dawniej to było tylko "niech się pani nie boi, to nic takiego" i taka fama chodziła wśród głupich lekarzy i nie tylko a skutkie były fatalne - wiadomo ile było dawniej aborcji. Głupim lekarzom należy się sprzeciwiać a wszystko powierzać łasce Boga Najwyższego - amen.
A
Alek
25 września 2016, 22:49
"Lekarz nie operuje po to, żeby zabić dziecko, czyli nie działa bezpośrednio na rzecz zła, lecz działa, chcąc ratować oboje. I chociaż śmierć dziecka jest od początku prawdopodobna, to w sytuacji, w której nie ma innego wyjścia, jego zabicie nie jest celem." To nie jest problemem, tylko co z przypdakami gdzie jednak trzeba dokonac wyboru, albo śmierć matki albo śmierć dziecka ... ustawa mówi że lekarz który wybierze aborcję (lub nawet przyczyni się do poronienia) żeby uratować matkę dostanie z urzędu 3-5 lat więzienia, za smierć kobiety nie dostanie nic a nawet zostanie moralnie pobłogosławiony ... czy to nie jest jednoznaczne z tym że kościół, ktory jest inicjatorem tej ustawy ma w głebokiej pogardzie życie i zdrowie matek?
NS
~Name Surname
30 października 2020, 00:54
A jakie to przypadki? Konkretnie, terminami. Raz w życiu czytałem o procedurze zmiejszania obciążenia układu krążenia przez usunięcie macicy razem z płodem (musiałby się wypowiedzieć specjalista, pewnie są alternatywne środki), ale przeważnie chodzi o branie/niebranie leków. Bo niby jak aborcja miałaby pomagać -- że do poronienia dojdzie w z góry znanym terminie?
A
Alek
25 września 2016, 22:37
".... poczęte dziecko jest osobą i ma swoją godność" A co z dziećmi poczętymi in-vitro ... czy one maja prawo do swoej godności czy może tak jak to głosi kościół mają wszystkie skazy genetyczne i bruzdy na czole .. będą zbawione a może odmówi się im chrzutu i innych sakramentów?
NS
~Name Surname
30 października 2020, 00:55
Poczęte to poczęte. Nie wyrywaj słów o bruździe z kontekstu.
J
Jolanta
25 września 2016, 00:42
Zwolennicy pozostawienia ustawy w jej obecnej formie tzn. z trzema dopuszczalnymi wyjątkami nie mogą pogodzić się z faktem, że kościół usiluje przymusem, za pomocą sankcji prawnych, w tym kar więzienia wprowadzić w życie ustawodawcze swoją interpretację moralności .  Nie ma czegoś takiego jak  społeczne sumienie , nie ma też takiego pojęcia jak moralne prawo społeczne. Gdyby takie istniało Stwórca nie dałby człowiekowi wolnej woli czyli  możliwości decydowania o sobie i dokonywania wyborów.  Pozbawianie go tego prawa to pozbawianie go godności.  Przeraża pozbawiony sumienia, zimny i bezwzględny a nawet można powiedzieć pełen pogardy stosunek do kobiet jaki prezentują dzialacze kościoła katolickiego forsujący zmiany w ww. ustawie  traktujący kobietę instrumentalnie niczym zepsute moralnie zwierzę pozbawione własnego sumienia, zdania i możliwości podejmowania najbardziej słusznych decyzji.  Wiara bez miłości  jest martwa i myślę, że to jest największy problem próbującego walczyć z wiernymi za pomocą policji i więzienia kościoła katolickiego w naszym kraju.
Agamemnon Agamemnon
14 kwietnia 2016, 02:35
To jasne jak słońce ,że Polacy nie powinni w legislacyjnym  sensie napastować na czyjekolwiek życie.
RF
Ras Fael
8 kwietnia 2016, 09:32
ależ podręcznikowy pokaz głupoty internetowej, haha :D
A
Agnieszka
7 kwietnia 2016, 14:58
Na pierwszy rzut oka widac ze ten ksiadz to pedofil! Wystarczy spojrzec w oczy. Niech katolicyzm najpierw zajmie sie ksiezami gwalcacymi niewinne dzieci a potem dopiero uczy nas moralnosci .
7 kwietnia 2016, 15:26
Hehe, to jakaś mantra?
MR
Maciej Roszkowski
24 marca 2018, 10:22
Ludzie chorzy na pogardę i nienawiść najbardziej szkodzą sobie.
J
Justyna
6 kwietnia 2016, 19:37
Ja podam przykład w którym domniemaną godność dziecka nienarodzonego przekłada się nade wszystko. Przypuśćmy że tatuś , wujek czy sąsiad gwałci 11 letnią dziewczynkę która zachodzi w ciążę to to biedne dziecko musi być narażone na wszystkie konsekwencję które wynikają w ciąży? Na niemożność zrozumienia co się z nią dzieję , co się dzieje z jej ciałem na niebezpieczeństwo porodu czy chociażby wogóle donoszenie ciąży.Płód w ostatnim trymestrze ciąży  waży ok 3 kg i więcej zajmuje dosyć sporo miejsca stwarzająć dorosłym kobietom problemy z np. oddychaniem a co dopiero tak małodej dziewczynce.Niech wszyscy księża powiedzą mi gdzie jest godność tej niewinnej dziewczynki.
7 kwietnia 2016, 15:25
No tak najlepiej podać skrajny, prawie teoretyczny przykład, ale ok."To biedne dziecko będzie narażone na wszystkie konsekwencje wynikające z ciąży". Tak i trzeba mu w tym wszytkim wszechstronnie pomóc, nie tylko bliscy, ale także Państwo. Jak widzę wg ciebie, godność tej dziewczynki uratuje się zabijając to dziecko które nosiłaby w sobie. Oczywiście mało intersują cię także różnorodne konsekwencje jakie wynikną dla niej, z powodu zabicia własnego dziecka.
26 marca 2018, 09:53
Trzeba? A jak dokładnie wygląda ta pomoc Państwa? Ale nie ogólnie tylko konkrety.
BT
~Bartosz Topolski
23 grudnia 2020, 03:19
Być może nie miałeś zbyt często styczności z czymś, co można by określić mianem "rozumowania", ale właśnie w ten sposób najłatwiej dowieść, że jakaś teza jest nieprawdziwa. Jeśli istnieje kontrprzyklad, to najwyraźniej nie jest. Nie ma się więc co czepiać, że przykład był skrajny – wyjątki są najlepsze do potwierdzenia reguł.
6 kwietnia 2016, 13:31
Niewątpliwie aborcja należy do zbrodni najbardziej urągającej człowieczeństwu, bo po pierwsze giną ludzie całkowicie niewinni i bezbronni, po drugie większy lub mniejszy udział w tym czynie mają matki tych niewinnych istot. Dodając do tego skalę w jakiej dzieje się to w naszych czasach... trudno o tym spokojnie pisać. Nie wiem natomiast co dalej z tą ustawą, serce mówi mi, że powinna być napisana tak, jak widzi to ks.Kaczkowski, i ja zresztą też. Ale nie mam pewności... może trzeba to zrobić teraz, może jeszcze za wcześnie? To się okaże. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby ludzie to rozumieli i żeby dochodziło do jak najmniejszej liczby takich zabójstw, wszystko jedno czy zgodnie czy niezgodnie z prawem. I właśnie w związku z tym, ważne jest jeszcze jedno, przy każdej takiej okazji dochodzi do eskalacji protestów zwolenników aborcji, a oni nie mają żadnych zahamowań, posługują się agresją, kłamstwem, i różnymi rodzajami manipulacji, jak już widać, to samo robią też politycy, którzy chcą coś na tym ugrać. Pytanie czy zwykli ludzie się temu oprą i czy ci wszyscy którzy bronią życia, są na to przygotowani i czy mają jakiś plan przeciwdziałania temu. Nie wiem czy najpierw nie powinny być zgłoszone przepisy kompleksowej pomocy ze strony państwa każdej potrzebującej tego kobiecie ciężarnej. Jest wiele znaków zapytania, na pewno trzeba coś z "tym" robić, pytanie tylko jak...
B
Bruno
6 kwietnia 2016, 08:26
Księże Janie Kochani! Dziękujemy za to umocnienie w wierze!
M
Martine
5 kwietnia 2016, 23:29
Dramat polega na tym, że mamy do czynienia z dwoma osobami, a więc z dwoma godnościami - tak, to jest prawdziwy dramat zanieczyszczenia języka ojczystego.  Ile trudu zajęłoby dziennikarzynie, żeby nauczył się raz, a porządnie (bo w podstawówce katolskiej go nie nauczono), że zarówno (ta) OSOBA jak i (ta) GONOŚĆ są rodzaju żeńskiego, a więc zgadzają się w liczebniku rodzajem. Osoba, która nie umie posługiwać się językiem polskim nie jest żadnym autorytetem. Zwłaszcza dla ludzi młodych, dla których powinna świecić przykładem... 
6 kwietnia 2016, 12:01
Obie formy (dwiema i dwoma) są poprawne. Polecam wpierw sprawdzić, zanim się skrytykuje. Np. http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;11141
T
Tomek
5 kwietnia 2016, 16:48
Poza tym, nie zgadzam się na jakiekolwiek głosy KK wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego, dopóki kler na powaznie nie zajmie się problemem Pedofilii wśród Księży. Problem istnieje i żądam od Kościoła procedury przewidzianej w spowiedzi wobec wiernych, czyli autentyczny żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy, czyli zmiana zachowania. Przed porodem ważne życie, po porodzie śmieć którego można gwałcić i wykorzystywać. To jest w praktyce podejście KK w Polsce, pokazane w łagodności wobec Księży Pedofili i ostrości wobec Kobiet mających lżejsze niż Katolickie podejście do seksualności. Zanim zaczniecie zaglądać w majtki Kobiet, zadbajcie żeby to co Księża trzymają w majtkach nie było narzędziem krzywdzenia dzieci. P.S. Obecna ustawa jest łagodniejsza i głupki powołując się na klauzulę sumienia skazują kobietę na urodzenie dziecka, które nie ma szans na przeżycie i cieszą się, że uratowali życie. Co uratowali? Dołożyli cierpień kobiecie, dziecku, ale nadal się cieszą się, bo są świętsi od Papieża. Przegięcia są i w drugą stronę, dlaczego lekarze nie ponoszą odpowiedzialności, za nieludzkie traktowanie pacjenta? I powtarzam, zajmiecie się przyrodzeniami księży pedofili, to wtedy będziecie mieli ciut więcej mojego przyzwolenia, na mówienie o kobiecych macicach.
M
Michał
5 kwietnia 2016, 10:54
Jestem za życiem. Dziwi mnie tylko fakt, że tyle osób jakoś nie zdaje sobie sprawy, że chodzi tu o dwa życia. Nowa ustawa jest antyaborcyjna, jednak wyważona, daje nadzieje na wsparcie matek w trudnych sytuacjach. Bo sama ustawa "antyaborcyjna" nie jest potrzebna by znieść aborcję - wystarczy usunąć poprzednią ustawę, zdefiniował życie od poczęcia i zostałby tylko Art 148 § 1 Kodeksu karnego - Kto zabija [...]. Z ewentualnym wyjątkiem Art 26 mówiącym o działaniu w stanie wyższej konieczności (zagrożone życie matki).  [url]https://www.youtube.com/watch?v=8R0Jug3wOwc[/url]
T
Ter
5 kwietnia 2016, 00:44
W całości zgadzam sie z ks. Kaczkowskim. Ale również w 100% jestem za pozostawieniem dotychczasowej ustawy. Zresztą w dalszej części cytowanej książki ks. Jan pisał: "w przypadku aborcji został osiągnięty jakiś rodzaj kompromisu  (...). Nie możemy wprowadzac szariatu. Niczego nie relatwizuję. Kompromisy zwykle są zgniłe etycznie. Ale ich intencje są klarowne." Ja od siebie dodam: Prawo moralne to nie to samo co prawo stanowione. To pierwsze obowiązuje każdego, ale sędzią jest tu ludzkie sumienie. To drugie musi przede wszystkim patrzeć na skutki społeczne jakie niesie (po to i tylko po to jest). A skutki będą opłakane: więcej pokątnych aborcji, więcej dzieci na śmietniku, więcej ludzkich dramatów. Śmiem twierdzić, że proponowana ustawa nie uratuje ani jednego istnienia, a może być przeciwnie. Za to wiele istnień dałoby sie uratować za pomoca takich działań: 1. większa pomoc dla samotnych matek 2. domy, w których kobiety bedące w niechcianej lub pochodzącej z przestępstwa ciąży miałyby zapewniony  szacunek i opiekę, w tym medyczną i psychologiczną. A także pomoc w załatwieniu formalności związanych z ewentualna adopcją. Niechciana ciąża to ogromna trauma i straszenie więzieniem niczego nie rozwiąże. 3. Duuuzo większa pomoc dla rodzin wychowujących kalekie dzieci. W obecnej sytuacji urodzenie uposledzonego diecka to dla kobiety często koniec zycia a początek czyśćca, czyli wegetacji we dwójkę w biedzie, poniżeniu i chorobach. Potrzebna pensja dla osoby zajmujacej się uposledzonym bądź cięzko chorym członkiem rodziny, domy dziennego pobytu z rehabilitacja, dowóz do placówek medycznych itp W punkcie mówiącym o zagrożonym życiu matki zupełnie nie rozumiem twórców projektu (tzn w braku tego punktu jako wyjątku). Gianna Beretta Molla poświęciła życie dla poczętego dziecka i Kościół, w uznaniu heroiczności jej postawy, ogłosił ją świętą. A my chcemy do tego zmuszać ustawą? Niepojęte.
WD
Wojtek Duda
5 kwietnia 2016, 09:54
@ Ter - świetna wypowiedź - jedna z lepszych jakie czytałem o tym problemie. Dodałbym jeszcze: czy ktoś myśli, jaki będzie długofalowy skutek tej ustawy ? Ile żyć ono naprawdę uratuje ? a na ile ryzykujemy wywołanie 'efektu wahadła'  ( i ustawa będzie zmieniona  na bardziej liberalną niż jest teraz) ? Zadaję sobie pytanie: dlaczego Ci, którzy peroroują z ambony o zmianach, bardzo mało mówią o : pkt 1 2 i 3 z Twojej wypowiedzi ? 
J
Joanna
5 kwietnia 2016, 14:24
Polecam doczytać projekt ustawy. Jasno jest zaznaczone, że jesli śmierć dziecka nastąpi w wyniku ratowania życia matki, to nie jest to aborcja. W tym momencie punkt o zagrożeniu życia matki pozwala na zabicie dziecka przed rozpoczęciem leczenia (w razie gdyby i tak miało zginąć).
A
Ania
5 kwietnia 2016, 21:58
Ter - zgadzam się w 1000000000000000%
L
Leszek
5 kwietnia 2016, 00:27
to prawda, ze na zachodzie dosc wczesnie diagnozowane sá przypadki mozliwego downa, lecz decyzjé co do dalszego postépowania i tak zostawia sié rodzicom
Kazimierz Jankowski
4 kwietnia 2016, 22:11
lepiej powołajcie się na Jana Pawła II.
L
ladyM
4 kwietnia 2016, 22:05
Jestem zwolennikiem kompromisowej ustawy z 1993. Nie rozumiem dlaczego aborcja musi być używana w naszym kraju jako zarzewie konfliktu. Feministki i liberałowie odbierają nienarodzonym dzieciom wszelkie prawa, prolifeowcy bardzo często jako priorytetowe traktują prawa dziecka. Nasz kraj ma wiele poważnych problemów. Dzieci już narodzone często cierpią z powodu biedy i/lub przemocy. Nie chcę marginalizować moralnego dylematu ochrony życia poczętego, ale on nie może być ciągle wałkowany kosztem innych ważnych zagadnień.  Mówimy, że życie jest wartością nadrzędną. Jednak ludzie oddają swoje życie dla innych wartości, jak wolność, miłość, pokój, prawda, ojczyzna. Tak samo i śmierć. Wielu zakłada, że śmierć to najgorsze, co cię może spotkać. Nieprawda. Są takie rodzaje cierpienia, które są gorsze niż śmierć. Sytuacje, gdzie nie wybiera się pomiędzy dobrem a złem, lecz między jednym złem a drugim. Dlatego właśnie kobiety, które doświadczają takich tragedii jak opisane w ustawie powinny mieć wybór. Prawo do wyboru jest tym co ma nas odróżniać od np. Muzułmanów. Jeżeli narzucimy nasz katechizm wszystkim Polakom, to nasza wiara zacznie przypominać wojujący Islam.
MB
Mateusz Bendek
4 kwietnia 2016, 22:53
Nikt nikomu nie narzuca tutaj katechizmu! Każdy człowiek ma godność i prawo do życia. Czy prawo penalizujące zabójstwo to narzucanie katechizmu (nie zabijaj)? To samo tutaj. Sedno debaty o aborcji sprowadza się do prostej kwestii: od którego momentu możemy mówić o "człowieku" - jednym z nas? Jeśli na nie odpowiemy "już od początku - od chwili poczęcia", wówczas logiczną konsekwencją jest dokładnie to, co powidział ś.p. ksiądz Kaczkowski.
T
Tomasz
4 kwietnia 2016, 21:57
"To jest projekt "grupki zapaleńców", którzy stawiają w niezręcznej sytuacji i PiS i Hierarchę, a nie projekt entuzjazmu Hierarchii i PiS. " Po owocach ich poznacie. Dziesięć lat temu uwalili identyczny projekt. Na wiele lat stracili mój głos. Zaufałem im, ja i wielu katolików, po raz drugi. Jeśli i tym razem ustawa nie przejdzie, to już nigdy na nich nie zagłosuję, choćbym miał dożywotnio pustą kartkę oddawać. Jeśli myślą, że przekupią nas mamoną, ziemią i 20 milionami, to grubo się mylą. Ja czekam na konkrety.
4 kwietnia 2016, 23:27
Zrozum, że uchwalenie tego utrąci im kilka procent elektoratu środka i oni tego NIE ZROBIĄ :) Natomiast Kościół dał się podpuścić i teraz po kolei wszystkie media lewicowe po nim "pojadą" - przykład GW i pokazów w Św. Annie...nagle ktoś miał kamerę :D
JM
Jan Młynarczyk
4 kwietnia 2016, 21:45
No dobra. Napiszę to. Skoro przed 15 laty adoptowaliśmy z żoną porzucone dziecko z Zespolem Downa (malwinka.pl) myślę, że mam prawo do zabrania głosu w tej sprawie.  Jestem przeciwko aborcji - zabijania nienarodzonych - w ogólności. Postuluję jednak, aby każdy, kto to głośno wypowiada powziął w sumieniu poważną decyzję o gotowości do adopcji dziecka chorego i z niepelnosprawnością. Dalej, uważam, że w obecnej (napiętej skądinąd) sytuacji uruchomienie procedury naruszającej kompromis z 1993, który uważam za sukces nasz - obrońców życia, doprowadzi w rezultacie do nowej fali nacisku na ustawodawcę (PiS jest nim jedynie przejściowo). W efekcie spodziewać się możemy rewizji ustawy z 1993 i szerszego dopuszczenia aborcji. Nie ruszajmy tego, co udało się uzyskać i jest akceptowane przez większość społeczeństwa. To ewenement w skali Europy. Wychowujmy ludzi przez pozytywny przekaz, a nie penalizację czynów. Za 20-30 lat może uzyskamy wiecej.
J
Joanna
5 kwietnia 2016, 14:27
Prawo bez sankcji jest martwe. To może wychowujmy ludzi, że nie wolno zabijać i nie karajmy za zabójstwo? Zobaczymy, czy zadziała...
JM
Jan Młynarczyk
5 kwietnia 2016, 20:49
Tak jak piszesz, byłoby idealnie. No, ale to utopia. Dodam więc, że nie każde zabójstwo podlega karze. Oceniane są okoliczności. Ale to inny temat, nie ma co się tutaj rozpisywać. Jakkolwiek by było myślę, że nie masz nic przeciwko idei wychowania przez pozytywny przekaz czy przykład. Ja staram się to robić i Ciebie zachęcam.
M
margareth
4 kwietnia 2016, 17:42
Też jestem przeciwko aborcji, ale powiem szczerze, że nie wiem jak postopiłabym w jakimś skrajnym przypadku i sądzę, że wielką pychą byłoby, gdybym twierdziła inaczej. Nie zapominajmy też, że nie wszyscy jesteśmy katolikami. Nie można nikogo przymusić do życia według tego co Panu miłe. Każdy sam powienien zdecydować, czy będzie wstanie dźwigać trud wychowywania i leczenia ciężko chorego i cierpiącego dziecka. Oczywiście, że nadużyciem prawa byłoby usuwanie ciąży z powodu zespołu Downa, czy innych podobnie lub mniej dolegliwych schorzeń/wad (mam na myśli jedynie bardzo ciężkie przypadki, w których niemożliwe będzie uzyskanie przez dziecko choć częściowej samodzielności) Co do ciąży będącej wynikiem gwałtu. Czy nikomu do głowy nie przychodzi, że dla zgałconej kobiety wzrastacjący w niej płód, który został poczęty w wyniku takiego zdarzenia może być odbierany jako ciąg dalszy gwałtu na jej ciele. Nie traktowałbym też pojewienia się macierzyńskich odruchów wobec takiej ciąży, jako jedynej i słusznej reakcji zgwałconej. To zawsze jest bardzo indywidualna sprawa i za nikogo nie można wybrać. Zamiast katolickiego prawa dla nie-katolików proponowałabym rozpoczęcie działalności misyjnej na stosownych oddziałach szpitalnych i rozważenie możliwości chrztu dla dziecka w łonie matki.
4 kwietnia 2016, 17:23
Kościół z tym naciskiem na tę ustawę nawet nie zdaje sobie sprawy, że to spowoduje jeszcze większy dramat, bo młode dziewczyny w strachu przed oskarżeniem usunięcia ciąży zaczną robić to "domowymi sposobami", co może skończyć się tragicznie. Nie mówię już o tym jak rozkwitnie podziemie aborcyjne, gdzie różnej maści konowały również będą to robić "domowymi sposobami". Z kolei bogaci i tak sobie wyjadą i zrobią to chociażby w Czechach. Natomiast trzeba pogratulować kościołowi czarnego PR jaki sobie zrobił wśród młodych. Ja już naprawdę mam czasami wrażenie, że biskupi stwierdzili, że z pokoleniem +60 to oni już dociągną do końca a młodsi księża będą mieli problem jak za 20 lat w tym kraju nie będzie 40% uczęszczających do kościoła, ale 2-3%. Takie pomysły i agitacja nie pomagają, bo wielu ludziom 20,30 letnim wydają się czymś mega ortodoksyjnym....ja też choć czasami broniłem decyzji kościoła, to tego bronić już nie umiem i nie mam zamiaru, bo mnie naprawdę wyśmieją. To pokazuje oderwanie kościoła od młodych, którzy regularnie zażywają pigułki antykoncepcyjne czy Ella One oraz prezerwatywy, śpią i mieszkają przed ślubem (kiedyś były badania i 90% narzeczonych spało przed ślubem) a oni agitują za zaostrzaniem aborcji - naprawdę tylko tak dalej, a moje pokolenie będzie ostatnim, które jeszce bierze śluby kościelne, a potem już będzie tak jak w Niemczech i Francji....te same błędy...
4 kwietnia 2016, 19:57
"To pokazuje oderwanie kościoła od młodych, którzy regularnie zażywają pigułki antykoncepcyjne czy Ella One oraz prezerwatywy, śpią i mieszkają przed ślubem(...)"- to chyba nie oderwanie Kościoła od młodych ale młodych od Kościoła. Stanowisko kościoła odnośnie seksu przedmałżeńskiego, antykoncepcji jest podyktowanie przykazaniami i niezmienne. Nie można "zjeść ciastka i mieć ciastka" jeśli ktoś nie zgadza się z zasadami jakie w Kościele panują, nie musi być częścią tej społeczności. W innym przypadku jest to moim zdaniem po prostu hipokryzja. Ważne jest też podejście indywidualne. co innego, gdy np. w małżeństwie żona pod naciskiem męża (który nie chce zostać ojcem po raz kolejny i rości sobie prawo do małżeńskiego seksu) "godzi się" na stosowanie prezerwatyw,co innego para, która decyduje się na seks przed ślubem, z antykonepcją (bo sami są sobie panami i nie chcą teraz dziecka) zostawiając sobie czas na rodzicielstwo na "po ślubie". Po co im takim wypadku ten Kościół?
4 kwietnia 2016, 23:19
"to chyba nie oderwanie Kościoła od młodych ale młodych od Kościoła." Tylko nie przyciągnie się ich do Kościoła ortodoksyjnym podejściem. Ja mieszkam w dużym mieście, pracuję w dużym mieście i naprawdę wśród moich znajomych nie wiem nawet ile specjalnie jest wierzących, natomiast uczęszczających na Mszę jest garstka - z resztą sam to widzę 20-30 latek w kościele to jak woda na pustyni, na pełny kościół poza mną jest co najwyżej parę osób. Moi znajomi (choć wiele po katolickim LO) regularnie sypia i mieszka przed ślubem - to jest taka norma, że jakby Kościół miał tego świadomość to chyba wreszcie zrozumiałby, tak jak i Ty co chciałem napisać. Mianowicie chodzi mi o to, że jak do takich ludzi wyjedziesz z ortodoksyjnym nauczaniem to oni to wyśmieją i potraktują jako kompletne zacofanie. Ja jako chodzący do Kościoła jest postrzegany jako dziwny - moich dziewczyn nie mogłem na mszę namówić, nie mówiąc o spowiedzi czy komunii, bo to już dla nich jest jakby święcenia kapłańskie. Nie żartuję to jest taka skala myślenia. Myślisz, że takich ludzi przywrócisz do Kościoła ortodoksem ? Nie ma takiej opcji, jedynie łagodna retoryka, wyważona - a tutaj wala z każdej TV, każdego portalu w sieci i wreszcie z fb do czego namawia Kościół...czarny PR na takim poziomie, że ludzie ci tylko utwierdzili się w swoim przekonaniu, że Kościół to zacofanie i lepiej sobie dać spokój, a ci którzy jeszcze byli neutralni teraz też się śmieją, a i nawet zwolennicy...to jest właśnie oderwanie Kościoła od realiów, a nie młodych, bo młodzi sami tam nie wrócą, a te całe deklaracje to po prostu PR zatruta strzała... "Stanowisko kościoła odnośnie seksu przedmałżeńskiego, antykoncepcji jest podyktowanie przykazaniami i niezmienne." Co nie oznacza, że trzeba je zaprezentować w taki sposób i wytawić się na strzał np. GW itd.
4 kwietnia 2016, 23:20
(2/3) "Ważne jest też podejście indywidualne. co innego, gdy np. w małżeństwie żona pod naciskiem męża (który nie chce zostać ojcem po raz kolejny i rości sobie prawo do małżeńskiego seksu)" To są raczej niszowe i skrajne przypadki, raczej ludzie nie decydują się na dziecko nie z własnej wygody, tylko nie mają kasy na życie (czego Kościół też nie rozumie, wielokrotnie krytykując młodych w kazaniach, że nie mają dzieci - no to jak udostępnią mieszkania i pieniądze to dzieci będą, ale żeby wiedzieć jak dziś funkcjonuje dżungla na rynku pracy to trzeba w tym uczestniczyć - i tutaj wychodzi czyste oderwanie Kościoła - kiedyś też chciałem wyjść z Mszy słysząc takie coś na kazaniu) ""godzi się" na stosowanie prezerwatyw,co innego para, która decyduje się na seks przed ślubem" - stosowanie kalendarzyka jest dobre jak kobieta siedzi w domu i nie ma stresu. Kalendarzyk pracujacej kobiety po prostu nie dziala, bo sa stresy, nieregularny tryb życia - do tego zmusza nas rynek pracy, więc nie dziwmy się, że ludzie szukają antykoncepcji, bo chcą odrobiny bliskości, a niestety na kolejne dziecko np. ich nie stać
4 kwietnia 2016, 23:20
(3/3) "z antykonepcją (bo sami są sobie panami i nie chcą teraz dziecka) zostawiając sobie czas na rodzicielstwo na "po ślubie". Po co im takim wypadku ten Kościół?" Problem ze współżyciem przed ślubem dotyczy też wieku zawierania małżeństw, jak kiedyś robili to ludzie ok 18-20, to dziś robią to ludzie 30 i 30-paroletni, a co za tym idzie mają inicjację już za sobą, bo są po prostu wiekowi i mało kto dotrzyma dziewictwo - to też jest ta kwestia. Ludzie na ogół też nie tyle współżyją i sie zabezpieczają - tylko nie mają gdzie mieszkać i za co żyć, więc nie mogą pozwolić sobie na dziecko, jednocześnie mają swoje lata i lądują w łózku - taki jest mechanizm, to nie czasy, gdy ludzie żenili się w wieku 18 lat....też problem z robieniem studiów i KASA, KASA...PRL nie wykończył Kościoła, ale kapitalizm pod tym kątem robi to skutecznie, bo ludzie nie maja minimum egzystencji i coraz później się usamodzielniają...