Porozmawiajmy o finansach w Kościele

Porozmawiajmy o finansach w Kościele
Kościół w Polsce płaci podatki tak jak wszystkie inne podmioty. (fot. sxc.hu)
Logo źródła: Przegląd Powszechny Rafał Sztejka SJ/Czesław Wasilewski SJ/Przegląd Powszechny

Wiadomo, że Kościół nie jest przedsiębiorstwem. Jednak pieniądze dawane przez wiernych w jakiś sposób są w Kościele zużytkowywane.Na co idą pieniądze zbierane na tacę? Jakie są opłaty za posługi sakramentalne? Na co Kościół wykorzystuje dochody z cmentarzy, wydawnictw, wynajmu nieruchomości? Czy Kuria i państwo dopłacają do działalności Kościoła?

Z ks. Janem Drobem, byłym ekonomem Konferencji Episkopatu Polski, rozmawiają Rafał Sztejka i Czesław Wasilewski

DEON.PL POLECA

Wśród Polaków spotyka się dwa znacznie różniące się stanowiska na temat pieniędzy Kościoła. Z jednej strony słychać opinie o olbrzymim majątku Kościoła, który przez jego administratorów jest z wielką starannością chroniony a czasem ukrywany. Po drugiej stronie będą głosy, że Kościół prowadzi liczne dzieła z nadzwyczajną ofiarnością ludzką oraz materialną, w związku z czym nieustannie potrzebuje wsparcia ze strony instytucji państwowych, ale przede wszystkim ze strony wiernych. W kręgach, w których dominuje pierwsza opinia podkreśla się zamożność zarządców dóbr i wskazuje na luksusowe samochody księży czy egzotyczne miejsca, w których spędzają oni urlopy. Ludzie przekonani o wielkich potrzebach Kościoła, będą pokazywać oddanych duszpasterzy, którzy własne pieniądze przekazują na dokończenie budowy kościoła, czy na prowadzenie jakiegoś dzieła charytatywnego. Z Księdza perspektywy jaki jest majątek polskiego Kościoła?

Oczywiście, że Kościół jest bogaty… w dobra trwałe, przede wszystkim zabytki. Trzeba jednak pamiętać, że są to zabytki kultury narodowej. Świadczą one o naszej historii i naszych przodkach, którzy wznosili tak wspaniałe budowle. Tego majątku Kościół nie tyko nie spienięży, ale zwykle musi do niego niemało dopłacać. Jeśli spojrzymy bardziej konkretnie na majątek danej parafii i księży w niej posługujących, okaże się, że to bogactwo jest odbiciem zamożności ludzi, którzy tam mieszkają. Jeśli ludzie są bogaci, to i kościół jest bogato wyposażony, a proboszcza stać na niezły samochód (co nie znaczy, że musi takowy mieć). W regionach ubogich ludzie nie maja wiele i dają tyle ile mogą, czasem są to dary w naturze… Ewenementem w skali światowej jest sposób utrzymywania się Kościoła w Polsce, bo jest to właściwie tylko i wyłącznie taca oraz iura stolae (czyli ofiary składane w związku z sakramentami i innymi posługami religijnymi, na przykład w związku ze ślubem, pogrzebem, czy chrztem).

Czy jest określony cel, na jaki można te pieniądze przeznaczyć?

Istnieje bardzo wyraźny podział. Czasem ludzie myślą, że dając jakieś pieniądze na tacę to idzie to do kieszeni proboszcza i on robi z tym, co chce (łącznie z przeznaczeniem na własne utrzymanie). Jest to nieprawda. Wszystko, co dajemy na tacę idzie na utrzymanie świątyni, parafii i na cele pozaparafialne. Pieniądze te są przeznaczane na ogrzewanie kościoła, wszelkie remonty, opłacenie podatków itd. Natomiast z iura stolae pieniądze idą na utrzymanie księdza, co stanowi jego pensję, choć i z tych pieniędzy (do których ksiądz ma "prawo"), część często jest przeznaczana na cele świątyni. Trzeba to jasno odróżnić.

W kontekście ofiar składanych księżom za ich posługę, pojawia się gorący temat „taryfikatora”. Czy określanie stawek za sakramenty jest dopuszczalne? Czy w takich sytuacjach nie należy jasno mówić o „opłacie” a nie o „ofierze”, a co za tym idzie, czy parafie w takich wypadkach nie stają się religijnymi „zakładami usługowymi”?

Oczywiście że „taryfikator” za posługi religijne tworzą z parafii urząd lub zakład usługowy a z księży urzędników, bądź przedsiębiorców. Tymczasem nie mamy tu do czynienia z usługą a z posługą. Czasem (może nawet często) ludzie sami proszą o podanie konkretnej stawki za dany sakrament. Wchodzą tu w grę także zwyczaje sięgające czasów zaborów, finansowanie Kościoła i duchownych były wtedy zróżnicowane. Nie powinno być określonych „stawek”, ponieważ sytuacja materialna wiernych jest bardzo zróżnicowana. Jednak należy pamiętać, że z tych pieniędzy ksiądz się utrzymuje, dlatego są one mu konieczne do życia. W rozmowach prywatnych, a czasem w mediach mówi się ofiarach bardzo wysokich ofiarach za posługę kapłanów, tymczasem niezwykle rzadko wspomina się o sytuacjach i księżach, którzy za daną posługę nie wzięli nic.

Powróćmy do tacy. Część z tych pieniędzy idzie na cele zewnętrzne?

Duża część tac niedzielnych i świątecznych idzie na utrzymanie struktur pozaparafialnych. Na przykład na misje, Caritas, inne dzieła charytatywne, KUL, seminarium duchowne, struktury kurialne, kurię rzymską, kustodię ziemi świętej. Niektóre z tych zbiórek są niewielkie, a inne znaczne. Łącznie daje to ok. 50 % tac niedzielnych.

 

 

Ile średnio może wynoście niedzielna taca we wszystkich kościołach w Polsce?

W różnych regionach, będzie się to nieco odmiennie kształtowało, ale średnio jest to całkiem prosto policzyć. Na mszę w niedzielę chodzi ok. 50 % Polaków, odejmiemy od tego dzieci (ok. jedna trzecia chodzących do Kościoła), pozostali rzucają średnio 1 zł, czy może teraz trochę więcej. Tak uzyskamy konkretną sumę.

Poza tacą Kościół ma też dodatkowe dochody: działalność gospodarcza, cmentarze, wydawnictwa, wynajem nieruchomości. Jakie to mogą być sumy i jak te pieniądze są wykorzystywane?

Generalnie cała ta sfera dochodów Kościoła jest marginesem. Przykładowo wydawnictwa raczej nie przynoszą dochodów, chodzi tu o misję, o ewangelizację i dlatego są one utrzymywane przez struktury diecezjalne czy zakonne. Co jest ważne: Kościół nie powinien wchodzić w gospodarkę. Parafie nie powinny się stawać przedsiębiorstwami a księża biznesmenami. Inna jest misja Kościoła, inne założenia, o coś zupełnie innego powinno Kościołowi chodzić niż o zarabianie pieniędzy.

W wielu dziełach Kościoła operuje się wielkimi kwotami na przykład w dziełach charytatywnych, ale tu z założenia nie ma żadnych zysków.

Spójrzmy jednak choćby na kościelne nieruchomości w zabytkowych centrach miast, generujące duże dochody…

Naturalnie są takie miejsca i nieruchomości, ale znowu nie jest ich tak dużo i w skali całego kraju nie będą to bardzo duże dochody. W tego typu sytuacjach najczęściej jest powoływana jakaś spółka bądź fundacja, która zajmuje się zarządzaniem tymi nieruchomościami i prowadzeniem ewentualnej działalności gospodarczej. Dochody stąd płynące są wykorzystywane na różne cele, często wyznaczane przez kurię diecezjalną czy zakonną, nawet jeśli dana nieruchomość jest własnością konkretnej parafii.

Mówiliśmy, że wierni mało wiedza o dochodach parafii, ale podobnie najczęściej nie mają orientacji w jej wydatkach. Jakie są główne koszty utrzymania parafii?

Remonty w wypadku kościołów zabytkowych (i nie tylko), a standardowo ogrzewanie. Kiedyś robiliśmy nawet targi grzewcze, by pokazać księżom jak można tu zaoszczędzić. Dziś nieogrzewana świątynia świeci pustkami. Kiedyś, gdy ktoś w mroźny dzień wchodził do kościoła i było tam 8°C, to mu w zupełności wystarczyło, Dziś ludzie podjeżdżają samochodami, w których jest ciepło, a wchodząc do kościoła gdzie jest 8°C uważają, że jest zimno i szukają lepiej ogrzewanego kościoła. Dziś także łatwiej zarządcom dóbr na pewnych wydatkach zaoszczędzić, choćby poprzez współdziałanie. Kościół jest potężnym klientem i można uzyskać duże rabaty, jeśli, na przykład, zamiast jednej parafii, olej opałowy będzie kupowała w jednym miejscu cała diecezja.

Kiedy działamy pojedynczo dużo tracimy, działając razem, przy zachowaniu odrębności finansowej, przy zakupie na przykład oleju czy komputerów możemy wygospodarować olbrzymie oszczędności. Choć bardzo trudno to księżom wytłumaczyć...

Dlaczego?

Pozostałość poprzedniej epoki. Proboszcz nadstawiał karku za całą parafię, podsyłano służby, musiał pieniądze gdzieś chować, pewne rzeczy załatwiać na czarno. Parafie nie miały nawet prawa posiadać własnego konta. Niestety wciąż jest dużo nieufności, czasem podejrzliwości szczególnie w sferze pieniędzy.

20 lat to sporo...

Musi zmienić się całe pokolenie.

 

 

Mówiliśmy do tej pory o parafii. Jak wygląda struktura przychodów i wydatków na poziomie diecezji?

Przychody pochodzą z pieniędzy, które przekazują poszczególne parafie, czasem dochodzą do tego inne źródła (sponsorzy, wynajem nieruchomości). Pieniądze te są potrzebne na dzieła prowadzone przez diecezje: seminarium (choć czasem ma ono własny budżet i otrzymuje pieniądze bezpośrednio od proboszczów), Caritas diecezjalna, czasem jakaś szkoła, dom starców, czy hospicjum. Oczywiście w diecezji jest wiele organów takich jak: rada ekonomiczna, wydziały duszpasterskie, katechetyczne, sąd biskupi i jeszcze wiele innych.

Wszystkie one wymagają środków materialnych na wypełnianie swoich zadań.

Wokół jakich wielkości oscylują budżety diecezji?

Jest to bardzo zróżnicowane. Niektóre diecezje mają budżet na poziomie miliona złotych, inne z pewnością na poziomie kilku milionów.

Chyba we wszystkich świątyniach można też znaleźć puszki z określaniem na co składana jest ofiara. Tu pewnie bardzo trudno mówić o konkretnych sumach, ale chcielibyśmy zapytać jak to jest z intencją ofiarodawcy? Czy rzeczywiście pieniądze przekazane na ubogich do ubogich trafiają?

Tak powinno być. Jeśli jest puszka, do której są zbierane pieniądze na msze św. w intencji dusz czyśćcowych to z pewnością taka msza za te dusze jest regularnie odprawiana. Pieniędzmi tymi zarządza proboszcz, albo przekazuje je konkretnej osobie odpowiedzialnej za dane dzieło. Jest to kwestia sumienia i każdy zarządca dóbr, mając celowy fundusz, powinien pieniądze na ten cel przeznaczyć (nakazuje to Kodeks Prawa Kanonicznego). W tym względzie jestem spokojny. Podobnie staramy się zarządzać środkami Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia… Pieniądze zbierane w Dzień Papieski są przekazywane rzeczywiście na stypendia dla młodzieży. Na utrzymanie struktur fundacji i na cele promocyjne pozyskujemy środki z innych źródeł, na przykład od sponsorów.

Czy ludzie mają prawo do informacji o tym, co dzieje się z pieniędzmi, które przekazują na cele kościelne?

Sam byłem proboszczem i wiem, że taka informacja jest. W czasie nabożeństwa kończącego rok, 31 grudnia, jest wymieniane: ile i na co jest przeznaczane. Oczywiście, jeśli kogoś wtedy nie ma, to tego nie słyszy.

W takim razie nie byłoby problemem zamieszczenie tej informacji w biuletynie parafialnym albo na stronie internetowej parafii. Jednak tak raczej się nie dzieje…

Ale dzieje się tak coraz częściej. Są to stosunkowe nowe metody komunikacji i myślę, że stopniowo będą one coraz lepiej spełniały swoje zadanie informowania parafian, także w sferze finansów.

W Kodeksie Prawa Kanonicznego czytamy: "Wszyscy zarządcy mają wypełniać swoje zadanie ze starannością dobrego gospodarza" (kan. 1284, par. 1). Jak w praktyce ta gospodarność wygląda i czy jest system kontroli zarządzania dobrami kościelnymi?

Co roku każdy podmiot diecezjalny czy zakonny wysyła sprawozdanie finansowe do własnej kurii. Poza tym wszelkie księgi rachunkowe podlegają kontroli podczas wizytacji biskupiej. Jednocześnie powstają w parafiach rady ekonomiczne, które zajmują się finansami. Powstawanie tych rad już trochę trwa i niestety idzie to wolno, co jest spowodowane mentalnością ludzi, w tym księży.

Czy świeccy chętnie włączają się w tworzenie takich struktur?

Według mnie chętnie. Potrzeba jeszcze dookreślenia jak tworzyć te rady, jakich ludzi wybierać do nich i na jakiej drodze, ale tego cały czas się uczymy, pewne rozwiązania się sprawdzają inne nie. Często konkretne zasady są określane przez synody diecezjalne.

 

Możemy uznać, że system finansowania Kościoła się sprawdza?

Uważam, że jest jeszcze jeden punk konkordatu (artykuł 22, punkt 4.: Rzeczpospolita Polska w miarę możliwości udziela wsparcia materialnego w celu konserwacji i remontowania zabytkowych obiektów sakralnych i budynków towarzyszących, a także dzieł sztuki stanowiących dziedzictwo kultury.), który wciąż nie funkcjonuje. Największym wydatkiem kościoła jest utrzymanie zabytków, które są miejscami kultu a jednocześnie dobrami kultury narodowej. Problemem jest nie tylko brak pieniędzy na konserwację, ale także działalność konserwatorów. Często bywa tak, że mała społeczność utrzymuje zabytkowy kościół, w pewnym momencie pojawia się konserwator, który stawia wiele wymagań, nie dając żadnych pieniędzy i nie wyrażając nawet najmniejszego słowa podziękowania tej wspólnocie. A przecież, mogliby oni wybudować nowy kościół, dużo tańszy w utrzymaniu i nie mieć na głowie konserwatora. Tym samym stary kościół skazany zostałby na śmierć...

Jednak państwo dotuje wiele kościelnych instytucji...

To nie jest tak, że Kościół jest bogaty a państwo i tak dopłaca na KUL, na wydziały teologiczne, czy inne kościelne instytucje. KUL to nie jest rzecz kościelna tylko społeczna, kształceni są tam wszyscy, którzy chcą. Podobnie działalność charytatywna. Zawsze tak było, że biedni garnęli się do kościołów i tam szukali pomocy. Kościół pomaga ubogim i jest to jedna z jego głównych form działalności. Jednocześnie w pewnym sensie wyręcza w ten sposób państwo. Dlatego uważam za słuszne dotowanie tych dzieł. Tym bardziej, że są to najtaniej prowadzone noclegownie, kuchnie dla ubogich, domy opieki czy hospicja. Opierają się one w dużej mierze na wolontariacie, nie ma tam etatów, więc i koszty są znacznie niższe.

Kościół katolicki w Polsce jest uprzywilejowany?

Nie jest. Nie istnieje odrębne prawo dla Kościoła Katolickiego, ale tym samym prawem objęte są wszystkie Kościoły i związki wyznaniowe.

Jak wygląda sprawa podatków?

Kościół w Polsce płaci podatki tak jak wszystkie inne podmioty. Na całym świecie jest tak, ze miejsca kultu są zwolnione z podatków, niezależnie od tego czy będzie to meczet, synagoga czy kościół chrześcijański. Podobnie w Polsce. Z kolei normalnie jest płacony podatek od nieruchomości, w której zamieszkują duchowni, lub prowadzona jest tam działalność gospodarcza. Księża zatrudnieni jako katecheci czy kapelani płacą podatek na zasadach ogólnych, duchowni, którzy mają przychody z prowadzonej działalności duszpasterskiej, płacą zryczałtowany podatek dochodowy, zależny od ilości mieszkańców parafii i od sprawowanej funkcji. Na przykład aktualnie proboszcz kilkunastotysięcznej parafii miejskiej musi zapłacić ok. 1000 zł kwartalnie, a jego wikariusze po około 415 zł kwartalnie.

Utarte jest przekonanie, że ksiądz nie musi martwić się o swoją starość. Na jakich zasadach są ubezpieczeni księża?

Do 1989 r. księża nie byli objęci ubezpieczeniem ani zdrowotnym ani emerytalnym. Byli oni marginesem społecznym wraz z cyganami. Do czasów Gierka w grupie tej byli także rolnicy.

Sytuacja duchownych, którzy większość życia przepracowali przed 1989 r. jest wręcz tragiczna. Najczęściej mają oni emerytury niższe niż minimum socjalne. Dlatego nawet jeśli ksiądz wybuduje sobie dom na starość, to często nie ma go z czego utrzymać. Pomocą dla takich księży są domy seniora, współfinansowane przez państwo.

 Co się dzieje z dobytkiem księży po ich śmierci?

Księża zakonni i zakonnicy nie mają własności, więc ich raczej skromny dobytek trafia do wspólnoty. Księża diecezjalni piszą testament i tam określają co ma stać się z ich dobytkiem.

I na koniec. Jakie jest dziś główne wyzwanie przed Kościołem w Polsce w kontekście jego finansów? Co musi się zmienić, nad czym należy pracować?

Wierni powinni troszczyć się o utrzymanie własnego kościoła. Stan świątyni świadczy o poziomie wiary parafian, dla której jest to Dom Boży. Co do finansowania dzieł charytatywnych, konserwacji i utrzymania w dobrym stanie zabytków, powinien wzrastać udział środków publicznych. Jest tu też miejsce dla księży i świeckich, aby uczyć się pozyskiwać te środki.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Porozmawiajmy o finansach w Kościele
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.