Rzecznik Praw Obywatelskich: Kościół przez lata czuł się bezkarny
"Często tam, gdzie trzeba było prowadzić głębsze i odważniejsze śledztwa, prokurator, ze względu na swoisty «sojusz tronu z ołtarzem», zachowywał daleko idącą powściągliwość" - mówi Adam Bodnar w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".
W wywiadzie poświęconym systemowo-prawnej odpowiedzi na problem pedofilii, Adam Bodnar twierdzi, że zachodzi daleka dysproporcja pomiędzy sytuacją wykorzystywania seksualnego w Kościele i poza nim. Przykładowo jeśli "nauczyciel dopuszcza się molestowania, to odpowiada wówczas karnie, a cywilnie - zarówno on, jak i skarb państwa czy gmina, która go zatrudnia. W takich przypadkach są skazania, prokuratura działa zazwyczaj sprawnie" - mówi Bodnar. "Problem jest natomiast z Kościołem i kryciem przez niego takich przestępstw przez wiele lat, z brakiem dostępu do archiwów, czy z brakiem - niestety - odpowiedniego zaangażowania prokuratury" - precyzuje.
Podstawowym problemem jest mentalność, która spychała takie tematy przez lata w sferę tabu. Drugą kwestię stanowi upolitycznienie prokuratury, które powoduje, że "Kościół czuł się bezkarny". Prokuratorzy zajmowali się sprawami kościelnymi głównie wtedy, gdy nie wymagało to od nich wielkich nakładów pracy - w innych wypadkach zachowywali "daleko idącą powściągliwość".
"Tymczasem zgodnie z przepisami od kilku lat nic nie stoi na przeszkodzie, żeby prokuratura z dnia na dzień, działając w konkretnej sprawie, weszła do siedzib biskupich i zajęła archiwa" - wyjaśnia rzecznik.
Pytany o kwestię rozkładu odpowiedzialności, nalega na odróżnienie tej karnej od cywilnoprawnej. W pierwszej "odpowiedzialność ponosi ksiądz i winni ewentualnego tuszowania sprawy". Jest jeden wyjątek i to tajemnica spowiedzi. "Jeśli zwierzchnik dowiaduje się o czymś w tym trybie, to obowiązuje go tajemnica, inaczej prawo uderzałoby w podstawowe instytucje istotne dla religii" - mówi Bodnar i dodaje, że "co innego, jeśli biskup ma wiedzę z innych źródeł".
Odpowiedzialność cywilnoprawną ponosi zarówno sprawca czynu zabronionego, jak i instytucja: parafia, diecezja, zakon. "Tu znowu są wyjątki, bo jeśli ksiądz molestował, ale robił to "prywatnie", po godzinach, bo poznawał ofiary np. w internecie i zapraszał do siebie - wtedy trudno pociągnąć do odpowiedzialności diecezję czy zakon. Co innego, jeśli poluje na ofiary na katechezie czy oazie, korzystając z autorytetu, jaki dzieci przyznają duchownemu" - mówi rzecznik. Stąd "jeżeli Kościół dobrał sobie takich, a nie innych pracowników, nie przeszkolił ich, nie wprowadził mechanizmów odpowiedzialności - to ponosi za to odpowiedzialność".
Osobnym zagadnieniem jest prowadzenie realnej zmiany w zakresie pedofilii w Polsce. Zdaniem Bodnara naprawienie problemu nie leży wyłącznie w błyskawicznej zmianie prawa karnego, ale na poprawie prac prokuratury, które mogłyby przebiec dzięki stworzeniu specjalnego zespołu prokuratorów. Póki co prokuratura sprawia wrażenie niezainteresowanej skorzystaniem z archiwów kościelnych, a Kościół nie może mieć podstawy do odmowy wglądu. Jak twierdzi rzecznik "nawet przepisy konkordatu nie powinny stać na przeszkodzie. A gdyby tak było, oznaczałoby to, że mamy państwo w państwie".
Zmianę może również wprowadzić powstanie państwowej komisji śledzącej tego typu zbrodnie, ponieważ zdaniem Bodnara "odkrycie prawdy może mieć natomiast fundamentalne znaczenie dla ofiar i spełniać swoista role oczyszczającą".
Trzecim elementem, do którego odnosi się rzecznik, jest kwestia powstania tak zwanego rejestru pedofilów. Bodnara uważa, że nie powinien on być publicznie dostępny ze względu na dobro ofiar, ale już "rejestr niepubliczny, dostępny tylko dla tych, którzy prowadza działalność związaną z opieka nad dziećmi czy młodzieżą, należycie równoważy potrzeby społeczne i prawo do prywatności".
"Czas najwyższy, aby zająć się ta sprawa w sposób systemowy, odpowiedzialny, bez tworzenia pozorów i demonstrowania rzekomej troski na użytek mediów" - podkreśla Rzecznik Praw Obywatelskich. "Obywatel ma pełne prawo oczekiwać, że państwo nie zostawi go bez wsparcia w tym szczególnie trudnym dla niego czasie".
Skomentuj artykuł