O czym marzą ludzie rozczarowani Kościołem?

Fot. YT Mocni w Duchu Live
VI Kongres NE / Mocni w Duchu Live / mł

Kościół, który stawia wymagania, ale najpierw przyjmuje i pomaga spotkać Boga. Rozumiejący i zrozumiali księża, empatyczni i pełni pasji, słuchający także niewierzących. Taki obraz Kościoła, ułożony z marzeń osób rozczarowanych, zranionych, zgorszonych, podczas VI Kongresu Nowej Ewangelizacji przedstawiali Agata Kulczycka i ks. Tomasz Matyjaszczyk.

Podczas konferencji Agata Kulczycka i ks. Matyjaszczyk, organizatorzy rekolekcji internetowych „Zaraz coś rypnie. Rekolekcje dla rozczarowanych Kościołem”, podzielili się z uczestnikami kongresu kilkoma ważnymi refleksjami dotyczącymi ewangelizacji osób, które Kościoła mają już trochę dość, ale szukają w nim wciąż swojej drogi i sensu.

- Naszym celem było to, żeby zacząć z tymi ludźmi rozmawiać o Ewangelii. Ale żeby próbować ich do czegokolwiek poprowadzić, to najpierw potrzebowaliśmy posłuchać ich historii związanych z bólem, z cierpieniem – mówił ks. Matyjaszczyk, psychoterapeuta i duszpasterz osób skrzywdzonych na tle seksualnym w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Podkreślał, że rekolekcje były tak skonstruowane, by dać uczestnikom prawo do tego, żeby powiedzieli sobie: tak, niektóre sytuacje się zdarzyły, tak, były krzywdzące, tak, miały prawo boleć.

Najpierw trzeba usłyszeć pytania

- Z doświadczenia z rozmów z ludźmi rozczarowanymi, z ludźmi z peryferiów widzimy, że bardzo rzadko ktokolwiek chce usłyszeć ich pytania. Wymyślamy, czego ci ludzie mogą potrzebować i odpowiadamy na te wymyślone potrzeby, nie pytając ich, czego potrzebują. Odpowiadamy im na pytania, których nie zadali - mówiła Agata Kulczycka, nauczycielka, psychoterapeutka i pomysłodawczyni rekolekcji dla rozczarowanych.

DEON.PL POLECA

- Nie musimy się tego bać, że boli, że przeraża, że czasem nie wiemy, co odpowiedzieć. To było nasze wspólne doświadczenie w bardzo wielu rozmowach: okazywało się, że na niektóre wyzwania nie mamy gotowych odpowiedzi. Ale ludzie byli bardzo otwarci na to, że ktoś w ogóle chce z nimi rozmawiać, ktoś w ogóle chce przyjąć ich punkt widzenia, że ktoś w ogóle jest zainteresowany ich doświadczeniem - podkreślał ks. Matyjaszczyk.

Jaki cel ma nasza ewangelizacja?

Do zastanowienia się nad motywacją do ewangelizowania zapraszała słuchaczy Agata Kulczycka. Podawała kilka powodów, dla których ludzie zaczynają ewangelizować: jedni mają coś do powiedzenia - a drugi człowiek ma słuchać, żeby można było z niego zrobić katolika. Kolejni ewangelizują, bo myślą, że mają dobry pomysł na życie drugiego człowieka, albo mają fajną treść. Podkreślała też, że ważnym pytaniem w ewangelizacji jest pytanie o cel.

- Jaki mam cel? Przekazać treść czy przekazać obecność? Jeżeli to drugie, nie da się tego zrobić poza kontekstem życia ludzi, których spotkaliśmy - mówiła psychoterapeutka.

Kościół pełen radości, słuchający, kompetentny, czuły

Jakie marzenia o Kościele mają ludzie nim rozczarowani? Zapytani o to w ankiecie na koniec rekolekcji, mówili o radości, żywej wspólnocie, uwielbieniu, czułości, troskliwości. Na długiej liście marzeń znaleźli się też kompetentni i przygotowani duchowni, dialog i dyskusja, świeccy mający realny wpływ na kościelną rzeczywistość, przejrzystość, miłosierdzie, szacunek do życia.

Uczestnicy rekolekcji pisali też o Kościele kochającym Jezusa, szanującym i kochającym człowieka, przyznającym się do błędów, ponoszącym konsekwencje swoich działań i proszącym o wybaczenie. W ich marzeniach jest Kościół żyjący Ewangelią, który nie odpycha osób myślących inaczej, otwarty na niewierzących, zaangażowany w modlitwę i pomoc, pozwalający myśleć samodzielnie.

- Czy nie o takim Kościele marzy Pan Jezus? - pytał ks. Matyjaszczyk. - Czy to przypadkiem nie jest tak, że to jest Jego jedno, wielkie marzenie - żebyśmy tacy właśnie się zaczynali stawać?

Całe wystąpienie Agaty Kulczyckiej i ks. Tomasza Matyjaszczyka z VI Kongresu Nowej Ewangelizacji w Łodzi obejrzysz tutaj:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O czym marzą ludzie rozczarowani Kościołem?
Komentarze (11)
WD
~Wojciech Dąbrowski
23 września 2021, 13:27
Kościół to się lokalnie buduje. Oparty na małych współnotach. Grupa powyżej 100 osób robi się anonimowa. To co nazywamy wspólnota prafialna to zgromadzenie liturgiczne a nie wspólnota.
JN
~Jan Nowak
23 września 2021, 08:10
Wielu ludzi jest rozczarowanych małżeństwem i rodziną a jednak jakoś nie negują sensu ich istnienia
GW
~Gocha Wójcik
24 września 2021, 08:32
Proszę mi wskazać fragmenty wypowiedzi, które wskazują na negowanie sensu istnienia Kościoła (jako wspólnoty lub instytucji) przez osoby, którym oddano głos w tym artykule. Bez tego Pański komentarz nabiera uszczypliwego, lekceważącego wydźwięku.
IW
~Iwona W
7 października 2021, 21:28
Proszę wybaczyć, ale nie rozumiem Pani tak ostrej reakcji na komentarz p.Jana, ja nie widzę w tym chęci ataku. Zdaje mi się że to jakaś niesłuszna podejrzliwosc wobec czyichś intencji. Tak mnie to zaskoczyło, że aż stwierdziłam że napiszę, choć nie wchodzę w internetowe utarczki. Pozdrawiam:)
GG
~Gosci Goscie
22 września 2021, 22:38
Wg mnie to jest ułuda. Nie zbudujemy tu na ziemi takiego kościoła o jakim marzą Ci ludzi z artykułu. Był tylko jeden ktoś poprawny idealny, dobry - Jezus i koniec, Piotr go się zaparł, judasz go zdradził, apostołowie spali w getsemani a potem uciekli.... Taki jest kościół niestety, ale ważne że w tym Kościele jest On - Chrystus, taki sam, niezmienny. Próbujemy być lepsi, bądźmy lepsi ale też nie wierzymy w to że taki kościół jak tu opisany można zbudować na ziemi....
KP
~katolik posledniego sortu
23 września 2021, 11:58
Czesto zapominamy kto jest najwyzszym autorytetem w Kosciele, myslimy czasem ze papiez, kardynalowie biskupi itd, a zapominamy ze to wlasnie On jest Jedynym Ktory jest Prawda , Zyciem i Droga. Czasem czlowiek w pysze swojej uzurpue sobie prawo bycia autorytetem,, potem w malosci swojej upada i stwierdza ze jest tylko prochem i w proch sie obroci. To wszystko co sie dzieje tylko wzmocnilo moja wiare, wiare w Tego Ktory trzyma piecze nad wszystkim, bez Jego wiedzy nie spadnie mi wlos z glowy, mysle o tym zawsze rana przy porannej toalecie, widzac wlosy na umywalce. Trzeba tylko czuc obecnosc Boga, wtedy wszystko jest takie wspaniale, upadki kazdemu sie zdarzaja, warto sie podniesc, ztrzepac pyl i kroczyc wyboista droga na Drugi Brzeg.
TO
~The Orthodox
23 września 2021, 13:01
Dobry komentarz. Problemem chyba jest jednak to, że sami założyliśmy - i się tego trzymamy - że Kościół i ludzie w nim, także a może przede wszystkim duchowni, są święci. Nie są bo nie mogą, ale stawiając ich na piedestale, nie oceniając realnie, traktując niemalże jak aniołów - mamy bolesne zderzenie z rzeczywistością. Nawet najwyższe święcenia nie czynią człowieka Bogiem, musi nad sobą pracować, może popełniać błędy - ale musi podlegać takiej samej ocenie jak zwykły śmiertelnik.
GW
~Gocha Wójcik
24 września 2021, 08:38
Czyli: nie ma sensu się starać, bo nauka, którą głosił Jezus, to utopia? Tak właśnie zrozumiałam powyższy komentarz. Ciekawi mnie, jaką ma Pan / Pani alternatywę myślenia i działania?
AM
~Alicja M.M.
22 września 2021, 18:10
Motywacja ewangelizowania: tak, to ogromnie istotne. Dawno, dawno temu (gdy w Polsce "bycie katolikiem" było jeszcze normą) uderzyła mnie myśl węgierskiego teologa Borosa. Skoro nie sądzimy, jak nasi przodkowie, że poganie czy niewierzący są skazani na piekło, co jest motywem ewangelizowania? Odpowiedź Borosa była piękna: chęć, by inni jak najszybciej doświadczyli tego, co w naszym życiu najpiękniejsze, spotkania z Chrystusem. Pragnienie, by to najpiękniejsze zdarzyło się im już teraz.
JN
~Jan Nowak
22 września 2021, 17:34
A może wy marzycie o Kościele wiecznie samobiczującym się, powtarzającym do końca świata: "Przepraszam, przepraszam, przepraszam że żyję" O Kościele, w którym jest tylko wstyd, smutek, żal, rozczarowanie. Może macie taką wizję że Jezus takiego właśnie Kościoła pragnął i dopiero wiek XXI przyniósł spełnienie Jego planów.
GW
~Gocha Wójcik
24 września 2021, 08:25
Pisząc w ten sposób wkłada Pan swoje odpowiedzi, podejrzenia, poglądy i uprzedzenia w usta osób, które zakomunikowały zupełnie co innego. W psychologii taki mechanizm jest nazywany projekcją i skutecznie tamuje porozumienie i dialog.