Papież Franciszek od lat mówi o związkach osób homoseksualnych [ANALIZA]
Wypowiedź papieża Franciszka dotycząca związków osób tej samej płci, która wczoraj obiegła polskie i światowe media, zrobiła niemałe zamieszanie. Tyle, że Franciszek nie pierwszy raz wypowiada się w ten sposób.
„Osoby homoseksualne mają prawo żyć w rodzinie. Są dziećmi Boga i mają prawo do rodziny. Nikt nie może być wykluczony albo nieszczęśliwy z tego powodu. Powinniśmy stworzyć przepisy o związkach cywilnych, by osoby homoseksualne były chronione prawem. Tego broniłem” – miał powiedzieć papież Franciszek w poświęconym mu dokumencie „Francesco” w reżyserii nominowanego do Oscara Evgenya Afineevskiego. Niektórzy (w Polsce na przykład Katolicka Agencja Informacyjna) szybko precyzowali wypowiedź papieża, zwracając uwagę na dwuznaczność wyrażenia „convivencia civil”, w pierwszym momencie przełożono właśnie jako „związki cywilne” czy nawet „związki partnerskie”. KAI zwraca uwagę, że chodzi tu o inny termin, trudno przekładalny na język polski, a mianowicie o „wspólne pożycie”, ale nawet w takim układzie papież mówił, że „musimy stworzyć prawo do wspólnego pożycia”, a osoby wchodzące w takie związki nieformalne „mają prawo do tego, by być prawnie chronionymi”.
Papież dodaje, że „bronił tego” rozwiązania, jakim jest ochrona prawna osób wchodzących w związki nie będące małżeństwami. Faktycznie, jeśli popatrzy się na wczorajszą wypowiedź w szerokiej perspektywie nauczania wpierw kard. Jorge Bergoglia, a później już papieża Franciszka, wyraźnie widać, że Ojciec Święty niejednokrotnie kwestię związków cywilnych przywoływał.
W 2010 roku w Argentynie toczyła się debata o legalizacji małżeństw osób tej samej płci. Kraj był podzielony, a Kościół rzymskokatolicki nalegał na to, by takich małżeństw nie uznawać. Dziesiątki tysięcy obywateli protestowały na ulicach Buenos Aires przeciwko zachowawczemu stanowisku duchownych. Jak twierdzili w 2013 roku dziennikarze „New York Timesa”, kard. Jorge Mario Bergoglio odegrał wtedy niebagatelną rolę, ponieważ wypracował rozwiązanie pośrednie i przekonał do niego duchowieństwo: Kościół katolicki w Argentynie wsparł wprowadzenie związków cywilnych dla par homoseksualnych. Innymi słowy nie przyjmując małżeństw homoseksualnych, biskupi poparli danie ochrony prawnej związkom osób tej samej płci, lecz związki te nie zostały uznane za małżeństwa.
Edward Augustyn w tekście „Co się należy naszym homoseksualnym siostrom i braciom” pisze, że na szczególne stanowisko kard. Bergoglio zwrócił także uwagę biograf papieża Austen Ivereigh, który w książce „Prorok. Biografia Franciszka, papieża radykalnego” przywołuje jeszcze wcześniejszą argentyńską debatę z 2002 roku, dotyczącą prawa do uznania legalności dowolnego związku o ile trwa on dłużej niż dwa lata. Już wtedy kard. Bergoglio przeciwko takiemu prawu nie protestował.
Już po objęciu Stolicy Piotrowej papież Franciszek co najmniej trzykrotnie wypowiadał się o związkach cywilnych, z czego dwa razy w kontekście związków osób tej samej płci. Pierwsza taka wypowiedź miała miejsce w 2014 roku w wywiadzie dla „Corriere della Sera”, będącym czymś w rodzaju programowej rozmowy papieża. Ferruccio de Bortoli pytał w nim Ojca Świętego o szereg problemów dotyczących kwestii społecznych i oceniał zdanie Franciszka zestawiając je z jego poprzednikiem, Benedyktem XVI. Jedno z pytań dotyczyło właśnie związków partnerskich (le unioni civili) i tego, czy Kościół jest w stanie takie związki zrozumieć oraz przyjąć. Papież odpowiedział wtedy, że „małżeństwo jest związkiem między mężczyzną i kobietą”.
„Świeckie państwo wprowadza związki cywilne, aby uregulować różne sytuacje współżycia ludzi pod kątem ekonomicznym, czy na przykład zapewnienia ochrony zdrowotnej. To liczne rodzaje umów międzyludzkich, nie potrafię wymienić ich różnych rodzajów. Powinniśmy zobaczyć te różne przypadki i oceniać je w ich różnorodności” – mówił w 2014 roku papież.
Dwa lata później ukazuje się adhortacja apostolska „Amoris Laetitia” poświęcona rodzinie w świecie współczesnym. Również w niej pojawia się kwestia związków cywilnych, a zwłaszcza małżeństw cywilnych. Papież przyjmuje, że takie małżeństwa po prostu są, zaś wybieranie takiej formy życia jest motywowane licznymi czynnikami, niekiedy uprzedzeniami czy oporami wobec związku sakramentalnego (pkt. 294). Franciszek traktuje je opisowo, zwracając uwagę, że również w takich związkach należy szukać możliwości przekształcenia ich „ku pełni małżeństwa i rodziny w świetle Ewangelii”. Widać tu jednak jakąś ocenę, ponieważ „pełnię małżeństwa” papież widzi dopiero w sakramencie, który „realizuje się w pełni w jedności mężczyzny i kobiety” (pkt. 292). „Inne formy związków są radykalnie sprzeczne z tym ideałem, chociaż niektóre z nich realizują go przynajmniej częściowo i analogicznie” – dodaje papież, dlatego idąc za głosem Ojców synodalnych podkreśla, że „odnośnie do projektów zrównywania związków osób homoseksualnych z małżeństwem, nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny”.
Powyższe słowa zdają się kolidować z tymi, które wczoraj rozgrzały media, a które wyraził wczoraj w dokumencie „Francesco” papież. Tyle tylko, że konfliktu tutaj nie ma, a dlaczego go nie ma, widać wyraźnie w wypowiedzi Franciszka, która pada w książce „Otwieranie drzwi Kościoła”, czyli wywiadu-rzeki, jaki z papieżem przeprowadził Dominique Wolton. Papież porusza w nim kwestię związków osób tej samej płci. W polskim tłumaczeniu ustęp ze strony 327 brzmi następująco:
„Co sądzić o małżeństwach osób tej samej płci?” – pyta retorycznie Franciszek. „«Małżeństwo» to termin historyczny. Odkąd istnieje ludzkość, nie tylko w Kościele, jest to związek kobiety i mężczyzny. Nie można zmieniać sobie tego ot tak, à la belle étoile… (swobodnie, dowolnie - przyp. tłum.) Nie można tego zmieniać. Taka jest natura rzeczy. Tak się rzeczy mają. Nazwijmy to zatem «formalnymi związkami partnerskimi». Nie żartujmy z prawd”. Dalej papież pytany bezpośrednio o kwestię małżeństw osób homoseksualnych, ponownie odpowiada, że powinno się je określać jako „związki partnerskie”. „Nie ma innego sposobu, zróbmy tak…” – mówi Franciszek (s. 330).
Wydaje się więc, że papież w słowach z filmu „Francesco” nie dodaje niczego nowego do swojego dotychczasowego nauczania, ale podkreśla wypowiadane do tej pory twierdzenia. Uznaje, że sytuacja osób homoseksualnych znajdujących się w związkach powinna być prawnie uregulowana, co jednak nie oznacza, że przyjmuje małżeństwa homoseksualne. Wypowiedzi Franciszka na temat samych małżeństw zdają się nawet ogromnie konserwatywne, ponieważ papież przyjmuje, że pełne rozumienie małżeństwa zawsze wiąże się ze związkiem sakramentalnym, nie zaś ze ślubem cywilnym.
Papież akceptuje zatem wyraźny rozdział Kościoła od państwa. Rolą państwa i prawa jest regulowanie sytuacji ekonomicznych czy społecznych, jakie mają miejsce, a wśród których pojawiają się na przykład związki osób tej samej płci. Takie związki powinny podlegać prawnej ochronie, a zatem powinny być prawnie uznane – tak jak ma to miejsce na przykład z prawną ochroną osób nienarodzonych. Ochrona prawna polega bowiem na tym, że ktoś staje się podmiotem prawa, zostaje przez prawo ujętym.
Jak to się ma do realiów kościelnych? Przy wyraźnym rozdziale, którym posługuje się konsekwentnie Franciszek, ma się nijak, bo małżeństwo dla Franciszka pozostaje zdefiniowane w terminach religijnych jako sakrament, który łączy kobietę i mężczyznę. Prawo państwowe nic do niego nie ma. Z tego punktu widzenia należy przywołać jeszcze coś: jeśli małżeństwo kościelne jest pojęciem niewspółmiernym względem dowolnego związku cywilnego (nie ważne czy małżeństwa, czy partnerskiego), to Kościół nie ma argumentu by stawać okoniem względem zmiany prawa państwowego w zakresie niekościelnych związków.
W całym sporze i jego wysokiej temperaturze, ważne jest by nie umknęło coś, od czego papież zaczyna swoją wypowiedź. Osoby homoseksualne są Bożymi dziećmi i nikt nie może być wykluczony przez bliskich ze względu na swoją tożsamość seksualną. Obowiązkiem państwa jest ochrona takich osób, bo są one takimi samymi obywatelami jak cała reszta. Papież bronił "tworzenia prawa do wspólnego pożycia" nie tylko wczoraj, lecz przez lata.
Skomentuj artykuł