Na apostazję - konwersja

(fot. CrazyFast / flickr.com)

Słowo "konwersja" ma różne znaczenia: "gwałtowna zmiana światopoglądu jednostki lub grupy", "zmiana wyznania w obrębie wyznań chrześcijańskich", "przejście z innej religii na chrześcijaństwo".  Ostatnie jest najbliższe wiedzy potocznej - konwersja to inaczej "nawrócenie".

Odejście z Kościoła ma różne przyczyny. Zwykle jest to akt prywatny, wiedzą o nim tylko najbliżsi. Największą "siłę rażenia", także medialnego, mają oczywiście odejścia księży, choć świeckich jest więcej. Zwłaszcza jeśli byli znani, podziwiani, uznawani za autorytet. Warto dodać, że zrzucenie sutanny nie musi oznaczać utraty wiary. Przykładem ( pozytywnym na tle profesorów: Obirka, Węcławskiego czy Bartosia) jest historia prof. Tadeusza Gadacza - byłego księdza, pijara.

Konwersja to wolny, świadomy akt wyboru Boga, ale i Kościoła (wyznania). Konwertyci nawracają się w ciszy. Nie organizują się w grupy, nie tworzą gazet typu "Fakty i Mity". Nie kreują się na bohaterów rzucających światu rękawicę. Nie robią happeningów, nie szukają poparcia polityków, nie próbują się usprawiedliwiać.

Czasem dają świadectwo, aby dzielić się z innymi "odkryciem, które zmieniło ich życie".

Szukający są w cenie

Niektórzy księża boją się pytań i wątpliwości świeckich, bo to może być niebezpieczna droga odciągająca "od Boga". A przecież Boga znajdują ci, co szczerze szukają, pukają. Traktują wiarę serio. Nie są letni, nie są konformistami, nie boją się komuś narazić.

Pamiętam opowieść jednego z najbardziej znanych polskich konwertytów, Romana Kluski. Ten z bogaty przedsiębiorca pracował non stop, nie rozstając się z telefonem. Pewnego dnia złamał nogę na nartach. Długo leżał unieruchomiony w gipsie. Z nudów sięgnął po Dzienniczek św. Faustyny (rodzina zostawiła książkę obok łóżka...). W opowieści sekretarki Jezusa chciał znaleźć błędy logiczne, żeby ją podważyć. Helenka Kowalska nie skończyła przecież podstawówki, a Roman Kluska ma niebywale wysokie IQ. Szukał, ale nie znalazł, co uznał za dowód, że nie ona tę historię wymyśliła.

Potem uczył się powtarzać "Jezu ufam Tobie", doświadczając gehenny niesprawiedliwego oskarżenia, więzienia, utraty majątku, odrzucenia, upokorzenia i strachu o przyszłość. Historia rzekomego wyłudzenia 30 mln podatku VAT przez jego firmę "Optimus SA" jest powszechnie znana. Sąd oczyścił go z wszelkich zarzutów. Nie wszyscy wiedzą jednak o tym, że jest konwertytą. I jest szczęśliwy.
Jako odtrutkę na popisy apostatów warto przypominać takie historie. Nie zawsze da się usłyszeć je na żywo. Ale są jeszcze książki!

Nawrócenia na papierze

Nic tak nie przemawia do ludzi jak osobiste, autentyczne doświadczenie. Zawsze znajdą się tacy, którzy będą z Kościoła odchodzić, mniej lub bardziej hucznie. Ale są też inni, którzy Boga wybrali. Mieli odwagę iść pod prąd sekularyzacji. Warto słuchać ich opowieści, dziękując im, że nie schowali jej pod korcem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na apostazję - konwersja
Komentarze (21)
15 czerwca 2012, 13:12
 cd... Pisze Pani śmiało: "Mam też wątpliwości, czy rok od decyzji o przemianie życia, to czas wystarczający, by być w pełni wiarygodnym." "Nie ma w niej tej dojrzałości, którą mają znani mi konwertyci" A teraz proszę sobie wyobrazić dziewczynę, 20 lat po przejściach miesiąc temu zdecydował się to rzucic i pójśc za Jezusem. Kończy opowiadac swoja historię A Pani na to: - miesiąc, nie jestes w pełni wiarygodna - nie ma w tobie dojrzałości to może i wszystko prawda... tylko jeśli nie jest Pani jej spowiednikiem lub przewdonikiem duchowym Wydała książkę w Edycji Sw Pawła - myślę że w celu maksymalizacji zysku uzyskanego wyniku promocji... "Nikt nie ocenia szczerości intencji, ale coś tu niepokoi. Więcej dystansu życzę." Ja mam po prostu zbyt krótki dystans do ludzi, którzy wracaja z bagna - i nie gorszy mnie jak po deklaracji, że wyszli - gdy muszą wyjśc jeszcze raz... Bo wiem ile razy trzeba ponowić decyzje nawrócenia po drugie - bo wymienię kilku znanych zakonników ;-) To chyba kwestia tego gdzie się milczy a gdzie mówi. Na wszeli wypadek przeliteruję podpis:-) te-siedem-ha-er-er
15 czerwca 2012, 13:12
Pani Małgorzato, "W końcu jej się to udało: została modelką i celebrytką." "O wierze jest tam niewiele, bo autorka prawie w całości pisała ją przed nawróceniem." "Dobr(..)[a] modelka, (...)są deceniani przez media i popularni. I dobrze. W tym przypadku bycie w mediach jest efektem wyłącznie opowieści o sobie, swoich przeżyciach, swojej historii, w tym o byciu katoliczką." Pisze Pani, że udało jej się została modelką i pisała ksiązkę by sprzedać. Nawrociła się minął jakis czas - tylko dlaczego "od nawrócenia" jest w cydzysłowie? Dlaczego bycie we wspólnocie milczenia ma oznaczać milczenie przed swiatem o swojej decyzji. "Nikt nie ocenia szczerości intencji, ale coś tu niepokoi. Więcej dystansu życzę." Rola przewodnika duchowego/spowiednika - na ile zanm swiadectwa innych nawróconych - mógł powiedzieć "Masz siłe. Dopisz ostatni rodział i wydaj."
MB
Małgorzata Bilska
15 czerwca 2012, 12:12
17 HRR Proszę czytać uważniej, bez emocji :-) Po pierwsze, nie minął rok "od nawrócenia". Pierwszy wyjazd do Medjugorie to ponad rok, a przemiana życia, o której piszę tj, zamieszkanie tam, to nawet niecały rok. Który moment uznać za nawrócenie, tego nie wiem. Po drugie - autorka mieszka podobno we wspólnocie milczenia. Wybór jest jakby mało konsekwentny. Po trzecie - czym innym jest bycie gwiazdą mediów w swoim zawodzie, dzięki swojemu talentowi. Dobry muzyk, modelka, piłkarz są deceniani przez media i popularni. I dobrze. W tym przypadku bycie w mediach jest efektem wyłącznie opowieści o sobie, swoich przeżyciach, swojej historii, w tym o byciu katoliczką. To sensacja - zamienić seks, kasę i imprezy na Matkę Boską, jak pisze GK! Nie bez powodu użyłam terminu "reality show". Po czwarte - nie piszę o powierzchowności, tylko o niedojrzałości - na tle pozostałych autorek. Po tak krótkim czasie jest uzasadniona. Po piąte - polecam wywiad w ww. Gazecie Krakowskiej z ks. Marcinem Paluchem "Wiara to nie show w TV".           Nikt nie ocenia szczerości intencji, ale coś tu niepokoi. Więcej dystansu życzę.           Pozdrawiam! MB
15 czerwca 2012, 09:09
I jeszcze jedna uwaga Pani Małgorzato, Mam też wątpliwości, czy rok od decyzji o przemianie życia, to czas wystarczający, by być w pełni wiarygodnym. (...) Autorka daje świadectwo, a przy tym promuje książkę, trafiając znów na okładki pism (np. Gazety Krakowskiej). A teraz proszę sobie np. przypomniec muzyka z dredami - obecnie wiel lat po konwersji. Jemu też by pani napisała w rok po konwersji: Nie wiem czy śpiweając pieśni Bogu w rok po konwersji jesteś w pełni wiarygodny - do tego nagrywasz płyty, z takim samym jazgotem i trafiasza na pierwsze strony gazet ...
LS
le sz
14 czerwca 2012, 19:28
Chodzi o ocenę samego zachowania: katolicy mają mnóstwo pretensji do apostatów, że nie siedzą zamknięci w piwnicy i mają czelność przypominać o swoim istnieniu, bo "wiara to prywatna sprawa", natomiast osoby głośno mówiące o swoim nawróceniu, piszące książki i trąbiące publicznie o "świadectwie" nazywają "nawróceniami w ciszy". klawa, nieprawda. Nikt nic takiego tu nie twierdził. To wyłącznie Twoje pomówienia. Nikt nie ma pretensji że apostaci nie siedzą zamknięci w piwnicy. Byłoby bardzo dobrze gdyby apostaci również dawali świadectwo swojej wiary. Rzecz jednak w tym, że apostaci z reguły nie dają świadectwa swojej wiary lecz usiłują robić sensację wokół swojego odejścia z Kościoła. Zupełnie jak jehowici, którzy nie zaczepiają ludzi by głosić im swoją wiarę lecz po to aby negować i zwalczać chrześcijaństwo, a szczególnie katolicyzm, bo ich doktryną jest negowanie katolicyzmu. Mentalność Kalego. Skoro jest miejsce dla Frytki, Litzy i całej masy nawróconych w mediach, to czemu ktoś ma nie mówić głośno w tych samych mediach o apostazji? Skoro wolno wołać "nawracajcie się", dlaczego nie wolno wołać "występujcie z KK"? Wiara jest wartością, ale równość i uczciwość także nimi są. Mylisz i mieszasz pojęcia. Dawanie świadectwa polega na mówieniu o tym w co wierzysz i jaką wielką wartością jest to wg Ciebie. Zwalczanie cudzej wiary to nie jest dawanie świadectwa. Problem w tym, że Ty nie prezentujesz tutaj żadnej wiary, Ty nie wyznajesz jakiegoś samodzielnego światopoglądu, Ty najzwyczajniej nie masz czemu dawać świadectwa. Bo treścią Twojej wiary nie są jakieś oryginalne wartości jako takie. Treścią Twojej wiary jest negacja katolicyzmu. Twoim światopoglądem jest negowanie światopoglądu katolickiego. Więc Twoje dawanie świadectwa nie może być dzieleniem się tym w co wierzysz i jaką to jest wg Ciebie wartością... Twoje dawanie świadectwa może być co najwyżej dzieleniem się swoją nienawiścią do katolicyzmu... a to nie jest żadne dawanie świadectwa. A tak to właśnie jest z reguły z apostatami.
LS
le sz
14 czerwca 2012, 18:14
Piszą książki, wygłaszają świadectwa, ale "nawracają się w ciszy". A kiedy apostaci dzielą się swoim "osobistym, autentycznym doświadczeniem" to się krzyczy, że robią show. klawa,  najwyraźniej po raz kolejny czytasz bez zrozumienia... Właśnie o to chodzi, że nie krzyczą ale 'nawracją się w ciszy', natomiast apostaci nie nawracają się, natomiast robią show. Czyli mówienie o swoim świadectwie jest raz cenne, a raz niepotrzebnym pozerstwem, zależy, kto mówi. To się nazywa relatywizm moralny. Nieprawda, nic takiego nikt nie twierdził. Mówienie o swoim świadectwie jest zawsze cenne, niezależnie od tego kto mówi. Natomiast niepotrzebne pozerstwo i/lub robienie show jest robienie wokół siebie hałasu. Relatywizmem moralnym byłoby gdyby dawanie świadectwa przez nawróconego było OK, a przez apostatę nie.
14 czerwca 2012, 12:55
Szanowan Pani Małgorzato, A ja jestem katolikiem od urodzenia - a mam wrażenie że czasem świezi i powierzchowni konwertyci są dalej w wierze niż ja, czasem mam inne wrażenie. Ale jeśli ktoś mówi o swoim nawróceniu to dopóki nie zaprzeczy czynami temu co mówi nie mówię mu że to powierzchowne... Bo powierzchowna to jest moja wiara po kilkudziesięciu latach słuchania i czytania... Pozdrawiam T7HRR
MB
Małgorzata Bilska
14 czerwca 2012, 12:48
17 HRR Szanowny Panie,   sama jestem konwertytką. Wiem, ile to jest rok i jaką siłę mają media, flesze itd. Jeśli ktoś należy do "wspólnoty milczenia" niech da sobie trochę czasu, żeby po celebryckim życiu pomilczeć. Książka nie jest dobra, a przesłanie ma, na tle całości, naprawdę, na razie kruche.       Powodzenia dla autorki. Pozdrawiam - MB
14 czerwca 2012, 10:21
Pani Małgorzato, I jeszcze jedno: Gdyby się zdażyło Pani trafić na spotkanie w kościele z osobą, która mówi o nawróceniu, proszę wstać i powiedzieć to jej w twarz: "Mam też wątpliwości, czy (...) od decyzji o przemianie życia, to czas wystarczający, by być w pełni wiarygodnym.""  Nie ma w tobie tej dojrzałości, którą mają znani mi konwertyci. " i może jeszcze coś o nieścisłościach w teminologii dotyczącej liturgii lub błądach gramatycznych w wypowiedzi osoby mówiącej...
14 czerwca 2012, 10:04
 Mądre i pożyteczne refleksje , dzięki Pozdrawiam
14 czerwca 2012, 09:58
Mam też wątpliwości, czy rok od decyzji o przemianie życia, to czas wystarczający, by być w pełni wiarygodnym. Nawrócenie to długi proces, niewolny od nocy ciemnych i różnych pokus. Autorka daje świadectwo, a przy tym promuje książkę, trafiając znów na okładki pism (np. Gazety Krakowskiej). Nie ma w niej tej dojrzałości, którą mają znani mi konwertyci, ale każdy ma swoją drogę. Szanowna Pani Małgorzato, W pełni wiarygodny jest tylko Bóg. Reszta ludzi daje świadectwo i dokonuje wyboru w każdym momencie swojego życia. Czy ks. (XYZ) był wiarygodny po 10 latach kapłaństwa? I co dwa dni później odszedł z Kościoła... Książki może Pani nie polecać, to prywatny wybór - może jest kiepska. Są działa wielkich świątych których również można nie polecać... 'Nie jest dojrzała jak inni konwertyci' -  nie wiem jest czy nie jest - nie wiem czy ma być! Nie wiem czy ja jestem tak dojrzały jak ona.. Nie wiem kto i czyje świadectwo może pociągnąc innego ku Bogu... Nie wiem czy rok to dojrzała decyzja, czy tylko uczuciowa fanaberia - nie wiem co zrobi za rok - dziś powiedział Jezusowi tak i opisała to na końcu ksiąki... Pozdrawiam
AC
Anna Cepeniuk
14 czerwca 2012, 09:10
Dzięki za ten tekst DEONOWI i autorce........ Szczególnie za odważne swojego stanowiska w sprawie niepolecanej książki....... Mam podobne doświadczenie o zbyt wczesnym "dawaniu" świadectwa, choć mam również wielkie zaufanie do dobrego kierownictwa duchowego....
K
kowalski
14 czerwca 2012, 03:33
wszystkie religie to bajki narodzie polan powstan z kolan www. apostazja.pl www. racjonalista.pl
S
S&P
12 czerwca 2012, 14:50
Jest tez strona internetowa Scotta Hahn'a po Polsku z opisami i cytatami z ksiazek: http://www.scotthahn.pl/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=39&Itemid=34
S
S&P
12 czerwca 2012, 14:42
 Jest jeszcze Dr. Scott Hahn, ktory przeszedl z kosciola prezbiterianskiego. Jak sam o sobie pisze - szczerze nienawidzil Katolicyzmu i razem z zona czynnie go zwalczal. Opublikowal wiele ksiazek, wyszly rowniez po Polsku: "W domu najlepiej. Nasza droga do Kościoła Katolickiego" "Przyczyny wiary" "Moc Slowa w liturgii" Polecam !!! Link do strony na krorej mozna przeczytac V i VIII rozdzial ksiazki "W domu najlepiej. Nasza droga do Kościoła Katolickiego": http://www.traditia.fora.pl/ciekawe-ksiazki-i-multimedia,9/w-domu-najlepiej-scott-i-kimberly-hahn-rozdz-v,1447.html
MG
Malwina Grabowska
12 czerwca 2012, 13:29
Kolega mi za uchem podpowiada ich portal, są 2! http://www.apostazja.info/ http://list.apostazja.pl/ pod konwersja.pl nic nie ma
MG
Malwina Grabowska
12 czerwca 2012, 13:24
@ klawa Nie rozumiesz o co chodzi a się naparzasz. Świadectwo daje się w małej grupie osób, w kościele na mszy nawet rzadko, czasem we wspólnocie. To nie jest huczne i prawda jest taka, że ci nawróceniu nie nagłaśniają się. Ktoś ich zaprosi, więc powiedzą czemu są w kościele. Książkę napisać może każdy, kto czyta książki? Czasem napiszą o nich media ale katolickie, i też rzadko. Węcławski pierwsze co zrobił po apostazji to poszedł z kobietą na paradę równości, w skórze na motorach, byli we wszystkich mediach. Bartoś się udziela jak może, ks Kotliński założył gazetę. Niech się dzielą antyświadectwem ale oni walczą, demonstrują i atakują. Też mnie to drażni, jakby mieli poczucie winy i zagłuszają? 
K
klawa
12 czerwca 2012, 12:53
@T7HRR Który to z gumowym penisem dokonywał apostazji? Chyba coś przeoczyłam.  Jeśli pijesz do Palikota to wiesz... warunek "publicznego i nie budzącego wątpliwości zadeklarowania woli" spełnił w 3000%, gdyby chciał teraz np. uzyskać pogrzeb kościelny, KK musiałoby go potraktować jak apostatę, bo dokonał publicznego wyparcia się wiary.  Natomiast reszta apostatów grzecznie chodzi do parafii i wyrejestrowuje się, jeśli o to ci chodzi, więc nie wiem, skąd ta liczba mnoga?  @KS ML: Chodzi o ocenę samego zachowania: katolicy mają mnóstwo pretensji do apostatów, że nie siedzą zamknięci w piwnicy i mają czelność przypominać o swoim istnieniu, bo "wiara to prywatna sprawa", natomiast osoby głośno mówiące o swoim nawróceniu, piszące książki i trąbiące publicznie o "świadectwie" nazywają "nawróceniami w ciszy". Czyli wiara jest prywatną sprawą, ale tylko wtedy, gdy ateista chce się głośno przyznać do ateizmu. Kiedy katolik chce się głośno przyznać do nawrócenia, wiara nagle nie jest prywatną sprawą, tylko "świadectwem". I nagle "cisza" polega na aktywnym uczestnictwie w życiu publicznym. Za to kiedy w tym samym życiu publicznym pojawia się inny głos, to pada zarzut, że "show". Nawrócenia celebrytów i trąbienie o tym w mediach to takie samo show jak apostazja Palikota. Palikot nie różni się znacząco od niejakiej Frytki wylewającej swoje przemyślenia na Youtubie. Zachowują się tak samo. A jednak Palikot jest zły - nie dlatego, że jest apostatą, tylko dlatego, że robi show. Kiedy zaś Frytka robi show, to nagle jest dobra. Mentalność Kalego. Skoro jest miejsce dla Frytki, Litzy i całej masy nawróconych w mediach, to czemu ktoś ma nie mówić głośno w tych samych mediach o apostazji? Skoro wolno wołać "nawracajcie się", dlaczego nie wolno wołać "występujcie z KK"? Wiara jest wartością, ale równość i uczciwość także nimi są. 
12 czerwca 2012, 12:21
Piszą książki, wygłaszają świadectwa, ale "nawracają się w ciszy". A kiedy apostaci dzielą się swoim "osobistym, autentycznym doświadczeniem" to się krzyczy, że robią show. (...) Bo zamiast poświęcić chwilę czasu i wyrejestrować się z Kościoła wolą ganiac z gumowym penisem lub dokumentami w godzinach zamknięcia kancelarii do tego nie tej wlasciwej dla miejsca zamieszkania :-)
KM
ks. ML
12 czerwca 2012, 12:05
 @klawa: "relatywizm moralny"??? Wręcz przeciwnie: jeśli uznaje się, że WIARA (więź z Bogiem) jest ważną wartością, to chwalenie się jej utratą i dzielenie rzekomymi cierpieniami, zniewoleniem przez religię itd. jest po prostu złe (przez promowanie postawy negatywnej). Odkrycie DOBRA, którym jest Bóg i dzielenie się nim jest czymś dobrym, pozytywnym.  Dlaczego dla klawy wyraźne nazwanie dobra i zła jest relatywizmem moralnym?
K
klawa
12 czerwca 2012, 11:28
Piszą książki, wygłaszają świadectwa, ale "nawracają się w ciszy". A kiedy apostaci dzielą się swoim "osobistym, autentycznym doświadczeniem" to się krzyczy, że robią show. Czyli mówienie o swoim świadectwie jest raz cenne, a raz niepotrzebnym pozerstwem, zależy, kto mówi. To się nazywa relatywizm moralny.